Oglądasz profil – Kara

Ta postać nie została jeszcze zaakceptowana
Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Kara "Zjawa" Felinn
Rasa:
Kotołak
Płeć:
Kobieta
Wiek:
29 lat
Wygląda na:
22 lat
Profesje:
Skrytobójca, Kupiec, Szlachcic
Majątek:
Majętny
Sława:
Znany

Aura

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Kara
Grupy:
Płeć gracza:
Kobieta

Skontaktuj się z Kara

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
2
Rejestracja:
2 lat temu
Ostatnio aktywny:
11 miesiące temu
Liczba postów:
0
(0.00% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:wytrwały
Zwinność:niezwykle zręczny, bardzo szybki, precyzyjny
Percepcja:wyostrzony wzrok, czuły słuch, czuły węch
Umysł:przeciętny
Prezencja:piękny, szarmancki, charyzmatyczny

Umiejętności

Podstawowy

Cechy Specjalne

Klątwa

Magia:

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

Mroczny

Charakter

Wygląd

Historia

        Co może pójść nie tak, gdy kotołak postanowi wyłamać się z utartych schematów i zabrać się za uczciwą pracę? Jakie mogą być konsekwencje, gdy postanowi zrobić to aż dwoje zmiennokształtnych?
Taka para pojawiła się jednego popołudnia w Demarze. Od dłuższego czasu przemierzali wspólnie trakty, narzekając na podły los, przez który zmuszeni byli zarabiać na życie polowaniem lub kradzieżą, przy czym częściej tym drugim. Podczas jednego ze skoków, które miały odmienić ich życie, pomylili budynki i zamiast okraść jubilera, włamali się do sklepu bławatnego. Zgodnie z zasadą "jak się nie ma, co się lubi, to się kradnie co popadnie", skończyli tej nocy z niezłą ilością różnych luksusowych tkanin, z których to miasto przecież słynęło. Nie mając pomysłu, jak mieliby sprzedać je po sensownych cenach na miejscu, zaczęli kombinować. Kilka kłótni później wpadli na rozwiązanie. Jeszcze przed nastaniem świtu wyruszyli na północ, ku Morzu Cienia.
W mieście Serenaa pojawili się już z opracowanym po drodze planem. Specyficzne poczucie humoru sprawiło, że przyjęli nowe nazwisko Felinn oraz imiona Lila i Alabast, odpowiadające umaszczeniu ich futer w zwierzęcych formach. Początki nowego biznesu były piekielnie trudne. Na szczęście oboje byli kuci na cztery łapy a kotolaczka kiedyś terminowała u krawcowej, zanim rzuciła to w diabły, znała się więc nieco na tkaninach. Przez pierwsze miesiące klepali biedę, każdy zarobiony ruen inwestując. Aby zwiększyć szanse powodzenia i poprawić domowy budżet, Alabast kilkukrotnie pośredniczył w przemytach, czy kradł niezbędne rzeczy podczas wypraw do Demary po najlepsze materiały. W Mieście Królewskim nie było sensu próbować handlować byle czym. Ledwie zaczęli odbijać się od dna i móc myśleć o oszczędnościach na przyszłość, los zesłał im pierwsze dziecko. Córkę nazwali Kara. Choć sytuacja nie była najlepsza, cieszyli się jak głupi, a narodziny pierworodnej potraktowali jako kopniak od Prasmoka, by wreszcie solidnie zabrać się za robotę. Oboje podejrzewali, że łatwiej byłoby pracować dla kogoś, jednak koci upór pchał ich do realizacji pierwotnego planu.
Dwoje współpracujących, sprytnych kotołaków szybko zaczęło rozkręcać swój niewielki biznes. Żyli jeszcze skromniej niż wcześniej, dzieląc cały swój czas między pracę i wychowywanie córki. Drogie materiały zaczęły być transportowane do miasta Serenaa już nie na własnym czy oślim grzbiecie, a na niewielkim wozie. Niedługo później środek transportu zrobił się większy. Między belami tkanin coraz rzadziej znajdowały się przemycane towary, za to częściej pojawiały się w wynajmowanym maleńkim pokoju kociej rodziny. Poprawiali swoją pozycję zarówno w półświatku jak i wśród kupców. Towary wybierali coraz bardziej wybrednie, celując w węższe lecz bardziej wymagające grono klientów.
Dobre pięć lat ciężkiej pracy zajęło ogoniastej parze osiągnięcie znośnego w ich mniemaniu poziomu życia. Oznaczało to, że pracowali już właściwie wyłącznie nadzorując prężnie działające biznesy. Oficjalny bławatny i dyskretny przemytniczy. Sklep mieli po prawdzie tylko jeden. Spory, znajdujący się w bogatej dzielnicy i zawierający niemal wyłącznie próbki. Przez cały czas żadne z nich nie próżnowało, doszkalając się na różne sposoby, gdy tylko znajdowali na to chwilę. Dzięki temu Lila okazyjnie spędzała czas pomagając szczególnie wpływowym i wybrednym klientom nie tylko dobrać godne ich materiały, ale też zaprojektować cały strój w asyście starannie wyselekcjonowanych krawców. Gdy nie zajmowała się rozpieszczaniem lokalnej arystokracji oraz wyrabianiem kontaktów, kombinowała jak pomnażać napływ gotówki i wpływy jej rodziny. Pomysły te konsultowała z partnerem i wspólnie odrzucali je lub zmieniali w konkretne plany. Alabast skupiał się za to głównie na realizacji, logistyce i bezpieczeństwie. Zdecydowanie lepiej czuł się między szumowinami spod ciemnej gwiazdy niż wśród najbogatszych. Dbał o dostawy, organizował import niewielkich ilości coraz to innych towarów, by zbadać rynek, koordynował sporą część przemytu absolutnie wszystkiego, co tylko przemycić się dało i opłacało. Stworzył z czasem istną sieć dystrybucji dóbr nielegalnych lub moralnie wątpliwych. Oficjalny handel musiał więc rozwijać się prężnie, by stanowić wystarczająca przykrywkę dla działalności z szarej strefy.
Mała Kara, czy chciała czy nie, towarzyszyła rodzicom w większości ich obowiązków. Jej rodzice od początku uparli się, że nie będą zostawiać jedynaczki na całe dnie samej pod okiem obcych ludzi. Aby nie przeszkadzała, zwykle w pobliżu był opiekun lub opiekunka do pomocy. W rzeczywistości, aby nie ryzykować, że dziewczynka palnie coś niewłaściwego, zaszczyt wycierania jej noska przypadał wykwalifikowanym mordercom i najemnikom na usługach jej ojca. Dodatkowo Alabast mógł nieco mniej obawiać się o bezpieczeństwo córki oraz żony. Na szczęście smarkula szybko uczyła się zasad i była na tyle rezolutna, by nie czynić nieświadomie większych szkód fizycznych czy psychicznych otoczeniu. Im starsza była, tym szybciej nudziły ją pospolite zabawki i usiłowała pomagać rodzicom. Ponieważ była nie mniej uparta i szczwana jak oni, dla świętego spokoju i bezpieczeństwa działalności, zaczęła otrzymywać proste zadania, które miały zająć jej czas a dodatkowo można było udawać, że były w jakiś sposób ważne. Ot, choćby układanie skrawków tkanin od najjaśniejszej do najciemniejszej. Mimo tego udało jej się zabłysnąć kilkoma perełkami, jak na pytanie "kim będziesz jak dorośniesz", udzielić odpowiedzi "złodziejem jak mama i tata", którą zaraz potem uzasadniła "przecież pani mówiła, że mają złodziejskie ceny". O zatrudnieniu guwernantki, która miała pracować z Karą w nowej, wykańczanej posiadłości zadecydowało kilka czynników. Niespożyta energia, niewyparzony język i ciekawski charakter kotołaczki jak również pojawienie na świecie jej młodszego rodzeństwa, na dodatek bliźniąt. Chłopczyka nazwano Cinn, a dziewczynkę Calico.