[Azyl] - Rytua³ tworzenia
: Pon Kwi 26, 2010 10:39 pm
Alva czeka³a ju¿ od godziny w ciemnym i parnym ogrodzie ze wszystkim, co by³o potrzebne do rytua³u utworzenia wizji i jej materializacji. A wiêc idealnie roz³o¿one na ma³ym o³tarzyku by³y krótkie, bia³e ¶wiece, dwa ma³e woreczki, które napêcznia³e od jakiego¶ proszku, domaga³y siê uwolnienia z tych mêczarni. Dalej znajdowa³ siê idealnie wyczyszczony sztylet rytualny, ze zdobion± bursztynow± rêkoje¶ci±, gruba i zakurzona ksiêga, bia³a kreda.
Oparta o jeden z filarów Alva dostrzeg³a, ¿e Zgromadzenie siê zbli¿a - na czele zacniej kopani, powolnym krokiem porusza³a siê Doren, która swoim spojrzeniem odgania³a nachalne ro¶linki. Ubrana by³a w d³ug±, szar± szatê, o szerokich rêkawach zdobion± zielonymi i kwiecistymi ornamentami. W³osy mia³a spiête w dostojny kok, a jej postura, jak zwykle by³a nienaganna. Za ni± o wiele zwinniejszymi ruchami, czy raczej podskokami zbli¿a³a siê Keira. Ona by³a ubrana w krótk± szatkê, o br±zowym kolorze, który idealnie komponowa³ siê z ciekaw± bi¿uteri±, jak± by³y ró¿nokolorowe koraliki, czy z³ociste frêdzle. By³a odprê¿ona i nie ba³a siê niczego, w³osy mia³a rozpuszczone, a raczej tylko delikatnie zwi±zane cienk± wst±¿eczk±. W prawej rêce, mocno zaciska³a pewne zawini±tko. Co by³o w ¶rodku ? - tego ju¿ Alva dawno siê domy¶li³a. Kilka kroków za Keir±, sz³a Estra z rozjuszonym czerwonym warkoczem, który oznacza³ absolutn± perfekcjê w dzia³aniu. Ubrana by³a zwyczajnie, w d³ugi p³aszcz podszywany ciep³ym futerkiem i wysokie buty, w które by³y wpuszczone w±skie spodnie. Bi¿uterii nie by³o widaæ, a nic w tym dziwnego - Estra nie lubi³a nadto siê zdobiæ.
-A gdzie podziewa siê Verna ? - Alva od razu zauwa¿y³a brak b³êkitu w otoczeniu, który naprawdê rzuca³ siê w oczy.
-Ona posz ... - Keira tylko zd±¿y³a zacz±æ, a wtedy g³o¶ny stukot obcasów, u¶wiadomi³, ¿e oto i ostatnia Siostra przyby³a.
-Won, wynocha no ju¿ wy bestie, bo kocurem poszczuje ! - si³uj±ca siê z ro¶linami Verna, wreszcie oswobodzona i wolna stanê³a w ca³ym swoim wielkim majestacie przed innymi wied¼mami - Oj nie patrzcie siê tak na mnie, zab³±dzi³am, bo znowu te chwasty, to znaczy dostojne ro¶liny nie chcia³y mnie przepu¶ciæ.
Verna by³a ubrana w dosyæ obcis³± odzie¿ i gorset, oczywi¶cie wszystko razi³o b³êkitem, który musia³ pasowaæ do jej koloru oczy.
-Dobrze, ju¿ dobrze, zacznijmy wiêc od tego, co najwa¿niejsze. Planujê wywo³aæ wizjê nie¿yj±cego zaklinacza, a nastêpnie j± zmaterializowaæ. Co to znaczy ? Znaczy to tyle, ¿e przywo³amy do nas ¿ywe zw³oki, które bêdê musia³y mi co¶ powiedzieæ. Po uzyskaniu ciekawych informacji, po prostu ode¶lemy umarlaka do jego przytulnego mieszkanka - Alva chwilê siê zastanowi³a, podchodz±c w tym czasie do o³tarzyka, nagle obróci³a siê z powrotem do towarzyszek i napomknê³a - Owy zaklinacz to Marcus Flavel.
Reakcje wied¼m by³y naprawdê ró¿ne - Doren lekko siê wzdrygnê³a, spogl±daj±c badawczo na kamienn± p³ytê, Keira z lekkim u¶miechem przebiega³a spojrzeniem od g³ównej wied¼my, do wszystkich przygotowanych ingrediencji. Verna wyra¼nie zainteresowana ogryzkiem swojego jab³ka, przytaknê³a tylko najwyra¼niej lekcewa¿±c rozmowê. Jedynie Estra postanowi³a prze³amaæ niewygodne milczenie i niepewno¶æ.
-Marcus Flavel, zabi³ ponad dwudziestu innych czarodziejów odbieraj±c im przy tym energiê magiczn±. Wiêc jak to siê sta³o, ¿e teraz gryzie glebê ? - rzeczywi¶cie Estra orientowa³a siê w wielu kwestiach magicznych, jednak zaklinanie i wszyscy s³ynni zaklinacze to dzia³ka Alvy.
-Flavel pomyli³ zaklêcia, co spowodowa³o zachwianie jego energii magicznej i zatrzymania pracy serca - odpowiedzia³a krótko, rozstawiaj±c i zapalaj±c ¶wiecê.
-Ah tak, tak ! Czyta³am o nim! - wydarta jak ze snu Verna, zaczê³a sypaæ informacjami, jak to siê robi w sztuczkach iluzjonistycznych, tam jednak wyskakuj± króliki - Chcia³ otworzyæ jaki¶ portal umys³owy, jednak by³ chyba pijany i odstawi³ tak± hecê, ¿e ho ho!. Zrobi³ siê czerwony, jak d¿em i chlast, ch³op by³ i ch³opa nie ma.
-Tak, nie zmienia to jednak stanu rzeczy, jakim jest to, ¿e po materializacji on bêdzie móg³ przerwaæ kr±g ochronny, a wtedy bez problemu bêdzie móg³ u¿ywaæ magii - powiedzia³a nagle Doren, która nadal têpo wpatrywa³a siê w znany tylko sobie punkt na kamiennej p³ycie.
-To oczywiste, ¿e skurczybyk jest na tyle sprytny, ¿e bêdzie próbowa³ przerwaæ kr±g, dlatego mamy dwa wyj¶cia. Jedno pacyfistyczne, drugie absolutnie nie - Alva siêgnê³a po schowany, szary, lniany worek, który po uchyleniu uderzy³ jasnym ¶wiat³em - Kamienie Uwiêzienia. Mo¿na ich u¿yæ tylko raz w ci±gu pó³ roku, ich efekt jest prosty. Po u³o¿eniu krêgu z piêciu kamieniu, zostanie utworzona magiczna klatka, która jest teoretycznie nie do przerwania, zdarza³o siê jednak, ¿e kilka demonów zdo³a³o rozerwaæ sieæ. Dlatego Keira ma jeszcze co¶ - lekkim skinieniem g³owy Alva przyzwoli³a na rozwiniêcie malutkiego zawini±tka. A kobiet± ukaza³a siê ma³a fiolka wype³niona z³otozielonym p³ynem.
-To smoczy jad. W mojej rodzinie s± trzy takie fiolki i ka¿da z nich zabija natychmiast. Wystarczy, ¿e rozbijemy to na jego ciele, a wtedy zniszczymy go na dobre, co za tym idzie ? Nie bêdziemy mog³y go odes³aæ, a jedynie unicestwiæ - wied¼ma zrobi³a smutn±, a raczej udawan± smutn± minê.
-A wiêc wszystko wiadome, pora siê przygotowaæ - po s³owach Alvy, kobiety jakby natchnione, same wiedzia³y co robiæ.
Keira siêgnê³a po wiêkszy woreczek, w którym znajdowa³ siê Proch ochronny, który mia³ formê malutkich, fioletowych kryszta³ków. Rozsypa³a proszek wokó³ ca³ej okr±g³ej kamiennej p³yty, a w tym czasie za ni±, jak zwykle wolniejszym krokiem sz³a Doren, która delikatn± lini± zrobi³a drugi okr±g, nak³adaj±cy siê z fioletowym zarysem. Tym razem kryszta³ki by³y bia³e, a wiêc by³a to sól, która wzmacnia³a dzia³anie innych ochronnych substancji. W ¶rodku krêgu Estra pisa³a kred± dziwne magiczne runy, które mia³y u³atwiæ materializacjê Marcusa i nie doprowadziæ, do naruszenia cia³a. Ju¿ prawie wszystko by³o gotowe, teraz tylko ka¿da z wied¼m otrzyma³a ochronny kryszta³, który po³o¿y³a za swoim plecami i przykry³a chust±. Ksiêga znalaz³a siê przed obliczem Alvy, a ona sama za pomoc± sztyletu, do ma³ej, czystej fiolki odda³a kilka kropel krwi. Tak samo zrobi³y kolejne wied¼my, a¿ naczynie wróci³o do g³ównej wied¼my. Wtedy rozpocz±³ siê rytua³.
- Otwórz siê otch³ani czelu¶ci, uka¿ prawdê, uka¿ ¿ycie. Mocy piêæ, si³ wiele, przyzywamy ¶mieræ. Flavela Marcusa uka¿ oblicze, Siostry Kruka to my przyzywamy Go! - formu³a zosta³a wyskandowana idealnie równo przez wszystkie wied¼my, a wtedy fiolka z krwi± wyl±dowa³a w ¶rodku krêgu i zapisanych run. Siedz±ce w pozycji lotosu wied¼my, czeka³y na efekt, który nast±pi³ szybko. Runy rozb³ys³y jasnym, ¿ó³tym ¶wiat³em, kolor fioletowych kryszta³ków zmieni³ siê na barwê ciemnej zieleni. Kr±g tak¿e rozb³ysn±³, unosz±c siê ju¿ w formie czysto magicznej. Bariery ochronne Azylu zaczê³y dzia³aæ, a kobietom zaczê³a siê ukazywaæ sylwetka, lekko ko¶lawa i jeszcze niewyra¼na.
-Równaæ drogie panie, równaæ! - wszystko musia³o byæ idealnie, a s³owa Alvy mocno pokrzepi³y do dzia³ania. Nied³ugo przed ich obliczem uka¿e siê zaklinacz, którego albo zwyczajnie ode¶l±, albo bêd± musia³y rozwaliæ na drobny mak.
Oparta o jeden z filarów Alva dostrzeg³a, ¿e Zgromadzenie siê zbli¿a - na czele zacniej kopani, powolnym krokiem porusza³a siê Doren, która swoim spojrzeniem odgania³a nachalne ro¶linki. Ubrana by³a w d³ug±, szar± szatê, o szerokich rêkawach zdobion± zielonymi i kwiecistymi ornamentami. W³osy mia³a spiête w dostojny kok, a jej postura, jak zwykle by³a nienaganna. Za ni± o wiele zwinniejszymi ruchami, czy raczej podskokami zbli¿a³a siê Keira. Ona by³a ubrana w krótk± szatkê, o br±zowym kolorze, który idealnie komponowa³ siê z ciekaw± bi¿uteri±, jak± by³y ró¿nokolorowe koraliki, czy z³ociste frêdzle. By³a odprê¿ona i nie ba³a siê niczego, w³osy mia³a rozpuszczone, a raczej tylko delikatnie zwi±zane cienk± wst±¿eczk±. W prawej rêce, mocno zaciska³a pewne zawini±tko. Co by³o w ¶rodku ? - tego ju¿ Alva dawno siê domy¶li³a. Kilka kroków za Keir±, sz³a Estra z rozjuszonym czerwonym warkoczem, który oznacza³ absolutn± perfekcjê w dzia³aniu. Ubrana by³a zwyczajnie, w d³ugi p³aszcz podszywany ciep³ym futerkiem i wysokie buty, w które by³y wpuszczone w±skie spodnie. Bi¿uterii nie by³o widaæ, a nic w tym dziwnego - Estra nie lubi³a nadto siê zdobiæ.
-A gdzie podziewa siê Verna ? - Alva od razu zauwa¿y³a brak b³êkitu w otoczeniu, który naprawdê rzuca³ siê w oczy.
-Ona posz ... - Keira tylko zd±¿y³a zacz±æ, a wtedy g³o¶ny stukot obcasów, u¶wiadomi³, ¿e oto i ostatnia Siostra przyby³a.
-Won, wynocha no ju¿ wy bestie, bo kocurem poszczuje ! - si³uj±ca siê z ro¶linami Verna, wreszcie oswobodzona i wolna stanê³a w ca³ym swoim wielkim majestacie przed innymi wied¼mami - Oj nie patrzcie siê tak na mnie, zab³±dzi³am, bo znowu te chwasty, to znaczy dostojne ro¶liny nie chcia³y mnie przepu¶ciæ.
Verna by³a ubrana w dosyæ obcis³± odzie¿ i gorset, oczywi¶cie wszystko razi³o b³êkitem, który musia³ pasowaæ do jej koloru oczy.
-Dobrze, ju¿ dobrze, zacznijmy wiêc od tego, co najwa¿niejsze. Planujê wywo³aæ wizjê nie¿yj±cego zaklinacza, a nastêpnie j± zmaterializowaæ. Co to znaczy ? Znaczy to tyle, ¿e przywo³amy do nas ¿ywe zw³oki, które bêdê musia³y mi co¶ powiedzieæ. Po uzyskaniu ciekawych informacji, po prostu ode¶lemy umarlaka do jego przytulnego mieszkanka - Alva chwilê siê zastanowi³a, podchodz±c w tym czasie do o³tarzyka, nagle obróci³a siê z powrotem do towarzyszek i napomknê³a - Owy zaklinacz to Marcus Flavel.
Reakcje wied¼m by³y naprawdê ró¿ne - Doren lekko siê wzdrygnê³a, spogl±daj±c badawczo na kamienn± p³ytê, Keira z lekkim u¶miechem przebiega³a spojrzeniem od g³ównej wied¼my, do wszystkich przygotowanych ingrediencji. Verna wyra¼nie zainteresowana ogryzkiem swojego jab³ka, przytaknê³a tylko najwyra¼niej lekcewa¿±c rozmowê. Jedynie Estra postanowi³a prze³amaæ niewygodne milczenie i niepewno¶æ.
-Marcus Flavel, zabi³ ponad dwudziestu innych czarodziejów odbieraj±c im przy tym energiê magiczn±. Wiêc jak to siê sta³o, ¿e teraz gryzie glebê ? - rzeczywi¶cie Estra orientowa³a siê w wielu kwestiach magicznych, jednak zaklinanie i wszyscy s³ynni zaklinacze to dzia³ka Alvy.
-Flavel pomyli³ zaklêcia, co spowodowa³o zachwianie jego energii magicznej i zatrzymania pracy serca - odpowiedzia³a krótko, rozstawiaj±c i zapalaj±c ¶wiecê.
-Ah tak, tak ! Czyta³am o nim! - wydarta jak ze snu Verna, zaczê³a sypaæ informacjami, jak to siê robi w sztuczkach iluzjonistycznych, tam jednak wyskakuj± króliki - Chcia³ otworzyæ jaki¶ portal umys³owy, jednak by³ chyba pijany i odstawi³ tak± hecê, ¿e ho ho!. Zrobi³ siê czerwony, jak d¿em i chlast, ch³op by³ i ch³opa nie ma.
-Tak, nie zmienia to jednak stanu rzeczy, jakim jest to, ¿e po materializacji on bêdzie móg³ przerwaæ kr±g ochronny, a wtedy bez problemu bêdzie móg³ u¿ywaæ magii - powiedzia³a nagle Doren, która nadal têpo wpatrywa³a siê w znany tylko sobie punkt na kamiennej p³ycie.
-To oczywiste, ¿e skurczybyk jest na tyle sprytny, ¿e bêdzie próbowa³ przerwaæ kr±g, dlatego mamy dwa wyj¶cia. Jedno pacyfistyczne, drugie absolutnie nie - Alva siêgnê³a po schowany, szary, lniany worek, który po uchyleniu uderzy³ jasnym ¶wiat³em - Kamienie Uwiêzienia. Mo¿na ich u¿yæ tylko raz w ci±gu pó³ roku, ich efekt jest prosty. Po u³o¿eniu krêgu z piêciu kamieniu, zostanie utworzona magiczna klatka, która jest teoretycznie nie do przerwania, zdarza³o siê jednak, ¿e kilka demonów zdo³a³o rozerwaæ sieæ. Dlatego Keira ma jeszcze co¶ - lekkim skinieniem g³owy Alva przyzwoli³a na rozwiniêcie malutkiego zawini±tka. A kobiet± ukaza³a siê ma³a fiolka wype³niona z³otozielonym p³ynem.
-To smoczy jad. W mojej rodzinie s± trzy takie fiolki i ka¿da z nich zabija natychmiast. Wystarczy, ¿e rozbijemy to na jego ciele, a wtedy zniszczymy go na dobre, co za tym idzie ? Nie bêdziemy mog³y go odes³aæ, a jedynie unicestwiæ - wied¼ma zrobi³a smutn±, a raczej udawan± smutn± minê.
-A wiêc wszystko wiadome, pora siê przygotowaæ - po s³owach Alvy, kobiety jakby natchnione, same wiedzia³y co robiæ.
Keira siêgnê³a po wiêkszy woreczek, w którym znajdowa³ siê Proch ochronny, który mia³ formê malutkich, fioletowych kryszta³ków. Rozsypa³a proszek wokó³ ca³ej okr±g³ej kamiennej p³yty, a w tym czasie za ni±, jak zwykle wolniejszym krokiem sz³a Doren, która delikatn± lini± zrobi³a drugi okr±g, nak³adaj±cy siê z fioletowym zarysem. Tym razem kryszta³ki by³y bia³e, a wiêc by³a to sól, która wzmacnia³a dzia³anie innych ochronnych substancji. W ¶rodku krêgu Estra pisa³a kred± dziwne magiczne runy, które mia³y u³atwiæ materializacjê Marcusa i nie doprowadziæ, do naruszenia cia³a. Ju¿ prawie wszystko by³o gotowe, teraz tylko ka¿da z wied¼m otrzyma³a ochronny kryszta³, który po³o¿y³a za swoim plecami i przykry³a chust±. Ksiêga znalaz³a siê przed obliczem Alvy, a ona sama za pomoc± sztyletu, do ma³ej, czystej fiolki odda³a kilka kropel krwi. Tak samo zrobi³y kolejne wied¼my, a¿ naczynie wróci³o do g³ównej wied¼my. Wtedy rozpocz±³ siê rytua³.
- Otwórz siê otch³ani czelu¶ci, uka¿ prawdê, uka¿ ¿ycie. Mocy piêæ, si³ wiele, przyzywamy ¶mieræ. Flavela Marcusa uka¿ oblicze, Siostry Kruka to my przyzywamy Go! - formu³a zosta³a wyskandowana idealnie równo przez wszystkie wied¼my, a wtedy fiolka z krwi± wyl±dowa³a w ¶rodku krêgu i zapisanych run. Siedz±ce w pozycji lotosu wied¼my, czeka³y na efekt, który nast±pi³ szybko. Runy rozb³ys³y jasnym, ¿ó³tym ¶wiat³em, kolor fioletowych kryszta³ków zmieni³ siê na barwê ciemnej zieleni. Kr±g tak¿e rozb³ysn±³, unosz±c siê ju¿ w formie czysto magicznej. Bariery ochronne Azylu zaczê³y dzia³aæ, a kobietom zaczê³a siê ukazywaæ sylwetka, lekko ko¶lawa i jeszcze niewyra¼na.
-Równaæ drogie panie, równaæ! - wszystko musia³o byæ idealnie, a s³owa Alvy mocno pokrzepi³y do dzia³ania. Nied³ugo przed ich obliczem uka¿e siê zaklinacz, którego albo zwyczajnie ode¶l±, albo bêd± musia³y rozwaliæ na drobny mak.