[Centrum miasta] Porozmawiajmy o Tobie...
: Pią Lis 29, 2024 6:26 pm
Neeko obudziła się wczesnym rankiem, kiedy pierwsze promienie słońca musnęły dachy miasta. Jej miękkie kocie uszy drgnęły, a ogon leniwie poruszył się na posłaniu. Chociaż cisza była dla niej codziennością, Neeko nauczyła się odczytywać świat poprzez drobne drgania, zapachy i mimikę ludzi. Tego ranka w domu rzemieślników czuć było zapach świeżo skórzanych pasów – jej przybrany ojciec, mistrz garbarz, przygotowywał kolejne zamówienie.
Neeko zawsze chętnie pomagała w warsztacie, ale dziś dostała specjalne zadanie. Brakowało kilku dobrej jakości skór, które miały przyjść od kupca z sąsiedniego rynku. Ubrała się w prostą, ale praktyczną tunikę z przewiązanym na biodrach pasem, do którego doczepiła niewielką sakiewkę. Zarzuciła na ramiona pelerynę, a na szyi zawiesiła amulet – jej własny twór, stworzony głównie z resztek nieużywanego żelastwa w domu.
Neeko uwielbiała spacery po mieście. Jej kocie cechy – miękkość ruchów, błyszczące oczy i uszy, które drgały przy każdym podmuchu wiatru – przyciągały spojrzenia, ale ludzie znali ją jako pomocną i ciepłą osobę. Po drodze przystanęła, aby pomóc starszej kobiecie niosącej kosz z ziołami. Pomimo głuchoty, Neeko komunikowała się płynnie, gestami i ekspresją, co sprawiało, że ludzie czuli się przy niej swobodnie. Dzieci, które bawiły się w pobliżu, krzyknęły radośnie, widząc ją. Wiedziały, że zawsze miała w sakiewce kilka drobiazgów – może guzik, może owoc, którymi dzieliła się z najmłodszymi. Ich uśmiech sprawiał, że jej ogon unosił się w wyrazie zadowolenia. Na targu było gwarno i kolorowo. Neeko nie słyszała nawoływań kupców ani rozmów przechodniów, ale widziała wszystko: energię ludzi, ich gesty, a nawet humor, który odbijał się w spojrzeniach. Przy stoisku garbarza przyjrzała się skórom, które przyniósł kupiec. Przesuwała dłonią po ich powierzchni, sprawdzając ich jakość, zanim skinęła głową, wyrażając zadowolenie. Kupiec, uśmiechając się, obniżył cenę – Neeko była w mieście lubiana, a jej pomoc dla rzemieślników była nieoceniona. Z obładowaną torbą Neeko wróciła do warsztatu, gdzie ojciec przywitał ją uśmiechem i gestem podziękowania. Resztę dnia spędziła, pomagając w przygotowywaniu skór. Choć cisza towarzyszyła jej od zawsze, czuła harmonię w rytmie pracy: zapach skór, ciepło od ognia w piecu, delikatne wibracje narzędzi uderzających o drewno.
Wieczorem, gdy zapadł zmrok, Neeko usiadła na dachu warsztatu, spoglądając na gwiazdy. Jej serce wypełniała wdzięczność za miejsce, które nazwała domem, i za ludzi, którzy ją akceptowali taką, jaka była. W mroku jej oczy zalśniły kocim blaskiem, a ogon owinął się wokół jej nóg, gdy rozmyślała o kolejnych dniach i nowych wyzwaniach. Uwielbiała właśnie tak marnować czas i obserwować później ciemne zaułki we wszystkich miejscach nieopodal swojego domu - nie zwracała uwagi na żadne krzyki, a światła i otaczająca ją cisza nadawały kotołaczce dodatkowego spokoju w duszy...
Neeko zawsze chętnie pomagała w warsztacie, ale dziś dostała specjalne zadanie. Brakowało kilku dobrej jakości skór, które miały przyjść od kupca z sąsiedniego rynku. Ubrała się w prostą, ale praktyczną tunikę z przewiązanym na biodrach pasem, do którego doczepiła niewielką sakiewkę. Zarzuciła na ramiona pelerynę, a na szyi zawiesiła amulet – jej własny twór, stworzony głównie z resztek nieużywanego żelastwa w domu.
Neeko uwielbiała spacery po mieście. Jej kocie cechy – miękkość ruchów, błyszczące oczy i uszy, które drgały przy każdym podmuchu wiatru – przyciągały spojrzenia, ale ludzie znali ją jako pomocną i ciepłą osobę. Po drodze przystanęła, aby pomóc starszej kobiecie niosącej kosz z ziołami. Pomimo głuchoty, Neeko komunikowała się płynnie, gestami i ekspresją, co sprawiało, że ludzie czuli się przy niej swobodnie. Dzieci, które bawiły się w pobliżu, krzyknęły radośnie, widząc ją. Wiedziały, że zawsze miała w sakiewce kilka drobiazgów – może guzik, może owoc, którymi dzieliła się z najmłodszymi. Ich uśmiech sprawiał, że jej ogon unosił się w wyrazie zadowolenia. Na targu było gwarno i kolorowo. Neeko nie słyszała nawoływań kupców ani rozmów przechodniów, ale widziała wszystko: energię ludzi, ich gesty, a nawet humor, który odbijał się w spojrzeniach. Przy stoisku garbarza przyjrzała się skórom, które przyniósł kupiec. Przesuwała dłonią po ich powierzchni, sprawdzając ich jakość, zanim skinęła głową, wyrażając zadowolenie. Kupiec, uśmiechając się, obniżył cenę – Neeko była w mieście lubiana, a jej pomoc dla rzemieślników była nieoceniona. Z obładowaną torbą Neeko wróciła do warsztatu, gdzie ojciec przywitał ją uśmiechem i gestem podziękowania. Resztę dnia spędziła, pomagając w przygotowywaniu skór. Choć cisza towarzyszyła jej od zawsze, czuła harmonię w rytmie pracy: zapach skór, ciepło od ognia w piecu, delikatne wibracje narzędzi uderzających o drewno.
Wieczorem, gdy zapadł zmrok, Neeko usiadła na dachu warsztatu, spoglądając na gwiazdy. Jej serce wypełniała wdzięczność za miejsce, które nazwała domem, i za ludzi, którzy ją akceptowali taką, jaka była. W mroku jej oczy zalśniły kocim blaskiem, a ogon owinął się wokół jej nóg, gdy rozmyślała o kolejnych dniach i nowych wyzwaniach. Uwielbiała właśnie tak marnować czas i obserwować później ciemne zaułki we wszystkich miejscach nieopodal swojego domu - nie zwracała uwagi na żadne krzyki, a światła i otaczająca ją cisza nadawały kotołaczce dodatkowego spokoju w duszy...