Rezydencja Agkhura
: Nie Gru 05, 2010 9:06 pm
Znalazła wyjście z domu diabła. Błądziła wprawdzie dość długo, ale nie spotkała nikogo i w końcu z pomocą Sztorma opuściła posiadłość. Na zewnątrz było ciemno i zewsząd dobiegały rozpaczliwe krzyki. W mroku czuła się całkiem dobrze, ale mimo to niepewnie. Nie znała tego miejsca i nie wiedziała czego może się po nim spodziewać. Nagle z cienia czegoś co przypominało drzewo wyskoczyło jakieś stworzenie, było niezwykle szybkie, wyglądem przypominało człowieka, ale miało rogi i ogon. Yasi nie miała czasu mu się dłużej przyglądać, obróciła się w piruecie i cięła mieczem. Nie trafiła. Nie doceniła szybkości stwora, który już zdążył zawrócić i mknął na nią z powrotem.
-Maris! - usłyszała cichy głos, na którego dźwięk atakujące stworzenie zamarło. Usłyszała świst bata i ledwo zdążyła go uniknąć. Zaraz po tym zobaczyła lecący w jej kierunku miecz, który odbiła uskakując w bok. Zobaczyła właściciela głosu, był to mężczyzna o czarnych oczach i włosach z nietoperzymi skrzydłami. Bez ostrzeżenia przystąpił do ataku, był niezwykle zręcznym i wspaniałym szermierzem. Yasi wiedziała, że długo nie da rady odbijać jego ciosów, a tym bardziej wygrać starcia. Spróbowała odlecieć, jednak nie zdało się to na wiele, gdyż napastnik dogonił ją w powietrzu, gdzie uniki były równie trudne jak na ziemi. Nie miała już siły dłużej walczyć, wolała strzelać z łuku. W pewnym momencie jedno z uderzeń piekielnego wytrąciło jej miecz z dłoni, wywinęła salto w powietrzu, jednak ten manewr na niewiele się zdał, gdyż jej przeciwnik nie wiedzieć kiedy znalazł się nad nią i niezwykle silnym uderzeniem głowni miecza zepchnął ją ku ziemi. Wydała z siebie zduszony krzyk i runęła na twarde podłoże. Straciła oddech, a przed oczami zatańczyły jej gwiazdki. Usłyszała przedziwny okrzyk Sztorma i ujrzała jak gryf atakuje piekielnego. Nie miała siły, by kazać przyjacielowi uciekać. Z przerażeniem oglądała nierówną walkę, w której jej towarzysz przegrał. W spowolnionym tępie widziała jak Sztorm pada nieprzytomny. Piekielny podszedł do niej i spojrzał w oczy.
-Co możesz mi dać za życie jego i swoje - zapytał. Jego ton wskazywał, że niewiele go zadowoli, a pyta się tylko po to, by móc napawać się jej porażką.
-A co chcesz? - wycharczała przez ściśnięte gardło.
-Twoją duszę - odparł uśmiechając się upiornie - nie masz zbyt wiele czasu na decyzję. Masz złamany kręgosłup, a twój przyjaciel nie pożyje długo - zaśmiał się w przerażający sposób, wyraźnie dobrze się bawił mogąc ją dręczyć.
-Dobrze - powiedziała ledwo łapiąc oddech. Piekielny pochylił się nad nią ciągle się śmiejąc, wyciągnął rękę i położył ją na lewej piersi Yasi. Poczuła okropny ból, jakby ktoś przypiekał ją żywcem. Chciała krzyknąć, ale on uderzył ją w brzuch, przez co nie była wstanie wziąć oddechu. Kiedy wyjął rękę spod jej bluzki czuła, że traci przytomność. Ostatkiem sił zachowała przytomność umysłu. Zobaczyła jak piekielny wskazuje na Sztorma, którego wzięła dwójka dziwnych stworów, podobnych do tego, który zaatakował ją chwilę wcześniej. Potem poczuła jak ktoś łapie ją za nogi i zaczyna ciągnąć w jakimś kierunku. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyła było wejście do jakiegoś domu, później zemdlała.
-Maris! - usłyszała cichy głos, na którego dźwięk atakujące stworzenie zamarło. Usłyszała świst bata i ledwo zdążyła go uniknąć. Zaraz po tym zobaczyła lecący w jej kierunku miecz, który odbiła uskakując w bok. Zobaczyła właściciela głosu, był to mężczyzna o czarnych oczach i włosach z nietoperzymi skrzydłami. Bez ostrzeżenia przystąpił do ataku, był niezwykle zręcznym i wspaniałym szermierzem. Yasi wiedziała, że długo nie da rady odbijać jego ciosów, a tym bardziej wygrać starcia. Spróbowała odlecieć, jednak nie zdało się to na wiele, gdyż napastnik dogonił ją w powietrzu, gdzie uniki były równie trudne jak na ziemi. Nie miała już siły dłużej walczyć, wolała strzelać z łuku. W pewnym momencie jedno z uderzeń piekielnego wytrąciło jej miecz z dłoni, wywinęła salto w powietrzu, jednak ten manewr na niewiele się zdał, gdyż jej przeciwnik nie wiedzieć kiedy znalazł się nad nią i niezwykle silnym uderzeniem głowni miecza zepchnął ją ku ziemi. Wydała z siebie zduszony krzyk i runęła na twarde podłoże. Straciła oddech, a przed oczami zatańczyły jej gwiazdki. Usłyszała przedziwny okrzyk Sztorma i ujrzała jak gryf atakuje piekielnego. Nie miała siły, by kazać przyjacielowi uciekać. Z przerażeniem oglądała nierówną walkę, w której jej towarzysz przegrał. W spowolnionym tępie widziała jak Sztorm pada nieprzytomny. Piekielny podszedł do niej i spojrzał w oczy.
-Co możesz mi dać za życie jego i swoje - zapytał. Jego ton wskazywał, że niewiele go zadowoli, a pyta się tylko po to, by móc napawać się jej porażką.
-A co chcesz? - wycharczała przez ściśnięte gardło.
-Twoją duszę - odparł uśmiechając się upiornie - nie masz zbyt wiele czasu na decyzję. Masz złamany kręgosłup, a twój przyjaciel nie pożyje długo - zaśmiał się w przerażający sposób, wyraźnie dobrze się bawił mogąc ją dręczyć.
-Dobrze - powiedziała ledwo łapiąc oddech. Piekielny pochylił się nad nią ciągle się śmiejąc, wyciągnął rękę i położył ją na lewej piersi Yasi. Poczuła okropny ból, jakby ktoś przypiekał ją żywcem. Chciała krzyknąć, ale on uderzył ją w brzuch, przez co nie była wstanie wziąć oddechu. Kiedy wyjął rękę spod jej bluzki czuła, że traci przytomność. Ostatkiem sił zachowała przytomność umysłu. Zobaczyła jak piekielny wskazuje na Sztorma, którego wzięła dwójka dziwnych stworów, podobnych do tego, który zaatakował ją chwilę wcześniej. Potem poczuła jak ktoś łapie ją za nogi i zaczyna ciągnąć w jakimś kierunku. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyła było wejście do jakiegoś domu, później zemdlała.