Szepczący Las[Koniec gęstego lasu] Samotny podróżnik

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Vergill
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Koniec gęstego lasu] Samotny podróżnik

Post autor: Vergill »

Las na tym odcinku ścieżki stawał się coraz rzadszy. Coraz więcej promieni słonecznych powoli wschodzącego słońca padało na niezbyt szeroką drogę, którą można by określić nawet jako dróżkę. Po obu jej stronach wyczuwalna była coraz mniejsza obecność żywych stworzeń. Co jakiś czas mocniejszy podmuch wiatru dmuchał w stronę lasu, niosąc ze sobą ostre, zimne powietrze.
...
Vergill, siedząc na Himmaeg'u, swym wiernym towarzyszu, przemierzał samotnie ten gęsty las. Jego poważna mina i zmarszczone brwi, przez padające na niego ciepłe promienie słońca, odrobinę przemieniły wyraz twarzy czarnowłosego. Wydawał się nieco weselszy jakby widok słońca był dla niego czymś niezwykłym, bardzo podnoszącym na duchu. I nie jest to wcale takie dziwne, bo przez ostatnich kilka dni nie widział go, przemierzając samotnie gęsty las. A jego jedynym towarzyszem podczas tej wędrówki był właśnie jego koń. Mężczyzna miał teraz zamiar zejść z niego, aby go trochę odciążyć.
- Dobrze mi to zrobi, po kilku godzinach jazdy, tobie też zresztą... - rzekł do swojego zwierzaka, głaszcząc go po grzywie, po czym szybko znalazł się na ziemi. Wyprzedził konia o kilka kroków i rozciągnął się porządnie. To było mu potrzebne, po tak długiej jeździe...
Awatar użytkownika
Vergill
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergill »

No i przemierzając przez dłuższy czas tę ścieżkę nie spotkał nikogo, ale to akurat go nie dziwiło. W końcu kogo miałby się spodziewać.
- Jak tam Himmaeg, odpocząłeś już sobie ? - odezwał się do swego towarzysza podróży głaszcząc go po grzywie. - Jeszcze kawałek i wyjdziemy z tego miejsca - dodał jeszcze do konia, lubił do niego mówić. Co innego jeśli chodzi o ludzi, tym bardziej obcych mu ludzi, ale Himmaeg to co innego.
Minęło kolejne dwadzieścia minut spokojnego spacerku i stało się tak jak powiedział Vergill, las nagle się skończył.

- Pora ruszać przyjacielu! - zawołał żwawo i wskoczył na swojego wierzchowca. Popędził go delikatnie, a koń ruszył bez żadnego oporu, tego trzeba było im obydwu. Poczuć wiatr we włosach, galopując po równinie. Tak dawno tego nie doświadczyli, podróżując przez ten przeklęty las. Co prawda przeklęty on nie był, ale tak zwykł nazywać go Vergill, mówiąc to konia.
I tak oboje opuścili las.

Ciąg dalszy
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość