Rapsodia[Pod kozim rogiem] Poznasz przystojnego bruneta

Mówi się o niej Miasto Elfów. Owe osiedle nie zostało jednak założone przez elfy, a przez ludzi, pierwszym jego królem był człowiek, niestety jego dość niefortunne rządy doprowadziły do konfliktu pomiędzy władzą a ludem, wtedy to władzę obijał pierwszy elfi król, od tego czasu co raz więcej efów zaczęło przybywać do miasta, mimo, że oddalone o wiele dni drogi od głównych elfich osiedli ściągało do niego mnóstwo elfich braci, a zwłaszcza tkaczy zaklęć. Miasto położone nad legendarnymi wodospadami, w pięknej i... magicznej okolicy nie mogło zostać nie zauważone przez magów, czarodziejów i elfich tkaczy zaklęć...
Zablokowany
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

[Pod kozim rogiem] Poznasz przystojnego bruneta

Post autor: Felippe »

Przed świtem Felippe dotarł wreszcie do swego celu. W Rapsodii był bardzo dawno i to na krótko. Nie musiał się obawiać, ze ktoś go rozpozna, a chciał jeszcze raz zobaczyć malowniczo położone miasto. Przy wschodzie słońca przespacerował się brukowanymi ulicami oglądając budzących się ze snu mieszkańców - wrony i koty. Po jakimś czasie w oknach zaczęły też pojawiać się grube i umorusane kucharki wylewające pomyje do rynsztoku. Żyć nie umierać!

Samotny spacer, jakkolwiek przyjemny, zrobił się odrobinę monotonny. Mai postanowił zahaczyć o jakąś przytulną karczmę i spożyć tam śniadanie. O tej porze nie spodziewał się dużego ruchu, ale musiał przecież coś robić, zanim zaspani ludzie i elfy zaczną wychylać nosy za progi swoich domostw. Felippe wszedł więc do karczmy zatytułowanej "Pod kozim rogiem". Z otwartego okna unosiła się delikatna smużka dymu, która, Felippe dałby za to głowę, pachniała czymś przyjemnym. Wnętrze jednak, oprócz oczywiście mebli, wydawało się puste. Dopiero po chwili chłopak usłyszał dochodzące zza lady mlaskanie. Kiedy podszedł bliżej, okazało się, że źródłem dźwięków jest śniadający właśnie karczmarz. Był to człowiek o przyjemnej fizjonomii ale podłego wzrostu. Kiedy spostrzegł się, ze jest obserwowany, połknął kawał dorodnego pomidora wygrzebanego z jajecznicy i zerwał się z miejsca.
-Czym mogę służyć? - zapytał nieco zdziwionym głosem.
-Podaj mi gospodarzu to, co sam jesz. Pachnie bosko - skłamał Felippe. Żałował, że natura pozbawiła go zmysłu zapachu, a i ze smakiem było u niego kiepsko.
Karczmarz skinął głową i zniknął w kuchni. Felippe rozsiadł się wygodnie przy jednym ze stolików i czekał.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
AnRhael
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: AnRhael »

An'Rhael obudził się równo o świcie. Dawno nie spał tak dobrze jak od paru dni. Większość czasu spędzał na podróżach, więc łóżko wydawało mu się zwykle czymś bardzo odległym i luksusowym. Nie żeby narzekał na swój tryb życia. Wręcz przeciwnie, już dawno się do niego przyzwyczaił i polubił. Mimo tego potrafił docenić wygodę, jednak wiedział, że sielanka nie może trwać wiecznie. To był jego ostatni dzień w Rapsodii, musiał w końcu znaleźć sobie jakąś pracę. Pieniądze szybko się kończyły i nie mógł pozwolić sobie na kolejne noce w hotelu. Trzeba było działać.
Rozmyślał tak, ubierając się. Dziś nałożył na siebie kolczugę i napierśnik zamiast zwykłego stroju. Umocował szable na plecach, przywiązał sakwy i pochwę z jataganem do pasa i wyszedł z pokoju, sprawdzając po drodze raz jeszcze, czy wszystko zostawił w należytym porządku. Nie chciał robić kłopotów obsłudze, zresztą nic go nie kosztowało pozostawienie po sobie ładu. Wyszedł z hotelu, oddając w recepcji klucz do pokoju.

Ulice Rapsodii prezentowały się wspaniale w świetle poranka. Celem An'Rhaela w tym momencie nie było jednak podziwianie miasta, które widział już dziesiątki razy, a pożywienie się w możliwie jak najtańszy sposób. Skierował więc swe kroki do karczmy "Pod kozim rogiem", która była całkiem niedaleko.
Był to niewielki przybytek, całkowicie odpowiadający jego potrzebom. Podszedł więc do kontuaru i zamówił miskę owsianki. Oczekując na swój posiłek rozejrzał się po pomieszczeniu. Nie było tu wiele osób, najwyżej kilka, jednak tylko jedna z nich zwróciła na siebie jego uwagę - młody chłopak, wyglądający na podróżnika. Anioł zupełnie automatycznie skupił swój zmysł magiczny, by dowiedzieć się czegoś więcej i jego przypuszczenia potwierdziły się. Chłopak chyba nie był zbyt przywiązany do konkretnego miejsca. An'Rhael uśmiechnął się, widząc tę młodą, poznającą świat osobę. Sam był już stary i doświadczony, jeśli patrzeć na ludzkie standardy. Niewinność nie mogła do niego wrócić. Chociaż co za różnica. Wszystkie wydarzenia w jego życiu ukształtowały go na takiego, jakim jest teraz, więc czemu miałby tego żałować? Życie jest piękne, jeśli potrafi się je doceniać, a z tym nie miał najmniejszych problemów.
Jego myśli rozwiały się, kiedy jego miska z owsianką pojawiła się na ladzie. Zapłacił karczmarzowi i usiadł przy najbliższym stole. Zabrał się za jedzenie, kątem oka obserwując nieznajomego. Po paru chwilach myśli znów zaczęły krążyć po jego głowie.
Ostatnio edytowane przez AnRhael 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Felippe z nudów zaczął przyglądać się wchodzącym do karczmy osobom. Nie było ich za wiele, dlatego jegomość w zbroi przykuł jego uwagę. Niewiele osób zwykło chadzać na śniadanie w napierśniku, może więc gotował się do jakiejś poważniejszej wyprawy. Widząc, że rycerz, jak podejrzewał, przygląda mu się, przybrał odpowiednią w jego mniemaniu minę, a mianowicie uśmiech. Tenże uśmiech zniknął jednak z jego twarzy, kiedy zauważył, że zamówioną owsiankę mężczyzna dostał prawie od razu, kiedy on czekał na swoją jajecznicę od jakichś 15 minut. Nie zastanawiając się długo podszedł do lady i podniesionym, ale nie zdenerwowanym głosem powiedział:
- Panie gospodarzu, jakże to tak? Czy tamten jegomość ma jakieś specjalne przywileje, czy to jam nie jest tu mile widziany?
Karczmarz sprawiał wrażenie, jakby jeszcze bardziej się skurczył.
- Zabrakło nam, panie, pomidorów... Moja małżonka poleciała po nie, ale teraz trudno...
Felippe nie dał mu dokończyć niedbałym machnięciem ręki. Na dobrą sprawę było mu głupio, że z jego powodu szanowna małżonka karczmarza musiała biegać po mieście o tak wczesnej porze.
- W takim razie poproszę to samo, co tamten pan zamówił - powiedział z pojednawczym uśmiechem. - Oczywiście jeśli smaczne. Jak tam przyjacielu? Dobra aby ta owsianka? - zwrócił się do przybysza, swoim sposobem dość poufnie. W zasadzie było mu wszystko jedno, nie musiał jeść ani dla smaku, ani dla zaspokojenia głodu. Tak na prawdę chciał zagaić o tę bitkę, w którą rycerz się wybierał. Oczywiście mai mógł się całkowicie mylić co do oceny sytuacji, ale rozmowa, na jakikolwiek temat, zawsze była mu miłą.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
AnRhael
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: AnRhael »

An'Rhael uniósł głowę, patrząc teraz otwarcie na Felippego. Uśmiechnął się, połykając kęs owsianki i wyprostował się.
- Dobra. - Nie zagłębiał się bardziej w temat jedzenia, interesowało go raczej coś innego. - Nie jesteś stąd, prawda?
Dzięki swoim zdolnościom czytania aur wiedział już co nieco na temat tego człowieka, a raczej nie-człowieka. Dzięki swemu doświadczeniu wiedział też jednak, że nie powinno zdradzać się innym, ile się o nich wie. Mogłoby się to wydać szpiegowaniem czy czymś równie nieprzyjemnym. Kontakty towarzyskie wymagały zarówno zdolności mówienia, jak i wstrzymywania się od mówienia.
Jeśli mężczyzna ten był wędrowcem, musiał dokądś zmierzać. An'Rhaela ciekawiło to. W większości zwyczajni obywatele nie podróżowali zbyt często, nie licząc kupców. Każdy, kto przemierzał świat, musiał kryć w sobie nutkę czegoś osobliwego. Czegoś, co określało tę osobę, jej cel istnienia, jej marzenia, jej przeszłość... Wszystkie inteligentne stworzenia były ciekawe, o ile wyłamywały się spośród przeciętności im właściwej. W świecie nudy i rutyny istoty takie były czymś nadnaturalnym, czymś ciekawym.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Chłopak kiwnął głową potwierdzająco w stronę karczmarza. Odwrócił się tyłem do lady i oparł się o nią łokciami. Zaczął się bawić swoim naszyjnikiem w kształcie krzyża. Ucieszył się, że mężczyzna sam rozpoczął rozmowę. To znacznie ułatwiało sprawę i dawało dobre widoki na jej przyszłość.
- Nie, nie jestem z tego miasta, jeśli o to chodzi - potwierdził przypuszczenia człowieka z mieczem na plecach. Felippe nie znał się na broni i działaniach z nią związanych, ale zdało mu się, że nie jest to typowy sposób noszenia tego żelastwa.
- Za to ty wyglądasz, jakbyś je miał opuścić. Mam rację, czy na co dzień chadzasz w pełnym rynsztunku? - W jego głosie nie było ani krzty sarkazmu. Mai nie zwykł drwić ze swoich rozmówców, jeśli nie miał ewidentnej przewagi intelektualnej lub też rozmówca nie był całkiem pijany i kpiny i tak by nie zapamiętał. Na potwierdzenie tego stanu rzeczy wyszczerzył się w szerokim uśmiechu, mrużąc oczy. Po niedługiej chwili karczmarz postawił koło jego łokcia parującą owsiankę.
- Dziękuję, dobrodzieju - rzucił Felippe przez ramię, nie odrywając wzroku od woja. Był on drugą ciekawą osobą w ciągu dwóch dni. Chłopak miał chyba szczęście do ludzi ostatnimi czasy. Wolał jednak nie próbować tym razem z głupimi żartami. Poznany dopiero co osobnik wyglądał dużo groźniej od skrzydlatego Er Nael, chociaż nie dużo starzej. Tak naprawdę to wcale nie wyglądał staro. Coś innego budziło w nim respekt, coś bardziej nieuchwytnego, wyczuwanego raczej intuicyjnie.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
AnRhael
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: AnRhael »

Ten mężczyzna miał w sobie charyzmę. An'Rhael ocenił to po kilku jego słowach i podobało mu się to. Dobry rozmówca powinien mieć takie zdolności - nie był wtedy nudny, choć z takimi osobami trzeba było uważać. Każdy przecież wiedział, że język to najniebezpieczniejsza broń. Ten mężczyzna nie wydawał się groźny, więc Upadły nie uznał go za zagrożenie. Mógł być spokojny.
- Tak, opuszczam je już dziś. Zamierzałem zbierać się zaraz po śniadaniu. Muszę znaleźć jakąś robotę.
Rzeczywiście musiał. Miał już namiar na zlecenie. Ktoś bogaty, mieszkający za miastem, szukał ochrony. Była to dobra, dobrze płatna praca, choć nie można było się w niej wykazać. Chyba, że ktoś planował zamach na zleceniodawcę - to była już zupełnie inna bajka.
- W dodatku życie w mieście mi nie służy. Ty również jesteś w trasie? Nie wyglądasz mi na zwykłego mieszczanina.
Ba, ten chłopak swoim wyglądem przypominał raczej jakiegoś minstrela czy barda, ewentualnie syna szlachcica lub kogoś równie bogatego. Nie był jednak pyszałkiem, nie stawiał się ponad innych - musiał być kimś zupełnie odmiennym. Gdyby An'Rhael miał określić go jednym wyrazem, powiedziałby "sztukmistrz", choć i to nie do końca oddawało duszę tego młodzieńca. Problem nie leżał po stronie zrozumienia, a po stronie słów, których zawsze było za mało.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Chłopak kiwnął głową dając znak, że rozumie. Bo owszem, rozumiał teraz powód noszenia zbroi. Nie rozumiał czegoś innego. Czym jest praca. To nie tak, że młody mai narzekał na nadmiar pieniędzy. Prawdę mówiąc praktycznie nigdy ich nie miał, ale jemu, jako istocie energetycznej, nie było potrzebne to, co można za te pieniądze kupić. Nie musiał jeść, nie musiał pić ani spać. Jeśli już to robił, to dla czystej przyjemności lub chęci zabicia czasu. A czasem rezygnował nawet z takich przyjemności, kupując sobie różne błyskotki. Zadumał się na chwilę, robiąc śmieszną minę, ale z zamyślenia wyrwał go głos mężczyzny.
Zaśmiał się na wzmiankę o mieszczaninie. Lubił miasta, ale tylko przez kilka dni. Potem zdawały mu się robić coraz brzydsze i ponure.
- Chyba można tak powiedzieć - odrzekł wesoło.
- Dopiero dzisiaj tu przybyłem, ale nie wydaje mi się, żebym zabawił długo. Słyszałem, że niedługo ma być odpust w okolicznej wsi.
Uśmiechnął się do swoich myśli. Uwielbiał odpusty. Jeśli pominąć oczywiście wszystkie nudne ceremonie w świątyni, to było tam to, co lubił: dużo ludzi, dużo zabawy i dużo alkoholu.
- A ty? Dokąd zmierzasz? Może będziemy mieć po drodze?
Co prawda Felippe rzadko podróżował w konwencjonalny sposób, ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi, jeśli ma się doborową kompanię. Co prawda jego rozmówca zdawał się być nieco zdystansowany, ale chłopak z własnego doświadczenia wiedział, że droga zmienia ludzi. I inne istoty.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
AnRhael
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: AnRhael »

Odpust, tak? Może mógłbym... - Nie, nie mógł. Nie miał na to czasu. Wiedział, że pieniądze mogą mu się szybko skończyć, mimo że w tej chwili nie narzekał na ich brak.
- Zamierzam ruszyć na południowy wschód, wzdłuż rzeki Nefari. Jeśli to po drodze, to chętnie przyjmę towarzystwo. - Rzeczywiście ostatnio brakowało mu kompana, z którym mógłby zwyczajnie porozmawiać. Szczególnie w trasie.
Chciał wrócić na jakiś czas do domu, do Opuszczonego Królestwa. Lubił podróże, jednak ta kraina była szczególna. Nie było tam tak dużych miast, by obejmowały swoją jurysdykcją większe obszary. Było tam po prostu niebezpiecznie - bandyckie szajki, łowcy niewolników, czasami zdarzyło się osiedle, którym rządził tyran. Dużo pracy dla An'Rhaela, który nie dość, że był najemnikiem, to jeszcze był z natury dobrym aniołem, mimo że upadłym. Naprawdę chciał naprawiać świat. Wiedział, że nie można go naprawić całkowicie i że to jak walka z wiatrakami, jednak czuł się spełniony, pomagając bezbronnym i niewinnym istotom. Wiedział, że dzięki niemu wiele istnień całkowicie odmieniło swój los. W większości na lepszy.
- Tutaj niestety nie ma przyszłości dla najemnika. Choć może to i lepiej, że wszyscy są tu bezpieczni.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Felippe potarł podbródek i spojrzał na powałę. Nie mógł sobie za nic przypomnieć nazwy wioski, w której rzeczony odpust miał się odbyć. Wiedział tylko, że kojarzyła mu się ona z mąką... Był prawie pewien, że jest w niej jakiś młyn, a jak młyn, to musi być rzeka.
- Świetnie! Ten kierunek pasuje mi idealnie - powiedział szczerząc się od ucha do ucha.
Nagle przypomniało mu się o jego stygnącej owsiance. Porwał miskę ze strawą i łyżkę, którą karczmarz zostawił obok zanim poszedł do kuchni, i zaczął się zajadać. W ciągu kilku sekund zjadł wszystko, co znajdowało się w naczyniu. Miał nadzieję na wyrazisty smak, taki, który mógłby poczuć, niestety owsianka, jak się domyślał, smak miała albo bardzo delikatny, albo bardzo mdły. Westchnął, odłożył miskę na ladę, brzęcząc przy tym łyżką. Mimo, iż jadł w niemożliwie szybkim tempie, nawet się nie ubrudził.
Słowa rozmówcy przykuły jego uwagę. Najemnik troszczący się o bezpieczeństwo innych? W mniemaniu Felippe brzmiało to co najmniej dziwnie. Był przekonany, że najemnikom zależy na pieniądzach. Dlatego właśnie są najemnikami - zrobią wszystko, jeśli tylko cena jest odpowiednia. Doprawdy, coraz ciężej było sobie wyrobić opinię o tym osobniku. Tylko jedno było pewne - jest on więcej niż nietypowy.
- A właśnie! - powiedział dość energicznie mai, odpychając się łokciami od lady. Przeszedł do idealnego pionu i płynnie, jakby tym samym ruchem zrobił kilka drobnych kroczków w stronę stolika, przy którym siedział najemnik-altruista. Wyciągnął do niego rękę w międzynarodowym geście powitania i rzekł:
- Skoro będziemy towarzyszami przynajmniej przez jakiś czas, wypadałoby się przedstawić. Imię me Felippe - powiedział ze sparodiowaną egzaltacją i ukłonem, wciąż z wyciągniętą w stronę mężczyzny ręką.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
AnRhael
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: AnRhael »

- Racja - powiedział, kiedy Felippe zabrał się za owsiankę. Sam dokończył swoją, zupełnie się nie spiesząc.
Ten jegomość bardzo entuzjastycznie podszedł do propozycji wspólnej podróży, co zdawało się nieco dziwne. Musiał wieść naprawdę beztroski żywot. Sprawiał wrażenie jakby chwytał się każdej okazji do przygody, jakby chciał bawić się całe życie. To nie było złe podejście, choć An'Rhael był pewien, że kiedyś los zaskoczy tego chłopaka i zrozumie on, że rzeczywistość jest o wiele okrutniejsza niż myślał. Zła i śmierci na świecie nie brakowało. W końcu nawet istoty dobre czasami popełniają złe czyny. Muszą je popełniać. Nie było czerni lub bieli - było bardzo wiele odcieni szarości. Co dla jednego jest dobrem, dla innego jest katastrofą. An'Rhael zgasił w swoim życiu wiele żywotów. Czasami ginęli niewinni w imię wyższego dobra i trzeba było się z tym pogodzić, choć nie było to łatwe. Nawet Stwórca nie mógł.
Spojrzał na chłopaka z cieniem smutku w oczach. Gdy ten zerwał się nagle, An'Rhael uśmiechnął się do niego. Wstał i uścisnął jego dłoń, skinąwszy przy tym głową.
- Miło mi, An'Rhael - przedstawił się swym nietypowym imieniem. - W takim razie, kiedy formalności mamy już za sobą, powinniśmy wyruszać. Chyba, że nie jesteś jeszcze gotowy.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

- Jestem gotowy od urodzenia! - odpowiedział z entuzjazmem. W jego dłoni nie wiadomo skąd pojawiła się srebrna moneta, która z gracją poleciała w kierunku lady. Na deskach pieniążek podskoczył i upadł tuż przed wybałuszającym oczy barmanem, który przed momentem wrócił z kuchni. Reakcja poczciwego człowieka usatysfakcjonowała Felippe.
- Dz... dziękuję waszmości... - wybąkał karzeł wycierając ręce w fartuch. - Ale to nad to, co...
- To za pomidory - znowu przerwał karczmarzowi mai. Widocznie właściciel przybytku zrozumiał sugestię, bo zniknął po chwili w kuchni. Gdy wyszedł, trzymał w ręku niewielką, lnianą torbę. Bez słowa podał ja ciemnowłosemu. Ten skinął głową i zwrócił się do An'Rhaela:
- W razie czego, gdyby droga się dłużyła. - Swoją wypowiedź skwitował uśmiechem. Zajrzał dyskretnie do torby. Owoce (wiedział bowiem, w przeciwieństwie do większości ludzi, że pomidory nimi właśnie były) lśniły czerwienią i dorodnością. Zdało mu się to trochę dziwne w świetle wcześniejszych słów karczmarza o trudności w dostaniu tychże warzyw, ale nie zamierzał się tym zbyt długo przejmować.
- Skoro mamy iść, to idźmy - powiedział do najemnika wskazując szerokim gestem kierunek marszu. Najpierw trzeba było oczywiście dojść do drzwi, a jeśli chodzi o resztę drogi, Felippe zdał się na towarzysza. O stronach świata miał blade pojęcie, a rzeki w ogóle nie widział w okolicy. Gdyby był sam, pewnie poszybowałby sobie trochę i w końcu znalazł to, co chciał, ale w podróży naziemnej błądził jak dziecko we mgle.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
AnRhael
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: AnRhael »

An'Rhael skinął ponownie głową i ruszył w kierunku drzwi.
Na zewnątrz wciąż jeszcze było cicho, choć znacznie mniej niż o świcie. Niektóre sklepy już otwarto, ludzie i nieludzie zmierzali do swoich miejsc pracy. Upadły nie zazdrościł im - ich życia nie miały żadnego celu, byli tylko szarym tłumem, którym kierował ktoś postawiony bardzo wysoko, a kogo nigdy nie widzieli i nigdy nie zobaczą na oczy. To było smutne, ale nieuchronne. Los śmieje się nam w twarz. Stajesz się tym, kim się urodziłeś - ni mniej, ni więcej.
- Wiesz już czym ja się zajmuję. Zastanawia mnie jak ty spędzasz czas, jeśli nie jesteś jednym z nich. - Tu ruchem głowy wskazał na pierwszego, lepszego przechodnia. - Biedni więźniowie własnego losu. - Dokończył o wiele ciszej. Brzmiało to raczej jakby mówił bardziej do siebie niż kogokolwiek innego.
Szedł przez miasto, prowadząc swego nowego towarzysza. Zmierzał w kierunku południowej bramy. Rzeka tak naprawdę była zupełnie niedaleko, przepływała nawet przez miasto. Musieli jednak najpierw wyjść z Rapsodii, by móc podążać wzdłuż jej koryta. An'Rhael pewnie byłby już daleko stąd, gdyby nie Felippe. Odtworzyłby swoje skrzydła i wzniósłby się pod niebiosa. To był o wiele szybszy sposób podróżowania, ale kto się spieszył? W życiu nie można się spieszyć, jeżeli nie chce się wpaść w rutynę. Upadły był cierpliwy, doceniał każdy dzień swego życia i nie przejmował się szybkim prądem, z którym płynął świat. Był przecież długowieczny, miał jeszcze dużo czasu, a jeśli nie, to nie będzie żałować niczego.
Aura Felippego pachniała kwiatami - to musiał być naturianin. Tylko który?
- Kiedy wyjdziemy z miasta, Nefari od razu powinna rzucić się nam w oczy.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Felippe nie zostawał w tyle. Mimo, iż był prowadzony przez najemnika, to maszerował tuż koło niego, idealnie wyczuwając zmianę kierunku przewodnika. Rozglądał się po mieście powoli napełniającym się mieszkańcami, a razem z nimi różnego rodzaju dźwiękami. Mai uwielbiał obserwować ludzi nawet przy najzwyklejszych czynnościach. Wyczytywał z ich twarzy różne emocje, dostrzegał trud i radość dnia codziennego. Dlatego nie spodobało mu się to, co An'Rhael dopowiedział sobie pod nosem. Być może jego towarzysz nie spodziewał się, że chłopak to usłyszy, ale natura jest sprawiedliwa. Co prawda odebrała maiowi zmysł powonienia, ale słuch miał wyostrzony ponad miarę zwykłego człowieka. Felippe wykrzywił wargi zanim odpowiedział. Zwykle na tego typu pytania ripostę miał przygotowaną - mówił, że zajmuje się życiem. W tym wypadku postanowił jednak trochę zaimprowizować.
- JESTEM jednym z nich! Jestem mieszkańcem tego świata! Mam marzenia i uczucia, tak , jak wszyscy! To, że nie mieszkam w żadnym mieście czy wsi, nie wyklucza mnie ze wspólnoty wszystkich stworzeń zamieszkujących Alaranię!
Słowa te wypowiedział ogniście, ale nie gniewnie. Skrzyżował ręce na piersi i przez długi czas milczał. To prawda, nie urodził się człowiekiem, elfem, krasnoludem, nie był mieszczaninem, szlachcicem ani chłopem, nie był bednarzem, garbarzem czy żebrakiem. Mimo to, czuł się częścią społeczeństwa, czuł jedność z tymi ludźmi! A może... bał się po prostu samotności... i tego, ze wszyscy go zostawią, tak jak on zostawił swoją matkę..? W jego sercu zagościły wątpliwości, ale nie dał tego po sobie poznać. Wzruszył ramionami i uśmiechnął się. Trochę jakby mniej szczerze niż wcześniej.

Nim się spostrzegł byli już przy bramie prowadzącej na zewnątrz miasta. Przed dwoma wędrowcami rozciągał się szeroki gościniec. Tak, jak mówił An'Rhael, rzeka była dobrze widoczna. Jej skoczne wody górnego biegu skrzyły się w słońcu.

Ciąg dalszy
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Zablokowany

Wróć do „Rapsodia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości