Mimo wszystko, to wciąż ty
: Sob Lip 12, 2025 6:02 pm
Na wieszaku w jednym z pokoi dla gości wisiała piękna suknia jawiąca się w kolorach błękitu i zieleni. Przyozdobiono ją również maleńkimi diamencikami, które mieniły się w promieniach wschodzącego słońca, wpadającego przez okno.
Europa stała, spoglądając na nią beznamiętnie. W zielonych oczach miała pustkę, jakby żadna z myśli nie miała dostępu do jej umysłu. Wtem od tyłu zaszedł ją Troy i ucałował w policzek. Ona poddała mu się niczym szmaciana lalka.
- Dopiero świta. Dlaczego nie śpisz? – spytał mężczyzna. Nim jednak maie odpowiedziała, on zrobił to za nią – Ah, znalazłaś sukienkę? Piękna nieprawdaż? Specjalnie dla ciebie, aby pasowało do twoich cudownych włosów – mówiąc to, przejechał dłonią po jej kosmykach.
- Dziękuję – naturianka uśmiechnęła się słabo, przez moment jej forma jakby samoistnie chciała się zmienić, pojawił się ogon i tuż po nim już prawie powróciły skrzydła, jednakże niebianin szybko na to zareagował.
- Ludzka postać pamiętasz? Żadnych ogonów, skrzydeł czy rogów. Dziś idziemy na bal.
- Racja – kobieta przytaknęła i upewniła się, że jej ludzka postać pozostaje bez żadnych nieludzkich elementów.
- Ja również ukrywam swoje skrzydła. Ludzie są… płochliwi. Boją się tego, co jest od nich silniejsze. Są biedni i zagubieni. Nie chcemy im dokładać zmartwień prawda? Oni potrzebują wsparcia. To dobre istoty – mówił Troyan. Każdego dnia to wspominał, jakby chciał sprawić, iż Europa naprawdę w to uwierzy. Choć sam dobrze wiedział, iż ludzie potrafią być źli i zepsuci czasem nawet bardziej niż sami piekielni. Musiał jednak trzymać w ryzach tę istotę, która potrafiła zsyłać katastrofy naturalne. W czasach terroru i strachu piekielnym łatwiej było zdobywać nowe dusze, a tego Pan nie chciał zaakceptować.
Bal w Meanos był hucznym wydarzeniem. Bliski przyjaciel Troyan, pochodzący z wysokiej szlachty świętował właśnie swoje półwiecze. Maie weszła do sali wraz z niebianinem. Oboje wyglądali nad wyraz dystyngowanie. On ubrany elegancko, obdarzających uśmiech każdego z napotkanych gości. Tymczasem naturianka szła niczym zjawa, włócząc za sobą drogocenną suknię z najlepszej jakości materiałów. Mimikowała zachowanie swojego partnera, jednakże w oczach kobiety nie sposób było nie zauważyć smutku i pustki. Gdy tylko zaczęła grać muzyka, dała się prowadzić aniołowi niczym bezwolna marionetka. Milczała, ale w jej głowie był ocean myśli i zduszonego krzyku. W momencie, gdy Deimos zniknął z jej życia, zabrał ze sobą cały jego sens.
Każdy kolejny krok sprawiał jej niefizyczny ból. Jakby ciało wciąż próbowało walczyć, uciekać. Rozsądek jednak podpowiadał, że przeszłości nie można cofnąć. Każde kolejne pociągnięcie smyczka było ostre, jakby kaleczyło bezpośrednio jej serce pełne wspomnień sprzed lat. Jakby magia zaklęta w muzyce próbowała odciąć ją coraz bardziej od tego, co było. Aby znów mogła rozwinąć skrzydła.
W swoim zamyśleniu nawet nie zauważyła, jak pojedyncze łzy spływają jej po policzkach. Troy spojrzał na nią z troską i delikatnie otarł jej policzki.
- Przepraszam – mruknęła zażenowana Europa.
- Nie masz za co – powiedział łagodnie – Jest ci teraz ciężko, lecz będę stał przy tobie tak długo, jak trzeba byle znów ujrzeć twój uśmiech, bowiem to największa nagroda – mówił mężczyzna, doskonale wiedząc, jakich słów użyć, aby wpłynąć na maie.
Naturianka czuła w sobie skonfliktowane emocje, ale równocześnie nieświadomie wpadała prosto w sidła anioła, myśląc, iż jest on fellarianinem, któremu naprawdę na niej zależy. Postanowiła tego wieczoru spróbować się dobrze bawić. Po raz pierwszy od wielu lat i być może nawet zrobić pierwszy krok ku lepszej przyszłości. Bez bólu i zniszczenia, z Troyem.
Europa stała, spoglądając na nią beznamiętnie. W zielonych oczach miała pustkę, jakby żadna z myśli nie miała dostępu do jej umysłu. Wtem od tyłu zaszedł ją Troy i ucałował w policzek. Ona poddała mu się niczym szmaciana lalka.
- Dopiero świta. Dlaczego nie śpisz? – spytał mężczyzna. Nim jednak maie odpowiedziała, on zrobił to za nią – Ah, znalazłaś sukienkę? Piękna nieprawdaż? Specjalnie dla ciebie, aby pasowało do twoich cudownych włosów – mówiąc to, przejechał dłonią po jej kosmykach.
- Dziękuję – naturianka uśmiechnęła się słabo, przez moment jej forma jakby samoistnie chciała się zmienić, pojawił się ogon i tuż po nim już prawie powróciły skrzydła, jednakże niebianin szybko na to zareagował.
- Ludzka postać pamiętasz? Żadnych ogonów, skrzydeł czy rogów. Dziś idziemy na bal.
- Racja – kobieta przytaknęła i upewniła się, że jej ludzka postać pozostaje bez żadnych nieludzkich elementów.
- Ja również ukrywam swoje skrzydła. Ludzie są… płochliwi. Boją się tego, co jest od nich silniejsze. Są biedni i zagubieni. Nie chcemy im dokładać zmartwień prawda? Oni potrzebują wsparcia. To dobre istoty – mówił Troyan. Każdego dnia to wspominał, jakby chciał sprawić, iż Europa naprawdę w to uwierzy. Choć sam dobrze wiedział, iż ludzie potrafią być źli i zepsuci czasem nawet bardziej niż sami piekielni. Musiał jednak trzymać w ryzach tę istotę, która potrafiła zsyłać katastrofy naturalne. W czasach terroru i strachu piekielnym łatwiej było zdobywać nowe dusze, a tego Pan nie chciał zaakceptować.
Bal w Meanos był hucznym wydarzeniem. Bliski przyjaciel Troyan, pochodzący z wysokiej szlachty świętował właśnie swoje półwiecze. Maie weszła do sali wraz z niebianinem. Oboje wyglądali nad wyraz dystyngowanie. On ubrany elegancko, obdarzających uśmiech każdego z napotkanych gości. Tymczasem naturianka szła niczym zjawa, włócząc za sobą drogocenną suknię z najlepszej jakości materiałów. Mimikowała zachowanie swojego partnera, jednakże w oczach kobiety nie sposób było nie zauważyć smutku i pustki. Gdy tylko zaczęła grać muzyka, dała się prowadzić aniołowi niczym bezwolna marionetka. Milczała, ale w jej głowie był ocean myśli i zduszonego krzyku. W momencie, gdy Deimos zniknął z jej życia, zabrał ze sobą cały jego sens.
Każdy kolejny krok sprawiał jej niefizyczny ból. Jakby ciało wciąż próbowało walczyć, uciekać. Rozsądek jednak podpowiadał, że przeszłości nie można cofnąć. Każde kolejne pociągnięcie smyczka było ostre, jakby kaleczyło bezpośrednio jej serce pełne wspomnień sprzed lat. Jakby magia zaklęta w muzyce próbowała odciąć ją coraz bardziej od tego, co było. Aby znów mogła rozwinąć skrzydła.
W swoim zamyśleniu nawet nie zauważyła, jak pojedyncze łzy spływają jej po policzkach. Troy spojrzał na nią z troską i delikatnie otarł jej policzki.
- Przepraszam – mruknęła zażenowana Europa.
- Nie masz za co – powiedział łagodnie – Jest ci teraz ciężko, lecz będę stał przy tobie tak długo, jak trzeba byle znów ujrzeć twój uśmiech, bowiem to największa nagroda – mówił mężczyzna, doskonale wiedząc, jakich słów użyć, aby wpłynąć na maie.
Naturianka czuła w sobie skonfliktowane emocje, ale równocześnie nieświadomie wpadała prosto w sidła anioła, myśląc, iż jest on fellarianinem, któremu naprawdę na niej zależy. Postanowiła tego wieczoru spróbować się dobrze bawić. Po raz pierwszy od wielu lat i być może nawet zrobić pierwszy krok ku lepszej przyszłości. Bez bólu i zniszczenia, z Troyem.