Strona 1 z 1

[Pokój w głębi korytarza] Tajemnicza wiadomość.

: Wto Maj 04, 2010 9:05 pm
autor: Meiro
Dziewczyna obdarzyła go nieśmiałym uśmiechem, sam odpowiedział podobnym. Taki mały, wydawałoby się nie znaczący gest, uczynił go szczęśliwszym, a serce wykonało radosny podskok. Jednak, w głowie miał pustkę, czarną dziurę, która wysysała każdą myśl, żart, anegdotę. "I co teraz ?" - jęknął przerażony.Nie miał pojęcia.
Nagle szmer rozmów został przerwany przez huk i brzęk tłuczonego szkła. Jego ciało zareagowało instynktownie, bez żadnego polecenia. Zanim dźwięk na dobre się zaczął on już stał pochylony z wyciągniętymi sztyletami, gotowy do walki. Gdy zorientował się, że to gołębica wywołała całe to zamieszanie, chciał się odwrócić i zignorować resztę przedstawienia. Jednak wtedy ptak przemienił się w człowieka. Już wiedział, że z miłego wieczoru nici. Po czymś takimi zazwyczaj następowały gorsze rzeczy. Nie mylił się, starzec wymamrotał coś o tajemniczym amulecie, źródle i o "nich". Nie wiedział o kogo chodziło, ale w większości przypadku chodziło o demony i resztę im podobnych. W takich przypadkach zaczynała się jego praca.
Spojrzał na Sairę, a w jego oczach czaiło się coś mrocznego, jakby śmierć spoglądał jego oczami. Złota obręcz i źrenice w tym samym kolorze świeciły wewnętrznym blaskiem, mogło się zdawać, że były stworzone z płynnego złota.
- Dowiedz się o co chodzi... Jeśli zdołasz, proszę zrób to - powiedział zmienionym głosem. Sam już błyskawicznym krokiem znalazł się przed drzwiami. Zanim drzwi się zamknęły, można było dostrzec, że trzymał w ręku piękną czarno-złota kosę, a przyczepiony łańcuch wił się wokół niego. Zniknął w ciemnościach oczekując i szukając. "Żaden demon im nie zagrozi" - pomyślał całkowicie pewny siebie, chociaż tyle mógł zdobyć. Jego myśli powędrowały w stronę pozostawionej dziewczyny, która tak dziwnie na niego działała. Zaraz jednak przywołał się do porządku. W tym fachu dekoncentracja oznaczała przyśpieszone spotkanie z bogami, a na razie miał powód, żeby jeszcze trochę pobyć na tym świecie.
Po godzinie obchodów wrócił do karczmy, jego kosa zniknęła w szarawej mgle. Już bez niej przekroczył próg. Okno zostało zakryte jakimś płótnem, aby nie napadało do środka lokalu. Jedynie stały bywalec siedział w kącie sącząc piwo. Starca, właścicieli karczmy i Sairę znalazł w jednym pokoju. Starzec leżał w łóżku nieprzytomny.
- Nic nam nie grozi - powiedział, ale zaraz zdał sobie sprawę ze swojego błędu. Obecni w tym pomieszczeniu, nic o nim nie wiedzieli, a on wiedział, że tak będzie lepiej, bynajmniej na razie.
- Przynajmniej tak sądzę, chyba tak - powiedział z nerwowym, przepraszającym uśmiechem. Każdy z zebranych na pewno zdał sobie sprawę, że te pierwsze słowa były prawdziwe.
- Co z nim ? - spytał chcąc zmienić temat i skinieniem głowy wskazał na mężczyznę na łóżku.

Re: [Pokój w głębi korytarza] Tajemnicza wiadomość.

: Czw Cze 17, 2010 4:32 pm
autor: Saira
Meiro wyszedł. Poczuła się dziwnie, była zmieszana, zaniepokojona, zdezorientowana. Wiedziała jednak, że musi się pozbierać. W tym czasie karczmarz wraz z Railą położyli nieprzytomnego człowiek na noszach i już wnosili go na górę, do pokoju. Saira poszła za nimi. Kiedy położyli staruszka na łóżku, kocica w końcu dostrzegła jego twarz. Stanęła w drzwiach jak sparaliżowana. Przełknęła ślinę, a jej oczy stały się ogromne ze zdziwienia i przerażenia. Jak we śnie przeszła przez pokoju, mijając Railę i karczmarza. Ze łzami w oczach uklękła przy łóżku nieprzytomnego mężczyzny. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Kiedy trochę oprzytomniała, odwróciła głowę w stronę zdziwionej pary elfów.

- Proszę... Zostawcie nas samych... - powiedziała drżącym głosem. Karczmarz i jego żona usłuchali, nie zadając żadnych zbędnych pytań. Mimo, iż ich zdziwienie jedynie są pogłębiło. Saira została sam, na sam z nieprzytomnym czarodziejem. Znała go i to to dobrze. Poznali się podczas jej nauki u Smoków Ziemi, to właśnie on się nią wtedy zajmował. Wiele razy powtarzała, że ma szczęście do staruszków, którzy przygarniają ja pod swoje skrzydła. Od nikogo nie nauczyła się tyle co od niego, co prawda, nawet on nie potrafił ujarzmić w niej, niekontrolowanej energii ognia, ale mimo to była mu wdzięczna za wszystko.

- Trian... - odezwała się w końcu, chwytając za pomarszczoną dłoń starca. - Trian... Obudź się... Proszę.. - mówiła zdławionym głosem.
- Trian...

Mężczyzna poruszył się, a jego powieki drgnęły, z ogromnym wysiłkiem otworzył jednak oczy. Spojrzał na klęcząca przy jego łóżku dziewczynę.

- Saira...Co Ty tu... - wykrztusił, z siebie, słabym, ochrypłym głosem. - Nie ważne... nie ważne. Jak dobrze, że jesteś, Tobie mogę zaufać. Posłuchaj mnie dziecko, nie mam za wiele czasu.
- Trian... ale - odezwała się.
- Cii... dziecko. Poradzisz sobie, wiem, że sobie poradzisz.
- Trian... - powtórzyła dławiąc się łzami.
- Już mówiłem... Ciiii. A teraz mnie posłuchaj. Umieram. Do mojego domu wtargnęło 5 mężczyzn, jeden z nich z pewnością był czarodziejem. Używał czystej magii. Nie miałem z nim szans...Szukali Qilionu... Źródła... wiedzieli, że w smoczej bibliotece, z pewnością natrafiłem na księgi je opisujące. Mieli racje... Nie mogłem im jednak nic o tym powiedzieć. Wiem jakie mają plany...
- Co to jest Qi... - chciała mu przerwać.
- Ciiii! Już mówiłem! - staruszek zakrztusił się. Saira jednak nie zareagowała, patrzyła w czarodzieja, wielkim smutnymi i przerażonymi oczami.
- Qilion, to Źródło, kamień posiadający moc wysysania energii magicznej, a co za tym idzie i życiowej. Każdy kto go posiada, może wyssać magię i życie z dowolnej magicznej istoty. Ten czarodziej... właśnie taki ma plan, odnaleźć Qilion i po kolei zacząć wysysać magię z potężnych istot, a potem dzięki Źródle przejąć władanie nad cała zgromadzoną w nim magią. To niebezpieczne... bardzo niebezpieczne dziecko... Musisz odnaleźć Źródło zanim oni to zrobią... - czarodziej znów się zakrztusił, po czym spojrzał na przerażoną dziewczynę. Wyciągnął do niej dłoń i pogłaskał ją po policzku.
- Dasz sobie radę dziecino, dasz... sobie radę.. - czarodziej opuścił dłoń i zamknął oczy...
- Trian?.. Trian... Trian!.. Proszę! Niee... Nie, Ty nie możesz... Niee!

W tym momencie do pokoju weszła Raila i karczmarz. Nie musieli pytać. wszystko było jasne. Czarodziej nie żył. Saira nadal klęczał przy łóżku staruszka ściskając go za rękę. Nie była w stanie się podnieść. Zjawił się również Meiro. Karczmarz podszedł do zrozpaczonej kotołaczki i podniósł ja z ziemi. Z każdą sekundą w dziewczynie wzbierała, co raz większa rozpacz. Pytanie Meira jakby przeciążyła szale. Saira rzuciła się chłopakowi w ramiona zanosząc się szlochem. Jej ciałem targały dreszcze, a płacz z pewnością usłyszeli nawet goście zgromadzeni w głównej sali.

Re: [Pokój w głębi korytarza] Tajemnicza wiadomość.

: Czw Cze 17, 2010 10:02 pm
autor: Meiro
Gdy spojrzał na karczmarza i jego żonę wiedział, że stało się coś złego. Jego przypuszczenia tylko się potwierdziły, gdy przeniósł swój wzrok na Sairę. Kiedy zapłakana dziewczyna wtuliła się w jego tors, nie wiedział jak zareagować. Takie zachowanie trochę go onieśmieliło i wprawiło w lekkie zakłopotanie. Patrzył błagalnie na karczmarza szukając u niego jakiś wskazówek. Ten tylko się krzywo uśmiechnął i pokazał uniesiony kciuk. Po czym objął swoją żonę i skierował ją do drzwi. Na początku kobieta stawiała opór, martwiła się o Sairę. Jednak elf był nieugięty.
W końcu jedną ręką objął dziewczynę, a drugą zaczął delikatnie ją głaskać po głowie. Zapewne jego ubranie będzie całe mokre od łez, ale w tym momencie w ogóle się tym nie przejmował. Jej kruche ciało w jego ramionach sprawiało, że był szczęśliwy. Jednak jej mokra od łez twarz wywoływała u niego żal i wielki smutek. Nie lubił jak kobiety płakały, nie lubił by ktokolwiek płakał. Wolał sam rozpaczać, tyle razy to robił, że jeden smutek oraz ból w tą, czy w tamtą stronę nie robił dla niego wielkiej różnicy.
Podniósł Sairę i wyszedł z pokoju. Widok martwego ciała nie sprawiał mu przyjemności, a tym bardziej dziewczynie, która jak się mu zdawało, znała nieboszczyka. Magią otworzył drzwi do jej pokoju i posadził ją na brzegu łóżku, samemu siadając obok. Znów zamknął ją w swoim uścisku. W pewnym momencie przestał liczyć upływające minuty. Gdy kobieta już się trochę uspokoiła wyjął chusteczkę i delikatnie wytarł jej twarz. Nie odzywał się, gdyż nie wiedział co powiedzieć. "Nic się nie stało", ta akurat. "Nie martw się, wszystko będzie dobrze", nic już nie będzie takie samo. Każde zdanie jakie przychodziło mu na myśl, delikatnie mówiąc, było nie na miejscu. "Marny ze mnie pocieszyciel" - pomyślał i smutno mu się zrobiło, gdy uświadomił sobie jak niewiele mógł ulżyć istocie obok niego.
- Jeśli chcesz, mogę być przy Tobie - powiedział, nieśmiało nie patrząc w jej oczy. Wzrok wbił w podłogę.
- Przepraszam, że nie mogę zrobić nic więcej - wyznał ciągle wlepiając oczy w deski u stóp, jakby miały zaraz do niego przemówić. Niestety, był zbyt nieśmiały by zrobić coś innego. Nawet nic inneo, nie przychodziło mu do głowy.

Re: [Pokój w głębi korytarza] Tajemnicza wiadomość.

: Czw Cze 17, 2010 11:26 pm
autor: Saira
Była zrozpaczona, na myśl o tym, że ciało Triana leży w pokoju obok, robiło jej się słabo. Nie mogła w to uwierzyć. Nie potrafiła. I to wszystko co powiedział? Nie była w stanie myśleć, nie dziś, nie tej nocy. Meiro otarł jej łzy, a ona patrzyła na niego błagalnym wzrokiem. W głowie miała pustkę. Nie miała pojęcia co powinna zrobić. Jej umysł jakby zatopił się w zupełnie innym świecie. Czuła dudnienie własnego serca i ból rozdzierający je na miliard kawałków. Nie sądziła, że będzie oglądać śmierć tego czarodzieja, jej nauczyciela. Najpierw pobicie, a teraz to.. Nie mogła uwierzyć w wydarzenia ostatnich dni. Jej wielkie, czarne oczy wpatrywały się w spuszczoną głowę Meira. W końcu mężczyzna podniósł ją i spojrzał na bladą twarz kocicy. Saira nadal wpatrywała się bezbronnym wzrokiem w mężczyznę. Wtem jej czarne, kocie ślepia zaczęły zachodzić łzami. Przez jej głowę znowu przebrnęła myśl o zmarłym czarodzieju, leżącym w pokoju obok. Zaniosła się szlochem i po raz kolejny wtuliła w ciało mężczyzny.

- Błagam... - mówiła dławiąc się łzami. - Błagam! Zabierz mnie stąd. Zabierz! Natychmiast! Ja tego nie zniosę! Nie zniosę, że on... Ja.. Proszę, zabierz mnie stąd - mówiła, nieustannie płacząc.

Re: [Pokój w głębi korytarza] Tajemnicza wiadomość.

: Pią Cze 18, 2010 12:53 am
autor: Meiro
Każda łza, która popłynęła z jej oczu była dla niego kolejnym bolesnym skurczem serca. Kiedy już zdawało się, że pierwsza fala rozpaczy zelżała, nadeszła druga wraz z dodatkową porcją łez. Mógł tylko przytulać, ocierać łzy, czuł się bezsilny. Dlatego też, gdy Saira poprosiła go, aby ją stąd zabrał nie wahał się ani chwili.
- Poczekaj chwilę - powiedział i pobiegł do swojego pokoju. Pochował resztę swoich rzeczy, a miał ich niewiele. Wrócił do pokoju dziewczyny i rozglądnął się. Spakował wszystko co wydawało mu się należeć do niej, po czym wziął ją na ręce. Podziękował za niewiarygodną siłę Przeklętych, bez niej raczej długie noszenie kobiety byłoby niemożliwe. Zszedł na dół. Posadził kotołaczkę na krześle i podszedł do karczmarza usytuowanego za barem. Elf o ni nie spytał, tylko znacząco zerknął na zrozpaczoną dziewczynę.
- Jest w rozsypce. Najpierw napad, a teraz to. NA pewno znała tego mężczyznę - powiedział chłopak i przeczesał włosy dłonią. "Czeka mnie sporo pracy" - pomyślał. Miał nadzieję, że uda mu się zabrać od niej ból.
- Tutaj jest zapłata za mój pokój, pokój Sairy i opiekę za nią, oraz za pogrzeb tego człowieka. Na pewno wystarczy, aby pokryć wszystko. Przepraszam, że zwracam się z tym do Ciebie. Miałem sam to zrobić, ale Saira chce opuścić to miasteczko - dodał Meiro stawiając na ladzie woreczek z monetami. Elf na początku nie chciał przyjąć tych pieniędzy i Przeklęty to rozumiał. Jednak nie zamierzał odpuszczać, więcx w końcu karczmarz przyjął zapłatę. Pożegnał się z elfem.
- Zaopiekuj się nią - powiedział tylko do pleców chłopaka.
- Jeśli tego będzie chciała, zrobię to - odpowiedział. Otulił Sairę swoim płaszczem i otarł jej łzy wierzchem dłoni.
- Noc może być dla Ciebie chłodna - powiedział miękkim głosem i znowu dźwignął ją na ręce. "Mateczko, mam nadzieję, że mi powiesz co mam robić" - pomyślał z nadzieją chłopak.
Po chwili byli już na zewnątrz. Nie wiedział w którą stronę ma iść. W końcu ruszył z przyklejoną do jego koszuli dziewczyną. Nie było to trudne.
- Dałbym sobie rękę uciąć, ale myślałem, że będziesz ważyć więcej - powiedział chcąc choć trochę rozweselić atmosferę. Jego łowa nie wyrządziły zamierzonego efektu.
- Słyszał, że Menaos jest pięknym miastem, na razie je odwiedzimy - powiedział przekonany. "Chyba, że skierujesz mnie gdzie indziej" - pomyślał. Popatrzył na granatowe niebo usiane świecącymi punktami. "Bogini, nie pozwól, aby kłopoty nas dopadły" - pomyślał z prośbą. Nie wiedział jak zareagowałaby Saira na następne problemy. A coś mu podpowiadało, że jednak nie najlepiej.

Ciąg dalszy.