Karczma Pośród Mgieł[Przed Karczmą] Przybycie

Miejsce spotkań istnień ze wszystkich krain, nie tylko ziemskich. Terytorium neutralne, położone w górskiej przełęczy. Budynek wzniesiony wiele tysiącleci wstecz przez Maga Doliny, służyć miał mu za pustelnie i ostoje spokoju, dziś stał się miejscem gwarnym i wypełnionym przez istoty z rożnych światów.
Awatar użytkownika
Darogan
Szukający Snów
Posty: 197
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Przed Karczmą] Przybycie

Post autor: Darogan »

Tej samej nocy.. której jego krew została przelana, przybył po może nie całej godzinie drogi pod przybytek mu nieznany. Wszak nie znał on terenów które ma przemierzyć, a rana jego nie dawała o sobie zapomnieć. Ledwo zwlókł się z swego wierzchowca, jego wzrok się rozmywał.. mgła jakaś umysł jego owijała swym gęstym płaszczem.. Myśli nie dawały spokoju.. " czy ma droga zakończyła się.. "
Chwiejnym krokiem ruszył w stronę karczmy.. a krople krwi za nim jego ścieżkę wyznaczały.. Wilk czarny jak noc kroku mu dotrzymywał..
Jednak nim dotarł do końca swej ścieżki, na ziemie jak kamień , osłabiony , pod zbroi ciężarem upadł..
Towarzyszący mu wilk przystaną przy swym przyjacielu, czy też opiekunie, głowę ku górze skierował.. i zawały przeciągle.. jak by o pomoc wołał...
Awatar użytkownika
Darogan
Szukający Snów
Posty: 197
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darogan »

Przypadki losu.. przeznaczenie.. Często ono potrafi nam splatać figla.. odmienić wszystko.. a także wepchnąć na zupełnie inną ścieżkę.. inną niż tą którą się podąża..

Bogaty kupiec wędrujący niewiadoma skąd.. zauważył swymi chciwymi oczyma lezącego w krwi rycerza.. już nowa myśl w jego umyśle wykiełkowała.. "A może by tak wykorzystać.. nadarzającą się sytuacje.. i tego tu.. konającego.. swym sługą uczynić.."
Spojrzał to na człowieka .. to na wilka przy nim czuwającego.. i straż jakby pełniącego, zawołał głośno i dość donośnie

- Ludzie ! Mamy tu rannego !

Z przybytku w końcu ktoś wyszedł , w końcu ktoś zaciekawiony sytuacją.. a może po prostu zaciekawiony łatwą zdobyczą.. ?
Kupiec podszedł do mężczyzny rzekł cicho lecz bardzo wyraźnie

- Masz tu mieszek złota.. zabierz go do karczmy.. pokój najlepszy wynajmij, i po uzdrowiciela rusz.. jeżeli się spiszesz.. , więcej dostaniesz złota.. niżeli do tej pory na trunek wydałeś..

Mężczyzna jedynie głową kiwną lecz spojrzawszy na wilka niepewnie zapytał..

- A co .. z tym psem ?

Na co kupiec odpowiedział całkiem poważnie

- Włos z głowy ma nie spać.. chce mieć i wilka i tego mężczyznę zdrowego, gdy przybędę tu dnia siódmego..

Mężczyzna jedynie głową z pewną niechęcią kiwną, wrócił na moment do karczmy .. by z towarzyszami już z niej wyjść..
Wbrew swym obawą problemu z wilkiem nie mieli.. ten jak by rozumiejąc sytuacje, dopuścił ich do swego pana..
I tak po paru chwilach już rycerz w łożu , w jednym z pokoi leżał.. a wilk przy nim czuwał.. i czekał.. i czekał..
Na przebudzenie.. swego pana..

"Księga I Rozdział I

O piękna nocy! O jasnosci gwiazd!
Ktora mnie tak pochłaniasz.. spoglądam na ten kwiat...
Lecz nie wiem co w nim takiego, co przyciaga mój wzrok...
Jego płatki, niegdyś mieniły sie kryształową poświatą.
Dziś z czerniały, jak dzisiejsza noc, a cień...
Do tej pory tak blasku jej unikający...
Stał sie... jej największym strażnikiem...
Nawet wilczy bracia, zmieniają swe oblicze.
Ich futra ciemniejsze staja się z dnia na dzień...
Lecz..
Inni zaślepieni nic jeszcze nie dostrzegają, a ja ...
Me serce tej nowej potędze oddaje!
Oddaje ma duszę!
I Miecz ku górze unoszę!
Gdyż dziś, rodzi sie nowy dzień!
I nowa nadzieja!

Dziś rodzi się , czarna róża !
"
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Starała się zrozumieć co tak na prawdę tutaj robi. Cała ta ucieczka zdawała się być jakimś zwariowanym snem. Nie miała pojęcia, że matka wysłała za nią swoją straż tak daleko, po tak długim czasie... Przerażała ją wizja małej Rai w rękach tej starej egoistycznej kobiety. W całej tej sytuacji był jednak jeden plus, strażnicy musieli mieć ze sobą coś co przeniosło ich tutaj i co może przenieść ich z powrotem. Ta myśl dawała nadzieję. VIllemo jeszcze nie wiedziała jak to zrobi, ale była pewna, że zabierze im ów artefakt i w końcu odzyska córkę, choćby miała wyrwać ją z martwych dłoni własnej matki.

Kobieta o kocich oczach siedziała właśnie przy jednym ze stolików karczmy, intensywnie rozmyślając nad swoimi dalszymi działaniami, kiedy do budynku weszło kliku mężczyzn niosących rannego. Strażnik... pomyślała i i odwróciła się gwałtownie w stronę nieznajomych. Na szczęście nie był to nikt z ludzi jej matki, tylko jakiś całkiem jej obcy człowiek. Villemo zmrużyła oczy, które lśniły szmaragdem, jak u pantery, a jej uwagę przykuł czarny wilk podążający za grupą mężczyzn. Ciekawość i chęć pomocy rannemu kazała jej wypytać o cała sprawę karczmarza. Wstała więc od stołu i zaczęła delikatnie wypytywać właściciela karczmy o zaistniałą sytuację. Rzecz jasna nie obyło się bez utraty kilku monet, choć sam karczmarz wiedział nie wiele, Villemo wystarczały jednak informacje które zdobyła. Tak, więc przedstawiła się karczmarzowi jako przyjezdna medyczka, nie wyglądała bowiem ani na anioła, który mógłby leczyć, ani na uzdrowiciela - zielarza. Wiedziała, że jej magia jest na tyle silna by uleczyć dotkliwe rany, nie mogła jednak przyznać się kim jest w rzeczywistości. Karczmarz po chwili wahania zgodził się wpuścić dziewczynę do pokoju rannego, nie czekając na asystę ich uzdrowiciela, bowiem kobieta delikatnie wyperswadowała mu ten pomysł.

Drzwi do niewielkiego, ale przytulnego pokoju otworzyły się, kobieta o czarnych, jak nocne niebo, lokach weszła do środka. Na podłodze przy łóżku warował czarny wilk...
Awatar użytkownika
Darogan
Szukający Snów
Posty: 197
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darogan »

Powietrze zawirowało.. leżący przy łożu wilk uniósł się nagle , a jego wilcze spojrzenie powędrowało w stronę kobiety ...
Do tej pory raczej spokojnie zwierze nieufnie spoglądało na istotę, warcząc z cicha przy tym..
Krok do przodu poczynił, a jego powarkiwanie stało się coraz głośniejsze.. Jak by starał się przepędzić intruza..
Jakby dostrzegał w kobiecie , coś czego nie widzieli inni.. a może po prostu był tak wyćwiczony by w pobliże swego pana kobiety nie dopuścić..

Tuż za groźnie wyglądającym stworzeniem leżał jego nieprzytomny, bezradny pan..
Dość niechlujnie na łożu położony, wciąż przykuty do swej zbroi..
Przy pasie kto spostrzegawczy mógł zauważyć ranę, z której wciąż sączyła się krew..
Trudno było jednak ją dostrzec gdyż czarna jak węgiel zbroja skutecznie ukrywała jej miejsce..

Jego oddech był coraz słabszy, a grymas na twarzy świadczył ze męczy jego ciało wielki ból..
Jednak w tym wszystkim ... w jego osobie, było coś niepokojącego, coś czego zwykły człowiek nie mógłby dostrzec..
Była to nieprzenikniona aura ... ciszy
Ciszy która nie niosła ze sobą nic dobrego, a jedynie lęk przed świtem kolejnego dnia..
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Czarny wilk ewidentnie broniący swego pana przyczaił się i warczał na wchodzącą do pokoju Villemo. Dziewczyna po raz kolejny zmrużyła swoje szmaragdowe oczy i robiąc krok do przodu przykucnęła, by znaleźć się na jednym poziomie z wilkiem. Spokojny i ciepłym wzrokiem spojrzała w oczy przyczajonego zwierzęcia. Nie mogła zrobić nic innego jak tylko czekać. Wilk zdawał się być nie ustępliwy. Dziewczyna wyciągnęła otwartą dłoń w jego stronę.

- Nic mu nie zrobię. Chcę mu tylko pomóc - powiedziała cicho, a jej słowa skierowane były wprost do czarnego wilka, choć nie znała mowy zwierząt, zawsze dogadywała się z nimi bez słów. Miłość do zwierząt, to kolejna nietypowa cech jak dla jej rasy. W tej chwili przez jej głowę przeszła myśl, że nie powinna była się rodzice demonem.

- On może umrzeć jeśli nie dasz mi do niego podejść. Ja na prawdę nie chce mu zrobić krzywdy.
Awatar użytkownika
Darogan
Szukający Snów
Posty: 197
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darogan »

Nieustępliwe zwierze spojrzało z jeszcze większą nieufnością w stronę kobiety..
Jednak w jego wilczych oczach można było zauważyć tez nieznany lęk..
Ale.. przed czym...
Czy przed kobietą.. czy może przed jej słowami o śmierci jego pana..
Nie wiadomo też co nagle się stało.. lecz wilczur odpuścił po chwilach paru
Cofną się pod łoże swego pana i jak by.. wskazując kobiecie ranę lizną miejsce przebicia przez ostrze jednego z łotrów...

A wilk to był nietypowy.. Długie czarne futro , które niemal że lśniło w świetle świec , jego dziwne błyszczące się oczy.. i wyjątkowo ostre kły , którymi mógłby z łatwością przegryźć nie jedną niewieścią kość .. nie przypominał on niczym zwykłego wilka , a i był od innego typowego przedstawiciela gatunku nieco większy.. Wielu jednak mogło uważać że jest to jakiś rzadki nieznany gatunek, co do końca prawdą nie było.. Dziwna siła oddziaływania , odmieniła zwykłego wilka.. w istnienie jakim się stał.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Teraz, kiedy wilk ustąpił Villemo mogła wejść do pokoju nie martwiąc się o to, że ją zaatakuje. Tak, więc nie pozostawało jej nic innego jak zająć się jego rannym panem. Dziewczyna podeszła do łoża, a jej delikatna dłoń dotknęła grzbietu czarnego zwierzęcia na znak pokoju. Spojrzała po nieznajomym mężczyźnie. Jego widok był dla niej nie mały zaskoczeniem, a raczej to co miał na sobie je wywoływało. Wiedziała, że wieśniacy i karczmienni obwiesie nie grzeszyli rozumem, ale pozostawienie na rannym człowieku pancerza było już skrajną głupotą, której Villemo pojąć nie mogła. Nie miała wyboru, musiała ściągnąć z nieznajomego człowieka ciężką i niewygodną zbroję. Nie, nie było to łatwe i zabrało VIllemo wiele cennego czasu, którego w tej sytuacji nie powinno się marnować, ale w końcu udało jej się uwolnić go z niewygodnego pancerza.

Rana mężczyzny nie wyglądało dobrze. Kobieta nie miała przy sobie medykamentów, a nie sądziła by w karczmie prócz spirytusu, którego mogła użyć do dezynfekcji, znalazła coś innego. Pozostawało więc użycie magii, to jednak mogło wzbudzać podejrzenia, w końcu przedstawiła się karczmarzowi jako medyczka, co nie było wcale wielkim kłamstwem. Gdyby tylko miała potrzebne rzeczy mogłaby oczyścić ranę i zszyć ją "normalnymi", niewzbudzającymi podejrzeń, sposobami, jednak tych rzeczy nie miała. Postanowiła użyć więc magi. Jej szczupłe dłonie dotknęły rany, z której nadal sączyła się krew, a z nich płynąć zaczęło niebieskie i zielone światło, oplatające niczym pnące się rośliny, cały tułów nieprzytomnego mężczyzny. Rana, powoli zaczęła się zasklepiać. Niepojętym było jak demon może posługiwać się mocą życia i istnienia, przez myśl Villemo kolejny raz przeszło, że nie powinna była urodzić się tam, w Krainie Mroku...
Awatar użytkownika
Darogan
Szukający Snów
Posty: 197
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darogan »

Rana od zwykłego stalowego miecza nie mogła być żadnym wyzwaniem dla magii i też nim nie była. Oddech zbrojnego stał się nieco bardziej stabilny, gdyż zasklepienie rany, także zniwelowało ból jaki drążył jego ludzkie ciało. Jednak wciąż osłabiony organizm po zbyt dużej stracie krwi potrzebował regeneracji. I czasu.. czasu którego zdaje się mogło zabraknąć ..

Podczas zdejmowania zbroi, przy mężczyźnie można było znaleźć mały pergamin.. pergamin ten zawierał najwyraźniej jakieś rozkazy..
coś po co zbrojny został wysłany.. lecz.. nie tylko..

"Do Darogana - Rycerza Czarnej Róży

Według naszych informacji Aquadis Sendiro , posiada coś czego nam trzeba do wykonania ostatniej części procesu ekstrakcji magicznej..
Na czym owa ekstrakcja miała by polegać.. jak już wiesz sądzimy ze za pomocą silnie skoncentrowanej mocy magicznej w kryształach i przedmiotach magicznych da się stworzyć tak zwany klucz światów , potężny przedmiot dzięki którego pomocy jego posiadacz może przenieść się nawet do samej otchłani.. Spotkanie na naszej drodze grupy Nemorianów .. zdaje się ze tak to się pisze.. ułatwiło nam pracę, istoty te nie spodziewały się najwyraźniej siły naszych różanych ostrz i legły do naszych stup. Co jest jednak dość niepokojące , ich pojawienie się nie wróży nic dobrego. Dlatego także Ty Daroganie otrzymujesz różane ostrze , pilnuj tej broni dobrze gdyż nie chcielibyśmy by ktoś poznał jej sekrety.. W razie zagrożenia zniszcz ją .. wyrywając z klingi kamień róży.
Zdawaj sobie jednak także świadomość z tego
że nie możesz zawieść, a Twój powrót do siedziby bez osiągnięcia celu skończy się dla Ciebie niechybną śmiercią. Lecz bez obawy , do pomocy dostajesz wilka który pomoże wytopić Ci Twój cel , także dostajesz mapę , na której wskazany jest ostatni postój Aquadis'a gdyż jak sądzimy człek ten często się przenosi z miejsca na miejsce - powody z jakich to czyni jednak nie są nam znane.

Agiris - Lord Rycerstwa Czarnej Róży
"

Poza owym listem przy postaci brakowało mapy o której ten mówił.. a ostrze które otrzymała.. było już zniszczone..
Ostatnio edytowane przez Darogan 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Villemo nie mogła uwierzyć własnym oczom. Nie powinna była czytać tego listu, nie powinna... ale przeczytała. Czyżby cała ta sprawa dotyczyła w jakimś stopniu jej? Kolejny raz spojrzała na pergamin Niemorian poprawiła w myślach błąd w tekście. Dziewczyna przysiadła na łóżku i już trzeci raz czytała słowa napisane na kartce. Otchłań, rycerze... klucz światów... nie bardzo pojmowała... i ten rycerz... Wilk... Spojrzał na wpół żywego mężczyznę. Teraz rozumiała co ją do niego ciągnęło. Darogan... powtórzyła jego imię. Rana jaką mu zadano została uleczona, a jednak jego twarz zdawała się blednąć z każdą chwilę. Villemo nie mogła pozwolić mu umrzeć. Obawiała się, że na nieznajomego mógł zostać rzucony czar... wiele rzeczy na to wskazywało... Zniszczone ostrze... brak mapy... wyglądało na to, że został napadnięty przez istoty... nie z tego świata... z Otchłani... Villemo widziała tylko jedno wyjście. Tajemne zaklęcie łączące ze sobą trzy magię, dające oddech życia lub śmierci, mogące niszczyć i tworzyć. Nigdy tego nie robiła... bała się... Nie pozwolę Ci umrzeć... nie teraz kiedy jestem tak blisko... myślała, skupiając całą swoją moc magiczną, pochylając się nad twarzą nieprzytomnego rycerza. Jej spokojny, magiczny oddech spoczął powoli na jego ustach, miał leczyć i ożywać. Całe to zaklęcie i sytuacja zdawały się być, czymś absurdalnym, jakby z baśni, kiedy królewicz budzi pocałunkiem księżniczkę. Niestety w tym co się działo, nie było ani krzty baśni, czy bajki i coś, co na ogół przypomniało pocałunek było tylko częścią rytuału, który wcale nie musiał przynieść efektów...
Awatar użytkownika
Therent
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 109
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pól-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therent »

Wszedł do wnętrza równym, pewnym krokiem, zostawiając za sobą na podłodze mokre ślady butów. Podszedł do wiekszego stołu pod ścianą i ułożył broń na ławie. Była to specyficzna broń. Dwa szerokie i ozdobnie wygięte ostrza z elfimi rzeźbieniami, osadzone z dwóch stron drewnianego drzewca. Obok ostrzy położył podróżna torbę i sam zasiadł za stołem.
Ciepło wnętrza było przyjemne. Miał ochotę coś zjeść. Chociaż nie czuł głodu, lubił czasem zjeść coś dla przyjemności. Jeszcze bardziej miał ochote na czyjeś towarzystwo. Powiodł oczami po sali. Była pusta. Ogień skwierczał na kominku. Z kuchni dobiegał przytłumiony szczęk naczyń. Jeszcze jeden dobry powod, by coś zamówić. Przynajmniej zagada do obsługi.
Wyciągnął nogi przed siebie i skrzyżował ze sobą wysokie ciężkie buty. Ramiona splótł na nagim torsie i czekał z przymrużonymi powiekami, aż ktoś dostrzeże jego obecność w karczmie.

Niska i pulchna dziewczyna wyszła z kuchni za kilka chwil. Otarła ręce o fatruch i rozejrzała sie po wnętrzu. Dostrzegając Therenta podeszła do niego pospiesznie.
- Co panu podac? - głosik miała miły, chociaż buzie niezbyt urodziwą. Wyglądała na nie więcej niż piętnaście wiosen.
Therentowi przeleciało przez głowę, czy karczmarz każe jej świadczyc jeszcze jakieś inne usługi przyjezdnym. Spojrzał w szare niewinne oczy dziewczątka i stwierdził, że to raczej niemożliwe. Uśmiechnął sie do niej lekko. Oparł przedramiona na stole i nachylił się odliczając monety z mieszka. Odłożył trzy na jedna kupkę i trzy na drugą.
- Za tyle podaj miodu... a za tyle zapytaj, czy właściciel przyjdzie napić sie ze mną. - rzekł podsuwając jej najpierw jedną, potem drugą kupkę monet.

Karczmarz zjawił się chwile póżniej i zasiadł na przeciwko pol-elfa. Sapnał powitanie i od razu chwycił w łapsko jeden z kufli, które na stół podała dziewczyna.
- Pańskie? - kiwnął głowa Therent za odchodzącą dziewką.
Karczmarz lekko sie nachmurzył.
- A co ci do tego? - odburknał pod wąsem.
- Z ciekawości pytam. Miłe dziecko. - odparł wesoło nie zrażając się tonem gospodarza.
- Chciałeś pogadac o dziewczynie? Nie jest na sprzedaż.
- Chciałem pogadać o czymkolwiek. Może znalazłaby sie robota w okolicy? Chętnie pomacham mieczem w jakiej bądź sprawie. Gdyby pan cos zasłyszał, bede sie krecić po okolicy i zachodzic do was. Therent - moja godność.
To powiedziawszy wyciągnął prawicę. Karczmarz łypnął nieufnie na dłoń, która wydała mu się zarazem kształtna i mocna. Po chwili jednak ją uścisnął. Potem podrapał się po tyle głowy, gdzie jeszcze pozostało trochę włosów.
- Na górę przynieśli jakiegoś sfatygowanego rycerza. Nie wiem, co zaszło, ale... może będzie chciał wyrównać rachunki jak sie wyliże.

Na taką właśnie sposobność liczył. Rozciągnął sine usta w pewnym siebie uśmiechu i przechylił kufel z miodem. Alkohol zaczął miło łaskotać go w żołądku.
"Dobre miejsce i czas. To będzie dobry dzień."
Dalsza część rozmowy dotyczyła cen żywności i tego jak idą karczemne interesy. Pogawędzili tez o jakości dróg i przewidywaniach na nadchodzącą zimę.
Gdy dopili trunek, karczarz zawołał dziewczyne, by zebrała naczynia. Therent podniósł się z ławy i rozciągnął ramiona na boki. Odsapnął. Nałożył torbę, wziął ostrza i ruszył schodami na górę. Gdy już wbył w połowie piętra karczmarz odwrócił sie nagle w drzwiach kuchni. Przypomniał sobie o kobiecie. Zajrzał na salę, ale nie zobaczył już gościa. Machnał dłonią i wrócił do pracy.
Awatar użytkownika
Darogan
Szukający Snów
Posty: 197
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darogan »

Nie do końca było wiadome, czy napastnicy byli zwykłymi przydrożnymi rabusiami czy może.. czymś więcej.. a jeżeli były to istoty innego wymiaru, co się wydarzyło , że rycerz dojechał aż tu.. i czemu te nie podążyły za nim.. może to tylko szczęście, a może coś więcej..

Po tajemniczym rytuale kobiety.. coś jakby przeszyło ciało rycerza.. a aura , aura która do tej pory przy nim się unosiła jakby się nagle rozproszyła.. osłabła..

Mężczyzna poruszył nagle dłonią.. rytuał przyniósł swój efekt.. jego zmęczone i wątłe ciało jakby na nowo nabierało swej dawnej siły..
Jego oddech stał się całkiem regularny jak i bicie jego serca.

Wilk siedzący do tej pory spokojnie przy łożu swego pana, nagle się uniósł, jednak jego spojrzenie pokierowało się na drzwi komnaty..
Awatar użytkownika
Therent
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 109
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pól-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therent »

Nacisnął klamkę pierwszego z brzegu pokoju. Zajrzał. Było pusto. Podszedł do kolejnego. Jego cięzkie buty przyprawiały podłoge o lekkie skrzypienie. Nie krępował sie wcale zaglądać do tych pomieszczeń. Powiedziano mu, że rycerz jest ranny, a jeśli tak, to może przyda mu sie pomoc. W każdym razie nie bał się zostać przepędzony ścierką przez jakąś nieuważną lokatorkę, która zapomniała zamknąć drzwi na klucz. Ta myśl, go nawet rozbawiła.

Do pokoju w którym leżal Darogan wkroczył pewnie, tak samo jak do poprzednich. Kobieta nachylona nad łóżkiem rannego była widokiem, którego się nie spodziewał, ale też, wcale go to nie speszyło. Nic niezwykłego. Młody mężczyzna, złożony niemocą... urodziwa niewiasta, okazująca mu czułość. Cóż w tym nadzwyczajnego?

- Pani jest kimś bliskim? - zapytał pełnym głosem i kiwnął lekko elfim ostrzem w strone leżącego. Zerknął na wilka równie beznamiętnie i pewnie, obserwując tylko stopień agresji zwierzęcia wymierzony względem siebie.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Villemo usiadła spokojnie na brzegu łóżka rannego i odwróciła się w stronę drzwi. Zmrużyła oczy spoglądając na nieznajomego, gotowa na atak z jego strony. Wiele rzeczy przemawiało na jej korzyść, choćby wilk. Nie była jego właścicielką, ale przybysz o tym nie wiedział i w razie czego zawsze mogła go nim postraszyć. Uniosła głowę, uważnie obserwując intruza.

- To chyba nie Pana sprawa - rzekła spokojnie, ale wiedziała, że to nie koniec, będzie musiała się jakoś wytłumaczyć, kimkolwiek był nieznajomy, czy tutejszym uzdrowicielem, czy kimś całkiem obcym, czy też tym, który ścigał rycerza, dowiedziawszy się, że w jego pokoju przesiaduje obca kobieta nie był by zadowolony, każdy przybysz był jej wrogiem. Tak, więc nie pozostawało nic innego jak kłamać. Tylko kim niby miała być dla rycerza... Siostrą? Żoną? Kochanką? Karczmarzowi przedstawiła się jako medyczka... Ten nieznajomy jednak, nie wyglądał na takiego, który uwierzył by w nieznajomą medyczkę "pochylającą się" tak blisko nad twarzą pacjenta. Więc żona? może kochanką? Niech to diabli przeklęła w duchu Villemo. Żona... postanowiła w myślach, choć już bała się tego, co będzie kiedy rycerz się obudzi.

- Grzeczność wymaga, aby za nim wejdzie się do obcego pokoju, zapukać - dziewczyna wyprostował się i położyła jedną dłoń na grzbiecie wilka, a drugą chwyciła rękę rannego rycerza. Miała nadzieję, że zwierze nie zrobi jej krzywdy, a intruz zrozumie obie jej delikatne aluzje.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

Dookoła panowała niemal idealna ciemność. Rozglądała się z niepokojem. Jej wzrok powoli przystosowywał się do ciemności. Była w niewielkiej komancie, ktoś położył ją na łóżku. Oprócz tego mebla w pokoju znajdowały się jeszcze tylko stolik i dwa krzesła. Chwiejnie wstała i podeszła do okna. Kraty. A więc znów była uwięziona. Oparła się dłonią o parapet, by wyjrzeć, kiedy nagle jej dłoń przeszył ostry ból. Przyjrzała się uważnie swojej ręce. W centrum bólu, po wewnętrznej stronie łokcia, znajdowała się niewielka, okrągła ranka. Po zastrzyku. A więc znów coś jej wstrzyknęli. Ból zaczął się natężać, doszedł do tego także zawrót głowy. Wydawało jej się, że spada...

Death zamrugła nagle. Spojrzała na swoją rękę. Żadnych śladów po zastrzyku, czy choćby bo ukłuciu. Jakim zastrzyku? Zamrszczyła brwi. Nie pamiętała już nic z koszmaru, no może poza tym, że zdecydowanie był to koszmar. Uniosła wzrok. I osłupiała. Znajdowała się zdecydowanie w innej komnacie, niż ta, w której zasnęła. Do tego stała. W łóżku leżał jakiś mężczyzna, a obok niego siedziała kobieta. Parę kroków przed nią stał człowiek. Nie, elf! Hmm, chyba raczej pół elf. Co dziwniejsze, kobieta trzymała rękę na grzbiecie wilka. Co takiego wilk robi w komnacie?

Do tego wyczuwała tu magię. Może to to ją tu przywiodło? W gruńcie rzeczy każda żywa osoba miała w sobie odrobinę magii. Ale tu było jej znacznie więcej, niemal cała koncentrowała się w tej kobiecie... Death przymknęła na chwilę oczy, pozwoliła, by jej umysł sam zbadał sprawę. Dziedzina Iluzji na pewno, i to bardzo wysoki poziom... Trochę gorzej Istnienia. I jeszcze Emocja, Umysł i odrobinka Życia... Pozwoliła sobie na malutki uśmieszek satysfakcji. W tych sprawach nie myliła się. Nigdy.

Dopiero teraz zwróciła uwagę, że ten człowiek w łóżku nie wygląda najlepiej. A też w sposobie, w jakim kobieta patrzyła się na pół elfa było coś niepokojącego. I to jak trzymała rękę na wilku.

Death uznała, że chyba lepiej zrobi jeśli wróci do swojego pokoju. Już miała się wycofać, kiedy nagle ta przeklęta podłoba zaskrzypiała.
- Hm, przepraszam - odezwała się nieśmiało, wiedząc, że teraz już się tak łatwo nie wymknie. - Pierwszy raz udało mi się wylunatykować z pokoju. Czy może... mogłabym w czymś pomóc?
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Zdziwień i intruzów nie było końca. Najpierw ten dziwny mężczyzna wchodzący do pokoju bez pukania, a teraz jakaś magiczna kobieta. Villemo zaczynała się niepokoić, nie podobało jej się to całe zbiorowisko. Złość zaczynała w niej wzbierać. To wszystko przestawało być zabawne. Dziewczyna wstała powoli, a na jej twarzy wyraźnie malowała się irytacja. Cofnęła się o krok zdejmując dłoń z grzbietu wilka, za to drugą kładąc na poduszce obok twarzy nieprzytomnego mężczyzny. Niech to Otchłań pochłonie! Tego już za wiele! myślała. Odwróciła głowę i spojrzała po nadal nieprzytomnym rycerzu. Nie dałam Ci umrzeć, nie dam Cię też zabić. Za dużo wiesz i jesteś mi za bardzo potrzebny, a Ci ludzie nie wydają mi się być przyjaźnie nastawieni... Choć... ja już chyba we wszystkich widzę wrogów... Ech jak dobrze, że jesteś nieprzytomny... pomyślała.

- Przepraszam - rzekła spokojnie, ale jej postawa świadczyła wyraźnie, że nie jest zadowolona, z obecności intruzów - ale co pani tu właściwie robi? - nastąpiła długa pauza, a Villemo odkaszlnęła teatralnie.

- Z resztą, nie ważne. Wybaczcie Państwo, ale z tego co wiem, ten pokój nie należy do Was, a do mojego męża. No i zaczęłam kłamać... - westchnęła w duchu.
- Życzyłabym sobie abyście oboje, natychmiast opuścili to pomieszczenie. Nie trzeba nam pomocy. Jestem medyczką. Możecie zapytać karczmarza. Jest już bardzo późno, a mój mąż, jest ranny i zmęczony, potrzebuje odpoczynku. Życzę miłej nocy - kobieta mówiła powoli, spokojnie, ale bardzo stanowczo, ton jej głosu i sposób w jaki się wyrażała świadczył o tym, że nie pochodziła z ludu, a wręcz przeciwnie ze szlachty. Była niezwykle pewna siebie, życie nauczyło ją, że strach trzeba pokonywać. Zmrużyła oczy, jej wzrok skierował się najpierw na mężczyznę, później na kobietę, a na końcu, bardzo znacząco podał na wilka, jakby chciała dać do zrozumienia nieznajomym, że nie są tu mile widziani i jeśli nie opuszczą pokoju zwierzę może "poczuć się bardzo niezadowolone".
Awatar użytkownika
Therent
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 109
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pól-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therent »

Dostrzegł drugą kobietę i poczuł napływ wesołości, ale nie okazał tego jakoś specjalnie. Słysząc przemowę Villemo, ponowine obrzucił wzrokiem Death.
- Szcześciarz - stwierdził z lekkim rozbawieniem. Potem oparł się barkiem o framugę. Wilka ignorował całkowicie. Od kiedy kobieta położyła dłoń na jego grzbiecie, był przekonany, że to ona nad nim panuje. Jej zachowanie wbrew pozorom jakie starała się stworzyć nie wskazywało na to, by była go w stanie poszczuć na kogoś tylko za natręctwo. Uśmiechnął się spokojnie do Death.
- Jak panienka widzi, ten człowiek ma już troskliwą opiekę... I do tego dość namiętną, z tego co widziałem - dodał by celowo speszyc Villemo. Nie lubił wyniosłości.
- Natomiast jeśli chodzi o mnie, to potrzebuję panienki pomocy, by uczynić ten dzień jeszcze piękniejszym - powiedział to tonem pogodnym, ale poważnym, spoglądając dziewczynie w oczy.
Zablokowany

Wróć do „Karczma Pośród Mgieł”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości