Strona 2 z 2

Re: [Karczma "Niebieski Zając"] Odpoczynek

: Nie Sty 16, 2011 9:31 pm
autor: Ernei
- Nie mam - pokęciła głową, chcąc podkreślić swoją wypowiedź. - Jak mówiłam, jestem niedouczona. - Wahała się przez dłuższą chwilę, po czym zaryzykowała: - Mówisz, że potrafisz użwyać magii? A mógłbyś mnie czegoś nauczyć? Mój ojciec był magiem i mam po nim talent magiczny, ale jeszcze nie zdążyłam rozpocząć lekcji... - Jakoś nie chciało jej się teraz wchodzić w szczegóły konieczności rozstania jej rodziców, więc powód przemilczała. - Mama naturalnie czegoś tam próbowała, ale chyba nie nadaję się za bardzo do niebiańskiej dziedziny. Ale nauczyła mnie strzelać z łuku, choć nie miałam ostatnio zbyt wiele czasu na treningi... No i nie mam łuku - zakończyła, czekając na reakcję Nezatha.

Re: [Karczma "Niebieski Zając"] Odpoczynek

: Śro Sty 19, 2011 11:01 am
autor: Kodoku
Z karczmy powoli przybywało miejsca. Mieszkańcy miasta wrócili do domów, podróżnicy poszli do wykupionych pokoi. Teraz w pomieszczeniu zostali tylko mężczyzna, anielica, jakiś jegomość, którego twarz była skryta pod kapturem i karczmarz.
- Czas zamykać. - powiedział nagle, a jego głos odbił się echem po sali.
Tajemniczy typ bez słowa wstał powoli, odniósł kufel po piwie i wyszedł bezszelestnie. Karczmarz niecierpliwie przyglądał się siedzącej parze, próbując wygonić małego, natarczywego ptaka. Ten, ku ciesze barmana, pokrążył jeszcze trochę nad anielicą i wyleciał przez okno. Skierował się do okna, w którym siedziała kotołaczka. Wysłuchała jego świergotliwych zeznań i pozwoliła odlecieć.
Tak więc pozostaje tylko czekać... - pomyślała zmęczona i westchnęła. Nadal siedząc w oknie zaczęła grać cicho stare, elfickie kołysanki.

Re: [Karczma "Niebieski Zając"] Odpoczynek

: Śro Sty 19, 2011 7:20 pm
autor: Nezath
- Niedouczona? - zastanowił się chwilę - Kompletnie nic poza tym nie umiesz? - obudziły się u niego ukryte pokłady rycerskości i pomocy słabszym - Nie zostawię nie potrafiącej się obronić, szesnastoletniej anielicy - rzekł dumnie. Usłyszał w tym momencie głośną informację o zamknięciu karczmy za chwilę. Przemyślał sprawę i zaproponował - Może teraz chodźmy, nauczę cie czegoś. Chyba, że jesteś na prawdę zmęczona. To najwyżej jutro, w takim wypadku.
Spojrzał na karczmarza, który wbijał swój stary i przytępiony wzrok w ich dwoje.
- Podejmij decyzję, jeśli szybko możesz. Znam się na magii umysłu, ognia, lub iluzji, jeśli chcesz się uczyć.

Re: [Karczma "Niebieski Zając"] Odpoczynek

: Śro Sty 19, 2011 9:11 pm
autor: Ernei
Początkowo czuła nieco zmęczona, ale propozycja Nezatha ożywiła ją natychmiast.
- Możesz? - zapytała z błyszczącymi oczyma, po czym przypomniała sobie o drugiej części wypowiedzi. - Tata mówił, że nadaję się do żywiołów, więc może... ogień?
W tym momencie karczmarz najwyraźniej stracił cierpliwość i zdecydowanym ruchem wygonił ich na zewnątrz. Tam młoda anielica od razu odwróciła się w stronę elfa z podekscytowaniem.
- To od czego zaczniemy?

Re: [Karczma "Niebieski Zając"] Odpoczynek

: Wto Sty 25, 2011 9:55 am
autor: Nezath
Lekko poddenerwowany tym, że został chamsko wyrzucony z karczmy, wyszedł i napełnił całe płuca, po czym powoli wypuścił powietrze. Wziął wdech, by zacząć zdanie.
- Zaczniemy od znalezienia miejsca. Najlepiej coś za miastem, żeby ludziom nie przeszkadzać. Choć, przed Tobą jeszcze bardzo długa droga do perfekcji.
Rozejrzał się na boki, decydując, w którą stronę iść i pokazał palcem w prawo, po czym lekkim popchnięciem ręką umieszczoną na barku Ernei, dał im kierunek. Udali się na wschód, do bram miasta.

Ciąg dalszy

Re: [Karczma "Niebieski Zając"] Odpoczynek

: Nie Lut 13, 2011 7:21 pm
autor: Kodoku
Kodoku cicho otworzyła okno i wyszła na parapet. Zwinnie przeskoczyła na inny, wyższy. Po chwili już była na dachu i szła po nim w stronę szczytu. Tam przysiadła i zaczęła obserwować miasto, rozświetlone tysiącami gwiazd. Widziała, jak anielica odchodzi z Nezathem. Nie mogła powiedzieć, że jej się udało, ani że nie udało. To było takie dziwne... W każdym razie kotołaczka nadal nie znalazła tego, czego szukała. Musi iść dalej. Miauknęła głośno i zaczęła grać na harmonijce od nowa inną melodię, jakąś kołysankę. Dopiero po głośnych protestach kilku zmęczonych podróżnych przestała i wróciła do pokoju, by paść na łóżko i zasnąć.
Obudziła się następnego dnia tuż przed południem. Norma. Miała bardzo dobry nastrój, taki, że nawet próba kradzieży jej pustej sakiewki go nie zepsuła. Po godzinie już przekraczała próg miasta kierując się w stronę Szepczącego Lasu.

Ciąg dalszy