[Arturon] Posiadłość
: Nie Cze 26, 2016 2:14 pm
Od feralnego dnia, w którym Gloren spotkała dwójkę mężczyzn, minęły trzy tygodnie. Przez ten czas nie działo się nic, co mogłoby zaburzyć pewnego rodzaju stabilizację w życiu służki. No dobrze, nie licząc faktu, że po powrocie dostała ogromną burę od pani Gradis, która to wytykała jej brak odpowiedzialności, rozsądku i włóczenie się z obcymi chłopami po karczmach, jak jakaś łatwa dziewka.
Te słowa dotknęły Gloren, bo przecież taka nie była, nie zrobiła niczego celowo, a to, że znalazła się w pokoju z innym mężczyzną, spowodowane było tylko i wyłącznie faktem, że podczas upalnego, targowego dnia zwyczajnie zemdlała. Złość i żal szybko minęły, służka skupiła się na swoich codziennych obowiązkach, w wolnych chwilach ćwiczyła czytanie i pisanie albo bawiła się z Fran.
Pewnego słonecznego dnia, po posiadłości rozeszła się wiadomość, że państwo von Lineri spodziewają się gości. Nadeszły dni przygotowań, choć nikt do końca nie wiedział, ilu gości przybędzie, jedynym punktem zaczepienia był fakt, że chodziło podobno o jakichś zbrojnych. Przynajmniej tyle udało się usłyszeć Gloren.
Młoda służąca przygotowywała dwa pokoje gościnne. Pojawiły się w nich świeża pościel, kwiaty (bo w końcu musi być ładnie, a przynajmniej według niej, mężczyźni niekoniecznie muszą się z tym zgadzać), nawet dostała malutkie obrusiki, które rozłożyła na stolikach. Gdyby osób miało być więcej, nie było problemu, by przygotować większą ilość pomieszczeń. Posiadłość była spora, więc i miejsca pod dostatkiem. Młoda dziewczyna zaczynała lubić takie dni, w których ktoś odwiedzał posiadłość. Zawsze była to okazja by podpatrzeć zachowania innych, dowiedzieć się czegoś ciekawego, może nawet poznać kogoś interesującego, choć od tego ostatniego nadal nieco stroniła, nauczona nieprzyjemnymi doświadczeniami. Mimo to znała posiadłość lepiej niż goście, więc zawsze znajdowała sposób na to, by dowiedzieć się czegoś interesującego. Nawet jeśli nie nawiązywała kontaktów z przybyszami podczas ich pobytu, w posiadłości panowała atmosfera inna niż zazwyczaj. Wszyscy byli jakoś bardziej weseli, rozluźnieni, choć nie przekraczali pewnych granic, poza tym, coś działo się w tych murach.
Po zakończeniu wszelkich przygotowań, wypełnieniu poleceń państwa, wszyscy mogli udać się na spoczynek, by potem oczekiwać przyjazdu gości.
Te słowa dotknęły Gloren, bo przecież taka nie była, nie zrobiła niczego celowo, a to, że znalazła się w pokoju z innym mężczyzną, spowodowane było tylko i wyłącznie faktem, że podczas upalnego, targowego dnia zwyczajnie zemdlała. Złość i żal szybko minęły, służka skupiła się na swoich codziennych obowiązkach, w wolnych chwilach ćwiczyła czytanie i pisanie albo bawiła się z Fran.
Pewnego słonecznego dnia, po posiadłości rozeszła się wiadomość, że państwo von Lineri spodziewają się gości. Nadeszły dni przygotowań, choć nikt do końca nie wiedział, ilu gości przybędzie, jedynym punktem zaczepienia był fakt, że chodziło podobno o jakichś zbrojnych. Przynajmniej tyle udało się usłyszeć Gloren.
Młoda służąca przygotowywała dwa pokoje gościnne. Pojawiły się w nich świeża pościel, kwiaty (bo w końcu musi być ładnie, a przynajmniej według niej, mężczyźni niekoniecznie muszą się z tym zgadzać), nawet dostała malutkie obrusiki, które rozłożyła na stolikach. Gdyby osób miało być więcej, nie było problemu, by przygotować większą ilość pomieszczeń. Posiadłość była spora, więc i miejsca pod dostatkiem. Młoda dziewczyna zaczynała lubić takie dni, w których ktoś odwiedzał posiadłość. Zawsze była to okazja by podpatrzeć zachowania innych, dowiedzieć się czegoś ciekawego, może nawet poznać kogoś interesującego, choć od tego ostatniego nadal nieco stroniła, nauczona nieprzyjemnymi doświadczeniami. Mimo to znała posiadłość lepiej niż goście, więc zawsze znajdowała sposób na to, by dowiedzieć się czegoś interesującego. Nawet jeśli nie nawiązywała kontaktów z przybyszami podczas ich pobytu, w posiadłości panowała atmosfera inna niż zazwyczaj. Wszyscy byli jakoś bardziej weseli, rozluźnieni, choć nie przekraczali pewnych granic, poza tym, coś działo się w tych murach.
Po zakończeniu wszelkich przygotowań, wypełnieniu poleceń państwa, wszyscy mogli udać się na spoczynek, by potem oczekiwać przyjazdu gości.