Menaos ⇒ Karczma "Zakrzywiony Nochal"
Karczma "Zakrzywiony Nochal"
Duża, wesoła karczma. Nazwę zawdzięcza temu, iż kiedyś to miejsce było budynkiem tortur, które trudniło się łamaniem, wyrywaniem i dotkliwym uszkadzaniem nosów.
Zawsze pełna rozbawionych gości, oferuje różnego rodzaju trunki, posiłki oraz kwatery. Z racji tego, że odbywały się w tym miejscu przesłuchania nie ma tu zbyt wielu okien, praktycznie wcale. W środku panuje mrok, rozświetlany tylko przyjaznym blaskiem świec.
Na dziedzińcu karczmy roi się od pijaczków i drobnych złodziei, lecz w karczmie panuje ład i porządek. Nie wszczyna się tu zbyt często pijackich bójek. Gwałty na kobietach i nie szanowanie personelu (gł. płci pięknej) jest NIEMILE widziane.
Leciała nad roziskrzonym miastem i postanowiła udać się do jakiejś karczmy. Tam najłatwiej było o posiłek. Zatrzymała się w jakimś ciemnym zaułku gdzie tylko pijany, śmierdzący gnojem mieszczanin tarzał się we własnych wymiocinach. Przemieniła się, a ten patrzył się na nią jak na jakiś cud. Kopnęła go czubkiem buta w twarz.
- Co się gapisz kretynie ? - warknęła i ukazała swe piękne długie kły, które świeciły w poświacie księżyca.
- Pseplasam jasne pani - wypaplał i skulił się.
- Takiego warchlaka i tak bym nie tknęła - parsknęła widząc strach w jego oczach.
Powoli odeszła z tego zaułka nie oglądając się za siebie. Szła mijając kolejnych pijaczków w troszkę lepszym stanie, którzy stojąc wykrzykiwali jakieś wyzwiska. Otworzyła zgrabnym ruchem drzwi i weszła do środka. Pomieszczenie było pełne roześmianej gawędzi, która piła i jadła do woli. Pachniało starym potem, niemytymi ciałami i zwykłym ludzkim odorkiem. Majestatycznie przeszła między stołami, mimo iż ogólne wrażenie było iż karczma jest pełna, było kilka wolnych stolików pod ścianami. Siadła i położyła torbę obok siebie.
- Coś podać ? - zapytała kelnerka z jak dla wampirzycy zbyt głębokim dekoltem.
Twoją krew dziecinko
- Najstarsze wino jakie macie kochanie - powiedziała wlepiając w nią lazurowe spojrzenie. Lekko wystraszona pobiegła po kubek i wino.
- Proszę - opowiedziała serdecznie, a Xena podała jej sumkę, dziewczyna szybko się zwinęła i rozpłynęła w tłoku. Nalała sobie i zatopiła wzrok w rozbawioną gawędź. Ludzie śmiali się z elfami pili do upadłego, wychodzili i rzygali w wieczornym, chłodnym powietrzu. Tyle razu to widziała, tyle razy zawsze patrzyła z oddala. Nie należała już do tego świata.
Zauważyła jakiegoś przystojnego młodego mężczyznę, który przyglądał się jej szeroko otwartymi oczami. Skrzyżowała z nim spojrzenia.
Ha ! Już jest mój. Wyciągnęła bladą dłoń i skinęła na niego palcem. Mężczyzna wstał i chwiejnym krokiem podszedł do jej stolika.
- Witaj młodzieńcze. - powiedziała nie odrywając wzroku od jego zielonych oczu.
- Witaj jaśnie pani - powiedział i skłonił się głęboko
- Mógłbym się dosiąść ? - zapytał z błagalną nutą w głosie.
- Taaak mój drogi. Siadaj. - odparła.
- Zwą mnie Natie, a Twe imię o piękna pani jak brzmi - Twoja śmierć zachichotała. Mężczyzna usiadł przy jej prawym boku i opierając się łokciem o stół topił się w jej lazurowych oczach.
- Moje imię brzmi Xena - powiedziała a mężczyzna pochwycił jej dłoń i zręcznie ucałował. Odgarnął jej kruczoczarne włosy, a jego usta zaczęły szeptać muskając jej ucho
- A może się przejdziemy o Xeno ?
- Z wielką chęcią kochany - odparła, a jej dłoń spoczęła na jego kroczu. Wyszli objęci w pasie. Znaleźli się w tym samym zaułku gdzie Xena przemieniła się w wampirzycę, po pijaczku zostały tylko zaschnięte pozostałości jego kolacji. Gdy tylko minęli zakręt a mrok łagodnie otulił ich ciała przyszpilił ją do ściany i zaczął namiętnie całować, niczego się nie spodziewając. Przejechała szponami po jego plecach, jęknął chyba z rokoszy, lecz nie ustawał w pocałunkach. Wampirzyca poczuła cieknącą z pleców Natiego krew. Jej oczy zaczęły dziwnie błyszczeć. Jej twarz błyskawicznie znalazła się przy jego szyi.
- Śpij dobrze - powiedziała i zatopiła śnieżnobiałe kły w jego miękkim ciepłym ciałku. Mężczyzna zwiotczał w jej ramionach, a ona stopniowo opadała wraz z nim. Zostało w nim jeszcze trochę krwi, nie była bez uczuć. Mógł mieć dzieci, rodzinę. Więc położyła nieprzytomnego mężczyznę w tym co zostało po pijaczku. Otarła rękę krew, która obficie teraz dekorowała jej twarz. Kołysząc biodrami wróciła do karczmy i zasiadła w tym samym miejscu. Pociągnęła kolejny łyk wina. Zapatrzyła się w ogień świecy, która stała na jej stoliku.
Zawsze pełna rozbawionych gości, oferuje różnego rodzaju trunki, posiłki oraz kwatery. Z racji tego, że odbywały się w tym miejscu przesłuchania nie ma tu zbyt wielu okien, praktycznie wcale. W środku panuje mrok, rozświetlany tylko przyjaznym blaskiem świec.
Na dziedzińcu karczmy roi się od pijaczków i drobnych złodziei, lecz w karczmie panuje ład i porządek. Nie wszczyna się tu zbyt często pijackich bójek. Gwałty na kobietach i nie szanowanie personelu (gł. płci pięknej) jest NIEMILE widziane.
Leciała nad roziskrzonym miastem i postanowiła udać się do jakiejś karczmy. Tam najłatwiej było o posiłek. Zatrzymała się w jakimś ciemnym zaułku gdzie tylko pijany, śmierdzący gnojem mieszczanin tarzał się we własnych wymiocinach. Przemieniła się, a ten patrzył się na nią jak na jakiś cud. Kopnęła go czubkiem buta w twarz.
- Co się gapisz kretynie ? - warknęła i ukazała swe piękne długie kły, które świeciły w poświacie księżyca.
- Pseplasam jasne pani - wypaplał i skulił się.
- Takiego warchlaka i tak bym nie tknęła - parsknęła widząc strach w jego oczach.
Powoli odeszła z tego zaułka nie oglądając się za siebie. Szła mijając kolejnych pijaczków w troszkę lepszym stanie, którzy stojąc wykrzykiwali jakieś wyzwiska. Otworzyła zgrabnym ruchem drzwi i weszła do środka. Pomieszczenie było pełne roześmianej gawędzi, która piła i jadła do woli. Pachniało starym potem, niemytymi ciałami i zwykłym ludzkim odorkiem. Majestatycznie przeszła między stołami, mimo iż ogólne wrażenie było iż karczma jest pełna, było kilka wolnych stolików pod ścianami. Siadła i położyła torbę obok siebie.
- Coś podać ? - zapytała kelnerka z jak dla wampirzycy zbyt głębokim dekoltem.
Twoją krew dziecinko
- Najstarsze wino jakie macie kochanie - powiedziała wlepiając w nią lazurowe spojrzenie. Lekko wystraszona pobiegła po kubek i wino.
- Proszę - opowiedziała serdecznie, a Xena podała jej sumkę, dziewczyna szybko się zwinęła i rozpłynęła w tłoku. Nalała sobie i zatopiła wzrok w rozbawioną gawędź. Ludzie śmiali się z elfami pili do upadłego, wychodzili i rzygali w wieczornym, chłodnym powietrzu. Tyle razu to widziała, tyle razy zawsze patrzyła z oddala. Nie należała już do tego świata.
Zauważyła jakiegoś przystojnego młodego mężczyznę, który przyglądał się jej szeroko otwartymi oczami. Skrzyżowała z nim spojrzenia.
Ha ! Już jest mój. Wyciągnęła bladą dłoń i skinęła na niego palcem. Mężczyzna wstał i chwiejnym krokiem podszedł do jej stolika.
- Witaj młodzieńcze. - powiedziała nie odrywając wzroku od jego zielonych oczu.
- Witaj jaśnie pani - powiedział i skłonił się głęboko
- Mógłbym się dosiąść ? - zapytał z błagalną nutą w głosie.
- Taaak mój drogi. Siadaj. - odparła.
- Zwą mnie Natie, a Twe imię o piękna pani jak brzmi - Twoja śmierć zachichotała. Mężczyzna usiadł przy jej prawym boku i opierając się łokciem o stół topił się w jej lazurowych oczach.
- Moje imię brzmi Xena - powiedziała a mężczyzna pochwycił jej dłoń i zręcznie ucałował. Odgarnął jej kruczoczarne włosy, a jego usta zaczęły szeptać muskając jej ucho
- A może się przejdziemy o Xeno ?
- Z wielką chęcią kochany - odparła, a jej dłoń spoczęła na jego kroczu. Wyszli objęci w pasie. Znaleźli się w tym samym zaułku gdzie Xena przemieniła się w wampirzycę, po pijaczku zostały tylko zaschnięte pozostałości jego kolacji. Gdy tylko minęli zakręt a mrok łagodnie otulił ich ciała przyszpilił ją do ściany i zaczął namiętnie całować, niczego się nie spodziewając. Przejechała szponami po jego plecach, jęknął chyba z rokoszy, lecz nie ustawał w pocałunkach. Wampirzyca poczuła cieknącą z pleców Natiego krew. Jej oczy zaczęły dziwnie błyszczeć. Jej twarz błyskawicznie znalazła się przy jego szyi.
- Śpij dobrze - powiedziała i zatopiła śnieżnobiałe kły w jego miękkim ciepłym ciałku. Mężczyzna zwiotczał w jej ramionach, a ona stopniowo opadała wraz z nim. Zostało w nim jeszcze trochę krwi, nie była bez uczuć. Mógł mieć dzieci, rodzinę. Więc położyła nieprzytomnego mężczyznę w tym co zostało po pijaczku. Otarła rękę krew, która obficie teraz dekorowała jej twarz. Kołysząc biodrami wróciła do karczmy i zasiadła w tym samym miejscu. Pociągnęła kolejny łyk wina. Zapatrzyła się w ogień świecy, która stała na jej stoliku.
[i]Sufletul ei mu mai poate fi salvat!
Este blestemata!
Single este viata si o sa fie al meu!
Ma voi ridika din mormint, o so razbun
au toat puterile intunericului![/i]
[url=http://img74.imageshack.us/img74/8591/vampirebeauty.jpg]*[/url][url=http://i678.photobucket.com/albums/vv149/divinelove_album/f_BloodyRosebm_5179457.jpg]*[/url][url=http://gothik.ws/images/dessins%20goth/Femme%20vampire.%20Woman%20vampire%20wallpaper.%20Gothic%20girl.JPG]*[/url]
[url=http://i902.photobucket.com/albums/ac221/yuyuhakushi/Monsters/AbbysalEmperor.jpg]Zankou w czystej piekielnej postaci[/url]
Este blestemata!
Single este viata si o sa fie al meu!
Ma voi ridika din mormint, o so razbun
au toat puterile intunericului![/i]
[url=http://img74.imageshack.us/img74/8591/vampirebeauty.jpg]*[/url][url=http://i678.photobucket.com/albums/vv149/divinelove_album/f_BloodyRosebm_5179457.jpg]*[/url][url=http://gothik.ws/images/dessins%20goth/Femme%20vampire.%20Woman%20vampire%20wallpaper.%20Gothic%20girl.JPG]*[/url]
[url=http://i902.photobucket.com/albums/ac221/yuyuhakushi/Monsters/AbbysalEmperor.jpg]Zankou w czystej piekielnej postaci[/url]
Było to miejsce gdzie warto było się zatrzymać na noc. W końcu Mała Eleonora nie była w stanie sprzedać swoich zbiorów wieczorem.. a skoro jego towarzysz pragnął posilić się właśnie o tej porze potrzebowali się gdzieś zatrzymać. Karczma nie była najgorsza.
Dziewczyna weszła spokojnie do środka w swojej ludzkiej postaci rozglądając się niepewnie. Nie było tu wielu ludzi. Spojrzała na swojego towarzysza.
-Ja się tu zatrzymam i na ciebie poczekam.. pewnie w tym co robisz byłabym ci w tej postaci tylko kulą u nogi. Ja potrzebuję ruszyć na tag z samego rana..- Uśmiechnęła się pogodnie. W sumie zastanawiała się co robić jak pojawią się kłopoty.. uciekać? dzięki kamieniowi to nie jest raczej problem ale gdzie potem?.. a czas pokaże.
Dziewczyna weszła spokojnie do środka w swojej ludzkiej postaci rozglądając się niepewnie. Nie było tu wielu ludzi. Spojrzała na swojego towarzysza.
-Ja się tu zatrzymam i na ciebie poczekam.. pewnie w tym co robisz byłabym ci w tej postaci tylko kulą u nogi. Ja potrzebuję ruszyć na tag z samego rana..- Uśmiechnęła się pogodnie. W sumie zastanawiała się co robić jak pojawią się kłopoty.. uciekać? dzięki kamieniowi to nie jest raczej problem ale gdzie potem?.. a czas pokaże.
Meiro wysłuchał po czym z uśmiechem skinął głową i podszedł do barmana. Po chwili wrócił do Eleonory i podał jej klucz do jednego pokoju.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci dzielenie ze mną pokoju. - uśmiechnął się przepraszająco.
- Na nic innego stać mnie niestety nie było. Niestety nie jestem zamożny. A teraz już pójdę. Noc jeszcze młoda. - w drzwiach się jeszcze obrócił się i powiedział :
- Nie musisz na mnie czekać. Odpocznij po podróży. - Po tych słowach zniknął w ciemnościach miasta. Poruszał się bezszelestnie i niezauważalnie. Nawet najlepszy ludzki skrytobójca nie byłby w stanie go zauważyć. Ludzie mieli po prostu za słabe zmysły. Już po chwili namierzył swoja pierwszą ofiarę. Wysunął się z cienia za postacią i wyciągnął do niej ręce po czym wciągnął ją do swojego cienia. Człowiek próbował się wyrywać, jednak spotkał tej nocy drapieżnika większego od niego. Sztyletem podciął gardło mężczyzny a dzięki swoim nekromantcznym zdolnością widział wyłaniającego się z ciała ducha. Duch zawirował po czym skierował się do wyciągniętego w jego stronę pierścienia na serdecznym palcu Meira. Sygnet był czarny i miał wygrawerowaną złotą różę na przodzie. Oplatały go również jakby gałęzie róży. Tej nocy taki los spotkał jeszcze wielu złodziei, awanturników i skrytobójców. Po czym wrócił do karczmy i wsunął się do wykupionego pokoju.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci dzielenie ze mną pokoju. - uśmiechnął się przepraszająco.
- Na nic innego stać mnie niestety nie było. Niestety nie jestem zamożny. A teraz już pójdę. Noc jeszcze młoda. - w drzwiach się jeszcze obrócił się i powiedział :
- Nie musisz na mnie czekać. Odpocznij po podróży. - Po tych słowach zniknął w ciemnościach miasta. Poruszał się bezszelestnie i niezauważalnie. Nawet najlepszy ludzki skrytobójca nie byłby w stanie go zauważyć. Ludzie mieli po prostu za słabe zmysły. Już po chwili namierzył swoja pierwszą ofiarę. Wysunął się z cienia za postacią i wyciągnął do niej ręce po czym wciągnął ją do swojego cienia. Człowiek próbował się wyrywać, jednak spotkał tej nocy drapieżnika większego od niego. Sztyletem podciął gardło mężczyzny a dzięki swoim nekromantcznym zdolnością widział wyłaniającego się z ciała ducha. Duch zawirował po czym skierował się do wyciągniętego w jego stronę pierścienia na serdecznym palcu Meira. Sygnet był czarny i miał wygrawerowaną złotą różę na przodzie. Oplatały go również jakby gałęzie róży. Tej nocy taki los spotkał jeszcze wielu złodziei, awanturników i skrytobójców. Po czym wrócił do karczmy i wsunął się do wykupionego pokoju.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Nagle poczuła dość silną aurę. Wiedziała, wiedziała że to Przeklęty, czyżby chciał z nią stoczyć już z góry przegraną wojnę ? Nie wiedziała, lecz widząc, że nawet nie zauważył jej aury uśmiechnęła się ironicznie.
Pieprzenie o Magdalenie, że oni potrafią tępić zło łyknęła sobie sporą ilość alkoholowego trunku, który pięknie prezentował swój głęboki czerwony odcień w blasku świec. Był ranek czuła to, lecz małe zakryte grubymi zasłonami okienka doskonale tamowały słoneczne promienie. Znów zapatrzyła się w płomień gdy Przeklęty wyszedł niczego nie czując.
Gówno warte ścierwo, pieprzą o jakimś wyższym celu i w dodatku są tacy nieszczęśliwi... oparła się łokciami o stolik, westchnęła i wpatrzyła się w cień za znikającym Przeklętym. Wino się skończyło postanowiła napoić się czymś innym. Wyciągnęła z torby butelkę krwi i nalała sobie, tak by nikt nie zauważył. Kieliszek napełnił się jasnym odcieniem substancji. Podniosła go do ust, trunek ożywczo wypełnił jej gardło. Jej ciało przeszył dreszczyk satysfakcji. Jako ona kochała ten smak. Delektowała się każdym łykiem, aż w końcu znów pojawił się Przeklęty. Szybko przesmyknął się między pustą karczmą i zniknął na schodach. Westchnęła.
Niektórzy ludzie to idioci
Pieprzenie o Magdalenie, że oni potrafią tępić zło łyknęła sobie sporą ilość alkoholowego trunku, który pięknie prezentował swój głęboki czerwony odcień w blasku świec. Był ranek czuła to, lecz małe zakryte grubymi zasłonami okienka doskonale tamowały słoneczne promienie. Znów zapatrzyła się w płomień gdy Przeklęty wyszedł niczego nie czując.
Gówno warte ścierwo, pieprzą o jakimś wyższym celu i w dodatku są tacy nieszczęśliwi... oparła się łokciami o stolik, westchnęła i wpatrzyła się w cień za znikającym Przeklętym. Wino się skończyło postanowiła napoić się czymś innym. Wyciągnęła z torby butelkę krwi i nalała sobie, tak by nikt nie zauważył. Kieliszek napełnił się jasnym odcieniem substancji. Podniosła go do ust, trunek ożywczo wypełnił jej gardło. Jej ciało przeszył dreszczyk satysfakcji. Jako ona kochała ten smak. Delektowała się każdym łykiem, aż w końcu znów pojawił się Przeklęty. Szybko przesmyknął się między pustą karczmą i zniknął na schodach. Westchnęła.
Niektórzy ludzie to idioci
[i]Sufletul ei mu mai poate fi salvat!
Este blestemata!
Single este viata si o sa fie al meu!
Ma voi ridika din mormint, o so razbun
au toat puterile intunericului![/i]
[url=http://img74.imageshack.us/img74/8591/vampirebeauty.jpg]*[/url][url=http://i678.photobucket.com/albums/vv149/divinelove_album/f_BloodyRosebm_5179457.jpg]*[/url][url=http://gothik.ws/images/dessins%20goth/Femme%20vampire.%20Woman%20vampire%20wallpaper.%20Gothic%20girl.JPG]*[/url]
[url=http://i902.photobucket.com/albums/ac221/yuyuhakushi/Monsters/AbbysalEmperor.jpg]Zankou w czystej piekielnej postaci[/url]
Este blestemata!
Single este viata si o sa fie al meu!
Ma voi ridika din mormint, o so razbun
au toat puterile intunericului![/i]
[url=http://img74.imageshack.us/img74/8591/vampirebeauty.jpg]*[/url][url=http://i678.photobucket.com/albums/vv149/divinelove_album/f_BloodyRosebm_5179457.jpg]*[/url][url=http://gothik.ws/images/dessins%20goth/Femme%20vampire.%20Woman%20vampire%20wallpaper.%20Gothic%20girl.JPG]*[/url]
[url=http://i902.photobucket.com/albums/ac221/yuyuhakushi/Monsters/AbbysalEmperor.jpg]Zankou w czystej piekielnej postaci[/url]
-Nie nic mi nie przeszkadza.. w takim razie do zobaczenia w nocy.. lub rankiem.- Odpowiedziała mu a gdy ten zniknął za drzwiami ruszyła chwiejnym krokiem do pokoju. Ciężko było jej pokonać schody ale podpierając się jakoś o ścianę dała radę. Kiedy w końcu weszła do pokoju zamknęła za sobą drzwi opierając się o nie. Westchnęła głęboko i podeszła do okna. Noc była na całego gwieździste niebo tańczyło razem z księżycem. Dziewczyna otworzyła na oścież okno. Lubiła jak wiatr wkrada się by delikatnie dotknąć jej skóry. Mimo iż tu nikt jej nie widział nie wracała do normalnej formy. Odgłos kroczących łap mógłby być źle odebrany i jeszcze ktoś by tu przybiegł. Zwierzołaki nie były dobrze przyjmowane w ludzkich miastach. Brano je niepotrzebnie za groźne bestie mimo niewinnego wyglądu. Chwilę jeszcze siedziała patrząc w niego po czym weszła na łóżko. Było miękkie niczym leśna trawa tak więc Eleonora zaśmiała się od razu. Ułożyła się w kłębuszek na skraju i zasnęła. Spała spokojnie jednak wyostrzony słuch zbudził ją gdy chłopak wszedł do środka. Nie zrobiła tego świadomie. W końcu nie obawiała się tu niczego. Odruchowo.. wyczuła, ze ktoś się zbliża i podniosła się do siadu trąc zaspane oczy.
-Co się stało?- Zapytała przed siebie swoim piskliwym głosikiem.
-Co się stało?- Zapytała przed siebie swoim piskliwym głosikiem.
Wyczuwał wampira w karczmie ale nie miał zamiaru atakować go. Miał przyjemniejsze rzeczy do roboty. Pożywił się i uzbierał dość dusz aby głód był zaspokajany przez najbliższy miesiąc, nawet dwa. Rano wystarczy pójść z Eleonorą na targ, a później do lasu odpoczywać przy dźwiękach natury. Niestety obudził ją gdy wchodził do pokoju.
- Nic się nie stało. Możesz dalej spać. - powiedział z uśmiechem po czym zaczął ściągając płaszcz i resztę ubrania. Nie lubił spać w ubraniu, niestety w lesie był do tego zmuszony. Chłód tak bardzo mu nie przeszkadzał jak ludziom, lecz dalej był mało przyjemny. Już nagi wślizgnął się pod kołdrę na swoim łóżku i zamknął oczy. Nasłuchiwał oddechu swojej towarzyszki i odpływał w sen. Jednak nawet tam jego udręczona dusza nie mogła znaleźć ukojenia. Przez cała noc przeżywał od nowa chwile swoich narodzin. Gdy się kończyła następowała chwila przerwy i zaczynało się od początku. Na całe szczęście przez cały miniony wiek przyzwyczaił się do takich snów. Nieświadomie przyjął pozycję embriona, jakby chcą się chronić.
- Nic się nie stało. Możesz dalej spać. - powiedział z uśmiechem po czym zaczął ściągając płaszcz i resztę ubrania. Nie lubił spać w ubraniu, niestety w lesie był do tego zmuszony. Chłód tak bardzo mu nie przeszkadzał jak ludziom, lecz dalej był mało przyjemny. Już nagi wślizgnął się pod kołdrę na swoim łóżku i zamknął oczy. Nasłuchiwał oddechu swojej towarzyszki i odpływał w sen. Jednak nawet tam jego udręczona dusza nie mogła znaleźć ukojenia. Przez cała noc przeżywał od nowa chwile swoich narodzin. Gdy się kończyła następowała chwila przerwy i zaczynało się od początku. Na całe szczęście przez cały miniony wiek przyzwyczaił się do takich snów. Nieświadomie przyjął pozycję embriona, jakby chcą się chronić.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Karczma znów powoli się napełniała. Przez drzwi napływała nie zliczona ilość gości. Kolejne worki z krwią. Uśmiechnęła się nie chciało się już jej jeść. Wstała i dopiła krew, która wesoło bulgotała do końca. Przejechała wężowym ruchem językiem po pełnych, uwodzicielsko czerwonych ustach. Podeszła do lady gdzie karczmarz właśnie trudził się w próbie zeskrobania jakiejś substancji z tegoż kawałka drewna.
- Macie tu jakieś kwatery, światłoszczelne ? - zapytała i podniosła jedną brew.
- Oczzyyywiście - wyjąkał - zaaaprowadzić panią ? - skinęła głową na potwierdzenie. Zeszli w dół schodami za ladą. Do piwnic gdzie leżakowały wina, a kiedyś zamieszkiwali więźniowie katowni. Zaprowadził ją do pomieszczenia gdzie zamieszkiwali strażnicy.
- Kwatera na koszt karczmy - odpowiedział już opanowanym tonem.
- Dobrze, a teraz pozwól mi spocząć. - powiedziała i zamknęła drzwi małej komnatki. Ułożyła się na twardej pryczy. Ściągnęła buty i chwilę patrzyła się w sufit, po czym zamknęła oczy i popadła w czujną drzemkę. Sen był piękny, wróciła w nim do czasów gdzie mogła bez ogródek przechadzać się pod wschodzącym słońcem. Lecz to było dawno, bardzo dawno temu.
- Macie tu jakieś kwatery, światłoszczelne ? - zapytała i podniosła jedną brew.
- Oczzyyywiście - wyjąkał - zaaaprowadzić panią ? - skinęła głową na potwierdzenie. Zeszli w dół schodami za ladą. Do piwnic gdzie leżakowały wina, a kiedyś zamieszkiwali więźniowie katowni. Zaprowadził ją do pomieszczenia gdzie zamieszkiwali strażnicy.
- Kwatera na koszt karczmy - odpowiedział już opanowanym tonem.
- Dobrze, a teraz pozwól mi spocząć. - powiedziała i zamknęła drzwi małej komnatki. Ułożyła się na twardej pryczy. Ściągnęła buty i chwilę patrzyła się w sufit, po czym zamknęła oczy i popadła w czujną drzemkę. Sen był piękny, wróciła w nim do czasów gdzie mogła bez ogródek przechadzać się pod wschodzącym słońcem. Lecz to było dawno, bardzo dawno temu.
[i]Sufletul ei mu mai poate fi salvat!
Este blestemata!
Single este viata si o sa fie al meu!
Ma voi ridika din mormint, o so razbun
au toat puterile intunericului![/i]
[url=http://img74.imageshack.us/img74/8591/vampirebeauty.jpg]*[/url][url=http://i678.photobucket.com/albums/vv149/divinelove_album/f_BloodyRosebm_5179457.jpg]*[/url][url=http://gothik.ws/images/dessins%20goth/Femme%20vampire.%20Woman%20vampire%20wallpaper.%20Gothic%20girl.JPG]*[/url]
[url=http://i902.photobucket.com/albums/ac221/yuyuhakushi/Monsters/AbbysalEmperor.jpg]Zankou w czystej piekielnej postaci[/url]
Este blestemata!
Single este viata si o sa fie al meu!
Ma voi ridika din mormint, o so razbun
au toat puterile intunericului![/i]
[url=http://img74.imageshack.us/img74/8591/vampirebeauty.jpg]*[/url][url=http://i678.photobucket.com/albums/vv149/divinelove_album/f_BloodyRosebm_5179457.jpg]*[/url][url=http://gothik.ws/images/dessins%20goth/Femme%20vampire.%20Woman%20vampire%20wallpaper.%20Gothic%20girl.JPG]*[/url]
[url=http://i902.photobucket.com/albums/ac221/yuyuhakushi/Monsters/AbbysalEmperor.jpg]Zankou w czystej piekielnej postaci[/url]
-Zatem Dobranoc Meiro.- Odpowiedziała mu ciepło i znów ułożyła się do snu. Sny Eleonory były bujne i wesołe pełne pięknej natury. Mówi się, że kiedy leśne stworzenia śnią o naturze gdzieś w jakimś lesie rozkwitają nowe rośliny, drzewa, krzewy i kwiaty. Eleonora obudziła się bladym rankiem zanim jeszcze słońce wzeszło ponad horyzont lecz zakreślał już bladą łunę na niebie. Przeczesała paluszkami włosy i spojrzała na swojego towarzysza. Uśmiechnęła się ciepło. Nie zniknął.. dalej tu był. Zawsze jak budziła się rano była sama... teraz było inaczej. Wstała i chwiejnym krokiem podeszła do jego łóżka. Usiadła na krawędzi i pogłaskała chłopaka po włosach. Nie chciała go jeszcze budzić skoro nocą był polować. Z resztą.. nikt z ludzie tak wcześnie nie wstaje. Miała więc chwilkę by oddać się relaksacyjnym modłom. Złożyła swoje drobne paluszki i przykładając do piersi zamknęła oczy i poddała się swoim myślom. Wyglądała teraz bardzo spokojnie. Zielone włosy opadały na jej twarz a klatka unosiła się przez równomierny oddech.
Meiro wstał gdy pierwsze promienie słońca oświetlały już miasto. Zawsze wstawał o tej porze nawet gdyby sen miał trwać tylko pół godziny. Sen nie był mu potrzebny tak jak ludziom. Jego rasa mogła walczyć bez przerwy przez parę dni i nocy. Wydaje się to zadziwiające, ale nikt nigdy nie wspominał, że gdy tylko walka się zakończy padają na ziemię. Zanim jednak ich ciała uderzą o glebę są już martwi. Jego najdłuższa walka trwała cały dzień i noc. Nie zamierzał sprawdzać czy wytrzyma kilka dni i w dzisiejszych czasach trudno o naprawdę ogromną bitwę. Spojrzał na łóżko Eleonory ale jej już w nim nie było. Ze zdziwieniem zauważył, że siedzi na jego łóżku z zamkniętymi oczami oraz złożonymi palcami. Nie chciał jej przerwać więc leżał bez ruchu i czekał aż skończy swoje modlitwy. A on w tym czasie poprzygląda się jej. Ktoś kiedyś mu powiedział, że nawet najpiękniejsza kobieta rano traci swój urok przez włosy w nieładzie i tym podobne sprawy. Najwyraźniej jego towarzyszki to nie dotyczyło gdyż takie włosy tylko dodawały jej uroku, była taka... naturalna ?
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Zbudził ją szmer. Otworzyła błyskawicznie oczy i w jedno uderzenie serca, pochwyciła to co zbudziło ją z drzemki,
- Przeklęte szczury - syknęła przez zęby. Zgniotła go jakby był jakimś papierkiem, a posoka spłynęła obficie po jej dłoni. Rzuciła truchło na ziemię. Postanowiła się przejść po lochach katowni. Włożyła buty i zostawiając krwawe ślady powędrowała w długie i mroczne korytarze. Długo mijała drewniane półki ze starymi winami, lecz po pewnym czasie mijała poorane rdzawymi naciekami cele, w których czasami zalegał kościany pył. Czuła jakie męki przechodzili ci ludzie. W końcu znalazła się przy grubej ścianie. Siadła ciężko i spojrzała w górę, na kajdany które były wbite w ścianę i nadgryzione zębem czasu. Nie mając czym zająć myśli wyciągnęła starą księgę z torby i pogłębiła się w zadumie nad czytanym tysiącem razy tekstem o nekromancji.
Już zachodziło słońce, mrok rozgwieżdżonego nieboskłonu walczył z krwistoczerwonym zachodem. Zamieniła się w nietoperza, znów wyruszyła na łowy. Tu już nie mogła polować za dużo było by wampirzych zębów w tej okolicy i zaczęła by się obława. A nie chciała znów zostawiać wioski bez życia. Wyleciała przez drzwi mijając znudzonego karczmarza, który lał piwo kolejnym gościom. Akurat ktoś wchodził a ona skorzystała z przerwy w drzwiach.
Wyleciała w gęstniejący mrok do kolejnej karczmy do kolejnych ofiar.
c.d
- Przeklęte szczury - syknęła przez zęby. Zgniotła go jakby był jakimś papierkiem, a posoka spłynęła obficie po jej dłoni. Rzuciła truchło na ziemię. Postanowiła się przejść po lochach katowni. Włożyła buty i zostawiając krwawe ślady powędrowała w długie i mroczne korytarze. Długo mijała drewniane półki ze starymi winami, lecz po pewnym czasie mijała poorane rdzawymi naciekami cele, w których czasami zalegał kościany pył. Czuła jakie męki przechodzili ci ludzie. W końcu znalazła się przy grubej ścianie. Siadła ciężko i spojrzała w górę, na kajdany które były wbite w ścianę i nadgryzione zębem czasu. Nie mając czym zająć myśli wyciągnęła starą księgę z torby i pogłębiła się w zadumie nad czytanym tysiącem razy tekstem o nekromancji.
Już zachodziło słońce, mrok rozgwieżdżonego nieboskłonu walczył z krwistoczerwonym zachodem. Zamieniła się w nietoperza, znów wyruszyła na łowy. Tu już nie mogła polować za dużo było by wampirzych zębów w tej okolicy i zaczęła by się obława. A nie chciała znów zostawiać wioski bez życia. Wyleciała przez drzwi mijając znudzonego karczmarza, który lał piwo kolejnym gościom. Akurat ktoś wchodził a ona skorzystała z przerwy w drzwiach.
Wyleciała w gęstniejący mrok do kolejnej karczmy do kolejnych ofiar.
c.d
[i]Sufletul ei mu mai poate fi salvat!
Este blestemata!
Single este viata si o sa fie al meu!
Ma voi ridika din mormint, o so razbun
au toat puterile intunericului![/i]
[url=http://img74.imageshack.us/img74/8591/vampirebeauty.jpg]*[/url][url=http://i678.photobucket.com/albums/vv149/divinelove_album/f_BloodyRosebm_5179457.jpg]*[/url][url=http://gothik.ws/images/dessins%20goth/Femme%20vampire.%20Woman%20vampire%20wallpaper.%20Gothic%20girl.JPG]*[/url]
[url=http://i902.photobucket.com/albums/ac221/yuyuhakushi/Monsters/AbbysalEmperor.jpg]Zankou w czystej piekielnej postaci[/url]
Este blestemata!
Single este viata si o sa fie al meu!
Ma voi ridika din mormint, o so razbun
au toat puterile intunericului![/i]
[url=http://img74.imageshack.us/img74/8591/vampirebeauty.jpg]*[/url][url=http://i678.photobucket.com/albums/vv149/divinelove_album/f_BloodyRosebm_5179457.jpg]*[/url][url=http://gothik.ws/images/dessins%20goth/Femme%20vampire.%20Woman%20vampire%20wallpaper.%20Gothic%20girl.JPG]*[/url]
[url=http://i902.photobucket.com/albums/ac221/yuyuhakushi/Monsters/AbbysalEmperor.jpg]Zankou w czystej piekielnej postaci[/url]
Dziewczynka skończyła i uśmiechnęła się pogodnie. Spojrzała w stronę chłopaka i lekko zarumieniona szybko się podniosła z jego łóżka.
-Już nie śpisz... dzień dobry.- Uśmiechnęła się ciepło. Usiadła teraz na swoim łóżku które w sumie nie było tak daleko i podkuliła kolana do klatki obserwując chłopaka. Chciała mu dać przestrzeni do rozbudzenia się. Za oknem było słychać pierwszych ludzi jak i śpiewające ptaki.
-Jak ci się udała noc?- Zapytał z uśmiechem i dość koślawo podbiegła do okna. Otworzyła je na oścież i mocno się wychyliła machając nogami w powietrzu. Zaśmiała się radośnie widząc jak świat budzi się do życia. Nie brała pod uwagę, że w tej postaci jest leciutka jak piórko i może łatwo wypaść. Gdyby tylko mogła chciałaby polecieć wznoszona wiatrem. Ale to niezbyt możliwe dla takiego zwierzołaczka jak Eleonora.
-Już nie śpisz... dzień dobry.- Uśmiechnęła się ciepło. Usiadła teraz na swoim łóżku które w sumie nie było tak daleko i podkuliła kolana do klatki obserwując chłopaka. Chciała mu dać przestrzeni do rozbudzenia się. Za oknem było słychać pierwszych ludzi jak i śpiewające ptaki.
-Jak ci się udała noc?- Zapytał z uśmiechem i dość koślawo podbiegła do okna. Otworzyła je na oścież i mocno się wychyliła machając nogami w powietrzu. Zaśmiała się radośnie widząc jak świat budzi się do życia. Nie brała pod uwagę, że w tej postaci jest leciutka jak piórko i może łatwo wypaść. Gdyby tylko mogła chciałaby polecieć wznoszona wiatrem. Ale to niezbyt możliwe dla takiego zwierzołaczka jak Eleonora.
Obserwował ciągle Eleonorę, niestety nie mógł tak cały dzień co go złościło. Nie tylko dlatego, że nie mógł ale od kiedy on najchętniej spędziłby cały dzień na wpatrywaniu się w zwierzołaka bądź inne stworzenie ? Nawet zachowanie tej istoty i jej wygląd nie wyjaśniały tego zjawiska. Meiro zaczynał wierzyć w to, że jest na tyle stary aby zacząć lekko świrować. No cóż nic z tym zrobić nie może, sam od niej nie odejdzie, poczeka i zobaczy jak się to wszystko potoczy. Wstał jego ruchy były jakby leniwe. Przez chwilę stał jak go znienawidzeni bogowie stworzyli i szukał w w swoich ubraniach bielizny. Każdą część garderoby rozprostował na swoim łóżku i przesuwał nad nimi ręką. Jego ciuchy zaczęły się wygładzać, a plamy znikać. Już po paru minutach leżały przed nim świeża odzież jakby dopiero co wyprana. Po woli zaczął się ubierać. Nie zwracał uwagi na swoją towarzyszkę, dla niego nagość przestała być wstydliwa i nie miał problemów w związku z pokazaniem tego oraz owego. Gdy był już ubrany uśmiechnął się do Eleonory i powiedzał :
- To co idziemy na ten targ ? - w jego oczach zatańczyły radosne chochliki co podchodziło pod cud. On przecież tak dotychczas nie potrafił.
- To co idziemy na ten targ ? - w jego oczach zatańczyły radosne chochliki co podchodziło pod cud. On przecież tak dotychczas nie potrafił.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Dziewczyna odsunęła się od okna i spojrzała na Meiro. Uśmiechnęła się radośnie i kiwnęła główką przytakując.
-Już, tylko się lekko odświeżę i możemy iść.- Pobiegła krzywko do niewielkiego stolika z lustrem. Przeczesała paluszkami włosy i spięła z boku nie wielką spinką w kształcie lilii. Potarła lekko policzki by nie wydawały się tak blade i poszperała w torbie za jakąś świeżą sukienką. Nie wstydziła się zbytnio chłopaka ale jednak przebierała się tyłem do niego starając się zrobić to dość szybko chodź z jej szczęściem i ruchami raczej się gramoliła wydając z siebie przeróżne dość dziwaczne odgłosy. Kiedy w końcu pokonała sukienkę zarzuciła torbę na ramię tak jak i łuk i wzięła ze sobą kosz.
-No jestem gotowa.- Odezwała się patrząc na Meiro z zaciekawieniem. Bo tak było, osobnik ten był dla niej dalej zagadką którą chciała poznać.
-Już, tylko się lekko odświeżę i możemy iść.- Pobiegła krzywko do niewielkiego stolika z lustrem. Przeczesała paluszkami włosy i spięła z boku nie wielką spinką w kształcie lilii. Potarła lekko policzki by nie wydawały się tak blade i poszperała w torbie za jakąś świeżą sukienką. Nie wstydziła się zbytnio chłopaka ale jednak przebierała się tyłem do niego starając się zrobić to dość szybko chodź z jej szczęściem i ruchami raczej się gramoliła wydając z siebie przeróżne dość dziwaczne odgłosy. Kiedy w końcu pokonała sukienkę zarzuciła torbę na ramię tak jak i łuk i wzięła ze sobą kosz.
-No jestem gotowa.- Odezwała się patrząc na Meiro z zaciekawieniem. Bo tak było, osobnik ten był dla niej dalej zagadką którą chciała poznać.
Gdy Eleonora była już gotowa podał jej ramie z usprawiedliwieniem, że łatwej jej będzie utrzymać równowagę jeśli przytrzyma się jego ramienia. Nie wiedział dlaczego ale bardzo chciał wyjaśnić swoje zachowanie. Jakby nie chciał okazać, że zaczyna czuć coraz cieplejsze uczucia do swojej towarzyszki. Nie wziął tylko pod uwagę iż tylko winny się tłumaczy, a on mówił do tego szybko i niezręcznie, co chwile się zacinał i zaczynał od początku. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie był tak zażenowany swoim zachowaniem niż w tej chwili. Na jego policzkach pierwszy raz w jego długim, jak na ludzką miarę, wykwitły lekkie rumieńce.
"Co się ze mną dzieje ? Jeszcze niedawno myślałem, że najlepsze co mogę robić żyjąc jest zwalczanie zła. A tutaj się okazuje, że puszczam wolno wampira bo nie chce mi się niepotrzebnie opuszczać kobietę." - myślał, zaraz jednak jego uwagę zaprzątały inne sprawy.
"Jeszcze się rumienię jak jakiś cholerny prawiczek, nikt by mnie nie pomylił z weteranem wielu walk" - pluł sobie w brodę. Jednak mimo tego co myślał na jego ustach wykwitł nieśmiały uśmiech.
"Co się ze mną dzieje ? Jeszcze niedawno myślałem, że najlepsze co mogę robić żyjąc jest zwalczanie zła. A tutaj się okazuje, że puszczam wolno wampira bo nie chce mi się niepotrzebnie opuszczać kobietę." - myślał, zaraz jednak jego uwagę zaprzątały inne sprawy.
"Jeszcze się rumienię jak jakiś cholerny prawiczek, nikt by mnie nie pomylił z weteranem wielu walk" - pluł sobie w brodę. Jednak mimo tego co myślał na jego ustach wykwitł nieśmiały uśmiech.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Słysząc te wszystkie słowa, które po chwili traciły sens, zaczynały się od nowa i znów gdzieś umykały Eleonora uśmiechnęła się ciepło i cicho zachichotała. Chłopak zachowywał się dość dziwnie.. tak jakby zapomniał całkiem jak się mówi. To było zabawne ale i... coś się tu święciło. Złapała się jednak jego ramienia swoją drobną rączką bez większych oporów. Sama się zarumieniła przez całą tą sytuację. No ale czas ruszyć. Szła bardzo blisko niego by czasem się nie wywrócić, choć.. potykała się co chwila. Załatwiła na targu wszystko co było potrzeba. Sprzedała nazbierane zioła nawet parę owoców. Zakupiła wody i trochę suszonego mięsa. Cały czas trzymała się blisko chłopaka. Nie chciała go zgubić, lub znów wysypać to co właśnie zakupiła.
I znów nie rozumiejąc dlaczego z przyjemnością towarzyszył Eleonorze. Uśmiechając się targował lub nieco używał magicznych sztuczek aby uzyskać wyższa cenę za sprzedawane przez zwierzołaczkę towary bądź niższą cenę za kupowane. Tym ludziom i tak dużo nie zbiednieją, codziennie oszukują podając sporo zawyżoną cenę. Sam nawet kupił parę owoców, których w lesie nie ma i kilka rzadkich ziół do herbaty. Oczywiście nie obyło się przy tym bez pomocy dziewczyny opierającej się o jego rękę.Nie wyglądali na parę i nawet nią niebyli, ale to wie co przyniesie przyszłość. Bardziej przypominali starszego brata i młodszą siostrę. Po załatwieniu wszystkich spraw na targu skierowali się do bramy miasta.
Zauważył, że naprawdę podoba mu się to iż swoją małą i zgrabną dłonią trzyma jego rękę. Nawet przed płaszcz czuł ciepło jej dłoni co było niemożliwe. Pojawiła się kolejna niezrozumiała dla niego sytuacja. A mianowicie jego dłonie były wilgotne. Słyszał, że tak się dzieję gdy człowiek się denerwuje, ale jemu się to dotychczas nie zdarzało. Nawet przed wielką bitwą gdy trzymał swoja kosę jego dłonie były suche. Do tego jeszcze te cholerne rumieńce nie chciały zejść. Mimo całych tych nowych sytuacji był szczęśliwy, pierwszy raz w jego życiu...
Zauważył, że naprawdę podoba mu się to iż swoją małą i zgrabną dłonią trzyma jego rękę. Nawet przed płaszcz czuł ciepło jej dłoni co było niemożliwe. Pojawiła się kolejna niezrozumiała dla niego sytuacja. A mianowicie jego dłonie były wilgotne. Słyszał, że tak się dzieję gdy człowiek się denerwuje, ale jemu się to dotychczas nie zdarzało. Nawet przed wielką bitwą gdy trzymał swoja kosę jego dłonie były suche. Do tego jeszcze te cholerne rumieńce nie chciały zejść. Mimo całych tych nowych sytuacji był szczęśliwy, pierwszy raz w jego życiu...
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość