Ruiny Nemerii[Ulice Nemerii] Poszukiwania czas zacząć

Miasto które niegdyś tętniło życiem, zniszczone po Wielkiej Wojnie dziś jest miastem nieumarłych... tutaj za każdym rogiem czai się cień. Długie ulice, tajemnicze zakamarki opuszczonych ogrodów i domów. Wampirze zamki, komnaty luster, rozległe katakumby i tajemne mgły zalegające nad miastem. Jeśli nie jesteś jednym z tych którzy postanowili żyć wiecznie strzeż się, bo możesz już nigdy nie wrócić do swojego świata!
Awatar użytkownika
Dantcill
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nieumarły - Widmo
Profesje:

Post autor: Dantcill »

Nie rozumiejąc przesłania tych czczych gróźb pod swoim adresem, Dantcill szybował sobie niewzruszenie w powietrzu, czekając aż każde z żywych się wypowie. "Dlaczego jeszcze nie klęczą? Co z nimi nie tak?" Wulgarność i arogancja całej kompanii miała kosztować jedno z jej członków życie. Taki plan miało widmo...

Kiedy Sheridan swą magią zniszczył jednego ze szkieletów, Nieumarły wzdrygnął się i zaczął nerwowo poruszać rękoma. Słuchał jednak do końca przemówień towarzystwa. Ktoś tam się obraził, ktoś próbował obrazić jego. Nie była to zwyczajna reakcja na jego osobę. Może dlatego, że również nie trafił na zwyczajnych... "osobników". Bądź co bądź, stało się to co się stało i nikt już tego nie odwróci.

- Głupcy! Pokarzę was solennie za tak irytującą impertynencję! - zaskrzeczał, gdy reszta umilkła. W miejscu, gdzie powinna znajdować się twarz widma, zaświeciły teraz dwa małe punkciki. Ni stąd, ni zowąd zerwał się potężny wicher, smagał twarze i włosy, nie pozwalał nabrać oddechu. Dantcill zakręcił kosą nad głową kilka razy, aż w końcu ta zmieniła kształt. - Jeszcze do mnie przyjdziesz błagać o życie! - wrzasnął kierując palec wskazujący na Aithne, by chwilę później wydać z siebie ogłuszający jazgot. Następnie pochylił się do przodu i zniknął... Jedynie przyszła ofiara dostrzegła gwałtowny ruch widma i powidok, jaki pozostawił. Była jednak zbyt wolna, by móc zareagować. Za to pisk rozdzieranego powietrza usłyszeli już wszyscy. Upadła unosiła się kilka metrów nad ziemią. Tak, została naznaczona, przecięta próbą. Za to umarłego nigdzie już nie było. - Zabijcie ich. Zabijcie wszystkich... - rozległ się z w głowach gawiedzi szept. Dantcill wydał rozkaz podwładnym, a ci natychmiast rzucili się, by go wypełnić. Nie było ich wielu... do teraz. Może za niecałe cztery pacierze dołączą do nich nowe sługi, więc pośpiech był wskazany.

Anielicy zrobiło się słabo, dziwna moc trzymająca ją w górze nagle ustąpiła i ta - o dziwo - delikatnie opadła na ziemię. Czuła, jak robi jej się zimno i traci kontakt ze światem. Zieloni kościeje zaś nie atakowali Anabde. Nie wiedzieć czemu, schodzili jej z drogi... Aithne też jakoś unikali...
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

Sheridan mimowolnie otworzył szerzej oczy, wyczuwszy w powietrzu znajomy, charakterystyczny zapach, który zwykle przynosił mu sadystyczną przyjemność. Tym razem jakoś tak dziwnie euforii nie poczuł.
- Kurwa jego pierdolona mać - podsumował dosadnie łowca dusz, mrużąc oczy.
Pięknie, jeszcze tego im brakowało! To ich opóźni, i to cholernie, dwa dni co najmniej, a wszystko zależy od tego czy będą chcieli ją ratować (ech, pewnie będą chcieli) i czy ktokolwiek będzie w stanie to zrobić. Świetnie, cudownie, prosimy jeszcze wielkiego, tłustego smoka i dzienna norma wyrobiona!
Sheridan zanadto nie przejmował się zniknięciem widma, swoje zrobiło, może wróci, a może nie, teraz trzeba się było pozbyć umarłych. Aithne omijały z powodów oczywistych - bo niedługo miała dołączyć do ich armii. Dlaczego natomiast przeszły obok Anabde i zaszarżowały na innych tego nie wiedział.
Ale miał to gdzieś. Znudziły mu się głupie gierki.
Dobył miecza i zaatakował, szczerząc ze złością zęby. Gdzie oręż powalał zbyt mało wrogów, tam pomagał sobie magią, przez co przez bitewny zgiełk co chwila przebijało się jego ciche mruczando, jak sobie mamrotał zaklęcia pod nosem.
Następnym razem trzeba wziąć Aithne na smycz, nie ma to tamto.
Chwila, ale z tym smokiem to żart był, jasne?
Nienormalni winni trzymać się razem.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

Ariene przyglądała się temu z przerażeniem, śledząc tor ruchu nieszczęsnej Aithne. Kiedy jednak dziewczyna wylądowała znów na ziemi, nie miała czasu by sprawdzić czy nic jej nie jest, trupy zaatakowały z dużą siłą, zmuszając ją do walki. Jednak świadomość, że mogli stracić kolejnego członka drużyny, dodała jej energii. Dlatego też wiedźma rzuciła się między wrogów z niezwykłą prędkością, wykorzystując całą swoją zwinność by zabić jak najwięcej trupów (jak to brzmi...) w jak najkrótszym czasie.
Wynikało to także, poniekąd, z irytacji wywołanej reinkarnacją przeciwników. Chwilę temu zniszczyli małą armię umarlaków, a teraz mieli stawiać czoła kolejnej, to ją rozjuszyło. Rozjuszyło na tyle, że przestała się zastanawiać nad swoimi następnymi posunięciami, przez co walka sztyletami zaczęła się płynnie przeplatać z atakami magią.
Miała moment, w którym myślała o tym, by osłonić Aithne. Widząc jednak kątem oka, że nieumarli nie zwracają na nią uwagi, skupiła się tylko na potyczce, z coraz większą zaciętością atakując. Rozerwać na strzępy, zniszczyć i sprawdzić, co z Aithne. Nie mogli sobie pozwolić na jej utratę, nie chodziło już nawet o sympatię, tylko o wykonanie zadania. Dysponowała z nich wszystkich najpewniej największą mocą, jak wywnioskowała Ariene przy poprzednim pokazie furii rudej.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Teraz zrobiło się zimno, prawda? Bardzo zimno. Lodowato wręcz.
Obserwował całe zajście wielkimi z przerażenia oczami, sparaliżowany i oszołomiony swoją bezradnością, niemocą oraz tym dziwnym uczuciem, kiedy patrzył na to, co się działo. Nie miał jednak czasu - ani ochoty - by roztrząsać, co to też było za uczucie. Dość, że kiedy Aithne znalazła się z powrotem na ziemi, odzyskał władzę w ciele i mógł ruszyć.
Od razu to uczynił, rzucając się biegiem do dziewczyny, usłyszał jakiś wrzask, ktoś wrzeszczał jej imię. Dopiero po jakiejś połowie minuty zorientował się, że to był jego głos, że to on wrzeszczał. Już prawie do niej się dopchał, ale wtedy jeden z trupów zagrodził mu drogę, rzężąc przeraźliwie. Errian nie miał na to czasu. Teraz nie było czasu na nic.
Niemal bezwiednie użył magii, podmuch powietrza uderzył w zagradzających drogę wrogów i cisnął nimi jak szmacianymi lalkami z siłą, z jaką do tej pory nie przychodził na wezwanie młodego maga. Sam chłopak dopadł do Aithne, osunął się przy niej na kolana i z przerażeniem się nad nią pochylił, w panice zapomniawszy, jak porządnie sprawdzić czy jeszcze żyje. Kiedy nie poczuł na twarzy jej oddechu, jeszcze mocniej spanikował, ale wystarczyło mu rozsądku na tyle, by przyłożyć dwa palce do boku jej szyi.
Był puls. Słaby, ale był.
- Aithne, niech to szlag, nie rób tego - wyszeptał, rozglądając się bezradnie.
Kiedy jakiś trup ruszył w ich stronę, młodzieniec złapał miecz i błyskawicznie zadał nim cios, przebijając klatkę piersiową stwora. Nim jeszcze broń wyciągnął, już patrzył na nieprzytomną.
- Ai, nie umieraj, nie rób mi tego - wymamrotał nerwowo, samemu nie do końca wiedząc, co mówi, bo jednocześnie kontrolował odległość trupów od siebie i dziewczyny.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Już wcześniej nie miała siły. Teraz nie miała nic.
Prawie nie zauważyła, że znalazła się na ziemi. Ta pustka ją przerażała, ale im dłużej w niej gościła, tym paradoksalnie większy spokój ją ogarniał. Upadła czuła, że skoro nie było niczego, to nie miała się czego bać, o co martwić. Było jej już wszystko jedno. Nie miała pojęcia co się stało, nie miała pojęcia co się stanie, wiedziała tylko, że to nie jest dobre. Intuicja, wbrew temu co szeptał jakiś gasnący głosik w umyśle, jęczała najgłośniej jak umiała, że to jest złe. Kazała walczyć, ale to było niemożliwe.
Świat zgasł. Czy to może jej oczy oślepły? Ale nie, teraz nie tylko w niej nie było nic, teraz nie było nic wszędzie. Świat zgasł.
Faryale zarżała głośno, przysiadając na zadzie, stuliła uszy i rzuciła się galopem do przyjaciółki, bez skrupułów tratując pełzające i kuśtykające trupy, ich kości chrupnęły pod silnymi kopytami klaczy. Zatrzymała się nad Aithne, pochyliła się rozdymając chrapy i dmuchając gorącym oddechem w jej twarz, jednak nie było żadnej reakcji.
Maleńka!, krzyknęła, szturchając ją nerwowo w ramię. Ai, błagam, jęknęła widząc, że nie ma żadnej reakcji.
Rzuciła przerażone spojrzenie Errianowi, ale zaraz znów wpatrywała się w Aithne, jakby wierząc, że upadła zaraz otworzy oczy.
AITHNE!, wrzasnęła rozpaczliwie.
Odpowiedziała jej cisza - jakby mówiła do pustej skały.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Ona nie krzyczała. Krzyczało wszystko w jej wnętrzu, umysł płaczliwie wrzeszczał imię przyjaciółki, ale ona przyglądała się wydarzeniu w milczeniu, z lekko rozchylonymi wargami. Kiedy Aithne opadła na ziemię, nekromantka chwilę stała niczym wmurowana. Errian zdążył dobiec upadłej, sprawdzić jej puls, a Anabde stała w miejscu. Otrząsnęła się dopiero po chwili, kiedy nieumarli ominęli ją i ruszyli do ataku na resztę towarzystwa. Zamrugała, nie do końca rozumiejąc co się dzieje. Rozejrzała się w popłochu, ale nie wyglądało na to by coś miało jej się stać - widmo zniknęło. Nie było czasu się nad tym zastanawiać. Dobiegła przyjaciółki i opadła na kolana przy jej drugim boku. Wpatrzyła się w bladą twarz upadłej i przesunęła opuszkami palców po jej policzku. Była chłodna.
- Aithne. - szepnęła. Co się właściwie stało? Uniosła spojrzenie na Faryale, spojrzenie pełne strachu.
Zaczęło ją irytować to, że nieumarli lgnęli do Erriana jak pszczoły do miodu. Chłopak dawał sobie radę, oczywiście, ale nie powinien musieć dzielić uwagi na dwoje. Dlatego po kilku sekundach w powietrze wzbił się ciężki, potężnie zbudowany jaszczur, jeden z tych, których powalili przed przybyciem tajemniczego widma. Potwór zaryczał, a później zapikował na kościotrupy, rozbijając kości w drzazgi. Anabde zdawała się tego nie zauważać, jakby w ogóle nie przejęła się swoim czarem - intensywnie wpatrywała się w twarz Aithne, zastanawiając się co może zrobić. I jak.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

Sheridan zdążył wyrazić swoje niezadowolenie pięcioma kolejnymi wiązankami, a każda była bardziej ambitna od drugiej, mięso sypało się hojnie, ale w sumie trudno mu się dziwić. Wrogów może i nie przybywało, jednak walka okazała się wystarczająco wyczerpująca by łowca miał jej serdecznie po dziurki w nosie. Dlatego też, co mu się zdarzało naprawdę rzadko i należało takie wydarzenia zapisać w notesie, zdecydował się na współpracę.
Przedostał się do Ariene, odczekał, walcząc, aż dziewczyna go zauważy, i wtedy wyrecytowanym zaklęciem przywołał w swoje dłonie wiązki mocy. Nie można powiedzieć, by był ekspertem czarów, ale była tu wiedźma i gdzieś tam jeszcze mag, powinno się jakoś udać. Pozbędą się poczwar i będzie mógł sprawdzić, co z rudym rozczochranym. Chyba że zdecydują się pozwolić jej umrzeć, to by było najprostsze... ale wątpił.
- Krótka piłka: jakie silne czary znasz, żeby się ich pozbyć? Najlepiej ich użyj, łącząc zaklęcie z moim - zakomunikował, ustawiając się plecami do sojuszniczki.
Przejebany dzień.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

Popatrzyła na niego zadyszana, ledwie łapiąc oddech i z trudem przerwała sekwencję ruchów, kończąc atak w połowicznej fazie. Zmarszczyła czoło, chwilę zastanawiając się nad tym co powiedział, aż wreszcie to do niej dotarło. Odetchnęła, sprawnie chowając sztylety i skinęła głową.
- Energia. Całkiem dobrze - zakomunikowała, uśmiechając się krzywo. - Rozpierdupcmy ich - zaproponowała, przenosząc wzrok na część trupów przed sobą.
Wokół jej dłoni zawirowały wiązki magii, z niejakim trudem nakierowała niektóre z nich tak, żeby połączyły się z mocą przywołaną przez Sheridana, i zastygła w oczekiwaniu, stopniowo zwiększając siłę uwalnianej energii. Na szczęście zdołała zaklęcia spleść tak, by, kiedy łowca puścił swoje luzem, jej także wyrwało się spod kontroli i uderzyło w trupy.
Duża część z nich została rozerwana bądź spalona od zbyt dużego przepływu mocy przez martwe ciało, ale niektóre, nawet po silnym ciosie, znów zaczęły wstawać. Ariene rozejrzała się bezradna, zastanawiając się co zrobić żeby w końcu trafił je szlag.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Początkowa ulga jaką Errian poczuł, gdy Ariene i Sheridan połączyli siły, zmieniła się w lodowatą bryłę w piersi. Obserwował zimnym, obojętnym wzrokiem podnoszące się trupy, przyglądał się tym, które jeszcze do nich pełzły i czuł narastającą w sercu furię. Tyle tylko że jego furia pokrywała wszystko szronem wyrachowania, a nie popieliła gwałtownym wybuchem emocji.
Podniósł się z ziemi wyprostowany, trzymając w dłoni miecz, przesunął lodowatym wzrokiem po wrogach, na jego twarzy nie widniały żadne uczucia, jakby wszystko przestało go obchodzić. Potem wykrzywił usta w dziwnym, pełnym pewności siebie uśmiechu, chwycił mocniej broń i wbił ostrze w ziemię aż do połowy klingi.
- Żryjcie wreszcie piach - wycedził przez zęby głosem równie zimnym, co jego spojrzenie, wypranym z ludzkich uczuć.
Uniósł dłoń, wyciągając ramię wyprostowane przed siebie, jakby chciał siłą woli przyciągnąć do siebie jakieś kamienie. I wtedy ziemia zaczęła drżeć, najpierw subtelnie, ale im mocniej napinał rękę, tym wyraźniejsze były wstrząsy. Dawał pozostałym czas na przygotowanie się, bo nie zamierzał pozwolić tym trupom dalej chodzić luzem.
Gwałtownie zacisnął dłoń w pięść, a wraz z tym gestem ziemia załamała się w jednym miejscu, by zaraz otworzyła się tam szeroka, głęboka rozpadlina, zupełnie inna niż te, które stworzył miecz Aithne.
Aithne.
Mag zmrużył oczy, pochylając nieznacznie głowę, a gleba zadrżała potężnie, popękała w licznych miejscach z taką siłą, że pobliski dom zawalił się z hukiem. Płyty rozstąpiły się, tworząc więcej szczelin, do których powpadały z rzężeniem trupy. Ziemia tworzyła szczeliny tak długo, aż ostatni umarlak nie zniknął w czeluściach. Dopiero wtedy młodzieniec przesunął drugą ręką, o otwartej dłoni, jakby głaskał powietrze, nad pierwszą, stopniowo rozluźniając pięść.
Szczeliny i rozpadliny częściowo się zwęziły, co mniejsze zamknęły, ale nie zdołał zasklepić wszystkich.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Oczywiście to nie był przypadek, że co drugi umarlak wchodził do rozpadliny spacerkiem. To nie było tak, że były one zbyt głupie (głupie były, ale nie aż tak) by wpaść na pomysł uciekania od dziur, nie miały też "samobójczych" skłonności i nie robiły tego celowo. Okazało się, że złamanie zaklęć widma nie było aż takie trudne. Nieznajomy pozostawił w nich (w zaklęciach, nie w truposzach) parę luk, dzięki czemu Anabde mogła szybko i prosto przejąć kontrolę nad nieumarłymi. Oczywiście nie wszystkimi - było to ponad jej siły i większość z nich była kontrolowana stuprocentowo oraz bezbłędnie. Ale luki były (jak się domyśliła, albo wynikało to z niedbalstwa widma albo było celowym zabiegiem), więc jakoś pomogła.
Wraz z powstaniem rozpadlin - a również wraz z zawaleniem się domu - w powietrze wzbiła się ogromna chmura pyłu. Anabde rozkaszlała się, zasłoniła jedną ręką swoje oczy, drugą twarz nieprzytomnej przyjaciółki i pomyślała, że oto jest metoda. Wystarczy by coś się komuś stało, a wszyscy wkurzą się na tyle, by odkryć w sobie nowe zasoby mocy. Aż się poczuła głupio, że ona nie odstawiła jeszcze żadnego magicznego przedstawienia. Ale za to była prawdopodobnie jedyną osobą, która w tej chwili zachowała satysfakcjonujący poziom magii i energii - zapewne jeszcze się to przyda.
Z czułością odgarnęła rude kosmyki z czoła Aithne, kciukiem ścierając pasmo kurzu z jej policzka. Później uniosła bystre, uważne spojrzenie na towarzyszy, skupiając je koniec końców na Errianie. Zastanawiała się w jakiej formie będzie teraz chłopak; żeby im nie opadł nagle z sił, bo dwójka nieprzytomnych w pięcioosobowej grupie mogłaby stanowić problem.
Zacmokała, na co stojący nieopodal (głównie dlatego, że był zbyt przerażony by wpaść na pomysł ucieczki) Lantano zastrzygł uszami, odwrócił łeb w stronę właścicielki i ruszył do niej spokojnym stępem. Anabde podniosła się i poklepała ogiera po szyi, gdy ten zatrzymał się koło niej. Później sięgnęła do przytroczonych do siodła tobołków, w jednym z nich odnajdując swój półdługi, czarny płaszcz. Wyjęła go, rozwinęła, poklepała raz jeszcze konia i klękła z powrotem przy Aithne, nakrywając ją płaszczem. Trzeba ją jakos przetransportować. Tylko gdzie? Która z pobliskich ruder wygląda na najmniej rozwalającą się?
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Nie tylko Lantano nie dał nogi, Faryale nie ruszyła się ze swojego stanowiska przy Aithne. Stała wyprostowana, z uniesionym łbem i nastawionymi uszami, obserwując pobojowisko oraz jakby pilnując by żaden trup nie zatoczył się w tę stronę. Kiedy Errian zaczął zamykać szczeliny, przeniosła na młodzieńca przeszywające spojrzenie i dopiero wtedy znów popatrzyła na swoją przyjaciółkę, opuszczając trochę niżej łeb.
Wyglądało na to, że nie dostrzegała tego co robiła Anabde, nie zwróciła również uwagi na Lantano, o pozostałych towarzyszach podróży nawet nie wspominając. Patrzyła tylko na Aithne i najpewniej tylko Aithne widziała, jakby cały jej świat skurczył się do nieruchomej upadłej. Sama też zachowywała się inaczej niż do tej pory - bo zwykle jednak nie nabierała tylu ludzkich cech, o jakich niezmiennie przypominała dziewczyna, teraz natomiast spoglądała na świat tak, jakby go oceniała. I to dość bezlitośnie.
Takim spojrzeniem obdarzyła krótko Anabde, mogło się wydawać, że nawet zmrużyła czujnie oczy. Nie zaprotestowała jednak, kiedy nekromantka kładła płaszcz na ciele Aithne. Powróciła wzrokiem do przyjaciółki, odetchnęła głęboko i wtedy raz jeszcze popatrzyła na Anabde, ale tym razem sprawiała wrażenie, jakby przebiła się aż do jej duszy i sięgnęła do umysłu, bez trudu go przenikając.
Trwało to nie dłużej niż kilka sekund, potem opadła na przednie nogi obok nieprzytomnej Aithne, chwilę tak trwała w bezruchu, po czym opuściła także zad, kładąc się tuż przy przyjaciółce. Nie złożyła łba na ziemi, zastygła w spokojnym oczekiwaniu, znów straciwszy zainteresowanie całym światem.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

Sheridan bez specjalnego niepokoju czy zdumienia schował miecz, strzepnął z płaszcza kurz który się na nim osadził, po czym skierował się spokojnym krokiem do Anabde i nieprzytomnego rudego rozczochranego. Nie wierzył w to, by tak łatwo dała się pokonać tej latającej kiecce, ale żeby się o tym przekonać musieli czekać.
Nienawidził czekania, cholerne rude rozczochrane.
Zatrzymał się obok pań, ominąwszy Faryale, bo klacz miała jakieś takie dziwne spojrzenie, tylko on nie zamierzał dociekać, dlaczego też wzbudziła w nim niepokój. Przeczesał włosy dłonią i westchnął ciężko, domyślając się co go też teraz czeka. Trzeba uratować rude rozczochrane, bo się morale wezmą i wyprowadzą z drużyny.
- Odebrał jej duszę - zakomunikował tak, jakby to było najzwyklejsze na świecie. - Jest teraz przygotowywana do przejścia, po przejściu stanie się jednym z jego trupów, będzie nieumarłą. Konkretnej pomocy można jej udzielić dopiero po tym, jak się ocknie, do tego czasu da się tylko przypominać o przynależności do świata żywych - wyjaśnił spokojnie, spoglądając na nieruchomą twarz rudego rozczochranego.
Przynajmniej była cicho.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

Ariene podtrzymała delikatnie Erriana, kiedy ten się zachwiał i fachowym spojrzeniem oceniła czy jest cały, po czym skierowała się do pozostałych, uśmiechnąwszy się do niego.
- Nieźle przyjebałeś - pochwaliła krótko.
Oto podręcznikowy przykład całkowitego odcięcia się od swojego pochodzenia - w tym wypadku pochodzenia szlacheckiego, jakby nie patrzeć.
Zbliżyła się do towarzyszy, uważnie słuchając słów Sheridana, co jakiś czas kiwała głową, aż wreszcie westchnęła i odgarnęła włosy na plecy, przymykając w skupieniu oczy.
- Zajmę się nią. Znam się na magii życia i emocji, mogę jej pomóc. Przynajmniej spróbować - zadeklarowała cichym głosem. - Ale nie tu. Znajdźmy jakieś miejsce, gdzie możemy się schronić, wyznaczymy warty i wzmożemy czujność. Innego wyjścia nie widzę - dodała, otwierając oczy, by popatrzeć na wszystkich.
A ona chwilę temu marudziła na kilka trupów, ech...
Nienormalni winni trzymać się razem!
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Errian potrząsnął oszołomiony głową, po czym odwrócił się za Ariene, ciągle mając czarne plamy przed oczami. No, nieźle, nie da się ukryć. Poszedł śladem dziewczyny, starając się na nowo ogarnąć świat, a ponieważ kiepsko mu szło, to zrobił coś co zawsze w takich sytuacjach pomagało: zaczął mówić to, czego się niegdyś nauczył.
- To było na poziomie adepta. Magia przywoływana mocą ma bezpośrednie powiązanie z emocjami, zatem uczucia wpływają na siłę czaru. Zaklęcia mogą się niespodziewanie ujawnić na wyższym poziomie, by zaraz wrócić do poprzedniego lub na jakiś czas spaść poniżej normy. Należy się wystrzegać destabilizacji energii - wymamrotał pod nosem, odetchnął i zrozumiał.
To w sumie miało sens. Ale nigdy więcej.
Taka już była jego przypadłość, że wiele z tego, co przeczytał, zapamiętywał, jakby wykuwał to na blaszkę. Tak też było z wieloma podręcznikami o magii, zresztą dobrze mieć odpowiednie informacje w odpowiedniej chwili.
Kiedy do nich dołączył, popatrzył ponuro na Sheridana. Jak to: zabrał duszę? Z takiego cyrku można się jeszcze wyleczyć? Potem przeniósł wzrok na Aithne i znów poczuł jakąś dziwną pustkę.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Popatrzyła na Ariene z wyraźną wdzięcznością, przekazaną również w formie subtelnego uśmiechu. Gdzieś tam przeleciało jej spostrzeżenie, że zachowanie Erriana jest specyficzne względem Aithne. Nie podchwyciła myśli, zostawiając sobie ten interesujący wątek na jakąś wolną chwilę. Na razie nie zapowiadało się na takową.
Rozejrzała się dookoła. Już wcześniej zauważyła dom, który mniej więcej się nie rozpadał. Jednopiętrowy, niewielki, więc nie będzie w nim zbyt wielu zakamarków, gdzie mogły się ukryć niechciane potworki. Kiwnęła głową w jego stronę.
- Tamta rudera wygląda na najmniej zdezelowaną. - powiedziała i znów skupiła swoją uwagę na nieprzytomnej upadłej. Wydawała się być taka krucha. Drobna, blada, chuda, a jeszcze chwilę temu naprawdę mogła wzbudzać postrach. Pogłaskała przyjaciółkę po głowie, położyła dłoń na jej łopatce i podniosła ją lekko. Poprawiła zsuwający się płaszcz i przymrużyła oczy; jak ten nie wiadomo kto mógł odebrać jej duszę? Dlaczego Aithne?
Jeżeli go jeszcze raz spotka (Dobrze, bądźmy szczerzy: kiedy go ponownie spotka), to powie mu co o tym myśli. Bardzo dosadnie. O ile będzie miała okazję i ten nie zabije jej nim zdąży się odezwać.
- Pomógłbyś mi. - fuknęła, unosząc wzrok na Sheridana. Sama mimo wszystko nie doniesie przyjaciółki do oddalonego o jakieś sto, sto pięćdziesiąt metrów budynku, a z dwóch towarzyszących im mężczyzn to łowca nie chwiał się na nogach. I dlatego niech lepiej się zgodzi bez gadania, bo jakby miał się do tego zabrać Errian (co z pewnością będzie chciał zrobić)... No cóż, nie chcę poddawać w wątpliwość sprawności fizycznej białowłosego, ale aktualnie nie wyglądał na zbyt pewnego.
- I zrób to delikatnie. - dodała, a wyraz jej twarzy sugerował, że lepiej będzie dla łowcy jeśli posłucha. Niech tylko spróbuje szarpnąć biedną Aithne!
Nienormalni winni trzymać się razem.
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

Sheridan westchnął. Wiedział, że to się tak skończy, cholerne rude rozczochrane. Czy choć raz nie mogło im jakoś życia ułatwić? Ale nic nie powiedział, tylko zerknął między budynki, ściągając płaszcz z ramion i odpinając pokrowiec na miecz od pasa, żeby nie przeszkadzały przy targaniu tego paskudnego potwora. Chwilę później podbiegła jego gniada klacz, trochę rozdygotana i nadzwyczaj płochliwa, jak na nią. Jednak kiedy poklepał ją niezbyt wylewnie po szyi i przyczepił zdjęte rzeczy do siodła, stanęła nieruchomo, parsknąwszy głośno i opuściwszy łeb. Dopiero jak skończył przeniósł wzrok na rude rozczochrane.
Delikatnie. Pewnie, że delikatnie, w końcu nie chciał spędzić tygodnia na ratowaniu tego cholerstwa, więc im delikatniejsi będą, tym szybciej wreszcie jej pomogą. Albo tym szybciej stanie się nieumarłą i będzie trzeba ją zabić, na jedno wychodzi.
Ignorując mord w oczach Anabde, jakby nigdy nic wsunął rękę pod plecy Aithne, drugą pod nogi i nadzwyczaj powoli oraz ostrożnie ją podniósł. Nie była ciężka, na jej szczęście, jakby była, to Sheridan pewnie szybciej straciłby cierpliwość. Zlokalizował spojrzeniem dom, o którym mówiła nekromantka, i ruszył w tamtą stronę, westchnąwszy niczym męczennik.
- Ariene, idź przodem i przygotuj sobie miejsce pracy - zdecydował po chwili zastanowienia.
Gniada klacz podreptała za nim, zwieszając potulnie łeb i oganiając się nerwowo ogonem.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Zablokowany

Wróć do „Ruiny Nemerii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości