Pałac Króla Arata[Złota komnata] Uroczysta wieczerza

Pałac w którym swoją siedzibę ma Król Nandan -Ther'u - Arat, syn słynnego w całej Allaranii Nermara znanego ze swojej dyplomacji i działania na rzecz pokoju podczas ostatniej wojny prowadzonej na Równinie Maurat. Arat jest młodym acz niezwykle mądrym władcą, wraz ze swoją żoną Alanti zamieszkuje komnaty pałacu położonego w centralnej cześć miasta.
Awatar użytkownika
Rachel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rachel »

- Dziękuję - powiedziała uprzejmie Rachel, choć teoretycznie nie miała za co. Uznała, że nie będzie dłużej nękać nieznajomego - Życzę miłej zabawy.
Wolnym krokiem ruszyła do wyjścia. Dziś uda się już na spoczynek, a jutro z samego rana wybierze się do miasta. Znajdzie jakieś mapy, potarguje się trochę... I ruszy w drogę. Żegnaj Warownio Nandan-ther. Teraz mój szlak wiedzie do Opuszczonego Królestwa.

Ciąg Dalszy.
*
WSZYSTKO, CO ZASZŁO, POZOSTAJE ZASZŁE.
- Co to za filozofia?
JEDYNA, KTÓRA DZIAŁA.

"Złodziej czasu", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Daimon
Szukający Snów
Posty: 164
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daimon »

Jego słuch wyostrzył się teraz jeszcze bardziej usłyszał pierwsze słowa Calipso: "Co ona miała na myśli mówiąc, że ma racje ? Kim ona jest ? Dlaczego nie odeszła, gdy o to poprosił ?" kolejne pytania przyprawiały go o jeszcze większy ból głowy. Czuł, że już nie wytrzyma, obrócił się w stronę kobiety i pochylał się do jej szyi, ale jej słowa nagle go powstrzymały. Nie wiedział czemu, głód nadal nie minął, ale nie chciał wyssać z niej krwi.
- Kiedy to się zaczęło ? Potrafisz nad tym zapanować ? - Powtórzył jej pytania, chcąc się upewnić czy faktycznie tak powiedziała.
Uświadomił sobie, że ona wie. Przestraszony odsunął się od niej o krok. Jego wzrok oglądał teraz dokładnie kobietę. W jego sercu pojawił się strach, że ona go wyda.
- Ja... nie wiem o czym pani mówi, chyba powinienem już sobie pójść. -
Jego głos zdradzał wyraźne kłamstwo , jedynie prawdziwe było to, że powinien już iść, ale nie mógł tego zrobić, nogi nadal odmawiały mu posłuszeństwa, starał się przezwyciężyć głód, ale to go z każdą chwilą osłabiało, stał teraz bezbronny przed tą nieznajomą kobietą.
Awatar użytkownika
Niliana
Kroczący w Snach
Posty: 225
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niliana »

Sama tez zajęła się winem. Taniec ja ominął. Nie wyglądało tez na to, by ktoś miał ja prosić o występ. Nie zamierzała się już ograniczać. Pozwoliła sobie napełnić kieliszek i dość często z niego popijała. Była zadowolona, ze wszystko zaczyna jej się rozmywać, a dźwięki huczą w głowie, zagłuszając wspomnienie muzyki, która w niej obudził wampir.
Spoglądała na Orpheusa lekko zamglonym wzrokiem, wciąż się uśmiechając, ale to był raczej kwaśny uśmieszek.
- Każda chwila może stać się inspiracja. Nigdy nie jesteśmy pozbawieni emocji, a to one są materiałem z którego ulepiona jest jakakolwiek sztuka. Nawet uczucie nudy, można wyrazić w pięknej formie.
Na szczęście język jeszcze jej się nie plątał, ale momentami mówiła trochę za szybko lub niewyraźnie. Jeszcze jeden łyk i poczuła, ze sala z wolna się obraca i lekko opuściła powieki, ale kontynuowała, tym razem coraz bardziej sennie.
- Prawda jest taka, ze muzyka jest tez rzemiosłem... jako i poezja, tak samo. Nie zawsze pisze się i komponuje z natchnienia. Częściej nawet jest to praca... wykonywana według oczekiwań. Lepi się słowa i dźwięki w mozole.
Ostatnio edytowane przez Niliana 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Calipso
Rasa:
Profesje:

Post autor: Calipso »

Nie zdziwiła się gdy chłopak pochylił się gwałtownie w jej stronę, to jeszcze bardziej ją upewniło w przekonaniu, że jest wampirem. Wyjątkowo głodnym wampirem. Zirytowała się jednak gdy spłoszony planował uciekać.
-W takim stanie nie dasz rady dojść do drzwi. Rzucisz się na pierwszą lepszą ofiarę i nici ze skrzętnie ukrywanego pochodzenia.- Mruknęła cicho nadal zachowując swój spokój. Wytrzepała resztki tytoniu z fajki i schowała ją znów za podwiązkę. Westchnęła poprawiając włosy.
-Mogę ci pomóc, ale musisz mi zaufać i przede wszystkim się uspokoić.- Dodała podchodząc do niego. Teraz oboje stali przy ścianie zasłonięci przed wzrokiem zebranych w sali osób. Kobieta wpatrywała się w jego wygłodniałą twarz ze spokojnym uśmiechem.
-Pomogę ci, ale nie za darmo. Będziesz miał wobec mnie dług, który odbiorę kiedy będzie sposobność.- Szepnęła odchylając głowę lekko na bok. Teraz jej smukła blada szyja odsłonięta była w pełnej okazałości. W tle zasłona z czarnych, prostych włosów idealnie ukrywająca fakt o wgryzieniu się w szyje.
-Powiem ci kiedy masz przerwać jeśli jednak będziesz stawiał opór poczujesz co znaczy ze mną zadzierać. Pomoże ci to w spokoju wyjść z sali a może i nawet poza granice królewskiego dworu. A tam już sobie znajdziesz ofiarę do zjedzenia.- Jej szept był wyjątkowo zachęcający choć momentami zdawał się niebezpieczny. Nawet nie znała jego imienia, ale wiedziała, że pomoc niesiona komuś ze dworskiej świty zawsze była opłacalna. Dlatego też zawsze była zapraszana i mile tutaj widziana. Każdy z nich kiedyś potrzebował dyskretnej pomocy i hojnie się za nią odwdzięczali.
Awatar użytkownika
Daimon
Szukający Snów
Posty: 164
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daimon »

Chciał się cofnąć jeszcze o kilka kroków jednak jego plecy napotkały ścianę. Nagła bliskość ich ciał jeszcze bardziej zachęciła go do spróbowania jej krwi, byli tak blisko, że czuł jakby już miał jej krew w ustach. Nie chciał wierzyć w jej słowa, nie znał jej, nie ufał, ale czy miał jakiś wybór, to co mówiła Calipso wydawało się mieć sens. Prosiła go, żeby się uspokoił, ale nie jest to tak proste tym bardziej, że ich wspólna bliskość przyprawiała go o jeszcze większy głód krwi. Oczywistym było dla niego, że jest w tym jakiś haczyć, ale co taka osoba jak ona może od niego chcieć w zamian. Daimon nie posiadał przecież nic szczególnie cennego, nie znał nikogo ważnego.
- Czego ode mnie chcesz ? -
Jego twarz nagle wykrzywił grymas, położył jej dłoń na ramieniu i pochylił się lekko, aby powąchać jej szyje.
Czekał na jej odpowiedz, powstrzymywał swoją żądzę, aby nie wpakować się w coś niebezpiecznego.
Calipso
Rasa:
Profesje:

Post autor: Calipso »

Zamruczała cicho czując jego oddech na skórze. Dreszcz przeszył jej ciało, ale nie dała tego po sobie poznać.
-Czy jest to ważne? Jak będziesz mi potrzebny to cię odnajdę i odbiorę dług. Nie martw się zawczasu to tylko mała przysługa, nie chcę pieniędzy ani twojego życia. To może być wszystko, wskazanie drogi lub jakiegoś człowieka, podpytanie o coś w pewnych miejscach... wtulenie się nocą do twojego ciała.- Szeptała zmysłowo przymykając oczy. Mogła mu pogratulować silnej woli, bo w takich warunkach nie jeden bez pytania poczęstowałby się jej krwią. Był mądry i ostrożny co również ją ucieszyło. Nie trafiła na jakiegoś prostaka, który jadłby jej z ręki. Zamilkła na chwilę po czym wypowiedziała ostatnie słowa w ciepły i spokojny sposób.
-Nie czekaj...
Awatar użytkownika
Daimon
Szukający Snów
Posty: 164
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daimon »

Nie chciał spełniać jej warunków, nie odpowiadały mu one, ale potrzebował krwi, stwierdził, że jeśli faktycznie kiedyś ta kobieta przyjdzie i poprosi o coś czego nie będzie chciał zrobić, to odmówi. Z każdą chwilą stawał się słabszy, jego kolana się uginały, tylko i wyłącznie dzięki swojemu amuletowi mógł jeszcze stać na nogach, gdyby nie on, to prawdopodobnie już dawno wyssałby krew z jakiejkolwiek osoby. Przypomniał sobie nagle Niliane, nie wiedział co zrobiłby gdyby wyssał z niej krew, nigdy by sobie tego nie wybaczył. Daimon nie chciał, aby teraz Niliana go takim zobaczyła, musiał wyssać krew Calipso. Pochylił się jeszcze bardziej nad jej szyją i wyciągnął język, aby przejechać nim po miejscu w które zaraz wbił swoje kły. Z początku brał niewielkie łyki, słodka krew spływała po jego gardle przynosząc mu ukojenie. Jeszcze nigdy nie czuł się tak dobrze z każdą chwila ilość krwi którą pobierał jednym łykiem stawała się większa. Kryształ na jego szyi zaczął blednąć, aż stał się całkowicie przezroczysty, bezbarwny i wtedy właśnie Daimon przerwał. Jeszcze kilka kropel krwi spływało strużkami po jego brodzie, wytarł je wskazującym palcem, aby zaraz go oblizać. Jego oczy znów przybrały swój zwykły piwny kolor, mięśnie odzyskały dawną siłę. Wyprostował się i odsunął w bok, aby oddalić się nieco od kobiety, ponieważ ich bliskość go teraz "piekła", nie odpowiadała mu. Jedyną kobietą którą chciał mięć blisko siebie była Niliana spędzająca teraz czas z Orpheusem.
Calipso
Rasa:
Profesje:

Post autor: Calipso »

Czuła jak powoli uchodzi z niej krew, jak jego ciepłe wargi wpijały się w jej skórę. Słabła, ale nie tak mocno by mieć problemy ze staniem czy mówieniem. To było po części przyjemne, przywykła do tego stanu. Nawet nie musiała mu zwracać uwagi, sam wiedział doskonale w którym momencie przerwać. Zamruczała lekko i przejechała dłonią po ugryzieniu na szyi. Ślad momentalnie zniknął jakby nigdy go wcześniej tam nie było. Oczywiście była to tylko niewielka iluzja. Kobieta obserwowała go tym razem wyjątkowo poważna.
-Pamiętaj, że się zjawię. Nie ważne czy teraz czy po roku. Przyjdę i wezmę co potrzeba. Jeśli spróbujesz mnie wykiwać zniszczę ciebie i wszystkie twoje najbliższe osoby.- Jej głos był metaliczny i chłodny jakby była całkiem inną istotą. Uśmiechnęła się zaraz ciepło.
-Wracaj do zabawy i swojego życia. Zapamiętaj jednak, kiedy usłyszysz, że w okolicy pojawiła się Calipso na pewno cię odwiedzi.- Puściła mu oczko i odwróciła się wychodząc z tarasu. Mimo ubytku krwi szła z tą samą gracją. Minęła paru ludzi, chwyciła kieliszek z winem z jakiegoś pustego stolika i wymknęła się na korytarz by udać się do toalety. Tam teleportowała się do swojego pokoju w karczmie. Opatrzyła pośpiesznie ranę na szyi by czasem znów nie krwawiła oraz dolała sobie do wina zawartość tajemniczego flakoniku. Wróciła zaraz do łazienki i odczekała chwilę. Musiała pozbierać siły jeśli miała podtrzymywać iluzję przez resztę wieczoru. Wzięła głębszego łyka i ruszyła z powrotem do gości przybierając łagodny uśmiech. Ciecz w jej kieliszku miała ją powoli leczyć.
Awatar użytkownika
Daimon
Szukający Snów
Posty: 164
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daimon »

Teraz czuł się już całkowicie na siłach. Wysłuchał dokładnie tego co ma do powiedzenia wiedźma i domyślał się o co poprosi, ale tego jednego nie mógł wykonać, nie chciał wykonać. Jednak przytakiwał, ponieważ nie chciał sprawiać teraz problemów na dodatek wierzył, że jego przysługa nigdy nie będzie Calipso potrzebna. Gdy ona odchodziła, Daimon przechylił szyje w bok, a z niej wydobył się trzask kości któremu towarzyszyło westchnienie ulgi. Jego zastygłe kości i mięśnie powoli zaczynały się rozluźniać. W pewnej chwili stwierdził nawet, że nigdy nie czuł się tak dobrze. Calipso zniknęła już gdzieś za kurtyną w morzu gości, a więc i Daimon chciał wrócić do zabawy, jednak przypomniało mu się, że Niliana rozmawia teraz z Orpheusem i jego znajomymi. Niestety on sam nie znał nikogo więcej zatem nie mógł zbyt wiele uczynić. Ruszył w stronę sali z zamiarem błąkania się po niej, być może będzie mu dane poznać jeszcze kogoś, kogoś kto nie będzie wymagał spełniania jego żądań gdy najdzie taka potrzeba. Blask świec prawie go oślepił, gdy przeszedł przez próg otulonego przez noc tarasu do wielkiej sali. Rozglądnął się tym razem nieco uważniej po gościach. Wszyscy stali w mniejszych lub większych grupkach gawędząc ze sobą, śmiejąc się, szepcząc - nikt nie przykuł szczególnie jego uwagi. Poza tym i tak nie sądził, aby któraś z tych grup miała go z chęcią przyjąć. Daimon skierował więc swój krok do stołu i chwycił najbliższy czysty kieliszek oraz odkorkowaną butelkę wina, nalał sobie jedynie odrobinę by opłukać usta i gardło z krwi, wypił całą zawartość naczynia jednym łykiem po czym odłożył kieliszek. Nie chcąc stać się tematem plotek, schował się w cieniu niewielkiego filaru wystającego z ziemi i sięgającemu aż po sufit, aby mięć chwilę spokoju, ale i móc obserwować co dokładnie dzieje się na sali.
Awatar użytkownika
Gart
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 521
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gart »

Kiedy Rachel odchodziła skłonił się w jej kierunku tak jak na powitanie. Nic jednak nie powiedział i gdy tylko kobieta się oddaliła, powoli poszedł w kierunku, gdzie zniknęła mu z oczu Jenya. Mijał paru gości, którzy spoglądali na niego podejrzliwie i szeptali coś między sobą. Nie zwracał na to uwagi. Mało obchodziła go opinia u nieznajomych. Jeśli nie byli kimś zdolnym odciąć mu głowę oczywiście. Ale na wszelki wypadek po drodze zdjął kaptur i maskę, żeby nie podejrzewali go o jakieś niecne zamiary.
Tymczasem minął przejście na taras. Zatrzymał się i zawrócił, bo zdawało mu się, że dostrzegł tam coś znajomego. Zajrzał przez drzwi i uniósł brwi, widząc tak odmienioną lisicę. Nie dziwił się, że z początku jej nie poznał, tym bardziej że wydawała się niezbyt zadowolona.
Zwolnił kroku, żeby nie usłyszała jak podchodzi, chociaż było to możliwe jedynie jeśli była bardzo zamyślona, albo wzięłaby go za jednego z licznych gości.
Oparł się biodrami o murek, pozostawiając ręce pod płaszczem. Jedną z nich ukradkiem opierał pod lewym żebrem, boo co jakiś czas rana dotkliwie dawała o sobie znać. Jednocześnie odezwał się cicho i spokojnie, żeby jej nie przestraszyć, o ile wciąż nie zauważyła jego obecności.
- Nogi ci zmarzną. - stwierdził krótko, jakby nic poza tym nie było ważne.
Jenya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jenya »

Dziewczyna siedziała spokojnie na murku obserwując jak słońce już zaszło ustępując miejsca gwieździstemu niebu. Kiedy na tarasie pojawili się jacyś ludzie skuliła się lekko nie zwracając na siebie uwagi. Zdawali się sobą tak zainteresowani, że zignorowali obecność małej lisicy co bardzo ją ucieszyło. Odwróciła się całkiem kiedy zaczęli coś do siebie szeptać w bardzo zbliżonej pozycji. Westchnęła cicho. Do jej głowy wróciły stare obrazy jej snu, tak pięknego snu. Nie mogła jednak nic zrobić. Te fantazje nigdy się nie spełnią. Potarła lekko wyziębione ramiona. Wieczór był chłodny, ale Jenya nie zwracała zbytniej uwagi na to. Była zbyt pochłonięta myślami. Nagle nie widząc skąd usłyszała obok siebie głos Szarego. Jej rubinowe oczy patrzyły na niego zaskoczone.
-Szary, w końcu się odnalazłeś. Martwiłam się.- Uśmiechnęła się lekko.
-Mmm, nic mi nie będzie. A co z tobą... jak się bawisz?- Zapytała niepewnie starając się przybrać zadowolony uśmiech, choć tak naprawdę w cale się jej tu nie podobało. Miała ochotę wrócić z Szarym do karczmy. Popatrzyła w kąt tarasu gdzie jeszcze przed chwila stała para. Nie było ich, dziewczyna odetchnęła z ulgą i wciągnęła nogi na murek podciągając je pod klatkę. Wyglądała jak zagubiona lisia księżniczka.
Awatar użytkownika
Niliana
Kroczący w Snach
Posty: 225
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niliana »

Z całą pewnością była już pijana. Światła ją raziły, a dźwięki były istną kakofoniczną orkiestrą. Twarz Orpheusa wydawała jej się teraz jakimś freskiem. Obliczem jednego z cherubinów. Jego głos... słowa... ludzi za stołem pozbawione były znaczenia. Jej własna mowa wydawała jej się potokiem niepotrzebnych treści. Liczyła się forma. Fryzura, dobrane ozdoby, nienaganny makijaż. Utrzymywała uroczy uśmiech na twarzy, jak część garderoby. Zaczęło jej się robić duszno. Zamrugała oczami. Wiedziała, że wypiła już więcej niż powinna. Z każda chwilą było gorzej, mimo, że ostatniego kieliszka już nie dopiła i odsunęła go od siebie. Wiedziała, że jeśli teraz spróbuje wstać, to zapewne się zatoczy. Rozejrzała się po sali i wówczas dostrzegła najpierw Calipso, a potem Daimona, jak opuszczali taras. Niegrzecznością było na długo odrywać wzrok od rozmówcy, więc momentalnie zwróciła oczy znów na Orpheusa i jego śliczną towarzyszkę. Ale ziarno podejrzenia zostało zasiane w jej sercu i uwierało boleśnie. Przez skołowana winem głowę przemykały jej kolejne wyobrażenia tego, co jej ukochany mógł robić z tą smukła czarnowłosa kobietą na tarasie. Nie mogąc poznać odpowiedzi chwyciła za nóżkę kieliszka i dopiła resztę...
Awatar użytkownika
Gart
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 521
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gart »

Wzruszył ramionami przyglądając się dziewczynie. Widział, że już całkiem zmarzła. Domyślał się, czemu siedziała tutaj, a nie na sali. Właściwie doskonale ją rozumiał, ale w końcu... Co go obchodziła opinia ludzi?
- Jak zwykle. - odpowiedział wymijająco, uśmiechając się do niej ledwo zauważalnie, chociaż w jego wypadku to było coś nad wyraz niezwykłego.
- Chodź do środka. Zjesz coś, ogrzejesz się i zaraz wróci ci humor. - uniósł dłoń wierzchem ku górze, czekając na Jenyę. Gdzieś wewnątrz siebie miał ochotę już dawno uciec z tego pałacu, ale wiedział jakby się wtedy poczuła lisica. Nie chciał sprawiać nikomu przykrości, tym bardziej jej. Chciał coś jeszcze zaproponować, więc dodał po chwili.
- Zastanawiałaś się, czy mogłabyś tu zostać? W pałacu nauczyłabyś się dużo więcej niż ze mną. Ta kobieta, której chyba uratowałaś życie... wygląda na obeznaną w tym mieście. Zapewne mogłaby zdziałać dość, żebyś mogła zostać na trochę w pałacu. Tym bardziej po tym co zrobiłaś. - zamilkł na chwilę, przyglądając się jej reakcji
- Pewnie myślisz, że mam cie dość. Nie jest tak w żadnym razie, ale uważam, że o wiele lepiej będzie dla ciebie zostać wśród ludzi i tutaj nauczyć się życia niż błąkać ze mną po lasach... - nie umiał powiedzieć tego delikatniej. Mógł tylko mieć nadzieję, że zrozumie jego intencje. Zresztą nie miał zamiaru jej do niczego zmuszać. Gdzieś w głębi siebie miał nadzieję, żeby teraz na niego krzyknęła i uparcie stwierdziła, że pójdzie z nim. Ale wiedział, że to nie skończyłoby się niczym dobrym. Zresztą... on się nie liczył. Żył tylko po to, żeby pomagać innym.
Jenya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jenya »

Dziewczyna zmarszczyła brwi.
-W sumie wolałabym przenieść się z tobą do karczmy, ale nie będę sprawiać kłopotów.- Zeskoczyła z murku i założyła z powrotem pantofle. Na kolejne słowa przyglądała się Szaremu uważnie.
-Nie chcę, nie pasuję do tego świata. Nie podoba mi się ten cały przepych, nie rozumiem co mówią, nie wiem jak się mam zachowywać.- Jęknęła niepewnie patrząc na swoją sukienkę. Była taka śliczna, ale czuła się w niej głupio. Nie krzyczała na niego ani się nie złościła. Po prostu się zmartwiła co było widać na jej twarzyczce.
-Chce zostać z tobą. Chce nadal móc podróżować z tobą po krainach Szary.- Dodała cicho i spuściła wzrok. Czuła, że tym razem rozstanie będzie na serio. Bardzo tego nie chciała, ale co ona mogła zrobić? Mała, bezsilna lisica. Podniosła na niego swój zeszklony wzrok.
-Na pewno tu nie zostanę. Jeśli trzeba jutro rano wyruszę sama. Dziękuję za cały ten czas Szary. Jesteś dla mnie kimś naprawdę bardzo cennym.- Mimo iż się uśmiechała jej głos lekko drżał. Tak bardzo bała się, że ten dzień nastąpi. Jej oczy błyszczały jakby zaraz miały wypuścić kryształowe łzy. Uszła parę kroków, ale zatrzymała się w wejściu na taras. Liczyła, że ją zatrzyma. Liczyła, że powie, że to nieprawda, że chcę nadal z nią podróżować. Że złapie ją za ramię i poczochra znów włosy. Te sekundy zdawały się dla niej wiecznością.
Orpheus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: Zakochany Szlachcic

Post autor: Orpheus »

Wraz z każdą sekundą Orpheus widział jak Niliana wpada w coraz większe upojenie alkoholowe. Artystka nawet nie zauważyła kiedy Lord Sullivan przeprosił i dosiadł się do Arravili Lavert siedzącej obok Niliany. Choć słowa toczyły się dalej dotykając, różnych tematów takich jak pojęcie sztuki, smak potraw królewskich kucharzy, przyszłych dzieł muzykantki albo o kanonach obecnej mody w stolicy państwa, Orpheus zerkał niepostrzeżenie za rozmówczynie sprawdzając jak radzi sobie zastępca mistrza szeptów. Najczęściej było to kiedy Malaika zabierała głos. Choć pewnie była tego nieświadoma, że bardzo się mu przydała. Gdy rozmowa przeszła na tematy królestwa Orpheus dolał Nilianie, Malaice oraz sobie wina, wysoko wnosząc swój kielich do góry.
- Wznieśmy toast za jego wysokość!
Oznajmił.

Tymczasem do Arravili dosiadł się jegomość z ciemną bródką i wąsikami w brązowo-zielonym stroju z długim płaszczem.
- Arravilo co za zaskoczenie!
Zawołał.
- Nie spodziewałem się Ciebie tutaj w tym okresie. Opowiadaj jak tam było w górach Dasso?
I will get to you
And take you down
Tear your insides out
Crush your soul
Awatar użytkownika
Gart
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 521
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gart »

Nie przerywał jej, słuchając ze spokojem każdego słowa. Nic nie okazywał, jedynie pochylił nieco głowę. Spojrzał na nią dopiero kiedy obróciła się plecami i odeszła w stronę wejścia. Od razu sam odepchnął się od murka i podążył za nią. Kiedy już sglądała w tej sukni, ale powiedział to tylko w myślach.ię zrównali, również się zatrzymał, lekko kładąc dłoń na jej ramieniu.
- Więc znajdziemy miejsce które bardziej Ci się spodoba. Ale po drodze nie będziemy mieli takich wygód jak tutaj. - nie uśmiechając się zbytnio, spojrzał na jej twarz, podając dłoń. Chwilę później skierował się na salę w stronę stołu. Musiał przyznać, że lisica wspaniale wyglądała w tej sukni, ale nie powiedział tego na głos.
Nie przejmował się spojrzeniami innych gości. Co prawda jego strój w żaden sposób nie pasował na tak wystawną ucztę, ale jednocześnie nie miał w sobie nic, czym reszta gości mogłaby poczuć się urażona.
Zablokowany

Wróć do „Pałac Króla Arata”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości