Lawendowy Dwór[Lawendowy Dwór] Wczesną wiosną...

Lawendowy Dwór położony zaledwie kilka godzin jazdy wierzchem od samej stolicy. Jego właścicielem jest Lord Tristan an Anlagorth. Posiadłoś otrzymał on w prezencie ślubnym do króla i królowej. Obecnie lord zamieszkuje go lord wraz z dziećmi synem Elowenem i córeczką Prim.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

[Lawendowy Dwór] Wczesną wiosną...

Post autor: Tristan »

Tak jak zaczęła się znajomość Tristana i Meredith, tak też się skończyła. Wielką kłótnią, dla Tristana złością, a dla samej Meredith odesłaniem do sąsiedniego kraju. Ais miała rację przestrzegając Tristana przed porywczością dziewczyny po ich pierwszej kłótni. Jednak mężczyzna miał dobre serce, za dobre. Na szczęście to co czuł okazało się być słabsze niż myślał. Mijał czas. Sroga zima bardzo, bardzo powoli zaczęła ustępować. Dni stawały się dłuższe, a śnieg padał już nieco rzadziej. Tristan na stałe przeniósł się do Lawendowego Dworu. Uznał, że już czas, nie ważne, czy miał kobietę, czy nie, należało wreszcie przyjąć, że jest częścią tego miejsca.

Gdy ustąpiły ostatnie śniegi, a spod jeszcze lekko zwiędłych traw wychyliły się wczesne, kolorowe kwiaty Tristan stanął przed ważną decyzją. Kolejny raz zadawał sobie pytanie, czy powinien przyjąć propozycję Ais, by poznać kolejną kandydatkę na żonę. Po tym co stało się z Meredith był mocno zniechęcony, ale tamten romans miał też swoje plusy. Uświadomi bowiem sobie, że nadal potrafi kochać i że potrzebuje miłości jak każdy inny człowiek. Przestał wmawiać sobie, że musi i powinien być sam, że nikogo nie potrzebuje. Jednak poznanie kobiety zawsze wiązało się z tym, że będzie ona musiała poznać jego dzieci, a jeśli coś pójdzie nie tak one ucierpią najbardziej.

Był słoneczny dzień wczesnej wiosny. Wokół dziedzińca na trawnikach rosły setki, kolorowych krokusów. Niczym wielobarwny dywan rozłożony wokół kamiennego placu. Elowena nie było w posiadłości. Tristan wysłał synka, razem ze swoim najlepszym przyjacielem do Żelaznej Twierdzy. Chłopiec uwielbiał wojsko, chciał być rycerzem, chciał uczyć się walczyć, a był teraz pod opieką najlepszego wojownika tego królestwa. We dworze została Prim, miała zaledwie półtorej roku i Tristan nie przewoził jej do Twierdzy. Ten dzień miał być niezwykły. Lord zdecydował się poznać wybraną przez Lady Ais kobietę, która miała przyjechać do dworu. W tej chwili nie było jeszcze żadnej umowy między nimi. Chciał ją poznać, ona miała poznać jego. Miała wprowadzić się do dworu, jako druga opiekunka dla Elowena. Jeśli nic by między nimi nie zaiskrzyło miałaby zostać tam na stałe jako towarzystwo dla jego dzieci. Zaś w odwrotnym przypadku miał czekać ich ślub.

Ze strony Tristana było tym razem zupełnie inaczej niż kiedy miał poznać Meredith. Wedy był zły, zimny, oschły, nie chciał tego spotkania. Teraz w głębi duszy tego pragnął. Chciał poznać kogoś z kim mógłby się choćby zaprzyjaźnić. Był nastawiony pokojowo i przyjaźnie. Chciał powitać ją we dworze z należytym szacunkiem i pokazać jej, że zależy mu na jej komforcie. Ais znów wybrała dla niego kobietę bez tytułu, tym bardziej miał nadzieję, że spotka na swojej drodze kogoś takiego jak on. Kogoś, dla kogo najważniejszy był człowiek nie jego majątek i szlachectwo. Wiedział, że nie ma do czynienia z łowczynią posagów. Ais nie przysłałaby mu takiej kobiety. Był więc pełen nadziei, że wreszcie spotka kogoś, kto stanie się dla niego przyjacielem.

Późnym rankiem był już po śniadaniu. Ubrany był w czarne, aksamitne spodnie, wysokie skórzane buty, obwiązane rzemieniami. Ciemnoczerwoną, również aksamitną, długą tunikę z czarnymi haftami i ozdobnie obszytymi rękawami. Na to nałożył ozdobna kamizelkę z czarnej wełny z wyhaftowanymi na niej złotymi liśćmi. Pas miał zdobny i paradny, tak jak mieczy przypięty przy jego boku. Broda przystrzyżona, włosy, jak zwykle nienagannie zaczesane na tył głowy i związane czarną aksamitką. Tak ubrany przechadzał się z wolna bo wielkim holu na parterze dworu, z niecierpliwością oczekując odgłosów końskich kopyt na dziedzińcu.
Awatar użytkownika
Mahiri
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mahiri »

Kareta podskakiwała nieprzyjemnie na wybojach, sprawiając że podróż nie należała do zbyt komfortowych. Mahiri wolałaby już raczej podróżować wierzchem, niż siedzieć w tym przeklętym pojeździe, jednak nie mogła sobie na to pozwolić. Nie wypadało jej przyjeżdżać do nowego dworu na grzbiecie rumaka. Niestety też, powóz którym podróżowała był dość prosty i nie wyposażono go w tak zmyślne udogodnienia jak resory. Półelfka musiała więc zacisnąć zęby i jakoś znieść niewygodę. Wzrok Mahiri przeskakiwał po elementach krajobrazu widocznego za oknem, nie podziwiała jednak widoku myślami będąc gdzie indziej. Zastanawiała się jaki okaże się być mężczyzna do którego się udawała, chodź nie łudziła się, że będzie się różnił zbytnio od wszystkich innych ludzi, których do tej pory poznała. Jak zawsze będzie musiała starać się ukrywać swoje emocje i być taka, jak wymaga tego etykieta. Miała tylko nadzieję, że pozwoli jej na swobodę w zabawie z dziećmi.

Po wielogodzinnej podróży w końcu na horyzoncie zamajaczył cel ich podróży. Mahiri otrząsnęła się ze swoich myśli, wyprostowała na siedzeniu i szczerze uśmiechnęła. Jaki by nie by nie okazał się Lord Tristan, miała dość już starego otoczenia i cieszyła ją ta zmiana, chodź już tęskniła za opuszczonymi podopiecznymi. Zresztą z tego co udało się jej o nim dowiedzieć, kochał swoje dzieci i był dobrym człowiekiem. Wjechała więc na dziedziniec dworu w dobrym nastroju i raźno wysiadła z pojazdu, gdy ktoś otworzył jej drzwi, po czym pozwoliła się poprowadzić do wnętrza posiadłości, na którą mogła rzucić okiem tylko przelotnie, ale i tak fasada budynku zrobiła na niej wrażenie.

W środku czekał na nią Tristan. Musiała przyznać, że rzeczywiście był tak przystojny jak jej opowiadano. Nie bez przyczyny wiele dam wzdychało do niego - lub jego majątku. Mahiri nie należała jednak do tego typu kobiet. Dla niej liczyło się wnętrze, a jakie było wnętrze człowieka, któremu właśnie ją przedstawiono miała dopiero się dowiedzieć. Półelfka skłoniła jak nakazywała etykieta po czym odezwała się melodyjnym głosem:
- Lordzie Tristanie.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Usłyszawszy stukot końskich kopyt na dziedzińcu, Tristan wyprostował się. Chciał wyjść na przeciw swojej towarzyszce, lecz za niego zrobiła już to służba. Wiedział, że Saura - zarządca dworu jest już na zewnątrz, a razem z nią kilkoro służących. Kiedy tylko powóz zajechał na plac, służba natychmiast zajęła się nowo przybyłą. Mężczyźni zajęli się jej kuframi i bagażami, a Saura przywitała się z kobietą i zaprowadziła ją do dworu. Saura była rudowłosą, poważną damą po trzydziestce nieposiadającą męża. Posadę zarządcy dworu otrzymała po swojej babcie i wykonywała swoje obowiązki tak poważnie, że czasem nawet Tristana to przerażało.

Kiedy Saura wprowadziła brązowowłosą kobietę do wielkiego holu Tristan oniemiał. Spodziewał się przeciętnej dziewczyny o elfich rysach, ubranej zgodnie z panująca modą, w obcisły gorset i spódnicę w stonowanych barwach. Tak naprawdę nie liczył na to, że kobieta którą mu przedstawią będzie różniła się czymkolwiek od innych. Mylił się jednak. Suknia, którą miała na sobie dziewczyna przykuła by uwagę każdego, nawet najbardziej wybrednego mężczyzny. Nagle w zimnym dworze jakby pojawiła się prawdziwa, żywa wiosna. Gorset sukienki był haftowany, w kolorze lekkiego różu, czy brzoskwini, trudno było to stwierdzić. Jedna z warstw spódnicy miała ten sam odcień, lecz na nią założono drapowanie z żółtego jedwabiu, a na nie kolejne i kolejne, w rożnych odcieniach różu i fioletu. Wszystkie tkaniny spięto na lewym biodrze bukietem kolorowych, materiałowych kwiatów. Od bukietu odchodziły wstążki i koraliki, które wiły się po kolorowej spódnicy. W swobodnie upiętych włosach dziewczyny można było dostrzec bukiecik róż podobnych do tych, którym spięto spódnicę. Rękawy sukni przylegały ściśle do ciała, a uszyte były z bladoróżowej organzy haftowanej w drobne listki. Dziewczyna w niczym nie przypominała prostych dwórek, czy nawet mieszczanek Rododendronii. Tristan uśmiechnął się szczerze do kobiety i ruszył w jej stronę, ukłonił się, a kiedy wyciągnęła rękę, ucałował jej dłoń.
- Pani - przywitał się, jak nakazywał protokół. Teraz kiedy był bliżej mógł dostrzec, że kobieta ma lico jak porcelana, a jej oczy mają kolor świeżej zieleni. Była piękna, musiał przyznać to natychmiast. Przykuwała uwagę całą sobą, aż dziw, że jeszcze nie miała męża.
- Jesteś zapewne zmęczona - spytał kurtuazyjnie.
- To Saura - wskazał ruchem ręki na wycofaną rudowłosą zarządczynię.
- Zarządza całym dworem. Zaprowadzi cię do twojej komnaty. Resztę dworu pokaże ci sam. Jeśli będziesz czegoś potrzebować wystarczy słowo. Moja służba jest do twojej dyspozycji. Saura przedstawi ci twoje prywatne służki, będą nimi Ilsa i Sara.
- Ja również jestem do twojej dyspozycji - uśmiechnął się przyjaźnie, by złamać trochę protekcjonalny ton.
- Jeśli zechcesz możemy jeszcze dziś spotkać się w ogrodach. Jeśli nie - zrozumiem, odpoczywaj ile zechcesz.
Awatar użytkownika
Mahiri
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mahiri »

Mahiri odwzajemniła uśmiech Lorda.
- Dziękuję, chętnie wybiorę się na spacer - odrzekła równie melodyjnym głosem co wcześniej. - To będzie miła odmiana po tylu godzinach spędzonych na siedzeniu w karecie. Pozwolisz jednak, że wcześniej nieco się tylko odświeżę. Może spotkamy się w ogrodzie za pół godziny? - bardziej stwierdziła, aniżeli zapytała.

Półelfka skinęła znacząco głową Saurze, a ta poprowadziła ją do przydzielonych jej komnat. Odchodząc ukłoniła się Lordowi na pożegnanie. Po drodze wymieniła z służącą parę uprzejmości - jak jej minęła drogą i tym podobne - bardziej będąc przy tym zainteresowana wystrojem mijanych korytarzy, z których starała się wyczytać co nieco o charakterze Tristana. Gdy dotarli do celu, Mahiri podziękowała uprzejmie zarządczyni po czym weszła do komnat, które miały od teraz stać się jej nowym domem. Otwarła podwójne odrzwia, wchodząc do wielkiego pokoju skąpanego w dziennym świetle, zalewającym meble wykonane z jasnego drewna, które to bardzo dobrze komponowały się z ścianami w kolorze pomarańczy. Z pomieszczenia wychodziły jeszcze jedne drzwi - prowadzące zapewne do sypialni. Półelfka nie zajrzała tam jednak.

Podeszła do misy z wodą stojącej na wysokim stoliku wykonanym z jasnego drewna i przyjrzała się swojemu odbiciu. Na jej twarzy gościł spokój, mięśnie mimiczne były rozluźnione, a wargi ułożone w lekki półuśmiechu. Jedynie w oczach widać było burzę emocji rozgrywającą się w jej wnętrzu - tam pod maską, którą miała dla całego świata. Kobieta wzięła głębszy oddech i pozwoliła sobie na westchnięcie. Złączyła dłonie i nabrała w nie chłodnej wody, po czym opłukała twarz. Odwróciła się i podeszła do swoich bagaży, które służba zdążyła przynieść w tym krótkim czasie w którym rozmawiała z Tristanem. Musiała przyznać, że uwinęli się nadzwyczaj szybko. Wyjęła spośród swoich rzeczy duże, drewniane i bogato zdobione pudełko w którym znajdowały się jej kosmetyki. Usiadła przed lustrem i poprawiła swój makijaż. Nie wiedziała jak tutejsze damy się malują i czy w ogóle to robią, dlatego jej makijaż był bardzo lekki.

Po odświeżeniu się, sięgnęła po gruby sznurek wiszący przy drzwiach wejściowych i pociągnęła go. Gdzieś w oddali dało się słyszeć dzwonienie dzwonka, a już po chwili rozległo się pukanie. Mahiri otworzyła drzwi przed którymi, zamiast jak się spodziewała zwykłego sługi, czekała Saura. Widać kobieta nie chciała przepuścić okazji do podpytania ją jeszcze o to i owo. Półelfka uśmiechnęła się do niej:
- Jestem gotowa. Zaprowadź mnie proszę do ogrodów. - Zarządczyni skinęła głową i oboje udały się w wymienione miejsce, plotkując po drodze.
Ostatnio edytowane przez Mahiri 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Saura nie miała w zwyczaju pytać o cokolwiek. Była posłuszna i nigdy nie zadawała zbędnych pytań. Każdego dnia zdawała raport Tristanowi z zarządzania dworem. Otrzymywała od niego potrzebne informacje i na tym kończyły się ich rozmowy. Nigdy nie była otwarta, nawet wobec swojej babki i siostry pozostawała powściągliwa. Mówiono o niej, lodowa księżna, choć takiego tytułu nie posiadała to faktycznie bywała jak z lodu. Saura nie miała szczęścia w miłości, wiele razy została porzucona, a to zraniło ją tak głęboko, że zamknęła swoje uczucia głęboko w środku. Zajęła się nauką i szkołą, tak by potem przejąć po babce zarządzanie dworem. Miała dość bycia słabą i wątła kobietą, która tylko czeka na męża. Postanowiła być niezależna, niestety to wiązało się ze zmiana obycia. I tak oto stała się zimna jak śnieg.

- Od tej pory będą obsługiwały panienkę Ilsa i Sara, jak rzekł lord – powiedziała oschle prowadząc Mahiri przez korytarze dworu.
- W razie gdyby owe służące nie wystarczyły proszę posłać po mnie, lecz tylko w sytuacjach naprawdę tego wymagających – zaznaczyła.
- Jestem do panienki dyspozycji w sprawach komnat, stajni, wyjazdów, listów. Wszelką korespondencję może panienka zostawiać na białej komodzie w swojej komnacie dziennej. Służba zabiera listy, są one przekazywane mnie, a ja zajmuję się ich rozsyłaniem.
- Jeśli panienka zechce mi wyjaśnić… Mamy pewien problem z… towarzyszem panienki. Czy kolorowy ptak ma zamieszkać w naszej szklarni? Czy też życzy sobie panienka by przebywał gdzie indziej? Musimy również poznać jadłospis panienki… przyjaciela. Najlepiej jeśli panienka wytyczne odnośnie pokarmu, zwyczajów i pozostałych spraw zostawi Ilsie, ona przekaże mi wszelkie informację. Pragnę również poinformować, iż w dworskich komnatach lorda mieszka kot, a także ognisty lis, oba te stworzenia przebywają też w innych częściach dworu i należą do samego lorda, nie wiem jednak czy panienki towarzysz nie stanowi dla nich zagrożenia, lub odwrotnie. Lord został poinformowany, że przybędzie panienka z towarzyszem, jednak nie spodziewaliśmy się ptaka. Sugeruję więc rozmowę z samym lordem na temat kontaktu między państwa chowańcami.

Tak. Saura była niezwykle konkretna i niezwykle chłodna. Jej ton nie zdradzał najmniejszego przejawu uczuć Mówiła cały czas tym samym głosem, monotonnie, bez emocji. To było wręcz przerażające. Ale cóż… taka właśnie była Saura. Mówiła konkretnie i konkretów oczekiwała.
Awatar użytkownika
Mahiri
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mahiri »

- To papuga - wyjaśniła Mahiri - a na imię ma Getti. Niedawno jadł, a przywiozłam ze sobą nieco jego ulubionego pokarmu. Później sporządzę listę tego czym się żywi, na razie wystarczy, że zaniesiecie go wraz z klatką do moich komnat. Podróż bardzo go zestresowała i myślę że najlepiej zrobi mu chwila spokoju.

Półelfka nie odezwała się więcej. Wyglądało na to, że Saura jednak nie jest taka na jaką ją w pierwszej chwili oceniła. Gdy dotarli do wejścia do ogrodów, podziękowała jej grzecznie i ruszyła dalej sama, uważnie przyglądając się otoczeniu. Musiała przyznać, że lord starannie dbał o swoją posiadłość. Żywopłoty, które mijała były starannie przystrzyżone, a kwiaty, których było tu mnóstwo gatunków, były starannie wypielęgnowane. Tristana nigdzie nie było widać, przysiadła więc na jednej z ławeczek i zamknęła oczy wsłuchując się w dźwięki otaczającego ją świata. Wzięła głęboki oddech, wdychając bogatą mieszaninę zapachów, po czym wolno wypuściła powietrze. Powoli się rozluźniła.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan zamierzał od razu pójść do ogrodów, lecz coś zatrzymało go we dworze. Prim bardzo marudziła, miała dziś kapryśny humor, nie chciała puścić ojca. Miała już prawie półtorej roku, szybko nauczyła się chodzić i mówić. Choć to drugie wychodziło jej jeszcze tak sobie, to chodzenia miała już opanowane, jednak jako, że uwielbiała biegać, a co za tym idzie i się przewracać niania, służki, a także Tristan najczęściej trzymali ją za małą rączkę i asekurowali podczas eskapad po ogrodach i dworze.
Cóż... skoro Prim nie chciała zostawać bez ojca, Tristan zdecydował się zabrać ją ze sobą do ogrodów. Dziewczynka miała na sobie śliczną, lawendową sukienkę z lekkiej tkaniny, z białymi falbankami. Jej buciki wykonane były z mięciutkiej, białej skóry, tak by dziewczynce łatwo było się w nich poruszać.

Do ogrodów dotarł trzymając ukochaną córkę na rękach. Oczywiście za nim kroczyła niania, która nie odstępowała na krok swoich podopiecznych, rzecz jasna chodziło tu o Prim i Elowena, nie o Tristana. Lord był specyficzny człowiekiem. Nie należał do mężczyzn, którzy płodzili dzieci, a ich wychowanie oddawali niańką, lub ich matką. Jego ojciec nie był wylewny, należał raczej do typu ojca, którego dzieci obserwować mogły jedynie z daleka. Tristan nie chciał taki być. Chciał by jego dzieci czuły się bezpieczne i kochane, dlatego tak wiele czasu z nimi spędzał i tyle dla nich poświęcał. Nie chciał by czuły się tak jak on w dzieciństwie. Nie chciał być kolejnym arystokratą, który dzieci widzi tylko z daleka. Chciał być częścią ich życia.

Wkraczając w jedną z alejek ogrodu zauważył, że dziewczyna w kolorowej sukni siedzi na ławeczce. Uśmiechnął się. Naprawdę nie chciał by ta znajomość zaczęła się tak jak jak z Meredith. Podszedł do niej i skinął głową na przywitanie. Niania trzymała należyty odstęp, tak by w każdej chwili zabrać do Prim od Tristana, ale by nie podsłuchiwać rozmowy jego i Mahiri.
- To moja córka, Prim - rzekł, przedstawiając dziewczynkę. Ta natomiast wyciągnęła ku Mahiri małe rączki. Widziała jak kosmyki włosów dziewczyny bujają się na wietrze i to zainteresowało ją w tej chwili najbardziej.
Awatar użytkownika
Mahiri
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mahiri »

Mahiri podniosła się z wdziękiem z ławeczki na której siedziała gdy tylko ujrzała zbliżającego się Tristana. Ku jej zaskoczeniu nie przyszedł sam, chodź gdy chwilkę nad tym się zastanowiła wcale nie było w tym nic dziwnego. Liczyła na to, że porozmawiają w dwójkę, głównie dlatego, że czuła się źle w większym towarzystwie ludzi. Na szczęście wyglądało na to, że kobieta podążająca za lordem stara się trzymać z daleka.

Gdy Tristan zbliżył się, półelfka ukłoniła się również na powitanie, po czym skupiła swoją uwagę na dziewczynce, którą trzymał na rękach. Dziecko nie mogło mieć więcej niż dwa lata. Zapewne była to córka Tristana, co się po chwili potwierdziło gdy lord przedstawił ją. Mahiri uśmiechnęła się przyjacielsko i pochyliła w stronę małej istotki:
- Podobają ci się moje włosy? Chciałabyś je dotknąć? - zbliżyła się bardziej tak by mała mogła dotknąć jej włosów, co też skwapliwie zrobiła miętosząc je przez chwilę, po czym pociągnęła za kosmyk. Mahiri pisnęła i odruchowo odskoczyła po czym zachichotała wesoło, po chwili jednak się zreflektowała i uspokoiła. Może Lord nie lubił takiego zachowania? - Jest słodka - powiedziała, by jakoś wybrnąć z sytuacji.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Chichotanie nie było dla Tristana niczym zdrożnym, wręcz przeciwnie, było to całkiem normalne i naturalne zachowanie. Sam się zaśmiał.
- Przepraszam - rzekł, kiedy dziewczynka pociągnęła Mahiri za włosy.
- Prim, nie wolno ciągnąc za włosy - powiedział do córeczki.
- Ne wolno - powtórzyła dziewczynka, lekko jeszcze nieudolnie.
- Nie wolno - rzekł raz jeszcze Tristan, by dziewczynka zrozumiała, że nie może ciągnąć nikogo za włosy. Teraz dziecko wyciągnęło małe raczki w stronę Mahiri, ale nie próbowało już chwytać za kosmyki brązowych włosów dziewczyny. Prim rozłożyła małe dłonie i położyła je na policzkach panienki. Ten gest rozczulił Tristana. Pierwszy raz widział, by jego córka zbliżyła się w taki sposób do kogoś. Owszem, bywało, że wyciągała ręce do niani, ale nigdy nie w taki sposób. Mężczyźnie wydawało się, że Prim toleruję starszą nianię, ale to wszystko. Mimo tego iż spędzała z dziećmi bardzo dużo czasu, to ani Elowen, ani Prim nie kochali jej tak jakby mogli. Tymczasem malutka zdawała się być zafascynowana Mahiri od pierwszej chwili.
- Lubi cię - stwierdził Tristan swobodnie.
Awatar użytkownika
Mahiri
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mahiri »

- Prim na pewno lubi wszystkich – próbowała zbyć komplement, ale zaraz potem nadęła policzki i zmrużyła oczy strojąc minę do małej. Ta znów dotknęła jej policzków naciskając je co zaowocowało tym, że półelfka wypuściła głośno powietrze wydając przy tym śmieszny dźwięk. Prim zachichotała wyraźnie zadowolona i wyciągnęła rączki ponownie, lecz Mahiri już się odsunęła, uznając, że na zabawę przyjdzie jeszcze czas, a teraz powinna porozmawiać z lordem i dowiedzieć się czegoś więcej o nim z pierwszej ręki. Ponadto nie wiedziała na ile swobody może sobie pozwalać w jego obecności i wolała być w tym względzie ostrożna – jak zawsze zresztą.
- Jest naprawę urocza – powiedziała jakby chcąc potwierdzić swoje wcześniejsze słowa i skierowała swoją uwagę z powrotem na Tristana. – Ma szczęście że może się wychowywać w tak pięknym ogrodzeniu. Muszę szczerze wyznać, że obawiałam się, iż będzie tutaj bardzo surowo, ale jak widzę niepotrzebnie. Jestem pełna podziwu dla twej dbałości o swoją posiadłość Lordzie. Słyszałam wiele pochwał na wasz temat i jestem rada, że nie okazały się one próżne.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan wybuchnął śmiechem, tak szczerym, że aż zdziwiło to jego samego. Dopiero co ją poznał, a już wydawała mu się idealna do roli opiekunki jego dzieci. Tego potrzebowały – świeżej, energicznej i spontanicznej osoby, zgoła innej niż ich tradycyjna, starsza niania. Z resztą może i sam Tristan potrzebował kogoś takiego? Tak dawno nie było w jego życiu prawdziwej zabawy i szczerego szczęścia. To co przeżył z Meredith, choć piękne, było bardzo patetyczne i jak się okazało ulotne. Może Mahiri miała być zupełną odmiana, w jego, bądź co bądź co bądź, bardzo sztywny życiu.

Prim zaśmiała się równie szczerze co jej ojciec i teraz najchętniej cały czas ściskała by Mahiri po policzkach, jednak Tristan nie mógł na to pozwolić. Mała zaczęła więc wiercić się na jego rękach. Mężczyzna, więc zdecydował się, postawić ją na ziemi. Czujna niania, która do tej pory trzymała się z tyłu, w mgnieniu oka znalazła się przy dziewczynce. Chwyciła ją za rączkę i poprowadziła w stronę dużego trawnika. Na tyle blisko, by ojciec mógł mieć dziewczynę na oku, lecz na tyle daleko, by niania nie słyszała jego rozmowy z Mahiri.
Tristan ruchem ręki wskazał ławeczkę, na której jeszcze przed chwilą siedziała półelfka, dając znak, by i teraz na niej spoczęła. Gdy to zrobiła, sam usiadł obok.

- Masz rację, jest urocza, choć z charakteru zupełnie nie podobna do swojej matki, za to z wyglądu, jest jej małą kopią – przyznał spoglądając w stronę córki.
- Widzisz nie lubię surowości. Mój kraj jest bardzo podobny do tutejszego. Nie wiemy co to magia, budujemy z kamienia i wszystko wokół wydaje się zbyt duże, zbyt toporne. Ten dwór jest zupełnie inny, lecz to nie moja zasługa. Dostałem go w prezencie ślubnym od królowej. Właściwie dostaliśmy. Ja i matka Prim, jednak ona nie dożyła dnia, by tu zamieszkać. Prawowici właściciele tego pięknego przybytku nie mieli potomstwa, ani żadnych krewnych, dwór przeszedł w posiadanie króla. Kiedy zdecydowałem się pojąć za żonę matkę Prim, a co za tym idzie zostać tu na stałe otrzymaliśmy taki oto prezent. Początkowo nie chciałem tu zamieszkać, zwłaszcza po śmierci mojej żony, ale to piękne miejsce, zwłaszcza dla dzieci. Mimo całego szacunku dla króla, zamek to miejsce, w którym nie da się wychować dziecka bez sztywnej etykiety. Nie chce by Elowen i Prim musieli żyć w ciągłej dbałości o każdy gest. Chcę by mogli żyć swobodnie, chcę by mieli dzieciństwo jakie należy się każdemu dziecku. Pełne radości, zabawy i miłości. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz? – zagadnął.
Awatar użytkownika
Mahiri
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mahiri »

Mahiri poczuła, że się rumieni gry Tristan usiadł obok. Miała tylko nadzieję że makijaż skutecznie ukryje tego pąsa na twarzy. Ciężko jednak było pozostać niewzruszoną w pobliżu tak przystojnego mężczyzny. Wyglądał jak typowy książę z opowiadań, które czasem czytała, a jak wiadomo tacy książęta występują no tylko w opowiadaniach właśnie. Mężczyźni spotykani w rzeczywistości nijak się przecież do nich mieli. Boże o czym ona w ogóle myślała? Przyjechała tutaj by być opiekunką, a nie napalać się na swojego pracodawcę. Ale te jego oczy... półelfka przyłapała się na tym, że zapatrzyła się w je i zupełnie nie zwróciła uwagi na ostatnie słowa wypowiedziane przez lorda. Speszona szybko odwróciła wzrok, bezpiecznie przekierowując go na Prim i tylko potaknęła głową, mają nadzieję, że to rozwiąże jakoś sytuację. Próbując wybrnąć z sytuacji odezwała się w te słowa:

- Być może nie ty go zbudowałeś, jednak to ty postanowiłeś by takim pozostał. Mogłeś przecież po prostu zmienić to miejsce na inne, postanowiłeś jednak tego nie czynić. Posiadłość nie popadła też w ruinę, zatem mogę z całą stanowczością stwierdzić, że to twa zasługa, iż wygląda tak a nie inaczej.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Mahiri chyba nie do końca go słuchała. Pewnie by tego nie zauważył, ale nie odpowiedziała na jego ostatnie pytanie. Nie zamierzał jednak jej tego wytykać, być może była rozkojarzona. W końcu była w zupełnie nowym miejscu, po podróży, miała prawo być zmęczona i nieco nieuważna. Z resztą nic wielkiego się nie stało. Postanowił więc top zignorować. Uśmiechnął się natomiast miło i spojrzał w jej zielone oczy. Cieszył się, że nie przypomina Anny, Tantris czy Meredith. Nie wiedział, czy Ais zrobiła to celowo, czy też może przypadkiem, tak czy inaczej był wdzięczny losowi za zielone oczy dziewczyny i lekkie brązowe włosy. Była bardzo ładna i młoda, ale czy przypadkiem nie za młoda? Tristan właśnie uświadomił sobie, że nie pamięta ile Mahiri ma lat. A może nikt mu tego nie powiedział? Nie mógł sobie przypomnieć jak było. Wyglądała na jakieś dwadzieścia pięć, może dwadzieścia sześć lat, a on był już po trzydziestce. Czy taka panna mogłaby chcieć go za męża? Wiele myśli kołatało się w jego głowie. nie chciał jednak zarzucać jej tym wszystkim.
- Chciałabyś coś o mnie wiedzieć? - zgrabnie zmienił tor ich rozmowy.
- Skoro mamy się poznać, możesz pytać mnie o wszystko. I mówię to z całkowita odpowiedzialnością. Nie ma pytań złych, więc możesz zadać mi dowolne, a ja na nie odpowiem - rzekł poważnie.
- Nie chcę by nasza znajomość była oparta na sztywnej etykiecie i kurtuazyjnych rozmowach. Chcę żebyśmy się poznali. Szczerze, bez tajemnic i frazesów obowiązujących na dworach.
Awatar użytkownika
Mahiri
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mahiri »

- Lubisz maliny? - wypaliła Mahiri, bo było to pierwsze pytanie, które przyszło jej do głowy. - Ja uwielbiam. Są pyszne i mogłabym je jeść bez końca. Bardzo mi się podoba, że każda malina jest zbudowana tak jakby z malutkich malinek i wyglądają jak małe kuleczki połączone ze sobą. I są takie miękkie. Jeżyny. Najbardziej lubię jeść je z prosto z krzaka. Jedzenie takich uzbieranych to nie to samo, niż własnoręczne zrywanie i zjadanie ich po kolei. Jeżyny też lubię. W sumie to wyglądają podobnie do malin, ale za to smakują całkiem inaczej.

Półelfka zamilkła nagle, bo zdała sobie sprawę, że chyba gada głupoty. Nie znała lorda Tristana, ale czuła, że przy nim może zachowywać się swobodnie. Skarciła w duchu samą siebie. Pewnie potraktuje ją jak większość ludzi który spotykała - za szurniętą wariatkę. Powinna się skupić i bardziej uważać na to jak się zachowuje. Otoczenie wyglądało tutaj cudnie i nie chciałaby go opuszczać zawczasu, tylko przez to, że uznają ją za niewłaściwą osobę na to stanowisko.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan miał ochotę zaśmiać się w głos, lecz nie zrobił tego, bojąc się, że urazi dziewczynę. Gdyby jednak to zrobił, nie byłby to śmiech szyderczy, a wręcz przeciwnie, szczery i perlisty. Mahiri była urocza, przeurocza. On nigdy nie myślał w ten sposób, nie zastanawiał się nad takimi małymi sprawami jak maliny. "Są zbudowane jakby z mniejszych malinek". Takie proste, a takie odkrywcze. Lord uśmiechnął się szeroko. Musiał przyznać sam przed sobą, że jeżeli Mahiri naprawdę była tak szczera i radosna, jak w tej chwili, to będzie musiał bardzo się pilnować, by go nie zauroczyła. Spodziewał się rożnych pytać. O majątek, o rodzinę, o zmarłe żony, o miłość, nienawiść, kochanki, przyjaciół, zasady ich znajomości, ale nie o maliny.
- Lubię maliny - odparł nie przestając się uśmiechać - ale nigdy nie patrzyłem na nie w ten sposób. Mówiąc szczerze bieganie po lesie w poszukiwaniu jeżyn nie za specjalnie było możliwe. Urodziłem się w stolicy, mój ojciec chciał żebym został wojownikiem, a ja wolałem księgi. La owszem, ale tylko na polowaniach i w drodze. Może kilka razy w życiu miałem okazję jeść jeżyny prosto z krzaka.
- A oprócz malin i jeżyn, co lubisz jeść? Masz coś ulubionego? - zagadnął.
Awatar użytkownika
Mahiri
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mahiri »

- Moje ulubione jedzenie, hmm... - powtórzyła w zamyśleniu. - Chyba nie ma jednej rzeczy, którą bym lubiła najbardziej. Widzisz, chętnie poznaję nowe smaki, chodź niestety dość rzadko mam ku temu okazję, zwykle nikt mnie nie zaprasza na oficjalne przyjęcia, gdzie kucharze serwują różne dziwne specjały, w końcu przecież nie jestem nikim ważnym. Raz jednak zdarzyło mi się jeść płatki kwiatów, posypane niebieskimi kryształkami przypominającymi cukier. Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia co to było, ale smakowało cudownie. Chciałabym kiedyś jeszcze raz tego skosztować.

- Lubię na ogół jednak proste potrawy. W tych wyszukanych bardziej ciekawi mnie właśnie ten nowy smak. Chętnie jadam wszelakie owoce. Bardzo lubię też czekoladę w każdej właściwie postaci, chociaż najbardziej właśnie z owocami. Za mięsem raczej nie przepadam, zawsze robi mi się smutno, gdy myślę, że kiedyś to było żywe stworzenie, chociaż nie jest tak, że nie tykam go wcale. Świeże pieczywo jest pyszne. - Mahiri spojrzała nerwowo na Tristana - Czasami mam ochotę zjeść cały bochenek, gdy jest wyjątkowo smaczny. - Miała nadzieję, że lord nie pomyśli, że jest jakimś obżartuchem.
Zablokowany

Wróć do „Lawendowy Dwór”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości