Lawendowy Dwór[Lawendowy Dwór] Wczesną wiosną...

Lawendowy Dwór położony zaledwie kilka godzin jazdy wierzchem od samej stolicy. Jego właścicielem jest Lord Tristan an Anlagorth. Posiadłoś otrzymał on w prezencie ślubnym do króla i królowej. Obecnie lord zamieszkuje go lord wraz z dziećmi synem Elowenem i córeczką Prim.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan podtrzymał dziewczynę, gdy zrobiła pierwszy i niestety nieudany krok. Był zatroskany. Biedna Mahiri, dopiero co przyjechała, a już coś jej się stało. Czyżby jego posiadłość była aż tak pechowa. Szczerze zmartwiony chwycił dziewczynę za plecami i pod kolana, a potem uniósł do góry biorąc ją na ręce.
- Obejmij mnie za szyję, tak będzie bezpieczniej. Dopiero kiedy to zrobiła Tristan ruszył w stronę dworu.
- Zaraz coś na to poradzimy, będzie lepiej - obiecał. Tristan był silny, ale Mahiri była wyjątkowo lekka, pod szeroką suknią musiała skrywać się niezwykle szczupła dziewczyna, o wadze niczym piórko.
Jedna ze służek, które były zatrudnione w zamku zobaczyła przez okno zbliżającą się do domu parę. Zaniepokojona powiadomiła resztę służby. Gdy Tristan dotarł do drzwi dworu czekał na niego cały zastęp służących.
- Panie... - odezwał się najstarszy z nich.
- Każ przynieść lodowatej wody ze studni - rzekł lord - i przynieś ją do pokoju panienki Maratahi. Weźcie też płótno - rozkazał, choć jego ton był łagodny. Służący, którzy zebrali się w holu, rozstąpili się niczym rycerze, a Tristan ruszył schodami na górę, by zanieść dziewczynę do jej komnat. Przeszli przez kilka długich korytarzy. W jednym z nich na ścianie wisiały dwa, ogromne portrety. Jeden przedstawiał kobietę o anielskiej urodzie. Miała pofalowane, złote włosy, spływające na ramiona. Jej twarz miała wyjątkowo łagodne rysy, a uśmiech był niesamowicie tajemniczy, ale jednocześnie pogodny, jakby patrzyła na kogoś, kogo kocha. Dłonie miała złożone, ułożone na kolanach. Jej sukienka w kolorze pudrowego różu ozdobiona była złotą nicią. Miała niebieskie tęczówki, a jej wzrok zdawał się pełen dobra.

Natomiast drugi portret był zgoła inny. Dziewczyna na nim miała kruczoczarne, kręcone włosy i turkusowe oczy. Jej twarz miała znacznie ostrzejsze rysy, mocne, pewne, choć bardzo kobiece. Wzrok jej przykuwał uwagę, migdałowaty kształt jej oczu i intensywne tęczówki zdawały się uwodzić i kusić. Miała na sobie czarną suknię ze złoto czerwonym gorsetem. Stała w jakiejś komnacie, za sobą mając ogromne bukiety kwiatów. Była młoda, z resztą tak samo jak dziewczyna z drugiego portretu. Miała nie więcej niż dwadzieścia parę lat. I tylko to łączyło obie postacie.

Minęli portrety i niedługo potem stanęli przed drzwiami komnaty Mahiri. Tristan jedną ręka otworzył drzwi i wniósł dziewczynę do środka. Przeszedł przez komnatę i posadził Mahiri w największym fotelu. Bez skrępowania, chwycił podnóżek, który stał niedaleko i podstawił go przed dziewczyną.
- Połóż tu nogę - poprosił - tak będzie ci lepiej, wygodniej,
Awatar użytkownika
Mahiri
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mahiri »

Mahiri zupełnie nie wiedziała jak ma się zachować w zaistniałej sytuacji, dlatego też milczała. Na szczęście Tristan nie próbował ją zagadywać. Z jednej strony czuła się jak małe nieporadne dziecko, z drugiej strony była jak jedna z bohaterek książek, które czytała. Księżniczka w opałach niesiona na ramionach swojego rycerza. Trzymając się szyi lorda, czuła jego naprężone mięśnie. Przez chwilę dała się ponieść wodzą fantazji, szybko jednak oprzytomniała. Zdecydowanie za dużo sobie wyobrażała. Gdy natknęli się na służbę, spuściła nieśmiało oczy, bojąc się co mogłaby dostrzec w ich twarzach. Zainteresowały ją za to dwa portrety wiszące w jednym z korytarzy. Przedstawione były na nich dwie piękne kobiety - jak się domyślała, zapewne żony lorda.

Kobieta z wdzięcznością opadła na miękki fotel i oparła nogę na podsuniętym jej taborecie. Gdy Tristan pochylił się by ściągnąć jej but syknęła cicho, a jej twarz przeszył grymas bólu. Nagle w pomieszczeniu coś zatrzepotało, a przed oczami mężczyzny zawirowało kolorami. Nie wiadomo skąd, na jego bujną czuprynę opadła wielka papuga wczepiając się szponami we włosy i nieudolnie próbując go gdzieś odciągnąć.
- Zos-taw, zos-taw - krakało pierzaste stworzenie.

- Getti przestań!!! - krzyknęła wystraszona nagle Mahiri. - Sio! - Papuga niechętnie wypuściła głowę lorda, zrobiła okrążenie po pokoju i przysiadła na oparciu fotela, tuż za głową półelfki. Przekrzywiła głowę i wlepiła swoje ślepie w twarz lorda.
- Złe dzie-cko, złe dzie-cko - zakrakała.
- Getti, on chciał tylko pomóc, niedobry ptak! - Mahiri krzyknęła w stronę ptaka, z pomiędzy którego dzioba wystawała kępka czarnych włosów. - Tak bardzo przepraszam - zwróciła się już w stronę lorda, przestraszona nagle, że ten zechce wypędzić ją i jej towarzysza.
Ostatnio edytowane przez Mahiri 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Aaa! Co do diabła! - wrzasnął Tristan, kiedy ptak wbijał mu pazury w głowę. Przykucnięty nad noga Mahiri teraz przewrócił się i wylądował na pośladkach niczym przedszkolak. Nagle poczuł jak to coś wyrywa mu z głowy włosy. Jego włosy! Jego piękne i bujne włosy! Co tu się u licha działo.
- Odejdź, sio! Co to za ptak? Służba! Co to za stworzenie? - krzyknął oburzony. Do komnaty prawie natychmiast wpadły dwie służki, które najwyraźniej były w pobliżu. Zszokowane stanęły w drzwiach, zupełnie nie wiedząc co robić.Tristan tak szybko jak tylko mógł pozbierał się z podłogi. Do czego to doszło, żeby jakiś ptak atakował go w jego własnym domu! A on jak dziecko tarzał się przez to po podłodze! No nie, tego się nie spodziewał. Opamiętał się jednak, nie przystało lordowi się denerwować i przeklinać, a już tym bardziej nie przez jakieś głupie ptaszysko?
- Cóż to jest? - odezwał się do Mahiri.
- I dlaczego mnie atakuje?
Awatar użytkownika
Mahiri
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mahiri »

- Nie rób mu proszę krzywdy - powiedziała błagalnie Mahiri pochylając się przy tym do przodu i zdejmując nogę z podnóżka, pomimo tego, że wywołało to kolejną falę bólu. - On tylko próbował mnie bronić - próbowała wyjaśnić. - Już będzie grzeczny - obiecała i spojrzała wymownie w stronę papugi - prawda, Getti? - Papuga zaskrzeczała tylko, po czym zaczęła czyścić sobie pióra. Wyglądała jakby w ogóle nie wzięła do siebie słów swojej opiekunki. Próbowała ją chronić, a ta co? Okazywała tylko niewdzięczność. Też mi coś!

- Jesteś cały? - zapytała z troską w głosie.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Tak, jestem cały - odparł na tyle spokojnie na ile potrafił.
- Cóż - westchnął - ciekawe to twoje zwierzę, choć przyznam, że zdecydowanie wolę mojego kota i lisiczkę - uśmiechnął się łagodnie, by rozluźnić nieco atmosferę. No cóż, stało się, zaatakowało go jakieś wielkie ptaszysko, ale przecież nie będzie robił z siebie pajaca i oburzał się niczym małe dziecko. Należało przejść nad tym do porządku dziennego i już.
- Mam nadzieję, że twój towarzysz nie zaatakuje mnie ponownie - rzekł kucając przy jej stopach.
- Nie zdejmuj nogi z podnóżka, proszę - jego głos teraz był znacznie bardziej łagodny i rzecz jasna pełen troski. Chwycił stopę dziewczyny i położył ją na poduszce.
- Gdzie woda? - odwrócił się tylko do służek, które stanęły w drzwiach. Te dygnęły grzecznie, odwróciły się i wyszły. Chwilę potem jedna z nich wróciła z misą zimnej wody i płótnem.Tristan skinął na nią głowa, a ta weszła do komnaty i postawiła misę przy Tristanie. Mężczyzna złożył płótna po czym zanurzył je w zimnej wodzie, wycisnął i położył lodowaty okład na nodze dziewczyny.
- Wiem, że to nieprzyjemne, ale to ci pomoże, nie będzie takiej opuchlizny i zmniejszy ból.
Awatar użytkownika
Mahiri
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mahiri »

Mahiri z ulgą odnotowała, iż lord nie zamierzał robić awantury z powodu ptaka. Zachowywał się zgoła inaczej aniżeli poznani przez nią do tej pory mężczyźni. Z jej dotychczasowego doświadczenia wynikało, że urażenie dumy przedstawiciela płci przeciwnej prowadziło do wybuchu gniewu, natomiast nie wyglądało na to, by Tristan przeją się zbytnio zaistniałą sytuacją. Westchnęła w duchu i podziękowała w myślach Prasmokowi za okazaną jej łaskę.

Zgodnie z zapowiedzią lodowaty okład nie należał do najprzyjemniejszych i w pierwszej chwili spotęgował tylko ból. Po chwili uczucie pulsowania zelżało, nie oznaczało jednak, że cierpienie minęło. Chłód wody sprawiał, że jej nerwy wysyłały do mózgu sygnały, mające sprawić, iż cofnie stopę spod jego źródła. Musiała się skupić, by pozostawić nogę tam gdzie była. Na szczęście Tristan był niezwykle delikatny i starał się możliwie jak najbardziej ograniczyć jej dyskomfort.

- Dziękuję - powiedziała uśmiechając się do niego ciepło. - Twoje dzieci są szczęściarzami, że mają tak troskliwego ojca.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tak, Tristan był bardzo opiekuńczy. Życie nauczyło go doceniać to co ma. Kiedy wyjeżdżał na wojnę był pełen goryczy, pełen cierpienia. Nie doceniał swojego życia, nie doceniał życia innych, nie widział dla siebie przyszłości. Czuł, że jest nikim, że jego świat nie ma przyszłości. Wojna nauczyła go pokory. Kiedy wrócił nie miał innego wyboru, musiał zaopiekować się synem. Śmierć Anny była tak nagła, tak gwałtowna, nie spodziewał się tego i chociaż jej nie kochał czuł żal. Zrozumiał ja bardzo ją skrzywdził. Mógł być z nią szczęśliwy, mógł się zakochać, mógł dać jej to na co zasłużyła, ale był głupi i jedyne czego wtedy pragnął to śmierć. Gdy wrócił nie mógł już myśleć w taki sposób. Miał syna, pierworodnego syna. Musiał się nim zając, tylko on mu pozostał. Początkowo było mu trudno. Nie wiedział co robić, ale jego stara niania wręcz zmusiła go do opieki nad synem. Pokazała mu drogę, pokazała mu jak powinno zajmować się dziećmi i jak je kochać. Była cudowną kobietą o złotym sercu. Tristan kochał ją bardziej niż swoich apodyktycznych rodziców. Jego ojciec zawsze był twardy i nie okazywał uczuć. Matka wycofana, podległa ojcu. A rodzeństwo? Nigdy się nie kochali, tak naprawdę nie tworzyli rodziny. Tristan nie chciał by jego rodzina wyglądała w taki sposób. Chciał nauczyć się kochać i tą miłość dawać. Dlatego słuchał swojej niani, dlatego tak dużo czasu poświęcał Elowenowi. Nie był zwykłym arystokratycznym ojcem, nie oddał wychowania dziecka służbie, był częścią jego życia. Tulił go do snu, karmił, bawił się. Chciał być dla niego ty, kim nigdy nie był jego ojciec. A Prim? Tak, nie była jego rodzonym dzieckiem, ale widząc ją Tristan nie myślał już o tym. W głowie ona była tylko i wyłącznie jego. Choć początkowo winił ją za śmierć Tantris, Edgar szybko wybił mu to z głowy. Był jego najlepszym przyjacielem i potrafił postawić go do pionu. Teraz nie umiałby żyć bez tej małej istoty. Była jego dzieckiem i wiedział, że nigdy się jej nie wyprze. Kochał ją, była jego małą księżniczką, cudownym istnieniem, które dawało mu szczęście.
- Tak, masz rację, jestem troskliwy, czasem nawet za bardzo - uśmiechnął się myśląc o dzieciach.
- Zawsze możesz na mnie liczyć - zadeklarował.
- Na pewno jesteś głodna - stwierdził i spojrzał na służkę.
- Przygotujcie coś panience Mahiri - rzekł.
- Niech będzie pożywne i wzmacniające.
Służka kiwnęła głową i spojrzała z lekkim uśmiechem na dziewczynę, po czym odwróciła się i wyszła.
- Dotrzymam ci towarzystwa - zaproponował.
- Jeśli oczywiście na to pozwolisz.

Ciąg dalszy
Zablokowany

Wróć do „Lawendowy Dwór”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości