FargothKarczma pod Samo tnącym Mieczem

Miasto położone na granicy Równiny Drivii i Wschodnich Pustkowi, jedno z głównych miast środkowej Alarani, położone na szlaku handlowym, prowadzącym przez Opuszczone Królestwo aż do Wybrzeża Cienia.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Karczma pod Samo tnącym Mieczem

Post autor: Chors »

Chors przyszedł do karczmy Pod Samo tnącym Mieczem, jak odczytał z nazwy. Wszedł do karczmy, było drobne zamieszanie, ale nie bójka:
- Na szczęście nie ma bójki.
Pośrodku karczmy stali łowcy niewolników i sprzedawali przeważnie kobiety. Wiedział, że postępuje wbrew sobie, ale postanowił kupić sobie jedną niewolnicę. Długo oglądał i w końcu się zdecydował. Była zakuta w mosiężne łańcuchy i zakneblowana.
- Chcę ją kupić - rzekł do handlarza niewolnikami.
- Uważaj, jest bardzo niebezpieczna.
- Spokojnie, dam sobie radę.
- Jak uważasz, kosztuje 1000 sztuk złota.

- Dobrze, akurat tyle przy sobie mam. - Chors dał mu pieniądze. Dobrze jest być drogim najemnikiem.
Zdjął jej knebel i zrobił tak, aby łańcuchy miała z przodu. Zaprosił ją do stołu, dał jej swój płaszcz, bo była prawie całkiem naga. Była elfką, widać po uszach. Miała zielone włosy koloru morskiego i ciemne oczy.
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Zamówił dla niej wodę do picia, bo widział, że jest spragniona. Dla siebie wziął kurczaka i dobre czerwone wino.
Po zjedzeniu wynajął pokój. Zabrał dziewczynę ze sobą.
- Jak Cię nazywać? - spytał dziewczynę.
- Mów mi Elume?
- Dobrze, Elume, nie miej mi za złe, że przypnę cię do słupa kajdanami, nie ufam Ci zbytnio, mogłabyś mnie podczas snu uszkodzić.
Przypiął ją do mocnego dębowego słupa.
Położył się spać, ale nie spał zbyt twardo. Był czujny.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Trzeba przyznać, że Aphrael ma gust, jeśli chodzi o ubiór. Na zewnątrz oberży panowała słoneczna, wiosenna pogoda. Natura budziła się do życia po długim czasie niepogody i częstych burz. Kwiatki porastały świeżo-zielone łąki, a ptaszki towarzyszyły otwieranym kramom i rynkom. Galanoth, jako że umył się wcześniej i higienę miał za sobą, mógł wyłącznie czekać na powrót zaprzyjaźnionej heroiny. Rozmyślając na fotelu co by tu zrobić, raz po raz spoglądał na Volatila wędrującego przez nocną szafkę, który dziobał okruszki chleba, próbował nawet dostać się do środka głębokiego rondelka z pozostałościami po ciepłym mleku.
Elf w końcu doczekał się powrotu kobiety. Ukłonił się kulturalnie, krótkim komplementem pochwalił ubiór. Aphrael w zielonym odzieniu prezentowała się inaczej niż w ubrudzonej sukni pełnej kołtunów, prochów zmarłych mieszkańców Meot czy zwykłego piachu. Wszędobylskie brudy na szczęście zrzuciła z siebie szybkim wypłukaniem ciała. Rycerza trochę kusiło, by podpatrzeć kobietę w czasie namydlania, wszakże już część jej dziedzictwa widział, lecz w tłoku ciężkiej i krwawej walki był to raptem przerywnik, cud nad cuda i mało dostrzegalny element zapomniany już przez mężnego szlachcica.

Dostrzegał bowiem w Aphrael kogoś więcej, niż tylko surową Czarodziejkę łaknącą towarzystwa. Pod twardą skorupką indywidualizmu, bariery problemów i ograniczeń, trzymała przy sercu zlęknioną dziewczynkę, czystą dziewicę pragnącą dostać na urodziny księcia z bajki, co szampana spijałby z jej pantofelka. Galanoth może nim nie był, lecz w każdej damie dojrzeć prawdziwe piękno potrafi. Zresztą... gdyby tak się nie zachowywał, to by już dawno opuścił Aphrael. Prawdopodobnie tuż po pokonaniu Nekromanty.

Kiedy tylko spotkanie powróciło do normy, a para bohaterów zetknęła się ze sobą w progu drzwi wejściowych od gospody, Elf nie zastanawiał się długo. Poprawił przyczep tarczy, sprawdził obwiązki rzemyków łączących drobne przedmioty we wspólną całość. Po poprawieniu zapięć i splotów chwycił mocno Czarodziejkę w biodrach i podsunął na siebie. Mówiąc najprościej: "wziął ją na barana". Przyjął na kręgosłup dodatkowy ciężar ciała Czarodziejki, ramiona splótł z łydkami kobiety. Tak gotowi ruszyli przed siebie... w stronę wschodzącego słońca.

Przez całą podróż rozmawiali o przygodach. Elf opowiadał o swojej nauce w szkole rycerskiej, o pierwszych treningach i o pierwszym zabitym potworze.
Był to Ghul z jednego z kościołów przy Jadeitowym Wybrzeżu. Strasznie trudne zadanie, lecz zapoczątkowało dobrą passę wojownika.

W końcu Galanoth dotarł wraz z niesioną Aphrael do małej karczemki. Samotnący Miecz to dość dziwna nazwa, pomyślał, lecz nie obawiając się niebezpieczeństwa powoli ukucnął, aby kobietka mogła z niego zejść. Spojrzał przez okno na wnętrze chatki, ocenił sytuację.
- Całkiem tam ładnie... - stwierdził optymistycznie. - Myślisz, że atrakcyjni Pradawni jadają za darmo?
Awatar użytkownika
Aphrael
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aphrael »

        Nie spodziewała się takiego rodzaju podróży. Nawet jej się nie śniło, żeby rycerz zaniósł ją w stronę Sernay. Oczekiwała prostej podróży - na koniach lub pieszo. Jednak musiała przyznać, że sposób Elfa był szybszy, niż gdyby szli ramię w ramię. Nie miała takiej kondycji, jak Galanoth.

        Podróż dobiegła końca, gdy dotarli do karczmy "pod Samo tnącym Mieczem" w Fargoth. Elf zapowiedział, że będzie jej towarzyszył tylko przez część drogi, więc odtąd miała podróżować sama. Zamierzała zatrzymać się w mieście tylko na jedną noc, a rano kupić konia i ruszyć dalej. Chciała dostać się na Wybrzeże Cienia jak najszybciej, chociaż nie wiedziała, co ją tam ciągnęło. Chciała tam być i tyle.

        Zsunęła się z ramion Elfa, gdy ten przykucnął, umożliwiając jej to. Od jakiegoś czasu nie stała na ziemi, więc dziwnie się poczuła, czując pod stopami twarde podłoże. Przeciągnęła się i ziewnęła.
- Nie wiem, ale zamierzam sprawdzić - odparła, tłumiąc kolejne ziewnięcie. A potem porządnie się wyspać - dodała w myślach. Omiotła spojrzeniem karczmę, która była aż do bólu przeciętna. Nie rzucała się w oczy, przynajmniej nie za bardzo.
"Piękne rzeczy wypracować można dzięki długiej i uciążliwej nauce, złe natomiast owocują same bez trudu." Demokryt z Abdery
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Chors wstał z łóżka. Nadal była noc. Dziewczyna była przywiązana do słupa, spała. Chors zgłodniał. Zszedł na dół do karczmy, usiadł przy stole, zamówił jakąś zupę i i zwykłą wodę, wolał być dzisiaj trzeźwy. Niektórzy ludzie z karczmy wchodzili i wychodzili, obecnie było mało osób. Łowcy niewolników gdzieś się ulotnili.
Nagle weszły dwie osoby, kobieta i mężczyzna. Mężczyzna na pewno był elfem, a kobieta chyba czarodziejką. Chorsowi wydali się ciekawi. Miło by było ich poznać.
- Możecie się dosiąść! - krzyknął w ich stronę.
Spojrzeli na niego.
- Ciekawe czy się dosiądą?
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Nawet nie zauważył, kiedy wszedł do ciepłej sieni karczmy. W jednym momencie stał tuż przy okiennicy spoglądając zza niej w głąb oberży, a w następnej już naciskał klamkę i wchodził drugi. Pierwszeństwo dał Aphrael. Grzecznie odczekał aż rozgości się w Samotnącym Mieczu, wszedł błyskawicznie za kobietą, zamykając po sobie drzwi. Galanoth westchnąwszy cicho rozejrzał się po zgromadzonej klienteli. Na twarzach gości dostrzegł zdezorientowanie, prostotę, wieśniactwo, pospólstwo, głupotę, brak rozsądku, brud, natłok głupich myśli, piankę piwa sprzed tygodnia, plamy po wykupionych jadłach i wiecznie obowiązujące prostactwo. Beknięcia i dłubanie w zębach - oraz nosie - należały do porządku dziennego, co Elf przyjął z nieukrywanym rozgoryczeniem. Spojrzał w kąty izby głównej, prawym ramieniem sięgnął po bark Aprhrael, który dotknął i mocarnie uchronił, objął. Miał jej wiele do powiedzenia.

- Spodziewam się mało czystych talerzy i dobrze rozpowszechnionego braku kultury. Aż strach pozostawiać cię samą.
Dopiero teraz wojownik zrozumiał, że rozmawia z Czarodziejką, a nie z damulką krzyczącą głośno na widok małego pająka lub myszy.
Wzrokiem przeskanował sylwetkę jednego z mężczyzn najwyraźniej wołającego ich. Rycerz skrzywił subtelnie uśmiech, zmarszczył brwi nie do końca orientując się w całej sytuacji. Gospoda wyglądała przecież na bezpieczną i przyjazną przyjezdnym, lecz sami klienci z tajemniczym wołaczem na przedzie cały ten punkt widzenia po prostu rujnowali.

- Wiesz, chyba już pójdę w swoją stronę... Nie chciałbym zajmować ci zbędnie czasu ani wystawiać na więcej cierpliwości.
Obrońca wyglądał na skruszonego i na pewien sposób skromnego mężczyznę.
- Zresztą chyba już znalazłaś towarzystwo... innego mężczyzny.
Ostatnie słówka wypowiedział z odprężającym, słodkim półuśmieszkiem. Nadal trzymając Czarodziejkę za bark oczekiwał zwrotu akcji i jakiegoś w miarę uczuciowego pożegnania. Machnięcie dłonią i powiedzenie "cześć" w ogóle nie wchodzi w rachubę.
Awatar użytkownika
Aphrael
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aphrael »

        Weszła do karczmy przed Galanothem, który otworzył przed nią drzwi. Nie pozwolił jej wejść dalej do izby, chwytając ją za bark. Obejrzała się na niego. Można powiedzieć, że miała podobne zdanie co do jakości karczmy, ale skrzywiła się lekko, gdy wypowiedział ostatnie zdanie. Jakby traktował ją jak małą dziewczynkę. A może rzeczywiście widział w niej dziecko? Szczerze mówiąc, niewiele ją to obchodziło. I tak niedługo mieli się rozstać i nie sądziła, by mieli się jeszcze kiedyś spotkać, mimo że oboje byli długowieczni. Elf sam powiedział: "Alarania nie jest zgoła mała, jak nam się maluczkim wydaje..."

        Początkowo zignorowała wołanie. Może nie chodziło o nich? Wydało jej się dziwne, że nieznajomy człowiek zaprosił ich do stolika, szczególnie, że dopiero co weszli, a wolnych miejsc było w sali dużo. Nie mógł jej znać, tego była pewna, więc może znał Elfa? Nie, jej towarzysz też był chyba lekko zdezorientowany. Wyglądał na skruszonego i skromnego. Wiedziała, że to tylko maska pozorów, ale Aphrael dała sobie spokój z próbami odgadnięcia, o czym naprawdę myśli i co czuje. Potrafił dobrze maskować swoje emocje.

        Obejrzała się na wołającego ich człowieka dopiero wtedy, kiedy Galanoth stwierdził, że '"znalazła sobie towarzystwo innego mężczyzny". Oceniła go wzrokiem. Był dosyć wysoki, ale nie mógł równać się z jej towarzyszem. Miał ciemne włosy i dość jasną karnację. Był dość umięśniony, ale nie wyglądał na szczególnego siłacza. Gdy spojrzała z powrotem na Elfa, zobaczyła na jego twarzy przesycony słodyczą półuśmieszek. Pożegnał się z nią... tak jakby. Ciągle przytrzymywał ją za ramię, czekał na coś. I to bynajmniej nie na zwykłe "cześć".

        Wpadł jej do głowy pewien pomysł. Wolną ręką sięgnęła do cholewki buta i wyciągnęła zeń srebrny, wąski sztylet. Palcami jednej ręki uniosła pasemko włosów, a drugą odcięła je. Schowała nóż i sięgnęła do torby. Wyjęła z niej kawałek niebieskiej tasiemki i przewiązała nią kosmyk tak, że tworzył on ósemkę, czy, jak kto woli, symbol nieskończoności. Wspięła się na palce i musnęła ustami policzek mężczyzny, który poczuł w tym miejscu przyjemne mrowienie. W tym czasie wsunęła mu podarunek do ręki.
- Żeby zawsze ci przypominał naszą przygodę - szepnęła cicho. Delikatnie odgięła palce, które zaciskał na jej barku i odsunęła się o krok.

- Żegnaj, Galanothie - powiedziała jeszcze, nie potrafiąc powstrzymać półuśmiechu, który pojawił się na jej twarzy, po czym odwróciła się. Odchodząc, skupiła się przelotnie i zmieniła się. Był to taki nawyk; po każdej zakończonej przygodzie zmieniała swój wygląd. Dla każdego była taką samą, a jednak inną Aphrael.

        Jej włosy zrobiły się rude, prawie pomarańczowe. Niektóre kosmyki zabawnie skręcały się górze i odstawały na boki. Jej skóra stała się odrobinę ciemniejsza - nie była już tak przeraźliwie blada. Zamrugała i jej oczy zrobiły się brązowe. Na nosie i policzkach pojawiło się kilka piegów, które jednak pasowały do, owalnej teraz, twarzy. Co ciekawe, kosmyk, który podarowała Elfowi również uległ metamorfozie. Czarne włosy nagle stały się rude. Nie było to jej zamierzonym efektem, ale ciekawym skutkiem ubocznym. Zmianę wyglądu można było uznać za znak, że uważa przygodę za zakończoną.
"Piękne rzeczy wypracować można dzięki długiej i uciążliwej nauce, złe natomiast owocują same bez trudu." Demokryt z Abdery
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Wolał się nie porównywać. Nauczony wieloletnim wnioskiem, że nie wszystko co mniejsze i drobniejsze jest od razu gorsze, wyłącznie mógł oceniać samą aparycję tajemniczego mężczyzny. Przypatrywał mu się z uwagą, sprawdzał czy aby na pewno można mu powierzyć własne siedzenie.
Chociaż i tak nie miał zamiaru zatrzymywać się tutaj, wolał to zrobić specjalnie dla Aphrael. Bolączka walki z nekromantą mogła ją przerosnąć. Dostrzegł to po jej ruchach w nekropolis, ostatnich zatargach i zamachach kosturem... a także w postawie prezentowanej w gospodzie. W sumie nie dziwota. Czarodziejka sporo uczyniła będąc (nie)przytomną. Nie tylko skupiła na sobie uwagę bestii, ale też zagwarantowała przyrost własnej energii kosztem odebrania jej ze zwłok pokonanego. Galanoth, będąc wdzięcznym za wszelkie poświęcenia ze strony zmieniającej się kobiety, wyłącznie pochylił się, aby odebrać zaszczytnego całusa. Faktycznie, odczuł przyjemne mrowienie na policzku zaznaczonym przez wargi Aphrael. Pradawna faktycznie całowała pieszczotliwie. Tak bowiem zakładał... od samego początku, kiedy poznali się przy smacznym jadle.

Rycerz spojrzał na mały prezent. Kosmyk rudych włosów przypominały mu sierść wiewiórki, korę drzewa i marchewkę jednocześnie. Trzy zmieszane ze sobą barwy pachniały wybornie... wiatrem wpiętym we włosy. Elf nie ukrywał z tego powodu zadowolenia. Palcami lewej ręki pogładził podarunek, ucałował go delikatnie, z subtelnością.
Nie chciał pozostać dłużny. Spojrzał na jeden z dekoracyjnych guziczków dopiętych do długich rękawic. Pociągnął za niego, wyrwał. Małą czarno-czerwoną błyskotkę w kształcie liścia klonu wyczyścił otarciem o własne platynowe włosy. Zanim wręczył go Aphrael, kucnął przed nią, ucałował prawe kolano, a następnie wierzch dłoni.

- Proszę. Niech ta dekoracja dla twojego ciała będzie wspomnieniem po naszej wspólnej wyprawie... i zwycięstwie, jakie odnieśliśmy w walce ze złem. Kiedy na nią spojrzysz... niech na twojej twarzy zagości uśmiech taki jak teraz...
Nisko ukłonił się przed przekształconą Aphrael, uderzył butami o siebie. Żołnierskim krokiem pełnym zaszczytów wyszedł z karczmy. Stanął na pobliskim pagórku, spojrzał za siebie, gdzie stał drewniany budyneczek pełen wieśniaczych gości. Mimochodem uśmiechnął się na samo wspomnienie o Czarodziejce. Kruk Volatil usiadł na prawym barku Obrońcy.

- Ruszamy znowu w drogę - rzucił krótko, acz energicznie.
Ciąg dalszy: Równina Drivii... nowy temat
Awatar użytkownika
Aphrael
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aphrael »

        Uśmiechnęła się promiennie. Szarmancki do końca. Z wdzięcznością przyjęła podarunek od niego, a w jej oczach pojawiły się żywe iskierki. Odwzajemniła jego ukłon skinieniem głowy i patrzyła, jak odwraca się i odchodzi. Po chwili trzasnęły zamykane wrota i uświadomiła sobie, że prawdopodobnie nigdy go nie zobaczy. Przedtem było jej smutno, ale teraz czuła się dziwnie lekko. Jakby załatwiła wszystkie sprawy i zamknęła ten krótki rozdział swojego życia w całkowitym spokoju, w zgodzie z samą sobą.

        Wsunęła guzik do torby, obiecując sobie, że później przyszyje go to do którejś ze swoich rzeczy, choć jeszcze nie zdecydowała, do której. Jak na razie odwróciła się i podeszła do lady. Wynajęła sobie pokój na jedną noc i ciepłą strawę, na którą składała się zupa o bliżej nieokreślonej nazwie i kubek piwa. Odwróciła się i ogarnęła wzrokiem salę. Zogniskowała wzrok na mężczyźnie, który ich wcześniej wołał. Poświęciła chwilę na odczytanie jego aury, po czym ruszyła do jego stolika. Przysiadła się, nie pytając o pozwolenie, bo przecież sam ją namawiał. Obok pojawiła się kelnerka, która postawiła przed nią talerz i kubek, ale Czarodziejka nie tknęła jedzenia. Patrzyła na nieznajomego.

- Dlaczego zaprosiłeś nas do stolika? - spytała go głosem pozbawionym emocji. Nie wiedziała, jak zachować się w stosunku do mężczyzny; musiała dowiedzieć się o nim czegoś więcej, by zmienić swoje neutralne nastawienie. Od niego zależało, czy na pozytywne, czy na negatywne.
"Piękne rzeczy wypracować można dzięki długiej i uciążliwej nauce, złe natomiast owocują same bez trudu." Demokryt z Abdery
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Chors zobaczył, że elf wychodzi. Czarodziejka przybliżyła się do nie go z zapytaniem. Wstał i ukłonił się:
- Nie znam pani towarzysza, który przed chwilą wyszedł ani ciebie. Chcę zawrzeć znajomość, wydajesz się mieć ciekawą osobowość.
Nazywam się Chors, a ty jak się nazywasz?

Chors na wszelki wypadek odsunął krzesło i zrobił dla niej miejsce przy stoliku.
Awatar użytkownika
Aphrael
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aphrael »

        Wilkołak wydał jej się dziwny. Wołał ich z drugiego końca sali, żeby się z nimi poznać? To jakiś absurd! Przyjrzała mu się. Nie wyglądało na to, żeby miał jakieś złe zamiary. Czyżby mówił prawdę? Takie zachowanie było dla niej wręcz niepojęte - dlaczego akurat ich zawołał? Byli po długiej podróży, łatwo się domyśleć, że nie mieli zamiaru długo pozostawać w sali jadalnej. Czarodziejka zatrzymała się tylko na jadło, skrycie marzyła już o tym, by znaleźć się w swoim pokoju, w samotności, z dala od wszystkich i móc przemyśleć kilka spraw, takich jak pieczęć i czar niepamięci, który rzucono nań, choć nie wiedziała, dlaczego.

- Aphrael - rzuciła. Nie starała się rozwinąć rozmowy; nie miała na to ochoty. Była zbyt zmęczona, by przeprowadzić z nim konwersację, która miałaby jakikolwiek poziom.

        Zaczęła jeść. Strawa była mniej niż przeciętna, niezbyt smaczna, ale Aphrael była zbyt głodna, by wybrzydzać. Poza tym, zupa sprawiła, że poczuła przyjemne ciepło. Napiła się z kubka. Jeszcze nigdy nie piła tak niedobrego piwa, ale zmusiła się do przełknięcia odrobiny płynu, resztę zostawiła. Machnęła na kelnerkę, która zebrała naczynia i odeszła w stronę kuchni.
        Czarodziejka spojrzała na wilkołaka, oczekując, co powie. Była gotowa wymamrotać kilka słów pożegnania i odejść, ale najpierw chciała, żeby on coś powiedział.
"Piękne rzeczy wypracować można dzięki długiej i uciążliwej nauce, złe natomiast owocują same bez trudu." Demokryt z Abdery
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Chors usiadł do stołu i zaczął jeść zupę. Jakoś ją przełknął. I popił wodą - przynajmniej to było dobre.
- Dziękuję, że zechciałaś się przysiąść. Widać, że jesteś zmęczona, więc wybacz mi moją śmiałość, ale chciałbym Ci zaproponować nocleg u siebie w mieszkaniu, w pokoju gościnnym. Mieszkanie dopiero nabyłem i na pewno panują w nim lepsze warunki niż tutaj w karczmie. Gwarantuję całkowitą prywatność.
Chors doskonale widział, że jest zmęczona, a prawdą było to, że nabył nieduży pałacyk na obrzeżach miasta. Jego samego zresztą plecy bolały od nocowania w tej karczmie w pokoju gościnnym.
Awatar użytkownika
Aphrael
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aphrael »

- Nocleg w karczmie zupełnie mi odpowiada. Zresztą, wyjeżdżam jutro z rana, więc dużo czasu tu nie spędzę - powiedziała znudzonym głosem. Podniosła się i machnęła ręką. - Żegnaj - rzuciła i odeszła.

        Już po chwili weszła do swojego pokoju. Był... niezbyt przestrzenny, żeby nie powiedzieć - klaustrofobiczny. Zamknęła drzwi od środka. Usiadła na łóżku. Rzuciła swoje torby na podłogę, wcześniej wyjmując z nich guzik i rzemyk. Wpatrywała się przez chwilę w liść, który leżał na jej otwartej dłoni. Po chwili zacisnęła palce na guziku, który zawiesiła na rzemyku okalającym jej szyję. Na jej ustach zaigrał uśmieszek zadowolenia.

        Położyła się na boku, nie troszcząc się nawet o zdjęcie butów czy przebranie się. Była zbyt zmęczona, by myśleć. Ziewnęła. Zacisnęła pięść na podarunku i wkrótce zasnęła, snem bez snów, bez marzeń i bez koszmarów. Obudziła się wcześnie i nie traciła czasu; zebrała swoje rzeczy, wymknęła się z gospody. Nie miała konia, ruszyła więc pieszo. Po drodze jakiegoś znajdzie, a jeśli nie, to dotrze do Serenay pieszo.

Ciąg Dalszy: Aphrael
"Piękne rzeczy wypracować można dzięki długiej i uciążliwej nauce, złe natomiast owocują same bez trudu." Demokryt z Abdery
Awatar użytkownika
Chors
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Chors »

Chors poszedł do do niewolnicy przykutej do słupa, rozpiął jej łańcuchy i spiął na nowo.
- Chodź, idziemy do mojego nowego domu, będziesz tam pracować. Nie bój się, będziesz robić tylko za służącą.
Wychodząc z karczmy poszedł na rynek kupić dla Even strój służącej.
Kierowali się w stronę niewielkiego wzniesienia, gdzie górował dom, właściwie niewielki pałałac.


Ciąg dalszy: Chors
Zablokowany

Wróć do „Fargoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość