Oglądasz profil – Ria

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Ria
Rasa:
Kotołak
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
29 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Żelazo jest tu podstawą, bazą i głównym motywem. Wyraźne i lśniące chłodno, zaborczo przywłaszczając sobie całą emanację. Dawno zatopiło w swoich stopach inne barwy, tak, że już nie dopatrzymy się ich odcieni. Choć aura jest przeciętnie silna, jest doskonale czytelna, bez wątpliwości przyćmiewających jej odbiór. Wokół nas lśni gniewny rubin, błyskając i mieniąc się agresywnie, jakby napędzany złością. Tak jak w kolorach i tu próżno byśmy szukali promyków innych poświat, ale niewielkie załamania pośród szkarłatnego blasku, mówią nam, że niegdyś było inaczej.
Złowrogiemu otoczeniu o barwach krwi nie towarzyszy żaden dźwięk, ale w zamian wyczujemy wyraźny zapach sierści dziko żyjącego zwierzęcia.
W dotyku aura przypomina sztylet. Jest twarda ale jednocześnie giętka, co chroni stal przed złamaniem. Gładka i doskonale wypolerowana, z niebezpiecznie ostrą krawędzią.
Smak jest ciekawy i intrygujący, gdyż mieszają się w nim słodycz i pikanteria, zwieńczone nieznośną i oblewającą usta lepkością, które przejmują całą naszą uwagę, zmiennością doznań, tak inną od jednolitego wstępu.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Ria
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Ria

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
7
Rejestracja:
7 lat temu
Ostatnio aktywny:
7 lat temu
Liczba postów:
9
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Rododendronia
(Posty: 7 / 77.78% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Ulice miasta] Powrót z wyprawy
(Posty: 4 / 44.44% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:raczej silny, raczej wytrwały, odporny
Zwinność:bardzo zręczny, błyskawiczny, precyzyjny
Percepcja:wyostrzony wzrok, czuły słuch, przytępione czucie
Umysł:silna wola
Prezencja:piękny, godny, charyzmatyczny

Umiejętności

SkradanieBiegły
SkrytobójstwoOpanowany
EtykietaOpanowany
SzpiegostwoBiegły
GimnastykaMistrz
ŁucznictwoBiegły
Władanie bronią (sztylety)Mistrz
UnikiBiegły
Czytanie i pisanieOpanowany
AktorstwoBiegły

Cechy Specjalne

Bezszelestne poruszanie sięZaleta
Zwiększona ZwinnośćZaleta
Widzenie w ciemnościZaleta
Orientacja w terenieZaleta
Lęk przed wodąWada

Magia:

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

Maize (Sztylet)Tajemny
Sztylet o wąskim, długim i lekko zakrzywionym ostrzu, ze zdobieniami w kształcie kwiatów na ostrzu i niewielkim wężem na rękojeści. Ma zdolność kontroli cieni w odległości 15 metrów. Kontrola ogranicza się do tworzenia ich i poruszania nimi, nie mogą one jednak ranić ani dzierżyć żadnych przedmiotów.
FuksiaTajemny
Bliźniaczy sztylet Maize jednak ten ma zdolność wytworzenia trzech swoich kopii, nieposiadających żadnej mocy.

Charakter

Mimo bycia płatnym zabójcą, Ria jest niezwykle pogodna, wesoła, rozrywkowa, zupełnie jakby jej przeszłość i praca nie miały na nią żadnego wpływu, w rzeczywistości jest inaczej. Na wszystko patrzy ze spokojem, nieufnie, kryjąc się za maską pewności siebie. Stara się unikać używania siły chyba, że chodzi o zleconą misję czy zemstę, jednak prócz tego stara się cieszyć życiem.

Rzadko kiedy umie usiedzieć w miejscu, cały czas tryskając energią. Wprawdzie jednak ciężko jest określić, kiedy widzi się jej prawdziwe oblicze.
Warto wspomnieć, że jest też bardzo zmienna, a gdy coś postanowi, jest niesamowicie uparta. Gdy uzna Cię za idiotę, któremu powinno się uciąć język — nie zdziw się, gdy faktycznie sama spróbuje, chociaż na to marne szanse, tak długo, jak będzie widziała, że znajomość z tobą przyniesie jej jakieś korzyści.
Mimo że sprawia wrażenie otwartej i ufnej, nie licz na zdobycie jej zaufania, prawdopodobnie nigdy nie zaufa Ci w pełni.

Wygląd

Zaledwie pięć i pół stopy wzrostu. Długie, sięgające bioder blond włosy i delikatny uśmiech zawsze goszczący na jasnej twarzy, kto by podejrzewał, że takie dziewczę może być wyszkoloną maszynką do zabijania? Wszakże tak było. Jej delikatny wygląd, o który mimo wszystko dbała, miał stanowić w głównej mierze zmyłkę dla wszystkich. Długie blond włosy opadały na ramiona i pierś, jednak znaczna część, podtrzymywana białą materiałową opaską opadała kaskadami na plecy. Za opaską dało się dostrzec parę jasnych, puszystych kocich uszu, które wraz z parą kocich zielonych oczu zdradzały, iż ma się do czynienia z kotołaczką. Innym znakiem był plączący się gdzieś z tyłu jasny długi ogon.

Smukłe ciało z delikatnie zarysowanymi mięśniami zdradzało, jak wiele godzin poświęciła na poranną gimnastykę, dzięki czemu osiągnęła figurę, której można było pozazdrościć.

Jej strój był dość prosty, lniana koszula skrywająca jędrny biust, posiadała delikatne zielone zdobienia.
Dłonie, aż do połowy ramienia okrywały zielone rękawiczki -pozbawione palców, by ułatwić chwyt- zakończone były niewielką zieloną kokardą.
Brzuch miała odkryty, okalały go jedynie dwa zielone pasy, przymocowane do lnianej koszuli, do których była przypięta sakwa z monetami.
Na biodra miała zarzucone długie, zielone spodnie, luźne, by nie krępować ruchów. Podtrzymywane były przez czerwony pas, do którego przypięte były obydwa sztylety
Dodatkowo lewy nadgarstek okalała jej czerwona bransoletka z białymi zdobieniami.

Historia

Kotołaki, mimo że uważane przez większość świata za istoty plugawe, niegodne, były wystarczająco sprytne, by zapewnić sobie spokojne życie na dworze. Z takiej właśnie rodziny wywodziła się Ria.
Od zawsze wychowywała się wśród ludzi, w pięknym dworku. Wszyscy często myśleli, że należy on do jakiegoś ludzkiego szlachcica, nic bardziej mylnego. Nawet służba składała się z kotołaków.

Szkoda, że jej życie nie jest tak proste, jak w tamtych czasach. Wciąż pamięta najróżniejsze uczty i bale, na które zmuszona była chodzić, w często ciasnych, niewygodnych strojach. Lekcje etykiety i dobrego zachowania, których udzielali jej nauczyciele, a także, nieco ciekawsza nauka czytania i pisania, nie były jednak jedynymi utrapieniami jej dzieciństwa, zwłaszcza gdy wszyscy inni robili, co chcieli, a ona nie mogła, bo — Im nie wypada zachowywać się jak pospólstwo — Jak to wiele razy powtarzał ojciec. Mimo to często wymykała się z domu, mając po swojej stronie cześć służby. Uważali, że to urocze, dlatego często pomagali jej wymknąć się potajemnie. Czasami kłamali, że pomaga w kuchni.
Najbardziej jednak nie lubiła chyba tych wszystkich ludzkich mężczyzn. Niby kotołak gorszy od człowieka, jednak przyzwoity status, a także — mimo wszystko- ładna twarz, z kuszącymi uszami i ogonkiem, była nie do odrzucenia dla wielu młodych chłopców, zaś dla ich rodzin, dobrą kandydatką na "żonę". Już w wieku dziesięciu lat, wiedziała, że jest kilku chętnych o jej rękę w przyszłości. Każdy bez szans, jednak mimo to, musiała udawać zainteresowaną, sympatyczną, a także uroczą. Nie mogła w końcu zrazić do siebie nikogo, mimo że wiele razy kusiło ją po prostu krzyknąć, by wszyscy się od niej odwalili. Czego się nie robi, by nie zawieść rodziców? Z każdym kolejnym balem stawała się coraz lepszą aktorką. Często misternie, ku własnej uciesze, udając niewinną i uroczą, zdobywała zaufanie gości, tylko po to, by chwile później wycinać najróżniejsze głupie żarty. Nikt jej nigdy nie podejrzewał, zawsze obrywało się komuś innemu, zazwyczaj komuś, kto akurat ją irytował.

A teraz? Przenikliwy chłód chłostał odsłoniętą skórę ramion dziewczyny, gdy siedziała w cieniu, skuta łańcuchem. Był wieczór. Niedaleko paliło się ognisko, przy którym pożywiała się grupka uzbrojonych ludzi. Woń pieczonego mięsa unosiła się w powietrzu, drażniąc czuły nos kotołaczki, podsycając jej głód. Para brązowych oczu odwróciła się w jej stronę, z szyderczym uśmiechem. Burczenie brzucha dziewczyny, która nie miała w ustach nic od dwóch dni, zdawało się cieszyć ludzi. Wprawdzie tak było, mimo to, po krótkiej rozmowie ktoś postanowił rzucić jej pieczonego w ognisku ziemniaka. A raczej w nią. Nie czekała, szybko oczyściła go z popiołu i błota, chcąc zaspokoić chyba najbardziej prymitywną z potrzeb. Było to niewiele, jednak wystarczająco by dodać jej energii i choć trochę ogrzać.

Jak znalazła się w takiej sytuacji? Odpowiedź była prosta. Rodzice cenili sobie dobre imię bardziej niż ją samą.
Miała dwanaście lat, gdy w nocy zbudził ją nagły chwyt potężnych, masywnych rąk, które po chwili rzuciły nią o ziemie. Brutalna powódka cisnęła łzy w szmaragdowe oczy dziewczyny, gdy dostrzegła w drzwiach rodziców, z wyrazami twarzy niczym kamienne posągi. Oddzielał ją od nich wysoki mężczyzna, z blizną biegnącą od łuku brwiowego aż ku szczęce. Potężny, wysoki, przez chwile zastanawiała się, jak zmieścił się w drzwiach.
- Od teraz jesteś nasza — słowa pełne pogardy wzbudzały w niej strach. Nim zdążyła jednak zareagować, potężne ręce znów ją chwyciły, niczym stalowe cęgi, sprawiając ból.
Nie ważne ile krzyczała i płakała, nikt nie zwrócił na to uwagi, rodzice wciąż stali z kamiennymi twarzami, a po chwili nadszedł silny cios, który pozbawił ją świadomości.
Gdy się obudziła, było już południe, leżała na kamiennej posadzce, otoczona z każdej strony przez pręty uniemożliwiające wydostanie się. Znajdowała się w niewielkiej klatce, sufit był na tyle nisko, że nie było sensu nawet wstawać. Usiadła, rozglądając się dookoła. Ku swojemu zaskoczeniu dostrzegła, że kilkoro oczu czujnie się w nią wpatruje. Miała na sobie tylko koszulę nocną, co wprawiło ją w lekkie zakłopotanie, skomentowane jedynie śmiechem obserwatorów.
-Nie masz się czego wstydzić mała dziwko. Spotka Cię wiele gorszych rzeczy- Zadrżała lekko, gdy do jej uszu dobiegł głos jednego z ludzi siedzących na krześle.
-Moi rodzice zapłacą, jeśli mnie zwrócicie — Mimo że słowa wyrwały się z jej ust, sama w nie powątpiewała. Czemu nie zareagowali od razu? Przecież stali i widzieli wszystko na własne oczy.
Odpowiedziała jej jedynie kolejna fala śmiechu.

Pierwszego dnia nie działo się nic nadzwyczajnego, wielu ludzi po prostu przechodziło obok, nawet nie zwracając uwagi na uwięzioną kotołaczkę. Dopiero następnego ranka spotkało ją niemiłe zaskoczenie. Zimna, wręcz lodowata woda zalała jej ciało, sprawiając, że z jej gardła wydobył się krzyk zaskoczenia. Nie zdążyła nic zrobić, a drzwi klatki otworzyły się i para silnych rąk wyrzuciła ją na zewnątrz.
Jednak to była szansa, szybko zerwała się na nogi, ruszając biegiem w stronę wyjścia. Była szybka, jednak niedostatecznie i już po chwili ktoś podciął jej nogi, przez co zaryła twarzą o ziemię, obcierając sobie policzek. Gromki śmiech dobiegł ją z każdej strony, najgorsze jednak miało dopiero nadejść. Gdzieś z boku błysnęła noga okuta w stal, którą już po chwili poczuła na swoim boku. Przeleciała z dobre dwa metry, tracąc dech i kuląc się z bólu. Dla lepszej uciechy kilka osób rzuciło w nią resztkami jedzenia, zostawionymi na stole. Doprawdy żałosny widok, a jeszcze dwa dni wcześniej nosiła piękną, ręcznie haftowaną suknie. Kolejne kopnięcie szybko pozbawiło ją przytomności.

Gdy się obudziła, fala bólu zalała jej posiniaczone ciało. Wciąż miała na sobie brudną koszulę, jednak z tego, co widziała, była nieprzytomna cały dzień. Nie podnosiła się. Nie dała nawet rady. Posiniaczone nogi odmawiały posłuszeństwa, jednak w oddali słyszała rozmowę. Nie udało jej się wyłapać wszystkich słów, jednak kilka osób najwidoczniej się kłóciło. Chciało jej się pić, mimo to wolała się nie odzywać, by nie narażać się, że wyładują swą agresję na niej.
Dopiero po godzinie ucichło, a ona została wywleczona z klatki.
Ktoś rzucił jej nową koszulę, nieco za dużą, jednak czystą. Powoli chwyciła ją w dłonie, rozglądając się za jakimś miejscem do przebrania. Ogon poruszał się za nią niespokojnie, oczywiście jednak głupia była myśl, że pozwolą jej na odrobinę prywatności.
- Rusz dupę — ostre słowa przecięły cisze zaś mężczyzna, który wcześniej dał jej nowe ubranie, zerwał z niej starą, brudną szmatę, pozostawiając ją całkowicie nagą. Odruchowo z jej gardła wydobyło się krzyknięcie, a ręce próbowały zasłonić krępującą goliznę jednak po chwili namysłu, szybko nałożyła dużą koszulę, pozwalając jej opaść niemal do kolan. Musiała myśleć trzeźwo.
-Muszę do łazienki — Ciche, słowa wydobyły się z jej ust, gdy rozglądała się dookoła. Na szczęście facet miał na tyle przyzwoitości, by pozwolić jej na ten "luksus", jak to wspomniał. Raz dziennie.
Mogłoby się wydawać, że jej sytuacja miała się nieco poprawić, jednak oczywiście, tak nie było. Jakżeby mogło! Po prostu, klienci musieli mieć w miarę czysty towar, prawda? A nie ma lepszego towaru niż młoda, niewinna i egzotyczna dziewczyna.
Chyba nigdy nie zapomni wydarzeń z tamtego dnia. Upokorzenie i ból, a także paskudny uśmiech tego obleśnego dziada, gdy ją gwałcił, wiele razy mąciły jej sen, z którego budziła się z krzykiem. Nie był on jedyny, bo byli następni i następni. Każdy z dziwacznymi fantazjami. Nie ważne jak bardzo się szarpała, ile walczyła i krzyczała, nie była w stanie wygrać i jedynie pogarszała swoją sytuację. Każda szarpanina była karana. Nie ma sensu liczyć, ile kijów zostało złamanych na jej ciele, czy to za próby ucieczki, czy za budzenie się z krzykiem w nocy, gdy umysł podsyłał jej wizje parszywych zboczeńców. Z czasem stała się cicha, ciągle przestraszona i spięta, jedyną pociechą był fakt, że powoli przyzwyczajała się do ciągłego bólu. Nigdy jednak nie przegapiła okazji do ucieczki, cały czas mając nadzieje. Żyła tak przez rok. Długi, paskudny i bolesny rok, aż znalazła się tutaj, przy ognisku, wraz z kilkoma mężczyznami. Nie wiedziała, dokąd zmierzają, myślała tylko o tym, jak zerwać łańcuch...

Ostatecznie zasnęła jako ostatnia, zbyt zmęczona, by zwracać uwagę na głód czy chłód. Sny miała jednak niespokojne, walka, smród krwi, i brzdęk metalu. Najwidoczniej nawet w krainie nocnych fantazji nie było jej dane zaznać chwili spokoju.
Chwile później wszystko zniknęło. Poczuła, jak ktoś się na nią przewala, a jej ciało oblewa ciepły płyn. Jeszcze nim otworzyła oczy, zmarszczyła lekko nos, czując dobiegającą zewsząd woń posoki. To co ujrzała, dla niektórych mogło być szokujące, jednak dla niej? Była to uczta dla duszy. Zakapturzona postać o drobnej, smukłej sylwetce, śmignęła wokół ogniska, wbijając nóż w gardło najwyższego z przeciwników. Zrobiła to z taką gracją i prostotą, że Ria nie mogła oderwać wzroku zafascynowana tym pokazem. Pozostała trójka szybko rzuciła się ku napastnikowi, przewaga liczebna nic jednak nie znaczyła. Zgrabny piruet i już jeden z bandytów został wyminięty, a w jego piersi tkwił głęboko osadzony sztylet. Nawet nie dostrzegła, kiedy się pojawił. Kolejny padł z niewielką strzałką wbitą w oko, która wyleciała z rękawa zakapturzonej postaci. Ostatni z bandytów, widząc to, odrzucił broń, ratując się ucieczką. Za późno. Zabójca nie zamierzał oszczędzić nikogo i już po chwili powietrze przeciął sztylet, wbijając się prosto w kark uciekiniera.
Po chwili siłowania się zrzuciła z siebie trupa, powoli wstając na równe nogi. Jej drobne ciało okalała jedynie długa koszula, zabarwiona krwistą czerwienią. Nawet mimo ciemności, dzięki wyczulonemu wzrokowi umiała dokładnie dostrzec zakapturzoną postać, która zbliżała się do niej ze sztyletem w dłoni. A także to, że była człowiekiem.
- Pomożesz? - ciche słowa Rii przecięły powietrze, sprawiając, że nieznajomy, a raczej nieznajoma, zawahała się, wyraźnie zaskoczona. Najwidoczniej nie spodziewała się, że ktoś będzie w stanie ją tak łatwo dostrzec w mroku nocy. Ria nie zwlekała jednak dłużej, wskazując na łańcuch, który był przyczepiony do obroży na jej szyi.
Chwila ciągnęła się za chwilą, gdy zakapturzona postać wahała się, czy to aby nie pułapka. Ostatecznie, schowała sztylet i już po chwili majstrowania z zamkiem, żelazna obroża upadłą ze szczękiem na ziemie.
Tak długo tego oczekiwała, że w jej oczach pojawiły się łzy. Szybko je ukryła. Przez rok nauczyła się, że nie mogła płakać. Wszystkim wokół to cieszyło i dawało kolejne powody, by ją pognębić. Zamiast tego w ciszy obserwowała, jak jej wybawicielka pozbawia leżące wokół ogniska zwłoki, wszystkich kosztowności.
Sama ruszyła w stronę sztyletu, tkwiącego w piersi jednego z mężczyzn, wyciągając go i ocierając z krwi. Chwile przyglądała się misternym zdobieniom na rękojeści i ostrzu.
-Mogę do Ciebie dołączyć? - I tak oto zaczęła się długa, niemal godzinna rozmowa. O jej przeszłość, powód, dla którego ludzie ją trzymali, poznała też twarz swojej rozmówczyni, młoda kobieta, o ciemnych, długich włosach niemal sięgających bioder. Dla Rii wydawała się po prostu piękna, a co najważniejsze, pozwoliła jej ruszyć z sobą.

Wędrowały całą noc, aż o świcie dotarły do niewielkiej zniszczonej chaty, bez dachu, z jedną ścianą niemal całkowicie wyburzoną. Gdzieś pod gruzami był ukryty sekretny pokój, w którym zabójczyni zaplanowała odpoczynek.
Miały udać się na północ, gdzie za dwa dni, przy wolnym tempie kotołaczki, powinni dotrzeć do głównej kryjówki. Nie dopytywała. Jedynie padła gdzieś na podłodze, niemal natychmiast oddając się w objęcia snu.
Było już późne południe, gdy w końcu się obudziła, jednak kryjówkę opuściły dopiero wieczorem, wcześniejszy czas poświęcając na znalezienie jakiejś odzieży dla Rii. Skrzynie w kryjówce były pełne różnych szmat, służących za przebrania. Był to chyba pierwszy dzień od jej niewolnictwa, kiedy miała na sobie coś więcej niż koszule, ledwie zakrywającą nagość. Przyjemne ciepło i delikatny, miękki materiał wzbudziły wspomnienia, szybko jednak się ich pozbyła, przeklinając rodziców.
Podróżowały po zmierzchu, unikając miejsc, gdzie mogły spotkać ludzi, W ten sposób, tak jak planowały, po dwóch dniach znalazły się na niewielkiej polanie, liczne drzewa starannie ją ukrywały, jednak jedno było inne, nieco większe, przy którym rosły sporych rozmiarów krzaki.
Po ich minięciu, w drzewie była dziura, właściwie tunel, prowadzący do pustej komnaty, w której stała skrzynia z kilkoma niezbyt wartościowymi rzeczami. W ścianie jednak była ukryta specjalna płytka, po której naciśnięciu otwierały się ukryte drzwi. Kolejny tunel. Ten jednak prowadził już do kompleksu pomieszczeń, w którym znajdowali się liczni ludzie. Gdy weszły, wszystkie spojrzenia były skierowane w ich stronę.
Maria zignorowała to całkowicie, odkładając ekwipunek do specjalnie wyznaczonego magazynu, pozostawiając sobie tylko jeden sztylet.
Wędrowała za zabójczynią bez słowa aż do jej pokoju. Niewielka kajutka, z biurkiem, łóżkiem i szafą. Nie umiała się powstrzymać, miała w końcu tylko trzynaście lat. Podbiegła szybko do łóżka, padając na nie i wtulając twarz w miękką poduchę. Tak dawno nie spała na czymś miękkim, że niemal się rozpłynęła, szybko jednak poczuła pacnięcie w plecy, którego w żadnym wypadku nie było można nazwać delikatnym.
-Ej, złaź, najpierw musisz się umyć. I pamiętaj o zasadach, będziesz jedną z nas, zdradzisz, to zginiesz — skinęła głową, na słowa Marii, wstając żwawo z posłania.
-Nie chce iść sama — Wszakże, nawet nie wiedziała gdzie, jednak chodziło tu o zaufanie. Może i jej ufała, nie znała jednak nikogo z tu obecnych, wolała więc nie być narażona na kontakt z kimś, gdy nie miałaby do kogo uciec. Odruchowo, jakby bojąc się, że Maria ją zostawi, pochwyciła w smukłe palce, kraniec ciemnej koszuli, wpatrując się w twarz "opiekunki" która nieco poirytowana wywróciła oczyma, jednak uległa.
Duża łaźnia była niesamowita, dobrą godzinę siedziały w niej, korzystając z chwili relaksu i swobody, nie mogły jednak sobie pozwolić na dłużej.
Musiała się zapoznać z gildią, jej zasadami, przywódcami, a także miał zostać oceniony jej potencjał.

Egzamin przebiegł całkiem gładko. Umiejętność czytania i pisania, a także znajomość etykiety i doza gry aktorskiej przypadły niektórym do gustu. Jak to mówili -Będzie dobra do szpiegostwa w wyższych sferach- dlatego kazali jej potem zgłosić się do jednego z mężczyzn, który miał ją podszkolić w tej dziedzinie, lecz najpierw kazali jej jeszcze przejść test sprawnościowy. Nie podobał jej się ten pomysł, jednak nie ryzykowała sprzeciwu, wykonując ćwiczenia, które kazali. Jedne lepiej, inne gorzej. Oczywiste było, że ćwiczenia z zakresu gibkości i zwinności pójdą jej łatwo, jednak większość była zgodna, musiała stać się też nieco silniejsza.
Westchnęła lekko, nie podobała jej się myśl, że będzie musiała trenować z innymi. Oczywiście, od początku wiedziała, że tak będzie, jednak nie umiała powstrzymać nutki strachu, która mroziła jej krew w żyłach. Zdawała sobie sprawę, że wszyscy wokół niej mają na rękach krew dziesiątek ludzi, nie widziała też nikogo w podobnym wieku do siebie, chociaż nie umknęła jej uwadze obecność różnych mieszańców. Wilkołak, kilka elfów, lisołak, jednak przeważali ludzie, którzy jakby od niechcenia zerkali na nią, gdy powoli podążała za jednym z nauczycieli. Kobieta w średnim wieku oprowadzała ją po kryjówce, pokazując wszystkie miejsca i zakamarki, o których powinna wiedzieć, salę treningową, miejsce, gdzie można było zjeść z innymi, magazyny. Kryjówka była zaskakująco obszerna, zwiedzenie jej zajęło im dobrą godzinę, jednak potem miała dzień wolny. Spędziła go w pokoju Marii, leżąc na łóżku, podczas gdy ta była polowaniem. Chciała odpocząć. Od jutra pewnie nie będzie miała ku temu zbyt wielu okazji.
Z tego, co usłyszała, miała wstać o świcie i udać się do sali treningowej, by tam poprawić kondycję swojego ciała, popracować nad zwinnością i zręcznością. W tym celu została jej przydzielona jedna z kobiet. Najzwinniejsza w całej gildii, mająca ją nauczyć jak w pełni wykorzystać potencjał ciała w walce. Gadali coś o jakichś unikach i akrobacjach. Brzmiało ciekawie. Potem miała chwile przerwy przed treningiem walki. Gdy zaoferowali wybór broni, nie zastanawiała się długo. Sztylet, a właściwie dwa, tak samo, jak jej wybawicielka, jednak kazali też jej opanować strzelanie z łuku. Każdy członek musiał to umieć, dlatego nawet nie próbowała się kłócić.
Trening walki trwał zazwyczaj tak długo, aż nie opadła z sił, nie dając już rady nawet naciągnąć łuku czy wziąć zamachu. Wtedy przychodził czas na spotkanie się z dziwnym, nietypowym mężczyzną. Wielki, masywny, ale jednocześnie dostojny i dumny. Jego głos często niósł się echem, gdy na głos czytał najróżniejsze opowiadania, grając występujących tam bohaterów. Zawsze wyglądało to ciekawie. Czasami dołączała do niego, odgrywając postacie, które jej polecił. Była to dobra zabawa, ale jednocześnie — wraz z nim często się z tego śmiała — Dobra forma treningu. Im lepiej uda im się wczuć w postać z książki, tym lepiej będzie im grać kogoś, kim się nie jest, gdy będą musieli zdobyć jakieś cenne informacje, czy wtopić się w jakąś grupę. Było to chyba jedyne zajęcie, które całkiem dobrze jej wychodziło już od początku. Doświadczenie zdobyte na balach się przydało.
Gorzej szło jednak z resztą. Wstawanie o świcie nie było złe, jednak ćwiczenia, które musiała wykonywać były nie tyle trudne, ile bolesne. Przywykła do bólu, jednak sesje intensywnego rozciągania sprawiały, że gdyby nie czujne spojrzenie nauczycielki, przerwałaby, by dać odpocząć piekącym mięśniom. Z akrobacjami i unikami nie było lepiej. Pierwsze próby kończyły się licznymi siniakami. Musiała unikać ataków drewnianym mieczem i nawet mimo swojej dość dobrej zwinności, wiele razy była trafiana w brzuch czy w ręce. Zawsze wtedy przeklinała, jednak nie poddawała się. Nie mogła. Jeśli chciała się zemścić, musiała zrobić to sama. Ostatecznie, jej dzień wypełniony treningiem od rana do wieczora pozbawiał ją jakiejkolwiek energii. Z tego wszystkiego czasami zdarzało jej się nawet zasnąć gdzieś przy stole, podczas jedzenia, czy wejść do nie swojego pokoju, by rzucić się na miękkie łóżko. - O dziwo zawsze budziła się w łóżku Marii.
Pierwsze kilka tygodni treningu mijały ciężko. Mozolnie. Czasami myślała, że nie robi żadnych postępów, lecz wtedy nagle jej reakcja była odrobinę szybsza, lepsza, bardziej precyzyjna, co dawało jej nowe pokłady motywacji, po miesiącu była nawet w stanie wykonać kilka prostszych akrobacji. Niektóre z ćwiczonych ruchów zaczęła nawet stosować podczas treningu walki sztyletami, wszakże miejsce, gdzie trenowali, było jedną wielką jaskinią pełną najróżniejszych wzniesień, spadków czy przeszkód, dzięki czemu każda walka wyglądała inaczej.

Powoli przyzwyczajała się do życia w kryjówce, ciągłych treningów i otaczających ją ludzi, czasami, gdy miała czas, odważyła się nawet na opuszczanie pokoju, by zjeść z wszystkimi, porozmawiać czy się pośmiać. Powoli znikał z niej ciągły strach i niepewność, w głębi wciąż jednak tliła się nieufność i ostrożność. Wiele razy przy jakimś gwałtowniejszym ruchu podczas posiłku, chwytała za nóż, niemal się zrywając, jakby zaraz ktoś miał ją zaatakować. Zawsze wszyscy się z tego śmieli. W końcu było to chyba najgorsze miejsce, by się włamać.
Czasami zdarzało się, że ktoś wyruszył na misje i już z niej nie wrócił. - Wtedy nikt nie pił ani się nie śmiał. Zdała sobie sprawę, że większość ludzi jest z sobą całkiem zżyta. Zabawne. Mordercy byli bardziej rodzinni niż ci, którzy ją wychowywali od małego.
W pewnym momencie nawet dostała własny pokój, którego poprzedni właściciel skończył dość tragicznie. Jednak ostatecznie i tak brała koc i szła spać u Marii, traktując ją nieco jak starszą siostrę. Z początku zabójczyni była niechętna, jednak ostatecznie ustąpiła, uznając, że trochę swobody nie zaszkodzi.
Trzeba przyznać, że z czasem nawet zaczęła lubić takie życie. W końcu nawet mentorzy przyznali, że robi postępy, dzięki czemu, po roku dostała zgodę na udział w misji.

Miała to być swego rodzaju inicjacja. Uznali, że skoro jest w stanie wyprowadzać, chociaż przyzwoite ataki, a także nie padnie od pierwszego lepszego ciosu, to nie powinna przeszkadzać, głównym jednak celem było udanie się do pewnego lokalu, w którym miał przebywać jakiś pan ziemski. Ktoś zapłacił za zabicie go. Maria udała się razem z nią, miały udawać siostry, dlatego Ria nosiła specjalnie dobrany strój, który miał ukrywać jej rasę. Dokładnie wiedziały, gdzie znajdował się ich cel, wtargnąć, zabić, wyparować. Taki był plan. Jako dwie siostry mogły wtargnąć łatwo, dlatego już po chwili znajdowały się w lokalu, dostrzegając swój cel otoczony przez dwóch ludzi — jego straż.
Serce Rii zabiło szybciej, wzięła głębszy wdech, by uspokoić tętno i zagadnęła niewinnie do Marii.
- Jak tu pięknie pachnie. Ciekawe co to takiego — Była pewna, że, jej towarzyszka się zorientuje, jaki jest plan. Lokal należał do ich przyszłej ofiary. Chciała uśpić jego czujność, a los chciał, że stary, otyły jegomość najwidoczniej był łasy na pochlebstwa. Z dumą odwrócił się w ich stronę, sącząc alkohol z kufla — Co u kotołaczki wzbudziło obrzydzenie. Przypominał jednego z gwałcicieli — Wszelkie wahania czy powinna go zabijać, nagle prysnęły. Mężczyzna wstał i powoli zaczął iść ku nim. Trzymał w dłoni kufel, straż szła jakieś dwa kroki za nim.
- To specjalne kadzidło. Sprowadzam je ze stolicy — Krople śliny latały w powietrzu, z każdym słowem grubego pijaka. Dla takich ludzi miałaby się zachowywać jak dama? A w życiu! Czas na improwizacje! Puściła dłoń Marii, powoli podbiegając do tłuściocha i łapiąc jego rękaw w dłoń.
- Naprawdę?! Zawsze chciałam zobaczyć stolice, jak tam jest? Był pan tam? - Nagła fala podekscytowania jakby buchnęła z młódki, jednak nie było to podekscytowanie jegomościem. A raczej tym, że robi coś szalonego, głupiego, że zaraz wbije w niego swe ostrze i że jej się to podoba.
-Siostro, pojedziemy do stolicy? - Zwróciła się do Marii, puszczając jej oczko. Chwile później, powietrze przecięła stal, błyskawicznie dobranego sztyletu. Ostrze z głuchym stuknięciem ugrzęzło w piersi spaślaka, przebijając serce, zaraz potem szybko padła na ziemie, a nad jej głową śmignęła strzałka wystrzelona z rękawa, trafiając jednego ze strażników w oko, chwile później leżał i drugi, zbyt zaskoczony, by zareagować. Został dźgnięty drugim ze sztyletów należących do młodej kotołaczki, której twarz już była ukryta za długim grubym szalem. Nie chciała, aby ktoś ją zapamiętał. Bądź co bądź w lokalu było kilka losowych osób.

Po misji wróciły do kryjówki. Dostały dzień wolnego, jednak nie umiała odpocząć. Wciąż była zbyt podekscytowana, A jej nauczyciele byli z niej dumni. Inicjacja przebiegła pomyślnie. Było co świętować. Pierwszy raz dali jej skosztować alkoholu, pożałowała tego jednak później, gdy nie była w stanie ustać prosto i wywaliła się na jedno z krzeseł, odpływając.

Następnego dnia bolała ją głowa jednak mimo to, pojawiła się na treningu. Zaszła jednak drobna zmiana.
Na zajęcia fizyczne poświęcili nieco więcej czasu niż zwykle, jednak zaczęli też pracować nad podstawami, które powinie znać każdy zabójca, skradanie, czy inne sztuczki, które zaliczyłyby ją do grona skrytobójców. Kosztem tego musieli ograniczyć czas poświęcany na ćwiczenie najróżniejszych akrobacji, jednak stały się one coraz to bardziej skomplikowane. Zaczęli pracować nad nowymi sposobami unikania ataków, doszlifowując te opanowane. Mentorzy byli bezlitośni, wymagali od niej perfekcji, zawsze każąc jej się poruszać szybciej niż poprzednio. Podobnie było z treningiem walki, z drewnianej broni przeszli na prawdziwą. Miało to na celu, aby oswoiła się z ciężarem stali w dłoni. Ostatecznie i tak nie udało jej się drasnąć przeciwniczki.
Z czasem coraz częściej dostawała misje, robiąc za wsparcie — osłaniać z daleka sojusznika za pomocą łuku — czy inne zadania jak zdobycie informacji, czy zabicie jakiegoś mniej ważnego jegomościa. Było to dobrym treningiem, ale jednocześnie sprawdzianem czego się nauczyła.
Za każdą misję dostawała trochę pieniędzy (Pieniądze każdego z gildii były trzymane w magazynie, jednak była prowadzona specjalna księga kto i ile ma), które czasami wydawała na jakieś drobiazgi w pobliskich miastach.

Życie jakoś się toczyło, z czasem grono jej "przyjaciół" zaczęło się poszerzać, a im bardziej rosły jej umiejętności, tym częściej dostawała propozycje wzięcia udziału w misjach. Była dość unikatowa. Jej dworska przeszłość i zdobyte wtedy doświadczenie sprawiały, że byłą idealna do zadań gdzie trzeba było wtargnąć na bale czy inne trudno dostępne miejsca, by potem kogoś zabić. Czasami uwodziła co niektórych, zaciągając ich do pokoi, by następnie zatopić w nich swe ostrze, nim do czegoś dojdzie. Rzadko kiedy ją podejrzewano, zresztą, zazwyczaj szybko ulatniała się z balu, dołączając do reszty.

Gdzieś w wieku siedemnastu lat jeden z jej mistrzów poległ, zastąpiony kimś nowym, właściwie, wtedy już nie mistrzem a sparring partnerem. Po czterech latach ćwiczeń osiągnęła poziom na tyle wysoki, że większość ćwiczeń nie była dla niej zbyt dużym wyzwaniem. Nawet poranna gimnastyka czy zabawa w unikanie drewnianego miecza, zmieniły się we wspólny trening z byłą mentorką. Wykonywały te same czynności, ćwiczenia, czasami skupiając uwagę gapiów zafascynowanych gibkością ich ciał. Zazwyczaj to ignorowały, skupiając się na rozciąganiu, chociaż czasami dla zabicia rutyny urządzały pokazy umiejętności. Widowiskowe walki, popisowe kopnięcia — niemożliwe do wykonania dla nikogo, kto nie był dostatecznie rozciągnięty,- zmieszane z ich nadzwyczajną szybkością, sprawiały, że czasami ktoś bardziej zafascynowanych rzucił kilka monet.
Ciekawszym faktem, warte wspomnienia jest to, że powoli jej relacja z Marią przechodziła na nowy stopień, ich wieczorne wygłupy stawały się coraz bardziej śmiałe, a fakt, że często przebierały się przy sobie, stanowił dla młodej kotołaczki ogromną pokusę, jednak dopiero w wieku osiemnastu lat odważyła się przekroczyć granice, gdy Maria miziała jej uszka. Nie doszło między nimi jednak do zbytniej bliskości. Zmory przeszłości nie pozwalały jej złączyć się z ukochaną w miłosnym tańcu, jednak starsza zabójczyni doskonale ją rozumiała.

Od tamtego czasu coraz częściej wspólnie wyruszały na misje, a Ria powoli awansowała w hierarchii gildii. W końcu osiągnęła rangę na tyle wysoką, by wkroczyć w wyższe kręgi ich gildii. Od teraz była żmiją. Była to pierwsza ważniejsza ranga, każdy, kto ją posiadał, otrzymywał specjalną, dostosowaną pod siebie, broń wykonaną przez zaprzyjaźnionego zaklinacza. Mogła wybrać kształt ostrza, zdobienia, które je pokrywały, niezmiennym elementem był jednak symbol węża na rękojeści. Znak przynależności do gildii, a także oznaka siły.
Po tygodniu wraz z Marią ruszyły odebrać broń, która powinna być już gotowa. Najbardziej ciekawiło ją, jak będzie działał artefakt, który otrzyma. Każda broń posiadała zaklętą w sobie magię, zazwyczaj była dopasowana do osoby, jednak Ria nie znała się na magii, dlatego zleciła jedynie wykonani sztyletu, który będzie pomagał jej w zmyleniu przeciwników. Ostatecznie efekt przerósł jej najśmielsze oczekiwania, dlatego nie mogła się wręcz doczekać, aż przetestuje go na jakiejś misji.
Mimo wszystko, wraz ze wzrostem rangi, rósł też stopień trudności ich zadań. Z prostych zadań przeskoczyła ku napadom na konwoje silnie obstawione przez straż, po to, by zastraszyć jakiegoś możnowładcę. Musiała wtedy wyeliminować wszystkich strażników i zrobić to w jak najlepszym stylu. Czemu to miało znaczenie? Otóż sposób, w jaki zabijała najemników, czy to z łatwością, czy z problemami, wpływał na to, jak jej gra aktorska była w stanie wpłynąć na cel jej misji. W końcu zabójca, który bez problemów zabija twoją straż, będzie bardziej przerażający niż zabójca, który ledwo sobie poradzi. Czasami zdarzały się bardziej szalone zlecenia polegające na wkradnięciu się na królewski dwóch czy sabotowania jakiejś wioski. Łatwo nie było. Zdarzało się, że nie pojawiała się w głównej kryjówce nawet przez miesiąc, dając jedynie znać o swoich postępach.
Można powiedzieć, że nowe życie pochłonęło ją tak bardzo, że zapomniała o swoim pierwotnym celu. Cieszyła się swobodą i wolnością, którą oferował jej taki byt. Dopiero w wieku ponad dwudziestu lat przeszłość uderzyła ją niczym młot. Jako członkini żmij miała wgląd do wszystkich potencjalnych zleceń. Trudnych i łatwych, aż jej oczy natknęły się na krótki opis.
Szpiegostwo. Grupa ludzi zajmująca się handlem ludźmi, szkic znajomej mordy. Wyrwała kartkę, ruszając z nią ku przywódcy gildii.
Całą noc dyskutowała z nim o tej misji. Celem było szpiegostwo, nie chciała jednak na to przystać, chciała wziąć kilku ochotników i ruszyć w wyznaczone miejsce w celu najzwyklejszego wyrżnięcia bydlaków. Nie potrzebowała wielu, pięcioosobowa drużyna wydawała się wystarczająco, jeśli odpowiednio to rozegrają, problemem było jednak zniechęcenie potencjalnych klientów. Zazwyczaj wykonywali to, co jest zlecone, nie mniej, nie więcej, przejęcie inicjatywy może nie być mile widziane, jednak ostatecznie liczyły się pieniądze, a mogli zyskać ich mnóstwo. Ten argument ostatecznie przekonał lidera i po chwili już miała ustaloną ekipę najbardziej zaufanych ludzi, Maria, Aktorzyna, Elain — Zabójczyni, z którą ćwiczyła gimnastykę każdego ranka — a także jej partner od sparingów. Plan był prosty. Aktorzyna wraz z łucznikiem mieli udawać kupców, gdy one miały być towarem, w ten sposób mieli wejść do ich kryjówki i uśpić ich czujność, a następnie zrobić swoje.
Pierwsza część planu przebiegła bez problemów. W pomieszczeniu prócz nich znajdowało się około dziesięciu mężczyzn. W całej kryjówce mogła być ich niespełna setka. Wychodzi po dwudziestu na łepka. Brzmi ciekawie. Ciężko, ale ciekawie.

Już po chwili maszyna poszła w ruch, "nagły atak paniki" Rii, i sfingowany policzek od Aktorzyny posłał kotołaczkę na jednego z bliższych mężczyzn, któremu przed oczami nagle śmignął sztylet, ostatecznie tkwiący w jednym z oczodołów. Nagły krzyk zaskoczenia poniósł się po sali. Część mężczyzn dobyła broni, jednak zbyt wolno i z dziesięciu zostało ich ledwie pięcioro. Nikt nie czekał, rozumieli się bez słów. Stal śmignęła w powietrzu, a po kilku sekundach nie pozostał nikt żywy.
Jej czuły słuch wychwycił jednak chaos w pomieszczeniu obok, dlatego szybko umknęli w szeroki korytarz, pozwalając się gonić. Prócz broni krótkiej, udało im się przemycić dwa krótkie łuki, na które łucznik właśnie nakładał cięciwę. Wieloletnia wprawa sprawiła, że już po chwili tuż obok nich śmignęły strzały posyłane przez męskich towarzyszy. Wraz z Marią nie czekały, aż trafieni przeciwnicy padną, szybko ruszyły ku nadciągającym przeciwnikom. Maria prześlizgnęła się pod nogami jednego z nich, unikając pchnięcia włócznią, zaś Ria szybkim piruetem wyminęła drugiego z handlarzy ludźmi, znajdując się za nim. Przed nimi wyrośli kolejni przeciwnicy, tych jednak nie próbowali wyminąć, zamiast tego stanęły do walki, zupełnie ignorując wyminiętą dwójkę, która zaskoczone próbowała się odwrócić i ostatecznie padła z ręki Elain. Uprzątnięcie kryjówki z tego chodzącego gówna zajęło im niemal godzinę, jednak opuścili ją dopiero wieczorem, uprzednio napełniając plecaki kosztownościami, czy przeglądając dokumenty. Znalazła nawet dokumenty obciążające jej byłą rodzinę. Wzięła wszystkie.
- Wracajcie do Gildii, my z Marią musimy załatwić jeszcze jedną sprawę. Szef zrozumie — Co prawda nie była wyższą rangą od nich, jednak teraz była liderką misji i wiedziała, że jej posłuchają.

Gdy ich grupa się rozdzieliła, wraz z partnerką ruszyła w stronę swojego starego domu. Kryjówka, którą wyczyścili, nie była tą samą, w której była trzymana, jednak poznała kilku zamordowanych opryszków. Zemsta była doprawdy rozkoszna, jednak na tym seria zabójstw nie miała się skończyć.
Po kilku dniach podróży obserwowały ze skraju lasu okazałą posiadłość. "Jej dom". Dostrzegła przy nim mięśniaka, który wyciągnął ją wtedy z łóżka. Nie mogła przegapić okazji. Plan był prosty. Zabić wszystko prócz służby, chyba że i ta zaatakuje. Bądź co bądź nie obwiniała ich. Nie mogli nic zrobić. Byli tylko służącymi, jednak niewybita część handlarzy niewolnikami już słyszała wieści o tym, co się stało z ich kryjówką. Możliwe, że dom będzie obstawiony.
Do środka wdarły się jednym z ukrytych przejść, którymi wymykała się w dzieciństwie. Niemal natychmiast natknęła się na ludzi, których pamiętała jak przez mgłę. Gdy ją zobaczyli, wyglądali na zaskoczonych, przestraszonych. Szybko ich uciszyła, a następnie ogłuszyła, aby nie sprawiali kłopotów. Nie cała służba jednak była nowa i kilkoro się na nich rzuciło, przypłacając to życiem. Zabijały szybko, bezdźwięcznie, chcąc utrzymać element zaskoczenia jak najdłużej. Na szczęście znała dom. Wiedziała jak się w nim odnaleźć.
Po chwili parter był już oczyszczony i zostało piętro. Droga ucieczki była odcięta.
Powoli ruszyły na górę, gdy nagle ku nim poszybował niemal dwumetrowy długi miecz. Cudem go uniknęły, doskakując do znajdujących się przy schodach poręczy. Masywny niczym góra osiłek stał z drugim, niemal tak samo długim mieczem w ręce.
-Jaja sobie robisz, masz dwa takie? - Bydlak musiał być silny jak byk a walka na schodach była na jego korzyść. Skinęła Marii głową, a ta po chwili wspięła się na poręcz i skoczyła w bok, łapiąc się poręczy na piętrze. Przyciągnęła uwagę mięśniaka, dzięki czemu Ria w mgnieniu oka śmignęła na górę. Długi miecz poziomo przeciął powietrze, zmuszając ją do padnięcia na schody, dało to jednak czas Marii na wejście na piętro i już po chwili podjęła się walki. Kotołaczka dołączyła do niej chwile później. Walka była o wiele cięższa niż się spodziewały, mięśnie niczym stal i ogrom, z jakim walczyły, sprawiał, że musiały unikać każdego jego ciosu, nie było mowy o blokowaniu. Każdy cios, jaki zadawały, był niedostateczny, by pozbawić tego potwora życia. Dopiero po dobrych kilku minutach padł z powodu utraty krwi, jednak musiały odczekać kilka dobrych sekund, by uspokoić szalejące tętno. W oddali dostrzegła stojących w drzwiach rodziców, na których widok jej twarz wygięła się w grymasie pogardy. Nie podchodziła jednak, wciąż opierając się rękoma o kolana.
-Podobało się przedstawienie?- Ciche słowa pełne kpiny dla tych parodii rodziców, były perfidnym znakiem, że podchodzenie do niej, nie jest rozsądnym pomysłem, jednak na jej twarzy wciąż widniał delikatny uśmieszek zdradzający, że zabicie ich nie będzie niczym specjalnym.

Kazała im wejść do salonu, gdzie wraz z Marią stanęły naprzeciwko nich. Przez jakiś czas milczała, aż w końcu wykonała płyny obrót a noga, w skórzanym bucie, trafiła ojca w pysk, zwalając go z fotela. Całkowicie zignorowała krzyk matki, jednak drugiego krzyku, dochodzącego z piętra już nie. Odwróciła się dostrzegając młodą kotołaczkę. Nie była pewna, ale miała wrażenie, że usłyszała z jej ust krzyk "ojcze"
Nawet nie musiała nic mówić a Maria już po chwili dopadła "Siostrę" Rii.
- A więc to moje zastępstwo, po tym, jak się mnie pozbyliście, aby zachować dobre imię? Jakie to uczucie wiedzieć, że będę tą, która was wszystkiego pozbawi? - Dopiero teraz dostrzegła panikę na twarzach przed sobą.
- Szkoda, młoda nie jest niczemu winna, jest nawet urocza, jednak poczujecie chociaż trochę tego, co ja czułam przez rok. - Po tych słowach, jakby na umówiony znak jej partnerka poderżnęła młódce gardło, pozwalając jej ciału upaść na ziemie. Kolejna fala krzyku matki i gniew ojca, gdy rzucił się ku niej, były wręcz rozkoszne. Oczywiste było, że nie miał szans i już po chwili zwijał się na ziemi ze sztyletem wbitym w bark.
-Jako wasza córka sprzedam wszystko, co mieliście, pieniądze może oddam biednym, albo potrzebującym, albo kupie sobie lepszy ekwipunek. Co o tym sądzicie? Dzięki wam zostałam świetnym zabójcą. - Nawet nie słuchała błagania o litość. Jej nikt takowej nie okazał. Nie zabijała ich jednak, pozwalając im się tak płaszczyć. Wyglądali żałośnie, jednak powoli jej się nudziło to widowisko. Nie uroniła nawet łzy, gdy pozbawiła ich życia. Ostatecznie zwłoki wywlokły na zewnątrz, paląc wszystko i zakopując. Nawet jak ktoś je znajdzie. Nigdy ich nie rozpozna.
Tydzień później udało jej się znaleźć kupca na posiadłość. Cena była niska. Ledwie połowa prawdziwej wartości domu i ziemi, jednak wystarczająco by mogła kupić sobie nowy sztylet u gildyjnego zaklinacza, a także zapłacić za trochę nowych informacji. Zemstę czas zacząć.
Gdy wróciła do gildii, część ludzi patrzyła na nią z szacunkiem, część — głównie Ci z niską rangą — z odrobiną strachu. Kolejne dwa lata zajęło jej zbieranie informacji o wszystkich ludziach, którzy kiedyś postanowili kupić sobie z nią noc sam na sam. W tym czasie starała się jak najbardziej rozwinąć swoje umiejętności, zdając sobie sprawę, że prawdopodobnie będą a nią czekać. Czyżby nie chcieli kolejnej, gratisowej nocy sam na sam?

W przeddzień jej wyruszenia za część uzbieranych pieniędzy urządziła popijawę w gildii, chcąc by ją dobrze zapamiętali. Już wcześniej obgadała z liderem, by misje wysyłał jej listami, bo nie wie, kiedy wróci. Najbardziej jednak bolało ją rozstanie z Marią, nawet jeśli nie umiała się do niej zbliżyć cieleśnie, była ona kimś, na kogo zawsze mogła liczyć i komu ufać, nie mogła jednak mieszać jej w swoje sprawy.
Popijawa była udana. Wydała na nią znaczną większość oszczędności, zostawiając sobie dziesiątką część. Chociaż nawet to nie było tak mało. Sama nie piła, chcąc mieć jasny umysł.

O świcie, gdy wyruszała, część wciąż piła, żegnając ją kuflami i życząc powodzenia.
W ten sposób zaczęła się jej długa podróż w poszukiwaniu zemsty. Czy okaże się owocna? Zobaczymy.
  • Najnowsze posty napisane przez: Ria
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data