To chyba koniec
Biało. Szaro. Czarno.
Jest gorąco, jest mi parno.
Ale to nie słońce.
Chyba nie... Bo czy w niebie jest słońce?
Nic nie słyszę.
Tylko bicie mojego spokojnego serca.
Ale się nie zadręczam.
Moim życiem. Bo go nie pamiętam...
Minęło tyle lat, a może dwie minuty.
Bo śmierć idzie powoli.
Aby człowiek upajał się do woli.
Tym ciepłym spokojem.
Nareszcie słyszę kroki.
Ale nikt nie puka do drzwi.
Powoli zagłębiam się w białe mroki...
To już chyba koniec, czyż nie?
Piękno
Piękno - zaklęte w wiecznych dziełach malarzy.
Starannie ujęte na dziewczęcej twarzy.
Na kartach sennych marzeń.
Zapisane w miłości, wierze...
Piękno - ukryte w śród skał zalanych morską pianą.
Ucieka z melodią gdzieś po cichu graną.
Zapatrzone w cienie radości i smutku.
Gna przez pola z wiatrem powolutku...
Piękno - poznane, nieodkryte.
Wierszyki
Mam wierszyków parę, trochę bajek...
w tej skrzyneczce na półeczce.
Gdy na otwarcie jej mi przyjdzie chęć,
wnet wyleci w górę gołąbków z pięć!
Te ptaszynki to wierszynki,
co to tylko by stroiły figle
i głupiutkie rymki.
Pazurkami na papierze skrobią
dla zabawy fraszki,
wdzięczną poetycką mową
przystrojone ptaszki!
Wiem, że kiepściutkie, ale nic więcej nie wydukam...
