Wielka Pustynia Słońca[Gdzieś na pustyni] Piękny i Bestia

Znajdująca się daleko na południu kontynentu, za Sawanną Nurwijską, pustynia, ciągnąca się od Gór Słonecznych za zachodzie, aż po Lwi Wąwóz na wschodzie. Granicząca na południu z tropikalnymi puszczami. Dzięki licznym oazą nie jest to jednak jedynie morze gorącego piasku. Przez pustynie przechodzi bowiem kilka szlaków handlowych.
Awatar użytkownika
Alexander
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Alexander »

Miał parszywy humor. W zasadzie z każdą chwilą co raz gorszy. Niby cały ten masaż i uciskanie mu na głowę miało pomóc, ale średnio mu się podobało. Raz było lepiej, raz tragicznie. Wolał regenerować się sam, ale nie... Nie mógł. Jak wytrzyma tutaj kilka tygodni? Raz czuł stres i klaustrofobiczne poczucie bezradności, raz starał się przekonać siebie samego, że jakoś to będzie i wyjdzie z tego cało. Nie musiała mu zabraniać otwierania oczu i tak nie miał ochoty tego robić.

Wysłuchał historii dziewczyny i początkowo powstrzymał się od komentarza. Współczuł jej. To oczywiste. Jednak nurtowało go coś zupełnie innego niż koniec opowieści. Bardziej intrygujący był jej początek. Kiedyś była w tym samym miejscu co on - pytanie dlaczego. Czy z tego samego powodu co on? Został jednocześnie uratowany i uwięziony. Czy ją spotkało to samo? Czy herszt bandy uratował ją, a potem zależało mu na okupie? Bo jeśli tak, to wszystko co ją spotkało było wyłącznie jego winą. Owszem, Alexa uratował przed opuszczeniem ziemskiego padołu, ale wtrącił go do celi.
- Ciekaw jestem tylko dlaczego byłaś w tym samym miejscu co ja... - mruknął cicho, ale w jego głosie nie brzmiała pretensja, ani nawet ciekawość - choć taki był zamiar. Nie dało się wyczytać z niego nic poza tym, że Alex jest potwornie zmęczony i lekko zachrypnięty.
- Rüzgarshams może i mnie uratował, ale tylko po to, żeby dostać za mnie pieniądze. To nie litość ani dobroć, ani nawet współczucie, tylko czysta chęć zysku - westchnął.
- Może jest ci tutaj dobrze. Mnie nie.
Awatar użytkownika
Rüzgarshams
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 2 lat temu
Rasa: Pustynny Elf
Profesje: Rozbójnik , Władca
Kontakt:

Post autor: Rüzgarshams »

        Medyczka spojrzała na Alexandara tak jak wykładowczyni patrzy na studenta, który nie słuchał jej wykładu i teraz zadaje niezbyt mądre pytania. Chwilę milczała, ale chwila ta przedłużyła się tak długo, że ranny Nemorianin zdążył wylać z siebie wszystko, co miał do powiedzenia. Wtedy Maihiri wstała i podeszła do amfory przy drzwiach, z której nabrała odrobinę wody i wróciła z nią do jego posłania. Nie napiła się, ale nie dała jej też swojemu pacjentowi.
        - Gdyby to była tylko czysta chęć zysku, częściej porywałby ludzi - wyjaśniła. - Jeniec to same kłopoty, a zysk jest niewiadomy. Nie mówię ci tego wszystkiego po to, byś go polubił albo był mu wdzięczny tylko po to byś miał świadomość, że on nie jest tak okrutny jak może ci się wydawać. Otwórz oczy - rozkazała, klękając nad nim. - Lepiej?
        Idealnie nie było na pewno, ale zabiegi lekarki na pewno przyniosły jakąś ulgę - jej bolesna akupresura miała zmniejszyć ewentualny obrzęk i złagodzić ból obitego mózgu.
        - Napij się, ale nie wstawaj, powoli…
        Medyczka wsunęła Alexowi dłoń pod głowę i drugą ręką przytknęła czarkę do jego warg, by go napoić chłodną wodą. Po prostu, bez żadnych ziółek ani eliksirów.
        - Chcesz coś przeciwbólowego albo nasennego? - zaproponowała. Do tematu tego jak trafiła do obozu Rüzgara nie wróciła, specjalnie albo przypadkiem.

        Tymczasem Rüzgarshams rozmawiał ze swoim informatorem. Gość był dobry w tym co robił, spod ziemi był w stanie wyciągnąć każdą informację, jakiej zażyczył sobie jego herszt. Był za to godnie opłacany, dlatego nie opłacało mu się ani zmieniać stron, ani opuszczać się w jakości wykonywanych prac. Aktualne zlecenie nie było co prawda najłatwiejsze, ale on chwilę się zadumał i miał gotową odpowiedź. Podał nazwę miasta położonego kilka dni drogi od kryjówki, w którym to mieszkał człowiek, który mógłby im pomóc. Za odpowiednią opłatą. Rüzgar trochę narzekał na to ile go ten jeniec już kosztował i ile jeszcze trzeba będzie na niego wyłożyć, ale było to utyskiwanie dla samej idei - i tak zamierzał to sobie wszystko odbić w okupie.
        - Kiedy jesteś w stanie wyruszyć? - zapytał informatora.
        - Jak zmrok zapadnie - padła natychmiastowa odpowiedź. - Nie będę jechał za dnia.
        - Kiedy przyniósłbyś mi odpowiedź?
        - O, to nie zależy tylko ode mnie. Ja obrócę w cztery, maksymalnie pięć dni w obie strony, ale nie wiem ile czasu zajmie im odpowiedź. Szefie… Mam negocjować w twoim imieniu?
        - Nie - odparł twardo Rüzgarshams. - Wyślę za tobą kogoś do negocjacji, ty najpierw zorganizuj kontakt.
        - Oczywiście, Rüzgarze.
        - Przyjdź do mnie nim wyruszysz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wielka Pustynia Słońca”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości