Efne[Karczama "Sokół"] Spoczynek

Miasto założone na cześć córki króla Bedusa, która w wieku dziesięciu lat oddała swój wzrok za lud. Uratowała go od zniszczenia. Efne otaczają liczne lasy, góry oraz wzgórza graniczące z Pustynią Nanher.
Zablokowany
Faurun
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

[Karczama "Sokół"] Spoczynek

Post autor: Faurun »

Smok sam nie wiedział czemu doleciał do Efne. Wylądował niedaleko bram miasta i przemienił się w elfią postać. Nie kłopotał si nawet by zaciągnąć na głowę kaptur. Ruszył w kierunku karczmy. Wmawiał sobie, że powodem powrotu jest chęć oddania już mu niepotrzebnych map Smoczej Przełęczy. Wiedział jednak, że to nie prawda. Wiedział też, że i sam Ergon mu nie uwierzy. To po prostu nie było w jego stylu. Najpierw zniknął na dobre parę lat a teraz odwiedza go dwa razy w tym samym tygodniu. Pewnie Faurun usłyszy słowa "Starzejesz siê, przyjacielu". Smok westchnął mijając dobrze znane mu twarze. Te jednak zdawały się obojętne. Kiedy stanął pod drewnianymi drzwiami zawahał się.

-Nie tak oficjalnie.- Pomyślał i obszedł budynek by wejść przez tylne wejście. Wiedział, że tak dostanie się od razu do kuchni. Już w środku spotkał żonę Ergona. Zdziwiła się bardzo widząc tu Fauruna, ale przyjęła go radośnie. Ten ukłonił się i ucałował jej dłoń. Ruszył dalej przechodząc teraz do głównego pomieszczenia. Ergon Śmiały był jeszcze bardziej zaskoczony wizytą smoka.

-Co ty tu robisz wolny wietrze? Zdawało mi się, że niedawno wyruszyłeś z młodą panienką. Czy coś się stało?- Zapytał zdziwiony. Od razu polał Faurunowi piwa. Ten siadł przy ladzie lekko się garbiąc. Na jego twarzy malował się spokojny uśmiech.

-Nie, Niara trafiła tam gdzie chciała. Przybyłem oddać ci mapy. Nie są już mi potrzebne.- Przyjaciel zmierzył do podejrzliwie. Coś mu tu nie pasowało i Faurun już doskonale wiedział co usłyszy. Ergon zaśmiał się wyjątkowo uradowany i poklepał elfa po ramieniu.

-Starzejesz się, przyjacielu. Ciągnie cię do ustatkowania się. I dobrze wiesz, że zawsze znajdziesz u mnie miejsce... dlatego tu wróciłeś. Nie przechytrzysz starego Ergona.- Uśmiechnął się triumfalnie. Smok tego nie skomentował, nadpił jedynie swoje piwo zastanawiając się czy to naprawdę się stało. Po tylu latach wędrówki, po przeżyciu tysiąca przygód, poznaniu niesamowitych ras i miejsc tak po prostu zrezygnować i ustatkować się? Nie. To nie leżało w jego naturze. Podniósł wzrok na przyjaciela i już chciał z uśmiechem coś powiedzieć gdy nagle duszący kaszel zatkał mu gardło i zacisnął płuca. Skulił się by nie zwracać na siebie zbytniej uwagi, ale kaszel nie ustąpił. Chciał podnieść się z miejsca i wyjść, ale nie był to najlepszy pomysł. Gwałtowny i ostry ból niczym ostrze sztyletu przeszył go w okolicach klatki. Opadł ponownie na krzesło. Ergon podszedł do niego pośpiesznie i poprowadził do jedno z pokoi na piętrze. Elf leżał na łóżku oddychając płytko i chrypiąc przy tym przeraźliwie.

-Do stu diabłów Faurunie! Dalej tego nie wyleczyłeś? - Chwycił za jego kufer i zaczął przeglądać szufladki i flakoniki. Nic mu jednak nie mówiły zawiłe znaki na etykietach. W nerwach nie mógł się skupić. Faurun zaś starał się mu pomóc jednak żadne słowa nie przechodziły mu przez zaciśnięte gardło. Nawet nie próbował przemiany, już raz zdemolował mu pół karczmy swoją smoczą postacią.

-Który flakonik mam ci dać? Gdzie są twoje leki?!- Burknął gniewnie choć tak naprawdę był wściekły na siebie. Tyle razy przyglądał się tej buteleczce, a teraz nie potrafił jej znaleźć. Przytaszczył kufer bliżej łóżka tak by elf mógł sięgnąć do niego dłonią. Ten jednak nie wysilił się by wyciągnąć rękę. Skupił się bardzo mocno i spojrzał na mężczyznę.

-To na... nic. Nie... mam.- Wyszeptał cicho i ponownie zaniósł się kaszlem, tym razem po jego dłoni spłynęła stróżka krwi. Momentalnie poczuł jak silne ręce Ergona podnoszą bez większego problemu jego chudawe ciało. Zbiegli po schodach i opuścili karczmę przez kuchnię. Nie rozumiał czemu biegli i gdzie biegli. Ergon zatrzymał się dopiero za murami miasta. Położył Fauruna ostrożnie na trawie patrząc na niego bardzo poważnie.

-No już szybko! Przemieniaj się w smoka bo jak mi tutaj wykitujesz to znajdę sposób by cię ożywić i sam cię ukatrupię.- Odpowiedział nerwowo i odsunął się lekko. Nie było potrzeby by dwa razy powtarzać bo już po chwili przed mężczyzną stał potężny złoty smok. Jednak mimo majestatycznego wyglądu w jego oczach widać było zmęczenie. Faurun dostrzegł jak Ergon odetchnął ,rozluźnił się i podniósł wzrok by coś powiedzieć.

-No wolny wietrze. Leć się uzdrowić. Wierzę, że odnajdziesz lekarstwo. I nawet nie próbuj mi się tu pokazywać przed tym, bo zobaczysz co to znaczy zadzierać z Ergonem Śmiałym! Uważaj na siebie...- Smok skinął głową w podzięce i wzbił się w niebo by zniknąć w chmurach. Tak, to jeszcze nie czas by osiąść na stałe.
Zablokowany

Wróć do „Efne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość