Lawendowy Dwór[Lawendowy Dwór] W innym świecie.

Lawendowy Dwór położony zaledwie kilka godzin jazdy wierzchem od samej stolicy. Jego właścicielem jest Lord Tristan an Anlagorth. Posiadłoś otrzymał on w prezencie ślubnym do króla i królowej. Obecnie lord zamieszkuje go lord wraz z dziećmi synem Elowenem i córeczką Prim.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Czuł, że jeśli to potrwa jeszcze chwilę, to nie wytrzyma i powie coś czego będzie żałował. Złość wzbierała w nim z każdą sekundą, a słowa Meredith drażniły go niemiłosiernie. Nie było w nich żadnych konkretów. Nie usłyszał ani słowa na temat swojego oka. Same ogólniki, w dodatku miała czelność pytać go dlaczego wyjechał.
- Proszę cię, nie zadawaj mi takich pytań - wycedził przez zęby.
- Co z moim okiem? - powtórzył pytanie.
- Wołaj Dalię! Chcę wiedzieć co z moim okiem! Dalia! - krzyczał zirytowany. Gdyby tylko mógł, wstałby i sam jej poszukał, ale nie miał tyle sił.
- I nie waż się mnie usypiać! - był tak wściekły, że nie miałby w tej chwili żadnych skrupułów, żeby wyrzucić z domu Meredith. Wiedział, że jeśli mu się sprzeciwi dostanie szału i nie powstrzyma się dłużej. Nie sądził, że w ogóle jeszcze potrafi wpaść w taka furię. Myślała, że takie chwile już za nimi, że stawił to dawno temu na polu walki.
- Lustro! Daj mi lustro!

Wtem do pokoju wpadła lady Dalia.
- Nie waż się mnie usypiać! - krzyczał Tristan.
- Bo każę cię stąd wyrzucić!
Dalia jednak nie zamierzała słuchać Tristana. Podbiegła do jego łóżka i chwyciła go mocno za przedramię. Tristan zawył z bólu.
- Nie chcesz spać, dobrze! - powiedziała Dalia.
- Ale kiedy popękają ci szwy, umrzesz!
- Przestań! - wysyczał mężczyzna.
- Co z moim okiem? - pytał. Dalia puściła jego przedramię, a Tristan osunął się na poduszki, czując ulgę.
- Oko jest całe i zdrowe, masz tylko poharataną powiekę. Rana przechodzi przez czoło, brew, mały fragment powieki i skroń. Drugą masz na szyi, schodzi na bark i ramię. Trzecią na brzuchu, schodząca na biodro, więc lepiej by było gdybyś się nie ruszał. Możesz mnie pouczać we wszystkim, ale nie w w medycynie, bo tak się składa, że może znasz się na wielu rzeczach, ale akurat nie na tych. Kilka tygodni i będziesz zdrów, jeśli tylko dasz się sobą zająć i przestaniesz wpadać w szał.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Tak jak przypuszczała, humor Tristana pozostawiał wiele do życzenia, z resztą sama nie miałaby najlepszego na jego miejscu. Meredith powstrzymała się przed przewróceniem oczami, odstawiła zupę, bo wyglądało na to, że nie ma co liczyć na współpracę z mężczyzną.
- Przecież mówię, że wszystko będzie w porządku. – powtórzyła, ale Tristan wolał, żeby przyszła Lady Dalia. Dwórka zerknęła na Laurę, ale jak się okazało, jasnowłosa szybko dotarła do komnaty, zapewne słysząc wrzaski mężczyzny.
- Nie mam zamiaru usypiać Cię bez potrzeby. – powiedziała do Tristana, patrząc na niego, w tym samym momencie do komnaty wbiegła Dalia i bez zbędnej delikatności, dopadła do jego łóżka, mocno łapiąc go za ramię, co szybko odbiło się głośniejszą reakcją Tristana.
Kobieta powiedziała mu o wszystkim co chciał wiedzieć, Meredith rozejrzała się , nawet Laura wstała i podeszła do jednej z szuflad, z której wyjęła niewielkie lusterko. Aven kiwnęła głową i podeszła do niej, zabierając przedmiot.
- Proszę, jak tak bardzo chce się przejrzeć. – powróciła do łóżka, wcale nie byłą szczególnie zadowolona z całej sytuacji. Jeśli Tristan postanowi ją wyrzucić, trudno, przecież nawet nie miała zamiaru wychodzić za niego za mąż, więc poszedłby jej na rękę, ale tym razem nie miała zamiaru wychodzić z komnaty. O nie. Przynajmniej póki co.
- Proszę. – wręczyła Dalii lusterko, patrząc przy tym na wściekłego Tristana.
- Powinieneś w końcu coś zjeść, jeśli chcesz nabrać sił i szybciej wyzdrowieć. – odezwała się po chwili i usiadła na krześle, na którym siedziała wcześniej.
Jakby nie patrzeć w tym momencie był na nieco przegranej pozycji i wszelkie opieranie się kobietom mogło skończyć się dla niego bardzo źle.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan przestał zwracać uwagę na Merdit, skupiając się wyłącznie na Dalii, ta przynajmniej wiedziała co się dzieje i była w stanie wyjaśnić mu sytuację. Nie żeby był zadowolony, z tego, że sprawiała mu ból, ale przynajmniej była konkretna i wiedziała jaki jest jego stan. A co do Meredith... Drażniła go, denerwowała, nie mógł nawet na nią patrzeć. Co ona tutaj robiła? Czego chciała? Nie miała żadnej litości. Leżał w łożu, poturbowany i poharatany przez niedźwiedzia, a ona miała czelność pytać go dlaczego wyjechał bez słowa. Była bezczelna i nietaktowna. Tak jak na początku. A teraz? Teraz wyglądała jak porcelanowa lalka oburzona sytuacją w której się znalazła. No bo przecież Tristan powinien być grzeczny i usłużny, jak zwykle, nawet jeśli znalazł się w takiej sytuacji. Zastanawiał się po co ona tutaj w ogóle była. żeby patrzeć jak cierpi? Żeby pooglądać jak wije się z bólu. Żeby przyglądać się jak jest usypiany i dręczyć go po przebudzeniu?

Powoli chwycił lusterko, ale nie spojrzał w nie od razu. Odłożył je na pościel i najpierw zdjął z twarzy tkaninę, która przykrywała ranę. Dopiero potem ponownie chwycił za lustro i spojrzał w odbicie. Nie był przerażony, ani zdegustowany. Jego twarz nie wyrażała zupełnie nic. Przez dłuższą chwilę przyglądał się sobie. Było lepiej niż się spodziewał. Oko było zapuchnięte, owszem, ale naprawdę nie wyglądało tragicznie. A sama rana była dosyć płytka, znacznie płytsza niż się spodziewał. W dodatku Dalia okazała się być doskonałą medyczka, nigdy w życiu nie wiedział tak dokładnie zszytej rany. Zdawał sobie sprawę, że pozostanie blizna, ale po takim szyciu będzie ona znacznie mniejsza niż można by się spodziewać.

W końcu obejrzał się na tyle, by oddać lusterko. Podał je Dalii i bez słowa osunął się na poduszki.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Tristan wydawał się być wściekły na Meredith, co nie umknęło jej uwadze. Ponownie zachowywał się tak, jak podczas ich pierwszego spotkania, które nie wypadło najlepiej. Dwórka nie skomentowała zachowania, za to patrzyła na to jak przygląda się swojemu odbiciu w lustrze, powoli zdjął też opatrunek, by zobaczyć swoje oko, po wszystkim oddał lusterko i osunął się na poduszki, najwyraźniej nie do końca pocieszony tym co zobaczył.
- Mogłabyś zostawić nas samych? – zwróciła się do Dalii. Może i nie było to uprzejme, ale chciała zostać sam na sam z Tristanem. Po dłuższej chwili Dalia wyszła z komnaty, w jej ślady poszła Laura, lecz ona postanowiła nie oddalać się za bardzo, w razie gdyby Meredith potrzebowała jej pomocy.
W komnacie zapadła cisza, Aven przerwała ją swoim spokojnym głosem, bo nie bez powodu chciała zostać z mężczyzną.
- Musisz coś zjeść. Nie przyjmuję odmowy. – powiedziała, chcąc pomóc mu z jedzeniem.
- Poprawię Ci poduszki. - zaoferowała swoją pomoc, by było mu wygodniej podczas jedzenia.
- Chciałam abyś wiedział, że przemyślałam sobie naszą ostatnią rozmowę. – odezwała się po chwili, spoglądając na niego.
- Podjęłam pewną decyzję. Jeśli czujesz się na siłach, powiem o co chodzi.– bo przecież było jak było, nie czuł się najlepiej, ale jedno wiedziała na pewno, nie chciała go teraz zostawić. Nie po tym wszystkim. Poza tym, nie chciała tego, by ich relacja wyglądała tak jak na samym początku.
Mimo wszystko uśmiechnęła się do Tristana, nie chciała by wyrzucał ją, chciała zostać, po prostu.
- Ale najpierw zjedz choć trochę, szybciej nabierzesz sił. – powiedziała do niego, miała zamiar zadbać o tego mężczyznę, czy się jemu to podobało czy też nie.
- Martwiłam się o Ciebie, bardzo. – dodała po chwili, a była to szczera prawda.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan ani nie chciał, ani nie potrzebował obecności Meredith. Owszem nie poradziłby sobie sam z jedzeniem, ale od tego miał służbę, by pomagała mu w takich sytuacjach. Meredith mogła spokojnie wyjść i zostawić go samego, ale nie... została, co nie podobało się Tristanowi.
- Z tego co mi wiadomo to już podjęłaś decyzję i raczej nieszczególnie mam ochotę słuchać o tym po raz kolejny. Przyjąłem do wiadomości to, co mi powiedziałaś, ponowna rozmowa o tym nie ma najmniejszego sensu. Jeśli to sprawi ci przyjemność i spowoduje, że dasz mi spokój - zjem. Ale uwierz mi nie jestem w nastroju znów wysłuchiwać, jak to nie jesteś gotowa na jakiekolwiek związki między ludzkie. Dotarło do mnie za pierwszym razem. Nie jesteś gotowa. Nie chcesz. Rozumiem. Tym bardziej teraz, kiedy jestem oszpecony. Proszę Cię Meredith, jesteśmy dorośli, nie męcz mnie dłużej. Nic cię tutaj już nie trzyma. Woźnica zaprzęgnie sanie i odwiezie Cię do Żelaznej Twierdzy. Tam jesteś bardziej potrzebna niż tutaj.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith liczyła na jakąkolwiek współpracę ze strony Tristana, ale szybko okazało się, że mężczyzna zaczął pałać do niej niechęcią. Dwórka milczała przez chwilę, Lord przyznał, że chce by wyjechała do Żelaznej Twierdzy, co tylko utwierdziło ją w tym, jaki teraz ma nastrój. Kobieta chciała przewrócić oczami, ale ten gest wywołałby ogromną furię, co było naprawdę niewskazane. Aven pomogła Tristanowi w wygodniejszym ułożeniu się na łóżku, ułożyła poduszki tak, by był usadowiony nieco wyżej i mógł spokojnie zjeść nieco zupy. Potem zabrała miskę jeszcze ciepłą zupą i przysiadła na łóżku, tuż obok mężczyzny, ale zrobiła to tak delikatnie, by nie odczuł tego w jakoś szczególnie bolesny sposób. Po chwili nabrała na łyżkę nieco zupy i zaraz podsunęła pod usta Tristana, by nakarmić go spokojnie.
- Nie podjęłam decyzji, a podzieliłam się wątpliwościami i tym co czuję. – powiedziała spokojnie i nabrała kolejną łyżkę zupy i podała Tristanowi.
- Chce zostać. – powiedziała w końcu, a na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. Nie robiła tego z litości, nie robiła tego dla niego, a dla siebie.
- Nie boję się relacji międzyludzkich. A na wszystko przyjdzie odpowiedni moment. – dodała po chwili i na chwilę zamilkła, ponownie nabierając nieco zupy na łyżkę.
- Nie odsyłaj mnie do Żelaznej Twierdzy. – poprosiła go, bo tak naprawdę chciała zostać tutaj, może wszyscy mieli rację i powinna spróbować? To przecież nie oznacza ślubu już następnego dnia.
- Po tym jak wyszłam, trochę myślałam nad tym wszystkim, a potem zniknąłeś i nie miałam jak z Toba porozmawiać. – na tym zakończyła wypowiedź. Kiedyś przyjdzie czas na postawienie sytuacji jak należy. Póki co chciała zająć się nim, nie dlatego, że litowała się nad nim, o nie, robiła to, bo tak po prostu chciała.
- A teraz jedz. – powiedziała spokojnie i kontynuowała karmienie Tristana.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Zdany na innych, jak dziecko. Zupełnie bezradny. Nienawidził tego. Nienawidził być pod czyjąkolwiek opieką. Bezradność była chyba najgorszą rzeczką jaka mogła mu się przytrafić. Nie chciał jeść, ale musiał. Nie miał innego wyboru. Sama myśl o tym, że musi być karmiony jak niemowlę napawała go niechęcią. Ale cóż innego mógł zrobić? Sprawną miał tylko jedną rękę i nie był nawet w stanie sam podnieść się z łóżka. Był wściekły, ale nie na Meredith, tylko na sytuację, z której nie miał wyjścia. Jadł więc, wmuszając w sobie kolejne łyżki zupy.
- Czy w tym wszystkim o czym myślisz i mówisz, jest choć odrobina miejsca dla kogoś innego niż ty sama? Czy w ogóle myślisz o tym, że w całej tej twojej niechęci możesz kogoś ranić? Jesteś taka współczująca, masz charakter opiekuna, ale czy w całym tym bałaganie jaki nosisz w sercu jest miejsce na to by zobaczyć, że inni też mają uczucia? Że ci, z którymi rozmawiasz, którym opowiadasz, z którymi się kłócisz też noszą w sercu ten sam lęk? Dlaczego widzisz tylko własny strach? Nie rozumiem cię Meredith... - westchnął.
- Chyba nigdy nie rozumiałem. To, że tu jesteś niczego nie zmieni. Przemyślałaś sobie wszystko - dobrze. Ale czy wzięłaś poprawkę na to, że ja też mogłem sobie przemyśleć całą tą sytuację i dojść do jakiś wniosków? Czy pomyślałaś, że ja mogę nie chcieć już niczego zmieniać?
- Nie wyrzucam cię, ale też próbuję ci wyjaśnić, że twoje pozostanie tutaj niczego nie zmieni. Przykro mi.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka cierpliwie karmiła Tristana, byłą to pierwsza taka sytuacja w jej życiu, ale radziła sobie. Nie narzekała, że to właśnie na nią padło, polubiła Lorda i chciała by miał dobrą opiekę. Kiedy odezwał się do niej, na chwilę przerwała podawanie zupy, by dać mu wypowiedzieć swoje zdanie. W końcu musiała przyznać przed samą sobą, że to co usłyszała sprawiło, ze poczuła smutek. Nie pokazała tego, nie chciała by widział to co poczuła, bo nawet sama nie spodziewała się takiej emocji, która spadnie na nią jak grom z jasnego nieba. Przez krótką chwilę niczego nie powiedziała, ale w końcu przemówiła do niego spokojnym głosem.
- Gdybym ani trochę nie myślała o Tobie, od razu zgodziłabym się na ślub i przystała na wszystkie warunki. Czy nie byłoby to wtedy czymś, co skrzywdziłoby Cię najbardziej? – zapytała Tristana, bo uważała, że właśnie takie zachowanie byłoby z jej strony o wiele gorsze niż szczerość, na jaką się porwała.
- Owszem, masz rację, w moim sercu panuje chaos, bo nigdy wcześniej nikt nie zwrócił na mnie uwagi. To jest jak wyjście z bezpiecznej strefy, a takie wyjście wcale nie oznacza porażki, tylko trzeba się przełamać. – spróbowała wyjaśnić swój punkt widzenia. Tak właśnie było, ludzie z reguły boją się nowości, a przynajmniej jeśli angażowane mają być uczucia, które przez długi czas spoczywały w uśpieniu.
- Tristan, chcę po prostu być tutaj, to takie złe? – zapytała po chwili, patrząc na niego.
- Różnimy się charakterami, nie raz lecą iskry, ale to nie zmienia faktu, że zdobyłeś moją sympatię i nie chcę tego przekreślać. – dodała w końcu. Uświadomił jej, że zwlekanie z decyzją i jej wahania mogły właśnie zepsuć coś, co mogło trwać do końca życia. Bała się, a strach jak wiadomo potrafi powstrzymać człowieka przed spełnieniem marzeń.
- Chcesz by ktoś obcy opiekował się Tobą? Czy może masz ochotę jednak spędzić czas z taką jedną, denerwującą kobieta, która Cię lubi? – pokusiła się na lekki uśmiech, trochę sobie żartując, ale poniekąd rozumiała jego słowa, znaczy.. Wiedziała co się stało, ale może teraz był czas, że powinna sama zawalczyć o przyjaźń, a może i coś więcej?
- Nie chce by między nami były jakieś żale, niedomówienia. Czy Twoją decyzją jest to, że nie chcesz mnie już więcej widzieć? – zapytała w końcu, intensywnie wpatrując się w niego.
Meredith postanowiła dać mu chwilę na przemyślenie tej odpowiedzi, temu od razu nabrała nieco zupy na łyżkę i tym samym sposobem, podając mu ją, zatkała mu usta.
- Poznałam Twoich futerkowych przyjaciół. – powiedziała w między czasie, przyglądając się mu.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Meredith, ja się w to nie zaangażuje, zrozum. Ani w przyjaźń, ani w jakąkolwiek inną relację. To miłe, że ty teraz tego chcesz, ale ja nie chcę. Jestem zmęczony, rozumiesz? Teraz ja nie mam sił na jakiekolwiek relację czy to z tobą, czy z jakąkolwiek inną osobą. Moje dzieci będą miały nianię i ojca i to będzie musiało im wystarczyć. Potrzebują matki, owszem, ale ja rezygnuję. Wychowam je najlepiej jak potrafię i zastąpię oboje rodziców na tyle, na ile będę mógł. Kiedy tylko będę w stanie napisze do Ais, że ma mi nie przysyłać żadnych kandydatek na żonę, bo nie zamierzam ich przyjmować. Tak jak jest, jest dobrze. Szkoda, że zrozumiałem to dopiero teraz. Bardzo mi przykro, ale mam dość angażowania się w jakiekolwiek związki emocjonalne.
- Tak jak powiedziałem, możesz tutaj zostać, ale to już niczego nie zmieni.
Było mu przykro, naprawdę przykro, ale taką podjął decyzję. Nie miał już siły na to by bawić się w jakiekolwiek związki. Bo i po co? Kolejna kobieta, która go odrzuciła a teraz chciała coś naprawiać. Przecież z Tantris było tak samo i co z tego wyszło? Nic dobrego. Teraz przynajmniej, kiedy miał oszpeconą twarz, będzie rozumiał, dlaczego nie jest wart tego by go kochać. Teraz kobiety będą miały dobry powód by go odrzucać, a on wreszcie będzie rozumiał dlaczego to robią. Miał już dosyć tego co działo się wokół, chciał zasnąć i odpocząć. Nie miał nawet siły myśleć o dzieciach i o tym, że będzie musiał wysłać list by niania zabrała je do Lawendowego Dworu.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Aven przyglądała się mu, kiedy z jego ust padały kolejne słowa. Musiała przyznać, że nie spodziewała się takiego czegoś. Tym razem to Tristan był tym, który woli odpuścić sobie wszelkie relacje, nawet z nią. Trochę ją zabolały jego słowa, ale nic nie mogła na to poradzić. Sama doprowadziła właśnie do takiej sytuacji i teraz nie było odwrotu.
- W takim razie rozumiem. – powiedziała spokojnie i nabrała kolejną łyżeczkę zupy, by podać ją Tristanowi. Meredith była smutna, spojrzała na Tristana i uśmiechnęła się lekko, ale nic nie powiedziała, pozwoliła sobie na dokończenie karmienia go, żeby po prostu nie przerywać tej czynności, póki zupa była ciepła. Nie podobało jej się to co usłyszała, została wplątana w coś czego nie chciała, a teraz jeszcze ktoś sprawia jej przykrość. Mimo wszystko zdążyła polubić Tristana i nie chciała tak po prostu przekreślać całej znajomości, ale on wydawał się być pewnym tego co postanowił.
Gdy zupa z miski zniknęła, kobieta wstała z łóżka i odłożyła puste naczynie, po czym usiadła na krześle stojącym blisko łoża Tristana.
- To, że zostanę niczego nie zmieni. – powtórzyła jego słowa, ale brzmiały one mniej pewnie niż te wypowiedziane przez niego.
- Nie zmieni, bo nie tyko ja zamykam się na uczucie. – powiedziała spokojnie i zamilkła na chwilę, po krótkim momencie ponownie przemówiła.
- Tym bardziej teraz, kiedy nie chcesz kolejnej kandydatki, nadal uważam, że przyjaźń to wiele, biorąc pod uwagę staż naszej znajomości. A skoro przez długi czas nikt nowy nie pojawi się u Twego boku, dlaczego nie możesz poczekać? Chodzi mi o to, że nikt nas do niczego nie zmusza, dlaczego nie dać temu płynąć własnym torem. – wyraziła swoją opinie i wstała z krzesła by poprawić mu poduszki, żeby mógł ułożyć się wygodnie, przy tym spojrzała na niego tymi swoimi lawendowymi oczami.
- Nie zauważyłeś, że zdobyłeś znacznie więcej niż jakikolwiek mężczyzna w moim otoczeniu. – szepnęła cicho, a potem odsunęła się od łóżka.
- Potrzebujesz czegoś? – zapytała, upewniając się, że z opatrunkami jest wszystko w porządku.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Przestań wypominać mi, że zamykam się na uczucia. Najpierw pomyśl z czyjej winy tak się stało - odpowiedział stanowczo.
- I tak - odparł, gdy zapytała, czy czegoś potrzebuje - jestem zmęczony. Chcę, żebyś wyszła - powiedział powoli, ale bez gniewu. Nie zamierzał ulegać słowom Meredith, nie zamierzał bawić się w to wszystko. Dziś chciała szansy, a jutro będzie znów kłócić się z nim i sprawiać mu ból. O nie, to nie było dla niego. Z resztą nie był człowiekiem, który rzucał słowa na wiatr. Skoro coś sobie postanowił nie zamierzał nikomu ulegać, zwłaszcza, że był pewien, iż działa słusznie. Miał dosyć relacji z tą kobietą, która zamiast sprawiać, że będzie szczęśliwszy, tylko go raniła myśląc o sobie. Nie pojmował dlaczego Ais wybrała dla niego Meredith. Tak jak nie rozumiał po co w ogóle ją tutaj przywiózł. Zrobił już wystarczającą ilość błędów odnośnie tej kobiety, nie zamierzał się więcej powtarzać.
Z resztą miał już plan żeby pozbyć się dziewczyny z dworu. Skoro nie chciała sama wyjechać, a on nie był na tyle nietaktowny żeby ją wyrzucać, trzeba było znaleźć inne rozwiązanie żeby nie musiał jej oglądać. A wystarczyło napisać do Ais, żeby wezwała ją do Żelaznej Twierdzy. Czy potrzebował wymówki? Nie. Meredith była dwórka królowej, więc przy królowej powinna być. Jeden list, że ma wracać i nie będzie musiał już nigdy z nią rozmawiać.
Nie czekał aż kobieta wyjdzie. Oparł głowę o poduszki i zamknął oczy, na znak, że chce spać i zostać sam.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

- Dobrze wiem, że jak to wygląda. Ale nie wszystko jest takim jak się wydaje. – odezwała się do Tristana, ale była pewna tego, że zwykłe mówienie mu, rozmowy, wcale nie pomogą i nadal uparcie będzie twierdzić swoje. W końcu usłyszała jego wolę i tym razem postanowiła nie sprzeciwiać się jej i zrobić to czego chciał. Meredith życzyła mu spokojnych snów i wyszła z pomieszczenia. Swoje kroki od razu skierowała do swojej komnaty, jak się okazało w kominku palił się ogień, jej łoże było ładnie zaścielone, wszystko wskazywało na to, że któraś ze służek zadbała o to by było jak należy.
Aven nie miała ochoty na rozmowy z nikim, dlatego gdy przyszła Mimi, wyjaśniła jej sytuację, poprosiła o rozmowę następnego dnia, a teraz? Teraz chciała po prostu zjeść, zając się własnymi myślami i zwyczajnie pójść spać.

Kolejny dzień okazał się równie mroźny co poprzedni. Meredith była wdzięczna za to, że służące tak o nią dbają, bo właśnie w jej kominku wesoło trzaskał płomień. Zaraz po tym jak wstała z łóżka, do komnaty weszła Laura, która z ciepłym uśmiechem powitała Meredith.
- Dzień dobry, chciałabym porozmawiać z tobą i Mimi. – poprosiła od razu, chcąc załatwić pewną sprawę, a to wywołało niemałe zaskoczenie na twarzy służącej, jednak od razu poszła po drugą z nich i gdy cała trójka kobiet znalazła się w komnacie Aven, dwórka poprosiła by usiadły i wysłuchały jej.
- Chciałabym prosić was o pewną przysługę. – powiedziała patrząc to na Laurę, to na Mimi.
- Chciałabym, aby moja obecność w Lawendowym Dworze była tajemnicą. – te słowa zdziwiły obie służki, bo przecież każdy wiedział o tym, że Lord przywiózł ją ze sobą.
- Dokładniej chodzi o to, że chciałabym by Tristan myślał , że wyjechałam. A tak naprawdę zostanę tutaj, będę go odwiedzać tylko gdy będzie spał. Proszę was byście obie utwierdzały Tristana, że wyjechałam, To samo niech robi Lady Dalia, to bardzo ważne, by nie wiedział, że nadal tu jestem. – powiedziała z uśmiechem, ale służki nadal były zaskoczone.
- Jeśli Tristan pośle list do Żelaznej Twierdzy, zanim to się stanie, chcę o tym wiedzieć. – tłumaczyła dalej. Gdy wyjaśniła cel swojego zachowania, Laura i Mimi roześmiały się wesoło autentycznie zadowolone z pomysłu, jaki wpadł do głowy Meredith. Obie z ochotą zgodziły się na wykonanie planu Aven, dlatego niewiele zwlekając cała trójka rozpoczęła kolejny dzień w tym pięknym dworze.

Mijały kolejne dni, Meredith nie przychodziła do Tristana, gdy ten był przytomny. Wiedziała, że pytał o nią, wiedziała, że był zły, ale w końcu poczuje ulgę, że jej nie ma. A tak naprawdę… Ona będzie przygotowywać pewną niespodziankę. Póki co musiała jeszcze zaczekać. Tymczasem , po czterech dniach od rozmowy ze służkami, Mimi przybiegła do komnaty Meredith i poinformowała ja, ze Artur otrzymał list od Tristana, najpewniej j było w nim polecenie przywiezienia jego dzieci do Lawendowego Dworu. Aven poprosiła, by zatrzymano Artura, ale tak by nikt nie nabrał podejrzeń, sama zasiadła przy swoim stoliku, sięgnęła po czysty arkusz papieru, po czym zaczęła pisać list.

„Wasza Wysokość,

piszę ten list, ponieważ potrzebuję pomocy, wręcz błagam o nią. Jak zapewne Wasza Wysokość słyszała, w Lawendowym Dworze wydarzył się okrutny wypadek. Lord Tristan został zaatakowany przez niedźwiedzia i ledwo uszedł z życiem. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że to poniekąd moja wina. Oboje mamy trudne charaktery, mamy swoje temperamenty i nie do końca się rozumiemy. Po rozmowie dotyczącej naszych relacji, Lord Tristan był na mnie zły, dlatego wyjechał o świcie i nie wrócił do Dworu. Bardzo żałuję tego, że nie potrafiłam zapobiec wypadkowi, bo Tristan jest wspaniałym człowiekiem, którego przyjaźń i sympatię bardzo sobie cenię. Zauważyłam, że jest bardzo załamany tym jak wygląda, jak się czuje. Jest zupełnie zależny od kobiet, które opiekują się nim. Ze mną nie chce rozmawiać, wiem, że skrzywdziłam go swoją szczerością i niepewnością, ale to dlatego, że nie chciałam go krzywdzić tym, że wyszłabym za niego nie czując tego co powinnam. Prawda jest taka, że ten mężczyzna jest dla mnie bardzo ważny. Chciałabym, aby wszystko rozwijało się swoim tempem. Unikam spotkań z nim, przychodzę wtedy gdy śpi i zajmuję się na tyle na ile mogę. Wszystko dlatego, że chcę sprawić mu niespodziankę.
I tutaj chciałabym zdradzić Waszej Wysokości część dotyczącą jej Królewskiej Mości. Od zawsze mogłam liczyć na Panią, Wasza Wysokość nigdy nie odrzuciła mojej prośby, choć nie proszę o coś często, tym razem chciałabym błagać o pomoc. Czy mogłaby Wasza Królewska mość, przybyć do Lawendowego Dworu, by uleczyć rany Tristana? Chciałabym by to było częścią mojego planu, w którego szczegóły wtajemniczę na miejscu. Jeśli istnieje choć cień szansy na pomoc Lordowi, ja mam ogromną nadzieję i zrobię wszystko by poczuł się lepiej.

Na zawsze oddana,

Meredith Aven”

Dwórka raz jeszcze przeczytała list kierowany do samej królowej Niary. Uwielbiała ją, wiedziała, że ma dobre serce i nie odmówi jej, zawsze dbała o swoje dwórki, a one dbały o nią, każdego dnia. Kobieta zadbała o dokładne zamknięcie listu, by nikt nie mógł zobaczyć jego treści. Zaraz potem wybiegła z komnaty i wpadła na Mimi, przekazała jej list z poleceniem, że ma trafić do rąk Artura, który nie może nikomu powiedzieć o tym liście i przekazać go Królowej lub osobie z jej najbliższego otoczenia, a powołać ma się na Aven, którą to królowa dobrze zna. Po tym wróciła do swojej komnaty i z uśmiechem na ustach zaczęła czesać swoje włosy.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tydzień po wypadku stało się coś czego Tristan w o ogóle się nie spodziewał. Do jego dworu zawitał nie kto inny jak sama królowa. Nie miał pojęcia jak to się stało, że sama władczyni przybyła go odwiedzić. Owszem wysłał list do Ais i sprowadził do Lawendowego Dworu dzieci, ale nie prosił nikogo o pomoc. Kiedy więc dowiedział się, że królowa przybyła po to by uleczyć jego rany był pewien, że tylko Ais mogła ją o to poprosić. Nie ukrywał wdzięczności. Tylko królowa mogła sprawić, że z jego twarzy mogła zniknąć szpecąca blizna, jednak nie śmiał nawet o to prosić. Znał królową, owszem, w końcu Tantris była jej najlepszą przyjaciółką. Wiedział, że może na nią liczyć, lecz duma i poczucie, że nie należy niepokoić kogoś takiego jak władczyni, nie pozwalały mu poprosić o pomoc. A więc Ais... myślał.

Jednak rozmowa z Niarą przyniosła mu zupełnie nieoczekiwane informację. Anielica nie potrafiła i nie chciała kłamać. Kiedy więc zapytał, kto poprosił o pomoc dla niego dowiedział się, że nie była to mistrzyni dyplomacji, a Meredith. Nie krył zdziwienia. Nie spodziewał się, że dwórka zrobi coś takiego. Jednak pierwsze co przyszło mu na myśl, to to, że Meredith zrobiła to nie z sympatii, a z poczucia winy. Nie potrafił pozbyć się żalu do tej dziewczyny. Myślał, że z czasem mu przejdzie, ale nie przeszło. Smutek i ból zelżały, ale ciągle miał w głowie i w sercu kolejne odrzucenie. Ais widziała już, że Tristan znów zrezygnował z poszukiwań żony. Nie musiał mówić wprost, była pewna, że winę za to ponosi Meredith, lecz nie zamierzała z nią rozmawiać.

Królowa uleczyła rany Tristana, a po szramie na twarzy nie pozostał nawet ślad. Nosiła ona bowiem w sobie magię tak silną, jakiej Rododendronia jeszcze nie widziała. Mężczyźnie ulżyło. Nie chodziło o próżność, o to by być przystojnym i pięknym, by wzbudzać u płci przeciwnej ochy i achy. A jedynie o to by nie wzbudzać litości, by nie widzieć na twarzach kobiet tego współczucia, które widział w oczach Meredith.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka z niecierpliwością oczekiwała na odpowiedź Królowej Niary, nie spodziewała się tego, że nie dostanie żadnego listu od Jej Wysokości. By skrócić sobie czas oczekiwania, Meredith postanowiła wcielić w życie resztę swojego planu, w którą musiała zaangażować kilku ludzi. Laura i Mimi były niezwykle podekscytowane pomysłem Aven i bez wahania zaoferowały swoją pomoc. Kobieta nie zwlekała i od razu pobiegła do stajni, gdzie poprosiła o pomoc dwóch stajennych, wyjaśniła im o co chodzi, choć starszy z nich był nieco sceptycznie nastawiony, nie odmówił pomocy.
A o co dokładniej chodziło?
Meredith postanowiła zrobić niespodziankę dla dzieci Tristana, by umilić im pobyt w Lawendowym Dworze. Wszyscy poproszeni o pomoc stawili się przy dworskich ogrodach, grze była wystarczająca ilość miejsca na zrobienie czegoś… niezwykłego.
- Bardzo dziękuję wam za chęć pomocy. – zwróciła się do dwóch stajennych i służek, które w końcu były przydzielone właśnie jej, więc nikt nie powinien mieć pretensji, że spędzają z nią tyle czasu.
- Teraz czas na małe szczegóły. – z uśmiechem odwróciła się w stronę pustego miejsca.
- Tutaj wybudujemy mały zamek, tak by można było do niego wejść i się schować. – wskazała na lewą część pustego pola.
- Tu będzie znajdować się zjeżdżalnia dla synka Lorda Tristana. – wskazała na środek.
- A tu z kolei możemy ulepić zwierzęta, na których można siedzieć i bawić się. – wskazała na lewą stronę.
- Możemy zrobić niemal wszystko, to będzie taki zimowy ogródek i osobiście będę pomagać. – ponownie zwróciła się w stronę swoich towarzyszy. Nikt nie mógł wiedzieć o tym po co to robią, a przede wszystkim, Tristan miał być trzymany w niewiedzy.
Prace ruszyły tego samego dnia, każdy miał przydzielone obowiązki, nikt się nie oszczędzał, w końcu dzieci Tristana miały przyjechać już w najbliższym czasie.
Dni mijały, a wszyscy pracowali w pocie czoła, z kolei wieczorami, Meredith chodziła do komnaty Tristana by upewniać się, że z nim wszystko w porządku. Nawet jeśli nie wiedział o jej obecności, Aven wciąż przy nim była.
Nadszedł również dzień, który sprawił, że Meredith była niezwykle szczęśliwa. Królowa Niara osobiście odwiedziła dwór by uleczyć Tristana. Aven nie spodziewała się tak szybkiej interwencji w jej sprawie, ale Jej Wysokość zawsze miała tak dobre serce, że nie potrafiła przejść obojętnie obok czyjejś krzywdy. Gdy tylko znalazła się chwila, Dwórka odwiedziła Królową i osobiście podziękowała jej za pomoc, której udzieliła, przy okazji wyjawiła cały swój plan i niespodziankę jaką szykowała dla Tristana. Była tak bardzo podekscytowana, że chciała by wszystko było gotowe na już.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Po raz pierwszy od dłuższego czasu mógł wstać o własnych siłach i przyjrzeć się sobie w lustrze. Był zdrów. Znów w pełni sił, a po ataku niedźwiedzia nie było śladu. Nawet najmniejszej blizny, królowa była potężną czarodziejką, Tristan nie sądził jednak, że potrafi uleczyć go całkowicie. W Lirien nie było magii, a ta która była, była zła. Czarownice płonęły na stosach, wierzono, że czary nie mogą przynosić dobra. Większość ludzi bała się magicznych miejsc, przedmiotów i stworzeń. Poglądy na energię magiczną zaczęły zmieniać się dopiero kiedy na tronie zasiadła nowa arcyksiężna. Pochodziła bowiem z kraju, gdzie magia była na porządku dziennym. Najbardziej upartą osobą w tej kwestii okazał się namiestnik królestwa, który mimo bólu i kuśtykania przez długi czas nie dawał sobie wyleczyć nogi. W końcu jednak i on się przekonał, a przybysz z północy, który znał arkany życia uleczył mu chorą nogę. Tristan więc widział już magię leczącą, ale nie sądził, że można zasklepiać rany w kilka chwili i pozostawiać ciało bez najmniejszej blizny.

Patrzył na siebie w lustrze i ciągle był zdumiony, ale poza tym spokoju nie dawała mu jeszcze jedna myśl, dlaczego Meredith powiadomiła królową? Dlaczego chciała by go wyleczyła? Czyżby naprawdę z poczucia winy?
- Ech... - westchnął głośno, ciągle spoglądając na siebie w lustrze - czemu to zrobiłaś? - zapytał sam siebie, myśląc głośno o Meredith. Zastanawiał się, dlaczego ciągle ta kobieta do niego wraca, dlaczego ciągle są czymś powiązani.
- Przestań sobie robić nadzieję - westchnął po raz kolejny i odwrócił się od lustra. Czy naprawdę musiał zawsze spotykać na swojej drodze nieodpowiednie kobiety? Czy zawsze musiały stawać przed nim takie, które go nie chciały? Co zrobił temu światu, że miał takiego pecha... Nie rozumiał i wiedział, że chyba nigdy nie zrozumie.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Prace nad zimowym placem zabaw trwały w najlepsze. Dzięki temu Meredith miała naprawdę dobry humor i zapomniała o wszystkich troskach, zmartwienia zeszły na dalszy plan, wszystko wydawało się takie proste jak nigdy dotąd. Cały czas miała kogoś do pomocy, dzięki temu mogła lepiej poznać ludzi, z którymi mieszkała w tym niezwykłym miejscu. Laura i Mimi jak zawsze były dla niej dobre, sympatyczne, nawet im mogła poprawić humor swoją niespodzianką. Miała również okazję rozmawiać z Arturem, a to jedynie upewniło ja w tym, że nie jest byle kim, jest naprawdę dobrym i odważnym człowiekiem, z dobrym sercem. Teraz zrozumiała dlaczego Tristan wybrał go na ich przewodnika. Czas mijał, Aven miała okazję spotkać dzieci Tristana, lecz dla dobra wszystkiego nie udzielała się tak bardzo w opiece nad nimi, wszystko wyjaśniła ich Niani, która pomimo swojego wieku zrozumiała o co chodzi.
W końcu Mimi przyszła do Dwórki, by porozmawiać z nią o Tristanie. Prace nad ogródkiem zimowym dobiegły końca i prezentował się on całkiem dobrze. W samą porę, bo właśnie dowiedziała się, że Tristan odzyskał siły i zupełnie nic nie wskazuje na to, że działo się coś złego. Meredith uśmiechnęła się wesoło i powiedziała Mimi co ma robić dalej. Tymczasem ona z Laurą poszły do Niani i poprosiły o przygotowanie dzieci na małe wyjście na zewnątrz. Mrozy nieco zelżały, więc niebezpieczeństwo, że któreś się pochoruje, było naprawdę małe. Gdy dzieci były ciepło ubrane, Meredith ubrana w swój płaszcz, w którym tutaj przyjechała, zabrała je i Nianię na zewnątrz, chciała pokazać im niespodziankę przygotowaną dla maluchów.
Jakież było zdziwienie małego Elowena, gdy zobaczył to co przygotowali dla niego mieszkańcy Dworu. Z początku był nieco nieśmiały, ale zachęcony przez Nianię pobiegł pobawić się w ogródku. Mereddith pobiegła razem z nim i oparła się lekko o śnieżnego niedźwiadka, który stał tuż obok zjeżdżalni zbudowanej przez Artura. Sam mężczyzna stał w pobliżu i przyglądał się harcom. Dwórka podeszła w końcu do Niani i zabrała od niej Prim, trzymając ją na rękach podeszła do zamku zbudowanego ze śniegu i zaczęła jej pokazywać budowlę. Laura przyglądała się wszystkiemu z uśmiechem, ciesząc się tym niecodziennym widokiem.

Tymczasem Mimi została wysłana do komnaty Lorda Tristana. Zapukała do drzwi i otworzyła je powoli.
- Dzień dobry, Panie. Jak się pan czuje? – zapytała z uśmiechem.
- Chciałabym coś panu pokazać. – powiedziała spokojnym tonem głosu.
Po chwili poprosiła by udał się za nią. Mężczyzna był bardzo zaskoczony, nie rozumiał o co chodzi, ale zapewne doszedł do wniosku, że już zbyt wiele czasu spędził w komnacie, więc posłuchał służącej i ruszył za nią.
Mimi prowadziła go korytarzem, nie widział tego, ale służąca miała na ustach wesoły uśmiech. W końcu zatrzymała się przy jednym z okien, Tristan wyraźnie nie rozumiał o co chodzi, ale w końcu Mimi pokazała mu, by wyjrzał przez okno, przy którym się zatrzymali. Gdy to zrobił, mógł zobaczyć zimowy ogródek, a w nim wesoło bawiącego się Elowena, który teraz zjechał ze ślizgawki, a potem kombinował jak tu rzucić śnieżką w Artura, Meredth śmiejącą się z tej sytuacji i trzymającą małą Prim na swoich rękach, a także Laurę i Nianię, które obserwowały całe te harce.
Zablokowany

Wróć do „Lawendowy Dwór”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości