Karczma Pośród Mgieł[Przed Karczmą] Przybycie

Miejsce spotkań istnień ze wszystkich krain, nie tylko ziemskich. Terytorium neutralne, położone w górskiej przełęczy. Budynek wzniesiony wiele tysiącleci wstecz przez Maga Doliny, służyć miał mu za pustelnie i ostoje spokoju, dziś stał się miejscem gwarnym i wypełnionym przez istoty z rożnych światów.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

Death sapnęła z oburzenia.
- Jeżeli masz na myśli... - wzburzenie nie pozwoliło jej dokończyć. Zaklęła. - Jeżeli tylko masz TO na myśli... To proszę lepiej poświęcić kilka monet na jakąś dziewkę. Ja, dla twojej wiadomości, dziewką absolutnie nie jestem. A panią - zwróciła się do Villemo - bardzo przepaszam. Choć to przecież nie moja wina, że lunatykuję, a teraz tylko chciałam być uprzejma. Skoro do niczego nie jestem pani potrzebna, to z chęcią wrócę do swojego pokoju. Choć ciekawi mnie to, że zwykła medyczka tak bardzo zna się na magii... - urwała i zaklęła w myślach. Wygadała się! Ten jej głupi, niewyparzony jęzor. Zawsze sprowadzi ją w kłopoty. Zapowiada się ciekawy wieczór., uznała ponuro.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Darogan
Szukający Snów
Posty: 197
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darogan »

A do tej pory spokojne zwierze stawało się coraz bardziej i bardziej agresywne.. w stosunku do nowo przybyłych
Zaczęło głośno warczeć i przyjęło postawę , jak by szykując się do ataku..
Jego wilcze oczy zalśniły... bez wątpienia.. stworzenie było gotowe...
Ukazując swe białe kły spoglądało na obie postacie.. czekając jedynie na coś.. jakiś znak, znak do rozpoczęcia ataku..

A jego pan.. powoli się przebudzał..
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

To chyba jakiś żart! złościła się w duchu Villemo. Wchodzić do kogoś do pokoju, bez pukania, a na dodatek urządzać sobie tu jakieś flirty. Nagle faktycznie poczuła się mieszkanką owego pokoju, a to przemawiała jedynie na jej korzyść. Spojrzała na rycerza, a ten jak na nieszczęście zaczął się przebudzać. Nie było sensu używać magii, Ci tutaj nie wyglądali na takich, którzy uwierzyli by w iluzję. Byli zbyt blisko. Jadnak gdyby... Nie, to pozostawało jako ostateczność.

- Tego na prawdę już za wiele. Jeżeli państwo nie opuścicie tego pokoju zawołam karczmarza - wilk warczał nieustannie, zwłaszcza na mężczyznę ostentacyjnie opierającego się o drzwi. Kobieta wyglądała na oburzoną zalotami elfa, ten jednak nic sobie z tego nie robił. Villemo nie podobało się zachowanie mężczyzny. Musiała zrobić coś, by oboje jak najszybciej opuścili ten pokój.

- Karczmarz! Karczmarz! - zaczęła wołać. Zrobiła gwałtowny krok do przodu, a na to zareagował i wilk, skoczył nagle i teraz znajdował się już bardzo blisko mężczyzny opierającego się o futrynę.

Po chwili, mało przyjemny jegomość, zwany karczmarzem zjawił się w drzwiach pokoju.

- Co tu się do cholery dzieje? - rzekł, zdenerwowany gospodarz.

- Proszę zabrać tych ludzi z pokoju mojego męża - rzekła Villemo.

Męża? co u licha? pomyślał karczmarz, ale uznał, że to nie jego sprawa.

- Aaa... Pani Medyczka. Hmm i rycerze. A Pan właściwie co tu robi? - spojrzał podejrzliwie na elfa.

- Aha.. no tak, to Pan, jak widać mości rycerz nie potrzebuje pomocy, może jak się wybudzi, żonka pozwoli panu z nim porozmawiać. A teraz proszę stąd wyjść - dopiero w tym momencie jegomość zauważył dziewczynę, skrzywił się nieco, ale cóż było robić. Medyczka wyglądała na bogatą, wiedział, że jeśli pozbędzie się tych nieproszonych gości, kobieta słono zapłaci.

- Pani też. No już wynocha, z tego pokoju! - mówili wyrzucając oboje z pokoju Daragona. Wilk cały czas okazywał swoją niechęć wobec obcych, o dziwo wobec karczmarza nie. W końcu mężczyźnie udało się wyprosić intruzów, zamknął drzwi, sam jednak pozostał w pokoju, podejrzliwie patrząc na Villemo.

- Dziękuję, że mi pan pomógł - rzekła dziewczyna, podchodząc do jegomościa i przy okazji poklepując wilka, który uznał ten gest za odwołanie, cofnął się i nieco uspokoił.

- Oto zapłata - dodała i wcisnęła w dłoń karczmarza dwie złote monety. Było to o wiele więcej niż karczmarz mógł się spodziewać.

- I proszę, żeby nikt nie przychodził do tego pokoju, nikt, a zwłaszcza te osoby, które były tu przed chwilą - Karczmarz tylko kiwnął głową, po czym opuścił pokój. Dziewczyna pośpiesznie podeszła do drzwi i zamknęła je na klucz, teraz miała pewność, ze nikt nie dostanie się do środka.
Awatar użytkownika
Darogan
Szukający Snów
Posty: 197
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darogan »

A on.. rycerz na łózko lezący w końcu z swego snu przebudzić się miał..
Powoli otworzył swe oczy widząc jeszcze wszystko jak przez mgłę, pierwsza myśl .."gdzie ja jestem.."
Dłonią jak by odruchową w stronę swej rany ruszył.. lecz.. rany już nie było.. Nawet najmniejszy ślad po niej nie ostał, ni blizny , ni czego kolwiek co by wskazywało ze w ogóle była mu zadana.. Jego mętny jeszcze wzrok powędrował w stronę pierw to wilka .. wyjątkowo spokojnie czuwającego przy nim, a to w stronę niewiasty przy drzwiach jeszcze stojącej. A zachowanie wilka wilce znaczące.. brak agresji ze strony zwierzęcia co do postaci mówiło mu ze i on obawiać się nie musi.. po chwili jednak zebrawszy w sobie nieco siły, zapytał.

- Czy to pani, zawdzięczam wyleczenie z mej rany ?

A jego głos był jeszcze dość nikły.. dość słaby..

Wilk usłyszawszy głos swego pana, energicznie odwrócił się ku jego stronie, już okazując swe zadowolenie , merdając swym wilczym ogonem.. zbliżył się i dłoń jego zaczął lizać..

Na Twarzy rycerze lekki uśmiech pojawił się.. rzekł do swego towarzysza.. jak by wiedział ze on rozumie jego słowa..

- Już dobrze.. spokojnie..
Awatar użytkownika
Therent
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 109
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pól-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therent »

Stał dalej spokojnie, odpowiadając Death i udając, że nie słyszy jak niegrzecznie Villemo swoimi krzykami stara się mu przerwać. Ukłonił się lekko odbijając się od ściany. Jego gest nie był może wykwintny, ale pełen szacunku.
- W żadnym razie nie sugerowałbym podobnej rzeczy, tak szlachetnie wyglądającej pannie. Przykro mi, że w ogóle panienka tak pomyślała. Czyżby nie dostrzegała panna w sobie innych walorów zdolnych uszczęśliwić mężczyznę?
Potem przeniósł wzrok na Villemo wzywającą karczmarza. Zwrócił się do niej z lekkim chłodem i powagą w głosie.
- Droga pani, zapewniam, że zrozumiałem od razu, że nie jestem tu mile widziany i zamierzałem właśnie wyjść, wcześniej jednak chciałem uprzejmie zaoferować swoje towarzystwo tej uroczej pannie. - znów skiną głowa Death całkiem poważnie.
Na widok karczmarza sam się wycofał na korytarz, nie dając się nawet dotknąć. A kiedy ten zachowywał się jak wobec osoby sprawiającej kłopoty, roześmiał się z niedowierzaniem, jakby miał przed sobą zupełnie inną osobę.
- Proszę mi wierzyć, że wszedłem tylko zaoferować pomoc i nie zamierzałem się narzucać. - powiedział do znikającego w pokoju karczmarza.
"Na widok tej kobiety, chyba sraczki dostał" pomyślał i pokręcił głową. Jego wzrok spoczął na Death, która podobnie jak on została wypchnięta z pokoju, z przyczyny, która pozostawała dla niego zagadką.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

- Cóż, skoro tak... - mruknęła niezdecydowanie Death. - Myślę, że dziś już raczej nie usnę, więc możemy się gdzieś przejść. O ile, oczywiście, ma pan na to ochotę - dodała uprzejmie. Po chwili westchnęła. - Wciąż jednak ciekawi mnie ta magiczka podająca się za medyczkę - uznała, że niema żadnych zobowiązań wobec obcej, która w końcu tak nieuprzejmie się zachowała. - Do tego jest mistrzynią Dziedziny Iluzji. Do tego jeszcze Istnienie, trochę mniej Emocji i Umysłu. Życia ma bardzo niewiele, założę się, że jest ledwie nowicjuszką, więc na uzdrowicielkę też mi nie wygląda. Boję się... - wachała się przez chwilę, nie wiedząc, czy pół elf nie uzna tego za śmieszne - Boję się, czy nie będzie chciała zrobić krzywdy temu rannemu - wyznała. - A tak w ogóle, nazywam się Death. A przynajmniej tak na mnie wołali, nie znam mojego prawdziwego imienia - dodała smutno.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Villemo odwróciła się gwałtownie, kiedy usłyszała słaby głos rycerza. Na szczęście zdążyłam pozbyć się tych ludzi... Tylko co teraz? ... Dziewczyna przełknęła ślinę i powoli podeszła do łóżka na którym leżał rycerz. Tylko od czego miała zacząć... Co właściwie miała powiedzieć...

- Witaj - rzekła spokojnie, z lekkim uśmiechem na ustach.

- Tak, to ja wyleczyłam Twoją ranę. Wydaje mi się, że rzucono na Ciebie jakiś czar... śmierci. Jak widzę jego również udało się odpędzić.
- Jestem Villemo Moria - przedstawiła się - Wiele się wydarzyło kiedy byłeś nieprzytomny.
Awatar użytkownika
Darogan
Szukający Snów
Posty: 197
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darogan »

Mężczyzna jedynie zmrużył lekko oczy na słowa kobiety i o rzekomym zaklęciu na niego rzuconym.

- Tak.. dziękuję wiec za Twą pomoc.. , mnie zwą Daroganem, lecz nazwiska rodowego podać Ci nie mogę, przykro mi .. - zawahał się przez chwilę - jestem rycerzem czarnej róży.. i to powinno Ci starczyć niewiasto, doba jest za krótka na te szczegóły.. - rzekł jej już bardziej zdecydowanie lecz.. i chłodno..
- A teraz proszę wybaczyć.. jednak czas mi przygotować się i ruszać w dalsza mą drogę.. zbyt wiele ziaren w klepsydrze czasu się przesypało , zbyt wiele bym mógł tu dłużej zostać..

Rycerz wskazał delikatnym ruchem kobiecie drzwi.. by ta opuściła tą komnatę..
- Przygotowania jednak.. wolałbym sam czynić.. w ciszy.. i spokoju.. - dopowiedział po owym geście, na kobietę chłodno spoglądając.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Villemo zdawał nic nie robić sobie ze słów rycerza, za bardzo był jej potrzebny.

- Posłuchaj mnie rycerzu, cokolwiek pomyślisz sobie kiedy zacznę moją opowieść, zaczekaj aż ją dokończę. Nazywam się Villemo Moria - powtórzyła - Jestem Demonem, Nemorianką, pochodzę z Otchłani. Zadaje się, że to moi pobratymcy zaatakowali Cię i zadali Ci ową ranę, jak i rzucili śmiertelny czar. Oni nie są moim przyjaciółmi, podejrzewam, że ścigają nie tylko Ciebie, ale mnie również. Widziałam list, wypadł kiedy zdejmowałam z Ciebie zbroję... - przerwała na chwilę, nie wiedział jak zacząć dalszą cześć opowieści.

- Moja matka - Nemorianka jak ja, zleciła zabójstwo mojego męża i mnie, aby odebrać nam nasze dziecko. Mojego męża udało jej się zabić, ja uciekłam z Otchłani... ale moje dziecko... matka zabrała je i chce wychować na magiczną kukłę, dzięki której mogłaby zdobyć bardzo duże wpływy w Otchłani, a nawet nią zawładnąć. Musze odzyskać moją córkę, ale otwarcie portalu do Otchłani nie jest prostym zadaniem. Ty możesz mi pomóc... - przełknęła ślinę.

- Kiedy byłeś nieprzytomny do pokoju wpadł mężczyzna i kobieta, nie znam ich, ale podejrzewam, że mogą być albo sługusami mojej matki, albo tymi, którzy szukają Ciebie, tak, czy siak, obojgu nam grozi niebezpieczeństwo ze strony demonów. I najlepszym pomysłem byłoby zniknięcie stąd natychmiast. Ty nie masz nawet miecza, a musisz odnaleźć coś, bardzo cennego, czego ja również potrzebuje. Nie masz pojęcia co potrafią demony, a ja znam je od środka, posiadam ogromną magię i potrafię czytać w ich myślach. Możemy sobie pomóc...
Awatar użytkownika
Darogan
Szukający Snów
Posty: 197
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darogan »

Po wysłuchaniu kobiety rycerz powstał z swego łoża powoli, spojrzał na istotę przed sobą jakby z niedowierzaniem na to co mówi..

- Odważna jesteś wiec.. stając tak przed rycerzem róży i wyznając takie rzeczy, nie ma w Tobie obawy ze mógłbym Cie zgładzić ? Lub też wykorzystać do swych celów ? A co do tych co mnie ścigali.. są mi całkowicie obojętni.. moje życie jest jak pyłek kurzu rzucony na wietrze.. bez znaczenia w morzu czasu. Czy mi się uda czy nie , cóż.. Zawsze ktoś inny może ruszyć w drogę.

Rycerz mówiąc te słowa powoli zaczął swą zbroje przywdziewać..

- Zresztą widać ze i nie umiejętnie list owy przeczytałaś.. potrzebujesz dostać się do tej całej otchłani jezeli dobrze twe słowa pojmuję..
Ale ! - rzekł nieco głośniej niż normalnie - jest to tylko przedmiot który ma pomóc.. a nie to co jest Ci potrzebne..
To czego szukasz jest w obozie mego bractwa.. a zapewniam Cie.. ze wejście tam dla istoty twego pokroju skończyło by się śmiercią.
Więc cóż Ci zostaje.. nic jak tylko pogodzić się z faktem ze nie jestem tym który pomoc Ci może..

Po ubraniu całej zbroi , oraz założenia swego białego płaszcza , rycerz ruszył wolnym krokiem w stronę drzwi.. wilk podążył za nim..

Jednak przed otwarciem drzwi.. staną na moment.. i rzekł już całkiem cicho..

- Jeżeli chcesz.. ruszy.. za mną.. lecz.. nie nie rób sobie nadziej.. nie wiem co stanie się..
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Villemo była wściekła, zawiedziona i pełna goryczy. Na szczęście teraz miała aż trzy wyjścia, pozostać z nieznajomym rycerzem, odnaleźć Largona z jego amuletem, lub udać się do Kamiennego Ołtarza... Wszędzie znajdowała się mała nadzieja, żadna jednak nie była pewna. Wszystkie wyjścia miały pytania bez odpowiedzi. Villemo zmrużyła oczy, nie powiedziała ani słowa, milcząc, pozwoliła odejść rycerzowi w swoją stronę. Wszędzie gdzie pojawiała się nadzieja, szybko też zaczynało gościć rozczarowanie. A może to jej zapał malał w raz z każdym kolejnym niepowodzeniem... Może to ona nie miała już siły by ciągnąć, te, jak mogłoby się wydawać, bezsensowną wędrówkę.
Awatar użytkownika
Darogan
Szukający Snów
Posty: 197
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darogan »

Przekroczył z wolna drzwi swego pokoju i nie zważając na nikogo ruszył w stronę wyjścia karczmy... lecz.. oni już czekali.. ubrani w nietypowe zbroje z ostrym jak brzytwa orężem.. przybyli , przybyli za jego tropem ... i nie byli bynajmniej to przyjaźnie nastawieni rycerz.. wręcz przeciwnie..

- Akradus De Morr'e kłaniam się nisko drogi mój przyjacielu , jak dobrze ze kupiec który spotkał nas na drodze wiele mówił za garść monet i .. oszczędzenie jego życia co w istocie się nie stało .. ale cóż.. chciwość nie popłaca - roześmiał się mężczyzna dość głośno. - A teraz wybierz mój przyjacielu.. mamy Cie zgładzić tu przy wszystkich ? Czy może ruszymy w jakieś ustronne miejsce ? A tak .. i nie licz na pomoc swej grupy.. gdyż i nimi się już odpowiednio zajęliśmy..

Cóż... - odrzekł Darogan - Jeżeli chcecie zasmakować.. w własnej krwi.. zapraszam.. - rycerz róży sięgną po jeden z swych mieczy.. stając do szyku walki na przeciw trzech przeciwników .. dwóch pozostałych czekało spokojnie na zewnątrz przybytku..

Rozpoczęła się szermierka ,a odgłosy tańczących ze sobą ostrzy rozbrzmiewały po całym przybytku..
Jedni jedynie patrzyli na te zmagania , a jeszcze inni....
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Westchnęła cicho, musiała zastanowić się co teraz. Było podobnie źle, jak wtedy, gdy nie miała żadnych możliwości. Więc cóż było lepsze? Patrzyła na zamykane przez rycerza drzwi myśląc co dalej? Nie minęło wiele czasu, a z zmyślenia wyrwały ją hałasy dochodzące z głównej sali karczmy. Co u licha? przeszło jej przez myśl. Dopiero co nieznajomy rycerz wyszedł, a tam na dole coś już się działo. Była pewna, że hałasy bezpośrednio dotyczą nieznajomego mężczyzny. Dziewczyna pośpiesznie wyszła z pokoju.

Korytarz był pusty, Villemo, cicho przeszła po drewnianej podłodze i stanęła, po prawej stronie schodów, schowana za dużym, drewnianym filarem podtrzymującym strop. Stąd mogła widzieć wszystko co działo się w głównej sali, a sama mogła zostać nie zauważona. Nie spodziewała się takiego widoku. W głównej sali rozgorzała walka. Nie znajomy rycerz dał się na grupę uzbrojonych mężczyzn... I... nie wyglądało na to, że miał wygrać... Ludzie przebywający w pomieszczeniu zaczęli uciekać z krzykiem, taranując jeden drugiego. Rycerze nie zwracali nań uwagi.

Villemo zaklęła pod nosem. Nie miała zbyt wielkiego wyboru, walka nie wchodziła w grę, pozostawała jedynie magia. A co jeśli wrogowie, są na nią wrażliwi? Nie miała czasu się nad tym zastanawiać, to było jedyne wyjście... zniknąć. Magia Iluzji rozpłynęła się po jej ciele i Villemo stała się nie widzialna. Pośpiesznie zbiegła ze schodów w dół, do samego centrum walki, unikając ostrzy przeciwników, to że nie było jej widać nie oznaczało, że nie istniała. Pochylona, tak bardzo jak się tylko dało starała się dostać do Daragona. Nagle udało jej się chwycić go za nadgarstek, ta sama magia, która otaczał jej ciało, rozlała się po mężczyźnie, który nagle... zniknął... Zdezorientowani przeciwnicy po raz ostatni uderzyli swoimi mieczami... i... stanęli jak wryci, nie wiedząc co się dzieje. W tym czasie Villemo pociągnęła za sobą Daragona, w stronę drzwi. Dziewczyna nie mogła się odezwać, wtedy wszystko by się wydało... Znaleźli się przy wyjściu, jednym ruchem dziewczyna otworzyła drzwi i oboje wybiegli z karczmy. Gdzieś po drodze kobieta zobaczyła elfa, który wtargnął do pokoju Daragona, najwidoczniej on też należał do bandy, która napadła mężczyznę w karczmie. Po chwili biegu, oboje zniknęli we mgle...

Ciąg Dalszy
Ostatnio edytowane przez Villemo 13 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Therent
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 109
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pól-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therent »

Od dłuższego czasu stał na zewnątrz oparty o ścianę budynku, czekając na Death. Podniósł wzrok, gdy zobaczył nadchodzących mężczyzn, ale o nic nie pytał. Odprowadził ich wzrokiem do drzwi i nawet nie drgnął. Stał dalej z jedną nogą opartą o ścianę, cały ciężar ciała wspierając na drugiej. Obosieczna, elfia glewia stała oparta za nim tak, że przysłaniał ją swoim ciałem. Kiedy mężczyźni weszli do środka, także się nie poruszył, chociaż wyczuwał co może się zaraz wydarzyć. Wyczytał to z ich twarzy. Czekał...

Na odgłosy walki ruszył się niespiesznie. Chwycił drzewce broni i stanął w drzwiach karczmy, zajmując sobą niemal całe przejście. Wodził wzrokiem starając się ocenić dotychczasowy przebieg walki. Z pewnością zamierzał pomóc napadniętemu rycerzowi. Każda okazja była dobra, by zgarnąć dowody wdzięczności. Poza tym dawno nie machał ostrzami i świerzbiły go palce. Ale stało się coś nieoczekiwanego. Darogan zniknął. Therent nie ruszył się więc i czekał dalej w drzwiach, obserwując reakcję uzbrojonych mężczyzn.

Gdy jeden z nich ruszył do drzwi, niewiele myśląc, zamachnął się i ciął zdecydowanie i z zimna krwią, zamierzając uniemozliwić mu wyjście. Nie ruszył się od drzwi i stał tam teraz z lekko połyskującymi czerwienia oczami, z obosiecznym poteżnym drzewcowym mieczem w rękach, na szeroko rozstawionych nogach, a jego broń świszczała tnąc powietrze gdy tylko ktoś spróbował się zbliżyć. Pierwszy z mężczyzn leżał u jego stóp, brocząc krwią, z odciętym prawym ramieniem i rozpłatanym brzuchem.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

Death zmierzała właśnie na miejsce spotkania z Therentem, kiedy usłyszała odgłosy walki. Przebiegła kawałek i ujrzała, co się stało. Niewiele myśląc, zrzuciła z ramiona torbę podróżną i wyciągnęła z pochwy swój Czarny Sztylet. Ale zdawało się to niepotrzebne, Therent doskonale sobie radził. W tym momencie zauważyła coś, co na chwilę zmroziło jej krew w żyłach. Jeden ze zbirów pozostał na zewnątrz, schowany za robgiem. A teraz zmierzał w kierunku Therenta, zamierzając zadać mu cios w plecy!

Death podbiegła do niego w kilku susach i zamachnęła się mocno. Zbir jednak nie był amatorem, sparował uderzenie, z siłą, która omal nie wytrąciła dziewczynie broni z ręki. Teraz na nią przyszedł czas na unik, odskoczyła więc szybko, zachowując równowagę. Długi nóż tamtego przeszył powietrze. Po chwili znów skrzyżowali klingi. Death czuła jednak, że przegrywa, napastnik był od niej dużo lepszy. Ominął jej zasłonę i zadał cios. Dziewczyna w ostatniej chwili odskoczyła, jednak tym razem ostrze trafiło ją w ramię. Rana nie była głęboka, ale bolała. Death wiedziała, że to obniży jej szybkość i teraz jej przeciwnik będzie miał znacznie łatwiejsze zadanie...
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Therent
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 109
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pól-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therent »

Ataku z tyłu się nie spodziewał. Właśnie przed chwilą rozchlastał kolejnego z napastników, a przed sobą miał jeszcze nacierającego osobnika, który uzbrojenie miał najlepsze ze wszystkich i przez cały czas wydawał innym rozkazy. Ograniczał się póki co do uników starając się bezskutecznie sięgnąć ostrzem przeciwnika. Jego tors pokrywały kropelki krwi ofiar, oraz występujący pot. Mięśnie grały pod skórą, zdradzając, że obracanie potężnymi ostrzami stanowiło nie lada wysiłek. Właśnie zaczął się cofać, kiedy usłyszał za sobą szczęk ostrzy i ciche sapanie dziewczyny.
Nie było czasu na myślenie, a tym bardziej na uczucia. Decyzje podjął momentalnie. Wykonał piruet. Ostrza zafurkotały w powietrzu. Doskoczył do przeciwnika Death i ciął go z zaskoczenia przez bark. Chlusnęła krew. Mężczyzna padł z wrzaskiem. W tej samej chwili Death zobaczyła, jak przez brzuch Therenta wyskakuje zakrwawione ostrze miecza wbitego w jego plecy. Poczuł przeszywający ból, ale natychmiast wyłączył jego rejestrowanie w swojej głowie. Ustał na nogach. Chwycił dłonią za wystający mu z trzewi koniec broni, by uniemożliwić przeciwnikowi cofnięcie jej. Spojrzał na Death spomiędzy spadających na twarz srebrnych pasm włosów. Jego oczy wciąż wyrażały determinację i wole walki. Ten, który go przebił pozostał za nim bez broni…
Zablokowany

Wróć do „Karczma Pośród Mgieł”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości