Kryształowe Jezioro ⇒ [Obok brzegu] Odpoczynek
[Obok brzegu] Odpoczynek
Długo krążyła w pobliżu jeziora, ale nie spodziewała się, że przyjdzie jej spędzić tu noc. Od kilku dni nic nie złapała, co gorsza... Nie miała ochoty na nic polować. Do tego jeszcze cały dzień nie widziała Sirven'a. Dawał tylko znaki życia szczekając lub wyjąc, co płoszyło potencjalną kolację.Elfka musiała rozkładać obozowisko o pustym żołądku. Zaczęła od przygotowywania posłania. Nigdy nie nosiła przy sobie śpiwora. Uważała, że jest to niepotrzebny balast, skoro przygotowanie takiego samemu zajmuje jej maksymalnie dwie godziny. Tego dnia też siedziała już na "łóżku" z mchu, paproci i prowizorycznej poduszki wypchanej pierzem dwóch kaczek. Te nieszczęsne ptaki zdążyła ustrzelić chwilę wcześniej, gdy podpłynęły zbyt blisko brzegu. Teraz obie piekły się na ruszcie nad ogniskiem, a zapach roznosił się po okolicy. Erevit nie martwiła się tym jednak zbytnio. Obeszła dokładnie teren i w pobliżu nie czaiło się żadne niebezpieczeństwo. Na wszelki wypadek jednak niedaleko kręcił się Sirv, który znów zawył przypominając o swoim istnieniu. Elfka nauczyła się już rozpoznawać jego charakterystyczny głos, którego inni mogli pomylić z wilczym. Drugi raz przeliczyła pieniądze. Przydałoby się wybrać do jakiegoś miasta, sprzedać skóry. Jednak najpierw trzeba takowe mieć. I znów wracamy do punktu wyjścia, czyli nieudanych polowań. Westchnęła i położyła się kładąc ręce pod głowę.
- Katherine
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 51
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Elf Leśny
- Profesje:
- Kontakt:
Katherine już od kilku dni przebywała w Szepczącym Lesie ale dopiero teraz, patrząc z daleka na jasne wody Kryształowego Jeziora poczuła, że wróciła do domu. Z dziecinna radością przebiegła dystans dzielący ją od jeziora i stanęła przy brzegu. Uklękła i zanurzyła dłonie w wodzie. Dla innych może było to dziecinne zachowanie, jednak dla elfki było to swoiste powitanie się z nim. Carmen, dotąd spokojnie lecąca obok niej, szturchała ja w ramię. Niechętnie odwróciła się do niej. "Spójrz" powiedziała za pomocą telepatii. Elfka wyczuła płynące od niej niechęć do obcych i podejrzliwość
-To jakaś elfka. Daj spokój, nie bądź taka podejrzliwa. Powinnaś się cieszyć, przecież jesteśmy w domu.- Powiedziała do niej spokojnie. Carmen przekazała jej jeszcze jej stosunek do takiego, jej zdaniem, szczeniackiego i niedopowiedzianego zachowania i zamilkła. Katherine westchnęła
-No dobra, pójdę, zobaczę kto to. Ale tylko na twoją prośbę. Zadowolona? - Zirytowana powiedziała do Serpuli. "Jestem niezwykle kontenta" odparła. Wręcz biło z niej usatysfakcjonowanie.
-To jakaś elfka. Daj spokój, nie bądź taka podejrzliwa. Powinnaś się cieszyć, przecież jesteśmy w domu.- Powiedziała do niej spokojnie. Carmen przekazała jej jeszcze jej stosunek do takiego, jej zdaniem, szczeniackiego i niedopowiedzianego zachowania i zamilkła. Katherine westchnęła
-No dobra, pójdę, zobaczę kto to. Ale tylko na twoją prośbę. Zadowolona? - Zirytowana powiedziała do Serpuli. "Jestem niezwykle kontenta" odparła. Wręcz biło z niej usatysfakcjonowanie.
Leżąc zamknęła oczy wsłuchując się w szum jeziora. Miała ogromną ochotę wziąć długą kąpiel, jednak zaryzykowałaby wtedy spaleniem kolacji, co również nie było jej na rękę. Najpierw jedzenie, potem przyjemność. Co jakiś czas zerkała na drób. "Cała kaczka - uczta godna szlachcica, tylko szkoda, że bez soli..." I oto znalazła kolejny powód, żeby odwiedzić jakiś obracający pieniędzmi ośrodek cywilizacji. Jak długo można jeść nieprzyprawione mięso? W tej chwili nie miała nawet żadnych ziół, żeby nadać potrawie smaku. Aby odciągnąć myśli od niezadowalającego posiłku przypominała sobie kąpiel w gorących źródłach, którą miała szczęście odbyć pięć, może sześć lat temu. Na samą myśl na jej usta wystąpił delikatny uśmiech.
Dość późno zareagowała na obecność innej osoby. Dużo szybszy był jednak Sirven, który nie wiadomo od jak dawna przesiadywał tuż obok w trawie, wpatrując się teraz w miejsce, z którego zbliżała się nieznajoma elfka. Zawarczał cicho, co natychmiast otrzeźwiło Erevit. Nie robiąc zbędnego zamieszania, powoli, zachowując trzeźwy umysł, sięgnęła po jeden z noży. Usiadła w pozycji wygodniejszej do ataku i lekko przekrzywiła głowę obserwując to samo miejsce co psisko. Zerknęła na swojego towarzysza tylko na chwilę, ale to wystarczyło by zobaczyć w jego oczach wilczą zajadłość, a na grzbiecie sierść zjeżoną do granic możliwości. Nie drgnął jednak bez wyraźnego znaku Erevit. "Pojętna bestia" pomyślała elfka, bo to nie ona nauczyła zwierzę zachowania ciszy zamiast nagłego ataku - musiał sam podłapać od niej tę umiejętność. W ognisku trzaskały gałęzie, a zapach piekących się kaczek kusił pusty żołądek.
Dość późno zareagowała na obecność innej osoby. Dużo szybszy był jednak Sirven, który nie wiadomo od jak dawna przesiadywał tuż obok w trawie, wpatrując się teraz w miejsce, z którego zbliżała się nieznajoma elfka. Zawarczał cicho, co natychmiast otrzeźwiło Erevit. Nie robiąc zbędnego zamieszania, powoli, zachowując trzeźwy umysł, sięgnęła po jeden z noży. Usiadła w pozycji wygodniejszej do ataku i lekko przekrzywiła głowę obserwując to samo miejsce co psisko. Zerknęła na swojego towarzysza tylko na chwilę, ale to wystarczyło by zobaczyć w jego oczach wilczą zajadłość, a na grzbiecie sierść zjeżoną do granic możliwości. Nie drgnął jednak bez wyraźnego znaku Erevit. "Pojętna bestia" pomyślała elfka, bo to nie ona nauczyła zwierzę zachowania ciszy zamiast nagłego ataku - musiał sam podłapać od niej tę umiejętność. W ognisku trzaskały gałęzie, a zapach piekących się kaczek kusił pusty żołądek.
- Katherine
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 51
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Elf Leśny
- Profesje:
- Kontakt:
Powoli podeszła bliżej elfki. Jako że widzi w ciemnościach całkiem dobrze, zauważyła, jak chwyciła za jeden z noży. Zwróciła się cicho do Carmen lecącej obok niej, ale prawie nie widocznej w zapadającym zmroku.
-Widzisz, w coś ty mnie wrobiła? Chcesz żebym skończyła z poderżniętym gardłem?- Powiedziała zdenerwowana do swojej towarzyszki. Ta swój komentarz ograniczyła do krótkiego "przed nożem byś zrobiła unik". Z tej odległości wyczuła emocje elfki i jej psiego towarzysza. Ze zwierzęcia biła agresja a z elfki spokój. To znacznie uspokoiło Katherine. Podeszła jeszcze kilka kroków i zatrzymała się tuż przy ognisku. Tylko jak na się odezwać? Ma powiedzieć "witaj" czy coś takiego, a może coś zupełnie innego? W końcu odezwała się w te słowa
- Czy mogę się dosiąść do ogniska? - Powiedziała niezręcznie, czego Carmen nie omieszkała jej wytknąć.
-Widzisz, w coś ty mnie wrobiła? Chcesz żebym skończyła z poderżniętym gardłem?- Powiedziała zdenerwowana do swojej towarzyszki. Ta swój komentarz ograniczyła do krótkiego "przed nożem byś zrobiła unik". Z tej odległości wyczuła emocje elfki i jej psiego towarzysza. Ze zwierzęcia biła agresja a z elfki spokój. To znacznie uspokoiło Katherine. Podeszła jeszcze kilka kroków i zatrzymała się tuż przy ognisku. Tylko jak na się odezwać? Ma powiedzieć "witaj" czy coś takiego, a może coś zupełnie innego? W końcu odezwała się w te słowa
- Czy mogę się dosiąść do ogniska? - Powiedziała niezręcznie, czego Carmen nie omieszkała jej wytknąć.
Kilka chwil zanim nieznajoma pokazała się w blasku ognia, Erevit wiedziała już, że ta stanowi małe zagrożenie i nie jest agresywnie nastawiona. Wilczur widząc, że elfka się rozluźniła wcale nie był zadowolony z takiego obrotu wydarzeń. Podniósł się i zjeżył jeszcze bardziej, co wydawało się niemożliwe, po czym warknął i zniknął w gąszczu. Elfka usiadła po turecku na swoim "leśnym śpiworze" i nie odkładając noża zaczęła bawić się nim i wywijać między palcami zerkając tylko dyskretnie na stojącą przy ogniu przybyszkę, celowo przedłużając tę krępującą dla nieznajomej sytuację. Przez ten czas zdążyła jednak ocenić elfkę od góry do dołu i nie, nie chodzi tu o kwestię urody. W końcu, zachowując jednak zimny ton zdecydowała się odpowiedzieć.
-Jeśli naprawdę nie masz żadnego, bardziej fascynującego zajęcia to zapraszam - po tych słowach wbiła nóż obok siebie. Bezpieczeństwa nigdy nie za wiele, a szybciej wyrwać broń z ziemi tuż obok ręki niż sięgać po nią za pas. Dopiero teraz zorientowała się, że Sirv gdzieś zniknął, jednak mogła się tego po nim spodziewać. Nie był do końca oswojony, wolał unikać obcych, ale Erevit wiedziała, że nie odszedł za daleko, a w razie potrzeby mógłby wyskoczyć z każdej strony.
-Jeśli naprawdę nie masz żadnego, bardziej fascynującego zajęcia to zapraszam - po tych słowach wbiła nóż obok siebie. Bezpieczeństwa nigdy nie za wiele, a szybciej wyrwać broń z ziemi tuż obok ręki niż sięgać po nią za pas. Dopiero teraz zorientowała się, że Sirv gdzieś zniknął, jednak mogła się tego po nim spodziewać. Nie był do końca oswojony, wolał unikać obcych, ale Erevit wiedziała, że nie odszedł za daleko, a w razie potrzeby mógłby wyskoczyć z każdej strony.
- Katherine
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 51
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Elf Leśny
- Profesje:
- Kontakt:
Elfka usiała przy ognisku nie zwracając uwagi na, bądź co bądź, niezbyt zachęcającą odpowiedz na pytanie. Dopiero po dłuższej ciszy odezwała się.
-Dziękuję za pozwolenie - Bardziej niż podziękowaniem była to sarkastyczna uwaga. Rozejrzała się, jakby czegoś szukała i odezwała się w ciemność po swojej lewej stronie.
-No chodź Carmen. Przecież to twój pomysł żebym tu przyszła, więc czego się chowasz? - Elfka mogłyby pomyśleć, że mówi do drugiej osoby ukrywającej się przed nią. "Jasne, chcesz, żeby rzuciła we mnie nożem? Nie ma mowy." Carmen była wręcz oburzona ta propozycją.
- Nie przesadzaj, tylko chodź.- Carmen prychnęła na głos i pokazała się w świetle ognia. Przez chwilę patrzyła złotymi oczami onieśmielająco na elfkę, po czym machnęła przyjaźnie ogonem i ułożyła się obok Katherine
-Dziękuję za pozwolenie - Bardziej niż podziękowaniem była to sarkastyczna uwaga. Rozejrzała się, jakby czegoś szukała i odezwała się w ciemność po swojej lewej stronie.
-No chodź Carmen. Przecież to twój pomysł żebym tu przyszła, więc czego się chowasz? - Elfka mogłyby pomyśleć, że mówi do drugiej osoby ukrywającej się przed nią. "Jasne, chcesz, żeby rzuciła we mnie nożem? Nie ma mowy." Carmen była wręcz oburzona ta propozycją.
- Nie przesadzaj, tylko chodź.- Carmen prychnęła na głos i pokazała się w świetle ognia. Przez chwilę patrzyła złotymi oczami onieśmielająco na elfkę, po czym machnęła przyjaźnie ogonem i ułożyła się obok Katherine
Nie chodziło jej o zniechęcenie do siebie elfki, choć było to efektem ubocznym nadmiernej ostrożności. Musiała przecież wykluczyć wszystkie nieprzyjemne, acz możliwe scenariusze, aby całkowicie przekonać się co do niewinności nieznajomej. Słuchanie rozmów rudowłosej z trawą oczywiście z początku wydało się dziwne, jednak Erevit nie była głupia i domyśliła się, że w zaroślach musi czaić się jeszcze jedna osoba bądź istota. Stworzenie, które nagle pojawiło się przed nią, było bardziej interesujące niż się spodziewała. Przez chwilę było jej nawet wstyd za niewychowane, rozczochrane i stroniące od obcych, kulejące wilczysko - taka zwykła kobieca zazdrość - była to jednak krótka chwila. Przez moment przyglądała się smokopodobnej istotce, jednak wzruszyła ramionami wracając do rzeczywistości.
-Co tu robisz? - zagadnęła nieznajomą, zerkając przelotnie na ostrze w ziemi. Ot tak, zapobiegawczo.
Gdzieś w trawie rozległo się charakterystyczne wycie. Elfka wywróciła oczami, mając ogromną ochotę po prostu krzyknąć, żeby Sirv przestał się popisywać.
-Co tu robisz? - zagadnęła nieznajomą, zerkając przelotnie na ostrze w ziemi. Ot tak, zapobiegawczo.
Gdzieś w trawie rozległo się charakterystyczne wycie. Elfka wywróciła oczami, mając ogromną ochotę po prostu krzyknąć, żeby Sirv przestał się popisywać.
- Katherine
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 51
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Elf Leśny
- Profesje:
- Kontakt:
Słysząc wycie instynktownie przysunęła pas w prawo, żeby łatwiej wyciągnąć sztylet w razie czego. Rozejrzała się ale niczego nie dostrzegła. Może to po prostu jakiś pies, uznała. Nie od razu odpowiedziała na pytanie. Najpierw wyjęła z plecaka koc i zrobiła posłanie. Rozsiadła się wygodnie i spojrzała na elfkę.
- Jestem tu właściwie przypadkiem - powiedziała zaskakująco miłym tonem. Leciutki uśmiech rozjaśnił jej twarz. Carmen wyjątkowo siedziała cicho, choć słysząc wycie uniosła głowę i zasyczała bezgłośnie.
- A ciebie co ty sprowadza? - zapytała elfka.
- Jestem tu właściwie przypadkiem - powiedziała zaskakująco miłym tonem. Leciutki uśmiech rozjaśnił jej twarz. Carmen wyjątkowo siedziała cicho, choć słysząc wycie uniosła głowę i zasyczała bezgłośnie.
- A ciebie co ty sprowadza? - zapytała elfka.
Od dłuższego czasu skazana była tylko na towarzystwo wilczura. Unikała często uczęszczanych szlaków, więc nie miała okazji spotkać nikogo z kim można by zamienić choćby kilka zdań. Spodobała jej się więc śmiałość dziewczyny, gdy obserwowała jak ta rozkłada własne posłanie, choć pytała tylko, czy może się przysiąść. W tym czasie Erevit zdążyła klęknąć przy ognisku i sprawdzić czy kaczki są już dobrze przypieczone. Przekręciła oba ptaki drugą stroną w kierunku płomieni i wróciła na swoje miejsce.
-Akurat w tu sprowadza mnie wielkie pragnienie porządnej kąpieli - Była to całkowita prawda. Zwykle nie ryzykowała noclegu na tak otwartej przestrzeni, a tym bardziej przy większej wodzie. Jednak tym razem nie miała innego wyboru.
Posiedziały jakiś czas bez słowa, aż w pewnym momencie Czarnowłosa podniosła się aby podać upieczone już mięso. Widziała niechęć do takiego posiłku w oczach drugiej elfki, jednak mimo to jedną kaczkę pozostawiła na środku, żeby obie mogły się częstować lub, żeby najeść mogło się to miniaturowe smoczysko. Drugiego ptaka położyła dużo dalej od siebie, gdzie prawie nie sięgało już światło, które dawał płomień. Kolacja dla Sirvena - gdyby głód okazał się większy od strachu przez nieznajomą. Po zjedzeniu skrzydełka i wiekszej części piersi znów wstała i otrzepała się.
-Idę na krótki spacer. Nie krępuj się - dodała wskazując na pozostałe mięso. Zabrała nóż wbity w ziemię i po chwili zniknęła w krzakach.
-Akurat w tu sprowadza mnie wielkie pragnienie porządnej kąpieli - Była to całkowita prawda. Zwykle nie ryzykowała noclegu na tak otwartej przestrzeni, a tym bardziej przy większej wodzie. Jednak tym razem nie miała innego wyboru.
Posiedziały jakiś czas bez słowa, aż w pewnym momencie Czarnowłosa podniosła się aby podać upieczone już mięso. Widziała niechęć do takiego posiłku w oczach drugiej elfki, jednak mimo to jedną kaczkę pozostawiła na środku, żeby obie mogły się częstować lub, żeby najeść mogło się to miniaturowe smoczysko. Drugiego ptaka położyła dużo dalej od siebie, gdzie prawie nie sięgało już światło, które dawał płomień. Kolacja dla Sirvena - gdyby głód okazał się większy od strachu przez nieznajomą. Po zjedzeniu skrzydełka i wiekszej części piersi znów wstała i otrzepała się.
-Idę na krótki spacer. Nie krępuj się - dodała wskazując na pozostałe mięso. Zabrała nóż wbity w ziemię i po chwili zniknęła w krzakach.
- Katherine
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 51
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Elf Leśny
- Profesje:
- Kontakt:
Niechętnie patrzyła na upieczone kaczki. To było dla niej barbarzyństwo, zjadać zwierzęta, z którymi tak często rozmawiała. To dla niej był niemal kanibalizm. A Carmen, choć nie miała takich zastrzeżeń, odżywiała się jak każda Serpula liśćmi brzozy. Podziękowały więc obie za poczęstunek. Druga kaczka, jak domyślała się elfka, był dla jej towarzysza, może tego psa. Właściwie wiele by to wyjaśniało, między innymi dlaczego nie zareagowała na wycie. Katherine była ciekawa, dlaczego, jeśli jest to jej zwierzę, trzyma się z dala i nie podchodzi do ogniska. "Czasami jesteś naprawdę niemądra" powiedziała nagle Carmen. Pewnie znów czytała jej w myślach, choć wiedziała, że elfka tego nie cierpi. "Może po prostu się boi obcych?" powiedziała. Katherine odwróciła się do nie i zobaczyła, jak Carmen przewraca złotymi oczami.
Owszem, oddaliła się troszkę, jednak spacer był tylko przykrywką by przyjrzeć się z ukrycia nieznajomej. Nie działo się jednak nic fascynującego. Już miała wracać, gdy metr, może dwa przed nią przebiegła hybryda psa i wilka, ta "jej" hybryda. Pokręciła głową patrząc z politowaniem na wilczura, który walczył ze sobą samym, robiąc podchody do jedzenia. Ruszyła przed siebie i po chwili pojawiła się w świetle ognia i usiadła tuż przy ognisku.
-Widzę, że nie gustujesz w mięsie... Nie rozwijajmy jednak tego tematu, lepiej uniknąć kłótni z samego początku - uśmiechnęła się "oczami" i wyciągnęła dłonie, grzejąc je przy ogniu - Tak w ogóle jestem Erevit.
Uśmiechnęła się jeszcze raz, tym razem nie tylko spojrzeniem, jednak bardzo delikatnie, aby zachęcić do rozmowy.
Nagle w kącie przebiegło coś ciemnego, rozległ się trzask łamanych gałązek, a druga kaczka zniknęła.
-A ten tchórz to Sirven. Przynajmniej dla mnie tak się nazywa.
-Widzę, że nie gustujesz w mięsie... Nie rozwijajmy jednak tego tematu, lepiej uniknąć kłótni z samego początku - uśmiechnęła się "oczami" i wyciągnęła dłonie, grzejąc je przy ogniu - Tak w ogóle jestem Erevit.
Uśmiechnęła się jeszcze raz, tym razem nie tylko spojrzeniem, jednak bardzo delikatnie, aby zachęcić do rozmowy.
Nagle w kącie przebiegło coś ciemnego, rozległ się trzask łamanych gałązek, a druga kaczka zniknęła.
-A ten tchórz to Sirven. Przynajmniej dla mnie tak się nazywa.
- Katherine
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 51
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Elf Leśny
- Profesje:
- Kontakt:
Ona również się uśmiechnęła, ale zdecydowanie szerzej i bardziej entuzjastycznie od Erevit.
- Ja jestem Katherine a ona, - wskazała na swoją towarzyszkę -jak się pewnie domyśliłaś to Carmen. Jest Serpulą - wyjaśniła od razu. Nieraz ludzie brali Carmen za miniaturowego smoka co prowadziło w wielu przypadkach do różnych zabawnych sytuacji. I kilku w których nie było im bynajmniej do śmiechu.
-Miło nam cie poznać. I twojego nieśmiałego towarzysza też. - Zerknęła w stronę, gdzie była kaczka ale teraz z stamtąd docierał ich tylko chrzęst łamanych kości.
- Pozwolisz, że pójdę teraz spać. Miałam męczący dzień - powiedziała, myśląc o Mrocznych Dolinach i tajemniczych napastnikach, których zgubiła gdzieś po drodze. Postanowiła sobie tam wrócić i zobaczyć jeszcze raz miejsce, gdzie ją zaatakowało. Ułożyła się na posłaniu, a obok jej zwinęła się w kulkę Carmen. Po chwili obie już spały.
Tuż przed świtem Katherine była już rozbudzona i gotowa do drogi. Przez chwilę wstała i patrzyła na śpiącą elfkę. "Może powinnam się z nią pożegnać?" pomyślała niespokojnie. W końcu takie nagłe zniknięcie nie byłoby zbyt uprzejme. Carmen prychała na nią, niezadowolona ze zwłoki. Katherine szybkim krokiem oddaliła się od obozowiska.
|z tematu|
- Ja jestem Katherine a ona, - wskazała na swoją towarzyszkę -jak się pewnie domyśliłaś to Carmen. Jest Serpulą - wyjaśniła od razu. Nieraz ludzie brali Carmen za miniaturowego smoka co prowadziło w wielu przypadkach do różnych zabawnych sytuacji. I kilku w których nie było im bynajmniej do śmiechu.
-Miło nam cie poznać. I twojego nieśmiałego towarzysza też. - Zerknęła w stronę, gdzie była kaczka ale teraz z stamtąd docierał ich tylko chrzęst łamanych kości.
- Pozwolisz, że pójdę teraz spać. Miałam męczący dzień - powiedziała, myśląc o Mrocznych Dolinach i tajemniczych napastnikach, których zgubiła gdzieś po drodze. Postanowiła sobie tam wrócić i zobaczyć jeszcze raz miejsce, gdzie ją zaatakowało. Ułożyła się na posłaniu, a obok jej zwinęła się w kulkę Carmen. Po chwili obie już spały.
Tuż przed świtem Katherine była już rozbudzona i gotowa do drogi. Przez chwilę wstała i patrzyła na śpiącą elfkę. "Może powinnam się z nią pożegnać?" pomyślała niespokojnie. W końcu takie nagłe zniknięcie nie byłoby zbyt uprzejme. Carmen prychała na nią, niezadowolona ze zwłoki. Katherine szybkim krokiem oddaliła się od obozowiska.
|z tematu|
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości