Jaskinia Farico i Amertin[Jaskinia] Nie wiem co dalej.

Ogromna jaskinia, z wieloma tunelami ciągnącymi się pod ziemią. Jest to dom Amertin i Farico, dwóch lisołaczek. Prawdopodobnie jednych z niewielu urodzonych naturalnie. Jaskinia jest urządzona jak prawdziwy dom, w środku jest miejsce na stół, stołki. W skałach są wykute półki na książki i inne drobne rzeczy. Znalazła się też wnęka w skale z otworem prowadzącym w górę, na powierzchnie, gdzie lisołaczki urządziły sobie palenisko. Jaskinia jest ukryta pomiędzy skałami, tak, że nikt poza lisołaczkami nie jest w stanie jej odnaleźć.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Amertin
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

[Jaskinia] Nie wiem co dalej.

Post autor: Amertin »

Ami siedziała przy palenisku, które wykute było w ścianie jaskini. Ogień ledwo się tlił. Był wczesny poranek, ale słońce zdawało się być tego dnia równie ospałe co sama lisołaczka. O tej porze roku zwykle już świeciło jasno i przejrzyście, jednak tego dnia było inaczej. Na zewnątrz panował poranny chłód, a i w jaskini było dość zimno. Lisołaczka siedziała ze skrzyżowanymi nogami, okryta ciepłym pledem, a w dłoniach trzymała parujący napój z rumianku. Bo jej twarzy widać było, że jest w złym stanie. Blade policzki, oczy czerwone od łez, podpuchnięte i sine miejsca pod nimi i blade, suche, popękane usta. Jej zwykle zadbane, piękne, puszyste włosy dziś zaplecione były w ścisły, gruby warkocz opadający na plecy. Krótsze kosmyki spadały jej na twarz plącząc się ze sobą i tworząc wrażenie zupełnego nieładu. Miała opuszczoną głowę i bezwiednie wpatrywała się w drewniany kubek z rumiankiem. Była załamana. Nie wiedziała co teraz powinna zrobić. Nigdy wcześniej nawet przez myśl jej nie przeszło, że ona i siostra mogłyby żyć osobno. Miała złamane serce. Nagle straciła jedyną rodzinę jaką miała, odszedł ktoś kogo kochała ponad własne życie. Nie rozumiała tego wszystkiego, nie pojmowała jak to się stało. Co takiego miał w sobie nowo poznany lisołak, że Fari zdecydowała się z nim odejść. Czy ich życie było złe? Nie. Było spokojne, pełne harmonii. Miały dom, kryjówkę, gdzie czuły się bezpiecznie, przecież przeżyły w ten sposób lata. Długie, piękne lata, a teraz nagle wszystko się zmieniło. Życie Amertin wywróciło się do góry nogami i zupełnie nie wiedziała co z tym począć…
Awatar użytkownika
Ragnvald
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Tygrysołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ragnvald »

Ragnvald był przy całej kłotni sióstr, wiedział że nie warto było się do niej wtrącać. Nigdy jeszcze nie czuł tak na prawdę nic do nikogo. Nie wiedział więc co powinien zrobić. Mimo to coś w środku mówiło mu, że powinien jakoś pomóc Amertin. Jednak nie wiedział jak w tamtym momencie to zrobić. Od początku nie darzył sympatią Ferrena, jedak teraz po tym co zrobił i jak przeciągnął na siebie jedną z sióstr najchętniej rozłupałby mu czaszkę, od ciemienia aż po krocze. Nie zrobił tego. Nie chciał jeszcze bardziej komplikować tego co już się stało. W związku z tym zaczekał, aż tamci opuszczą jaskinię. Potem podszedł do starszej lisołaczki, wziął ją niczym niemowle na ręce i tak zaniósł obok paleniska. Przyniósł tam wszystkie pledy jakie były oraz pościel z łóżka. Potem wyszedł przed grotę żeby zerwać mniejsze krzaki, młode, które posłużyły jako rozpałka. Zwiększył ogień, powiesił na nim jeden z kociołków i zaparzył ziół, które sam nawet miał przy sobie. Był to rumianek. Przelał go do kubka, który znalazł w grocie i dał Amertin. Ściągnął jeszcze tylko płaszcz przykrył nim dodatkowo lisołaczkę a sam udał się jeszcze do wejścia na polanę, aby je zabarykadować. Nie chciał żeby tamci tu kiedykolwiek wrócili. Teraz musiał być ostoją dla kobiety. Kiedy uczynił już wszystko co musiał wrócił do niej. Usiadł za nią, oparł się o ścianę, a ją położył na swoim torsie. Przykrył ją wszystkim co miał pod ręką i wtulił w siebie.
-Nie wiem jak się czujesz. Nie znam takich uczuć, ale chce ci pomóc. Powiedz tylko słowo, a zrobię to. A teraz nie myśl o tym i idź spać.

Po chwili milczenia zauważył jak lisołaczka zasypia. W ostatniej chwili zdążył złapać wypadający z jej rąk kubek, tak by nie obudził dopiero co pogrążonej w śnie kobiety. Leżał z nią rozmyślając co teraz. Przyłożył swoje usta do jej głowy i wtulił ją mocniej w siebie. Usłyszał tylko kilka niezrozumiałych słów wypowiedzianych przez sen. Po kilku dłuższych chwilach sam zasnął.

Kiedy obudził się rano, lisołaczka jeszcze spała. Postanowił więc nie próżnować za ten czas. Widział, że ogień zgasł całkowicie. W związku z tym rozpalił natychmiast ognisko. Od razu podgrzał jeszcze wczorajszy rumianek i nalał do kubka. Położył go obok lisołaczki, a sam poszedł zebrać wszelkie drewno jakie znalazł w jaskinii i wziął się za przygotowanie czegoś do jedzenia. Kiedy się obrócił kobieta już nie spała. Zobaczył w jakim była stanie. Była cieniem samej siebie. Dobrze, że akurat ukończył przygotowywanie śniadania. Nałożył je i położył obok Amertin.
-Zjedz kiedy będziesz w stanie, ale proszę zrób to. Dla mnie...
Znowu usiadł za nią i przytulił ją do siebie.
-Musimy zastanowić się nad tym co dalej.
Z w tak wtuloną kobietą w siebie patrzył na ogień, nie myśląc o niczym innym jak tylko o tym jak sprawić żeby kobieta choć na chwilę się uśmiechnęła.
Awatar użytkownika
Amertin
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amertin »

Gdyby nie opieka tygrysa Ami zupełnie by się załamała. Zapewne po prostu leżałaby w zimnej jaskini, bez rozpalonego ogniska, bez jedzenia, leżałaby i czekała, aż coś się wydarzy. A przecież nic by nie nadeszło... W najśmielszych snach nie przypuszczała, że kiedyś jej siostra zniknie z jej życia. Przecież była całym jej światem. Co miała teraz ze sobą zrobić? Jak miała dalej żyć.

Wtuliła się w Ragnvalda i zamknęła oczy. W tej chwili miała tylko jego, stał się jej najlepszym przyjacielem i jedynym powiernikiem. Tylko on chciał i mógł jej pomóc. Kiedyś sądziła, że jeżeli spotkają na swojej drodze innego lisołaka, to będzie wspaniały, cudowny dzień. Taki w którym wszystko zmieni się na lepsze. Sądziła, że wstąpi w nie nowa nadzieja, na to, że gdzieś tam jest wioska, w której mieszkają tacy jak one. Tymczasem to co się wydarzyło było koszmarem, jednym wielkim koszmarem, złym snem.

- Nie wiem co dalej - powiedziała cicho, lecz nadal miała zamknięte oczy.
- Jak to się mogło stać - w jej głosie słychać było rozpacz. Przytuliła się mocno do Ragnvalda, a z oczu popłynęły jej łzy.
- Co mam teraz zrobić? Odejść stąd? Zostawić to wszystko? Moje krosna, kołowrotek, wszystkie rzeczy, które zrobiłam. Ten dom, który tu stworzyłam... - mówiąc trochę się uspokoiła. Odsunęła się od tygrysa i spojrzała mu w oczy, jej były zapuchnięte i sine.
- Nasi rodzice... oni się nie urodzili... stworzył ich pewien mag. Wcześniej byli ludźmi. Więził ich i eksperymentował na nich, chcąc stworzyć krzyżówkę człowieka z lisem. Po wielu torturach i eksperymentach udało mu się. Ale oni byli już wykończeni, zmęczeni tym co im robiono. Ale wiesz co? Uciekli. Udało im się, udało im się uciec i odnaleźć to miejsce. Tutaj moja mama mnie urodziła, tutaj umarła. Tutaj pocieszał mnie mój ojciec. Tutaj pierwszy raz zrozumiałam jak ważna jest rodzina. Tu przyszła na świat Farico. Ale jak mam tutaj dalej żyć, bez niej? Jak ma to zrobić?
Awatar użytkownika
Ragnvald
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Tygrysołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ragnvald »

-Wiesz, że nie warto tu zostawać, ani chwili- Ragnvald instynktownie na wtulenie Ami, zareagował tym, że mocniej ją objął. Kiedy zobaczył plnące z oczu łzy, otarł je opuszkiem kciuka i szczerze się do niej uśmiechnął.
-Na każdego przychodzi taki czas, że coś się zmienia. Najpierw jest, a potem... Ale jeśli spotkamy ich jeszcze kiedykolwiek to pozwolisz mi, abym odpłacił Ferrenowi. Za to co zrobił ci- W tym momencie Ragnvald sam przytulił Ami- A potem odejdziemy gdzieś, gdzie nie będzie takich jak on. Co się tyczy tego miejsca, wszystko można odbudować.
Kiedy Amertin opowiedziała o swoich rodzicach Ragnvald zamilknął. Wiedział, że cokolwiek powie, nie będzie pocieszenime dla kobiety.
-Ja nie znałem swoich rodziców. Tych prawdziwych. Ale mam ojca, który mieszka kawałek stąd. To on stał się mi ostoją. Teraz musisz przyjąć do wiadomości, że ja będę twoją. Musisz odpocząć. Nie wiesz co robić? Jutro o świcie wyruszamy stąd. Idziemy jak najdalej od tego miejsca i od tych wspomnień. Teraz musisz napisać nową historię. Wyruszymy do mojego ojca, który mnie przygarnął i mi pomógł.


Po tych słowach tygrysołak jeszcze raz przytulił kobietę. Wstał, ją okrywając szczelnie i dokładając do ognia. Podszedł do swojej torby i wyciągnął z niej mały mieszek ususzonej rośliny, innej niż ta którą dopiero co wypiła kobieta. Zrobiłz niej napar. To był rumianek. Zrobił z niego okład i położył na twarz kobiecie.
-Połóż się. Wycisz ciało i wsłuchaj się we własne serce. Nie myśl o niczym. Odpręż się. Ja zostawię cię teraz na chwilę, ale będę cały czas blisko. Chce żebyś zrozumiała, że teraz się zmieni.


Wyszeł na polanę i sprawdził wszystko co tam było. Sam przygotował swoje odzienie i broń do tego co jutro miało nadejść. Od jutra zaczyna się najważniejsza misja w jego życiu. Musi pomóc, chronić i jakkolwiek dać nowy start dziewczynie. Obejrzałwszystko co będzie musiał wziąć jutro w podróż, a następnie pogrążył się w medytacji.
Awatar użytkownika
Amertin
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amertin »

Ami nie chciała spać, ale położyła się. Była zmęczona, ale snu miała już aż za dużo. Kiedy tygrys wyszedł z jaskini usiadła i rozejrzała się dookoła. Czy tu czekało na nią coś jeszcze? Czy to naprawdę był to już koniec jej życia tutaj? Tyle lat i tyle wspomnień. Miała to po prostu zostawić i odejść. Ale czy miała inne wyjście? Wstała powoli z posłania. Miała pomiętą, brudną sukienkę w niebieskim kolorze. Jej rude włosy były potargane, dłonie zmęczone i spuchnięte od zaciskanych pięści. Westchnęła głośno i przełknęła ślinę. Przeszła przez jaskinię i odnalazła w stercie szpargałów szczotkę. Usiadła na niskim zydelku i zaczęła czesać swoje rude pukle. Życie biegło dalej. Świat szedł na przód. Dni nadal mijały, słońce wschodziło o poranku, a księżyc ozdabiał niebo w nocy. Ona też musiała ruszyć do przodu. Powolnymi ruchami przeczesywała grube rdzawe włosy. Drewniana szczotka należała jeszcze do jej mamy. Ciemne drewno polakierowano, ale wcześniej na tyle szczotki namalowano bukiet niezapominajek. Teraz była już nieco podniszczona, na uchwycie lakier popękał, a w niektórych miejscach nawet odpadł. Jednak to była pamiątka po jej matce i nie zamierzała się z nią rozstawać. Dłonią przejechała po puchatych uszach wystających spomiędzy włosów. Sierść miała zmierzwioną i polepioną. Przechyliła głowę na bok i zaczęła rozczesywać sierść na uszkach.
Awatar użytkownika
Ragnvald
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Tygrysołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ragnvald »

Tygrysołak słysząc, że kobieta zaczęła coś robić postanowił do niej wrócić. Wziął swój miecz, który wcześniej położył na swoich nogach i zaczął iść w kierunku wnętrza po drodze chowając go do pochwy. Akurat kiedy stanął przy "drzwiach" do części mieszkalnej miecz wykonał ostatni ruch, płynnie wskakując na swoje miejsce wydając przy tym charakterystyczny dźwięk ślizgającego się metalu. Zmiennokształtny zatrzymał się i oparł o coś na kształt futryny i zaczął oglądać co robi lisołaczka.
-Masz tutaj jakąś torbę? Chyba jednak lepiej będzie wyruszyć w drogę, a trzeba Cię spakować. Po drodze możemy się zatrzymać w tej wsi na kilka chwil w trakcie dnia.
Ragnvald popatrzył na sukienkę kobiety.
-Chyba przyda się nowa co? Zatrzymamy się tylko na chwilę i znikniemy tak szybko jak się pojawimy. Nie obawiaj się tamtej wiedźmy. Zadbam żeby nie dowiedziała się o nas.

Kiedy kobieta czesała swoje włosy, mężczyzna podszedł do szafek i zaczął przebierać rzeczy, pytając kobiety co chce zabrać. Powoli stawało się to uporczywe, kiedy mężczyzna pytał o każdą rzecz. Na szczęście wszystko co znalazł w ilości większej niż jedna, od razu odkładał, wcześnie sprawdzając czy już spakował jedną sztukę tego.
-Będę musiał wyjść na chwilę z jaskini. Potrzebuję przygotować kilka rzeczy na podróż. Zioła, pochodnię i inne przydatne. No i oczywiście muszę Cię zapytać o najważniejsze. Chcemy podróżować w nocy czy za dnia. Wiesz, że jestem z kotowatych i dla mnie to żadna różnica, ale nie wiem jak ty będziesz reagować w nocy.
Awatar użytkownika
Amertin
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amertin »

- Nie widzę w nocy - odparła.
- Ale mogę iść, dam radę - dodała beznamiętnie. Była wykończona psychicznie i zamierzała poddać się temu co mówił tygrys. Jeśli chciał iść w nocy, mogła iść w nocy, wystarczyło, że będzie ją prowadził. Na pytania o to co zabrać odpowiadała tylko mruknięciami. Wiedziała, że i tak zraz sama się przepakuje. Była zupełnie nieobecna, gdy Ragnvald wyszedł wstała i wzięła kilka głębokich oddechów. Długie włosy zaplotła w gruby warkocz i zawiązała go na końcu rzemieniem. Korzystając z okazji, że jest sama przebrała się w nowa sukienkę. Była zielona i skromna, ze złotym, plecionym paskiem, o krótkich rękawach. Przylegająca u góry i rozkloszowana u dołu.
- Nie mogę tego tak zostawić - powiedziała do siebie rozglądając się wokoło.
- Nie mogę... - roztarła twarz dłońmi i po raz kolejny rozejrzała się po jaskini, w tym momencie podjęła decyzję, że musi wziąć się w garść. Bez dalszego zastanawiania się wyszła z jaskini w poszukiwaniu swojego towarzysza.
- Ragnvald! Musimy porozmawiać!
Awatar użytkownika
Ragnvald
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Tygrysołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ragnvald »

Ragnvald wyszedł z jaskinii, aby odnaleźć składniki potrzebne mu do trutek i kilku prostych eliksirów, które mogą im się przydać. Dodatkowo nazbierał jak najwięcej leczniczych ziół, a także takich które pomogłyby mu na wypadek spotkania istot różnych gatunków. Wszystko to zabrało mu trochę czasu, kiedy wracał słońce zaczynało chylić się ku zachodowi. Idą w kierunku jaskini już z oddali słyszał głos Amertin. Kiedy wszedł, zobaczył ją z warkoczem, w pięknej zielonej sukni. Jej urody nie mogła pokonać nawet trudna chwila. Stwierdził jednak, że to nie moment na komplementowanie jej wyglądu.
-Wybacz. Byłem poza jaskinią. Zbierałem różne składniki-w tym momencie pokazał spory skórzany worek, który był rozdęty ze względu na dużą zawartość.
-Mam nadzieję, że się nie bałaś być tu sama.
Jednak mimo, że wrócił widział twarz kobiety. Stwierdził, że nie będzie się odzywać. Położył torbę na ziemi i po prostu podszedł, a potem przytulił Amertin.
-Powiedz o co chodzi.
Awatar użytkownika
Amertin
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amertin »

Ami z chęcią się przytuliła. Tygrys dawał jej poczucie bezpieczeństwa, jakiego było jej trzeba, lecz nie mogła liczyć jedynie na niego. Musiała się wziąć w garść, nie mogła rozpaczać, nie mogła stać w miejscu. Tego co się stało nie dało się już cofnąć.
- Posłuchaj... - odsunęła się od Ragnvalda i spojrzała mu w oczy.
- Nie mogę tu tego wszystkiego zostawiać. Krosna, kołowrotek, wełna, to wszystko jest wartościowe. Nie mówię tutaj o tym, że ma dla mnie wartość sentymentalną, ale... musimy to sprzedać. Haftowane pościele, pełno suszonych ziół i eliksirów, stare stroje, derki, koce, skóry, futra to wszystko co zbierałyśmy tu przez lata. Nie zostawiajmy tu tego. Jeśli mam zacząć wszystko od nowa, to musimy mieć za co to zacząć. Nowe suknie od Ciebie zostały w karczmie w miasteczku, tam jest też biżuteria i kilka innych rzeczy. Znam jednego chłopa. Jest stary, ale ma wóz. Mogłabym go po prosić i zapłacić, zapakowalibyśmy wszystko, a potem sprzedali na targu. Dostaniemy za to wszystko dużo pieniędzy. Kupię sobie nowe krosna... zarobię na nie w nowym miejscu. Nowy kołowrotek, bo teraz... teraz musimy to wszystko sprzedać. Pieniądze się nam przydadzą. Dostaniemy za to wiele ruenów. Musimy odebrać to co zostało w karczmie, zabrać wszystko z jaskini... Odejdę stąd, ale... nie chcę tu tego zostawiać, naprawdę myślę, że możemy to sprzedać i zarobić.
Ostatecznie jednak Ami nic nie sprzedała. Ustaliła z Ragnvaldem, że zabiorą tylko pieniądze, które miały z Farico schowane w jaskini i wyruszą do elfiego miasta. Tam mieli kupić dobrego konia dla lisołaczki i wóz, by nie pożyczać go od chłopa ze wsi. Rangvald doszedł do wniosku, że na razie Ami powinna zostawić majątek, by potem wrócić po niego z porządnym wozem i koniem. Ami miała mieszane uczucia, nie wiedziała, czy starczy jej pieniędzy, czy aby na pewno to dobry pomysł, ale nie miała nikogo innego prócz tygrysołaka. Rozum podpowiadał jej, że nie powinna odchodzić, ale serce bało się zostać samo. Tak więc wyruszyła z tygrysołakiem w podróż do Adrionu. Niestety, kiedy dotarli na miejsce i zatrzymali się w jednej z karczm Ragnvald wyszedł by rozejrzeć się po mieście i już nie wrócił. Spanikowana Amertin szukała go wiele dni, ale nikt nigdzie nie widział tygrysołaka. Ostatecznie załamana i zrozpaczona postanowiła wyruszyć w podróż do "domu", tym razem... samotnie.

Ciąg dalszy: Amertin
Awatar użytkownika
Ragnvald
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Tygrysołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ragnvald »

Kiedy Ragnvald opuścił karczmę, jego celem było znalezienie kogoś kto pracował dla jego ojca. Mimo długich starań w mieście nie przebywał wtedy żaden z kurierów. Zamiast tego tygrysołak w jednym z zaułków spotkał łowców, którzy polowali na takich jak on. Nie przygotowany do konfrontacji, został złapany w pułapkę. Mimo dużego oporu, został związany i pokryjomu wyniesiony z miasta. Po kilku dniach, sam nie wiedząc ilu, obudziły go odgłosy bijatyki. Jak się okazało obóz łowców został zaatakowany przez rabusiów. Tym razem to oni byli zaskoczeni i to oni zostali pokonani. Niestety ich spotkał gorszy los. Zafascynowani zawiniątkiem, którym potem miał okazać się tygrysołak, zerwali najpierw łańcuchy oplatające nie sprawdzając co jest w środku. Wykorzystując ten moment Ragnvald przybrał formę tygrysa. Jednym susem wyskoczył i uciekł przez las w stronę miasta, w kierunku budynków które widział z oddali. Po przybyciu znowu do karczmy dowiedział się, że jego towarzyszki już dawno nie ma, a on sam zniknął na 10 dni. Wtedy to stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Ragnvald uronił łzę po utraconej towarzyszce. Tylko jedną i jedyną jaką do tej pory w życiu uronił. Zmieszany i zdesperowany wyruszył z miasta mając nadzieję że jeszcze kiedyś spotka Amertin.
Zablokowany

Wróć do „Jaskinia Farico i Amertin”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości