Las DriadJa Cię szukam, A Ty nic

Kraina baśniowych stworzeń, gdzie mgliste polany i rozległe lasy zamieszkują majestatyczne pegazy i jednorożce, a gdzieś w głębokimi lesie spotkać możesz cudownie piękne, leśne Driady. To właśnie w tym lesie położony jest wielki Jadeitowy Pałac Królowej Driad i ich święte miasto ze Źródłem Nadziei i Ołtarzem Nocy.
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

        Gdy Camelia nie odczuwała nic, jej wstęgi leżały spokojnie, jakby były najzwyklejszym w świecie kawałkiem materiału. Razem z artefaktem demonica spokojnie siedziała w pozycji embrionalnej, oczekując swojego księcia na białym rumaku. Potencjalna osoba trzecia, która zobaczyłaby Camie w tym momencie, nie zauważyłaby nic szczególnego w tejże scenie. Ot, wymęczona życiem maie w sukni balowej i…
…z uśmiechem pełnej satysfakcji spogląda na głowę swego byłego, oprawcy jej życia. Zwykła, nic nieznacząca sytuacja. Prosta rozmowa bez słów z mordercą i jego ofiarą. Camelia nawet nie zwróciła uwagi, gdy role się odwróciły. Ongiś to ona była zwyczajną kobietą, którą perfidnie oszukał jej ukochany. Teraz głowa tego ukochanego leżała bezwolnie na ziemi, pilnując wzroku swej oprawczyni. Któż zaś mógł się spodziewać, co spotka następnego kochanka Camelii?
Oby tylko był dla niej dobry…

        A propos kochanków. Demonica może nie posiadała wyczulonych zmysłów, instynktu tak silnego, który pozwoliłby jej rozpoznać, gdy bliska jej osoba nadchodzi. Cóż, czarnowłosa nie potrzebowała takowego. Wystarczyło, że jej obecny ukochany ma bardzo głośny sprzęt, którym zapewne teraz przemierzał przestworza.
        - Tean - szepnęła Camelia, podnosząc się ze swojego dotychczasowego posłania. Nie trzeba było czekać długo, aż artefakt kobiety pójdzie w jej ślady. Wstęgi momentalnie zaczęły szaleć, miotając i niszcząc wszystko na swej drodze. I jeżeli to nie dało wystarczającego hałasu “tutaj jestem!”, to cóż. Diabeł wkrótce się przekonał, że kobieta jest jego największym przekleństwem w tym nudnym życiu. Wstęgi nie zamierzały bowiem długo znosić bólu emocjonalnego swojej pani, związanego z rozłąką, zatem postanowiły przyciągnąć jej ukochanego. Camelia nie zdawała sobie sprawy z tej wysłanej do artefaktu prośby. Czarny materiał wypruł z okna jak strzała i z miłością oraz tęsknotą objął nowe koła wozolotu, aby następnie przyciągnąć go do kryjówki demonicy, delikatnie go przy tym miażdżąc. Camie wiedziała bowiem, ile dla mężczyzny znaczą jego wynalazki, a zatem starała się nie zniszczyć go.
Całkiem.
        Odrobinę tylko ucierpiały nowe części, aczkolwiek gdy tylko maszyna znalazła się wystarczająco blisko okna, Camie pozwoliła maszynie zatrzymać się gwałtownie na ziemi (ot, widocznie znajdowała się na parterze). Siła przyciągania jednak była na tyle konkretna, że diabeł nie mógł wytrzymać jej za sterami wozolotu i chcąc czy nie chcąc, wparował do pomieszczenia przez okno. Demonica wyszczerzyła się do niego, aby następnie z piskiem rzucić się mężczyźnie na szyję. Gdy tylko się odsunęła, podała mu głowę Briana.
        - Proszę, prezent! - powiedziała, po czym wstęgi niezgrabnie puściły wozolot, a żeby ten pozostał bez żadnej asekuracji artefaktu maie. - … Przeprosinowy. Ale też powitalny!
Awatar użytkownika
Tean
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje: Inna , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Tean »

Tean leciał pełny frustracji, gdy niespodziewanie coś wstrząsnęło wozolotem. Diabeł próbował wyrównać kurs i przeklął pod nosem kilka razy, przypominając sobie, że ledwo co go naprawił. Jednakże w momencie, gdy mimo pozornie sprawnych wszystkich funkcji i wciąż machających skrzydeł zaczął obniżać lot, postanowił zajrzeć za burtę. Jakieś czarne wstęgi oplatały jego koła i większą część maszyny.

- Co do ku… CAMIE! – krzyknął, gdy tylko rozpoznał ten nieznośny kawałek materiału.

Odetchnął z ulgą. Przynajmniej nie będzie musiał za nią ganiać na drugi kraniec Alaranii. No i na dodatek jego prośby zostały wysłuchane. Przez samą demonicę? Przez Księcia Ciemności? Kij wie, grunt, że zadziałało.
Niestety szybko zszedł mu uśmiech z twarzy, gdy wraz ze swoim wynalazkiem wparował przez okno do jakiegoś budynku. Działo się to tak szybko, że nawet nie zdołał zauważyć, gdzie dokładnie wpada. Wozolot został dość mocno poturbowany, piekielny również nie obył się bez siniaków.

- Twarde lądowanie – prychnął zdegustowany, otrzepując z siebie kurz, gdy tylko zdołał stanąć na nogi.

Jeszcze dobrze nie doszedł do siebie, gdy kobieta zawisła mu na szyi. Uszy go zabolały od jej pisku i przez chwilę nie mógł złapać tchu przez tę akcję. Nie śmiał jednak narzekać. To w końcu jego jak dotąd ulubiona kochanka. Znalazł swoją zgubę i na dodatek dostał wręcz wymarzony prezent. Bo nic tak nie cieszy, jak widok uciętej głowy byłego partnera swojej kobiety. I to nie jest sarkazm. Piekielny był wniebowzięty, jeśli można tak powiedzieć.

- Oh Camie. Nawet nie wiesz, jaką sprawiłaś mi tym przyjemność – powiedział, biorąc podarek w ręce – Najchętniej wypatroszyłbym mu ten zakuty łeb i wetknął zapalone świece w każdy otwór. Byłby całkiem paskudną ozdobą, nie sądzisz? – żartował, aczkolwiek był gotów to zrobić i postawić tak przygotowaną dekorację tuż obok łóżka, na którym spędziłby z Camelią naprawdę długą i przyjemną noc – Tęskniłaś? – spytał, patrząc na nią z pożądaniem. Jego wzrok wędrował po jej ciele, aż w końcu przystanął na ustach.

Ostrożnie, ale zdecydowanie zbliżył się do niej i obdarował pocałunkiem, tak długim, jak tylko pozwoliły na to niebezpieczne wstęgi wijące się wokół maie. Mimo dość dobrego refleksu został lekko draśnięty tu i ówdzie.

- Musimy kiedyś coś na nie poradzić, nie sądzisz? Bo inaczej ciężko będzie nam się zabawić — stwierdził, nieco rozżalony, a jednocześnie w jego oczach i głosie szalała jedna wielka pokusa rzucenia się na kobietę w tej chwili, zupełnie zapominając o zagrożeniu ze strony artefaktu — Tym razem nie pozwolę ci zniknąć — dodał czule i pełen determinacji.
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

        Mówi się, że swój do swego ciągnie, ale także; przeciwieństwa się przyciągają. Przysłowiami pospolici ludzie zawsze tłumaczyli sobie swoje racje, aby los; tudzież przeznaczenie było po ich stronie. Jak zatem Camelia powinna dopasować tak nietypową parę, jaką jest demonica i diabeł? O ile ich rasy opowiadają się za pierwszym stwierdzeniem - swój do swego - to charaktery poniekąd zmieniały trajektorię. Oboje byli sadystami, aczkolwiek Tean miał umysł wynalazcy, a Camelia była… szalona.
Ale była taka przez wzgląd na eksperymenty, których doświadczyła. Diabeł również eksperymentuje z maszynami. Camie zatem mogła uznać samą siebie jako wynalazek jakiegoś wrednego człeka - a co za tym idzie, była typie czarnowłosego, nie widziała przeciwwskazań.
Byli idealni. A maie zamierzała to piekielnemu udowodnić.
Ale najpierw priorytety, o których Camie prawie by zapomniała:
        - Gdzie moja wiewiórka? - Zwierzątko może i było denerwujące, hałaśliwe i upierdliwe jak cholera, ale tak samo właścicielka. Dlatego też Camelia czuła lekkie przywiązanie do Slanii. Ale nie takie duże, jakie w tym momencie odczuwała do Teana. Znalazł ją, przyjął podarek, a zatem był godzien ulokowania dawno uśpionych uczuć maie. Uśmiechnęła się szeroko, słysząc o planie na głowę Briana.
        - Ja myślałam, że zrobisz z niego ozdobę do wozolotu. No wiesz, jak piraci wiążą syreny na dziobie czy coś takiego… Nie? - zagaiła rozmowę, mając ukrytą nadzieję, że diabeł doceni jeszcze bardziej jej pomysł. I nie pomyliła się, bowiem już w następnej chwili złapał ją w objęcia, ryzykując tym utratę każdej możliwej kończyny. Z nieschodzącym z mordki uśmiechem odwzajemniła pocałunek, w czym zawarła również odpowiedź na wcześniejsze pytanie mężczyzny.
        Tak. Tęskniła. I zamierzała w zamian zamęczyć diabła niemal do znudzenia. Wstęgi demonicy rezonowały razem z nią chyba po raz pierwszy od dawna, kształtując jej uczucia w powietrzu i delikatnie tnąc ewentualne napotkane przeszkody - zwłaszcza ciało Briana. I odrobinę może tylko pokiereszowały samego piekielnego, ale hej! To z radości, że Camelia go widziała!
Gdy w końcu się od siebie odkleili, kobieta momentalnie spojrzała na Teana. Nie kryła dezaprobaty na słowa o jej cennym artefakcie.
        - Ja sądzę, że można go sprytnie wykorzystać. - Mrugnęła do mężczyzny, po zym objęła delikatnie dłonią jego kark i spojrzała na niego prowokacyjnie. - To co… rozwalimy coś razem? - Uśmiechnęła się złośliwie, a w tym geście kryły się wszystkie jej myśli.
Dosłownie wszystkie.

Ciąg dalszy: Camelia i Tean.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Las Driad”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości