Strona 1 z 1

Historia Naomi

: Pon Wrz 06, 2010 4:36 pm
autor: Angie
Moje opowiadanie które zostało napisane, gdy jeszcze byłam w podstawówce. Ma ono kilka rozdziałów.
Bądźcie wyrozumiali, popełniałam wtedy jeszcze tyle błędów.

Rozdział 1. Trudny początek...

W pociągu, który jechał nad morze siedziała zamyślona dziewczyna. Była to Naomi, szesnastolatka. Była sama w przedziale…,siedziała i myślała. Myśli jej pognały do wydarzeń z ostatniego miesiąca. Z miesiąca, w którym przeżyła koszmar. Osoba, z którą była przez 3 lata zdradziła ją. Zrobił to tak po prostu…gdy się pokłócili. Nie przyznał się jej. Dowiedziała się gdy szukała w jego plecaku chusteczek higienicznych, jednak zamiast nich znalazła różową kopertę. Otworzyła ją…to był list od tej laski z którą ja zdradził. Naomi poczuła na policzkach zimno. Nawet nie zauważyła kiedy zaczęła płakać.

-Te wspomnienia mnie zabiją, krok po kroku. – szepnęła sama do siebie, zamknęła oczy i zasnęła.
Z głębokiego snu obudził ją dzwonek telefonu. Dzwonił głośno i natarczywie, wyjęła telefon z kieszeni i zobaczyła na ekranie : Bartuś dzwoni J .
Hmm…jeszcze nie zmieniła nazwy. Zastanawiała się czy ma odebrać, lecz w końcu to zrobiła.
-Tak słucham- powiedziała zaspanym głosem.
-Hej to ja Bartek. Byłem u Ciebie w domu, chciałem pogadać ale…- chciał dokończyć zdanie ale dziewczyna mu nie pozwoliła.
-Bartek zrozum wreszcie! Zraniłeś mnie, ja nie potrafię Ci wybaczyć i nie chce z tobą rozmawiać! Nie chce słuchać wytłumaczeń! Mam ich dość, daj mi wreszcie spokój rozumiesz ?!- wykrzyczała i chciała się rozłączyć lecz Bartek zrobił to pierwszy.
Naomi myślała że poczuje ulgę kiedy wreszcie Bartek zrozumie, że ona mu nie wybaczy. Jednak tak się nie stało. Czuła się okropnie, gorzej niż przed tą rozmową. Gdy dojechała do Sopotu było już koło 15. Szła ulicami miasta, próbując znaleźć hotel. Gdy go wreszcie znalazła była już 19. Weszła do swojego nowego, tymczasowego domu i poprosiła ciocię o klucze do pokoju. Zostawiła walizki i zmieniła rybaczki na długi jeansowe spodnie. Szła plażą , na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka jej stup dotykały morskie fale. Usiadła na pomoście wpatrywała się w głębinę wody. Włożyła ręce do kieszeni spodni po raz pierwszy od miesiąca czuła się szczęśliwa, wyzwolona. Pod palcami w kieszeni spodni poczuła coś, chciała sprawdzić co to więc wyjęła…Był to złoty naszyjnik w kształcie serca z wygrawerowanym :
Kocham Cię niech zawsze tak zostanie. Pamiętała ten naszyjnik Bartek podarował go jej bardzo dawno temu gdy zaczynali ze sobą chodzić. Miała wtedy 13 lat, a Bartek zmienił jej życie. Był przyjacielem, a zarazem chłopakiem. Mogła mu powierzyć swoje tajemnice, byli ze sobą szczęśliwi. Każdą wolną chwile spędzali razem, nie widzieli poza sobą nikogo więcej. Zawsze mu ufała, a teraz…teraz była tu sama i siedziała na pomoście w nieznanym mieście. Jej jasne blond włosy unosił wiatr. Naomi nawet się nie zastanawiając wrzuciła naszyjnik do wody. W tej samej chwili zauważyła, że ktoś ją obserwuje. Był to chłopak o blond włosach i niebieskich oczach. Dziewczyna poderwała się z pomostu i odskoczyła.
-Przepraszam nie chciałem Cię przestraszyć jestem Adam. Twoja ciocia poprosiła żebym Cię poszukał, bo się martwi. – powiedział chłopak i się uśmiechnął.
-Oki to idziemy.
Panowała niezręczna cisza, w końcu Adam odezwał się.
-Zostaniesz u nas na długo? – zapytał chłopak. Naomi nie zastanawiała się jeszcze nad tym. To było trudne pytanie. Wiedziała, że tu zostanie, ale na ile ?
-Napewno na długo.-powiedziała dziewczyna
-Aha. Trochę to dziwne. –zaczął zastanawiać się Adam.
-Dziwne? Dlaczego dziwne ?! – Naomi zaczęła się denerwować.
-Tak dla mnie to dziwne, przyjechałaś do nieznanego miasta i planujesz sobie życie! Dlaczego to robisz? – zapytał sądząc, że uzyska odpowiedź.
-Nie chce o tym gadać oki?! Nigdy więcej mnie o to nie pytaj! – wykrzyknęła i przyspieszyła kroku.
-Och przepraszam. Wiesz ja ci się przedstawiłem, a ty mi nie.- zmienił temat.
-Jestem Naomi – uśmiechnęła się i podała mu rękę.
-Naomi zobacz już jesteśmy- powiedział.
-Och Naomi jesteś, tak się o Ciebie martwiłam- z hotelu wybiegła wysoka kobieta.
-Ciociu wszystko jest dobrze. Jestem cała i zdrowa. Dobranoc. –powiedziała i pocałowała ciocię w policzek.- Cześć Adam do jutra! – to powiedziawszy poszła na górę.
Położyła się na łóżko. Po raz drugi tego dnia była szczęśliwa. Spojrzała na telefon 15 nieodebranych połączeń i 10 wiadomości od Niko. Niko była jej najlepszą przyjaciółką, przyjaźniły się od dziecka. Wybrała jej numer i zadzwoniła.
- Hej tu Naomi. Dzwoniłaś do mnie…czy coś się stało?! – zapytała.
-Hej Nom tak się cieszę, że dzwonisz. Był u mnie Bartek dopytywał się o ciebie. Chciał koniecznie wiedzieć gdzie pojechałaś. Był wściekły. – opowiadała Niko.
-Chyba nie powiedziałaś mu gdzie jestem ?- zapytała Naomi. Zapanowała cisza…- Niko jesteś tam?!
-Jestem Naomi, ja mu nie powiedziałam, ale…
-Ale co?!
-Ale poszedł do twoich rodziców! – wyksztusiła wreszcie Niko. Obydwie wiedziały, że rodzice Naomi powiedzą mu gdzie jest. Zapytacie dlaczego jej rodzice to zrobią, skoro wiedzą, że skrzywdził ich córkę. Dlatego, że Naomi im nie powiedziała. Sądzili, że Bartek jest idealnym chłopakiem dla ich córeczki. Naomi okłamała ich, że chce odpocząć od środowiska, nałapać świerzego powietrza i inne bzdury.. Oni uwierzyli.- Naomi?
-Tak?
-Uważaj na siebie ! – powiedziała Niko.
-Obiecuje, że będę. – obiecała Naomi swojej przyjaciółce.
-Musze kończyć pa.
-Pa.
Naomi była w szoku. Bartek był na nią wściekły i prawdopodobnie już do niej jechał. Co ma robić? Zamknęła oczu i zasnęła.


CDN

Re: Historia Naomi

: Pon Wrz 06, 2010 6:03 pm
autor: Angie
Rozdział 2. Bo życie to spontan...

Kiedy dziewczyna otworzyła swoje oczy słońce dopiero wschodziło. Wstała i otworzyła okno do pokoju wpadło ciepłe powietrze. Zaczęła zastanawiać się nad wczorajszą nocną rozmową z Niko. Może to jej się po prostu śniło? Nie to nie był sen, ten koszmar dział się naprawdę. On nie był wytworem jej wyobraźni. Był wytworem zranionej dumy chłopaka. Chłopaka, który nie mógł zrozumieć, że ona go nie kocha. A może jednak coś do niego czuje ?
Naomi tak naprawdę nie wiedziała co czuła do Bartka. Czy była to nadal miłość, czy nienawiść ? Czy był jej nadal bliski, czy już nie ? Od przyjazdu tu, a nawet już od miesiąca zadawała sobie bardzo dużo pytań. Te pytania oraz sytuacja, w której się znajdowała ją przerastała. Usiadła na parapecie i popatrzyła przez okno. Za oknem jej pokoju rozciągał się niesamowity krajobraz. Niebo było błękitne i pogodne. Było słychać śpiew ptaków i głosy ludzi, którzy wstawali tak wcześnie by zacząć kolejny dzień. Zeszła z parapetu i podeszła do szafy. Wyjęła z niej różową sukienkę i założyła. Usta pomalowała truskawkowym błyszczykiem i rozczesała swoje długie, blond. Do jej drzwi rozległo się pukanie.

- Proszę. – powiedziała wesołym głosem Naomi po czym usiadła na łóżku. Do jej pokoju weszła ciocia Rose. Była ona wysoką kobietą o rudych włosach. Na jej twarzy zawsze widniał uśmiech. Naomi i ciocia Rose były ze sobą bardzo zrzyte. Naomi była jej ulubioną siostrzenicą.
-Dzień dobry. – powiedziała i uśmiechnęła się.- Moja kochana Naomi już na nogach ?-zapytała.
-Cześć ciociu. Obudziły mnie pierwsze promienie słońca.-powiedziała.
-Tak masz racje to zachwycające uczucie kiedy wstajesz rano i widzisz jak świat budzi się do życia. To właśnie uwielbiam w tym mieście. – powiedziała i usiadła koło siostrzenicy.-Albo mi się wydaje albo się czymś zamartwiasz . – stwierdziła Rose.
-Mylisz się ciociu niczym się nie martwię, tylko myślę.
-A nad czym ty tak myślisz? – zaśmiała się Rose.
-Co mogła bym dziś porobić? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Moim zdaniem powinnaś zwiedzić nasze miasto, ale najpierw musisz zjeść śniadanie. Chodźmy na duł. – powiedziała. Po śniadaniu Naomi wzięła pieniądze i wyszła na ulice Sopotu. Te nieznane miasto ją zadziwiało, te stare kamieniczki odbierały jej dech. Stare mury, pokryte mchem były dla niej czymś cudownym. Od zawsze kochała historie i zabytki. Promyki słońca dotykały twarzy dziewczyny. Te miasto było wyjątkowe, niezwykłe skrywało wiele tajemnic. Pogoda była przepiękna i Naomi stwierdziła, że w życiu trzeba grać spontanicznie. Zobaczyła przed sobą fontannę, a w niej skaczące dzieci. Też kiedyś taka była…nie zastanawiała się co będzie dalej, liczyła się dla niej teraźniejszość. Uśmiechnęła się sama do siebie i zdjęła z nóg klapki.
-Nie ważne co sobie o mnie inni pomyślą liczy się to co ja myślę o sobie.- wyszeptała i wskoczyła do fontanny. Zaczęła chlapać się z dziećmi, którym to oczywiście pasowało. Po kilku minutach jej różowa tunika była cała mokra. Jednak to nie popsuło jej humoru, nadal biegała i cieszyła się życiem. W tej samej chwili ktoś złapał ją za biodra.
-Dzień dobry. –powiedział Adam.
-Hej Adam.-Naomi odwróciła się i pocałowała chłopaka w policzek. – Może był byś tak miły i oprowadził mnie po mieście? – chciała zadać to pytanie z powagą jednak parsknęła śmiechem.
-Jasne. Chodź.-złapał ją za dłoń i pociągnął za sobą. Naomi w ostatniej chwili złapała klapki i popędziła za Adamem. Biegli jakby ktoś ich próbował złapać. W końcu zwolnili i szli bardzo, bardzo powoli.
-Och zobacz kwiaty, jakie piękne. – powiedziała z zachwytem Nom.
-Podobają ci się? –zapytał chłopak.
-Tak są śliczne najbardziej lubię – chciała dokończyć ale Adam krzyknął.
-Poczekaj zgadnę lubisz fiołki? –gdy zadał pytanie zobaczył uśmiech na twarzy pięknej dziewczyny. – Poproszę bukiet fiołków.- wziął kwiaty od kobiety i zapłacił. Wręczył je Naomi.
-Dziękuje są śliczne.- podziękowała za prezent.
-Chodź pokaże ci najpiękniejsze miejsce w tym mieście. Szli i po chwili byli na plaży pełnej ludzi.
- Może popływamy? – zapytał.
-Raczej nie, ja nie mam na sobie kostiumu. – zoriętowała się że było to bardzo głupie, ponieważ miała na sobie mokrą, różową sukienkę. – Oki skaczemy z mola, kto ostatni w wodzie ten wariat. Zaczęła biec, wbiegła na molo i skoczyła. Gdy się wynurzyła Adam był obok niej. Pływali bardzo długo aż nadszedła noc. Wyszli z wody i stanęli na molu. Naomi wyzymała sukienkę, Adam w końcu nie wytrzymał. Zbliżył się do Naomi i podniósł jej głowę. Zaczął zbliżać swoją twarz do jej twarzy. Widać było, że obydwoje chcieli tego pocałunku. Ich usta zbliżały się do siebie lecz w pocałunku przerwał im krzyk.
-Brawo, brawo gratulacje! –krzyczał wściekły Bartek. – Szybko się pocieszyłaś po naszym rozstaniu.
...


CDN

Re: Historia Naomi

: Śro Wrz 08, 2010 8:45 pm
autor: Angie
Rozdział 3. Czy się ułoży?

-Bartek to nie tak! – próbowała tłumaczyć się Naomi.
-Nomciu nie musisz się mu tłumaczyć. – powiedział Adam i ją przytulił.
-„Nomciu nie musisz się mu tłumaczyć”.- zaczął przedrzeźniać Adama Bartek.
-Przestań Bartek najpierw mnie zdradziłeś a teraz rujnujesz mi nowe życie.- Nom zaczęła płakać.
-Wiesz co? Jesteś bezuczuciową żmiją!- wykrzyknął Bartek i poszedł. Naomi nie wytrzymała, nogi się pod nią ugięły. Zaczęła płakać, Adam nie odzywał się ani słowem. Widać było , że był na nią zły.
-Trzeba wracać powiedział. – gniewnym głosem. Naomi się podniosła, szli ale nie odzywali się do siebie.
-Nie mówiłaś, że masz chłopaka, a ja się głupi….-chciał dokończyć ale Naomi mu nie dała.
-Bo nie mam chłopaka.- stwierdziła Naomi.
-A co to było?! –zapytał. Naomi stwierdziła, że czas opowiedzieć Adamowi o historii z Bartkiem. Jak pomyślała tak też zrobiła, opowiedziała chłopakowi całą historię. Adam nic nie powiedział tylko złapał ją za rękę i przytulił. Z nieba zaczął padać deszcz, ale oni nie przejmowali się tym. Naomi wiedziała, że nie ma przed nim żadnych tajemnic i wydawało jej się że z Adamem też tak jest. Chłopak pogładził jej policzek dłonią i zaczął całować. Doszli do hotelu nie odzywając się do siebie. Naomi nawet nie zjadła kolacji tylko pobiegła na górę
i położyła się na łóżko. Wydawało jej się, że to ona jest winna temu co się stało. Czuła się jak zdrajca. Jej zdaniem właśnie zdradziła Bartka. Gdy przyłapał ją z Adamem czuła się nie swojo. Dopiero miesiąc temu zerwała z Bartkiem a teraz już kogoś. Czy naprawdę była bez uczuciową żmiją? Może powinna zerwać z Adamem i dać Bartkowi drugą szanse ? W końcu z Bartkiem znali się od 3 lat i on ją chyba bardzo kochał. Naomi nigdy nie widziała go tak wściekłego.


***
Bartek siedział skulony na chodniku, naprawdę ją kochał. A ona już kogoś ma. Tak łatwo zapomniała wszystkie chwile które razem przeżyli ? Tak łatwo zapomniała o nim ? Był wściekły, po raz pierwszy raz w życiu płakał. Nie wstydził się tego bo płakał z miłości. Wiedział, że ją skrzywdził, wiedział też że nie powinien. To wszystko wiedział, gdy pomyślał wcześniej siedział by teraz na ławce w parku trzymając za rękę Naomi. Potrzebował y Naomi go przytuliła i go pocałowała w usta. Dopiero teraz do chłopaka dotarło co powiedział. Jesteś bezuczuciową żmiją! Jego krzyki wirowały mu po głowie. Te słowa ją zraniły…Ale przecież on nie chciał jej zranić. Jego przemyślenia przerwał dzwonek telefonu. To ona, Naomi.
-Naomi tak się cieszę, że dzwonisz. – powiedział Bartek.
-Sadzę, że powinniśmy pogadać.- stwierdziła Nom.
-Ale chyba bez twojego kochasia? – zapytał .
-Chce pogadać w cztery oczy i to na poważnie. Moim zdaniem powinneś dowiedzieć się co zdecydowałam. Sadze też że moja propozycja jest korzystna dla obu stron. – powiedziała bardzo poważnie.
-Co to za propozycja. – zapytał chłopak.
-Do wiesz się jutro. Pasuje ci o 13 ?
-Tak.
-No to oki. Do jutra.
-Pa.- nie zdążył odpowiedzieć bo ona już się rozłączyła. Co to za propozycja? Bartek bał się jutrzejszej rozmowy nie wiedział czego może oczekiwać po jutrzejszym dniu.



