Oczekiwanie
: Nie Lis 07, 2010 2:23 pm
Mia nie wiedziała gdzie się znajduje, ani skąd wyruszyła. Pośród szelestu liści usłyszała szum nikłych fal. Przez drzewa dostrzegła odbijające się od lekko falującej tafli wody blask zachodzącego słońca. Zdjęła jednego buta. Palcami u stopy dotknęła wody, która pod wpływem muśnięcia wydała z siebie całą masę leciutkich fal układających się w coraz większe okręgi. Była ciepła. Dziewczyna zaczęła się przyglądać okolicy.
Jezioro odbijało wszystko co znajdowało się no brzegu. Widać było każdy, nawet najmniejszy szczegół. Żadne drzewo wrośnięte w piaszczystą plażę nie pozostało bez swojego sobowtóra. Najbardziej ciekawe były kwiaty koloru brzoskwiniowego wyrastające z pobliskich skał. Tworzyły wokół siebie złotą poświatę jakby w środku mieszkała moc robaczków świętojańskich. Ich łodygi najpierw wzniesione dumnie w stronę nieboskłonu po chwili kłaniały się lekko muskając taflę wody. Potem znowu wznosiły się i opadały, wznosiły się i opadały. Miały w sobie hipnotyzującą wręcz moc, w tej niekończącej się regule. Tworzyły fale. W momencie oderwania kielicha od wody po jezierze roztaczała się delikatna elipsoidalna fala, która roznosiła wraz z sobą jeden delikatny i ciągnący się ton. Każda fala wydawała inny, a gdy spotykały się ze sobą tworzył się zawsze konsonans dźwięków – całe jezioro grało, powstawała istna harmonia.
Mia w lustrze wody zobaczyła odbicie własnej twarzy i stwierdziła, że przydałaby się jej przerwa w wędrówce.
,,Czemu nie, skoro i tak nie wiem, dokąd chce dojść,, - przebiegła krótka myśl.
Dziewczyna przeciągnęła się zamaszyście i zaczęła się zastanawiać gdzie może być. Zupełnie nie znała się na kartografii. Nawet gdyby miała możliwość i tak by się jej nie nauczyła. Piękne jezioro, spokój, urocza okolica. Na myśl przychodził jedynie krótki wierszyk, którego nauczył ją aktor z trupy o imieniu Teren…
Kryształowe jezioro
Wypełnione pięknem samotności
Woń upojenia roztacza na brzegi
Taflą spokojną pełną…
,,Pełną?,, Nie mogła sobie przypomnieć. No cóż, przynajmniej wiedziała gdzie się znajduje. Chyba.
W każdym razie, dziewczyna założyła zwiewny, czarny strój, jednym pociągnięciem rozsupłała wstążkę mizernie upinającą jej włosy, które chwilę po tym rozsypały się na jej ramiona i wijąc się po rękach dotarły aż do nadgarstków. Ubrania podróżne wepchnęła do wody i ułożyła na nich po jednym kamieniu by się wyczyściły, a nie odpłynęły. Wtedy trzeba by je uznać za stracone, ponieważ dziewczyna nie umiała pływać i delikatnie – nie lubiła -głębokiej wody. Dlatego też gdy uznała, że ubrania są wystarczająco uziemione, włożyła bose stopy głęboko w mokry piasek, tak, że czuła jego wędrówki między małymi palcami. Leżąc na plecach obserwowała okolicę, aż do moment kiedy oczy odmówiły posłuszeństwa, przybrały senną grafitową barwę, a powieki same opadły…
Jezioro odbijało wszystko co znajdowało się no brzegu. Widać było każdy, nawet najmniejszy szczegół. Żadne drzewo wrośnięte w piaszczystą plażę nie pozostało bez swojego sobowtóra. Najbardziej ciekawe były kwiaty koloru brzoskwiniowego wyrastające z pobliskich skał. Tworzyły wokół siebie złotą poświatę jakby w środku mieszkała moc robaczków świętojańskich. Ich łodygi najpierw wzniesione dumnie w stronę nieboskłonu po chwili kłaniały się lekko muskając taflę wody. Potem znowu wznosiły się i opadały, wznosiły się i opadały. Miały w sobie hipnotyzującą wręcz moc, w tej niekończącej się regule. Tworzyły fale. W momencie oderwania kielicha od wody po jezierze roztaczała się delikatna elipsoidalna fala, która roznosiła wraz z sobą jeden delikatny i ciągnący się ton. Każda fala wydawała inny, a gdy spotykały się ze sobą tworzył się zawsze konsonans dźwięków – całe jezioro grało, powstawała istna harmonia.
Mia w lustrze wody zobaczyła odbicie własnej twarzy i stwierdziła, że przydałaby się jej przerwa w wędrówce.
,,Czemu nie, skoro i tak nie wiem, dokąd chce dojść,, - przebiegła krótka myśl.
Dziewczyna przeciągnęła się zamaszyście i zaczęła się zastanawiać gdzie może być. Zupełnie nie znała się na kartografii. Nawet gdyby miała możliwość i tak by się jej nie nauczyła. Piękne jezioro, spokój, urocza okolica. Na myśl przychodził jedynie krótki wierszyk, którego nauczył ją aktor z trupy o imieniu Teren…
Kryształowe jezioro
Wypełnione pięknem samotności
Woń upojenia roztacza na brzegi
Taflą spokojną pełną…
,,Pełną?,, Nie mogła sobie przypomnieć. No cóż, przynajmniej wiedziała gdzie się znajduje. Chyba.
W każdym razie, dziewczyna założyła zwiewny, czarny strój, jednym pociągnięciem rozsupłała wstążkę mizernie upinającą jej włosy, które chwilę po tym rozsypały się na jej ramiona i wijąc się po rękach dotarły aż do nadgarstków. Ubrania podróżne wepchnęła do wody i ułożyła na nich po jednym kamieniu by się wyczyściły, a nie odpłynęły. Wtedy trzeba by je uznać za stracone, ponieważ dziewczyna nie umiała pływać i delikatnie – nie lubiła -głębokiej wody. Dlatego też gdy uznała, że ubrania są wystarczająco uziemione, włożyła bose stopy głęboko w mokry piasek, tak, że czuła jego wędrówki między małymi palcami. Leżąc na plecach obserwowała okolicę, aż do moment kiedy oczy odmówiły posłuszeństwa, przybrały senną grafitową barwę, a powieki same opadły…