Przedzierał się przez las, który z jednej strony wyrastał na terenie Równiny Maurat, jednak już z drugiej strony na terenach, które ogólnie nazywane są leżącymi Poza Alaranią. Właśnie tam stoi twierdza, w której ulokowane jest więzienie dla niezwykłych istot. Tam przetrzymywany był on sam, jednak nie był jedynym, bo inne cele także zajmowane były przez różne stworzenia, i to nie tylko przez zmiennokształtnych. Siedzieli tam jakiś czas, nie wiedzieli jak długo, jednak trwało to tyle, że nawet najwytrwalsi zaprzestali liczenia. W końcu, za sprawą wspólnej inicjatywy, połączyli siły i zaplanowali ucieczkę. W jej trakcie zabili większą część strażników, a gdy już wybiegli przez wrota, odbyli krótką rozmowę, w której pożegnali się i postanowili, że nie będą próbowali się odszukać. Każdy ruszył w inną stronę.
Wspomnienia tych wydarzeń wracały do Fenrira tak samo, jak on wracał do miejsca, w którym był więziony. Gdyby nie to, że zostało mu odebrane coś ważnego, najpewniej nigdy nie zapuściłby się w te okolice. Las był gęsty, co najbardziej było widać na wysokości koron drzew, które łączyły się ze sobą, przez co wyglądało to tak, jakby tworzyły jedność, a nie należały do osobnych pni. Na swój sposób było to piękne, jednak sprawiało też, że w gęstwinie nawet za dnia było dość ciemno. Smokołak wolałby wydostać się stąd przed nadejściem nocy albo przynajmniej znaleźć się gdzieś na obrzeżach lasu, gdzie na pewno roślinność nie będzie tak gęsta. Ciężko było mu określić porę dnia.
Udało mu się dotrzeć do miejsca, w którym konary rosły rzadziej i przepuszczały więcej światła. Głównie dzięki temu zorientował się, że nadchodzi już noc, a pierwsze gwiazdy pojawiają się na niebie. Fenrir szedł teraz do przodu, szukając miejsca, gdzie mógłby rozbić niewielki obóz, a także chwilę odpocząć i posilić się tym, co wcześniej podarowała mu Sanaya.
W końcu udało mu się znaleźć skrawek ziemi, która wydawała mu się dość dobra na obozowisko. Złamane, może trafione przez piorun drzewo, stanowiło dość dobre oparcie dla pleców, a druga jego część blokowała blask ognia, a także osłaniałaby samo ognisko, gdyby zaczął wiać wiatr. Całość ulokowana była w niedużej i łagodniej dziurze, która wyglądała jak krater po dawnej eksplozji, a ta mogła mieć miejsce jeszcze przed powstaniem lasu lub wtedy, gdy ten dopiero się rozrastał. Zmiennokształtny szybko uznał, iż lepszego miejsca na odpoczynek, raczej, nie uda mu się znaleźć. Przeszedł się jeszcze po okolicy, żeby zebrać suche gałęzie, a także wysuszony mech, który posłuży za rozpałkę. Następnie wrócił do wybranej na noc leśnej przystani, zostawił tam drewno i mech, a także ułożył z nich coś, co podpali później. Raz jeszcze się przespacerował po najbliższej części puszczy, jednak tym razem w innym rejonie. Dlaczego to zrobił? Chciał zebrać gałęzie, które później będzie mógł dorzucić do ognia, żeby ten nie wygasł. Podtrzymywanie płomienia jest dość ważne, gdyż światło dawane przez nie odpędza dzikie zwierzęta, które mogłyby zagrozić śpiącej osobie, nawet komuś pokroju Fenrira.
Smokołak usiadł, plecami opierając się o część drzewa, a następnie rozpalił ognisko. Miecz położył obok siebie, żeby móc sięgnąć po niego jak najszybciej, gdy zajdzie taka potrzeba. Następnie otworzył torbę i wyciągnął z niej trochę jedzenia. Zaczął jeść, chcąc zaspokoić głód.