Wybrzeże Cienia[Alaja] Skarb to pojęcie względne

Niezwykle tajemnicze wody tego Morza Cienia, kryją w sobie wiele skarbów i niebezpieczeństw, już wielu zginęło w wyprawach poszukując przygód i bogactw. Największym jednak łupem dla każdego z nich było by odnalezienie legendarnej Wyspy Maar.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Antar
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Pirat
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

[Alaja] Skarb to pojęcie względne

Post autor: Antar »

Od dziwnego zajścia, przez które piraci znaleźli się z dala od wyspy i upragnionego skarbu minęło już kilka dni. Powoli, w oddali zaczynało majaczyć niewyraźne widmo lądu i miasta portowego. Antar stał na dziobie okrętu i spoglądał w dal. Myślał nad ostatnimi wydarzeniami. Nie było szans wrócić w tamto miejsce, mapa gdzieś w tym całym zamieszaniu przepadła i kto wie, czy w ogóle ocalała. Białowłosy musiał obrać nowy cel. To nie było łatwe, zwłaszcza że jego myśli stale rozpraszało wspomnienie niebieskowłosej kotołaczki. Jego skute lodem serce jakby z lekka roztajało, a kropla stopionego lodu wywołała nieprzyjemny dreszcz. Uczucia nigdy nie były jego mocną stroną, nie przepadał za nimi, ale musiał się z nimi pogodzić. Musiał przyznać, że cokolwiek nie zrobi, będzie chciał ją odnaleźć.

- Trzeba będzie uzupełnić zapasy, Nax wypił coś, co znalazł w ładowni, a rumem najwyraźniej nie było, bo zaraz po tym obżarł się jak świnia – prychnął Nestor, stając obok kapitana.
Wampir wyrwany z zamyślenia spojrzał na niego pustym spojrzeniem, które jakby dopiero po chwili zrozumiało sens jego słów. Przytaknął na nie cichym pomrukiem.
- Z tego, co udało mi się określić, jesteśmy na Morzu Cienia. Czyli po drugiej stronie kontynentu – kontynuował swój monolog – Odkryłem również że woda stała się nad wyraz lodowata i dzięki temu…
- Jestem cały mokry – wrzasnął zdenerwowany Alin, który właśnie przechodził obok. Wykręcał koszulkę z wody, zostawiając przy tym sporą kałużę.
Antar rzucił pytające spojrzenie pradawnemu i widać było, że nie jest zbytnio zadowolony z tego, cokolwiek się tu wydarzyło. Choć w gruncie rzeczy nie obchodziło go to aż tak.
- Mogę to wyjaśnić – dodał nieco zmieszany Nestor.
- Póki młody jest w stanie przeżyć twoje dziwactwa, to nie musisz – odparł nieumarły, który nie miał najmniejszej ochoty słuchać kolejnej absurdalnej opowieści. Wystarczała mu już nadmierna gadatliwość reszty załogantów po zaledwie pierwszej butelce rumu.

Ze statku zeszli, gdy już było całkiem ciemno, a ruch w porcie stał się znikomy. Morze Cienia nie znało zbytnio sławy Aquilonem więc póki bandera była spuszczona, byli względnie bezpieczni. Antar dał załodze wolną rękę na najbliższy czas i zostawił pod opieką Nestora. Sam natomiast udał się na samotny spacer wzdłuż wybrzeża. Alin wraz z resztą udali się do otwartej o dziwo tawerny i postanowili zapić nieudane poszukiwania skarbu i uczcić pamięć poległych. Bardzo szybko w porcie zrobiło się głośno, a nawet muzycznie, gdy schlani w trzy czorty piraci zaczęli wyśpiewywać wyjątkowo wulgarne szanty, aż do samego rana, gdy zostali siłą wyproszeni z przybytku i rozleźli się po okolicy.
Wampir tymczasem prawie nie zauważył, gdy zaczęło się robić widno. Przypomniało mu o tym drażniące ciepło pierwszych promieni słońca, padających na jego śnieżne lico. Na szczęście tuż przy niezbyt szerokiej plaży znajdował się dość gęsty las, jego cień dał mu schronienie. Jednocześnie wciąż mógł obserwować powoli wyłaniające się zza horyzontu Góry Thargorn. Jego dawny dom. Ten widok mocno poruszył porozrzucane myśli nieumarłego. Szybko jednak zebrał je w całość i zaczął rozważać, czy pozostawiona za sobą przeszłość powinna zostać na zawsze zapomniana, czy też powinien do niej powrócić i zrozumieć pewne niejasne kwestie. Szum fal rozbijających się o mokry piasek jakby mu wtórował, przytakując, cokolwiek by nie postanowił. Chłodna bryza z zachodu natomiast dawała ulgę przy nieznośnie szybko rosnącej temperaturze.

- Kapitanie? – rozległ się głos młodzika.

Antar spojrzał na niego lekko zaskoczony. Nic nie powiedział, ale oczekiwał natychmiastowych wyjaśnień. Gdyby chciał towarzystwa, to by je sobie zapewnił, a tymczasem Alin najwyraźniej go śledził.

- Bo chciałem kogoś spytać… A wszyscy pijani - zaczął skruszony.
- Mogłeś brać z nich przykład – pomyślał z lekką zgryźliwością białowłosy.
- Pani Krowa. Miała mnie nauczyć magii, a potem nagle wszystko… Puf. Myślisz… Kapitanie, myślisz, że jeszcze ją spotkamy? Chciałbym zostać czarodziejem, takim jak Nestor, albo magiem jak ty.
- Nie każdy ma predyspozycje do magii – odparł Antar bez cienia emocji, czy troski.
- Oh… - chłopak wydał pełne rozczarowania westchnięcie i milczał przez dłuższą chwilę. Razem z Antarem spoglądał w słabo widoczne zarysy gór – A mogę zostać wampirem? – spytał nagle pełen nadziei.
- Po co?
- Umm… - Mruknął lekko speszony, bo nawet nie zdążył się nad tym lepiej zastanowić.
- Ciesz się słońcem młody – stwierdził, kładąc dłoń na jego ramieniu. Nie czekając nawet na odpowiedź, po prostu poszedł w głąb lasu, zostawiając Alina samego i wyraźnie niezadowolonego.

Gdy tylko kapitan odszedł, dzieciak wszedł na plaże i dał upust swoim emocjom. Zaczął zamaszyście kopać w piasek, by zaraz potem rzucać kamieniami w wodę.

- Magia nie bo nie umiem, wieczne życie nie bo mam „się cieszyć słońcem” – przedrzeźniał Antara wkurzony – UGHHH! Nawet jako piratowi nic mi nie wolno. Tego nie, tamtego nie. Czemu muszę być tylko zwykłym, niemagicznym człowiekiem… - wymamrotał już całkiem rozklejony i przycupnął na piasku.
Awatar użytkownika
Rheyaen
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Wędrowiec , Łowca
Kontakt:

Post autor: Rheyaen »

        Rhey miała serdecznie dość dwunogów. Wszyscy po kolei: albo ją porywają, albo chcą wykorzystać, albo zjeść. A przecież nie była jedzeniem! Jako żyjąca istota chciała tylko zapoznać się z nieszczęśnikami z lądu, nauczyć czegoś nowego lub może w końcu złamać pętającą ją klątwę. Zwłaszcza to ostatnie. Przez narzucone na syrenę przekleństwo kobieta nie mogła skutecznie zwabiać żeglarzy, albowiem ci byli w stanie zdążyć się otrząsnąć, gdy Rhey obejmowała ich ramionami, gotowa pociągnąć śmiałków za sobą w głębię srebrzystej toni. Och, jak naturianka tęskniła za tym uczuciem, kiedy to ona była łowcą. Na lądzie ludzie działali razem, natomiast w morzu każda syrena była na tyle potężna, że mogła sama pociągnąć na zgubę cały statek piratów…
        A propos piratów. Rhey miała ich serdecznie dość, więc z ogromną chęcią powybijała ich co do nogi. Ostatnim razem takowi wsadzili ją przeto do ogromnego akwarium, co uwłaczało jej godności. Ileż syrena by dała, aby mieć choć jedną okazję na zemstę.
        Okazja natomiast spadła jej z nieba, gdy tylko pierwsze promienie słońca oświetliły banderę przycumowanego przy brzegu Alaji statku. Rheyaen nie zastanawiała się długo. Płynęła co prawda na oślep przez cały ten czas, acz widocznie i to się opłaciło. Tamta dziwna załoga już dawno odpłynęła, a zatem ci to inni piraci… Zresztą! Pirat to pirat, czyli śmieć, pomyślała, a następnie ostrożnie podpłynęła bliżej. Ku jej zaskoczeniu, nikogo nie zastała w porcie, a przynajmniej nikogo zbudzonego. Dla pewności, iż co najmniej połowa żeglarzy jest pijana, syrena zanuciła tylko kilka linijek swej pieśni, lecz zgodnie z przypuszczeniami, nikt nie postanowił odnaleźć źródła melodii. Naturianka zatem postanowiła popłynąć kawałek dalej. I wtedy to dostrzegła - okazję, dzięki której mogła kogoś złapać i pociągnąć na dno. Z brzegu plaży bywało dużo prościej, albowiem ofiara bezwiednie sama wchodziła już do wody. Wystarczyło, aby delikwent dotarł do momentu, w którym ledwo jest w stanie utrzymać głowę na powierzchni. Wtedy Rheyaen zaatakuje.
        Młodzieniec wydawał się poddenerwowany, zasmucony, co jeszcze bardziej zwiększało szanse kobiety. Syrena podpłynęła bliżej, ledwo co unikając ciosu kamieniem w głowę. Zdenerwowany mężczyzna wydawał się bardziej rozkoszny niż groźny. Słowa, które później dotarły do uszu naturianki, pozwoliły jej działać zgodnie z nowo wymyślonym przez nią planem. Ach, jakaż to zabawa ją czeka!
        - Dlaczego na siłę chcesz coś, co mają inni, zamiast sprawić, aby to oni zazdrościli tobie? - Głos kobiety był tylko delikatnie podniesiony. Dopłynęła na płyciznę, w miejscu, które w dalszym ciągu ukrywało jej ogon, a w którym mogła swobodnie oprzeć się ramionami o brzeg. Spoglądała na rozdrażnionego chłopaka, uśmiechając się lekko.
Tym zdaniem zaś, które doń wykrzyczała, udało jej się nie tyle zwrócić jego uwagę, ale również odrobinę wyprowadzić z równowagi. Umysł młodzieńca skupił się i na słowach, i na kobiecie, która je wypowiedziała. Nie zdążył połączyć kropek, które jasno nakazałyby mu uciekać czym prędzej. Nie trzeba było zatem wiele, jak wcześniej uważała syrena. Rhey w naturalny sposób z prostej konwersacji przeszła w pieśń, aby uśpić czujność mężczyzny i tym samym skłonić go do słuchania jej głosu. Teraz już nie mógł uciec, objęty urokiem morskiej istoty…
Awatar użytkownika
Antar
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Pirat
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Antar »

Alin natychmiast podniósł głowę wystraszony. Przed chwilą przecież wykrzyczał, że jest piratem na głos, a jak widać, nie był sam. Od razu przeszło mu przez myśl, że zostanie natychmiast zgarnięty do więzienia, w najlepszym wypadku. W końcu korsarze bardzo często byli skazywani na karę śmierci. Przełknął ślinę i gorączkowo zaczął szukać źródła głosu.

- Gdzie… Kim… - mamrotał pod nosem, gdy nagle spostrzegł kobietę w wodzie.

Z powodu stresu i natłoku myśli nawet nie śmiał przypuszczać, że ma do czynienia z prawdziwą syrenką. Zaśmiał się tylko nerwowo i podrapał pogłowie.

- Długo tutaj… pływasz? Jak woda, bardzo zimna? Hehe – zadał pytanie, chcąc odwrócić uwagę od swoich wcześniejszych słów, jednak nie chciał tak kompletnie zignorować zadanego pytania, a raczej nie potrafił. Westchnął więc ciężko i zdobył się na odpowiedź – Wszyscy mają coś fajnego albo umieją czarować, albo nie są ludźmi i mają fajne zdolności, a ja? Jestem tylko człowiekiem, zwyczajnym, śmiertelnym i zupełnie niemag...i…czy… - w momencie swoich tłumaczeń kobieta zaczęła śpiewać, a młody Alin zahipnotyzowanym głosem naturianki zaczął iść w jej stronę.

Nie spostrzegł, nawet gdy wszedł do wody, jedynie jego ciało zareagowało zimnym dreszczem. W tym momencie kobieta wydawała mu się najcudowniejsza na świecie, a pragnienie pocałunku narastało z każdą chwilą i każdym krokiem. Dlatego, gdy był już tuż obok brunetki, nic go przed tym nie powstrzymało.

W tym samym czasie Nestor, jak jeden z nielicznych, który wciąż był trzeźwy, spacerował po okolicy, szukając odpowiedniego miejsca, gdzie mógłby zacząć rekrutacje nowych załogantów. Wciąż było dość wcześnie i ludzie zapewne dopiero powoli otwierali oczy, więc nie musiał się przejmować spojrzeniami tutejszych. Przynajmniej na razie.
Wkrótce dotarł on na drugą stronę portu, wyglądała na częściowo opuszczoną, biedną dzielnicę. Budynki były popękane, okna powybijane, a na ulicy pod nogami biegały szczury, zbierając śmieci, w których zostało choć trochę jedzenia.
W oddali spostrzegł parę uciekinierów i podążających za nimi strażników z psami. Sam zszedł z widoku i obserwował, jak gubią oni trop, a przestępcy znikają bez śladu. Był zaintrygowany całą sprawą, ale wolał poczekać, aż przedstawiciele władzy odejdą wystarczająco daleko. Wtedy ruszył tam, gdzie ostatnio widział parę rzezimieszków.
Faktycznie nikogo tam nie było, ale gdy już zamierzał zawrócić, poczuł silny uchwyt i pazury wbite w jego ramię. Syknął z bólu, ale nie mógł nic zrobić, szczególnie gdy tajemniczy osobnik przyłożył mu nóż do gardła.

- Czego tu szukasz?! – przed Nestorem stanął jeden z dwójki ściąganych. Był to rudy kotołak, mężczyzna odwrócił lekko głowę. Ten drugi również był zmiennokształtnym, wyglądał na wilkołaka, sądząc po psim pysku.
- Panowie, nie chce kłopotów… - zaczął, po czym dodał – Właściwie, jeśli darujecie mi życie, mogę mieć dla was interes życia…
Oprawcy spojrzeli po sobie i rozumiejąc się bez słów, skinęli nawzajem głową. Wilk o czarnej jak smoła sierści puścił czarodzieja i lekko go popchnął, sprawiając, że ten ledwo złapał równowagę.
- Mów – rozkazał kocur.

Wszędzie coś się działo, jedynie las pozostawał spokojny i cichy. Między drzewami dostojnym krokiem szedł Antar. Przez chwilę nawet rozważał, czy przemienienie Alina nie byłoby jednak dobrym pomysłem. Zawsze był bardzo lojalny, jednakże ten czyn mógłby uczynić go mniej użytecznym, eliminując możliwość działania w dzień.
Nieumarły rozważał również co zrobić dalej, wiedział, że jego zastępca zajmie się rekrutacją, co tymczasem zrobi on? Potrzebował planu, jakiegoś bodźca, znaku. Najchętniej wróciłby na morze i popłynął przed siebie, zrabował jakiś okręt lub szukał jakiegoś skarbu. Niestety na poprzedniej wyspie nie zdążyli go odnaleźć, a mapa gdzieś przepadła.
Wtem do jego uszu dotarł szelest łamanych gałęzi. To nie było raczej żadne zwierzę, woń krwi była zbyt charakterystyczna, choć pachniała odrobinę inaczej.
Wampirat natychmiast się obrócił, a ostrze jego miecza dzieliło naprawdę niewiele od twarzy lodowego elfa, który aż zaczął ciężej oddychać. Spiczastouchy podniósł ręce, najwyraźniej nie chciał walczyć. Nie był również uzbrojony. Zawsze jednak mógł używać magii, Anatar był gotowy również na taką ewentualność.

- Przysięgam, n-nie chciałem pana śledzić – odpowiedział drżącym głosem.

Białowłosy odłożył miecz i nadal nie wypowiadając nawet słowa, spoglądał na mężczyznę pytająco. Nie rozumiał również, dlaczego im dłużej tak stali, na twarzy elfa stopniowo pojawiał się uśmiech.

- Masz na imię Antar, prawda? – zapytał już spokojnie.
- … Tak – Nieumarły nie odpowiedział od razu, nie był pewien czy powinien, ale postanowił zaryzykować.
Awatar użytkownika
Rheyaen
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Wędrowiec , Łowca
Kontakt:

Post autor: Rheyaen »

        - Dobrze - mówiła sobie Rheyaen. Tak właśnie będzie dobrze. Powinna teraz odzyskać siły, a młodzi mężczyźni winni jej w tym pomagać. Od tego w końcu są panowie, prawda? Od usługiwania syrenom? Nie to co ci okrutni, niemili, nieprzyjemni i brutalni piraci, którzy ostatnio porwali nieszczęsną syrenę. Naturianka zaś ignorowała słowa zwabionego młodzieńca. Młodzi chłopcy uwielbiali opowiadać jej różne historie w stanie błogiej hipnozy, a gdyby Rhey miała szczerze zapamiętać każdą z nich, w końcu rozsadziłoby jej to głowę. Nie odpowiedziała nic. Tylko śpiewała i śpiewała, aż w końcu…
Przypomniała sobie, że jest przeklęta. Nim doszło do finalnego czynu, dzięki któremu młodzieniec poszedłby na dno, Rheyaen zakryła delikatnie jego usta swoją dłonią.
        - Po co się tak spieszyć, kochasiu? - rzekła kokieteryjnie. - Cała noc przed nami…
Syrena jednak nie mogła dokończyć swej rozmowy. Niedaleko lasu dostrzegła zbliżającą się do nich postać, która ewidentnie kogoś szukała.
        - To ktoś z twoich? - zapytała naturianka. Z oddali coraz głośniej dochodziło ich wołanie:
        - Alin! Alin, cholera jasna, gdzieżeś polazł?
        Syrena już była niemalże pewna. W okolicy oczekiwała ją niezła zabawa, a ten chłopaczyna mógłby jej ją zapewnić… Rhey nie raczyła zdjąć uroku z chłopaczka. Objęła jego twarz w swe dłonie i zmusiła wręcz, by spojrzał jej w oczy.
        - Hej, może mogłabym ci pomóc? Przekonać twojego pana, ojca bądź komukolwiek podlegasz, aby dał ci to, czego tak bardzo pragniesz? - Uśmiechnęła się uroczo. Jako przedstawicielka podwodnych istot doskonale wiedziała, jak trafić w czuły punkt mężczyzny. Nawet jeżeli urok osłabnie, on nadal będzie pragnął jej bliskości i głosu. Pobiegnie za nią gdzie potrzeba.
        - Chodźmy zatem. Przedstawisz mnie? - mówiąc to, kobieta powoli wstała. Na płyciźnie miała możliwość wyzbycia się ogona na następne dwanaście godzin, byleby ułatwić sobie zadanie znalezienia rozrywki. Twarz młodzieńca pokrył ogromny rumieniec. Rheyaen nie posiadała ubrań, a zatem jej przemiana i fakt, że całkowicie wyszła z wody, kompletnie ją odsłoniły. Syrena kompletnie się tym nie przejęła, albowiem atuty były jej największą bronią.
Razem z Alinem zbliżyła się do mężczyzny, który ewidentnie go poszukiwał.
        - Chłopie, rany boskie, coś ty… - zamilknął momentalnie. Postawny pirat poczerwieniał, nie wiadomo to jednak, czy z onieśmielenia, czy ze złości. W przeciwieństwie do Alina jednak on doskonale widział, z kim ma do czynienia.
        - Zabierzesz mnie do swego dowódcy, panie? - zapytała Rheyaen, uśmiechając się cynicznie i obejmując delikatnie tors zauroczonego chłopca, podbródek zaś oparła o jego głowę. Nie odda go bez rozmowy.
Awatar użytkownika
Antar
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Pirat
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Antar »

Zahipnotyzowany Alin posmutniał nieco, gdy syrena odmówiła pocałunku. W tej chwili niczego tak bardzo nie pragnął, jak naturianki. Jakiegokolwiek większego zbliżenia, zrobiłby wszystko, żeby to dostać. Zaraz jednak wrócił mu humor, gdy tylko usłyszał słowa kobiety. Cała noc. Tylko on i ona, przecież to było wartę każdej godziny czekania. Pokiwał energicznie głową na znak, że się zgadza.
Niestety ktoś musiał im przerwać, na twarzy chłopaka pojawił się grymas niezadowolenia. Dlaczego akurat teraz? Po co go w ogóle ktoś szukał? Było mu dobrze. Nie potrzebował niczego i nikogo. Tylko syrenki.

- Mhm… - mruknął zirytowany i rzucił złowrogie spojrzenie przybyszowi, zaraz jednak poczuł delikatne dłonie naturianki na swej twarzy, a po jego ciele przeszedł kolejny dreszcz ekscytacji – Masz piękne oczy… - wymruczał – Zrobisz to dla mnie? Naprawdę? – spytał i coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że jest zakochany i to z wzajemnością – Oczywiście, kapitan na pewno cię polubi. Nie traćmy czasu – zaczął iść w stronę plaży.

Na widok nagiej syrenki jego twarzy nabrała kolorów, a on sam aż rozdziawił usta z podziwu. Nie dość, że taka kochana i miła to jeszcze tak piękna. Alin był pewien, że wręcz najpiękniejsza. Efekt potęgował fakt, że w swoim wciąż niedługim życiu wcale nie widział zbyt wielu nagich kobiet.
Stojący obok mężczyzna ćwiczył siłę woli, aby nie spoglądać na nagie ciało kobiety. Jednocześnie był zdenerwowany całą sytuacją i zachowaniem Alina. Głupi, naiwny dzieciak. Gdyby syrena nie chciała rozmowy z kapitanem, zapewne już dawno leżałby na dnie.

- Nom… - odburknął, przyjmując ofertę naturianki – Może być jednak problem, sam go obecnie szukałem… - dodał.
- Ja wiem, gdzie poszedł, tam! – wykrzyczał radośnie Alin, wskazując palcem konkretny kierunek.

Mężczyzna westchnął ciężko i pozwolił prowadzić ich młodemu. W międzyczasie ściągnął swój płaszcz i okrył nim naturiankę. Prawdopodobnie nie był to efekt dobrego wychowania, a jedynie próba wyzbycia się, choć części pokus.
Antar nie był aż tak daleko od miejsca całego zamieszania, więc wystarczyło jedynie parę minut, aby do niego dotrzeć. Cała trójka zastała nieumarłego prowadzącego dość cichą, prawdopodobnie poufną rozmowę z białowłosym elfem. Spiczastouchy wyglądał na zaniepokojonego. Gdy oboje dostrzegli gapiów natychmiast ucichli.
Wampir zauważył nagą kobietę przyodzianą jedynie w płaszcz i tyle mu wystarczyło. Jeszcze baby mu tu brakowało. I na dodatek syreny, efekt hipnozy był na Alinie widoczny jak na dłoni. Nie wiedział natomiast, o co chodzi Dirkowi. Spojrzał na niego pytająco.

- Kapitanie, panienka chciała pana widzieć – streścił.

Wampirat skupił więc uwagę na niej. Podszedł nawet dwa kroki bliżej. Uniósł jedną brew i czekał na żądania kobiety. Lodowy elf stał za to w tyle niczym piąte koło u wozu. Nie potrafił jednak spokojnie ustać w miejscu, widać było niepokój i zniecierpliwienie.

Gdy spotkanie z kapitanem Aquilonem trwało w najlepsze, jego zastępca również nie bawił się najlepiej. Zdołał wprawdzie wyjaśnić, na czym mu zależy i co oferuje, ale kotołak z wilkołakiem wyglądali na nieprzekonanych. Na domiar złego oskarżyli go o kłamstwo ze względu na jego, ich zdaniem zbyt ładne ubrania jak na pirata. Ostatecznie jednak zdołał się wybronić i po kilku chwilach grozy przeszli do interesów. Nadal intrygowało go, w jaki sposób tak nagle zniknęli, ale nie chciał się narażać zaraz po tym, gdy doszli do porozumienia. Znajomość z tutejszymi ludźmi z przestępczego półświatku była nad wyraz cenna. Szczególnie dla kogoś, kto miał zwerbować nowych na okręt piracki.
Awatar użytkownika
Rheyaen
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Wędrowiec , Łowca
Kontakt:

Post autor: Rheyaen »

        Uroki Rhey są potężne. Słabną co prawda z każdą godziną, którą syrena spędzi na lądzie, aczkolwiek w wodzie - w wodzie nikt jej nie dorówna. Dlatego też biedny młodzieniaszek nie miał żadnych szans, aby uwolnić się od czaru naturianki. Mogła ona prosić go o wszystko i on stanąłby na rzęsach, żeby spełnić każdą jej zachciankę. Rheyaen wsłuchiwała się w każdy komplement i słowa wypełnione czystym zauroczeniem jej osobą.
”Jest mój
        - Oczywiście, mój drogi - rzekła z tajemniczym uśmiechem. - Nie wiesz, że syreny są od spełniania życzeń takich ludzi jak ty? - Pewne kłamstwo, albowiem gdyby chłopaczyna miał naprawdę żelazną wolę, momentalnie połączyłby kropki i wyrwał się z zaklęcia - skojarzyłby zatopione statki, mordercze istoty podwodne… Lecz na szczęście był zbyt zafascynowany stojącą przed nim niemal nagą kobietą. A od tego nie da się tak łatwo uciec. Dlatego też Rheyaen radowała się każdą sekundą, w której wywoływała zmieszanie na twarzach mężczyzn - zwłaszcza nowego nieznajomego, który widocznie domyślał się, kim naprawdę była jasnowłosa.
        - Och, a zatem poszukajmy go razem - dodała uwodzicielsko, próbują znaleźć czuły punkt i nowej ofiary. - Mogę wam pomóc. Wiecie? Och, a wręcz możemy sobie pomóc nawzajem… czyż to nie wspaniałe? Wzajemne korzyści dwóch pasożytniczych gatunków… - zaśmiała się syrena. Wtem poczuła na swoich ramionach coś ciężkiego. Nieprzyzwyczajona do noszenia jakiejkolwiek odzieży naturianka zdziwiła się, uniosła brew w kierunku nieznajomego w jasno pytającym geście. Na co wam to? Matka natura przeto jak stworzyła człowieka, tak ten nie powinien ukrywać się pod warstwami odzieży. To… nienaturalne. Aczkolwiek niechaj im będzie - kobieta nie protestowała. Wręcz przeciwnie - wykorzysta to jako swój ukryty atut, bowiem gdy już zrzuci płaszcz… wszyscy będą jej.

***

        Prawie wszyscy. Gdy tylko Rheyaen ujrzała kapitana, zrozumiała, że z tym jednym może mieć problem. Od razu spostrzegła jego rasę, a doskonale wiedziała, że jej urok może nie zadziałać na nieumarłe stworzenia. Zwłaszcza że prawdopodobnie sam wąpierz znał się na hipnozie. Pozostało jej wykorzystać swój jedyny as w rękawie - zauroczonego nią chłopca. Syrena nie odezwała się w ogóle w stronę kapitana, a szepnęła na uszko do młodzika swe słowa.
        - Panienka chce z nami popłynąć! Może? Może? - zapytał Alin, radośnie wręcz przyjmując tą wiadomość do świadomości z jasno wyrażoną aprobatą. Rhey uśmiechnęła się.
        - Możemy sobie pomóc, piracie - zaczęła naturianka. - Ja znam położenia tajemniczych wysp z wszelkimi skarbami, różnymi sekretami, które tylko pragną zostać odkryte… A ty masz statek, którym dopłynę tam, gdzie chcę dopłynąć. To jak? Pomożemy sobie, czy mogę odejść z moim nowym przyjacielem?
Awatar użytkownika
Antar
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Pirat
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Antar »

Alin czuł się tak cudownie, jak nigdy. Miał przy sobie piękną kobietę, która na dodatek była w stanie spełnić jego największe marzenie. Biedak wierzył w to całym sercem tak bardzo, błogi uśmiech nawet na moment nie schodził z jego ust. Tymczasem mężczyzna obok nadal usiłował walczyć z naturalnym urokiem nagiego ciała kobiety. Prychnął, słysząc słowa naturianki.

- Pasożytnicze gatunki? Też coś… Przynajmniej jak trafisz na pirata, to wiesz czego się spodziewać, a nie przypłynie taka półryba i mąci ci w głowie – marudził pod nosem, maskując zdenerwowaniem swoje zauroczenie i rumieniec, który z łatwością mógłby zwalić na to pierwsze.

Młody chłopak spojrzał pełen zawodu, jak jego kamrat okrywa syrenkę. Przecież była tak piękna, chciał ją oglądać przez cały czas. W całości.

- Może jej wcale nie jest zimno Dirk — odburknął do kolegi, na co tamten tylko przewrócił oczami.

Nie miał zamiaru wykłócać się z zahipnotyzowanym dzieciakiem, najważniejsze, że kobieta nie protestowała. Dzięki temu mógł się w końcu bardziej skupić, sam chciał porozmawiać z kapitanem już wcześniej, ale teraz w ogóle mu się to nie uśmiechało. Wampir z pewnością nie będzie zadowolony z takiego obrotu spraw.

I nie był. Wzrok kapitana mógłby zabijać, nie był jednak skierowany na Rhey, a na Alina. Po prostu nie mógł uwierzyć, że młody dał się tak łatwo podejść. Ponadto sądząc po soczyście czerwonych policzkach Dirka, on również nie był zbytnio odporny na tą morską wiedźmę. Jednakże jej propozycja była nawet kusząca. Niosła jednak ogromne ryzyko, jeśli zahipnotyzowałaby jego załogę, mogłaby się ich wszystkich pozbyć, a wtedy po raz kolejny musiałby szukać nowych ludzi.

- Mam nadzieję, że Nestor się nie obija – pomyślał, bo to w końcu jego zastępstwa miał zwerbować ludzi.

Niestety świeża krew również była bardzo niepewna, wampir zdołał już przywyknąć do swoich podwładnych, a nawet im po części zaufać. W pełni nikomu nie można, nawet sobie. W życiu zawsze było zbyt wiele niewiadomych, by być czegoś całkowicie pewnym. Pozostało więc zgadywać jaki krok będzie najlepszy i zaakceptować nadchodzące konsekwencję.

- Czy jako syrena nie mogłabyś zwyczajnie sama popłynąć w upragnione miejsce?- zapytał Antar.

Nie chciał oddawać jej Alina, ale nie mógł pozwolić sobie na bycie zwodzonym przez wizję bogactwa.

- Kapitanie, to pewnie dla niej męczące jak chodzenie, statkiem będzie z pewnością szybciej – tłumaczył ją chłopak.
- Czyżby się panienka gdzieś śpieszyła? – dopytał, biorąc pod uwagę sugestie Alina.
- Jak coś to płynę z wami – wtrącił się lodowy elf.
- … Jesteś zbędny – stwierdził wampir niebywale ozięble.
- Ale A...Antar, to znaczy kapitanie.
- Mówiłem ci, że nie chce do tego wracać – szepnął do niego bez cienia emocji.
- Ale przecież chyba szukacie kogoś do załogi, co nie? – dodał spiczastouchy z lekkim uśmiechem – Z pewnością się przydam.

Wampirat lekko westchnął. Miał wrażenie, jakby z jakiegoś powodu Prasmok nagle stwierdził, że ci wszyscy tutaj koniecznie muszą mieć jakiś problem i z równie dziwnej przyczyny to właśnie on ma być rozwiązaniem. Brakowało jeszcze Nestora, który kompletnie zawalił proces rekrutacji.
Antar jeszcze tego nie wiedział, ale akurat w tym ostatnim przypadku czarodziej radził sobie całkiem nieźle. Mimo drobnych kłopotów na wstępie zarówno kotołak i wilkołak zgodzili się na współpracę. Nawet sprawdzili kilku swoich ludzi, którzy w zupełności mogli zastąpić poległych korsarzy.
Awatar użytkownika
Rheyaen
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Wędrowiec , Łowca
Kontakt:

Post autor: Rheyaen »

        Syrena puściła mimo uszu uwagę o pasożytniczych gatunkach. Każdy dla niej był bowiem pasożytem; czy to człowiek, czy pół-ryba, czy smok, czy nawet sam Pan z niebios. Wszyscy potrzebujemy czegoś do życia; jedzenia, uwielbienia, wiary, pieniędzy… Czy nawet miłości. Rhey nie zna takich pojęć, mimo że instynktownie robi dokładnie to samo, co ludzie - szuka akceptacji. Dlatego na pewno jest pasożytem.
        - Wolałabym jednak spotkać pół-rybę niż być obrabowana przez pirata - rzekła naturianka i cmoknęła delikatnie, wydymając usta w stronę mężczyzny. Może nieświadomie, a może w pełni instynktownie, Rheyaen również rzucała swój syreni urok na nowo poznanego Dirka. Miał on dodatkowo utrudnione jakiekolwiek sprzeciwianie się jej przez fakt, że męski pierwiastek w jego ciele dosłownie głupiał na widok byle kobiecej skóry. A zwłaszcza w takiej ilości.
        - Spokojnie, Alinie - rzekła do chłopca. - Założę ten płaszcz, bo twojemu przyjacielowi jest widocznie gorąco. - Zachichotała.

***

        Rheyaen zmierzyła wzrokiem swego potencjalnego kompana podróży jak i zgraję, która mu dumnie towarzyszyła. To oczywiste, że jej nie ufali, lecz bądźmy szczerzy - prędzej wpuszczą ja na statek dzięki groźbie niźli ładnym oczkom. Gdyby przyszła doń jako nowy rekrut lub po prostu poprosiła o pomoc, w życiu by nie zgodzili się na kobietę na pokładzie, a tym bardziej pół-rybę. Krążyło wiele legend o syrenach, które wodzą na pokuszenie i zatapiają statki, a piraci byli ich ulubionym kąskiem.
Dokładnie taką syreną była Rheyaen w wolnych chwilach. Teraz jednak naprawdę potrzebowała pomocy. Musi wrócić do Głębi.
        - To za daleko. Statkiem będę tam zdecydowanie wcześniej. To droga prawie jak od Fargoth do Mrocznych dolin, miejcie litość nad mym ogonem - rzekła, teatralnie wręcz przykładając dłoń do czoła, przez co materiał płaszcza osunął się z lewego ramienia kobiety.
        - A zatem szukacie nowych kamratów, tak? - zapytała, a błysk w jej oku wydawał się dość niebezpieczny. Spojrzała wprost na wampira. - Któż bowiem zna te wody lepiej niż ja? Jestem idealnym przewodnikiem. A chcę tylko darmowej podwózki za swoje usługi, a zaprowadzę was za to na… na diamentową wyspę - oznajmiła z tajemniczym uśmiechem, zostawiając na chwilę tę informację w powietrzu; aby mogła wybrzmieć.
        - To miejsce, której lokalizacja jest znana wyłącznie syrenom. Wyspa porusza się, a jej prądy są wyczuwalne jeno przez nasze łuski. Więc będę wam bardzo potrzebna - dodała. Nie czekała jednak na konkretną odpowiedź, bowiem już w następnej sekundzie podeszła jak najbliżej wejścia na statek, jakoby już uznała się za przyjętą. Gdy przeszła obok ich kapitana, zrzuciła swe okrycie wierzchnie, jakby była tylko zwykłą szmatką, i dumnie napawała się małym chaosem, który wywołała.
        - Ach, właśnie… Alinie, złotko, mógłbyś załatwić dla mnie jakieś ładniejsze odzienie? Płaszcz twojego przyjaciela jest dość gryzący. - Rheyaen mrugnęła do swojego wiernego przyjaciela. - Ubierz mnie w coś, w czym ci się będę najbardziej podobać, mój drogi.
Awatar użytkownika
Antar
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Pirat
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Antar »

Antar widząc, jak syrena usiłuje być nad wyraz dramatyczna, uniósł jedną brew wyżej. Rozumiał, iż jest to spory kawał drogi ale nie przekonywała go gra aktorska kobiety. Niestety miała ona rację w kwestii poszukiwania nowych załogantów. Lekko skinął głową w odpowiedzi na jej pytanie, choć w jego oczach wciąż widoczny był brak przekonany. Pozostali obecni jednak wyglądali na bardziej skuszonych, gdy tylko padło słowo „diamentowa wyspa”.

- Wyspa z diamentów…? – spytał otumaniony zauroczeniem Alin – Wyglądałabyś ślicznie wśród diamentów – rozmarzył się chłopak.

Elf i mężczyzna popatrzyli na Antara z wyczekiwaniem, na dodatek syrenka zrzuciła ten cały płaszcz i tamci od razu zaczęli się ślinić. Wampir westchnął tylko ciężko. Kobieta była piękna, musiał to przyznać, ale w przeciwieństwie do tamtych półgłówków ona zupełnie go nie interesowała.

- Oczywiście moja najdroższa, najpiękniejsza! Znajdę ci suknie z diamentami, abyś jeszcze lepiej do ów Diamentowej Wyspy pasowała! – zapewnił ją Alin i złożył całus na jej dłoni, po czym wziął nogi za pas i czym prędzej ruszył szukać dla niej lepszego odzienia. Wrócił się jednak po kilku chwilach – Wybacz, ale jesteś tak piękna, że musiałem raz jeszcze na ciebie spojrzeć – stwierdził, po czym już naprawdę zajął się wykonywaniem swojego zadania.

Robiło się coraz jaśniej. Należało więc czym prędzej opuścić przystań, nim ktoś zorientuje się, do kogo należy zacumowany tutaj okręt. Burzowe chmury przysłoniły słońce, co ułatwiło nieumarłemu powrót do portu.
Niestety nie wszystko szło zgodnie z planem. Nestor wprawdzie załatwił nowych rekrutów aczkolwiek ich przynależność rasowa mocno zaskoczyła Antara. W głównej mierze, kotołaki, kilka wilkołaków i jakaś nędzna trójka normalnych ludzi. Wszyscy stali teraz tuż przy Aquilonem. Na dodatek miała z nimi podróżować jeszcze syrena oraz ten uparty jak osioł elf. Wampir nie miał najmniejszego zamiaru mieć go na pokładzie. Mimo to Nix podążał za nim krok w krok jak jakiś bezpański pies. Sytuacja była jednym wielkim absurdem. Na dodatek Alin wrócił z zakupów z całym stosem sukni bo przecież nie mogło zabraknąć syreniego uroku.

- Moja pani najdroższa! Wybrałem tylko co najlepsze, a że ty wyglądasz we wszystkim i czym najlepiej to wziąłem wszystko! – zapewnił Alin biegnący w stronę naturianki.

Po drodze jednak przydepnął falbanę i przeturlał się z całym tym dobytkiem prosto pod nogi kobiety.
Nestor patrzył na to w konsternacji, a następnie zerknął na Antara i ledwo usta otworzył, aby cokolwiek powiedzieć, a już kapitan uciszył go całkiem dosadnie jednym spojrzeniem pełnym gniewu.
Czarodziej westchnął tylko, czuł, że sama obecność syreny i urok na Alinie nie rozsierdziłyby nieumarłego aż tak. Nawet jeśli widać to było tylko w tych jego fioletowych oczach. Wprowadził świeżą krew na pokład, nie chcąc tracić czasu i dopiero po tym podszedł przedstawić się ślicznej panience.

- Witam, my jeszcze nie mieliśmy okazji na zapoznanie. Jestem Nestor, zastępca kapitana – skłonił się nisko, po czym ucałował jej dłoń, czym tylko podenerwował młodego jeszcze bardziej.
- Zostaw ją! Ona jest moją lubą! – krzyknął Alin.
- Uhm – mruknął Nestor – Oczywiście…

Antar tymczasem wszedł na statek i zamknął się w swojej kajucie, by mieć choć chwilę spokoju od namolnego lodowego elfa oraz przeanalizowanie wszystkiego. Pozostawiony sam sobie Nix postanowił pokręcić się po pokładzie, zagadując co niektórych, bardziej chętnych do rozmów.
Awatar użytkownika
Rheyaen
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Wędrowiec , Łowca
Kontakt:

Post autor: Rheyaen »

        Natura była ponad człowiekiem. Natura była czymś, czego człowiek nigdy nie zrozumie. To właśnie naturianie byli jej najbliżsi, albowiem sama ich nazwa gatunkowa przypisywała im miano strażników przyrody. Rheyaen zatem wyniosła sobie ego, tłumacząc to wszystko swoim pochodzeniem. Uważała się za znacznie lepszą, za wyżej postawioną od ludzi istotę - za niemalże kogoś, kogo powinno się czcić i błagać wręcz o udzielenie swej uwagi. Syrena zaśmiała się na komentarz Alina.
        - Ach, mój drogi… nie bądźmy tacy ograniczeni. Na diamentowej wyspie znajdują się skarby, o których nawet wam się nie śniło. Kamienie, których nazw nie jesteście w stanie wymówić, a tyle lśniących kolorów, ile wtem ujrzycie, nie widziało żadne oko byle pirata! - mówiła, gestykulując rękami namiętnie, byleby jak najlepiej okazać wielkość swoich słów. Urok, który rzuciła na najmłodszego śmiałka tej zgrai, zaczynał powoli działać również na pozostałych. Kto bowiem odmówi nagiej syrenie, gdy ta nie dość, że opowiada historie o pięknych skarbach, to na dodatek tak chętnie się obnaża? Tak niewiele potrzeba, aby mężczyźni byli już w amoku…

***

        Niewiele zajęło im czasu, aby przygotować się do podróży. Rheyaen momentalnie zajęła miejsce, ciągle kręcąc się nieopodal wampira; próbowała coraz to bardziej działać na niego swoimi kobiecymi czarami, aczkolwiek nie miała w tym przypadku za wiele do zrobienia. Mężczyzna wydawał się tak chłodny jak Głębia w czasie zimy.
        - Wampirku - zagaiła, kątem oka już dostrzegając wracającego Alina - a dlaczego mnie nie lubisz, co? Chcę wam pomóc. - Uśmiechnęła się uroczo, próbując przywdziać jak najbardziej niewinny wyraz twarzy, na jaki tylko było ją stać. Wtem spostrzegła młodzieńca u swych stóp, i o ile zazwyczaj przejęłaby się nim, tak inna kwestia wchodziła teraz w grę…
        - Ooooo, ta błękitna! Ją chcę założyć! - rzekła, wręcz wyciągając suknię spod chłopca. - Dziękuję ci, Alinie, jesteś tutaj najlepszy - dodała, przesyłając całusa młodzieńcowi. Wtem, nie bacząc na obserwujące ją dookoła oczy, momentalnie zarzuciła na siebie ozdobną sukienkę; zwłaszcza kupiła ją spódnica, na której znajdował się piękny haft z granatowej nici, układający się w malownicze wzorki wszelakich kwiatów i liści, a góra była nader skromna - Rhey miała tylko drobny problem z zawiązaniem gorsetu z przodu tak, aby pomieścił jej piersi.

        Gdy tylko skończyła z odzieniem, wzrok naturianki natychmiast skierował się w stronę najbliższego głosu. Z podniesioną głową i dostojnym uśmiechem, bo przecież tak robiły damy na dworach, które obserwowała, syrena podała dłoń Nestorowi.
        - Miło mi, Nestorze - odparła. - Nazywam się Rheyaen. Ach, Alinie, nie lubię zazdrosnych mężczyzn… - skwitowała, po czym ruszyła na mały zwiad. Zauważyła tak różnorodną liczbę osób, że nie mogła wręcz sobie pozwolić na brak komentarzy.
        - Nestorze, czy byłbyś tak dobry pokazać mi cały statek? Chciałabym wiesz… wiedzieć, gdzie mogę się poruszać. I oczywiście poznać resztę załogi… - Zaczarować resztę załogi, miała na myśli młoda naturianka.
Awatar użytkownika
Antar
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Pirat
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Antar »

Załoga Antara była nad wyraz zaintrygowana pół nagą syreną. Była to przyjemna odskocznia od pirackiej codzienności. Na Aquilonem kobiety bywały w końcu dość rzadko. Jedynie wampir nie był zbytnio zainteresowany wdziękami morskiej panny. Jak na złość ona próbowała jakkolwiek ocieplić ich relacje, co w przypadku kogoś o sercu skutym lodem było dość problematyczne.

- A dlaczego miałbym cię lubić? – nieumarły odparł oschle. Nie pałał do syreny nienawiścią ani sympatią. Pozostawał neutralny nawet wtedy, gdy naturianka nieco go irytowała – W jakim kierunku powinniśmy płynąć do tej twojej diamentowej wyspy?

Tymczasem o względy Alina nie musiała zabiegać ani trochę. Chłopak pod wpływem uroku był skłonny zrobić dla niej wszystko. Antar spojrzał na tę żałosną scenę raz jeszcze, po czym udał się do swojej kajuty. Nie podobało mu się wykorzystywanie jego załogantów przez syrenę. Niestety na chwilę obecną nie miał pojęcia jak ów czar odwrócić. Pozostało mu więc zająć się własnymi sprawami, do których należało choćby przejrzenie spisu nowych rekrutów. Nestor pokrótce zawarł tam co ważniejsze informacje o nowo przyjętych piratach.
Chłopak natomiast był niemalże wniebowzięty, gdy syrena go pochwaliła. Ze strony reszty załogantów dało się usłyszeć ciche westchnienie rozczarowania w momencie przysłonięcia jej kobiecych wdzięków pod warstwą ubrań. Wciąż jednak przykuwała ich wzrok i niejeden marzył, aby zedrzeć z niej tę niebieską sukienkę.
Zastępca kapitana nie był jednym z nich. Owszem, był on pod wrażeniem piękna kobiety, ale potrafił zachować resztki zdrowego rozumu i trzymać się manier, co tylko jeszcze bardziej rozsierdziło zazdrosnego Alina.

- Spokojnie Alin, zapewniam, że nie próbuję ci odebrać wybranki serca – rzucił Nestor z lekko drwiącym głosem – Droga pani, praktycznie cały statek jest dostępny. Proszę jednak nie wchodzić bez zapowiedzi do kajuty kapitana. Ta zasada tyczy każdego. Poza tym proszę za mną. Mamy tu wielu nowych rekrutów, z chęcią i ja sobie ich wszystkich utrwalę – dodał pradawny i zaczął kobiecie przedstawiać wszystkich obecnych na pokładzie. Mężczyzna miał dość dobrą pamięć, bo nie przekręcił ani jedno imienia wśród nowych.

Problem pojawił się, dopiero gdy oboje przystanęli przy lodowym elfie. Spiczatouchy uśmiechał się szeroko, co po dłuższej chwili było dość niekomfortowe.

- A tutaj mamy… - zaczął Nestor niepewnie.
- Nix – odpowiedział elf – Znajomy Antara – dodał dumnie – Pamiętam go jeszcze jak… - zaczął zdanie, nim jednak dokończył, oberwał czymś w rodzaju śnieżki prosto w twarz.

Kapitan stał na mostku i ewidentnie nie pasowało mu, aby mężczyzna swobodnie sobie o nim plotkował.

- W sumie to nieważne – stwierdził Nix, łapiąc aluzję i czym prędzej oddalił się, aby uniknąć jakichkolwiek niewygodnych pytań.

W miarę jak wschodziło słońce, Aquilonem oddalał się od portu. Spokojne morze jedynie delikatnie kołysało pokładem, dało się odczuć również rześką bryzę i nutkę tajemnicy skrytą w bezkresie oceanu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wybrzeże Cienia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości