Fargoth ⇒ [Karczma "Spóźnione jutro"] Cisza przed burzą
- Ita
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 115
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Nemorianka
- Profesje:
- Kontakt:
[Karczma "Spóźnione jutro"] Cisza przed burzą
Nieduża karczma o dość podłej sławie, znajdująca się przy północnej bramie miasta. Niezbyt duża, zdecydowanie wymagająca wielu napraw, brudna i zaniedbana. Zimne powietrze w środku przesycone jest zapachem spalenizny z kuchni, a niewybredna klientela przekrzykuje się i śmieje pijacko pośród stukania szklanicami i nieudolnym śpiewem miernego grajka w kącie. Atmosfera panuje dość swobodna, choć raczej obcy nie ryzykowaliby, naruszając spokój tego miejsca.
Ita przeszła jednak swobodnie przez próg, zdecydowanym ruchem zrzucając z ramienia torbę na wyszorowany stół. W pomieszczeniu zrobiło się całkowicie cicho, na razie jednak wszyscy spokojnie obserwowali nieznajomą kobietę. Była pewna siebie, ubrana w wyzywający sposób i miała zielone oczy o jakimś niepokojącym wyrazie. W dodatku te tatuaże... Wyraźnie nie wiedzieli, co też mają o niej myśleć. Trzy miecze na plecach sugerowały jednak, by zachować jako taką ostrożność.
- Karczmarzu! - zawołała kobieta, siadając na szerokiej ławie przy stoliku. - Czekam na mężczyznę zwącego się Piraav, nie widzieliście go jeszcze?
Mężczyzna łypnął na nią nie bardziej przychylnie od reszty obecnych, po czym wrócił do szorowania szklanki. Oczywiście wycierał ją brudną szmatą, więc naczynie wcale nie stawało się czystsze. Ita wysupłała z kieszeni srebrnego orła i pstryknęła w stronę otyłego mężczyzny. Właściciel szynku może był i starszawy, może i nie lubił obcych, ale głowę miał do interesów. Pochwycił monetę już z podłogi, zaraz też znalazł się obok demonicy.
- Był tu taki wczoraj, nic nie mówił, pił tylko piwo - powiedział powoli, zerkając jej w oczy. - Zapowiedział, że przyjdzie ponownie. Rozumiem, że to na ciebie czekał?
Skinęła mu głowę i dołożyła jeszcze kilka ruenów. Mężczyzna za wszelką cenę nie chciał dać po sobie poznać zadowolenia.
- Zostanę tu na noc. A być może i kolejną, jeśli dziś się nie pojawi. Ale jeść nie będę, tylko kubek wody mi podajcie.
Za chwilę też została sama przy stoliku, obserwowana uważnie przez wiele oczu. Oczywiście, wrócili już do swobodnych rozmów, powoli w karczmie robił się zwyczajowy szum... Każdy jednak myślał o dość odkrytym ciele młodej kobiety oraz zawartości jej kiesy. Ita była tego bardzo dobrze świadoma.
Ita przeszła jednak swobodnie przez próg, zdecydowanym ruchem zrzucając z ramienia torbę na wyszorowany stół. W pomieszczeniu zrobiło się całkowicie cicho, na razie jednak wszyscy spokojnie obserwowali nieznajomą kobietę. Była pewna siebie, ubrana w wyzywający sposób i miała zielone oczy o jakimś niepokojącym wyrazie. W dodatku te tatuaże... Wyraźnie nie wiedzieli, co też mają o niej myśleć. Trzy miecze na plecach sugerowały jednak, by zachować jako taką ostrożność.
- Karczmarzu! - zawołała kobieta, siadając na szerokiej ławie przy stoliku. - Czekam na mężczyznę zwącego się Piraav, nie widzieliście go jeszcze?
Mężczyzna łypnął na nią nie bardziej przychylnie od reszty obecnych, po czym wrócił do szorowania szklanki. Oczywiście wycierał ją brudną szmatą, więc naczynie wcale nie stawało się czystsze. Ita wysupłała z kieszeni srebrnego orła i pstryknęła w stronę otyłego mężczyzny. Właściciel szynku może był i starszawy, może i nie lubił obcych, ale głowę miał do interesów. Pochwycił monetę już z podłogi, zaraz też znalazł się obok demonicy.
- Był tu taki wczoraj, nic nie mówił, pił tylko piwo - powiedział powoli, zerkając jej w oczy. - Zapowiedział, że przyjdzie ponownie. Rozumiem, że to na ciebie czekał?
Skinęła mu głowę i dołożyła jeszcze kilka ruenów. Mężczyzna za wszelką cenę nie chciał dać po sobie poznać zadowolenia.
- Zostanę tu na noc. A być może i kolejną, jeśli dziś się nie pojawi. Ale jeść nie będę, tylko kubek wody mi podajcie.
Za chwilę też została sama przy stoliku, obserwowana uważnie przez wiele oczu. Oczywiście, wrócili już do swobodnych rozmów, powoli w karczmie robił się zwyczajowy szum... Każdy jednak myślał o dość odkrytym ciele młodej kobiety oraz zawartości jej kiesy. Ita była tego bardzo dobrze świadoma.
Flora pierwszy raz samodzielnie dokonywała teleportacji. Było to dla niej strasznie dziwne i tajemnicze, znaleźć się nagle w zupełnie innym miejscu, choć dostała rady, jak używać swojego pierścienia. Nie wiedziała też dokładnie gdzie się znajdzie, miała nadzieję, że nic jej nie będzie.
Pojawiła się w karczmie siedząc na kolanach na stole przed jakąś dziwną kobietą. Była straszna, driada bała się na nią patrzeć. Zdawać by się mogło, iż nikt jej nie zauważył, jakby tu była wcześniej. Dopiero po chwili wszyscy zorientowali się, gdy szklanka stojąca na stole spadła na ziemię i potłukła się. Pojawił się tu ktoś tak niewinnie wyglądający i zupełnie nie pasujący do tutejszych klimatów. Jasna delikatna cera, rude włosy. Ludzie zaczęli dziwnie na nią patrzeć, co jeszcze bardziej ją stresowało. Flora myślała że zaraz podejdą do niej i zrobią coś złego. Zaczęła się pocić i nerwowo obracać, nie wiedząc co ma zrobić.
- Yyy... Yyy... - próbowała coś powiedzieć ale odebrało jej mowę. Pierwszy raz znalazła się pośród tylu mrocznie wyglądających ludzi. Spojrzała błagalnie na dziewczynę przed nią, jakby błagając ją po pomoc, choć nie wiedziała czego oczekuje. Patrzała w głąb jej smutnych oczu, lecz czuła w nich nieprzeniknioną wesołość. Pewnie przez swój optymizm.
Pojawiła się w karczmie siedząc na kolanach na stole przed jakąś dziwną kobietą. Była straszna, driada bała się na nią patrzeć. Zdawać by się mogło, iż nikt jej nie zauważył, jakby tu była wcześniej. Dopiero po chwili wszyscy zorientowali się, gdy szklanka stojąca na stole spadła na ziemię i potłukła się. Pojawił się tu ktoś tak niewinnie wyglądający i zupełnie nie pasujący do tutejszych klimatów. Jasna delikatna cera, rude włosy. Ludzie zaczęli dziwnie na nią patrzeć, co jeszcze bardziej ją stresowało. Flora myślała że zaraz podejdą do niej i zrobią coś złego. Zaczęła się pocić i nerwowo obracać, nie wiedząc co ma zrobić.
- Yyy... Yyy... - próbowała coś powiedzieć ale odebrało jej mowę. Pierwszy raz znalazła się pośród tylu mrocznie wyglądających ludzi. Spojrzała błagalnie na dziewczynę przed nią, jakby błagając ją po pomoc, choć nie wiedziała czego oczekuje. Patrzała w głąb jej smutnych oczu, lecz czuła w nich nieprzeniknioną wesołość. Pewnie przez swój optymizm.
- Ita
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 115
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Nemorianka
- Profesje:
- Kontakt:
Karczmarz postawił przed nią wodę i zniknął. Nie mając niczego lepszego do roboty, demonica zajęła się oglądaniem towarzystwa. Szukała wśród nich potencjalnego zagrożenia, nie dostrzegła jednak nikogo wartego uwagi. Przynajmniej nie na pierwszy rzut oka. Magii też żadnej nie wyczuwała - dwoma słowami, nic interesującego. Zanim jednak obróciła głowę z powrotem, poczuła silne zawirowanie magiczne tuż przed sobą. Zaraz też zmaterializowała się tam młoda kobieta, wyraźnie przerażona i zagubiona. Ze swoją delikatną cerą, pięknym wyglądem i niewinnym spojrzeniem zupełnie nie pasowała do tak podłego baru. Na moment też ich spojrzenia spotkały się, Ita natomiast była nie mniej zdumiona niż przybyszka.
Tyle, że jej ręka już dzierżyła miecz, a jego ostrze gotowe było do wyprowadzenia w stronę jasnej i z pewnością miękkiej skóry.
- Co tutaj robisz? - zapytała, podrywając się miękko na nogi i przyglądając się driadzie bardzo uważnie.
Tyle, że jej ręka już dzierżyła miecz, a jego ostrze gotowe było do wyprowadzenia w stronę jasnej i z pewnością miękkiej skóry.
- Co tutaj robisz? - zapytała, podrywając się miękko na nogi i przyglądając się driadzie bardzo uważnie.
- Ja... Przez... Przez przypadek - odparła niepewnie, patrząc teraz cały czas w stronę strasznej kobiety i nie zwracając uwagi na otoczenie. Nawet nie przejmowała się tą rozbitą szklanką na ziemi. Chętnie by się po prostu miło przedstawiła i wyjaśniła sytuację, ale smutna postawa dziewczyny jej jakoś to utrudniała. Wzięła głębszy wdech próbując się uspokoić
- Pojawiłam się tu i... i... nie wiem co dalej robić... - Nie brzmiało to na pewno sensownie, ale nie wyglądała na taką która kłamie. - Gdzie ja... ja jestem? - Nie spuszczała miłych, lecz przestraszonych oczek z demonicy.
- Kto ty jesteś? - Nie wyobrażała sobie nigdy, że spotka osobę tak wyglądającą i ubraną.
- Pojawiłam się tu i... i... nie wiem co dalej robić... - Nie brzmiało to na pewno sensownie, ale nie wyglądała na taką która kłamie. - Gdzie ja... ja jestem? - Nie spuszczała miłych, lecz przestraszonych oczek z demonicy.
- Kto ty jesteś? - Nie wyobrażała sobie nigdy, że spotka osobę tak wyglądającą i ubraną.
- Ita
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 115
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Nemorianka
- Profesje:
- Kontakt:
Ita westchnęła ciężko. Patrząc po skórze i w ogóle wyglądzie kobiety, miała jakiś związek z duchami lasu. Driada? Nie mogła sobie wyobrazić, co też takie stworzenie miało robić w Fargoth, mieście wielkim i wyraźnie zbyt zanieczyszczonym dla stworzeń natury. Z pewnym wahaniem, ale jednak opuściła broń. Zależało jej na spokoju w tym miejscu, jeśli jej tutaj nie wpuszczą ponownie, będzie miała duży problem z odnalezieniem swojego kontaktu.
A wtedy wszystko mogło przepaść.
- Jak ja traktuję gościa tej gospody, raczcie mi wybaczyć... - oświadczyła głośno, kierując te słowa przede wszystkim w stronę karczmarza, który wcale nie był mniej zaskoczony pojawieniem się rudowłosej panny. - Nie przywykłam do tego, że jakieś kobiety spadają mi z nieba.
Odłożyła broń, jednak posłała driadzie ostrzegawcze spojrzenie. Jeden niewłaściwy ruch, a zielona skóra ozdobi ścianę tego przybytku...
- Jesteś w Fargoth, w gospodzie, jak z pewnością zdołałaś się już zorientować - dodała, wykonując szeroki gest ręką, jakby prezentując podłe przecież wnętrze. - Przypadki się nie zdarzają, więc zapewne pokierowało cię tu przeznaczenie. Nie szkodzi, siadaj, siadaj. I tak nuda mnie brała, gdy nie miałam do kogo ust otworzyć.
Kątem oka widziała, że goście powoli się uspokajają, karczmarz też nie łypał już na nią z tą zabawną mieszanką oburzenia i strachu. Demonica uśmiechnęła się słodko i wskazała kobiecie ławę naprzeciwko.
- Jestem kim jestem - zakończyła enigmatycznie, uśmiechając się do niej. - A nazywają mnie Ita.
A wtedy wszystko mogło przepaść.
- Jak ja traktuję gościa tej gospody, raczcie mi wybaczyć... - oświadczyła głośno, kierując te słowa przede wszystkim w stronę karczmarza, który wcale nie był mniej zaskoczony pojawieniem się rudowłosej panny. - Nie przywykłam do tego, że jakieś kobiety spadają mi z nieba.
Odłożyła broń, jednak posłała driadzie ostrzegawcze spojrzenie. Jeden niewłaściwy ruch, a zielona skóra ozdobi ścianę tego przybytku...
- Jesteś w Fargoth, w gospodzie, jak z pewnością zdołałaś się już zorientować - dodała, wykonując szeroki gest ręką, jakby prezentując podłe przecież wnętrze. - Przypadki się nie zdarzają, więc zapewne pokierowało cię tu przeznaczenie. Nie szkodzi, siadaj, siadaj. I tak nuda mnie brała, gdy nie miałam do kogo ust otworzyć.
Kątem oka widziała, że goście powoli się uspokajają, karczmarz też nie łypał już na nią z tą zabawną mieszanką oburzenia i strachu. Demonica uśmiechnęła się słodko i wskazała kobiecie ławę naprzeciwko.
- Jestem kim jestem - zakończyła enigmatycznie, uśmiechając się do niej. - A nazywają mnie Ita.
Odetchnęła ze spokojem gdy ludzie zaczęli się uspokajać. Odparła uśmiechem na ostrzegawcze spojrzenie, widocznie go nie rozumiejąc. Wstała i niezgrabnie zeskoczyła na ziemię. Następnie usiadła na ławie naprzeciwko. Tak na prawdę to nie wiedziała że znajduje się w karczmie, myślała że to po prostu zwykły dom z tyloma mieszkańcami.
- Fffargoth? Gospoda? Gdzie to jest... - Znowu przeleciał ją strach, nigdy nie słyszała takich nazw, a czuła że nie jest blisko swojego miejsca urodzenia.
- Strasznie tu ponuro... - Nie podobało się jej tu zbytnio, ale na razie nie mogła się chyba stąd ulotnić, zresztą nie wiedziała jak ponownie ma użyć swojego pierścienia, nie czuła się aż w takim niebezpieczeństwie.
- Jestem Flora - odparła po prostu. Nie dawało jej spokoju, że nie wie co ma ze sobą zrobić, Liwian ją zostawi,ł a niezbyt wiedziała jak dążyć do swoich celów.
- Dziękuję za dobre słowa. - Wypadało podziękować za to, że ją w pewnym sensie obroniła. Choć wychowało ją drzewo, to była dosyć dobrze wychowana.
- Ja... Chyba też jestem kim jestem. - Nie była w sumie pewna czy na pewno, może siebie zostawiła tam w posiadłości, skąd przybyła.
- Fffargoth? Gospoda? Gdzie to jest... - Znowu przeleciał ją strach, nigdy nie słyszała takich nazw, a czuła że nie jest blisko swojego miejsca urodzenia.
- Strasznie tu ponuro... - Nie podobało się jej tu zbytnio, ale na razie nie mogła się chyba stąd ulotnić, zresztą nie wiedziała jak ponownie ma użyć swojego pierścienia, nie czuła się aż w takim niebezpieczeństwie.
- Jestem Flora - odparła po prostu. Nie dawało jej spokoju, że nie wie co ma ze sobą zrobić, Liwian ją zostawi,ł a niezbyt wiedziała jak dążyć do swoich celów.
- Dziękuję za dobre słowa. - Wypadało podziękować za to, że ją w pewnym sensie obroniła. Choć wychowało ją drzewo, to była dosyć dobrze wychowana.
- Ja... Chyba też jestem kim jestem. - Nie była w sumie pewna czy na pewno, może siebie zostawiła tam w posiadłości, skąd przybyła.
- Ita
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 115
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Nemorianka
- Profesje:
- Kontakt:
Ita patrzyła na Florę, nie wiedząc czy kobieta mówi poważnie. Zachowywała się tak naiwnie, że ciężko było w to uwierzyć. Demonica chyba po raz pierwszy miała do czynienia z taką istotą. Nie... przypomniał jej się tamten elf, który nawoływał do zaprzestania rozlewu krwi, bo to przecież złe. Ponownie kąciki jej ust drgnęły lekko, ciemnowłosa zaś zwróciła się do karczmarza, który zaczynał się już niecierpliwić.
- Coś ciepłego dla niej. Ale bez mięsa - dodała, niepewna czy driady jadają inne stworzenia. - I jeszcze jeden kubek wody dla mnie...
W końcu wtedy nie zdążyła nawet zwilżyć warg, a bardzo nie lubiła tego poczucia suchoty. Niby beztrosko, a jednak obserwowała kobietę dość uważnie. Nie zamierzała dać się zrobić na maskę nieporadności.
- Bardzo dużo mówisz - westchnęła, bo mimo wielu słów niczego się nie dowiedziała - Floro. Powiedz może lepiej, skąd ty przybyłaś? Łatwiej mi będzie określić, jak daleko zawędrowałaś.
Zerknęła na pierścień, od którego biła wyraźnie magiczna aura. Ciekawa rzecz. Na moment oczy Nemorianki zabłysły, zaraz jednak ustąpiły miejsca zwyczajowej pustce. Nie było dla niej rozwiązania. Tylko zdjęcie obroży...
- Co planujesz, skoro zniosło cię w te okolice? - zapytała, popijając wodę którą ponownie postawił przed nią gruby karczmarz. - To nie jest bezpieczne miejsce dla takiej panienki jak ty...
- Coś ciepłego dla niej. Ale bez mięsa - dodała, niepewna czy driady jadają inne stworzenia. - I jeszcze jeden kubek wody dla mnie...
W końcu wtedy nie zdążyła nawet zwilżyć warg, a bardzo nie lubiła tego poczucia suchoty. Niby beztrosko, a jednak obserwowała kobietę dość uważnie. Nie zamierzała dać się zrobić na maskę nieporadności.
- Bardzo dużo mówisz - westchnęła, bo mimo wielu słów niczego się nie dowiedziała - Floro. Powiedz może lepiej, skąd ty przybyłaś? Łatwiej mi będzie określić, jak daleko zawędrowałaś.
Zerknęła na pierścień, od którego biła wyraźnie magiczna aura. Ciekawa rzecz. Na moment oczy Nemorianki zabłysły, zaraz jednak ustąpiły miejsca zwyczajowej pustce. Nie było dla niej rozwiązania. Tylko zdjęcie obroży...
- Co planujesz, skoro zniosło cię w te okolice? - zapytała, popijając wodę którą ponownie postawił przed nią gruby karczmarz. - To nie jest bezpieczne miejsce dla takiej panienki jak ty...
Poczuła jakby Ita ją znała, od razu poprosiła barmana o coś bez mięsa, jakby wiedziała iż Flora go nie je.
- Przepraszam... Przestanę. - Zrozumiała że ma jej to strasznie za złe że tyle mówi, choć nie uznawała siebie za rozmowną.
- Pochodzę z... Alaranii? - odparła nie będąc tego pewna, kilka razy słyszała tę nazwę od Liwiana, dla niej jej miejscem był po prostu las pośrodku tego czegoś. - W każdym razie niedaleko lasu Driad, ale nie mam po co tam wracać. - Opuściła swoje miejsce narodzenia, a także na razie posiadłość Liwiana. Chciała poznać świat gdzie indziej i trochę poznać ludzi. Przypomniała nawet sobie swój cel.
- Nie wiem, jakieś rady? Powinnam chyba gdzieś spać, ale nie wiem gdzie i jak stąd wyjść. - Najprościej byłoby jej zasnąć w swoim drzewie, ale gdzieś najpierw trzeba było je zmaterializować.
- Powiem wprost, nie znam się na kontaktach międzyludzkich i ludzkich rzeczach, nawet nie wiem skąd mogę dostać wodę. - To było przykre, ale niestety prawdziwe.
- Co ty robisz na co dzień? - Zapomniała o tym że ma się nie rozgadywać. Spytała, bo może mogłaby trochę poprzeszkadzać Icie w życiu codziennym.
- Przepraszam... Przestanę. - Zrozumiała że ma jej to strasznie za złe że tyle mówi, choć nie uznawała siebie za rozmowną.
- Pochodzę z... Alaranii? - odparła nie będąc tego pewna, kilka razy słyszała tę nazwę od Liwiana, dla niej jej miejscem był po prostu las pośrodku tego czegoś. - W każdym razie niedaleko lasu Driad, ale nie mam po co tam wracać. - Opuściła swoje miejsce narodzenia, a także na razie posiadłość Liwiana. Chciała poznać świat gdzie indziej i trochę poznać ludzi. Przypomniała nawet sobie swój cel.
- Nie wiem, jakieś rady? Powinnam chyba gdzieś spać, ale nie wiem gdzie i jak stąd wyjść. - Najprościej byłoby jej zasnąć w swoim drzewie, ale gdzieś najpierw trzeba było je zmaterializować.
- Powiem wprost, nie znam się na kontaktach międzyludzkich i ludzkich rzeczach, nawet nie wiem skąd mogę dostać wodę. - To było przykre, ale niestety prawdziwe.
- Co ty robisz na co dzień? - Zapomniała o tym że ma się nie rozgadywać. Spytała, bo może mogłaby trochę poprzeszkadzać Icie w życiu codziennym.
- Ita
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 115
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Nemorianka
- Profesje:
- Kontakt:
Nie wiedzieć czemu, dziewczyna wywoływała uśmiech na twarzy Ity. Niby była upierdliwa, obiecywała mówić mniej i gadała jeszcze więcej, no i ta jej naiwność... Demonica zdała sobie jednak sprawę, że chyba potrzebowała odpoczynku od ciągłego mordowania i pilnowania swoich pleców. Poza tym, musiała spędzić trochę czasu w Fargoth, nie wiedziała kiedy dokładnie pojawi się jej znajomy. Dobrze byłoby na chwilę się ustabilizować, nie mieszać w żadne awantury, nie machać ostrzem na lewo i prawo...
- Jak większość osób, które spotkasz. Alarania to ziemia, na której żyjemy teraz. - Oczywiście nie przyznała się do tego, że sama stąd nie pochodzi. - Ale Las Driad to daleko za sobą pozostawiłaś. Jeśli nie uda ci się ponownie wykorzystać tego "przypadku", wiele dni przyjdzie ci stracić w powrotnej podróży...
Urwała. Skoro rudowłosa nie chciała tam wracać, no to nie było problemu. Przynajmniej dopóki nie zaczęła oczekiwać od Ity pomocy w kwestii tego, co powinna ze sobą zrobić dalej. Podsunęła jej własny kubek z wodą, sama już go nie potrzebowała. Nie czuła łaknienia jak ludzie.
- Na wszystko przyjdzie pora. Pewna jestem, że znajdziesz nocleg w tej oto karczmie, sama właśnie wynajęłam tu pokój - powiedziała, opierając się leniwie o ścianę za plecami. - A kim ja jestem? Hm, możesz mnie uznać poszukiwaczem wiedzy. Podróżuję, zbierając rozmaite informacje na temat starych przedmiotów i zapomnianych magii. Można powiedzieć, że właśnie czekam tu na kogoś. Ty dawno opuściłaś swój las?
- Jak większość osób, które spotkasz. Alarania to ziemia, na której żyjemy teraz. - Oczywiście nie przyznała się do tego, że sama stąd nie pochodzi. - Ale Las Driad to daleko za sobą pozostawiłaś. Jeśli nie uda ci się ponownie wykorzystać tego "przypadku", wiele dni przyjdzie ci stracić w powrotnej podróży...
Urwała. Skoro rudowłosa nie chciała tam wracać, no to nie było problemu. Przynajmniej dopóki nie zaczęła oczekiwać od Ity pomocy w kwestii tego, co powinna ze sobą zrobić dalej. Podsunęła jej własny kubek z wodą, sama już go nie potrzebowała. Nie czuła łaknienia jak ludzie.
- Na wszystko przyjdzie pora. Pewna jestem, że znajdziesz nocleg w tej oto karczmie, sama właśnie wynajęłam tu pokój - powiedziała, opierając się leniwie o ścianę za plecami. - A kim ja jestem? Hm, możesz mnie uznać poszukiwaczem wiedzy. Podróżuję, zbierając rozmaite informacje na temat starych przedmiotów i zapomnianych magii. Można powiedzieć, że właśnie czekam tu na kogoś. Ty dawno opuściłaś swój las?
Dziewczyna uradowała się gdy dostała szklankę z wodą, lecz zamiast jak normalna istota napić się, po prostu ściągnęła z szyi amulet. Włożyła go do pojemnika z wodą, wyglądało to naprawdę dziwnie. Bardziej dbała o jakąś głupią ozdóbkę niż o siebie mogło by się wydawać, lecz wprawiona osoba czuła moc z tego otóż amuletu.
- Wynająć? To znaczy zapłacić? - nie była pewna. Miała kilka monet, choć nie znała ich wartości, ciekawe czy mogła mieć za nie pokój. Chętnie by w sumie jeszcze pospała.
- Jak już mówiłam, nie mam zamiaru na razie wracać, więc nie martwię się że to daleko. - Uśmiechnęła się promieniście.
- Waaw, naprawdę fajne zajęcie - odparła zafascynowana.
- Potrzebujesz może mini-uzdrowiciela władającego naturą w drużynie czy pracujesz sama? Nie żeby coś, po prostu pytam - spytała tak z ciekawości. Musiała chyba i tak podróżować żeby znaleźć jakiegoś nauczyciela magii, jak to jej radził Liwian.
- Wynająć? To znaczy zapłacić? - nie była pewna. Miała kilka monet, choć nie znała ich wartości, ciekawe czy mogła mieć za nie pokój. Chętnie by w sumie jeszcze pospała.
- Jak już mówiłam, nie mam zamiaru na razie wracać, więc nie martwię się że to daleko. - Uśmiechnęła się promieniście.
- Waaw, naprawdę fajne zajęcie - odparła zafascynowana.
- Potrzebujesz może mini-uzdrowiciela władającego naturą w drużynie czy pracujesz sama? Nie żeby coś, po prostu pytam - spytała tak z ciekawości. Musiała chyba i tak podróżować żeby znaleźć jakiegoś nauczyciela magii, jak to jej radził Liwian.
- Ita
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 115
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Nemorianka
- Profesje:
- Kontakt:
Patrzyła z pewnym dystansem, jak driada moczy swój amulet. Cóż, woda była powszechnie znana ze swoich oczyszczających właściwości, wisiorek z kolei wyraźnie był magiczny. Najwyraźniej kobieta bardziej dbała o swój ekwipunek niż własne gardło. Miała tylko nadzieję, że kobieta nie będzie potem chciała się tej wody napić.
- Tak, to właśnie oznacza wynajęcie. Za pieniądze uzyskujesz usługę lub dostajesz przedmiot - tłumaczyła jak dziecku, ale sama pamiętała swój pierwszy okres w tym świecie. - To dość proste, powinnaś się szybko przyzwyczaić. Tylko trzymaj sakiewkę blisko i nigdy nie pokazuj nikomu jej zawartości, bo pożegnasz się z nią szybciej, niż możesz przypuszczać.
Karczmarz podszedł, stawiając przed Florą półmisek z kaszą i jakimś ciemnym sosem, w którym wyraźnie pływały kawałki grzybów. Pachniało nieszczególnie apetycznie, ale wydawało się zjadliwe. Słysząc pytania Flory, demonica wzruszyła ramionami.
- Nie mam drużyny, nie ma zasady bym podróżowała sama. Póki co planuję zostać jakiś czas w Fargoth, już przecież wspomniałam. - W tej chwili drzwi otworzyły się, więc spojrzenie Ity automatycznie powędrowało ku wejściu. - Nie wiem, jak będzie dalej. Od mojego spotkania zależą wszystkie moje późniejsze działania.
W drzwiach stanął mężczyzna, wysoki i dość smukły. Kiedy zrzucił z twarzy kaptur, dało się dostrzec jego elfie uszy wystające spomiędzy długich, jasnych włosów. Ita skrzywiła się, nie znosiła elfów. Mężczyzna zaś wyraźnie zaczął przeszukiwać wzrokiem pomieszczenie.
- Tak, to właśnie oznacza wynajęcie. Za pieniądze uzyskujesz usługę lub dostajesz przedmiot - tłumaczyła jak dziecku, ale sama pamiętała swój pierwszy okres w tym świecie. - To dość proste, powinnaś się szybko przyzwyczaić. Tylko trzymaj sakiewkę blisko i nigdy nie pokazuj nikomu jej zawartości, bo pożegnasz się z nią szybciej, niż możesz przypuszczać.
Karczmarz podszedł, stawiając przed Florą półmisek z kaszą i jakimś ciemnym sosem, w którym wyraźnie pływały kawałki grzybów. Pachniało nieszczególnie apetycznie, ale wydawało się zjadliwe. Słysząc pytania Flory, demonica wzruszyła ramionami.
- Nie mam drużyny, nie ma zasady bym podróżowała sama. Póki co planuję zostać jakiś czas w Fargoth, już przecież wspomniałam. - W tej chwili drzwi otworzyły się, więc spojrzenie Ity automatycznie powędrowało ku wejściu. - Nie wiem, jak będzie dalej. Od mojego spotkania zależą wszystkie moje późniejsze działania.
W drzwiach stanął mężczyzna, wysoki i dość smukły. Kiedy zrzucił z twarzy kaptur, dało się dostrzec jego elfie uszy wystające spomiędzy długich, jasnych włosów. Ita skrzywiła się, nie znosiła elfów. Mężczyzna zaś wyraźnie zaczął przeszukiwać wzrokiem pomieszczenie.
- Ile monet tutaj kosztuje nocleg? - Będzie musiała zacząć pracować, jeżeli będzie chciała coś jeść. Chociaż zawsze mogła pójść do lasu się pożywić, jak za starych dobrych czasów. Zdziwiła się trochę co do sakiewki, już miała ją wyciągać na stół, lecz speszyła się po tym co usłyszała. Chciała tylko policzyć ręką ile ich ma. Sięgnęła więc w stronę gdzie powinna być, lecz nic nie znalazła.
- Yyy... Zgubiłam sakiewkę... - Zasłoniła swoją zażenowaną twarz opierając się łokciem o stół. Powiedziała zła na samą siebie. Albo ktoś ją okradł, albo zostawiła gdzieś tam w posiadłości. Wszystko możliwe, bo przebierała ją pokojówka. - Albo została tam gdzie byłam wcześniej. - Teraz driada była w dołku, pozostało jej tylko wyjście na powierzchnię, gdzieś do buszu.
Próbując się odstresować zaczęła jeść, teraz będzie musiała naprawdę zacząć pracować, miała nadzieje że jeszcze pokorzysta z tego co ma.
- Gdzie tu można zarobić? - Chętnie by pracowała lecząc ludzi, jeżeli można by tutaj gdzieś było, ale wątpiła jakoś w to.
- To on? - szepnęła ciszej do Ity. - Ten który ma się z tobą spotkać?
- Yyy... Zgubiłam sakiewkę... - Zasłoniła swoją zażenowaną twarz opierając się łokciem o stół. Powiedziała zła na samą siebie. Albo ktoś ją okradł, albo zostawiła gdzieś tam w posiadłości. Wszystko możliwe, bo przebierała ją pokojówka. - Albo została tam gdzie byłam wcześniej. - Teraz driada była w dołku, pozostało jej tylko wyjście na powierzchnię, gdzieś do buszu.
Próbując się odstresować zaczęła jeść, teraz będzie musiała naprawdę zacząć pracować, miała nadzieje że jeszcze pokorzysta z tego co ma.
- Gdzie tu można zarobić? - Chętnie by pracowała lecząc ludzi, jeżeli można by tutaj gdzieś było, ale wątpiła jakoś w to.
- To on? - szepnęła ciszej do Ity. - Ten który ma się z tobą spotkać?
- Ita
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 115
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Nemorianka
- Profesje:
- Kontakt:
Nie zdążyła jeszcze udzielić odpowiedzi w temacie noclegu, a driada już przyznała się do braku posiadania jakichkolwiek funduszy. Demonica westchnęła ciężko. Zastanawiała się, czy kobieta rzeczywiście straciła swoją sakiewkę, czy też w rzeczywistości nigdy jej nie posiadała. Ciężko jej było wyobrazić sobie, że mieszkająca w lesie istota będzie liczyła pieniądze...
Choć już przecież nie takie dziwy miały na tym świecie miejsce.
Pomimo niechęci, wyciągnęła kilka ruenów ze swojej kiesy i podała karczmarzowi, który powoli zaczynał się już niecierpliwić w oczekiwaniu na swoją zapłatę.
- Oddasz mi potem - stwierdziła, nie chcąc by driada widziała w niej szlachetną wybawicielkę. - Co do zarobku, będziesz musiała popytać. Sama jestem tu zaledwie od wczoraj...
Na pytanie o mężczyznę, pokręciła głową. Nie, to zdecydowanie nie był Piraav, na którego oczekiwała. Tamten nie był elfem i nie miał tak pewnego siebie spojrzenia. Odczekała w milczeniu, aż mężczyzna podejdzie i zatrzyma się przed ich stolikiem. W karczmie ponownie zrobiło się cicho, wszyscy obserwowali przybysza. Ktoś splunął, jeszcze inny sprawdził broń. Nie lubili tutaj elfów.
- Panie, czy zechcecie zaprosić mnie do swojego towarzystwa? - zapytał, uśmiechając się miło do obu dziewczyn. - Wydajecie się najciekawszym towarzystwem w tym przybytku, dawno też nie spotkałem żadnej driady. Byłbym zaszczycony, gdybym mógł spocząć obok.
Skłonił się lekko jeszcze, a jego elfie uszy podrygiwały lekko. Czuć było od niego wielką magię, za to nie dało się zauważyć żadnej broni. Mógł jednak wszystko ukrywać pod płaszczem.
Nie czekając dalej na odpowiedź, usiadł obok Flory.
- Imię me Uisal'ther. Przybyłem z polecenia Piraava - dodał ciszej, kiedy już spoczął. - Czy któraś z pięknych dam tytułuje się imieniem Ita?
Choć już przecież nie takie dziwy miały na tym świecie miejsce.
Pomimo niechęci, wyciągnęła kilka ruenów ze swojej kiesy i podała karczmarzowi, który powoli zaczynał się już niecierpliwić w oczekiwaniu na swoją zapłatę.
- Oddasz mi potem - stwierdziła, nie chcąc by driada widziała w niej szlachetną wybawicielkę. - Co do zarobku, będziesz musiała popytać. Sama jestem tu zaledwie od wczoraj...
Na pytanie o mężczyznę, pokręciła głową. Nie, to zdecydowanie nie był Piraav, na którego oczekiwała. Tamten nie był elfem i nie miał tak pewnego siebie spojrzenia. Odczekała w milczeniu, aż mężczyzna podejdzie i zatrzyma się przed ich stolikiem. W karczmie ponownie zrobiło się cicho, wszyscy obserwowali przybysza. Ktoś splunął, jeszcze inny sprawdził broń. Nie lubili tutaj elfów.
- Panie, czy zechcecie zaprosić mnie do swojego towarzystwa? - zapytał, uśmiechając się miło do obu dziewczyn. - Wydajecie się najciekawszym towarzystwem w tym przybytku, dawno też nie spotkałem żadnej driady. Byłbym zaszczycony, gdybym mógł spocząć obok.
Skłonił się lekko jeszcze, a jego elfie uszy podrygiwały lekko. Czuć było od niego wielką magię, za to nie dało się zauważyć żadnej broni. Mógł jednak wszystko ukrywać pod płaszczem.
Nie czekając dalej na odpowiedź, usiadł obok Flory.
- Imię me Uisal'ther. Przybyłem z polecenia Piraava - dodał ciszej, kiedy już spoczął. - Czy któraś z pięknych dam tytułuje się imieniem Ita?
- Dobrze - ucieszyła się, gdy uratowała ją znowu z kłopotliwej sytuacji. Pracy postanowiła poszukać jutro, teraz była trochę zmęczona tymi podróżami.
- Jak mam zaprosić kogoś kogo nie znam, chyba możesz usiąść? - spojrzała po chwili pytająco na Ite, czy ona też na to zezwala. Florze nie przeszkadzała żadna rasa, więc mógł dla niej tutaj siedzieć, może wiedział o czymś co może jej pomóc.
Trochę ją zdenerwowało to, że powiedział że dawno nie widział driady. Wydawało się jej że jest jedyną driadą.
- No nie dziwne że dawno nie widziałeś driady? - odparła naburmuszona, lecz przyjrzała się mu bliżej. Ciekawe uszka. Po chwili się przedstawił. Ze swojego małego doświadczenia stwierdziła że jeżeli ktoś ma dziwne imię, to znaczy że jest podejrzany. Postanowiła się więc bardziej przyglądać elfowi.
- Czemu niby najciekawszym... Hmm?! - Zaczęła patrzeć perfidnie na niego.
- Może ja, a może nie... - ziewnęła obojętnie, skoro to i tak nie była osoba na którą czekała jej koleżanka.
- Jak mam zaprosić kogoś kogo nie znam, chyba możesz usiąść? - spojrzała po chwili pytająco na Ite, czy ona też na to zezwala. Florze nie przeszkadzała żadna rasa, więc mógł dla niej tutaj siedzieć, może wiedział o czymś co może jej pomóc.
Trochę ją zdenerwowało to, że powiedział że dawno nie widział driady. Wydawało się jej że jest jedyną driadą.
- No nie dziwne że dawno nie widziałeś driady? - odparła naburmuszona, lecz przyjrzała się mu bliżej. Ciekawe uszka. Po chwili się przedstawił. Ze swojego małego doświadczenia stwierdziła że jeżeli ktoś ma dziwne imię, to znaczy że jest podejrzany. Postanowiła się więc bardziej przyglądać elfowi.
- Czemu niby najciekawszym... Hmm?! - Zaczęła patrzeć perfidnie na niego.
- Może ja, a może nie... - ziewnęła obojętnie, skoro to i tak nie była osoba na którą czekała jej koleżanka.
- Ita
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 115
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Nemorianka
- Profesje:
- Kontakt:
Elf. Ita bardzo, bardzo nie lubiła elfów. Para spiczastych uszu spoczywała zawinięta w jej sakwie i aż ją korciło, aby powiększyć kolekcję już teraz. Można powiedzieć, że kobieta znalazła sobie całkiem pasjonujące hobby. Zbieranie elfich uszu przynosiło jej więcej przyjemności, niż można się było spodziewać.
- Siadaj. - Skinęła krótko głową, patrząc wciąż na nieznajomego. - Co cię sprowadza do tak podłego miejsca, jak Spóźnione Jutro? Raczej nie wyglądasz na stałego bywalca tej gospody...
Uniosła nieco brwi, słysząc oburzenie Flory. Czyżby nie lubiła, jak się mówiło o driadach? Jednak pomimo wyraźnie negatywnego nastawienia leśnej istoty, elf nie stracił ani trochę na ogładzie. Posłał jej łagodny uśmiech.
- Wybacz, istoto o płomiennych włosach, jeśli cię uraziłem. Zaprawdę, nie taki był cel moich słów - zapewnił, po czym obrócił się do karczmarza. - Dajcie nam tu antałek wina i trzy kielichy. Tylko znajdźcie coś lepszego, zapłacę.
Ita szczerze wątpiła, by w tym miejscu dało się znaleźć cokolwiek "lepszego". Zresztą, dla niej i tak smak był pojęciem czysto abstrakcyjnym, nie przejmowała się więc tym zupełnie. Miała nadzieję, że trunek będzie bardzo podły i bardzo niegodny delikatnych zmysłów elfa. Na dźwięk imienia Piraav zwęziły jej się powieki.
- Oczekujemy tu na niego, jestem jej strażniczką - powiedziała, wskazując gestem na Florę. - Czy nie miał pojawić się osobiście?
Karczmarz przyniósł naczynia i wino. Oczywiście miast kielichów postawił przed nimi trzy gliniane kubki. Elf skrzywił się po raz kolejny, Ita natomiast zmusiła swoje usta, aby się nie uśmiechnęły w odpowiedzi na to.
- To nie było konieczne. Zapłaciłaś, pani - tu zwrócił się do driady i podał jej plik jakichś papierów - za te informacje. Dostarczył je, tak jak było w umowie. To człowiek honoru, haha... napijcie się, proszę.
Dokumenty zapisane były starym, runicznym pismem, gdzieniegdzie opatrzone dodatkowymi rysunkami lub magicznymi pieczęciami. Pożółkłe karty pergaminu, pewna ręka kreśląca kolejne znaki przy pomocy ciemnego atramentu. Całość wyglądała dość mistycznie.
Elf tymczasem nalał wina do każdego z kubków.
- Czy potwierdzasz, pani, że wszystko jest jak trzeba?
Pytanie skierował oczywiście do Flory. Ita tymczasem zmuszała się do siedzenia nieruchomo, choć najchętniej rzuciłaby się już na te papiery. Tyle lat, tyle długich lat poszukiwań!
- Siadaj. - Skinęła krótko głową, patrząc wciąż na nieznajomego. - Co cię sprowadza do tak podłego miejsca, jak Spóźnione Jutro? Raczej nie wyglądasz na stałego bywalca tej gospody...
Uniosła nieco brwi, słysząc oburzenie Flory. Czyżby nie lubiła, jak się mówiło o driadach? Jednak pomimo wyraźnie negatywnego nastawienia leśnej istoty, elf nie stracił ani trochę na ogładzie. Posłał jej łagodny uśmiech.
- Wybacz, istoto o płomiennych włosach, jeśli cię uraziłem. Zaprawdę, nie taki był cel moich słów - zapewnił, po czym obrócił się do karczmarza. - Dajcie nam tu antałek wina i trzy kielichy. Tylko znajdźcie coś lepszego, zapłacę.
Ita szczerze wątpiła, by w tym miejscu dało się znaleźć cokolwiek "lepszego". Zresztą, dla niej i tak smak był pojęciem czysto abstrakcyjnym, nie przejmowała się więc tym zupełnie. Miała nadzieję, że trunek będzie bardzo podły i bardzo niegodny delikatnych zmysłów elfa. Na dźwięk imienia Piraav zwęziły jej się powieki.
- Oczekujemy tu na niego, jestem jej strażniczką - powiedziała, wskazując gestem na Florę. - Czy nie miał pojawić się osobiście?
Karczmarz przyniósł naczynia i wino. Oczywiście miast kielichów postawił przed nimi trzy gliniane kubki. Elf skrzywił się po raz kolejny, Ita natomiast zmusiła swoje usta, aby się nie uśmiechnęły w odpowiedzi na to.
- To nie było konieczne. Zapłaciłaś, pani - tu zwrócił się do driady i podał jej plik jakichś papierów - za te informacje. Dostarczył je, tak jak było w umowie. To człowiek honoru, haha... napijcie się, proszę.
Dokumenty zapisane były starym, runicznym pismem, gdzieniegdzie opatrzone dodatkowymi rysunkami lub magicznymi pieczęciami. Pożółkłe karty pergaminu, pewna ręka kreśląca kolejne znaki przy pomocy ciemnego atramentu. Całość wyglądała dość mistycznie.
Elf tymczasem nalał wina do każdego z kubków.
- Czy potwierdzasz, pani, że wszystko jest jak trzeba?
Pytanie skierował oczywiście do Flory. Ita tymczasem zmuszała się do siedzenia nieruchomo, choć najchętniej rzuciłaby się już na te papiery. Tyle lat, tyle długich lat poszukiwań!
Przynajmniej Ita potwierdziła iż elf mógł usiąść, dzięki czemu Flora nie czuła się samolubnie. Domyśliła się że Spóźnione Jutro musi być nazwą tego przedziwnego miejsca.
Zdziwiło ją to, że nawet szpiczasty próbował ją przeprosić, lecz dobrze wiedziała że zrobił to nieszczerze. Ostatnio dziewczyna słyszy dziwne nazwy, jakieś wina, jakby nie mogli po prostu napić się wody.
- Właśnie miał się pojawić osobiście - potwierdziła niemiło słowa koleżanki. Rozśmieszyło ją to, że Ita podawała się za jej strażniczkę, czyżby naprawdę chciała nią zostać? Próbowała powstrzymać uśmiech, co niezbyt jej wychodziło.
- Zapłaciłam też za spotkanie z nim, musisz to teraz zrekompensować dodatkowymi informacjami. - Pierwszy raz wymyśliła coś tak podstępnego, aż sama nie wierzyła że coś takiego mówi. Wzięła papiery do ręki i spróbowała coś zrozumieć. Myślała iż to co zobaczy będzie w normalnym alfabecie którego się ostatnio nauczyła, lecz zastała znaki runiczne. Z trudem przypomniała sobie co niektóre, próbując zrozumieć ogólny sens. Zrozumiała iż dzięki tym papierom w jakiś sposób można niszczyć magów. Nie spodobało się jej to, gdyż magami byli głównie jej bardzo bliskie osoby, takie jak jej ojciec czy Liwian. Siedziała z otwartą buzią, jakby nie wiedząc co teraz zrobić. Te informacje nie powinny trafić do jej koleżanki, lecz nie można było psuć sztuki.
- Potrzymaj - rzekła podając plik papierów Icie.
- Czy czegoś tu nie brakuje? - spodziewała się jakieś kontry na te rytuały, magiczny proszek, dzięki któremu magowie będą bezpieczni. Może wszyscy tutaj są czarodziejami i chcą się dowiedzieć tylko jak te rytuały działają żeby móc się im przeciwstawić? Szczerze jakoś w to wątpiła.
- Na pewno czegoś brakuje.
Zdziwiło ją to, że nawet szpiczasty próbował ją przeprosić, lecz dobrze wiedziała że zrobił to nieszczerze. Ostatnio dziewczyna słyszy dziwne nazwy, jakieś wina, jakby nie mogli po prostu napić się wody.
- Właśnie miał się pojawić osobiście - potwierdziła niemiło słowa koleżanki. Rozśmieszyło ją to, że Ita podawała się za jej strażniczkę, czyżby naprawdę chciała nią zostać? Próbowała powstrzymać uśmiech, co niezbyt jej wychodziło.
- Zapłaciłam też za spotkanie z nim, musisz to teraz zrekompensować dodatkowymi informacjami. - Pierwszy raz wymyśliła coś tak podstępnego, aż sama nie wierzyła że coś takiego mówi. Wzięła papiery do ręki i spróbowała coś zrozumieć. Myślała iż to co zobaczy będzie w normalnym alfabecie którego się ostatnio nauczyła, lecz zastała znaki runiczne. Z trudem przypomniała sobie co niektóre, próbując zrozumieć ogólny sens. Zrozumiała iż dzięki tym papierom w jakiś sposób można niszczyć magów. Nie spodobało się jej to, gdyż magami byli głównie jej bardzo bliskie osoby, takie jak jej ojciec czy Liwian. Siedziała z otwartą buzią, jakby nie wiedząc co teraz zrobić. Te informacje nie powinny trafić do jej koleżanki, lecz nie można było psuć sztuki.
- Potrzymaj - rzekła podając plik papierów Icie.
- Czy czegoś tu nie brakuje? - spodziewała się jakieś kontry na te rytuały, magiczny proszek, dzięki któremu magowie będą bezpieczni. Może wszyscy tutaj są czarodziejami i chcą się dowiedzieć tylko jak te rytuały działają żeby móc się im przeciwstawić? Szczerze jakoś w to wątpiła.
- Na pewno czegoś brakuje.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości