Post miesiąca: Grudzień (2016)Post miesiąca - Ijumara

Zablokowany
Awatar użytkownika
Callisto
Czarny Kot
Posty: 399
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Złodziej , Skrytobójca , Wędrowiec
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post miesiąca - Ijumara

Post autor: Callisto »

Autor: Ijumara
link: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=1 ... 438#p71438
Data wpisu: 18 grudnia 2016
TEKST:

Kajuta kapitańska wyglądała jak wiele innych tego typu pomieszczeń na dużych statkach, z tym jednym wyjątkiem, że w tej jak na dłoni widać było kobiecą rękę w urządzaniu wnętrza. I nie chodziło wcale o tiulowe firanki, koronkowe serwetki czy obicia w odcieniach różu, bo tego tu nie było. Pokój utrzymany był w brązie drewna, ciemnych odcieniach niebieskiego, złocie i złamanej bieli kości słoniowej, byłby dobrze doświetlony przez panoramiczne okno obejmujące prawie całą rufę statku, gdyby połowa nie była zasłonięta kotarami. Centralny punkt kajuty stanowiło, oczywiście, biurko zastawione przydatnymi, ale też bardzo ładnymi bibelotami - zestawem piśmienniczym z cedru wykończonym masą perłową, pieczęcią z lazurytu, lampką, której podstawa była pokryta laką ozdobioną motywem zimowych kwiatów. Kapitański fotel miał wysoki zagłówek, lecz dość lekką, ażurową konstrukcję rzeźbioną we wzór rybiej łuski, a jego tapicerkę stanowił jedwab o barwie spokojnego oceanu u wybrzeży Wyspy Syren. Podobnie wyglądały również fotele przy stoliku kawowym umiejscowionym w kącie niedaleko wejścia do kajuty, były co prawda niższe i szersze przez co sprawiały wrażenie wygodniejszych, lecz obicia i dekoracje pozostały niezmienne. Na samym stoliku stała misa z niebieskiego marmuru wypełniona migdałami w cukrze i figami, towarzyszyły jej idealnie dobrane małe talerzyki i srebrne łyżeczki dla tych, który nie chcieli brudzić sobie palców słodyczami. Nigdzie na wierzchu nie stały butelki z trunkami, można było jednak podejrzewać, że szafka z blatem z białego marmuru w kącie kajuty to tak naprawdę barek. Oprócz tego w kajucie znalazło się również miejsce na pokaźną biblioteczkę zastawiona gęsto książkami i starymi dziennikami pokładowymi, której towarzyszył bardzo elegancki regał na mapy i blat do ich rozkładania, z kleszczami z mosiądzu i pasującymi uchwytami na lampy. Ciężkie kotary przy poznaczonych szprosami oknach były granatowe i błękitne, obszyte taśmami w kolorze starego złota i spięte grubymi sznurami z chwostami tego samego koloru - takiej dbałości o detale próżno by szukać w gabinecie mężczyzny. Jedna z takich zasłon częściowo ukrywała drzwi prowadzące do prywatnej kajuty kapitan Nigorie. Atmosferę elegancji i kobiecości podkreślał subtelnych zapach orientalnych perfum na bazie drzewa sandałowego i róży.

Tymczasem na nabrzeżu okazało się, że strażnicy napotkali przeszkodę nie do sforsowania. Gdyby Kaprysem dowodził mężczyzna, rozmowa wyglądałaby zupełnie inaczej, jednak przed stróżami prawa stała nastoletnia, zadziorna dziewczyna, która żonglowała argumentami z prawa morskiego tak sprawnie jakby była prawniczką, a na dodatek ton jej głosu w połączeniu z czujnym spojrzeniem drapieżnika był w stanie usadzić w miejscu największego chojraka. Teoretycznie pertraktujący strażnik powinien wejść na podobny poziom agresji słownej, sięgnąć po argumenty ocierające się o groźbę i w ten sposób byłby w stanie wygrać... Ale nie potrafił tak postępować. Nie, gdy stała przed nim dziewczyna w wieku jego córki. Niech to, gdyby była tu jego żona, to wiedziałaby jak poradzić sobie z taką zadziorną nastolatką.
- Pani kapitan, statek w porcie obowiązuje prawo kraju, do którego wpłynął... - spróbował raz jeszcze.
- Jestem po odprawie celnej - przerwała mu hardo Ijumara, machając przed sobą plikiem papierów, które ze sobą nosiła, choć nie miała tam żadnych dokumentów celnych. - Na statku są jedynie osoby związane z Jadeitową Kompanią, a wy właśnie opóźniacie moje wypłynięcie. To jest bezpodstawne przetrzymywanie.
- Ale tłumaczyłem już pani kapitan, szukamy zbiegłej złodziejki.
- Mordercy - wtrącił się nagle inny strażnik, którego Nigorie wcześniej nie zauważyła. Obaj stróże prawa spojrzeli po sobie zaskoczeni, jakby mówili w zupełnie różnych języka.
- Szukamy mordercy - wyjaśnił ten drugi, widząc konsternację wszystkich wkoło. - W mieście doszło do zuchwałego morderstwa w biały dzień, świadkowie powiedzieli, że zbieg kierował się w stronę portu.
- No nie! - wykrzyknęła w tym momencie Mara, tupiąc do tego stanowczo obcasem. - Tego już za wiele! Mordercy, złodzieje, kto jeszcze, królobójca-nekromanta?! Robicie z mojego statku co najmniej piracką banderę! To pomówienie, szkalowanie! Jestem legalnie pływającym kapitanem, z patentem i umową podpisaną z największą kompanią handlową po tej stronie Alaranii, a nie jakimś byle jakim piratem, który bierze na pokład każdego kto się nawinie! To jednostka handlowa, han-dlo-wa! Nie pasażerska, nie biorę na pokład kogo popadnie! Jak coś się nie podoba, rozmawiajcie sobie z Jadeitami, nie macie prawa wejść na pokład MOJEGO statku! Żegnam!
Po tych słowach Iju gniewnie prychnęła i obróciła się w stronę trapu. Weszła po nim na pokład, stawiając długie kroki i mocno stukając obcasami. Marynarze, którzy do tej pory stanowili widownię dla tego pokazu dziewczęcego gniewu skierowanego na dorosłego i na dodatek uzbrojonego mężczyznę, teraz odsunęli się od wejścia na statek, chociaż wielu wykonywało przy tym gesty uznania w kierunku swojej pani kapitan, nieliczni zaś śmiali się ze stojących na nabrzeżu strażników. Jeden ze szczurów lądowych - ten, który ścigał Kelsiera - spróbował wedrzeć się na trap, lecz załoga Kaprysu była szybsza. Zaraz trzech mężczyzn złapało za brzeg kładki i szarpnęło ją tak, by spadła z desek pomostu. Statek był już gotowy do wypłynięcia, cumy zostały zdjęte - Iju była ostatnim elementem potrzebnym, by odbić od brzegu, gdy więc jej obcasy zastukały na pokładzie, wszyscy zaraz się ożywili. Odprowadzały ich gniewne pokrzykiwania strażników, którzy na tym etapie nie mogli już nic więcej zrobić.
- Tatiana! - pani kapitan zawołała swoją zastępczynię i wręczyła jej plik kartek od gońca Kompanii. - Zanieś to do kajuty kapitańskiej, zajmij się tą dwójką, która tam siedzi. Ja wyprowadzę statek z portu i zaraz do nich zejdę.
- Rozkaz, kapitanie - odpowiedziała Tatiana, lecz to nie był jeszcze dla niej koniec rozmowy. - Kapitanie, mamy nowego członka załogi, medyka pokładowego, o którym ostatnio rozmawiałyśmy. Przedstawiłabym ci go wcześniej, jeszcze na lądzie, ale byłaś zajęta rozmową ze stróżami prawa...
Nigorie spojrzała we wskazanym przez zastępczynię kierunku. Dostrzegła bladego, rudowłosego chłopaka stojącego przy burcie. Zdawało jej się, że ma on coś bardzo nietęgą minę, ale nie wnikała w to: uznała, że po prostu czuje się nieswojo wśród tak wielu obcych osób. Z tą myślą podziękowała Tatianie za zajęcie się tą kwestią i podeszła do steru, za którym do tej pory stał sternik, który pływał również pod jej ojcem: elf, którego ze względu na fryzurę mianowano Lwem, a tak naprawdę nosił on imię Terill. Na widok Iju odstąpił on jednak i z lekkim ukłonem przekazał jej koło sterowe, które Nigorie uchwyciła z pewnością siebie typową dla osób o kilkunastoletnim doświadczeniu. Zaczęła wykrzykiwać rozkazy, a odpowiedni podwładni przekazywali je dalej: wybierać liny, podnieść żagle, meldować o głębokości po opuszczeniu portu... Tego typu manewrom zawsze towarzyszył potworny zgiełk.

Do kajuty, w której czekali Kelsier i Callisto, weszła chuda, na oko czterdziestoletnia kobieta z niebieską chustą zawiązaną na włosach. Uśmiechnęła się w progu, lecz odezwała dopiero, gdy zamknęła za sobą drzwi.
- Kapitan Nigorie jest teraz zajęta sterowaniem okrętem, przyjdzie do państwa, gdy już wyprowadzi statek na szerokie wody - oświadczyła bardzo uprzejmym tonem. - Nazywam się Tatiana i jestem jej zastępcą, czegoś państwu potrzeba?
Kobieta mówiąc podeszła do biurka Ijumary od strony kapitańskiego fotela i położyła na blacie powierzone jej dokumenty, poprawiając je jeszcze, by leżały w równym stosie. Nie zwracała uwagi na to, że tuż obok jakby nigdy nic siedziała sobie Callisto - uznała, że to nie jej sprawa jak zachowują się goście Nigorie, tak długo jak były to tylko drobne uchybienia etykiety. No i oczywiście tak długo, jak nie mieszał się w to obrońca czci pani kapitan: Ross. Wtedy musiała pilnować, by nie doszło do rękoczynów.
- Barek jest do państwa dyspozycji - zakomunikowała jeszcze Tatiana, kierując się już w stronę wyjścia, wskazując jednak po drodze miejsce, gdzie stały trunki. Nie była adiutantem ani służącym i nie czuła się w obowiązku, by nalewać gościom wino do kieliszków. Była pewna, że jeśli Iju by tego od niej wymagała, to albo powiedziałaby to na głos, albo wcześniej wpisała to na jej listę obowiązków. Zresztą: czy tych dwoje mogło być kimś ważnym? Raczej nie, bo gdyby tak było, zostaliby przedstawieni już wchodząc na statek i cała załoga zostałaby poinformowana o wysokiej pozycji gości, tych dwoje musiało więc być mniej lub bardziej, lecz zwykłymi pasażerami.

Iju dość szybko przekazała stery Terillowi, gdyż bardzo chciała wrócić do swoich gości. Poprawiając po drodze włosy i koronki swojej sukienki udała się do kajuty kapitańskiej i weszła tam bez pukania, wyprostowana i bardzo zadowolona z siebie, o czym świadczył szeroki uśmiech i błysk w jej niebieskich oczach.
- Przepraszam, że musieliś... państwo czekać - poprawiła się szybko, gdyż cały czas miała w pamięci jak uprzejmie zwracał się do niej Kelsier. To zresztą w jego stronę od razu skierowała swe kroki, czy też by być dokładnym w stronę stolika, przy którym on siedział. Sama zajęła miejsce w jednym z foteli, zakładając nogę na nogę i lekko odwodząc je w bok, by wyglądały na smuklejsze. Odruchowo poprawiła brzeg krótkiej spódniczki, by nie odsłaniać niczego czego nie powinna, chociaż chyba większość osób w kajucie nie miałaby nic przeciwko temu. Niemniej Iju mimo iż zakochiwała się na zawołanie i za wszelką cenę chciała już stracić wianek, została dobrze nauczona tego, jak powinna zachowywać się kobieta na pozycji kapitana statku, a to można było skrócić do jednego słowa: z godnością.
- Mamy dobre warunki żeglugi i wszystko wskazuje na to, że za niespełna trzy dni będziemy w Turmalii - wyjaśniła słodkim głosem. - Przez ten czas będziecie moimi osobistymi gośćmi, posiłki więc będziecie spożywać tutaj, razem ze mną, zostaną też oddane wam do dyspozycji osobne kajuty... Mój statek jest jednak jednostką handlową a nie pasażerską, więc nie mogę zaoferować wielkich luksusów... Pozwolicie, że pokażę wam wasze kabiny?
Iju natychmiast wstała i znowu poprawiła spódniczkę. Zreflektowała się, że przestała używać formy grzecznościowej, było już jednak za późno by się poprawić, dlatego udawała, że nic się nie stało i poprowadziła Callisto i Kelsiera do drzwi. Sypialnie gości znajdowały się tuż obok jej kajuty, lecz nie było do nich bezpośredniego przejścia: by tam dotrzeć, należało na moment wyjść na pokład, aby za chwilę skręcić do wąskiego i ciemnego korytarzyka. Można było również przejść przez osobistą sypialnię Nigorie, ale to niestety nie był jeszcze ten poziom znajomości. W części pasażerskiej Mara wybrała dwie najlepsze kajuty, by zaoferować je swoim gościom, jak jednak zastrzegła, nadal nie były to specjalne luksusy. Pokoje były raczej ciasne, o szerokości niewiele większej niż rozłożone ramiona dorosłego mężczyzny. W każdym jednak było porządne łóżko z pościelą i kufer na osobiste rzeczy, a oprócz tego składany stolik przymocowany do ściany, gdyby kogoś naszła fanaberia na pisanie w trakcie podróży. Przez bulaje do środka wpadało dość sporo światła i dzięki temu kajuty nie wyglądały jak nory.
- Ta jest większa, więc może będzie lepsza dla was - zasugerowała Iju, wskazując konkretną kabinę Callisto i Thorowi. - A ta będzie dla ciebie... - dodała otwierając przed Kelsierem kolejne drzwi. - Moja kajuta jest tam, gdybyście czegoś potrzebowali.
Kelsier i Callisto dostali pokoje naprzeciw siebie, kotołak zaś miał spać przez ścianę z panią kapitan - gdyby ktoś pytał, tak Iju chciała mu dyskretnie dać znać, że w nocy może być bardzo samotna, chociaż sama myśl o tym sprawiała, że policzki panny Nigorie pokrywały się delikatnym rumieńcem. Dzięki Prasmokowi w korytarzu było dość ciemno.
- Rozgośćcie się, gdybyście mnie potrzebowali, będę w swojej kajucie - wyjaśniła im, wycofując się dwa kroki. Zaraz jednak zmieniła zdanie, gdyż przypomniało jej się coś bardzo ważnego.
- Callisto, mogę na słówko... - zwróciła się do półelfki, zaraz łapiąc ją za łokieć, wciągając do jej kajuty i zamykając drzwi. Gdy były same spojrzała na nią bardzo poważnie, dla podkreślenia powagi swych słów przedłużając chwilę panujące między nimi milczenie.
- Wybacz, że tak wprost, ale odpuść sobie Milana - powiedziała w końcu z troską w głosie. - Szkoda cię dla takiego palanta. On nawet nie szuka sobie morskich żon tylko goni za każdą spódniczką, która jest w zasięgu jego wzroku. Oczywiście jeśli ci to odpowiada, to nikt ci nie zabroni - zastrzegła, unosząc dłonie w obronnym geście. - To wszystko, co chciałam ci powiedzieć, muszę teraz już wracać do swoich obowiązków.
Iju dygnęła przed Callisto i zaraz opuściła jej kajutę, w progu posyłając jej jeszcze miły uśmiech. Od razu skierowała się do kajuty kapitańskiej, tym razem skracając sobie drogę przez swoją prywatną kabinę.
Zablokowany

Wróć do „Post miesiąca: Grudzień (2016)”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości