Równina Maurat[Efne i okolice]Ogniste uczucie

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Następnego ranka Isambre wstała pierwsza i nikogo nie budząc, podeszła do okna i rozsunęła zasłony, wpuszczając trochę świeżego powietrza i ciepłe promienie słońca. W odbiciu szyby poprawiła włosy i zmieniła szatę na obcisłe spodnie, wysokie kozaki o grubym obcasie i lnianą bluzkę na ramiączkach. W końcu iluzja była po to, by czasem poeksperymentować z własnym ciałem. Było przecież tyle możliwości. Zadowolona z efektu, nałożyła jeszcze czerwoną szminkę na usta i mrugnęła do siebie, pozwalając sobie na drobny chichot, a kiedy się odwróciła - wszyscy dalej spali jak zabici. Chibi, zwinięty w kulkę obok jej poduszki przeciągnął się leniwie, zastrzygł uszami i przekręcił się ma drugi bok, nie przerywając sobie snu. Przynajmniej coś się poruszył, nie tak jak River. Smok leżał sztywno wyprostowany na podłodze, zakryty częściowo swoim płaszczem. Jego pierś unosiła się spokojnym tempem, a jedyne oko było mocno zamknięte. Co jakiś czas wydawało się, że prycha przez sen i puszcza obłoki pary, ale tłumaczyła to sobie niedobudzeniem ze swojej strony.

Przechodząc obok chłopaka na palcach, Isa przekradła się do drzwi i cicho je otworzyła, znikając w korytarzu, którym przeszła do schodów, a następnie na dół. Karczmarz dawno już nie spał i przechadzał się między stolikami, wycierając je i ustawiając krzesła w gotowości. Niedługo będzie otwierał. Na widok smoczycy wyprostował się i uśmiechnął przyjacielsko, wskazując puste miejsca przy ladzie.
- Co pani podać? - zapytał, przepasając biodra fartuchem i wycierając kufle.
- Poproszę dwa omlety - odpowiedziała Isambre, kładąc na blacie zapłatę. - I trzy jabłka.
Na realizację nie musiała długo czekać, była jedyną klientką, więc karczmarz uwinął się raz dwa i pomógł jej zanieść posiłek na górę.
- Smacznego - wyszeptał, nim dziewczyna zniknęła za drzwiami.
Będąc już w środku talerze postawiła na stoliku i jakby nigdy nic podeszła do malucha, który już wybudzał się ze snu.
- Dla ciebie - powiedziała, wręczając mu trzy, duże jabłka i drapiąc go za uchem.
Sama jednak z jedzeniem postanowiła poczekać na partnera, który, zważywszy, że parujący omlet pachniał miodem, zaraz go wyczuje i się zbudzi.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

River spał w najlepsze o niczym nie śniąc. Bardzo się z tego cieszył, bo przynajmniej nie obudzi się rozdrażniony, albo nie zrobi niczego głupiego w półśnie. Kiedy poczuł na swojej dłoni promienie słońca zacisnął ją w pięść jakby chciał je chwycić i nie budząc się przeturlał się tak aby być zanurzonym w ciepłym blasku słońca. Mruknął wtedy z przyjemnością uśmiechając się i przeciągnął się jak kot, leżąc plackiem na podłodze. Uwielbiał jak było ciepło. Skrzywił się lekko słysząc czyjeś kroki i skrzypienie desek, ale oprócz niemiłego burknięcia w żadem sposób nie zareagował. Nie miał zamiaru się budzić, nie wiedział czemu był taki zmęczony, ale potrzebował snu.

Zwierzak mruknął radośnie kiedy otrzymał jabłka i od razu zaczął je wcinać, a sok spływał mu z pyszczka klejąc łapki i skapując na pościel łóżka. Niedługo po przyjściu Isambre do pokoju ze śniadaniem także chłopak zaczął się budzić, ale pierwszy obudził się jego żołądek, który ryknął potwornie kiedy do nosa śpiącego dotarł zapach omletów. Otworzył lekko oko z szeroką źrenicą wyglądającą jak u normalnego człowieka, ale po chwili zaczęła się stopniowo zwężać, a wzrok mu się wyostrzał. Przeciągnął się mocno ziewając przy tym szeroko i obnażając kły, po czym wstał i spojrzał z uśmiechem na dziewczynę.

- Witaj śliczna. - Pocałował ją delikatnie w usta po tym jak do niej podszedł się przywitać i zajął miejsce naprzeciwko. Pochylił się nad talerzem i wziął potężny wdech, przez co jego brzuch burknął jeszcze głośniej. Gad się zaśmiał jakby się droczył ze swoim głodem, ale nie zaczął jeść pierwszy. - Smacznego. - Powiedział łagodnie. Miał dobry humor.

Chibi dołączył do nich do stołu siadając u Rivera na kolanach grzecznie zastanawiając się co będą dziś ciekawego robić. Nie należał jednak do cierpliwych i kiedy smoki jadły w spokoju śniadanie on odstąpił od nich i zaczął brykać po pokoju. Pogrzebał w sakwie dziewczyny zostawionej przy stoliku nocnym, wyciągnął z niej onyksową figurkę i zaczął się nią bawić. Nudziło mu się będąc samemu, choć miał przy sobie dwójkę wspaniałych towarzyszy, ale z nimi nie mógł się cały czas bawić, bo mieli ważniejsze rzeczy na głowie.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Cześć skarbie - odpowiedziała Isambre i odwzajemniła pocałunek, rumieniąc się tak, jak chłopak lubił. Zdała sobie sprawę, że jeśli tak ma wyglądać każdy jej poranek, w którym River będzie ją całować i uszczęśliwiać swoją obecnością, to nie chciała tego zmieniać. Motylki w jej brzuchu szalały na dobre i smoczyca doskonale wiedziała z jakiego powodu. Zakochała się i za nic nie dopuści, by to uczucie zniknęło.

Śniadanie zjedli w ciszy, co raz przerywanej przez dokazującego Chibiego, który po zjedzeniu jabłek zaczął szukać czegoś do zabawy. Skakał po łóżku, turlał się po podłodze, a czasem podchodził do smoczycy i tulił jej się do nóg, za co ta go uszczypliwie odpychała, a ten znowu próbował. Wyraźnie mu się to spodobało, do czasu kiedy znalazł onyksową figurkę jelenia i zaczął ją sobie ustawiać w różnych miejscach, uważając by jej nie zbić. Prezent od Rivera, choć lekko nieprzemyślany, ucieszył Isambre, bo był podarowany jej z czystej dobroci i chęci sprawienia jej przyjemności. Będzie ją zawsze nosić przy sobie.

- W południe jestem umówiona z Miriam - przypomniała Isambre, ocierając usta serwetką. - Jeśli chcesz możesz iść ze mną. Chibi też. Ciągnie go chyba na świeże powietrze, a mnie będzie raźniej.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Zaśmiał się widząc jej rumieńca przyglądając się jej przez dłuższą chwilę, a po tym zabrał się za przyniesionego przez nią omleta. Był tak głody, że zjadł całe śniadanie w mgnieniu oka, w końcu od wczoraj nic nie jadł, jednakże ten posiłek w zupełności mu wystarczył by zaspokoić głód i nie szedł po więcej. Nie lubił się obżerać ponieważ wtedy jego ruchy były ociężałe nie tylko kiedy chodził po ziemi, ale także jak latał, a tego nie lubił choć jak leciał razem z Isambre to sprawiał z początku takie wrażenie dla niepoznaki, by zaraz popisać się swoją szybkością i zwinnością. Poza tym kiedy miał tak pełny brzuch, że pękał w szwach nie miał ochoty na nic innego jak drzemkę, aby się to wszystko ładnie uleżało w jego żołądku.

Nie odstąpił jednak od stołu tylko położył dłoń na jej ręce delikatnie ją głaszcząc i czekał cierpliwie aż ona także skończy jeść. Był szczęśliwy mając ją przy sobie i nie miał pojęcia co by zrobił, jakby dziewczyna odeszła. Słysząc rumor rozlegający się po pokoju oderwał wzrok od ukochanej i spojrzał na wariującego stworka. Widząc jak ten bawi się figurką, którą podarował smoczycy od razu jego mina spoważniałą stając się surowa, a mięśnie się napięły. Powstrzymał się jednak by nie krzyknąć na zwierzaka, a tym bardziej nie podejść do niego i nie wyrwać mu z łapek "zabawki". Westchnął ciężko chcąc się uspokoić.

- Odłóż to na miejsce jeśli ci życie miłe. - Starał się o łagodny ton, ale warczenie pobrzmiewające w jego głosie psuło cały efekt.

Maluch od razu się zląkł groźnego spojrzenia gada i prędko schował z powrotem onyksowe rękodzieło do sakwy dziewczyny. Po tym smutny usiadł na parapecie i patrzył przez okno nie mając co z sobą zrobić. Bardzo mu się nudziło i bolało go, że smoki są zbyt zajęte sobą aby się z nim bawić. Wyraz na twarzy Rivera złagodniał i chłopak postanowił kupić maluchowi jakieś zabawki jak będą wracali z powrotem do karczmy. Długo jednak nie myślał o swoim planie uszczęśliwienia malucha ponieważ doszły do jego uszu słowa towarzyszki, na którą ponownie spojrzał.

-Oczywiście, że z tobą pójdę. Nie pozwolę aby coś ci się stało jeśli okaże się, że to jakiś podstęp. - Powiedział poważnie, ale po chwili się lekko uśmiechnął. - On przede wszystkim się wyszaleje i nie będzie tak rozrabiał jak wrócimy tu na noc. - Dodał łagodniej z pobrzmiewającą czułością.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Wystarczy żeby uważał - powiedziała smoczyca łagodnie, kładąc sobie Chibiego na kolanach i tarmosząc go po brzuszku. - A krzykiem na niego nie wpłyniesz. Niewiem ile ma lat, ale zachowuje się jak dziecko, więc tak najwyraźniej trzeba go traktować. Hałaśliwy, ciągle szuka uwagi, chce się bawić i nie przejmować się konsekwencjami. Przypomina trochę małą mnie, zanim tata zaczął wapajać mi te wszystkie nauki do głowy. Byłm dość niesfornym dzieckiem i lubiłam dokazywać. Chibi jest energiczny i musi się wyszaleć, ale skoro ty chcesz żeby coś pojął, to musisz zmienić tok nauczania. Musisz być dla niego bardziej wyrozumiały. Zrób to, jeśli nie dla niego, to dla mnie - dodała Isambre, podrzucając maluchem i przyciskając go do siebie. Chibi rzeczywiście swoim zachowaniem przypominał jej dziecko, a w niej chyba budził się instynkt macierzyński. Było to normalne wśród tysiącletnich smoczyc, ale dla niej było to nowe i dość dziwne uczucie. Zwłaszcza, że przyszłość pod tym kątem była niepewna. River był dla niej bardzo ważny, ale czy ona chciałaby by smok był ojcem ich wspólnego dziecka? Oczywiście jeżeli zdecydują się je mieć. Było jednak za wcześnie na podobne rozmyślania, więc Isambre skupiła się na chwili obecnej. Dzieckiem, które mogło ich zbliżyć był właśnie Chibi.

Po skończonym posiłku, Isambre przeszła z Chibim na parapet okna, gdzie usiadła i pobawiła się z nim chwilę, trącając jego uszka lub zabierając mu monetę, którą wcześniej sama mu dała. Maluch śmiał się kiedy go łaskotała lub podskakiwał, chcąc złapać pierścionek. Isambre celowo nim kręciła i odbijała promienie słońca na jego oczka i pyszczek.
- Widzisz ile radości przynoszą mu takie proste figle? - spytała, rzucając Riverowi kawałek sznurka. - Sam spróbuj. Chyba nie zrobisz mu teraz przykrości? - zagadnęła smoka, wskazując na jego palcem, co Chibi odczytał jako znak, że ma do niego podejść.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Nie znam się na dzieciach - mruknął z dystansem, to był dla niego drażliwy temat tym bardziej jak zaczęła wspominać o swoim dzieciństwie. - Nie przepadam za nimi, a one za mną i może najlepiej jakby tak pozostało. - Dodał ponuro, nie pozwalając sobie by dopadła go przeszłość. Nie lubił wspominać tego co było kiedyś, bo nie wnosiło to nic pożytecznego do czasu obecnego, a rozdrapywanie starych ran przynosiło jedynie bezsensowny i w ogóle niepotrzebny ból. - To tylko głupi zwierzak. - Pomyślał nie zdając sobie sprawy, że powiedział to na głos, dlatego wciąż siedział spokojnie przy stole patrząc na nich.

Nie rozumiał czemu ona to wszystko robi, czemu tak ważnym jest dla niej aby futrzak był szczęśliwy. Dla gada było to nielogiczne co widoczne było przez wyraz jego twarzy. Zwierzak i tak byłby mu posłuszny czy zwraca na niego uwagę i jest dla niego dobry, czy też nie. River to wiedział, że tak długo jak maluch jest przy nim bezpieczny i nie musi się niczym martwic, oprócz prawdopodobnymi reprymendami ze strony chłopaka za złe zachowanie, tak długo Chibi nawet przez moment nie pomyśli o odejściu i byciu wolnym.

Bez trudu złapał rzucony przez nią sznurek i popatrzył na niego moment, a po tym na radość i oczekiwanie na zabawę z przyjacielem w oczach zwierzaka. Zabawa zwykłym sznurkiem tylko potwierdzała smokowi głupotę malucha i tym bardziej godziła w jego dumę, nie chciał się zniżać do tego poziomu, ale... Isambre także była szczęśliwa bawiąc się ze stworkiem. Z chłopakiem się nikt nigdy nie bawił zawsze tylko nauka umiejętności i dyscyplina, dopiero jak opuścił leże rodziców zaczął odrabiać stracony czas: Porywał niewiasty, by rozpoczęto na niego obławę, podczas, której nikt nie ostawał przy życiu poza gadem bez nawet jednego zadrapania, dopóki mu się to nie znudziło i sam nie wypuszczał porwanej, palił i niszczył wioski ściągając na siebie gniew mieszkańców, starających się na wszelkie sposoby pozbyć się szkodnika, plądrował skarbce innych smoków i niszczył ich leża niekiedy pożerając jaja i małe smoczydła, albo zrzucając je z góry, a do ostatniego czasu wszczynał burdy, kradł i zabawiał się za pieniądze z pierwszą lepszą dziewką jaką napotkał, ale nigdy nawet przez moment nie był tak szczęśliwy w swojej zabawie jak obecnie maluch czekający z uśmiechem na pyszczku aby pobawić się zwykłym sznurkiem.

Chłopak się długo ociągał zastanawiając się nad tym co począć, czy uszczęśliwić i Chibiego, i smoczycę, czy być jak własny ojciec odbierając i zakazując zabawy słabszemu od siebie stworzeniu. Na samą myśl o tym się w nim zagotowało, ugodzenie we własną dumę, było niczym w porównaniu do stania się takim jak ten, którego nienawidził. Kiedy futrzak do niego podszedł zaczął mu przed oczami machać sznurkiem i gwałtownie zabierać z zasięgu malucha aby ten nie mógł złapać zabawki, gad nie robił tego jednak z własnej przyjemności i uśmiechem na twarzy, która cały czas pozostawała poważna, jakby wyrzeźbiona w kamieniu. River wciąż uważał to za bezsensowną stratę czasu, ale chciał uszczęśliwić zwierzaka, a najbardziej swoją ukochaną.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Widzisz - powiedziała z przekąsem i nutą wyższości, widząc jak Chibi próbuje zabrać smokowi sznurek, podskakując i mrucząc przy tym. - To nie takie trudne. Wystarczy wziąść coś z otoczenia i już masz zabawkę. Pamiętam jak bawiłam się z wiewiórkami w ten sam sposób. Chociaż ich nie rozumiałam, to domyślałam się czego chcą i robiłam to. Uszczęśliwianie drugiej osoby, na której ci zależy uszczęśliwi również ciebie samego. Chibi to najwyraźniej rozumie, nie jest głupi. Od chwili, kiedy wylądowałam przy was, zauważyłam, że on stara się zwrócić na siebie twoją uwagę, a ty go odtrącasz. Uratowałeś go spod drzewa, opatrzyłeś i dałeś coś na kształt rodziny, a mimo to nim gardzisz. Jeśli mały by cię nie obchodził to zgaduję, że byś go tam zostawił. A skoro nie zostawiłeś to chyba możesz mu poświęcić czas, jak... tata.

Późniejsze słowa Rivera o dzieciach trochę zachwiały smoczycą, gdyż jasno wskazywały na to, że jej partner nie chce lub nigdy nie będzie chciał mieć dzieci. Zabolało ją to, gdyż ona była gotowa z nim być do końca i poświęcić się dla niego. Nawet jako matka. Jasne, chłopak miał sporo wad, może nawet więcej niż zalet, ale jej to nie przeszkadzało. Wciąż widziała w nim dobrego, przyszłego męża i wspaniałego ojca, który musi do tego dorosnąć.

- Wiesz, co jest ważne w byciu rodzicem? - zapytała po chwili, podnosząc i przypasając do siebie sakwę. Południe było już blisko, a Isambre nie chciała się spóźnić na spotkanie z przyjaciółką. Bez słów podała Riverowi torbę, do której od razu wskoczył stworek i nałożyła mu kapelusz. - By być lepszym niż twoi rodzice byli dla ciebie. - Dokończyła, całując go w usta i kierując się do drzwi.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Słuchał jej uważnie szczując zwierzaka łatwym zdobyciem sznurka, a po tym za wszelką cenę mu go zabierając, ale starając się przy tym nie stosować rękoczynów, krzyku ani rozkazów, za to podstępu, albo łaskocząc go. Bardzo chciał uszczęśliwić Isambre bo skoro cały czas mówiła o rodzicielstwie i dzieciach coś musiało być na rzeczy. Gad nie zauważył kiedy sam się zaczął przy tym bawić, dla małego celem było złapanie lub odebranie przyjacielowi sznurka, a dla niego nie dopuszczenie do tego aby futrzak choćby dotknął zabawki. Za każdym razem kiedy udawało mu się przechytrzyć stworka uśmiechał się lekko z tryumfem i satysfakcją. Ale nie trwało to długo bo Chibi zaraz przypuszczał kolejne ataki postępując nieczysto jak jego właściciel naśladując go w swoim postępowaniu i biorąc z niego przykład. Nie podobało się to Riverowi, który nie znosił przegranych i musiał wymyślać coraz to nowsze zagrania by odebrać małemu sznurek, co nie było łatwe bo futrzak się bardzo szybko uczył i nie dał się złapać dwa razy na tę samą zagrywkę. Skończyło się na tym, że chłopak zaczął ganiać za uciekającym po całym pokoju, aż w końcu się to smokowi nie znudziło i przyznał maluchowi wygraną.

Dopiero teraz zaczął się zastanawiać nad słowami dziewczyny. Nigdy nie myślał o tym, dlaczego przygarnął malucha, a nie po prostu go zjadł. Chociaż w sumie odpowiedź na to pytanie była bardzo prosta - smok nie chciał być sam w "nowym" świecie. Po drugie może wpajane przez Aeris zachowanie, że potrzebującym zawsze trzeba bezinteresownie pomagać bardziej się w nim zakorzeniło niż sądził. Nie skomentował jednak tego co mówiła smoczyca o nim i zwierzaku. Nie chciał się jej przyznawać, że trafiła w sedno i ma racje, a nie chciał jej tym bardziej okłamywać. Kłócenie się z nią, że to tylko zwierzak, który się do niego przyczepił i nie chce odejść też nie miałoby sensu.

Spojrzał na ukochaną i kryjącego się za nią Chibiego bawiącego się sznurkiem. Widząc, że jego słowa sprawiły jej ból od razu do niej podszedł chcąc ją przytulić i pocieszyć, odwołać jakoś to co zostało powiedziane. Zrobił jej ogromną przykrość, choć powiedział szczerze. To go jedynie utwierdziło w przekonaniu, że nie należy wyjawiać innym swojego zdania, odczuć i przeszłości. Nie miał zamiaru więcej popełniać tego błędu. Nim wstała z parapetu przysiadł obok niej i ją przytulił, a po tym pozwolił od siebie odejść, aby uszykować się do wyjścia.

- Isa... Przepraszam - powiedział ze skruchą po wysłuchaniu jej słów, aby jej nie przerywać i jeszcze bardziej nie denerwować. By ją jakoś udobruchać i pokazać, że chce naprawić swój błąd odłożył torbę na miejsce obok łóżka, wyjął z niej jedynie niewielki mieszek, do którego przełożył część pieniędzy i przytwierdził go do pasa spodni, a Chibiego posadził sobie na karku niosąc go na barana. Maluch był w szoku, który szybko minął zastąpiony entuzjazmem i radością z nowej formy podróży oraz bliskości z chłopakiem. - Nigdy tak o tym nie myślałem. Sądziłem, że jeśli będę kiedyś rodzicem to będę dokładnie taki sam jak mój ojciec, a tego nie chcę i wierz mi ty też byś nie chciała. - Dokończył zastępując jej dalszą drogę do drzwi. Nie chciał z nią wychodzić w takiej atmosferze i gniewie. Przytulił ją mocno do siebie i pocałował namiętnie i czule jak jeszcze nigdy dotąd, ale nie przedłużał tego, by się nie spóźnić na spotkanie z elfką. - Na prawdę przepraszam, nie chciałem ci sprawiać przykrości, obiecuję, że się zmienię. - Odparł szczerze patrząc jej hardo w oczy. Może było to głupie z jego strony i nie uczciwe, że nie puści jej puki mu nie wybaczy, ale nie wiedział jak inaczej miałby to rozegrać.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Nie szkodzi - odpowiedziała z uśmiechem, wygładzając ubranie. Sama nie miała ochoty wprowadzać napięcia między nimi. Niechęć Rivera do dzieci nie miała jakiś mocnych, według niej, podstaw, ale nie chciała, by chłopak na siłę próbował się zmienić. To powinno przyjść naturalnie. - Może na razie do tego nie wracajmy. Nie wiem, jaki dokładnie był twój ojciec, ale nie musisz się bać, że zostaniesz taki sam. I nie musisz przysięgać, wiem, że chcesz się zmienić i widzę to. Idzie ci bardzo dobrze, ale smok, którym chcesz być to nie ten, który mnie pocałował - wyznała mu, obejmując go za szyję. - Nie zmieniaj w sobie wszystkiego. Chcę Rivera takiego, jaki przywitał mnie nad Kryształowym Jeziorem. Może z tą różnicą, że przestanie na wszystkich patrzeć jak na zagrożenie i będzie milszy dla Chibiego - dodała, unosząc się na palcach i łącząc swoje usta z jego. Twarz jej wyraźnie poweselała, a rysy złagodniały. Kiedy w końcu się od siebie odsunęli, Isambre wzięła smoka za rękę i wyszła z nim z karczmy, upewniając się, że zamknęła pokój, w którym chłopak zostawił torbę.

Efne już dawno było na nogach, lecz przez słońce i skwar większość ludzi preferowało bierną aktywność, jak siedzenie na murkach, czy zbieraniny w zacienionych uliczkach. Tłumy mieszkańców śpieszyło się, by załatwić swoje sprawy, potrącając się nawzajem i wpadając na siebie. Isambre i Rivera to nie dotyczyło, jako smoki znosiły temperatury i szli środkiem głównej ulicy, gdzie słońca było najwięcej. Kilka kobiet rzuciło im uważne spojrzenia, ale ich rysy nic nie zdradzały i były do znudzenia spokojne. Dalej czekała na nich otwarta brama, pilnowana przez kilku strażników. Na jej drzwiach malował się ciemny owal, jakby coś ociekającego wodą zostało przybite do nich poprzedniej nocy. Był tam też otwór po gwoździu, a wszędzie latały drobne muchy. Nic specjalnego się jednak nie zdażyło i garnizon nie zatrzymywał niepotrzebnie wędrowców, chcących wejść do miasta lub je opuścić.

- Wrócimy pewnie wieczorem - zakomunikowała smoczyca, kiedy jej buty zeszły z brukowanej ulicy na piaszczystą dróżkę, prowadzącą wgłąb lasu. - Miriam jest zdolna i na pewno nie będzie trzymać nas tu dłużej niż pięść, sześć godzin. Mam tylko nadzieję, że uda jej się zaliczyć rok i wyrwać z akademii. Kiedyś opowiadala mi, że zaproponowano jej posadę nadwornej malarki na dworze jakiegoś elfiego króla, ale jak na ironię wielka artystka nie miała ukończonej żadnej szkoły, więc aby uniknąć plotek opłacono jej te studia. Teraz ostatnia prosta przed wielkością. - Zaśmiała się smoczyca, wypatrując znaku od Miriam, a kiedy go znalazła, skręciła i przybrała smoczą postać.
Jej skrzydła zafalowały, a ogon zatańczył między pniami, kiedy Isambre znikała w zaroślach, za którymi rozciągała się polana. Pełna kwiatów i przecięta strumykiem prezentowała się wspaniale. Widok mógła tylko trochę zepsuć wielka, okuta skrzynia oparta o kamień, na którym siedziała elfka w fartuchu pobrudzonym farbą.

- Super, że przyszliście - zawołała, wyciągając ze skrzyni sztalugę, paletę i pędzle różnorakiej wielkości. Pózniej pogładziła Isambre po nozdrzach, kiedy ta pochyliła łeb do powitania i przeniosła wzrok na Rivera. - Jeśli masz ochotę, możesz dołączyć do Isambre. Dwa smoki na jednym płótnie to nie problem. Namaluję was, jak stoicie nad bokiem do siebie, wpatrzeni w nocne i rozgwierzdzone niebo. Wiem, że pora nie ta, ale nic nie szkodzi. Do wieczora skończę wase sylwetki, a niebo zrobię już sama w pracowni. To jak?
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Ucieszył się kiedy dziewczyna mu wybaczyła i pilnując by Chibi nie spadł z niego wyszedł razem z nią za rękę. Skoro miał być tylko milszy dla zwierzaka, nie było problemu w końcu co w tym trudnego. Miał także nadzieję, że jego obawy co do Miriam się nie sprawdzą i ten dzień minie im spokojnie i przyjemnie. Chciał mieć choć raz w życiu dobry humor od rana do wieczora, choć nie można powiedzieć, że tego dnia mu się to udało, bo przecież już miał małe spięcie z Isambre co skończyło się jego smutkiem. Jednakże był dobrej myśli, że do końca już zostanie tak jak teraz kiedy opuszczają karczmę w zgodzie i radości.

Idąc ulicami miasta nie tracił uśmiechu. Przymknął oko i podniósł głowę do góry by słońce objęło także jego twarz, którą normalnie ochraniało przed ciepłymi promieniami rondo kapelusza. Z gardła wydarło mu się ciche i leniwe mruczenie pełne przyjemności. Uwielbiał słoneczne dni, a jeszcze bardziej, te które były do tego gorące. Niestety im bardziej oddalali się od karczmy i zbliżali do bram miasta tym bardziej w smoka uderzały obawy i wątpliwości co do całego spotkania z malarką. Przechodząc obok gwardzistów poza mury miasta obejrzał się przez ramie by zerknąć na wilgotny ślad nad bramą. Widocznie władzom nie podobała się nowa ozdoba i się jej pozbyli w trybie natychmiastowym. Chłopak nie ukrywał swojego niezadowolenia i urażonej miny, ale poszedł z dziewczyną dalej co jakiś czas upominając Chibiego by się trzymał jego głowy, aby nie spaść. Bycie miłym dla zwierzaka nie było takie złe i uwłaczające jak z początku myślał, przez co podejrzewał, że może się do tego przyzwyczaić i faktycznie lepiej traktować malucha.

- Jeśli takie będzie twoje życzenie to możemy wrócić równie dobrze nad ranem. - Uśmiechnął się do smoczycy, nie miało dla niego znaczenia kiedy wrócą do pokoju. Chciał jedynie miło z nią spędzić czas i by była szczęśliwa. Westchnął z zachwytem i zauroczeniem kiedy się zmieniła w tę oszałamiająco piękną istotę. Nie mógł się napatrzeć na jej połyskujące w słońcu czarne łuski i smukłą jak na smoka sylwetkę. Znów westchnął i ruszył u jej boku dalej. Nie było piękniejszego stworzenia na świecie niż ona, był tego pewien bo przez swój wiek nie jedno widział na świecie.

Kiwnął elfce na przywitanie, ale się nie odezwał obserwując ją nieufnie i pozostawał czujny. Zaniepokoiło go skąd ona wiedziała, że towarzysz Isambre także był smokiem, jednakże nie skomentował tego. Zastanowił się nad propozycją artystki. Po pierwsze nikt go jeszcze nigdy nie uwieczniał co podnosiło jego samoocenę i ego, po drugie pewnie zrobiłby przyjemność partnerce gdyby pozował u jej boku, po trzecie jeśli coś by się miało wydarzyć jego skamieniałe łuski ochronią go przed zranieniem i w tej postaci miał większą przewagę przeciwko napastnikom, a dodatkowo z powietrza lepiej byłoby wypatrzyć zagrożenie.

- Nie mam nic do stracenia. - Wzruszył ramionami choć wydawało się to dla niego być głupotą. Zdjął z siebie zwierzaka i postawił go na trawie, jednak złapał go za ogon zatrzymując nim ten z radością umknął w las by poszukać krzaków z owocami. - Bądź czujny, jeśli zobaczysz coś podejrzanego daj mi znać - szepnął mu na ucho dając zniknąć po chwili w gęstwinie. Wiedział, że zwierzak go nie zawiedzie i będzie uważny.

Gad ziewnął ze znudzeniem odchodząc kawałek od całego sprzętu by go przez przypadek nie zniszczyć. Długo nie trzeba było czekać aż ogarnął go gęsty duszący dym cuchnący palonym ciałem i siarką, by zaraz na miejscu chłopaka odzianego w ciemny płaszcz i kapelusz pojawił się czerwono czarny jaszczur wyglądający jakby przed chwilą wyszedł z wulkanu. Przeciągnął się leniwie jak kot rozpościerając mocno swoje zdrętwiałe skrzydła i rozwarł swoje potężne szczęki ziewając z gardłowym pomrukiem. Kiedy zamknął paszcze z cichym warknięciem wypuścił powietrze nozdrzami, z których przy tym wydobył się ciemny dym z połyskującymi iskierkami. Usiadł dumnie obok Isambre starannie składając swoje skrzydła i owijając silny ogon obok swojego ciała tak, że przykrył nim przednią łapę.

- To co mam robić? - Spytał z obojętnością patrząc na elfkę. Pierwszy raz robił coś takiego, przez co nie miał zielonego pojęcia co ma robić i jak. Nie lubił czegoś nie wiedzieć. Dodatkowo niepokoiła go bliska obecność strumyka, ale był dobrej myśli, może po wszystkim uda mu się złapać jakiegoś dzika albo jelenia i zjeść w końcu pyszne mięsko. Wolałby wrzucić na ząb jakiegoś kmiotka, ale nie chciał denerwować smocycy zjadaniem ludzi, choć byli o wiele lepsi niż dziczyzna.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Mmm - zamruczała elfka, poklepując końcem pędzla o podbródek. Chwilę podumała, okrążając Rivera i Isambre, a następnie uśmiechnęła się tajemniczo. - Nie myślałam, że jesteś taki sporawy, ale to nie problem. Usiądź na tylnych łapach i zwiń skrzydła. Przednia kończyna uniesiona do góry, jakbyś opierał ją na kamieniu. Jako takiego nie mamy, więc trzymaj ją w powietrzu, chyba że dasz radę taki przynieść. A teraz ty - zwróciła się do smoczycy, marząc jej dla żartu szpony białą farbą. - Stań za Riverem, skrzydła położone, a łapy na jego barkach, jakbyś była dzieckiem, próbującym wychylić się zza pleców rodzica, by zobaczyć jakiś spektakl w teatrze. Pyski zamknięte, nie szczerzyć mi się tu, a głowy zwrócone ku niebu. Bardzo dobrze. Postarajcie ruszać się jak najmniej, ale oczywiście możecie mówić.

- Masz pomysły - odpowiedziała Isambre, szturchając ją lekko głową i włażąc na Rivera, któremu najwyraźniej ten pomysł przypadł do gustu. - A ty się nie ruszaj - dodała, chwiejąc się lekko. To było dla niej zupełnie nowe doświadczenie. Wcześniej pozowała stojąc lub latając w oddali, a teraz musiała wytrzymać kilka godzin na plecach swojego partnera. Wizja bycia z nim na jednym obrazie ucieszyła smoczycę, która wykorzystując chwilę, gdy Miriam szykowała farby, polizała Rivera po policzku i mruknęła mu do ucha.

- No to zaczynamy - zawołała elfka, wykonując pierwsze szkice na napiętym płótnie, co raz spoglądając na parę jaszczurów. Czas, podczas takich prac zawsze ciągnął się mozolnie i długo, dlatego Miriam, pozwoliła sobie na ciche nucenie melodyjek i rozmowę z modelami.
- Jak się właściwie poznaliście? - zagaiła po chwili, by przerwać ciszę.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Zaskoczyło Rivera, że artystka uznała go za dużego smoka, a przez to jeszcze bardziej obrósł w piórka wypinając dumnie do przodu potężną klatkę piersiową. Kiedy tylko powiedziała jak ma się ustawić od razu tak zrobił. Ze skrzydłami nie miał problemów gorzej było z całą resztą pozy. Gad nie wnikał co się roiło w głowie elfki, dlatego nie odzywając się dostosował się do jej polecenia. Nie mógł powiedzieć, że była to wygodna pozycja i z początku chwilę się nawet chwiał przez trudną do utrzymania równowagę, ale wystarczyło, że odpowiednio ustawił ogon za sobą i było już o niebo lepiej. Na koniec bez trudu uniósł przednią łapę, tak jak Miriam oczekiwała.

- Z tym nieruszaniem się nie będzie problemu. - Burknął wyjałowionym z emocji tonem i ziewnął znów szeroko pokazując tym co miał na myśli, po czym zamknął drugie oko, jakby zamierzał tak pójść spać.

Czuł się głupio i nie wątpił w to, że głupio także wyglądał. Zaraz się jednak pocieszył słysząc jak ma się ustawić Isambre. Nie ukrywał rozbawienia, a nawet miło mu się zrobiło czując na sobie szpony smoczycy. Poprzednia pozycja w porównaniu do obecnej była tak komfortowa jakby cały czas w niej przebywał, przez co żałował, że marudził w myślach na tą, w której sam tkwił. Znów się zachwiał, jednakże tym razem wystarczyło, że napnie wszystkie mięśnie, aby utrzymać siebie w takim ustawieniu i nie obalić się z towarzyszką na sobie. Obrócił lekko łeb do tyłu, by na nią spojrzeć rozpromieniony, wtedy też poczuł na swoim policzku delikatny rozwidlony język swojej lubej i trącił jej pysk lekko swoim odwzajemniając jej tę pieszczotę.

Po tym przybrał obojętną minę i podnosząc łeb w górę spojrzał ku niebu zamykając oko by się przy tym zdrzemnąć w promieniach słońca, rozkoszując się przy tym zapachem, aurą i ciężarem smoczycy na sobie. Bardzo cieszył się z jej bliskości i otaczającego ich spokoju oraz ciszy, bo Chibi nie dawał żadnych sygnałów o zagrożeniu w okolicy. Po chwili nawet zapomniał o niewygodzie i malarce ich uwieczniających, czuł się jakby znajdowali się w pustce, którą wypełniały tylko dwie gadzie sylwetki.

- Przy śniadaniu. - Odpowiedział krótko, nie otwierając oka jakby śpiąc, ale mając świadomość otaczającego go świata i rzeczywistości.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Poznaliśmy się tak samo, jak ty poznałaś swojego pierwszego, niedoszłego męża - skomentowała smoczyca, mrugając do elfki, która wyłoniła się zza sztalugi, spojrzała pytająco wpierw na Rivera, później na Isambre i zaśmiała się pierliście, podtrzymując płótno dwoma palcami.
- Czyli krótko mówiąc, wprosiłaś mu się do stolika - odparła Miriam i wróciła do pracy, chichocząc ze smoczycą jak dwie nastolatki.
W całej tej sytuacji niekomfortowo czuć się mógł tylko River, który mógł uznać ich rozmowy za zwyczajne, dziewczęce plotki, które dość szybko spadły na jego temat. Domyślając się jednak, że on może inaczej to odbierać, Isambre spoważniała znacząco i kątem oka zerknęła na przyjaciółkę.
- A skoro o tym mowa, to gdzie twój trzeci, niedoszły mąż? Wiem, że drugi zwiał, pierwszego zostawiłaś, ale wczoraj widziałam pierścionek zaręczynowy na twoim palcu. Tylko się nie wykręcaj.
- To? - spytała niewinnie elfka, unosząc do góry dłoń. - Prezent od jednego wielbiciela. Kilka randek, nic wielkiego.
- Nic wielkiego?
- No dobra. Oświadczył mi się miesiąc temu, ale nawet nie wiem, czy dojdzie do ślubu. Póki co chcę ukończyć Akademię i wyjechać do Kryształowego Królestwa, gdzie trzymają dla mnie posadę. Nie w głowie mi teraz romanse... River możesz na chwilę otworzyć oko? Dziękuję... o czym to ja, a tak, nie chcę się póki co z nikim wiązać. Cieszę się jednak, że i ty kogoś znalazłaś - dodała ciszej, choć nie miało to żadnego sensu, gdyż oba smoki doskonale ją słyszały.
- Mam nadzieję, że będziesz dla niej dobry - warknęła na smoka, wygrażając się dla zabawy pędzlem.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Gad westchnął ciężko kręcąc z niedowierzaniem głową, Marudząc cicho pod nosem w smoczym narzeczu, przez co Miriam nie mogła go zrozumieć. Z drugiej strony nie było co rozumieć bo powiedział to szeptem do siebie. Po chwili jednak się uśmiechnął lekko widząc, że Isambre jest szczęśliwa szczebiocząc tak z przyjaciółką, nawet kiedy niebezpiecznie tematem ich rozmów stał się on sam. Stwierdził jednak, że jeśli to zignoruje i będzie udawał, że go tu nie ma, nie będzie się irytował ich trajkotaniem, którego głównym celem była jego osoba. Nie należał do cierpliwych i wyrozumiałych, ale wytrwale znosił słowa wypowiedziane do drugiej dziewczyny pod swoim kątem.

Odetchnął jednak z ulgą kiedy za sprawą siedzącej na nim smoczycy rozmowa sprowadziła się na inny tor. Lekko obrócił głowę w bok, by spojrzeć na partnerkę z wdzięcznością, nawet zadziornie delikatnie uszczypnął jej pyszczek swoimi zębami uważając by jej nie zranić. Puścił do niej oko i poważniejąc wrócił do poprzedniej pozycji z podniesioną głową i zamykając ślepie. Nie miał pojęcia jaką dziewczyną była Miriam, że miała aż tylu niedoszłych mężów, ale nie znał jej historii, ani przyczyn tego wszystkiego, więc wstrzymał się od wyrobienia sobie jakiegoś zdania na jej temat. Przeciwnie do tego co mieli w zwyczaju ludzie. Jedno co wiedział na pewno to, to, iż elfka nie miała zamiaru im zaszkodzić, a jedynie spędzić z nimi czas i wykonać swoją pracę do akademii.

- Moje gratulacje - mruknął jej szczerze chcąc być miły dla niej, w końcu niczym mu nie zawiniła. Otworzył oko na jej prośbę, a wąska źrenica powędrowała w dół by spojrzeć pytająco na artystkę. Wyprostował jednak łeb patrząc na nią groźnie z przymkniętym okiem, zmarszczonym nosem i lekko uniesionym kącikiem warg ukazującym białe niebezpiecznie ostre zęby kiedy cicho zawarczał na jej groźbę, ale jedynie dmuchnął w jej stronę ciemnym duszącym dymem i się wyprostował z rozbawionym uśmiechem. Jej zachowanie przypominało mu sytuację kiedy to Aeris setki lat temu mu tak wygrażała, ale nie pędzlem, a chochlą od zupy, patelnią, albo innym przedmiotem codziennego użytku jakiego można było znaleźć w domu podczas codziennych prac. - Ja zawsze jestem dobry. - Powiedział przebiegle i uderzył ogonem o ziemię jakby sprawdzając czy cięgnie nim do Miriam i da radę podciąć jej nogi.

Po jakimś czasie wrócił też do nich Chibi z lasu niosąc na rękach górę leśnych owoców jakie udało mu się zabrać na wynos, bo widać było, że wcześniej nie odmówił posiłku na co wskazywał ubrudzony pyszczek, łapki i futerko tu i tam. Zwierzak uwielbiał jeść tak samo jak się bawić i spać. Z zaciekawieniem zostawił owoce przy elfce i się na nią wspiął siadając na ramieniu i zerkając na nieskończone malowidło, a po tym na pozujące smoki. Uśmiechnął się podstępnie lub też łobuzersko jak to nieraz miał w zwyczaju jego właściciel i zastanawiał się nad zrobieniem jakiegoś psikusa gadowi, który z trudem utrzymywał równowagę.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Nie ma o czym mówić, od małego miałam smykałkę do malowania czegoś lub po czymś - powiedziała Miriam, odgarniając na bok nieposłuszny kosmyk i uśmiechając się zadziornie do zwierzaka, który siedział jej teraz na ramieniu. - Zawsze wiedziałam, czego chcę od życia i dążyłam do tego wszystkimi, dostępnymi środkami. Po drodze było kilka przeszkód, ale sprawnie je omijałam.
- River mógłbyś - dodała wyniośle, uśmiechając się w chwili, gdy smok przymilał się do Isambre. - Później się poprzytulacie.
Oczywiście smoczycy to nie przeszkadzało, ale rozumiała przyjaciółkę, która mogła poczuć się zazdrosna. Uwaga elfki, choć nie złośliwa była całkiem na miejscu, gdyż Isambre też nie mogła się powstrzymać skorzystać z ciepła, jakie dawało ciało Rivera. Otrząśnięta z tego stanu, wyszeptała mu do ucha, żeby się nieprzejmował i sama skradła mu pocałunek.
- Jak ciężko pracować z modelami - skomentowała przez śmiech elfka, marząc nosek ciekawskiego Chibiego białą farbą. - River możesz opuścić łapę i wrócić do drzemki. Ten fragment już skończyłam, a poprawki naniosę w pracowni... długo zamierzacie zostać w mieście? - zapytała, zmieniając temat.
- Znasz mnie, nigdy nie zagrzewałam gdzieś miejsca dłużej niż kilka dni.
Szczerze powiedziawszy, Isambre nie miała planu na najbliższe dni. W Efne chciała tylko zobaczyć się z Miriam i odszukać Ulricha, ale co potem? Nie wiedziała. Dlatego zerknęła pytająco na Rivera. Nie wiedziała, czy on ma jakieś pomysły, czy chciałby ją gdzieś zabrać, czy zostaną w mieście jeszcze kilka dni.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Chibi słuchał jej uważnie, a River jedynie wpuszczał jednym uchem, a drugim wpuszczał, bo nie wiedział do kogo ona mówiła. Ziewnął ze znudzeniem czując jak zaczynają go boleć mięśnie. Wiedział, że następnego dnia to wszystko się mu odpłaci i poczuje to w kościach. Miał tylko nadzieje, że będzie miał siły by chociaż podnieść się z ziemi, kiedy się jutro obudzi. Zwierzak za to był pełen podziwu do talentu dziewczyny i zeskakując z niej pogrzebał w jej skrzynce chcąc znaleźć dla siebie jakieś pędzle i coś na czym sam mógłby malować.

Nie spodobało się gadowi upomnienie Miriam, ale zaniechał czułości adresowanych do ukochanej smoczycy i znów dmuchnął dymem na elfkę. Po tym znów powrócił do strasznie niewygodnej pozycji. Starał się nawet cały czas utrzymywać smoczą postać, choć musiał przyznać, że z każdą przemianą był coraz wytrzymalszy i mógł dłużej pozostawać w swojej prawdziwej formie. Był dobrej myśli, że kiedyś będzie mógł pozostać już na stałe w smoczej skórze.

- Jak coś ci się nie podoba zawsze mogę cię zjeść - zażartował choć budzenie, które chwilę po tym się rozległo świadczyło o tym, że gad mówił śmiertelnie poważnie. Nigdy jeszcze nie jadł elfiego mięsa, ale zawsze musi być ten pierwszy raz.

- Dwa razy nie trzeba mi powtarzać - wyraźnie się rozpromienił, kiedy padło hasło, że może wrócić do drzemki, a jeszcze bardziej, że mógł opuścić łapę i się na niej oprzeć. Od razu było mu lepiej co widać było przez lekki uśmiech na jego pysku. Zamknął oko i powrócił myślami do swojej pustki, w której był razem z Isambre. - Posiedzimy tu jeszcze kilka dni, tak szybko się nas nie pozbędziesz. - Mruknął zgryzlźliwie nie wracając do rzeczywistości. Nie wiedział co po tym, ale nie watpił, że los im podpowie gdzie ruszyć dalej, o ile smoczyca będzie tego chciała.
Zablokowany

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości