Ponowne spotkanie
: Śro Mar 18, 2020 10:50 am
Co chwila słychać było Cordelię, której przytłumiony przez ściany dworu głos zwiastował niemałe zamieszanie. Tak, można było powiedzieć, że ci, którzy byli na zewnątrz czuli ulgę, że nie są w środku. Gavin czuł się nieco dziwnie z myślą, że kapitan całej straży królewskiej, która walczyła z piratami i wydawała codziennie rygorystyczne polecenia podwładnym, jest tak po prostu skrzyczana przez matkę. Cóż, w końcu po kimś odziedziczyła ten charakterek.
- A syreny nie porywają ludzi tak po prostu - kontynuował poprzednią rozmowę z gwardzistami. - Moim zdaniem niektórzy się tak tłumaczą, jak zakochają się w syrenie, żeby nie mówić, że zdradzili swoje kobiety - zawyrokował. - Sam miałem do czynienia z nimi.
- I co, uwiodła cię?
- Nie, to nie... - zakłopotał się czarodziej. - To było dawno temu. Jeszcze jak chodziłem do akademii.
- A w zasadzie, to jak tu trafiłeś? W sensie... Słyszałem, że większość czarodziejów z Akademii zajmuje się posługiwaniem na dworze - zapytał Dorland. - Nigdy nie opowiadałeś o przeszłości.
- Bo nie ma co opowiadać - odburknął Gavin. - Nie chciałem być na łańcuszku możnowładców. Chciałem zajmować się czymś pożytecznym, badać starożytne dokumenty, odkrywać biblioteki...
- Brzmi jak coś okropnie nudnego - skomentował Nathan.
- No cóż, teraz w gwardii królewskiej też służysz królowi. - Wzruszył ramionami Dorland.
- Akademia nie bardzo chciała sponsorować moich badań - odparł nieco zakłopotanym głosem czarodziej.
Gwardziści zaśmiali się na to.
- No widzisz, życie niestety nie jest zbyt łaskawe dla kujonów.
- Może coś więcej powiesz o tych syrenach, łatwo je znaleźć? - zaciekawił się Nathan.
- Po tej stronie kontynentu nie występują - odpowiedział. - Można je spotkać po drugiej stronie wyspy, na Oceanie Jadeitów.
Mężczyźni pokiwali głowami.
- Potrafią zmienić postać na ludzką, ale tylko na maksymalnie pół doby. Potrzebują wody, by żyć. Są piękne - kontynuował.
- Nie wiem, czy taki rybi ogon to najpiękniejsza rzecz - skomentował Dorland. - Poza tym, takie związki długo by nie przetrwały, jaki człowiek rozstawałby się z ukochaną co chwilę, by mogła wrócić do wody?
Gavin przypomniał sobie swoją dawną miłość.
- Masz rację... Nie da się.
W końcu wrota gwałtownie otworzyły się na oścież, uderzając Dorlanda w skroń. Próbował ją rozmasować i na raz zasalutować wychodzącej z dworu kobiecie. Ta jednak, rozgniewana i nastroszona, nawet nie zwróciła na nich uwagi, tylko odeszła do powozu i szybko zniknęła z horyzontu. Gwardziści nieśmiało zaglądali do wnętrza, czekając na jakieś wskazówki, rozkazy od przełożonej. Usłyszeli też przez to fragment rozmowy rodzinnej, która brzmiała niemalże jak narada wojenna.
W końcu Escrim zdała sobie sprawę z tego, że nadal tu są. Po usłyszeniu polecenia popatrzyli po sobie z nietęgim wyrazem twarzy.
- Nie wiem... Ja chyba zostanę, mogę pomóc w główkowaniu - powiedział w końcu czarodziej, wchodząc do wnętrza. Przypatrzył się dokumentom rozłożonym na stole.
- A syreny nie porywają ludzi tak po prostu - kontynuował poprzednią rozmowę z gwardzistami. - Moim zdaniem niektórzy się tak tłumaczą, jak zakochają się w syrenie, żeby nie mówić, że zdradzili swoje kobiety - zawyrokował. - Sam miałem do czynienia z nimi.
- I co, uwiodła cię?
- Nie, to nie... - zakłopotał się czarodziej. - To było dawno temu. Jeszcze jak chodziłem do akademii.
- A w zasadzie, to jak tu trafiłeś? W sensie... Słyszałem, że większość czarodziejów z Akademii zajmuje się posługiwaniem na dworze - zapytał Dorland. - Nigdy nie opowiadałeś o przeszłości.
- Bo nie ma co opowiadać - odburknął Gavin. - Nie chciałem być na łańcuszku możnowładców. Chciałem zajmować się czymś pożytecznym, badać starożytne dokumenty, odkrywać biblioteki...
- Brzmi jak coś okropnie nudnego - skomentował Nathan.
- No cóż, teraz w gwardii królewskiej też służysz królowi. - Wzruszył ramionami Dorland.
- Akademia nie bardzo chciała sponsorować moich badań - odparł nieco zakłopotanym głosem czarodziej.
Gwardziści zaśmiali się na to.
- No widzisz, życie niestety nie jest zbyt łaskawe dla kujonów.
- Może coś więcej powiesz o tych syrenach, łatwo je znaleźć? - zaciekawił się Nathan.
- Po tej stronie kontynentu nie występują - odpowiedział. - Można je spotkać po drugiej stronie wyspy, na Oceanie Jadeitów.
Mężczyźni pokiwali głowami.
- Potrafią zmienić postać na ludzką, ale tylko na maksymalnie pół doby. Potrzebują wody, by żyć. Są piękne - kontynuował.
- Nie wiem, czy taki rybi ogon to najpiękniejsza rzecz - skomentował Dorland. - Poza tym, takie związki długo by nie przetrwały, jaki człowiek rozstawałby się z ukochaną co chwilę, by mogła wrócić do wody?
Gavin przypomniał sobie swoją dawną miłość.
- Masz rację... Nie da się.
W końcu wrota gwałtownie otworzyły się na oścież, uderzając Dorlanda w skroń. Próbował ją rozmasować i na raz zasalutować wychodzącej z dworu kobiecie. Ta jednak, rozgniewana i nastroszona, nawet nie zwróciła na nich uwagi, tylko odeszła do powozu i szybko zniknęła z horyzontu. Gwardziści nieśmiało zaglądali do wnętrza, czekając na jakieś wskazówki, rozkazy od przełożonej. Usłyszeli też przez to fragment rozmowy rodzinnej, która brzmiała niemalże jak narada wojenna.
W końcu Escrim zdała sobie sprawę z tego, że nadal tu są. Po usłyszeniu polecenia popatrzyli po sobie z nietęgim wyrazem twarzy.
- Nie wiem... Ja chyba zostanę, mogę pomóc w główkowaniu - powiedział w końcu czarodziej, wchodząc do wnętrza. Przypatrzył się dokumentom rozłożonym na stole.