***
Kiedy rano się obudziła szybko się przyszykowała. Była bardzo zdenerwowana. Musiała powiedzieć Adamowi, że to koniec, że ich związek nie ma sensu. Zbiegła na dół po krętych schodach, o mało nie potykając się pod koniec. Biegała i szukała wszędzie ale nigdzie nie mogła znaleźć chłopaka. Przecież teraz powinien być w hotelu i pracować.
-Hej mała szukasz Adama. – zaczepiła ją dziewczyna z różowymi włosami.
-Tak.
-Jest w piwnicy.- powiedziała
-Słucham.
-Jest w piwnicy.
Co on tam robi? Znów musiałam pokonać kręte schody. Zbiegłam i ujrzałam coś przerażającego. Adam siedział i pił.
-Co ty wyrabiasz? – zapytała
-No hej słoneczko. –podniósł się i zaczął iść w jej stronę.
-Nawet się nie zbliżaj.- krzyknęła Naomi. –Teraz nie mam wątpliwości co do naszego zerwania.
-Słucham?
-Dobrze usłyszałeś. Zrywam z tobą, nie chce chodzić z kimś kto pije, ma nałóg i na dodatek nic o nim nie mówi swojej dziewczynie. Żegnaj- krzyknęła.
-Bartek ma racje jesteś żmiją, dlatego właśnie cię zdradził! – wykrzyknął. Dziewczyna nie wytrzymała po prostu wybuchła. Podeszła do Adama i strzeliła go w twarz, a później wybiegła. Gdy wbiegła do pokoju i stanęła przed lustrem zobaczyła, że wygląda koszmarnie. Na zegarku zbliżała się godzina trzynasta. Tak długo zajęło jej zrywanie z Adamem. Szybko się przebrała i pomalowała po czym zbiegła na dół. Wiedziała, że wszystko zależy od tego jak rozegra to spotkanie.


CDN

Re: Historia Naomi

: Czw Wrz 09, 2010 9:37 pm
autor: Angie
Rozdział 4. Pomocy!

Weszła do kawiarni. Przy stoliku czekał już Bartek.
-Hej.- powiedziała Naomi. Wyglądała inaczej niż zwykle. Miała na sobie czarne jeansy, biały T-shirt i czarną jak smoła kamizelkę. Bartek był zdziwiony, ona nigdy wcześniej by się tak nie ubrała. Naomi w tym ubraniu wyglądała kobieco i elegancko.
-Zmieniłaś się.- powiedział zdziwiony chłopak.
-Wiem, dorosłam…ale nie po to tutaj jestem. Chciałam Ci powiedzieć, że…chciała bym byśmy dali sobie jeszcze jedną szanse.- głęboko westchnęła.
-Co?! – Bartek nie mógł uwierzyć to co słyszał.
-Chciała bym byśmy spróbowali jeszcze raz.
-Naomi nie wierze! – złapał dziewczynę za rękę i bardzo długo rozmawiali.
-Jest już późno będę już iść, spotkamy się jutro. Może o 10 ? – zapytała.
-Dobrze widzimy się jutro o 10 na rynku. Uważaj na siebie. – powiedział.
-Będę uważać. Pa.- to powiedziawszy wyszła. Szła bardzo powoli, wydawało jej się, że ktoś ją śledzi, więc przyspieszyła kroku. Wpadła do hotelu i już chciała biec na górę, jednak ciocia Rose zatrzymała ją.
-Naomi mam dla Ciebie list przed chwilą listonosz przyniósł.- podała dziewczynie kopertę.
-Dzięki ciociu.- otworzyła kopertę i zobaczyła litery :

„Nie będziesz spać spokojnie, nie pozwolę Ci na to
Będę twoim koszmarem nocnym, który dręczyć Cię
będzie co noc. Obserwuje Cię.
Twój koszmar…
-Naomi co to?- zapytała ciocia.
-Nic ważnego.- powiedziała i poszła na górę. Poszła do łazienki wziąć prysznic. Bała się naprawdę się bała chodź wierzyła, ż to tylko głupi żart. Wyszła z łazienki i już miała kłaść się spać gdy zadzwonił telefon, odebrała :
-Tam słucham.
-Będę twoim koszmarem, największym koszmarem…-szeptał głos i się rozłączył. Naomi rozpłakała się, była w strasznym szoku, nie miała siły by dalej żyć. Zamknęła oczy i dała się ponieść w krainę snu.


Naomi otworzyła oczy, było ciemno nic nie widziała. Chciała poruszyć nogami i rękoma ale nie mogła. Po chwili zoriętowała się, że jest związana. Czy ją porwano? Chyba nie było to możliwe, a jeśli tak to dlaczego? Co ona takiego zrobiła ? W pomieszczeniu, w którym się znajdowała było zimno, wręcz lodowato. Wydało jej się, że nie jest tu sama…i nie myliła się. Jej twarzy dotknęły szorstkie dłonie. Ktoś z nią był, ktoś przyglądał się jak cierpi. Poczuła, że ta osoba zdejmuje z jej oczu opaskę i wychodzi z pomieszczenia. Słyszała przekręcanie klucza...utknęła tu na dobre. Naomi rozejrzała się. Jej stopy były przykryte kocem, a nogi i ręce związane mocny węzłem. Była w okropnym pomieszczeniu, które przypominało piwnice. Piwnica ta była obskurnym pomieszczeniem. Ze ścian schodziła tapeta, a rury były podziurawione. Próbowała poluźnić węzeł na rękach, ale nie mogła. Siedziała bez czynnie i przyglądała się w sufit. Dziewczyna nie wiedziała co ze sobą począć więc zaczęła myśleć. Myślała głównie o tym co to za człowiek ją tu uwięził.
-Ten człowiek chyba nie ma serca.-mówiła po cichu sama do siebie. W jej myślach pojawiały się kolejne pytania. Pytania, na które nie uzyska odpowiedzi, a nawet jeśli uzyska to jeszcze na te odpowiedzi trochę poczeka. Dlaczego on jej to robi? Oparła głowę o krzesełko które blisko stało. W tym samym momencie do piwnicy wszedł wysoki chłopak, którego zupełnie nie znała a za nim Adam. Przecież mogła się tego spodziewać, chciał się na niej zemścić.
-Dobra robota Kamil, możesz już iść forsę dam ci później. – powiedział do chłopaka. – Spotykamy się znów…jak się czuje moja kochana Naomi ?
-Jesteś draniem, okrutnym draniem jak mogłeś policja cię znajdzie obiecuje Ci pójdziesz do więzienia! –krzyczała dziewczyna.
-Czy ty mi grozisz? –zapytał- Nie masz prawa mi grozić! – spojrzał wściekły na Naomi. Była wystraszona i bezbronna. Złapał ją za ręce.-Rozumiesz?!- dziewczyna nie odpowiedziała. Zbliżył się i uderzył ją w twarz. Bił ją, okładał ciosami, lecz ona się nie odzywała. Przyjmowała jego bicie z godnością. Adam był urażony, Naomi w ten sposób zraniła jego dumę. Wyrwał z pod jej głowy krzesełko. Jej głowa odpadła na posadzkę. Dziewczyna wydała z siebie głuchy dźwięk, ale nic nie powiedziała. Chłopak dostał ataku uderzył z całej siły krzesełkiem w podłogę. Znów spojrzał na dziewczynę płakała. Adam zaczął śmiać się w głos i wyszedł. Naomi wyglądała okropnie…Jej włosy były w krwi, a ciało było w siniakach. W takich chwilach człowiek zastanawia się co z nim dalej będzie. Naomi starała się o tym nie myśleć zobaczyła ze obok niej leży noga od krzesła a w niej wbity gwóźdź. Może to się przyda…zbliżyła ręce do nogi i starała się rozciąć węzeł. Trwało to bardzo długo, ale w końcu się jej udało. Uwolnionymi rękoma zaczęła rozwiązywać węzeł na nogach. Udało się jej chciała się podnieść lecz nie mogła. Ręce i nogi jej zdrętwiały, wszystko bolało ją po ataku Adama. Przecież nie może się poddać, zdjęła z nóg trampki by nie robić hałasu. I ruszyła na górę po schodach. Otworzyła drzwi i weszła na korytarz. Naomi mało nie upadła. Znajdowała się w pięknym domu, stała na marmurowej podłodze. Jeśli tak dobrze powodziło się Adamowi to dlaczego taki był ? To właśnie pytanie nurtowało Naomi. Szła i się potknęła.
- O nie. –szepnęła by Adam jej nie usłyszał. Jednak chłopak wyskoczył z pokoju i zaczął się śmiać.
-Chciałaś uciec?- zapytał.-Stad nie uciekniesz!
-Zostaw mnie w spokoju! Dlaczego mnie tak nie nawiedzisz?!- Naomi zbliżała się do długich marmurowych schodów, które prowadziły na dół. Adam dobiegł do niej.
-Dziwisz się, że cię nienawidzę?! Jesteś bezczelna i egoistyczna!- złapał ją za ręce i zaczął szarpać.
-Zostaw mnie, zostaw błagam!- Naomi krzyczała, była bardzo blisko krawędzi schodów, lecz Adam tego nie zauważył.
-Oki wracaj do swojego kochasia! – wykrzyknął i puścił jej ręce. Naomi nie mogła utrzymać równowagi.
-Naomi nie! – zaczął krzyczeć.
-Pomocy, pomóż mi !- zawołała dziewczyna i spadła krętymi schodami w dół.

Re: Historia Naomi

: Sob Wrz 11, 2010 7:25 am
autor: Angie
Rozdział 5. Powrót ?

Naomi upadła na marmurową podłogę. Leżała zupełnie bezruchu jakby jej tu w ogóle nie było. Adam zbiegł do niej i wpatrywał się w nią. Był zdruzgotany. Przecież nie chciał zrobić jej krzywdy. Zbliżył się do Naomi i dotknął jej blond włosów. Wyjął z kieszeni spodni telefon i zadzwonił po karetkę. Tylko żeby nie było za późno. Pomyślał. Karetka przyjechała po kilku minutach. Od razu wzięli dziewczynę do karetki i zawieźli do szpitala. Adam siedział na schodach i wpatrywał się w odjeżdżającą karetkę. Miał straszne wyrzuty sumienia. Gdyby nie on to wszystko mogło by się nie zdarzyć. Gdyby jej nie uwięził nie chciałaby uciec i … nie spadła by ze schodów. Chłopak wstał i poszedł do kuchni z lodówki wyjął zgrzewkę piwa.

***

Naomi była bardzo długo nie przytomna. Gdy otworzyła oczy zobaczyła duże, wyraźne litery:
„ Intensywna terapia”. Rozejrzała się…była w szpitalu. Starała sobie przypomnieć dlaczego tu jest. Teraz już pamiętała spadła ze schodów w domu Adama. Na wprost łóżka znajdowało się duże okno. Przez okno mogła widzieć kto stoi na korytarzu. Kto się martwi o nią i o jej życie. Na korytarzu zobaczyła rodziców. Mama miała podpuchnięte oczy, a ojciec trzymał ją za rękę. Każdy kto zobaczył by ten obrazek mógł pomyśleć, że ci rodzice i ich córka Naomi tworzą wspaniałą rodzinę. Tylko oni wiedzieli, że tak nie jest. Rodzice dziewczyny starali się oszukiwać wszystkich wkoło, lecz nie da się cały czas oszukiwać. Naomi poznała się na ich kłamstwach i teraz już widziała, że oni nie są razem szczęśliwi. Nie dziwiła się ojcu jej matka miała naprawdę okropny charakter. Od kilku miesięcy denerwowała się przez każdą byle błahostkę. Naomi nie chciała o tym myśleć, więc patrzyła dalej kto ją odwiedził. Zobaczyła Niko swoją najlepszą przyjaciółkę. Niko chodziła to w jedną to w drugą stronę. Zadręczała się tym wszystkim. Niko zawsze się o nią martwiła. W tej samej chwili do sali wszedł Bartek. Uśmiechnął się do niej i usiadł na brzegu łóżka.
-Jak się czujesz? – zapytał.
-Lepiej. – powiedziała. – Bartek chcesz mi coś powiedzieć? – zapytała.
-Ty zawsze mnie rozgryziesz.- uśmiechnął się.
-No mów niech to poprawi mi humor. – na jej twarzy również pojawił się uśmiech.
-Chciał bym byś wróciła ze mną do Warszawy.- powiedział. Zapadła cisza Naomi nie odpowiedziała nic.
-Naomi?
-Bartek ja nie chce wracać. – powiedziała spokojnie i opanowanie.
-Dlaczego?! Nie rozumiem przecież mieliśmy zacząć wszystko od początku. – spojrzał jej prosto w oczy.
- Bartek musze ci coś powiedzieć. Gdy Adam mnie przetrzymywał oraz wtedy gdy spadałam ze schodów w jego domu…wtedy myślała o tobie. W takich chwilach myśli się o najgorszym i tak też było ze mną. – wzięła głęboki wdech i kontynuowała.- Zastanawiałam się co będzie jeśli cię nie zobaczę. Jeśli nie będę mogła popatrzeć ci w oczy. Obiecałam sobie, że będę żyć każdym dniem jeśli z tego wyjdę. Chciałam bym wyjechać. – dokończała.
-Przecież wyjechałaś! Nie widzisz jak to się skończyło?! – wykrzyknął.
-Proszę nie krzycz. Ja chcę wyjechać za granic, coś jak Ameryka. – powiedziała.
-Ty kompletnie zwariowałaś. Nie możesz mnie zostawić. – powiedział Bartek.
-I nie zostawi. Naomi nigdzie nie pojedzie. Bartek chciała bym porozmawiać z córką. – powiedziała matka dziewczyny. Po jej słowach Bartek wyszedł z sali. A pani Angela usiadła na miejscu Bartka. Wpatrywały się w siebie, ale nie odzywały.
-O co chodzi ?- zapytała Naomi.
-Zabieramy cię stąd. Nie ma mowy, żebyś tu nadal mieszkała.- powiedziała Angela.
- A co zabronisz mi ? – zapytała.
-Tak ja i twój ojciec ci zabronimy. – powiedziała.
-Ty i ojciec? Chyba sobie żartujesz wy się nienawidzicie. Myślisz, że nie wiem?
-Naomi wcale tak nie jest.
-Jasne- prychnęła z pogardą dziewczyna. – Nie chce o tym gadać.
-Ale właśnie powinnyśmy porozmawiać. – popatrzyła córce prosto w oczy.
-To się obudziłaś. Nie mamy o czym rozmawiać! – wykrzyknęła.
-No dobrze jeśli nie chcesz możemy nie rozmawiać, ale mam do ciebie jeszcze jedną sprawę. – Angela spojrzałam w okno i zapatrzyła się.
-Co znowu?!- Naomi miała już dość matki.
-Naomi chce żebyś wróciła do domu. Teraz będziesz mi bardzo potrzebna. – powiedziała i spojrzała się prosto w duże oczy córki. Dziewczyna nie wiedziała o co chodzi jej rodzicielce. One nigdy nie miały ze sobą wielkiej więzi. Po prostu jej matka ją urodziła. Dla niej nic to nie znaczyło, a ona teraz chciała by Naomi była dla niej wsparciem? Czy matce zupełnie odbiło zastanawiała się dziewczyna.
-Naomi czy ty mnie słuchasz?- z zamyśleń wyrwał ją jak zwykle przesłodzony głos matki.
-Jasne, a o czym mówiłaś?- zapytała.
-Mówiłam, że będę cię potrzebować. Mówiłam, że…-znów spojrzała w okno.
-No mów! – Naomi wykrzyknęła.
-Jestem w ciąży! – wykrztusiła jej rodzicielka i czekała na reakcje córki. Naomi była w szoku. Spojrzała na matkę. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Naomi nie mogła przypomnieć sobie czy kiedykolwiek widziała jak jej matka płacze. Angela spojrzała na córkę i zapytała :
-Wrócisz ze mną?- spojrzała na nią zapłakanymi oczami. Naomi jeszcze raz spojrzała w duże, smutne oczy matki.
-Wrócę . – powiedziała chodź wiedziała, że będzie żałować tej decyzji.

Re: Historia Naomi

: Nie Wrz 12, 2010 11:17 am
autor: Angie
Rozdział 6. Dom.

Czerwony samochód zatrzymał się na podjeździe dużego domu. Domu, który wprawiał w dziewczynie lęk i strach. To miejsce było dla niej okropne. Naomi nie rozumiała, dlaczego zgodziła się wrócić. Dziewczyna wyszła z samochodu i od razu udała się do domu. Nie chciała oglądać tego miasta otoczonego kurzem, spalinami i krzykami. Otworzyła drzwi i weszła do domu. Panował w nim idealny porządek, który przyprawiał ją o ból głowy i dreszcze. Udała się do pomieszczenia zwanego kuchnią. Jak wiadomo kuchnia jest ulubionym pomieszczeniem w domu ludzi. To w kuchni spotykamy się przy jednym stole, który w jakiś sposób nas jednoczy. Dla Naomi jednak było to najgorsze pomieszczenie w jej domu. Zapewne było tak z powodu seledynowych kafelków oraz fioletowego sufitu. Cały ten „piękny” obrazek zakończony był antycznym stołem. Widok tego pomieszczenia sprawiał w dziewczynie mdłości. Nie miała ochoty patrzeć dłużej na tą artystyczną katastrofę, więc udała się do siebie. Jej pokój był jedynym miejscem, w którym mogła odpocząć. Był też jedynym miejscem nie opętanym przez Angele. Ściany pokoju były pomarańczowo- fioletowe. Dziewczyna rozejrzała się wokoło i uśmiech pojawił się na jej twarzy. Ten pokój był jej własnym arcydziełem. Tylko jej i nikogo więcej. Była z siebie dumna. Rzuciła się na łóżko, a jej głowa opadła na pomarańczowe poduszki. Zastanowiła się chwile, po czym zaczęła szukać czegoś pod jedną z pomarańczowych poduszek. Wyjęła z pod niej duży, kolorowy zeszyt. Otworzyła i zaczęła czytać :

5 kwietnia
Pamiętniku nie chce żyć. Moje serce zostało złamane.
Ten, który był przyjacielem i chłopakiem, zawiódł i
zranił. Tak bardzo bym chciała zapomnieć, wyjechać,
ale musze czekać do wakacji. (…)

Naomi zaczęła przerzucać kartki i znów zaczęła czytać.

10 kwietnia
A jednak znów pisze, bo tylko ty mnie rozumiesz
no i Niko oczywiście. Sytuacja się nie zmieniła.
Chyba, że brać pod uwagę to, że staram się unikać
Bartka, ale nie wychodzi. Ja nie potrafię mu
wybaczyć. (…)

5 maja
Teraz już nie mogę nikomu ufać! Nie wierze, że
Bartek przekonał Niko o swojej nie winności.
Przecież to moja przyjaciółka powinna być po
mojej stronie. (…)

Tak to były jej zapiski. Naomi była tego pewna, tyle że ona nie była tą samą osobą. Zupełnie inną osobą. Przez te kilka miesięcy zmieniła się nie do poznania.
-Tej Naomi już nie ma i nie będzie. – szepnęła po czym wyrzuciła pamiętnik do kosza. W tym samym czasie do pokoju weszła Niko.
-Przepraszam, że nie pukałam, ale…- podbiegła i przytuliła się do przyjaciółki.- Obiecałaś, że będziesz na siebie uważać- pochlipała Niko.
- A skąd miałam wiedzieć, że mnie porwą?! – wykrzyknęła.
-Naomi dlaczego krzyczysz?- Niko była przerażona. Jej przyjaciółka nigdy się tak nie zachowywała. Zawsze była spokojna i cicha.
-Nie widzisz, że się zmieniłam? Już nie jestem tą samą Naomi! Już nie jestem tą naiwną dziewczyną!
-Naomi przestań! Ja się martwiłam, a ty zachowujesz się jak idiotka!- wykrzyknęła Niko. Po sinych policzkach Naomi popłynęły łzy.
-Przepraszam ja nie chciałam tego powiedzieć – szepnęła Niko.
-Wiesz chyba chciałabym zostać sama- powiedziała cicho Naomi.
-Dobrze – powiedziała Niko i wyszła.

***

Po wyjściu Niko, Naomi postanowiła, że pójdzie na spacer. Szła pomału , wpatrując się w każdy najmniejszy szczegół. Ruszyła wzdłuż kamiennej ścieżki. Weszła do parku. Jezioro lśniło w popołudniowym słońcu. Kaczki i łabędzie pływały po nim nie przejmując się niczym. Tak takie ptaki to muszą mieć życie. Żyją wolne bez problemów, bez zmartwień. Nie muszą trudzić się by przetrwać. Być takim pięknym ptakiem to by było coś. Unosić się po lazurowej tafli wody i łapać każdą chwile, każdy dzień. Dziewczyna usiadła na ławce koło jeziora. Wpatrywała się w wodę. Odbijało ono dziewczynę. Dziewczynę, która nie była pewna niczego. Dziewczynę, którą spotykały same nieszczęścia. Dlaczego to właśnie ją spotykał taki los? Dlaczego ona musi cierpieć ? Czym zawiniła? Jej blond włosy unosił wiatr, a w oczach pojawiły się łzy. Tak dużo przeżyła przez tych kilka miesięcy. Podniosła się z ławki i zaczęła iść w stronę domu. Zaczęło zachodzić słońce. Niebo zrobiło się purpurowe. Nikt nie pomyślał by, że zacznie padać deszcz. Naomi nie przejęła się ty. Stała na drodze i pozwalała by deszcz zmoczył jej włosy i ubrania. Strugi wody dotykały jej policzków. Nami doszła do domu i właśnie wtedy usłyszała krzyki i trzaski.

Re: Historia Naomi

: Czw Wrz 30, 2010 6:33 pm
autor: Angie
Rozdział 7. Ucieczka.

Wbiegła do domu po schodach, nawet nie zdejmując butów ani kurtki. Wrzaski dochodziły z sypialni rodziców. Matka siedziała na łóżku z oczami pełnymi łez, a ojciec wykrzykiwał i był mocno wkurwiony. Jego oczy strzelały ogniem , to spojrzenie było nie do wytrzymania. Naomi pierwszy raz widziała ojca tak wściekłego. Wpatrywał się w nią intensywnie i czekał co zrobi.
-Co wy wyprawiacie? Słychać was na całej ulicy! – wykrzyknęła. – Czy wy zawsze musicie zachowywać się jak czuby ? – zapytała z nutką ironii.
-Jak kto? – matka była zaciekawiona słownictwem swojej jedynaczki, lecz ojciec nie. Podszedł do niej i spojrzał w jej twarz.
-Nie masz prawa tak do nas mówić gówniaro! – jego wyraz twarzy wskazywał, że nie żartuje.
-A ty nie masz prawa na mnie krzyczeć! – odgryzła się Naomi. W tej chwili coś zagotowało się w jej ojcu, emocje eksplodowały… Zbliżył się do niej i uderzył ją w twarz.
-Teraz nauczysz się szacunku do starszych. – dziewczyna nie płakała, bo jej ojciec nie był warty nawet kropelki łzy. Uwolniła się z mocnego uścisku, po czym zaczęła iść do siebie.
-Jeszcze nie skończyliśmy! – darł się ile miał sił.
-A mi się wydaje, że tak! Udowodniłeś, że jesteś nienormalny ! – wykrzyknęła i trzasnęła drzwiami do swojego pokoju. Weszła do pokoju i oparła się o drzwi. Dopiero teraz po jej policzku popłynęły łzy. Łzy nienawiści. Łzy strachu. Tak bardzo się bała. Tak bardzo nienawidziła. Ale czy można bać się i jednocześnie nienawidzić? Czy to możliwe? Teraz wiedziała, że tak, bo im bardziej była zła tym bardziej nienawiść wrastała. Krzyki rodziców pomału cichły. Podniosła się z podłogi i podeszła do okna. Teraz wiedziała, że to co zrobiła było złą decyzją. Nie potrzebnie wracała do tego chorego domu. Nie potrzebni wracała do kłopotów. W nim zawsze były kłopoty. Zawsze były jakieś problemy, drobne sprzeczki, ale nigdy takie kłótnie jak dziś. Coś musiało się stać gdy jej nie było. Coś bardzo niedobrego. Rozległo się pukanie do drzwi.
Oki musze jakoś dać radę. [pomyślała]
-Proszę. – do pokoju wszedł Bartek.
-Hej. – powiedział.
-Cześć. Coś się stało? – zapytała.
-Chciałem Cię zobaczyć- wyszeptał i zamknął jej drzwi na klucz. Chłopak zbliżył się do niej i pocałował. Lecz to nie był zwykły pocałunek. Był to namiętny, pełen miłości i tęsknoty pocałunek. Dziewczyna wplotła rękę w jego krótkie, jasne włosy. Bartek wsunął rękę pod jej bluzkę, a ona nie zaprotestowała. Osunęli się na podłogę.

***
Obudziła się obok niego. Leżeli na zimnej podłodze. Wpatrywali się w siebie lecz nie wypowiedzieli ani słowa.
-Nie patrz tak na mnie.- wyszeptała Naomi.
-Jak?
-Tak- zaśmiała się. Znów zrobiło się cicho.
-Chyba już pójdę. – powiedział- Cześć. – Dziewczyna nie zdążyła nawet odpowiedzieć bo go już nie było. Po prostu poszedł. To się nazywa czułość. Nie mogła w to uwierzyć. Zostawił ją samą z sobą, by to przemyślała. Tak chyba o to mu chodziło. Bo o co innego ? Przecież nie zostawił by ją bez powodu prawda? Nie chciała o tym myśleć więc udała się do krainy Morfeusza.

***
Obudziły ją krzyki. No świetnie powtórka z rozrywki. Tym razem wrzaski dobiegały z dołu.
-Wynoś się z mojego domu ździro! Z nim też spałaś ? – ojciec podniósł rękę na matkę lecz dziewczyna go powstrzymała.
-Nawet się nie waż jej dotknąć. I jeśli ci coś ni pasuje to sam stąd spieprzaj. Bo ja mam zamiar spać. A przez to że ty masz jakieś paranoje nie mogę spać! Więc ogarnij tyłek i wynocha. – syknęła. Matka spojrzała na nią z podziwem a może lękiem, ale nie odezwała się. Ojciec natomiast spojrzał na nią.
- Naomi ty nie wiesz o co chodzi. Zapytaj się swojej matulki. Ona jest temu wszystkiemu winna. – powiedział i wyszedł. Zapewne do pubu.
-Dziękuje- wyszeptała. Dziewczyna spojrzała na nią i ruszyła do swojego pokoju. Wyciągnęła spod łóżka wielki plecak. I włożyła do niego najpotrzebniejsze rzeczy. Przebrała się i czekała tylko na to by światło się zgasiło. Nie miała siły dłużej znosić ich humorów. Nie miała już na to siły i ochoty. Zobaczyła że matka zgasiła światło i udała się na dół. Wyjęła papier i napisała :
„ Żegnajcie. Nie szukajcie mnie, bo i tak nie wróce. Mamo wybacz nie chce utrudniać Ci życia. Naomi”
Położyła kartkę i wyszła. Być może na zawsze. Być może już nigdy ich nie zobaczy.


Komentujcie!

Re: Historia Naomi

: Sob Paź 30, 2010 6:45 pm
autor: Aurill
No to ja skomentuje ... :)
Hm ... co do fabuły ... dość ciekawie ... jednak mogłaś to bardziej rozpisać ... wtedy byłoby ok ... :) a tak to jest kilka dużych wydarzeń koło siebie i to ... hm ... za dużo na raz po prostu :)
A ... i jeszcze tak się przenosisz z rodziców na Bartka ... i to też jest dla mnie dziwne ... bo jak piszesz o rodzicach nie wiadomo co się dzieje z Bartkiem ... tak jakby nie istniał ... nie wiem czy rozumiesz ... chodzi mi o taki jakby wstęp ... podsumowanie opisanie ogółem sytuacji i dopiero później opisaniu czegoś szczegółowo ... :D

Co do gramatyki ...
Wyłapałam dwa błędy ortograficzne ... w słowach "dół" i "stóp" .. i z ortografii chyba tyle ... :D
hm ... oprócz tego zabrakło mi kilku przecinków ... no i polskie znaki, których to nie ma ... znaczy ... pojawiają się co jakiś czas ... :)

Rozbawiło mnie też określenie "strzeliła go w twarz" :D
Hm ... co jeszcze ... czasami były takie fragmenty gdzie słowo powtarzało się kilkakrotnie :)
No i trochę literówek ... :D

i tyle moich zastrzeżeń :)
Ale jak na podstawówkę to bardzo dobrze ... :D