Granica

Dezzmond przykucnął pod jednym z drzew, po czym rozejrzał się po okolicy leniwym wzrokiem. Pociągnął kilkakroć nosem nastawiając przy tym uszy. Teraz był już zupełnie pewien, że w okolicy nie ma nic co mogłoby zakłócić jego spokój. Przed nim ciągnęła się średnich rozmiarów polana. Było to idealne miejsce na obóz, otoczone ze wszystkich stron gęstym lasem. Zebrał nieco chrustu na ognisko, postawił niewielki szałas wyścielony wewnątrz wyrośniętą trawą. Wyruszył na polowanie. Jako, że jest wyśmienitym myśliwym oraz garbarzem powrócił nie tylko z pożywieniem, ale także ze skórami, którymi dokończył ścielenie wnętrza szałasu oraz jego "ścian". Gdy rozpalił ognisko, ułożył się w swym szałasie i wyciągnął zza pasa figurkę czarnej pantery. Potarł ją kilkakroć, po czym tuż obok niego ukazał się jego przyjaciel Methee. Pantera ułożyła się przy nim, po czym oboje zasnęli.