Szepczący Las[Lot nad Szepczącym Lasem] Pośpiech

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

[Lot nad Szepczącym Lasem] Pośpiech

Post autor: Aileen »

- Dziękuję - powiedziała ni stąd ni zowąd elfka. Wiatr gwizdał jej w uszach, było zimno i mokro. Ale nie narzekała - niewielu miało okazję dosiadać smoka. Oczko nagle złożyła skrzydła, pikując prosto w chmurę. Aileen krzyknęła głośno a potem zakrztusiła się, gdy wilgoć z chmury uderzyła w nią jak fala wody. Nie pierwszy raz podczas tej podróży smoczyca robiła takie niespodzianki.
- Nie ma za co - odparła, odwracając ku niej głowę i szczerząc zęby.

Aileen nigdy nie przypuszczała, że smok może latać tak szybko. Popasały w sumie dwa razy w ciągu drogi - raz, by coś zjeść, a dwa, by Oczko i wyjątkowo zdenerwowana Bzura trochę odpoczęły. Były już bardzo blisko Wieży, lecz wciąż nie było jej widać na horyzoncie. Podczas drogi umilały sobie czas rozmowami na różne mniej poważne tematy.
Kamień Mocy bezpiecznie schowany w torbie Aileen wzbudzał dużą magiczną aurę. Elfka nigdy nie spotkała podobnie aktywnego artefaktu, toteż miała wielką ochotę go zbadać. Z drugiej strony - był potrzebny Czarodziejowi, więc nie było nawet mowy o "testowaniu" jego mocy. Niemniej jednak, Kamień wydzielał jej tak wiele, że organizmy elfki i smoczycy chłonęły magię samoistnie - a Aileen wykorzystywała ją do leczenia ostatnich ran spowodowanych starciem z hydrą. W efekcie, obie były w pełni sił magicznych i pomimo chronicznego bólu głowy czuły się nieźle.
- Wracając do naszej wcześniejszej rozmowy - rzekła elfka - Uczyłam się magii tam gdzie większość adeptek - w Zamku Czarodziejek. Także magii umysłu. A potem było różnie - jak już ci mówiłam, używałam jej praktycznie tylko przy leczeniu, dzięki temu jest się dużo bardziej precyzyjnym. Wszystko inne to już uczenie się na własnych i cudzych błędach, a także słuchanie wskazówek. Kilka razy po prostu ktoś wdarł mi się do umysłu czy rozkruszył moją barierę. I tak się uczę. Nic specjalnego, prawda?
- Opowiedz mi trochę o sobie. Jak dotąd nawet nie wyjawiłaś mi swojego prawdziwego imienia. Nie nalegam, jeśli to tajemnica czy coś w tym stylu. Albo... hmm... Zaintrygował mnie sposób w jaki podpaliłaś pod wodą hydrę. Czysty smoczy ogień? Jak to jest po prostu urodzić się z magią? Ja musiałam się uczyć panować nad nią, a ty tak po prostu, używasz jej jak skrzydeł. Dla mnie to niepojęte - roześmiała się.

- Jesteśmy już blisko, lada chwila będzie ją widać. Wyląduj na szczycie, nie dostaniemy się tam innym wejściem - wspomniała swoje pechowe starcie z posągami - Może będzie tam na nas czekał?
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Bardzo cieszył ją wysoki lot mogła oderwać myśli od ziemi, nigdy nie lubiła na niej zostawać, w powietrzu czuła się wolna. Powietrzne akrobacje, zwroty, pikowani i wirujące beczki..Uwielbiała gdy jej błędnik trochę szalał. Radość skończyła się przy pierwszym popasie, Aravira pierwszy raz od walki zamieniła się w elfa. Najpierw zabrała się za trening, sztylety i katana cięły powietrze z zabójczą precyzją. Później poszła do jeziorka by się obmyć z potu i wtedy jej radość uciekła. Dwie długie blizny...jedna trochę nad kością ogonowej druga pośrodku odcinka lędźwiowego z tyłu pleców. Westchnęła i dotknęła ramion. Wiły się na nich dwie spiralnie skręcone blizny, były bladoróżowe i nierówne. Mała łza potoczyła się po jej policzku. Czego się mażesz, głupia? Weź się w garść nie jesteś wychowana na puchowej kołderce paniusią. Jesteś wojowniczką. Uśmiechnęła się gorzko i powędrowała do obozowiska. Dalszy lot był spokojny i zrównoważony. Kamień Mocy silnie działał na najbliższe otoczenie, Aravira obawiała się go bo jej moce magiczne były napięte do granic, wolała by tak nie było. Nie chciała upajać się mocą, było to niebezpieczne...w jej wypadku.
- Wracając do naszej wcześniejszej rozmowy - rzekła elfka - Uczyłam się magii tam gdzie większość adeptek - w Zamku Czarodziejek. Także magii umysłu. A potem było różnie - jak już ci mówiłam, używałam jej praktycznie tylko przy leczeniu, dzięki temu jest się dużo bardziej precyzyjnym. Wszystko inne to już uczenie się na własnych i cudzych błędach, a także słuchanie wskazówek. Kilka razy po prostu ktoś wdarł mi się do umysłu czy rozkruszył moją barierę. I tak się uczę. Nic specjalnego, prawda? - smoczyca jak to miała w zwyczaju odparła milczeniem, żali się czy chwali? Parsknęła w głębi ducha.
- Opowiedz mi trochę o sobie. Jak dotąd nawet nie wyjawiłaś mi swojego prawdziwego imienia. Nie nalegam, jeśli to tajemnica czy coś w tym stylu. Albo... hmm... Zaintrygował mnie sposób w jaki podpaliłaś pod wodą hydrę. Czysty smoczy ogień? Jak to jest po prostu urodzić się z magią? Ja musiałam się uczyć panować nad nią, a ty tak po prostu, używasz jej jak skrzydeł. Dla mnie to niepojęte.. - już miała ją zrzucić, za wścibskość i wściubianie noska między drzwi, ale otrząsnęła się z tych myśli. Pytanie o imię zignorowała, nie sądziła że jest w jakkolwiek sposób istotne dla całej sprawy. Ziewnęła przeciągle i odpowiedziała.
- Jestem wychowanicą Klasztoru Mrocznych Sekretów tam też nauczono mnie kontrolowania ognia. Bo widzisz rodząc się z taką mocą, spaliłam swój dom, niekontrolowanie. Co prawda Ogień jest mi bardzo bliski i mnie słucha, czerpie ze mnie, a ja z niego wystarczy, że pomyślę o czymś i już. Tylko jest druga strona medalu, plamka w oku to nie sprawka ani moja ani rodziców, to coś w rodzaju przekleństwa i tego nie da się kontrolować. Zależnie od emocji smutku, wściekłości czy radości. Działa, a miałaś okazję zobaczyć jak to działa. - znów popadła w milczenie, nie lubiła mówić o sobie i swoich...przeżyciach.

Las wydawał się nie mieć końca, ogromne zielone morze migotało w oddali. Było zimno i Aileen była mokra od wilgoci.
- Jesteśmy już blisko, lada chwila będzie ją widać. Wyląduj na szczycie, nie dostaniemy się tam innym wejściem - wspomniała swoje pechowe starcie z posągami - Może będzie tam na nas czekał?
Smoczyca miała o tym zgoła inne zdanie, lądowała na szczycie i zatańczyła jak baletnica. Wypuściła z siebie cichy syk i zamieniła się w elfkę.
- Gdy poznam Twojego przyjaciela, dla którego tyle ryzykowałaś odlecę, to nie moja bajęda. - poprawiła katanę i sztylety. Uzdrowicielka patrzyła na nią szeroko otwartymi oczami.
- Idziemy? - ponagliła smoczyca
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

- Jestem wychowanicą Klasztoru Mrocznych Sekretów tam też nauczono mnie kontrolowania ognia. Bo widzisz rodząc się z taką mocą, spaliłam swój dom, niekontrolowanie. Co prawda Ogień jest mi bardzo bliski i mnie słucha, czerpie ze mnie, a ja z niego wystarczy, że pomyślę o czymś i już. Tylko jest druga strona medalu, plamka w oku to nie sprawka ani moja ani rodziców, to coś w rodzaju przekleństwa i tego nie da się kontrolować. Zależnie od emocji smutku, wściekłości czy radości. Działa, a miałaś okazję zobaczyć jak to działa.
Aileen tylko potaknęła, nie naciskała już więcej. Od samego początku miała wrażenie, że Oczko jej nie lubi, ale jej głupia dobra natura nadal nakazywała życzliwość. Teraz po prostu zamilkła, by nie denerwować ani siebie, ani smoczycy. Jeszcze coś by jej strzeliło do głowy i zrzuciłaby ją. Mimo wszystko, muszę się jej jakoś odwdzięczyć...

Biała wieża zamigotała na horyzoncie najczystszym odcieniem kości słoniowej. Wyspa pośród nieskończonego oceanu zielonych koron drzew. Smoczyca zmieniła nieznacznie kierunek lotu i poszybowała ku wieży. Nie minęła godzina, gdy zataczała już kręgi nad jej szczytem, szukając dobrego miejsca na lądowanie. Chwilę później cztery umięśnione smocze łapy dotknęły ziemi, a elfka prawie rozbiła głowę o jeden ze szpikulców na jej szyi. Podniebne podróże nie były dla niej, a podniebne podróże na grzbiecie smoka tym bardziej. Ześliznęła się z ulgą z szafirowych łusek, sprawdziła czy Kamień jest na swoim miejscu i jak ma się Bzura.
- Gdy poznam Twojego przyjaciela, dla którego tyle ryzykowałaś odlecę, to nie moja bajęda. - Aileen nieco zdziwiła ta nagła deklaracja, ale po prostu skinęła głową, dając do zrozumienia, że nie będzie oponować.
Szczyt wieży był pusty, elfka nie spodziewała się tego. Postanowiła jednak poczekać, może nagle znikąd wyłoni się znajoma sylwetka starca?
- Idziemy? - zapytała zniecierpliwiona smoczyca, która przemieniła się w elfkę. Aileen westchnęła
- Gdzie chcesz iść? Stąd nie można nigdzie wyjść, trzeba czekać.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości