Opuszczone Królestwo ⇒ [opuszczone lasy] Bunt
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Nie odprowadził ani jednej z kobiet wzrokiem. Po prostu gapił się tępo w sufit. Dopiero kiedy Phen zamknęła drzwi, odetchnął z ulgą.
- Dziękuję, moja pani. - prychnął żartobliwie i czym prędzej odsunął z siebie pierzynę. Znaczy jak na swoje obecne możliwości. Ale jakos mu to wyszło i po minucie udało mu się nawet z nie lada trudem usiąść na krańcu łóżka i spuścić nogi na ziemię. Z niezadowoleniem odkrył, że zdarto z niego koszulę. Przecież była jeszcze całkiem dobra. Kilka cięć, zaszyłoby się. A teraz tylko część górnej części jego ciała była zakryta bandażami. Uniósł głowę, żeby spojrzeć w oczy dziewczynie. Niewątpliwie widział uszczerbki w jej ubraniu, ale wyglądał, jakby nie zwracał na nie uwagi.
- Ehm... Możesz już iść dalej do Meot. Stąd już raczej prosta droga, nie musisz tu zostawać. - rzekł spokojnie, siląc się, żeby nie drżał mu głos i żeby brzmiał w miarę normalnie. Potrząsnął głową i doszedł do wniosku, że wcale tak źle nie jest. Po prostu miał trochę więcej sił w mięśniach niż przeciętny kościotrup.
- Dziękuję, moja pani. - prychnął żartobliwie i czym prędzej odsunął z siebie pierzynę. Znaczy jak na swoje obecne możliwości. Ale jakos mu to wyszło i po minucie udało mu się nawet z nie lada trudem usiąść na krańcu łóżka i spuścić nogi na ziemię. Z niezadowoleniem odkrył, że zdarto z niego koszulę. Przecież była jeszcze całkiem dobra. Kilka cięć, zaszyłoby się. A teraz tylko część górnej części jego ciała była zakryta bandażami. Uniósł głowę, żeby spojrzeć w oczy dziewczynie. Niewątpliwie widział uszczerbki w jej ubraniu, ale wyglądał, jakby nie zwracał na nie uwagi.
- Ehm... Możesz już iść dalej do Meot. Stąd już raczej prosta droga, nie musisz tu zostawać. - rzekł spokojnie, siląc się, żeby nie drżał mu głos i żeby brzmiał w miarę normalnie. Potrząsnął głową i doszedł do wniosku, że wcale tak źle nie jest. Po prostu miał trochę więcej sił w mięśniach niż przeciętny kościotrup.
Taksowała go wzrokiem przez dłuższą chwilę.
- Przecież wiesz, że nie idę do żadnego Meot. - zajrzała mu w oczy, szukając odpowiedzi. Zamoczyła usta w szklance po czym zawiesiła wzrok na jego twarzy. - Poza tym jeśli chcesz, żebym zostawiła cię z uroczymi siostrami sam na sam, to wystarczy po prostu powiedzieć. - mruknęła zgryźliwie, po czym się uśmiechnęła. - Nie wiem czy chcesz spać, czy chcesz jeść, po prostu powiedz. Nie wyglądasz za dobrze. A to... - wskazała nagle stopą na miecz -... to znów się stało, tak po prostu? Przecież konałabym, gdybyś nie zrobił swojego czary-mary. - przekrzywiła głowę lekko.
- Przecież wiesz, że nie idę do żadnego Meot. - zajrzała mu w oczy, szukając odpowiedzi. Zamoczyła usta w szklance po czym zawiesiła wzrok na jego twarzy. - Poza tym jeśli chcesz, żebym zostawiła cię z uroczymi siostrami sam na sam, to wystarczy po prostu powiedzieć. - mruknęła zgryźliwie, po czym się uśmiechnęła. - Nie wiem czy chcesz spać, czy chcesz jeść, po prostu powiedz. Nie wyglądasz za dobrze. A to... - wskazała nagle stopą na miecz -... to znów się stało, tak po prostu? Przecież konałabym, gdybyś nie zrobił swojego czary-mary. - przekrzywiła głowę lekko.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Spojrzał na nią wzrokiem jasno świadczącym, że żarto o zostaniu sam na sam z bliźniaczkami był cokolwiek niesmaczny.
- Myślę że najpóźniej jutro rano będę w stanie iść. Ale masz rację... Jeśli znikniesz teraz, na pewno mi to nie pomoże z nimi. Trzeba coś wymyślić. - rozejrzał się po pomieszczeniu jakby szukał awaryjnej drogi ucieczki. Zerknął w dół na jej stopę... znaczy miecz, mrużąc brwi.
- Jest magiczny, chyba. Czasami mi podpowiada co trzeba zrobić... jakkolwiek to zabrzmi. Poza tym nic nie wiem. - wzruszył ramionami, co nie było zbyt dobrym pomysłem. Syknął cicho i położył się z powrotem, ale nie przykrywając się.
- Więc dokąd zamierzasz teraz iść? - zapytał juz swobodnie, zerkając na nią z ukosa.
- Myślę że najpóźniej jutro rano będę w stanie iść. Ale masz rację... Jeśli znikniesz teraz, na pewno mi to nie pomoże z nimi. Trzeba coś wymyślić. - rozejrzał się po pomieszczeniu jakby szukał awaryjnej drogi ucieczki. Zerknął w dół na jej stopę... znaczy miecz, mrużąc brwi.
- Jest magiczny, chyba. Czasami mi podpowiada co trzeba zrobić... jakkolwiek to zabrzmi. Poza tym nic nie wiem. - wzruszył ramionami, co nie było zbyt dobrym pomysłem. Syknął cicho i położył się z powrotem, ale nie przykrywając się.
- Więc dokąd zamierzasz teraz iść? - zapytał juz swobodnie, zerkając na nią z ukosa.
Słuchała go uważnie, spoglądając na miecz z niekłamanym zaciekawieniem. Nie skomentowała jednak ani nie dopytywała bardziej. Po pytaniu o jej plany po raz pierwszy wyraźnie posmutniała. Wyglądała dość beznadziejnie.
- Nie wiem. - bąknęła zgodnie z prawdą. Odłożyła szklankę, stwierdzając w tym momencie, że nalewki już jej wystarczy. Pomyślała, że najlepszą opcją jest zmiana tematu. - W każdym razie, proponuję byśmy się stąd wymknęli. W nocy, nad ranem... Do wieczora jeszcze daleko. Nie wiem, jak głębokie są twoje rany - tu spojrzała na niego znacząco, nie mogąc się powstrzymać - lecz jeśli twierdzisz, że dasz radę iść, to pójdziemy. Po prostu się wymkniemy. Mam dość kłamstw. Poza tym nie mam już nawet na nie pomysłu. - skrzywiła się. Dumała chwilę. - Byleby prędko przynieśli nasz ekwipunek.
- Nie wiem. - bąknęła zgodnie z prawdą. Odłożyła szklankę, stwierdzając w tym momencie, że nalewki już jej wystarczy. Pomyślała, że najlepszą opcją jest zmiana tematu. - W każdym razie, proponuję byśmy się stąd wymknęli. W nocy, nad ranem... Do wieczora jeszcze daleko. Nie wiem, jak głębokie są twoje rany - tu spojrzała na niego znacząco, nie mogąc się powstrzymać - lecz jeśli twierdzisz, że dasz radę iść, to pójdziemy. Po prostu się wymkniemy. Mam dość kłamstw. Poza tym nie mam już nawet na nie pomysłu. - skrzywiła się. Dumała chwilę. - Byleby prędko przynieśli nasz ekwipunek.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Prychnął pod nosem, kiedy padło zdanie o jego ranach. Na pewno nie były zbyt głębokie, ale uciążliwe i mocno krwawiące - przynajmniej przed zabandażowaniem. Po prostu brakło mu sił. Ale kilkanaście godzin odpoczynku powinno to zmienić.
- Nic mi nie będzie. - mruknął mimochodem, jakby go to wcale nie obchodziło. - W nocy możemy ruszać. - dodał jeszcze krótko i zamilkł na chwilę. Wpatrywał się w sufit, ale nic konstruktywnego nie przychodziło mu do głowy. W końcu więc spojrzał ponownie na Phen.
- Nie spałaś całą noc. Chyba najlepiej będzie, jeśli się prześpimy do nocy. - "Może wtedy nas nie obudzą i będzie spokój od tamtych bliźniaczek" dodał w myślach
- Nic mi nie będzie. - mruknął mimochodem, jakby go to wcale nie obchodziło. - W nocy możemy ruszać. - dodał jeszcze krótko i zamilkł na chwilę. Wpatrywał się w sufit, ale nic konstruktywnego nie przychodziło mu do głowy. W końcu więc spojrzał ponownie na Phen.
- Nie spałaś całą noc. Chyba najlepiej będzie, jeśli się prześpimy do nocy. - "Może wtedy nas nie obudzą i będzie spokój od tamtych bliźniaczek" dodał w myślach
Phen uśmiechnęła się od niechcenia.
- W porządku. Obudzę cię. - powiedziała i wyszła z pokoju, po drodze zgarniając swój płaszcz i pół butelki nalewki. W domu było pusto, wiedziała o tym. Powoli obeszła pokoje i pozbierała rzeczy, które mogą jej się przydać. Rozglądała sę co jakiś czas, czy nikt nie patrzy. Zabrała kilka małych, nieznacznych przedmiotów. Nagle z pokoju, do którego właśnie miała wkroczyć na łowy, wysunęła się Maralen.
- Balia gotowa. Ręczniki i świeże odzienie również.- mruknęła i popędziła w stronę pokoju, gdzie odpoczywał Szary. - Siostra niedługo wróci z waszym ekwipunkiem. - krzyknęła przez ramię, zatrzaskując drzwi małego pokoiku. Phen westchnęła i pogrążyła się w pragnieniu skorzystania z kąpieli.
- W porządku. Obudzę cię. - powiedziała i wyszła z pokoju, po drodze zgarniając swój płaszcz i pół butelki nalewki. W domu było pusto, wiedziała o tym. Powoli obeszła pokoje i pozbierała rzeczy, które mogą jej się przydać. Rozglądała sę co jakiś czas, czy nikt nie patrzy. Zabrała kilka małych, nieznacznych przedmiotów. Nagle z pokoju, do którego właśnie miała wkroczyć na łowy, wysunęła się Maralen.
- Balia gotowa. Ręczniki i świeże odzienie również.- mruknęła i popędziła w stronę pokoju, gdzie odpoczywał Szary. - Siostra niedługo wróci z waszym ekwipunkiem. - krzyknęła przez ramię, zatrzaskując drzwi małego pokoiku. Phen westchnęła i pogrążyła się w pragnieniu skorzystania z kąpieli.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Szary w tym czasie ułożył się wygodniej na łóżku. Kiedy Phenomena buszowała po domu, on podwijał po kolei bandaże, żeby samemu przyglądnąć się ranom. Tak jak czuł wcześniej, nie wyglądały na groźne, w dodatku były już oczyszczone. A szkoda, żałował że tak było - teraz przynajmniej miałby jakieś zajęcie. A tak pozostało mu leżeć i modlić się, żeby sen szybko nadszedł.
Kiedy usłyszał krótką rozmowę gdzieś na dole i zaraz po niej szybkie kroki, przekręcił głowę na bok tak, jakby spał i zamknął oczy. Nie miał ochoty rozmawiać z wieśniaczkami w tym stanie. Czuł że jest raczej bezbronny, co go niesamowicie irytowało, kiedy w takim stanie musiał znajdować się wśród obcych. Mógł mieć tylko nadzieję, że dadzą mu spokój.
Kiedy usłyszał krótką rozmowę gdzieś na dole i zaraz po niej szybkie kroki, przekręcił głowę na bok tak, jakby spał i zamknął oczy. Nie miał ochoty rozmawiać z wieśniaczkami w tym stanie. Czuł że jest raczej bezbronny, co go niesamowicie irytowało, kiedy w takim stanie musiał znajdować się wśród obcych. Mógł mieć tylko nadzieję, że dadzą mu spokój.
Phen rozebrała się z ociąganiem i zaczęła obmywać ciało w balii. Uwielbiała to uczucie odświeżenia, które dawała jej gorąca woda. Nie zawsze mogła pozwolić sobie na takie luksusy. Wyczyściłą się dokładnie, umyła także włosy a gdy wyszła, owinięta w samy ręcznik, a właściwie grubszy skrawek materiału, natknęła się na Mirien.
- Zostawiłam ci ubranie, i mogłaś się wytrzeć. - fuknęła i wparowała do łazienki. Złapała za pęk szmat i cisnęła nimi w Phen. Złapała ją pod ramię i prawie wepchnęła do niewielkiego pokoiku.
- Dobranoc! - krzyknęła przez ramię, a Phenomena wybałuszyła oczy, stojąc jak sierota na środku niewielkiego pomieszczenia.
Tymczasem do pokoju Garta wsunęła się Maralen. Spojrzała na mężczyznę krótko i rozsiadła się na taborecie bez słowa. W dłoniach trzymała butelkę z czystą wodą. Odłożyła ją na stolik i podparła brodę dłońmi, wpatrując się w rannego człowieka. Uśmiechała się co jakiś czas z rozmarzeniem.
Phenny wytarła dokładnie ciało i przywdziała podarowane jej na siłę ubrania. Dzięki bogom, że zabrała z łaźni spodnie i buty. Dostała jedynie nową pseudosuknię. Była w odcieniu brudnego różu, o ile można było tak to nazwać. Do tego przypominała worek. Phen rozejrzała się po pokoiku i sięgnęła po jeden z grubych, plecionych sznurków, które związywały zasłony. Związała się w pasie, przeczesała mokre włosy palcami i usiadła na łóżku. Chwile później się położyła i przytknęła ucho do dość niegrubej ściany. Miała świadomość, że tuż obok leży jej towarzysz. Nasłuchiwała w skupieniu, pociągając co jakiś czas z butelki.
- Zostawiłam ci ubranie, i mogłaś się wytrzeć. - fuknęła i wparowała do łazienki. Złapała za pęk szmat i cisnęła nimi w Phen. Złapała ją pod ramię i prawie wepchnęła do niewielkiego pokoiku.
- Dobranoc! - krzyknęła przez ramię, a Phenomena wybałuszyła oczy, stojąc jak sierota na środku niewielkiego pomieszczenia.
Tymczasem do pokoju Garta wsunęła się Maralen. Spojrzała na mężczyznę krótko i rozsiadła się na taborecie bez słowa. W dłoniach trzymała butelkę z czystą wodą. Odłożyła ją na stolik i podparła brodę dłońmi, wpatrując się w rannego człowieka. Uśmiechała się co jakiś czas z rozmarzeniem.
Phenny wytarła dokładnie ciało i przywdziała podarowane jej na siłę ubrania. Dzięki bogom, że zabrała z łaźni spodnie i buty. Dostała jedynie nową pseudosuknię. Była w odcieniu brudnego różu, o ile można było tak to nazwać. Do tego przypominała worek. Phen rozejrzała się po pokoiku i sięgnęła po jeden z grubych, plecionych sznurków, które związywały zasłony. Związała się w pasie, przeczesała mokre włosy palcami i usiadła na łóżku. Chwile później się położyła i przytknęła ucho do dość niegrubej ściany. Miała świadomość, że tuż obok leży jej towarzysz. Nasłuchiwała w skupieniu, pociągając co jakiś czas z butelki.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Starał się nie zdradzić że nie śpi. Nie poruszał się prawie wcale, myślami błądząc w niedawnych wydarzeniach. Starał się rzeczywiście zasnąć, ale nie bardzo mu to wychodziło. Niektóre rany wciąż piekły, inne pulsowały bólem, a niektóre dawały o sobie znać nieprzyjemnym swędzeniem. W dodatku czuł tą nieznośną słabość we wszystkich mięśniach.
W końcu jednak ciekawość wzięła górę i po chwili myślenia, uniósł lekko jedną powiekę, żeby zobaczyć kto w ogóle tam siedział. W końcu równie dobrze mogła to być Phen. Kiedy jednak dostrzegł postać wieśniaczki, od razu zamknął z powrotem oko, wracając do udawania snu.
W końcu jednak ciekawość wzięła górę i po chwili myślenia, uniósł lekko jedną powiekę, żeby zobaczyć kto w ogóle tam siedział. W końcu równie dobrze mogła to być Phen. Kiedy jednak dostrzegł postać wieśniaczki, od razu zamknął z powrotem oko, wracając do udawania snu.
Maralen zaczęła kręcić się na krześle, gdy tylko spostrzegła minimalny ruch ze strony Garta. Westchnęła i przysunęła się do niego jak najbliżej razem z taboretem.
- Mój drogi... - wyszeptała do siebie, podsuwając mu pod nos butelkę z wodą. - Jesteś spragniony. - stwierdziła i zaczęła go pokić jak niemowlaka. Dało się odczuć, że najchętniej przysiadłaby koło niego na łóżku, niestety było ono zbyt małe. Odjęła butelkę od jego ust i uśmiechnęła się nieznacznie. Gładziła szyjkę powoli.
- Może jesteś głodny? - zapytała bardzo cicho. - Gdy wydobrzejesz, co planujesz robić dalej? - zapytała może po sekundzie. - Wiesz, marzą mi się podróże, wyrwanie się ze wsi i posmakowanie świata poza nią... - zamruczała i wbiła rozmarzony wzrok w ścianę.
- Mój drogi... - wyszeptała do siebie, podsuwając mu pod nos butelkę z wodą. - Jesteś spragniony. - stwierdziła i zaczęła go pokić jak niemowlaka. Dało się odczuć, że najchętniej przysiadłaby koło niego na łóżku, niestety było ono zbyt małe. Odjęła butelkę od jego ust i uśmiechnęła się nieznacznie. Gładziła szyjkę powoli.
- Może jesteś głodny? - zapytała bardzo cicho. - Gdy wydobrzejesz, co planujesz robić dalej? - zapytała może po sekundzie. - Wiesz, marzą mi się podróże, wyrwanie się ze wsi i posmakowanie świata poza nią... - zamruczała i wbiła rozmarzony wzrok w ścianę.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Przeklinał w myślach Phenomene, że go zostawiła samego. Już nawet prędzej wolałby z nią udawać, że są parą i spać w jednym łóżku niż musieć znosić takie perfidne zaloty. Kiedy zaczęła go poić, aż w nim zakipiało, ale ciało nadal pozostało niezbyt silne. Wpadł na to, że chyba nie przestraszy jej odepchnięciem butelki, więc nie miał żadnego wyjścia.
Kiedy przestała, zacisnął usta i wbił spojrzenie w sufit.
- Nie, nie jestem. Nie twoja sprawa. - odpowiadał zdawkowo na jej pytania, chociaż już miał ich dość. Jednak... do głowy zaświtał mu pewien pomysł. Skrzywił się na samą myśl o podjęciu takeigo zamiaru, ale cóż... W sumie nie miał innych pomysłów jak się pozbyć tej kobiety. Zerknął więc na nią od niechcenia.
- Gdzie jest moja... żona? Mogła byś ja tu zawołać? Chciałem jej coś przekazać. - zapytał w miarę cicho, szybko wypowiadając pierwsze zdanie, szczególnie ostatnie słowo. Resztę dodał już płynnie i w miarę swobodnie.
Kiedy przestała, zacisnął usta i wbił spojrzenie w sufit.
- Nie, nie jestem. Nie twoja sprawa. - odpowiadał zdawkowo na jej pytania, chociaż już miał ich dość. Jednak... do głowy zaświtał mu pewien pomysł. Skrzywił się na samą myśl o podjęciu takeigo zamiaru, ale cóż... W sumie nie miał innych pomysłów jak się pozbyć tej kobiety. Zerknął więc na nią od niechcenia.
- Gdzie jest moja... żona? Mogła byś ja tu zawołać? Chciałem jej coś przekazać. - zapytał w miarę cicho, szybko wypowiadając pierwsze zdanie, szczególnie ostatnie słowo. Resztę dodał już płynnie i w miarę swobodnie.
Bliźniaczka spojrzała na niego z niedowierzaniem i milczała dłuższą chwilę. Nie odezwała się jednak ani słowem i rzuciła mu jedynie pełne niewysłowionego bólu, zawiedzione spojrzenie.
Gdy Maralen wparowała do pokoiku przydzielonego Phen, ta już niemalże przysypiała, znudzona rozmową zza ściany.
- Mąż cię woła. - rzekła kobieta sucho, podkreślając słowo "mąż". Phen mlasnęła w półśnie i spojrzała na nią nieprzytomnie.
- Podobno cię potrzebuje. - bliźniaczka przewróciła oczami. Phen otrząsnęła się z szoku w sekundkę. Nadal trzymając w jednej ręce butelkę z nalewką, zaś drugą dłonią zapobiegawczo ujmując się pod bok, pokonała parę kroków do pokoju, w którym znajdował się Gart. Gdy usłyszała lekkie trzaśnięcie drzwi za jej plecami, pozwoliła sobie na jawne oburzenie.
- Co ty wyprawiasz? - syknęła.
Gdy Maralen wparowała do pokoiku przydzielonego Phen, ta już niemalże przysypiała, znudzona rozmową zza ściany.
- Mąż cię woła. - rzekła kobieta sucho, podkreślając słowo "mąż". Phen mlasnęła w półśnie i spojrzała na nią nieprzytomnie.
- Podobno cię potrzebuje. - bliźniaczka przewróciła oczami. Phen otrząsnęła się z szoku w sekundkę. Nadal trzymając w jednej ręce butelkę z nalewką, zaś drugą dłonią zapobiegawczo ujmując się pod bok, pokonała parę kroków do pokoju, w którym znajdował się Gart. Gdy usłyszała lekkie trzaśnięcie drzwi za jej plecami, pozwoliła sobie na jawne oburzenie.
- Co ty wyprawiasz? - syknęła.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Westchnął z ulgą, kiedy jedna z bliźniaczek wyszła. Nie miał zamiaru nawet patrzeć jej w oczy, domyślał się jaką mogła mieć minę.
Gdy weszła Phen, uniósł tylko na moment głowę, po czym znowu ją opuścił. Sam w sumie się zastanawiał, co wyprawia. Westchnął ciężko, czując coraz większą złość, która się w nim gromadziła. Spojrzał znowu na dziewczynę.
- Nie mam bladego pojęcia. Nienawidzę być bezbronnym. - warknął trochę zbyt agresywnie niż chciał. I ogólnie nie zamierzał mówić o bezbronności, jakoś tak wyszło.Przymknął oczy i wziął kilka głębszych oddechów, tym razem mówiąc już spokojniej. Nie odważył się jakoś spojrzeć w jej oczy, jakby źle się czuł z tym, że sam nie może się tym zająć.
- Zostań ze mną, albo wymuś jakoś na nich, żeby zostawiły mnie w spokoju. Będę twoim dłużnikiem.
Gdy weszła Phen, uniósł tylko na moment głowę, po czym znowu ją opuścił. Sam w sumie się zastanawiał, co wyprawia. Westchnął ciężko, czując coraz większą złość, która się w nim gromadziła. Spojrzał znowu na dziewczynę.
- Nie mam bladego pojęcia. Nienawidzę być bezbronnym. - warknął trochę zbyt agresywnie niż chciał. I ogólnie nie zamierzał mówić o bezbronności, jakoś tak wyszło.Przymknął oczy i wziął kilka głębszych oddechów, tym razem mówiąc już spokojniej. Nie odważył się jakoś spojrzeć w jej oczy, jakby źle się czuł z tym, że sam nie może się tym zająć.
- Zostań ze mną, albo wymuś jakoś na nich, żeby zostawiły mnie w spokoju. Będę twoim dłużnikiem.
Phen stała przez moment ze spuszczonymi rękoma wzdłuż ciała. Zaśmiała się spontanicznie, lecz tylko krótki moment. Z jednej strony ją rozbroił, z drugiej jednak mogła sobie wyobrazić, jak się czuje.
- W porządku. Posiedzę z tobą do czasu, gdy położą się spać. - podeszła bliżej i przykucnęła przy łóżku. Jej wzrok był nadal rozbawiony, choć mina poważna. - I nie myśl sobie, że skoro ratujesz mi życie, to możesz opierać się na mojej umiejętności radzenia sobie w sytuacjach międzyludzkich. - wyszeptała z grobową miną, po czym uśmiechnęła się lekko, choć całkiem naturalnie. Usiadła na piętach, jak to miała w zwyczaju i przyglądała mu się.
- Odpczywaj. - wyszeptała bardzo, bardzo cicho.
- W porządku. Posiedzę z tobą do czasu, gdy położą się spać. - podeszła bliżej i przykucnęła przy łóżku. Jej wzrok był nadal rozbawiony, choć mina poważna. - I nie myśl sobie, że skoro ratujesz mi życie, to możesz opierać się na mojej umiejętności radzenia sobie w sytuacjach międzyludzkich. - wyszeptała z grobową miną, po czym uśmiechnęła się lekko, choć całkiem naturalnie. Usiadła na piętach, jak to miała w zwyczaju i przyglądała mu się.
- Odpczywaj. - wyszeptała bardzo, bardzo cicho.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Słysząc jak się zaśmiała z tego co jej powiedział, zacisnął zęby, ale nie skomentował. Leżał bez ruchu, gapiąc się w ten przeklęty sufit. Spojrzał na nią ponownie dopiero, kiedy znalazła się obok. Spojrzawszy jej w oczy, dostrzegł jej rozbawienie.
- Jasne, nabijaj się. - syknął cicho i odepchnął się jedną ręką od łóżka. Mogłoby się zdawać, że przekręci sie i spadnie po drugiej stronie, jednak nie był na tyle silny i głupi. Ułożył się w miare wygodnie na boku, plecami do Phenomeny. Syczał przy tym z bólu, bo poruszał zabandażowane rany, które jeszcze nawet na dobre nie zakrzepły. W końcu jednak ponownie zamarł w bezruchu, oddychając płytko.
- Dziękuję. - mruknął po jakimś czasie.
- Jasne, nabijaj się. - syknął cicho i odepchnął się jedną ręką od łóżka. Mogłoby się zdawać, że przekręci sie i spadnie po drugiej stronie, jednak nie był na tyle silny i głupi. Ułożył się w miare wygodnie na boku, plecami do Phenomeny. Syczał przy tym z bólu, bo poruszał zabandażowane rany, które jeszcze nawet na dobre nie zakrzepły. W końcu jednak ponownie zamarł w bezruchu, oddychając płytko.
- Dziękuję. - mruknął po jakimś czasie.
- Nie rozumiem twojej wściekłości. - powiedziała, wpatrując się w jego plecy pustym wzrokiem. Otrząsnęła się z zamyślenia. - To ci wręcz nie przystoi. Wiesz... emocjonować się. - mruknęła ciszej. Usiadła, opierając się o ścianę, gdyż stwierdziła, że tkwienie naprzeciwko jego pleców może go krępuje. Upiła kilka łyków z przytarganej butelki, o której na moment zapomiała. Wyciągnęła rękę w kierunku jego szyi i dotknęła jej na chwilę.
- Nie krępuj się mnie. - wyszeptała. - Mówię poważnie. - dodała nieco głośniej.
- Nie krępuj się mnie. - wyszeptała. - Mówię poważnie. - dodała nieco głośniej.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości