Szepczący Las[Gospodarstwo Destone] Burza zmian.

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Christin
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

[Gospodarstwo Destone] Burza zmian.

Post autor: Christin »

        Christin przemierzał Szepczący Las bez jakiegokolwiek celu. Eksplorował świat od dawna i znacząco polubił akurat to miejsce ponieważ czuł się w nim bezpieczny i zrelaksowany. Planował za dnia przejść cały las, wiedział, że jeżeli nie zdąży to ucierpią na tym istoty tam żyjące. Niestety gdzieś w połowie drogi pogoda zaczęła się diametralnie zmieniać, zrobiło się pochmurnie, a chmury na niebie wskazywały, że zaraz zacznie padać - No pięknie - pomyślał gdy zaczęły spadać pierwsze krople deszczu, schował Swoje skrzydła i ruszył szybszym krokiem.
        Im dłuższą trasę przeszedł tym mocniej padało, po kilku minutach na niebie zaczęły pojawiać się błyskawice i grzmoty i choć bardzo chciał opuścić to miejsce to wiedział, że musi gdzieś się ukryć. Na jego szczęście, gdy pogoda nie ustawała, a grzmoty przypominały, że w czasie burzy znajduje się w lesie trafił na małe gospodarstwo. - Wyruszę w trasę gdy tylko przestanie padać - podszedł niepewnie do drewnianych drzwi domku i mocno zapukał.
        Nie spodziewał się, że drzwi otworzy mu tak ładna kobieta, od razu jednak zauważył, że prawdopodobnie jest ona anielicą na służbie Pana poczuł się zmieszany - Jak piekielny może prosić o pomoc anioła? - był gotowy od razu przyzwać Swój artefakt i zaatakować właściciela gospodarstwa gdyby ten okazał się agresywny
Awatar użytkownika
Kisertes
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kisertes »

- Właź! - Krzyknęła, a nie będąc pewną czy przebiła się przez zawodzenie wiatru, wciągnęła wędrowca do chaty. Następnie wyszła na ganek, by zawiesić na nim lampę. Znak dla innych istot, które szukają azylu przed szalejącym żywiołem. Wróciła, zatrzaskując za sobą ciężki zamek w drzwiach.
- Radzę ci się rozebrać. Poszukam czegoś odpowiedniego. - Zagarnęła mokrą grzywkę za ucho, uśmiechając się. Wymierzyła na oko, czy w garderobie męża znajdzie coś dla zaskoczonego przez niepogodę wędrowca, po czym przeszła do drugiego pokoju.
Liczne świece i lampy naftowe rozstawione w każdym pomieszczeniu, nadawały ciepłej barwy drewnianym ścianom i meblom. Na glinianych i porcelanowych naczyniach odbijały się tańczące płomienie. W izbie, w której stał mokry anioł, był wyryty w drewnie koń i srebrne krzyże nad framugami do każdego z pokoi.Przestrzeń wypełniała woń duszonej i dobrze przyprawionej dziczyzny oraz ziół, i drewna. Ot tak, proste wnętrze chaty, o którym niewiele można powiedzieć.
Nim gospodyni wróciła z męską koszulą, spodniami i ręcznikiem w dłoniach, w pokoju oprócz przytłumionego zawodzenia wiatru i spływającego po dachu deszczu, rozległ się gęsty tupot niewielkich łapek. Jamnik przyszedł poszczekać na gościa:
- Agrest spokój! - Pies natychmiast ucichł i z opuszczonym ogonem wydreptał do kuchni.
- Z daleka jesteś? - Podała mężczyźnie ubranie.
Awatar użytkownika
Christin
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Christin »

        Przybysz wszedł do środka niepewnie, nie wiedział jakie intencje ma nieznajoma, odebrał ciuchy i odłożył je na bok, nie miał zamiaru się przebierać, nie chciał też rozmawiać
- Ciuchy nie będą potrzebne, wyruszę dalej gdy przestanie padać - Rozejrzał się szybko po domu i stanął przy oknie wpatrując się bezcelowo w krople deszczu spadające na ziemię
        Niestety deszcz nie ustępował, mijały minuty, a w domku zapadła niezręczna cisza, przerwana przez głośny huk. Nieznajomy zauważył jak piorun uderzył w drzewo nieopodal posiadłości, to nie przewróciło się, a wokół miejsca uderzenia uniósł się pył przez który było widać leżącą sylwetkę postaci człowiekopodobnej
- Chyba ktoś oberwał piorunem! - Zerwał się i ruszył szybko w stronę drzewa
Awatar użytkownika
Kisertes
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kisertes »

- Zaplamisz mi podłogę. - Powiedziała na zaczepkę do mężczyzny, do którego przekonana była, że słowa o tym, jak łatwo można się przeziębić, do niego nie trafią. Gość zdał się jej intruzem w mieszkaniu, ale to zbyt pochopna myśl. Przeszła do swojego pokoju, by wysuszyć ręcznikiem własne włosy. Nie miała zamiaru brać udziału w niezręcznej ciszy, skoro nie chciał rozmawiać, nie było sensu go do tego zmuszać. - Pewnie po burzy wyruszy w dalszą wędrówkę i więcej się nie spotkają.

        Wtedy padł grom.
        Kisertes pobiegła upewnić się, czy drzwi zostały należycie przymknięte, następnie podeszła do okna. Wolała nie wychodzić, jeżeli rażony gromem człowiek żyje, to wędrowiec przyprowadzi go do chaty. Tak założyła.

        Czarna sylwetka humanoida z każdym krokiem anioła była wyraźniejsza. Postawny, szeroki, przywdziany w granatową zbroję płytową, z twarzą w błocie i bez oznaki tchu, leżał elf o ciemnogranatowej karnacji. Krok od niego leżał oręż, wykonany z podobnej stali jak zbroja, dwuręczny łamacz mieczy, a kolejny krok dalej, rozgrzany do czerwoności hełm, który syczał przy zetknięciu z każdą pojedynczą kroplą deszczu. Lało gorzej niż z cebra. Niewyjaśnionym cudem uszy elfa były ledwo poparzone.
Awatar użytkownika
Christin
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Christin »

        - No pięknie, co on, na wojnę szedł? - pomyślał anioł i zaczął nogą szturchać leżącego elfa - Wstawaj, wstawaj - myślał Sobie, ale postać nie wstawała
Po krótkiej chwili bezsensownego szturchania doszedł do wniosku, że zaniesie elfa do domu, problemem jednak okazała się zbyt dużo ważąca zbroja.
        Christin zerknął więc czy może anielica spieszy mu z pomocą, nie widząc jej niestety wyprostował rękę - Może tak rozciąć tą zbroję?- w dłoni prawej ręki zaczęła pojawiać się półprzezroczysta, czerwono-różowego koloru katana. Niepewnie przyłożył ostrze do zbroi i zaczął ciąć. Jak się spodziewał, artefakt z łatwością przeszedł przez zbroję, ale z powodu roztargnienia skaleczył również brzuch elfa.
- Teraz chyba to mogłem go zabić… - wypuścił z dłoni broń która błyskawicznie zniknęła i zarzucił rannego na bark.
Nie należał do najsilniejszych, niósł go chwiejnym krokiem, a gdy znalazł się w domu zrzucił go na środek pomieszczenia w którym się znajdowali, krew z rany na brzuchu powoli spływała na podłogę
- Chyba nie żyje, ale może Ty to sprawdzisz? - Zarzucił po chwili aroganckim tonem
Ostatnio edytowane przez Tilia 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: uwaga: (...)"wypowiedzi zamieszczamy zwykłą czcionką od myślnika, zaś przemyślenia - kursywą, dodatkowo oznaczoną cudzysłowami" (...)
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Szła już od paru godzin, zastanawiając się, kiedy ten las się skończy. Szczerze powiedziawszy nie wiedziała nawet dokładnie, gdzie się znajduje. Parsknęła cicho pod nosem, zdając sobie sprawę, że nawet gdyby wiedziała gdzie jest, to nic by jej to nie dało, bo nie wiedziała nawet dokąd zmierza. Lekki deszcz zignorowała, podobnie jak ciężkie chmury zbierające się na niebie. Szła przed siebie, a korony drzew chroniły ją przed większym zmoknięciem, dopóki niebo nie pękło w pół. Takie przynajmniej odniosła wrażenie, gdy rozległ się donośny grzmot, a ulewa uderzyła w ziemię, torując sobie drogę przez listowie. Dziewczyna skuliła się nieco pod ciężarem przemoczonej kurtki, ale zawzięcie szła dalej. Nie miało znaczenia, czy zmoknie, siedząc pod drzewem, czy idąc dalej, a może pogoda zaraz się zmieni?

Po paru kilometrach brnięcia przez las w zalanych wodą butach była już wykończona. Mokre włosy, lepiły jej się do twarzy, a obroża obcierała podrażnioną i tak szyję. W pewnym momencie zdawało jej się, że widzi jakieś światełko między drzewami. Odgarnęła włosy z twarzy i zbliżyła się ostrożnie, kryjąc za poszczególnymi drzewami. Ulewa była tak ciężka, że zasłaniała widok niemal równie skutecznie jak najgęstsza mgła, ale teraz dziewczyna wyraźnie dostrzegała zarys chatki, a źródłem światła, była lampa wywieszona na ganku. Nie widziała, czy ktoś jest w środku, w okolicy nie widać też było nikogo.

W pewnym momencie piorun trzasnął w drzewo nieopodal niej, a ona zdała sobie sprawę, że nie jest tu bezpieczna i pobiegła chyłkiem w kierunku chaty, kryjąc się na razie na ganku. Nie była pewna, czy nie została przez kogoś zauważona, ale na razie z ulgą przykucnęła pod zadaszeniem na tarasie. Silny wiatr sprawiał, że krople deszczu dosięgały ją nawet tutaj, ale z pewnością było chociaż trochę bardziej sucho i zdecydowanie bezpieczniej niż pod drzewem w środku szalejącej burzy. W pewnym momencie usłyszała głosy, dochodzące z chatki i skuliła się jeszcze bardziej przy ścianie, nasłuchując.
Awatar użytkownika
Kisertes
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kisertes »

        Kisertes zaraz przyklękła przy elfie. Skupiona, dotknęła jego szyi i wyczuła słaby puls. Następnie otworzyła mu usta i własnym palcem wygrzebała z nich część błota, który również przetarła rękawem spod nosa poszkodowanego. Miała wtedy czas, by poświęcić chwilę na oglądanie poparzonych uszu i grubo ciosanej twarzy elfa, którego cera oświetlona lampami naftowymi przybrała szarej barwy. Niestety był to pierwszy raz, kiedy miała przed sobą istotę rażoną gromem z nieba, więc nie mogła wiele stwierdzić:
- Żyje.
        Widząc plamy krwi na częściowo rozdartej koszuli, zerwała ją z mrocznego elfa. Palcem przejęcia po piersi, wzdłuż czerwonego rozcięcia, sprawdzając jego głębokość. Od obojczyka do splotu słonecznego, rana nie przekraczała kilku milimetrów, zatrzymując się na kościach. Na brzuchu dochodziła centymetra, co nawet w przypadku mocno umięśnionej osoby, jaką zdecydowanie był postawny elf, potencjalnie groziło straszliwą śmiercią.
- Pomóż mi go przenieść na łóżko. Tylko delikatnie, nie chcemy widzieć wnętrzności na podłodze. Potem poszukam igieł i nici.- W spokojny i dosadny sposób wyjaśniła, co może się stać. Tak skondensowana wiadomość powinna trafić do wędrowca.

        Niestety anielica nie widziała przez ściany, więc nie mogła Leili zobaczyć i zaprosić do środka.
Awatar użytkownika
Christin
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Christin »

        Gość na prośbę Pani wziął rannego na ręce i przeniósł go delikatnie na łóżko, nie obchodził go jego los, nie chciał po prostu sprawiać więcej problemów. Po tej czynności zerknął przez okno na ganek, zauważył, że czas niebłagalnie mija, a pogoda pozostaje bez zmian - Muszę chyba wyruszyć wcześniej… - nie mógł zauważyć Leili, ponieważ ta siedziała skulona przy ścianie. Odwrócił się na pięcie i podszedł niepewnym krokiem do anielicy, zerkał zza jej pleców jak ta zszywa elfa.
- Często tu tak pada? Nie ukrywam, że spieszy mi się - nie wiedział czy chce z nią o tym rozmawiać, dlatego zapytał cicho i niepewnie.
        W międzyczasie rozległ się głośny grzmot, prawdopodobnie jakieś drzewo nieopodal oberwało i runęło, na ganku dało się usłyszeć jak spłoszone zwierzęta szybko przemieszczają się między drzewami, Christin nie był nawet pewien czy właścicielka gospodarstwa usłyszała jego pytanie, słysząc dźwięk upadającego drzewa znów podszedł do okna spojrzeć czy ktoś może potrzebuje ich pomocy.
Ostatnio edytowane przez Tilia 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: wypowiedzi zamieszczamy zwykłą czcionką od myślnika
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Dziewczyna słyszała dwa głosy, damski i męski, lecz tylko tyle potrafiła stwierdzić, gdyż hałas, jaki sprawiała burza był nie do zniesienia. Przeklinając swoją niezdrową ciekawość podeszła na kuckach do okna i łapiąc się parapetu ostrożnie zajrzała do środka. Początkowo widok zasłaniały jej szerokie plecy jakiegoś mężczyzny, który najwyraźniej jeszcze przed chwilą wyglądał przez okno. Ale miała szczęście! Teraz jednak odchodził już od niego. Leila zmrużyła oczy, starając się dojrzeć coś przez niezbyt czystą szybę, ale widziała tylko zarysy postaci. Ta druga pochylała się nad jakimś ciałem i... Dziewczyna wciągnęła głęboko powietrze i przycisnęła niemalże nos do szyby. Tam był ktoś jeszcze! Co oni mu robią? Gdzie ona trafiła? Dłubią mu we wnętrznościach! Zerwała się na równe nogi, gotowa do ucieczki, lecz w tej samej chwili usłyszała głośny huk i odwróciła się gwałtownie.

Kolejny piorun uderzył w drzewo, tym razem rozrywając je doszczętnie. Część konaru spadła na bok, wypłaszając z lasu przerażone zwierzęta. Leila znów złapała głęboki wdech, rozglądając się przerażona. Czuła jak w jej wnętrzu wzbiera panika, złapała się rozpaczliwie za obrożę na szyi, próbując złapać kolejny oddech, lecz miała wrażenie, że jej płuca nie przyjmują w ogóle tlenu. Cofnęła się, opierając o okno i rozpaczliwie walcząc o każdy wdech. Szalejąca wichura i hałas ulewy, nie pomagały, a jedynie spotęgowały atak paniki. Dziewczyna łapczywie łapała oddech, starając się opanować mroczki przed oczami. Odwróciła się w stronę okna i nagle spostrzegła jak doskonale jest widoczna i że mężczyzna akurat wygląda przez okno. Musiał zwrócić jego uwagę huk na zewnątrz, ale teraz mógł doskonale zobaczyć przerażone oczy dziewczyny, która natychmiast osunęła się na ziemię osłabiona, dalej nie mogąc złapać tchu.
Awatar użytkownika
Christin
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Christin »

        Zauważył opadającą powoli na ziemię sylwetkę lisołaczki
- Chyba to nie koniec przygód na dziś! - powiedział tym razem głośno i pewnie, nie czekając ruszył na ganek by pomóc nieznajomej.
Gdy tylko wyszedł ujrzał jak ta dramatycznie próbuje nabrać powietrza i ciągnie za złotą obrożę na szyi, schylił się więc nad nią podejmując próbę jej zdjęcia. Niestety miotająca się po ziemi Leila uniemożliwiała udzielenie pomocy - A może tak…- pomyślał, ale za chwilę przypomniał Sobie, że dopiero co doprowadził do stanu krytycznego elfa i wyobraził Sobie próbę przyszycia głowy do ciała.
        Nie wiedząc jak może pomóc dziewczynie zarzucił ją na ramię i chociaż ta miotała się jeszcze bardziej szybko wniósł ją do środka po czym delikatnie odłożył na podłogę.
-Spokojnie, spokojnie, zaraz Ci pomożemy - powiedział próbując ją uspokoić, jednak w głębi duszy nie miał pojęcia jak może jej pomóc.
Awatar użytkownika
Kisertes
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kisertes »

Przy akompaniamencie nieprzerwanych uderzeń wody i coraz to częstszych grzmotów wędrowiec musiał radzić sobie sam, gdyż gospodyni była zajęta zszywaniem elfa i nie raczyła nawet spojrzeć, jaką to kolejną istotę sprowadził do chaty.

Z kuchni przydreptał wściekle szczekający i warczący Agrest, który czując lisa, udziobał dziewczynę w nogę nad kostką i zaczął szarpać, jak został nauczony chwytać i zabijać zające. Zaraz to, z potężnym hukiem łamanych desek, coś potężnego wbiło się w dach i zatrzymało się na poddaszu, głośno taranując wszystkie tam znajdujące się pamiątki. Agrest kuląc ogon, uciekł do pokoju, gdzie znajdowała się anielica i elf, chowając się pod łóżko, lecz zaraz z niego wyszedł, kryjąc się pod stołem w kuchni. To coś na poddaszu chodziło i wystawiało na próbę sufit, który uginał się od znacznego ciężaru.

Chwilę zajęło, by pisk przestraszonej anielicy zagłuszył burzę i wypełnił mieszkanie. Mroczny elf wypchał ją z izby, że upadła na plecy do pomieszczenia, gdzie znajdował się upadły i zmiennokształtna.

- Kobieto, zmarłych z cmentarza byś przegoniła! - Wydarł się, przewracając szafę i blokując drzwi. Jak na kogoś, kto chwilę temu nie dawał znaku życia, mroczny był bardzo ruchliwy.

- Mamy wilkołaka, a ty przejmujesz się... - Nie dołączyła, tchu jej zabrakło, ale miała siłę, by pobiec do kuchni.

- Do nędzy! To nie czas martwić się o srebrna zastawę! Broń dawaj!

Bestia runęła z sufitu, miażdżąc łóżko, na którym chwilę temu znajdował się elf. Monstrum błyskawicznie ruszyło na zabarykadowane drzwi. Czarna, kosmata łapa przebiła się bez problemu, zarysowując pazurem nos mrocznego.

- Broń! - Pogonił anielicę, która właśnie wróciła, podrzucając mu pałasz. Sama, z krótkim łukiem w prawej ręce i trzema strzałami w lewej, miała zamiar walczyć.

Trzy, dwa, jeden - wilkołak wpadł do środka. Powalił on elfa i pazurami dostał się do jego korpusu. Pierwsze dwie strzały, wystrzelone z niezwykłą prędkością przez anielicę, nie były w stanie zaszkodzić bestii. Trzeci pocisk, który przebił małżowinę ucha, to nie spenetrował głowy stwora. Ten z potężnym rykiem wyznaczył Kisertes na cel swojego kolejnego ataku. Krótki łuk okazał się lichym orężem w tej walce.
Ostatnio edytowane przez Kisertes 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Leila dalej walczyła o oddech, gdy nagle pojawiła się nad nią rosła postać. Był to ów mężczyzna, z izby, który teraz przy bliższym spojrzeniu okazał się być wysokim i uzbrojonym. To zdecydowanie nie pomogło jej się uspokoić. Na pewno zobaczył ją w oknie, wiedział, że go widziała i teraz chciał się pozbyć świadków! Bo na pewno mordowali z tamtą kobietą tę trzecią postać! Myśli dziewczyny, niezbyt składnie goniły się w panice, a zawroty głowy nie wspomagały raczej logiki i rozsądku w tym momencie. Gdy mężczyzna wyciągnął dłonie w jej stronę, zaczęła cofać się po podłodze w panice, wciąż łapiąc jedynie płytkie, szybkie oddechy. Ucieczka nie była jej jednak dana, gdyż obcy bez słowa podniósł ją i przerzucił sobie przez ramię niczym, nie przymierzając, worek kartofli. Nagła zmiana pozycji, szok, nieco wstydu, wynikającego z podwinięcia się jej krótkiej sukienki oraz jej odruchowy krzyk zaskoczenia sprawiły, że dziewczyna szybko doszła do siebie. Atak paniki minął, a ona przewieszona wciąż przez ramię mężczyzny, złapała w końcu głębszy oddech. Uspokoiła się nieco i niesiona chwilę, powoli wypełniała płuca życiodajnym tlenem.

Zaskoczyło ją, jak delikatnie została odstawiona na podłogę i szybko obciągnęła sukienkę na udach, cofając się pod ścianę i spoglądając przestraszona na mężczyznę. Ten jednak nie zamierzał się na nią z nożem, mieczem czy innym narzędziem dość skutecznie mogącym zakończyć jej życie. Przyklęknął przy niej, dodając otuchy i sprawiając całkiem miłe wrażenie. Oczywiście oprócz super groźnego wyglądu. Zmieszana lisołaczka odgarnęła z twarzy mokre włosy i odchrząknęła, chcąc coś powiedzieć. Chciała podziękować, powiedzieć, że już wszystko w porządku, ale w sumie nie wiedziała do końca jak wyjaśnić sytuację. Hej, no co ty nie przejmuj się, ja już tak mam, okazjonalnie tracę zdolność oddychania albo w ogóle mdleję, albo krzyczę i miotam się we śnie, ale to zazwyczaj samo przechodzi, dzięki za troskę. Potrząsnęła lekko głową na tę myśl i wykrzywiła lekko usta, co mogło być parodią smutnego uśmiechu.
- Nic mi nie jest - wydukała jedynie podnosząc wciąż spłoszone spojrzenie na mężczyznę. - Dziękuję - bąknęła jeszcze odruchowo i z grzeczności bardziej. W końcu nadal nie wiedziała, czy nie przyrządzą z niej zaraz gulaszu, czy coś.

Ponure rozmyślania przerwał jej brutalny atak jakiejś zmutowanej wiewiórki, która zaczęła dziobać ją w kostkę. Dziewczyna pisnęła, czując szarpanie za but i lekkie draśnięcie skóry. Zszokowana odesłała zwierzę kopniakiem, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że to chyba był pies. Ale nie widziała jeszcze nigdy czegoś takiego. No ale wiewiórką z pewnością nie był. Potarła otartą skórę nad kostką krzywiąc się nieco. Co jeszcze?! zapytała w myślach, naprawdę już zmęczona i... szybko tego pożałowała.

Nagle z innego pomieszczenia wybiegła piszcząca niewysoka biała postać. To ta kobieta! Teraz nie wyglądała groźnie, raczej przyjaźnie i pomocnie, oprócz tego, że ewidentnie przed czymś uciekała. A właściwie została wypchnięta z pomieszczenia przez mrocznego elfa. Dziewczyna odruchowo rozdziawiła buzię ze zdziwienia widząc dość strasznie wyglądającą, wielką postać, w dodatku z wciąż krwawiącą raną na brzuchu.
- Co tu się do cholery dzieje?! - wrzasnęła nagle zaskakując samą siebie.
Zszokowana obserwowała jak coś spada z dachu do tamtego pokoju, a biała anielica i mroczny elf (niezła para swoją drogą) próbuje zatarasować przejście do izby, w której oni wszyscy się teraz aktualnie znajdowali.
Dom wariatów pomyślała i spojrzała na mężczyznę, który przyniósł ją tu z ganku, szukając u niego jakichś objawów ogólnie panującego tu szaleństwa.

Powaga sytuacji zaczęła docierać do niej dopiero, gdy przez zabarykadowane drzwi przebiła się owłosiona łapa i zaczęła szarpać pazurami, zahaczając o twarz mrocznego elfa. Ten wraz z anielicą dobyli broni, a Leila odruchowo zaczęła się podnosić, podpierając się o ścianę. W dłoni ściskała skrycie swoją szpilę do włosów, która choć dla innych mogła wydawać się zwykłą ozdóbką, nawet nie żałosną imitacją broni, to dla dziewczyny była wszystkim co miała. Spoglądała przestraszona na wparowującego do izby wilkołaka i z rozpaczą obserwowała próby jego pokonania przez anielicę i elfa. Ona sama, przymknęła oczy usiłując się skupić. Mogło to wyglądać, jak gdyby poddała się strachowi i starała ukryć, lecz ona starała się sięgnąć umysłem do umysłu wilkołaka. Skrzywiła się czując, jak natrafia na chaos i wątpiła czy, mimo jej umiejętności, uda jej się z nim porozumieć. W końcu był po części zwierzęciem.

Zostaw ją! - krzyknęła do niego w myślach najgłośniej jak potrafiła, otwierając oczy. Zobaczyła, jak wilkołak zatrzymuje się odruchowo zaskoczony i rozgląda w poszukiwaniu źródła tego drażniącego głosu w swojej głowie.
Uciekaj stąd! Tutaj jest niebezpiecznie! - nadawała, ściskając w dłoni swoją szpilę, aż jej knykcie zbielały. Nie próbowała w ogóle nawiązać z wilkołakiem rozmowy, wiedziała że to nie miałoby sensu. Istota w tej formie kieruje się impulsami, potrzebami, żądzą. Ciskała więc w niego krótkimi hasłami, a ten cofał się oszołomiony, wciąż warcząc i miotając łapami na prawo i lewo, bez ładu i składu. Sama nie miała szans, go stąd wyrzucić, ale liczyła, że to da szansę innym by się go pozbyli.
- Tylko go nie zabijajcie! - krzyknęła jeszcze rozpaczliwie. Wiedziała, że w środku jest zwykły człowiek, który akurat teraz nad sobą nie panuje.
Odejdź! Tu cię czeka śmierć! - krzyczała w myślach, wytrzeszczając wielkie oczy, jednocześnie bojąc się o swoje życie, ale też o życie wilkołaka.
Awatar użytkownika
Christin
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Christin »

        Dla Christina wszystko działo się za szybko. Gdy zmiennokształtna wstała chciał ją pocieszyć, nim jednak cokolwiek zrobił do pokoju wparował wraz z anielicą mroczny elf który przecież przed chwilą umierał, jak się zresztą szybko okazało do śmierci było mu daleko.
Wilkołak wpadł do pokoju, przy okazji raniąc elfa. Widząc to do Christina dotarło, że być może zbliża się blask księżyca, czym strasznie się przejął, do porządku lada moment przywołał go krzyk lisołaczki.
        Miał już dobyć Swój artefakt i rozprawić się z bestią, ale lisołaczka zaczęła uprawiać jakąś niezrozumianą mu magię, widział jak zwierze słucha się nowej towarzyszki.
- Co teraz? Może tak załatwić wilkołaka? - Gorączkowo rozmyślał, w dłoni prawej ręki pojawiła się jego katana i był gotowy do skoku, dotarła jednak do niego prośba zmiennokształtnej
Wziął więc rozbieg i z impetem wpadł na wilkołaka, nie było to najlepsze rozwiązanie, bo przecież anielica miała swój łuk, ale zaczął uderzać bestię pięściami po pysku, kierując ją w stronę drzwi wyjściowych na ganek
Awatar użytkownika
Kisertes
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kisertes »

Widok upadłego anioła, który gołymi rękami tłuk po pysku wilkołaka należał do tych niezapomnianych. Christin skutecznie nie pozwalał bestii odzyskać równowagi, a ta nieudolnie próbowała balansować. W tym czasie elf wyprostował się i trzymając jedną dłoń za plecami, jak uniżony kamerdyner, otworzył drzwi do chaty. Pozwolił, by tańczący w rytm następujących po sobie uderzeń duet wyszedł bezpiecznie na ganek. Następnie zamknął za nimi drzwi, by przypadkiem nie wrócili. Znalazł się w kuchni, uprzednio klepiąc po głowie zahipnotyzowaną Kisertes, która stała z szeroko otwartymi ustami i oczyma. Od początku swego istnienia nie była w takiej sytuacji, więc jej głowa intensywnie analizowała brawurową walkę wędrowca i niezwykłą wytrzymałość elfa, przyczynę pojawienia się wilkołaka i tej dziewczyny z obrożą. Nawet nie znała ich imion, by pozornie łatwiej móc to wszystko ułożyć w całość.

- Dobre mięso! - Rzekł z kuchni mroczny, rozpoczynając jednoosobową biesiadę.
Wtedy to niesamowicie zdziwione spojrzenie Kisertes, zeszło się z delikatnym licem lisołaczki.


Pod dziurawym i przecinanym błyskawicami niebie, zwierze przemówiło ludzkim głosem. W krótkich słowach, między ciosami, bestia określiła, jak bardzo ma ochotę rozerwać ciało znienawidzonego przeciwnika. Nagle ryknął, chwytając anioła za pięść, a drugą łapiąc za krtań. Z tak pochwyconym aniołem zaczął się obracać, aż ten oderwał się nogami od ziemi i wyrzucony w powietrze, wbił się w błoto. Ogromna bestia w błyskawicznym i pełnym mordu zrywie poślizgnęła się na błocie, co dało Christinowi niecałe dwie sekundy, by się podnieść.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Wystraszyła się, nie na żarty, gdy w ręku anioła pojawił się ten oręż. On ma zamiar ruszyć z tym na tego biednego wilkołaka? Na szczęście w porę dotarły do niej jego słowa. Leila wpatrywała się teraz z mieszaniną niedowierzania i strachu, jak mężczyzna, po krótkim namyśle, po prostu bierze rozbieg i wjeżdża z bara w wilkołaka. Rozproszyła się na tyle, że zapomniała ciągle przemawiać do likantropa i teraz ten, w pełni władz umysłowych, wdał się w bójkę z aniołem. Normalnie poszli na rękoczyny! Rozejrzała się w poszukiwaniu pomocy, ale biała anielica wyglądała na tak samo zszokowaną jak ona, powoli opuszczając łuk i rozdziawiając usta. Mroczny elf natomiast zdawał się świetnie bawić i teatralnym gestem wyprosił obu panów, piorących się aktualnie po mordach. Dziewczyna oprzytomniała dopiero, gdy zamknął za nimi drzwi z uśmiechem.

- Zostawisz go tam samego? - zapytała i odwróciła się błyskawicznie do okna.
- A bo co, to moja walka? - prychnął mroczny i poklepał po głowie wciąż zdumioną, stojącą jak słup soli anielicę.
- No nie możesz ich tak zostawić? On go zabije! - pisnęła już nieco panicznie, nie precyzując dokładnie, kto komu miał tę ostateczną krzywdę uczynić. Do tej pory starcie wyglądało bowiem na dość wyrównane, dopóki wilkołak nie złapał anioła za szyję i nie rzucił nim o błoto, kilka metrów dalej. Dziewczyna wciągnęła ze świstem powietrze i zanim zdążyła zastanowić się, nad kompletnym brakiem logiki w swoim zachowaniu, wypadła na deszcz, pędząc w stronę walczących.
- Nie no, ona chyba sobie żartuje! - warknął mroczny i podskoczył do okna - Ma zamiar na nich nakrzyczeć czy, co.. - rzucił już na odchodnym wybiegając przez drzwi i biegnąc za dziewczyną w stronę walczących.

Stój! - krzyknęła w myślach w stronę wilkołaka, który zmierzał znów w stronę anioła, a teraz rozejrzał się zdezorientowany. Co to za uporczywa mucha mu ciągle latała pod czaszką? Nie słuchał się dziewczyny, skądże znowu. Ale najwidoczniej rozumiał ją, a przynajmniej słyszał. I zdawało się, że zaczyna go to niezwykle irytować. Przy czym warto zaznaczyć, że poirytowany wilkołak to nic dobrego. Natychmiast przerzucił swoją uwagę na stojącą w deszczu lisołaczkę i przekrzywił łeb, jakby analizując, czy to ona może być źródłem jego rozdrażnienia. Jeśli wilkołaki w ogóle analizują rzeczy.
- Okej, no dobra, spokojnie - Leila mamrotała pod nosem, ściskając szpilę w ręku. Zdawała sobie sprawę, że taką bronią mogła co najwyżej podłubać wilkołakowi w nosie, ale nic innego nie miała.
- No i co teraz mądralo? - usłyszała za sobą i odwróciła się gwałtownie, widząc biegnącego w jej stronę mrocznego elfa. Wyciągał już miecz, by zamachnąć się na wilkołaka.
UCIEKAJ! - wrzasnęła ze wszystkich sił, odwracając się znów w stronę likantropa, a ten powoli zaczynał wątpić w powodzenie swojej misji, mającej na celu chyba tylko rozszarpanie ich wszystkich na kawałki. W końcu warknął potężnie na wszystkich obecnych na dworze i ruszył biegiem w stronę lasu. Możliwe, że szukając ofiary mniej stawiającej opór. Dziewczyna odetchnęła z ulgą i mimo trzęsącego nią zimna, nadstawiła twarz na ulewny deszcz, by nieco ostudzić emocje. Mroczny zatrzymał się obok, patrząc za odbiegającą bestią.
Awatar użytkownika
Christin
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Christin »

        Anioł spojrzał na swoje ubranie które było oczywiście całe w błocie i zaczął powoli sobie uświadamiać, że żyje dzięki życzliwości lisołaczki oraz elfa. Chwilę jeszcze stał wpatrzony jak wilkołak ucieka, w głębi duszy myślał zaś czy powinien podziękować za uratowanie życia.
Już nawet zaczął mówić, odwrócił się w stronę swoich wybawców, otworzył szeroko usta i zauważył jak powoli dochodzi pełnia księżyca. Patrzył zamurowany z otwartymi szeroko ustami jak blask księżyca powoli oświetla krainę, wiedząc że jeżeli czegoś zaraz nie zrobi to może to być jego ostatnia noc. Zaczął szybko iść w przeciwnym kierunku, nie chciał by jasne światło go dosięgło, niestety bezskutecznie.
        Szedł jeszcze chwilę gdy upadł na kolana, krzycząc głośno z bólu i wydając z siebie różne dziwne dźwięki miotając się niemiłosiernie. W pewnym momencie krzyki ustąpiły, upadł na plecy, jego czerwone oczy przeszywały ciemność, nie drgnął. Wtedy elf popełnił błąd który kosztował go życie, podszedł do Christina razem z Leili, schylił się, a artefakt błyskawicznie zjawił się w dłoni opętanego i poszybował wprost w serce swojego wybawcy.
        Nie pozostawało to żadnych złudzeń, przeszedł przez ciało z łatwością, a gdy końcówka ostrza wystawała po drugiej stronie pociągnął do góry i zaczął znów dramatycznie krzyczeć.
Było widać wewnętrzną walkę anioła z nieznaną siłą, starał się stawić opór, doprowadzając do tego, że wypuścił swoją katanę (która znikła) i odepchnął na bok zszokowaną zmiennokształtną, ta upadła na plecy.
Wysunął skrzydła i zaczął sprintem biec w stronę domu Kiss
Ostatnio edytowane przez Tilia 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: swoje, swoich, siebie itp - nie piszemy tego z dużej litery. To nie zwrot grzecznościowy, ani nie nazwa własna.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości