Dolina Umarłych[Środek Doliny Umarłych] Poszukiwania szczątków smoka

Jeśli zadajesz sobie pytanie kim jesteś, jeśli wydaje Ci się że Twoja dusza już dawno umarła, a Twoje życie straciło sens... Dolina Umarłych to miejsce gdzie życie istot ją zamieszkały naprawdę straciło sens, wiec jeśli masz w sobie choćby iskrę życia i trafisz tutaj dowiesz się co to znaczy wola istnienia.
Awatar użytkownika
Dumuzi
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

[Środek Doliny Umarłych] Poszukiwania szczątków smoka

Post autor: Dumuzi »

Udało się, perfekcyjnie. Dumuzi oraz Gardenia znaleźli się pośrodku doliny otoczeni posępnymi, skarłowaciałymi drzewami o liściach przypominających swą barwą zgniliznę, kamieniach poplamionych mchem o niezdrowej barwie i nie tak ciemniej nocy jak w górach, acz o wiele bardziej niepokojąca.
-W pobliżu nie ma zagrożenia, zadbałem o to.
Stwierdził do towarzyszki spokojnie, acz sam czuł się zaniepokojony. Umysł opuszczał powoli zakamarki gdzie znajdowała się magia, lecz serce biło żwawiej. Był pewny, gdzieś tutaj padł jego brat. Lecz nie to go niepokoiło. Niepokoiła go obecność potężnego nieumarłego. Wyczuł ją szukając bezpiecznego miejsca i teraz nie dawała spokoju.
- Ufam, że nie zrobił użytku ze smoczych kości... Ciekawe, jak daleko zapadły się w grunt.
Westchnął, dolina wydawała się mu ciepła. Ciepła jak toczone przez robaki zwłoki i zjełczałe mięso. Ruszył kilka kroków na prawo, wiedziony smoczym zmysłem. Czuł, gdzie może spoczywać brat.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Przeniesienie przeszło całkiem sprawnie. Nie napotkali po drodze żadnych zachwiań energetycznych i cało dotarli do celu. Miejsce gdzie Dumuzi chciał odnaleźć szczątki smoka od razu wywołało grymas niechęci na twarzy Maie. Cała okolica wyglądała jakby ktoś wyssał z niej wszelką energię. Uschnięte drzewa, sucha, pylista gleba, brak jakichkolwiek odgłosów przyrody czy śladów innych żywych istot. Do jej nozdrzy dotarł słodkawa woń zgnilizny. Czego mógł szukać w tak nieprzyjaznej okolicy brat Pradawnego? Z tego co widziała te wymarłe tereny nie były warte złamanego grosza.
Ciemnowłosy powiedział, że nie wyczuwał tu niebezpieczeństwa. Mimo to miała wrażenie, ze ich pojawienie się w tym miejscu nie pozostało niezauważone. Otoczyła się energetyczną barierą, żeby za wczas wyczuć wszelkie próby magicznej ingerencji skierowane do niej.
- Świetnie. - oplotła się ramionami i rozejrzała po najbliższej okolicy. - To od czego zaczniemy? Nie widzę tu nikogo, kogo można by spytać o drogę.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Dumuzi
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dumuzi »

- To mój brat, co prawda po innej matce lecz mój brat. Wystarczy najpodlejsze w swej mizerności zaklęcie aby podążać tą więzią.
Stwierdził spokojnie. Istotnie, Wurunkatte różnił się od Dumuziego. Pozostawał bardziej porywczy i niespokojny. Nic dziwnego, poszedł bardziej w matkę, wnet barwę łuski miał po niej, krwistą czerń przypalaną bokami w barwę dorodnej pomarańczy. Odziedziczył również talent do władania ogniem, tak jak Dumuzi posiadał zamiłowanie i predyspozycje do pustki.
- Myślę, że szybko zlokalizujemy miejsce jego spoczynku. Na miejscu doczekamy do świtu, a rano pragnąłbym poświęcić chwilę na sen. Nie muszę spać tak długo jak ludzie, rekompensuje to sobie letargami lecz żwawiej po tym myślę. W takich miejscach nocami trzeba być czujnym.
Okolica istotnie nie sprawiała wrażenia przyjaznej. Mimo to Pradawny nie uczynił na siebie tarczy, a tylko rozpalił w umyśle płomyk który oświetlał mu linę więzi ze szczątkami brata. Zresztą, mało kto by się odważył ich napadać. Nawet prymitywne istoty posiadają swoisty wyczucie siły i raczej poszukują łatwiejszego celu.
Poprowadził w kierunku południowym. Stąpał dość ostrożnie, podążając w kierunku domniemanego miejsca spoczynku brata. Z każdą chwilą wędrówki pylista gleba sprawiała wrażenie błota. Jakby powoli wchodzili na teren podmokły. Śmierdziało.
- Znowu będzie trza buty myć.
Mruknął sam do siebie nawet w rozbawieniu. Cóż za prozaiczna czynność.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

- Ooouch... - stęknęła, kiedy miejscowe zapachy nabrały na intensywności. - Co za fetor.
Wilgoć i rozkładające się szczątki roślinne i zwierzęce wydzielały na tym terenie geste opary. Gardenia nie próbowała nawet skorzystać z płomienia, żeby oświetlić drogę. Strach było zaprószyć tu ogień. Mogłoby to skutkować sporą eksplozją.
Zamiast tego rozpostarła skrzydła i poruszała się dalej unosząc się pół metra nad ziemią. Nie miała ochoty zdzierać później resztek błota z butów. Poza tym miała z tej pozycji lepszy ogląd na okolicę.
- No więc... - zaczęła przerywając trwającą od pewnego czasu ciszę - ...kiedy ostatni raz widziałeś brata?
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Dumuzi
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dumuzi »

- Cztery wieki temu, był starszy i wcześniej wyruszył w świat. Potem docierały do mnie wieści o podbojach rycerskiego rudzielca i tajemniczego smoka barwy krwistej, który wspomagał oddział wojskowy. Nawet dobrze mu szło... Ale padł na zarazę. Zawsze bywał chorowity, zapadał nawet na choroby które smoków nie dotyczą.

        Dumuziemu właśnie noga zapadła się w błoto na głębokość połowy piszczela. Smok z trudem wyciągnął ją ze środka. Okolica robiła na nim coraz gorsze wrażenie. Po pewnym czasie pieszej podróży przystanął. Był blisko, przed sobą miał kawałek bagnistego terenu. Chyba tutaj, tak, tutaj w zatęchłym torfowisku. Zmrużył oczy, poczynił głęboki wdech śmierdzącego powietrza omal się nie dławiąc. Zakasłał.
- Tutaj, głęboko. Smok i wojsko... Rano pomyślę co z tym robić.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Spojrzała na szarobura breję, w której ugrzązł ciemnowłosy.
- Szczątki twojego brata spoczywają pod powierzchnią tego bagniska? - zakryła nos dłonią. Ten zapach mógłby powalić słonia. - Jeśli chcesz mogę zanurzyć się tam w swojej energetycznej formie. Przeniknę przez kolejne pokłady szlamu i odnajdę smoczy szkielet. - przeczesała włosy ręką - Zakładając, że faktycznie tam jest.
Spojrzała pytająco na Dumuziego, czekając na jego decyzję. W końcu to był jego krewny i może sobie nie życzyć bezczeszczenia miejsca jego spoczynku w taki sposób.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Dumuzi
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dumuzi »

- Jestem przekonany, że tutaj się znajduje. Musiałbym jednak zdobyć jedną jego kostkę aby móc ją złożyć na rodowym kurhanie. Kwestią pozostaje czy byłabyś w stanie wydobyć ją oraz odróżnić smocze od pozostałych.
Musiał skłamać aby uzasadnić chęć pozyskania kostki. Równie dobrze mógłby być to jakiś przedmiot, ale do tych miał wątpliwości, a poza tym smoczy szkielet rozkłada się niekiedy dłużej niżeli stal. Stojąc teraz czuł doskonale jak więź prowadzi w dół. Stanowczo zbyt głęboko aby wydobycie przy pomocy magii byłoby proste. I nie chciał.
Propozycja kobiety... Pradawnemu na myśl przyszła obsunięta z dłoni rękawiczka w karczmie. Jeśli to samo stałoby się z ubraniami, cóż... Proste rozrywki w podglądanie panien nie były w guście Dumuziego lecz Gardenia inspirowała go swą niezwykłością. Bycia Maie.
- Myślę, że byłby to dobry pomysł ale rano. Zostało niewiele czasu do światu, wtedy możesz...
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 641
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Mrok wieczorny począł gęstnieć. Zerwał się wiatr a z nieba dosłownie lunęła woda. Dumuzi mógł się zorientować że natura burzy była magiczna. Błyskawice zaczęły przeszywać nieboskłon pokryty czarnymi kłębiącymi się chmurami. Teren z minuty na minutę stawał się bardziej grząski. Wtem na niebie pokazał się pojedynczy kruk ignorujący ulewę i wiatr. W momentach kiedy błyskawice rozświetlały ciemność dało się dostrzec że ptak był niekompletny, brak kawałków ciała, wystające spod mięsa kości mówiły że jest ożywieńcem. Zwierze zatoczyło krąg i zawróciło na południe. Wtedy drgnęła lekko ziemia i drżenie to nie ustawało aż Dumuzi i Gardenia wyczuli zbliżające się potężne zaklęcie. Czar gnał w ich stronę z szybkością galopującego konia. Dało się już dostrzec zmiany jakie wprowadzał w otoczeniu. Ziemia jęknęła i w porodowych spazmach zaczęła wypluwać z siebie szkielety dawno zmarłych wojowników. Jedne po drugich stawały natychmiast na nogi i pewnym krokiem kierowały się w ich stronę. Było ich wielu. Martwi podwładni, martwego smoka. Ziemia zadrżała, wypiętrzyła się oślizgłym, obrzydliwym bąblem, który pękł i wydał z siebie szkielet smoka. Monstrum rozpostarło skrzydła i ociężale nimi bijąc wzniosło się w powietrze osłaniane przez swoją martwą straż. Kiedy Dumuzi i Gardenia opędzali się od szkieletów, smok powoli nabrał wysokości i odleciał na południe.
Awatar użytkownika
Dumuzi
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dumuzi »

Dumuzi wyczuł gnającą falę magii. Jakże w tym momencie się poirytował, groźny grymas zagości na jego twarzy. Ktoś mógł pokrzyżować mu plany. Snął na przeciw fali, nogi zapadły się w grząski grunt. Skupił wolę aby wywołać emanacje pustki pochłaniającą cześć zaklęcia, bezkształtna, bezbarwną pustkę przed sobą. Nie pachniała i nie miała barwy, a tylko oddziaływała z płaszczyzną magiczną.
Przeliczył się. Smok spojrzał jakby przez chwilę od niechcenia na wyłaniającego się kościanego smoka, które powstanie co prawda osłabił to go nie zniweczył. Lekko zezowatym wzrokiem ogarnął koło setkę ożywionych wojowników. Szum mijającej fali mocy wciąż trzeszczał mu w głowie zarzutem zbytniej pychy, nie dobrał odpowiedniej konramagii. Wciąż wierzył, że dałby radę... Dudzie w głowie nakazywało Pradawnemu jednak spojrzeć na karła po wątpienia w swe siły. Chociaż...
- Gardenia! Spal ilu dasz rady, zaraz coś zrobię!
Czując możliwości kobiety wiedział, że raczej zostanie mu coś koło połowy umarłych. Sam w tym czasie nie wyjął oręża. Dokonując uników nadciągających ciosów, brodząc w błocie, wypatrywał węzła energii ożywiającej umarłych. Przetnie go i po problemie... Dumuzi spoglądał wkoło bacznie, a oczy barwą wpadały mu w bursztyn. W tej chwili nie czas był na spekulacje o naturze zawisaka i ściganie winowajcy. Szukał.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Już miała przeniknąć przez warstwę błota i mułu, by odszukać szczątki krewniaka Dumuziego kiedy nastąpiła atak. Silna, tętniąca energią fala przetoczyła się przez okolicę, wyciągając z pod powierzchni bagniska od dawna spoczywające tam ciała wojowników. Jeden za drugim, nieumarli słudzy, tchnięci mocą nieznanego maga, maszerowali w stronę Smoka i Maie, by po raz kolejny umoczyć ostrze w krwi wroga. Puste oczodoły tuzina najbliżej znajdujących się ożywieńców śledziły każdy jej ruch. Ciemnowłosy pierwszy przeszedł do działania. Zdołał obalić część napastników ale na ich miejsce pojawiali się kolejni. co gorsza ich pierwotny cel, smoczy szkielet, coraz bardziej oddalała się od nich.
- Zaraz stracimy go z oczu!- gorączkowe myśli gonił jedna za drugą. Smok właśnie dokończył swoje zaklęcie i szykował się do kolejnego ataku. Dookoła panował chaos. Trzeba było zrobić coś co choćby na krótko zapewni im ochronę i czas na zaplanowanie kolejnych działań. Gardenia zdecydowała się zastosować zaklęcie, którego się nauczyła podczas jednego niedawnych sparingów. Nie wywoływało ono bezpośrednich szkód ale skutecznie odgradzało maga od przeciwnika. Przyklęknęła na jedno kolano i położyła obie dłonie na błotnistej powierzchni. Sięgnęła mocą w głąb, gdzie pod warstwami skał i ziemi zalegały pokłady wrzącej magmy. Ziemia dookoła Smoka i Maie zaczęła pękać. Na wezwanie Gardenii z otaczającego ich kręgu zaczęła wypływać lawa, odcinając od nieumarłych szerokim pierścieniem płynnego ognia. Musiała wyprowadzić zaklęcie dokładnie, żeby przypadniem wrzący strumień nie skierował się w ich stronę.
Następnie podbiegłą do Dumuziego, złapała za ramię i odwróciła do siebie.
- To tylko sługi, nie traćmy na nich więcej czasu. Prawdziwy wróg znajduje się daleko stąd i najwyraźniej chce ukraść ten smoczy szkielet. - wskazała palcem w niebo. - Musimy za nim lecieć. Teraz.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Dumuzi
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dumuzi »

- To byłby ostatni idiotyzm który byś zrobiła.
Dumuzi stwierdził naprawdę oschle i pewnie. Jego filozofia prowadzenia działań, a w tym walki opierała się na precyzyjnych akcjach angażując możliwie jak najmniejsze środki. Tak walczyło, opierając się na sztychach w czułe punkty i tak czarował, możliwie jak najczęściej kumulując moc. Taki był Dumuzi, oszczędny w gospodarce sił, aby pełen arsenał mieć dla siebie. Rozejrzał się po trupach. Nie dość, że na pościg zmarnowałby eliksir od druidów, a nie na bardziej konkretny cel to jeszcze kto, kto dysponuje taką mocą pewnie by im to znowu bardzo utrudniał. Nawet zabił, gdyż w momencie pościgu ich celem by nie była walka, nie wiedzieliby się przed czym się bronić, a by tylko starali się nadążać za smoczym szkieletem. W wirze wrogiej magii. Dumę smoka zraniono, a jego twarz ponownie nabrała wrogiego grymasu.
- Pozwól mu odlecieć. Zawalcz ale bardzo ostrożnie, udawaj słabszą. Udamy wycofanie. Potem odbijamy kości, ożywione czy nie, szczątki brata znajdę bez trudu. Pościg teraz to samobójstwo.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Zmarszczyła brwi i zazgrzytała zębami słysząc drwiąca odpowiedz ciemnowłosego. Nawet jeśli był przekonany, żeby nie podążać za szkieletem nie podobał jej się sposób w jaki się od niej zwracał. Nie, zdecydowanie jej to nie odpowiadało. Pradawny pewnie przywykł do spoglądania na swoich poddanych z góry ale Gardenia do nich nie należała. Jakaś jej część chciała pozostawić smoka pośrodku płonącego kręgu, powrócić do karczmy i zamówienia sobie grzańca. Albo i dwóch.
Postanowiła przymknąć oko na tą sugestię. Póki co.
- Nie rozumiem twojej decyzji... - zaczęła powoli, cedząc każde słowo i tłumiąc gniew - ...ale to twój brat. Ty decyduj.
Założyła ręce na piersi i rzuciła szybkie spojrzenie na ożywieńców, którzy zatrzymali się na linii potoku lawy.
- Co zamierzasz zrobić teraz? - zapytała naśladując ponury ton towarzysza - Nie mogę ich tam trzymać w nieskończoność.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Dumuzi
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dumuzi »

- Pozwól, że ci wytłumaczę, płomienista. To musi być teren potężnego nieumarłego. Ściganie tego, co uczynił on z moim bratem całkowicie by nas zaabsorbowało. Miałby nas na widelcu.
Spojrzał po otaczających ich wojownikach, widział już trzy sploty sił magicznych w tej okolicy. Owszem, mógłby szukać głównego, lecz po magii jego towarzyszki świat wypełniało dość mocy, aby wydłużyć tego typu percepcje. Zbliżył się do niej i pokazał trzy skupiska energii. Nie był pewny, czy je zrazu zobaczy, on był przyzwyczajony do odnajdywania źródeł magii. Ona niekoniecznie. Lecz wiedziała gdzie.
- Tam znajdują się sploty energii tego zaklęcia. Możesz mnie osłaniać, a ja w ten czas je rozszarpię. Całe zaklęcie pójdzie do piachu wraz z umarłymi, którym zakłócono porządek. Potem... Trzeba będzie się przygotować.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Wyższościowy ton w głosie Pradawnego pozostał i nadal rozniecał w niej płomień gniewu. Przez chwilę przeleciał jej przez głowę pomysł, żeby solidnie kopnąć ciemnowłosego w zadek i posłać do kipiącej lawą wyrwy w ziemi. Gdy mieliła w myślach swoje mordercze plany, dotarł do niej klekot i kłapanie dziesiątek nieumarłych szczęk. Mimo, że ożywieńcy od dawna pozbawieni byli narządów mowy, najwyraźniej nadal starali się coś wykrzyczeć. Najpewniej groźby i złorzeczenia.
Gardenia warknęła. Tego było za wiele. Była rozgniewana i miała ochotę dać temu upust.
Zawiązała serię zaklęć z dziedziny energii, które następnie posłała w tłum wojowników i zaczęła drenować ich z mocy, która nimi poruszała. Kiedy z grubsza uzupełniła swoje zapasy, skupiła się na wypływającym z głębi skorupy ziemskiej strumieniu magmy. Jej kolejne zaklęcia popchały wrzący, płynny ogień po powierzchni bagna dwoma szerokimi, równoległymi strugami w stronę punku pokazanego przez Dumuziego. Razem tworzyły one coś na kształt drogi. Nieumarli wciąż tłoczyli się przed wyznaczającymi jej granice płonącymi liniami. Ci, którzy nie zdążyli uskoczyć przed naporem lawy, skręcali się jak wyschnięte liście i zamieniali w chmurę smolistego dymu.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Dumuzi
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dumuzi »

Dumuzi ruszył swoistym korytarzem z gracją i taktem. Chociaż w codziennym życiu, przyjmując postać humanoida, nie zwykł tego okazywać, to teraz stary jaszczur poruszył się niczym wąż, błyskawicznie mknąc do celu. Jeszcze nie wyciągał broni. W miejscu, do którego zdążał, doskoczył akrobatycznie wyjmując jeden ze swoich mieczy, Cruentus.
Jakże wspaniałe okazało się mrowienie mocy w palcach smoka, jakże ostrze błysnęło niematerialnym, a mimo to na pewien sposób odczuwalnym błyskiem. I jak świsnęło w powietrzu sprawnym ciosem jednej dłoni, ruchem nadgarstka. Tak trzy razy, za każdym razem pokonując drogę, za każdym razem zwłoki wracały do swej pierwotnej formy, a właściwie te, których nie spaliła jego towarzyszka. Zawsze Dumuzi robił to jak sprawny szermierz, a na jego twarzy widać było skupienie.
Po wszystkim, mając przed sobą już całkowicie martwe zwłoki na których dopalały się płomyki, błyskawicznie schował swój miecz jakby czegoś się lękał w tym niezdobnym ostrzu, lecz wykwinty w sferze magii którego moc zdobiła niby szata, a jego stwórca poświęcił wiele aby dla magów w tej płaszczyźnie prezentował się niczym złocony oręż dla śmiertelnego.
- Wspaniałe efekty płomienista.
Wyraz aprobaty pojawił się na jego twarzy, on sam zaciągnął swój kapelusz mocniej na głowę. Wyższość w mniejszym stężeniu unosiła się w głosie wraz ze smoczym uznaniem którego był pewny. I patrzał na niebo jakoby w zamyśleniu, zastygając w bezruchu.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Kiedy ostatni z ożywieńców upadł bezwładnie na błotnistą ziemię Gardenia odwróciła się rozbawiona w stronę Dumuziego, po czym dygnęła z gracją. - Jesteś nadzwyczaj łaskaw, smoku.
Przerwała kontrolę nad wydobywającą się wciąż na powierzchnię lawą, pozwalając jej spłynąć z powrotem do wnętrza ziemi. Ta, którą posłużyła się do zagrodzenia drogi przeciwnikom, zaczynała powoli stygnąć i twardnieć. Maie zmarszczyła z obrzydzeniem nos i zakryła go ręką, kiedy smród zaczął mieszać się z intensywną, przyprawiającą o mdłości wonią palonych ciał.
I właśnie wtedy coś jej się przypomniało.
- Zanim spotkaliśmy się w karczmie brałam udział w jednej wyprawie wojennej. Chodziło o obronę siedzisk ludzkich i elfich przed najazdami armii nieumarłych, będących pod władzą licza. Najemnikami kierowała elfka. Nazywała się... - zamilkła, starając sobie przypomnieć imię - Tenissa. Możliwe, że to ten sam nekromanta, który porwał szczątki smoka i nasłał na nas szkielety.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Zablokowany

Wróć do „Dolina Umarłych”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości