Turmalia[Turmalia] Wizyta

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Pozwoliła, by Erdalien chwycił ją za rękę i wyprowadził. Najwidoczniej na stole miał posprzątać po nich personel, lub najzwyczajniej w świecie bałaganem nikt się nie przejmował. Grajek nie przeszedł zbyt daleko, tak naprawdę okazało się, iż cel jest całkiem blisko, bowiem puścił jej dłoń. Zaraz potem, spojrzał w gwiazdy, przyglądając się im. Poszła za jego przykładem i zaczęła rozpoznać poszczególne gwiazdozbiory. Widocznie oboje szukali w nich piękna.

Erdalien wyciągnął swą lutnię, najwyraźniej chcąc oddać nastrój tej chwili. Przeciągnął palcami po strunach, po czym zaczął śpiewać. Gelarum, w pierwszej chwili wpatrywała się w niego, zaskoczona. Po jej policzku spłynęła mała łza. Nie była to jednak oznaka smutku. Pieśń ta wywołała przyjemne wspomnienie. Ostatni wers zaśpiewała wraz z bardem, uśmiechając się.
Bard opowiedział jej, w jakie miejsce chciał ją zaprowadzić. Tak naprawdę to było jej wszystko jedno, byleby tylko nie było tam ludzi. Stara wieża, którą ludzie uważali za nawiedzoną, czy też zamieszkałą przez bestię, może i była nawet sporo zniszczona, lecz dopóki stała, mogła się nadawać na spędzenie nocy. Pod tym względem zdała się na Erdaliena, licząc, iż wybrał odpowiednie miejsce.
- Czyli że... Żeby się tam dostać, mam się ciebie chwycić? - zapytała niepewnie. Nie chciała by musiał się męczyć, poza tym obawiała się iż może sobie nie poradzić. - Na pewno tego chcesz? Nie wiesz nawet czym jestem...

Spojrzała na niego, gdy tak stał. Nie wiedziała, czy chce mu opowiedzieć. Nie wiedziała, czy się na to zdobędzie. Westchnęła cicho, wzięła głęboki oddech i pozwoliła by słowa same popłynęły:
- Myślałam, że już wszyscy o niej zapomnieli... - powiedziała, patrząc mu w oczy. - Wiesz ile tamta pieśń ma lat? Dokładnie dwieście trzydzieści trzy. Doskonale pamiętam moment, gdy dowiedziałam się, że ją napisano. - uśmiechnęła się. - Osobiście poznałam jej twórcę. Wspaniały człowiek, pełen werwy. Odbyłam z nim rozmowę, czysto teoretyczną. Rozmawialiśmy swobodnie, a w pewnej chwili opowiedziałam mu jak się wtedy czułam. Oczywiście, zrobiłam to na pewnym... przykładzie. Jakiś tydzień później usłyszałam tę pieśń. Wpierw byłam zła, ale potem uznałam, że to nic ważnego. Od tamtej rozmowy już nigdy go nie spotkałam, lecz pieśń słyszałam wiele razy. Tylko... trochę mi szkoda... - powiedziała, po czym rozejrzała się wokół. Tak naprawdę ulica była opustoszała i nikogo na niej nie było. Zbliżyła się do niego o mały krok i dopowiedziała ciszej. - Trochę szkoda, że on nigdy nie dowiedział się, że jego znana pieśń została napisana właśnie o mnie... I jest w każdym calu prawdziwa.

Jakby dopiero po chwili zorientowała się, co powiedziała. W opowieści można było niczego szczególnego nie dostrzec, lecz jeżeli ktoś znał tekst pieśni, od razu wiedział, że bohaterka utworu nie jest człowiekiem. Właśnie wyjawiła mu swoją największą tajemnicę, tą, którą chciałaby strzec nawet przed samą sobą, by nigdy jej nie poznać. Bardowi zapewne już nietrudno było się domyślić, kim jest naprawdę. Gelarum spuściła oczy, zupełnie jakby w jakiś sposób zawiniła.
- Domyśliłeś się już? - spytała skruszonym, smutnym tonem. - Nie... Nie odrzucisz mnie teraz?
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Spojrzał się na nią z zaskoczeniem. Nie miał pojęcia, że kiedykolwiek pozna osobę, o której jest ta ballada. Poczuł jeszcze większe zainteresowanie względem Gelarum. Zaskoczyła go w bardzo pozytywny sposób. Uśmiechnął się do niej szeroko.

-Tekst znalazłem w ruinach starej gospody, podczas jednej z wielu moich wędrówek. Bardzo się cieszę... Co ja gadam. Jestem przeszczęśliwy mogąc poznać osobę o której jest napisana ta pieśń. Chociaż to by musiało oznaczać, że nie jesteś elfem, prawda?

Spojrzał się na nią z widocznym zaciekawieniem w oczach. W jego umyśle pojawiło się pytanie. Czym może być Gelarum. Z początku Erdalien myślał, że pieśń może być o jakimś gryfie, bądź czymś podobnym. Przyglądał się z uwagą Gelarum, szukając jakiejś podpowiedzi. "Kim może ona być?". Nagle w jego umyśle pojawiła się jedna myśl. "Ona musi być smokiem!". Dla Erdaliena nie było innej możliwości. Smok był bestią, a przynajmniej w pewnym sensie, umiał on latać, a także szukał przyjaźni, a w sumie to szukała. W końcu była kobietą. Spojrzał się w gwiazdy, a następnie na nią. Nie mógł uwierzyć, ze w końcu poznał smoka. Może i nie było to jego jakieś wielkie pragnienie, lecz fakt znania smoka był dla niego czymś niezwykłym. Czymś, co według niego było wyjątkowe, bo w końcu ile z nich mogło zostać. Nie miał pojęcia, ale wiedział jedno. Był on jednym z niewielu, którzy mieli zaszczy poznać smoka. Prawdziwego smoka. "Nigdy bym się tego nie spodziewał". Rozejrzał się w koło, a następnie spojrzał się ponownie na Gelarum.

-Nie opuszczę cię. - po tych słowach przytulił ją - Jesteś wspaniałą istotą. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem ciebie poznać. Co ja gadam. Czuję, że jestem w tej chwili najszczęśliwszą istotą na wszystkich ziemiach. Nigdy bym się nie spodziewał, że poznam smoka.

Uśmiechnął się do niej szeroko i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że ją przytula. Nie miał pojęcia jak ona zareaguje. W końcu naruszył jej przestrzeń osobistą, ale w tej chwili nie zwracał na to zbytnio uwagi. W końcu był bardzo szczęśliwy.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Spoglądała na niego z niepewnością. Widziała, jak zastanawiał się nad tym co powiedziała. I choć nie trwało to dłużej niż kilka sekund, to Gelarum wydawało się iż ciągną się w nieskończoność, a z każdą chwilą czuła się coraz gorzej. Sama nie wiedziała co ma o tym myśleć. Zastanawiała się, jak bardzo głupim posunięciem było to co właśnie zrobiła. A jeżeli po prostu odejdzie? Albo gorzej, ucieknie? Smoczyca snując takie przypuszczenia, ani trochę nie spodziewała się pozytywnej reakcji. Przecież jak można zachować się dobrze, w stosunku do osoby, która właśnie wyznała że jest smokiem?
Właśnie dlatego, gdy tylko Erdalien przytulił ją i powiedział, że jej nie zostawi, a ponadto wyznał jak bardzo jest szczęśliwy, Gelarum na dłuższą chwilę oniemiała. Trochę trwało zanim doszła do siebie. Do tego czasu bard ani na chwilę wypuszczał jej z objęć. Smoczycy przez głowę przepływał natłok myśli. Niemal wszystkie wyrażały niepewność, natomiast pozostałe troskę, zdecydowanie i coś jeszcze, czego nie potrafiła określić. Ale Gelarum nad żadną z nich nie potrafiła skupić się choć przez chwilę. Pozwoliła po prostu, by Erdalien jej nie puszczał.
- Przytul mnie. - oznajmiła, na znak by nie przestawał. Nadal była lekko oszołomiona, ale odwzajemniła uścisk. I stali tak razem, skąpani jedynie w wątłym świetle gwiazd, oraz bladej poświecie księżyca.
Gdy już się rozdzielili, spojrzała na jego promienny uśmiech. Również uśmiechnęła się, choć trochę nieśmiało.
- To idziemy? - spytała cicho, gotowa zrobić to co jej powie. Mimo iż na ulicy nie było nikogo, a światła z okien niemal w ogóle nie rozjaśniały tego miejsca, to nie wydawało się ono być zbyt ustronne i spokojne.
- Naprawdę jesteś z tego powodu szczęśliwy? - spytała Erdaliena. Zagadnęła go jeszcze zanim wzbili się w powietrze. Nadal ciężko jej było uwierzyć, że ktoś jest szczęśliwy z powodu jej towarzystwa.
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Nadal uśmiechał się do niej, nie spuszczając oczu z jej twarzy. Nigdy nie czuł takiego szczęścia, jak w obecnej chwili. Poznał smoczycę z prawdziwego zdarzenia i miał wrażenie, ze ona go polubiła. Na jej pytanie, czy idą, podał jej dłoń i skierował się z nią w stronę bram miasta, by opuścić je i następnie skierować się do miejsca, do którego zmierzali.
Spojrzał się na nią, kiedy przechodzili z cienia do cienia.

-Tak, jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu, że ciebie poznałem. Nigdy sobie nie wyobrażałem, że spotkam kiedykolwiek smoczycę i do tego taką piękną. - po tych słowach skarcił się lekko w myślach, lecz to nie powstrzymało uśmiechu, który miał się pojawić na jego twarzy. Objął Gelarum w talii, po czym wzniósł się z nią w powietrze - Myślę, że możesz być kluczem do tego, co poszukuję. Do mojej przyszłości.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Zdziwiło ją trochę, że owa zniszczona wieża nie znajduje się w mieście. Erdalien bowiem poprowadził ją przez bramę, a następnie dalej, gdzieś w noc. Jednak doszła do wniosku, że gdyby owa "nawiedzona" wieża była w mieście, to pewnie już dawno by ją jakoś wyburzyli. Domyślała się jednak, że nie będzie to miejsce szczególnie odległe. I rzeczywiście, po ledwie paru minutach prowadzenia za rękę, ujrzała zarysy oświetlonej jedynie przez księżyc wieży. Przy tym świetle niemożliwym było dokładniejsze przyjrzenie się temu wszystkiemu, lecz widać było spore kupki gruzu, który najwyraźniej pochodził z wieży. Ciekawe, że budynek mimo utraty takich ilości kamieni, nie utracił stabilności i nie runął w dół.
- Ja... - zawahała się chwilę, zastanawiając się, czy rzeczywiście chce coś powiedzieć. Uznała jednak, że wszystko mu wyzna. - nie sądzę, by to był... powód do szczęścia. - spuściła głowę, lecz kontynuowała. - Oddałabym wiele... Oddałabym wszystko, by móc żyć tak jak normalny człowiek, albo elf. Chciałabym na zawsze pozbawić się możliwości przemiany. Ja... Wyobraź sobie, że w każdej chwili możesz wybuchnąć gniewem. Z błahego powodu zdenerwować się. I nagle... Z tego samego powodu wokół ciebie płonie pożoga, walą się budynki, giną ludzie. Ja nie chcę tak żyć! - jej wyznanie stopniowo przeszło w krzyk frustracji. Nie wiedziała, co Erdalien widział w tym dobrego, z czego można być szczęśliwym. Bardzo chciała, by przestał mówić takie... Nie, by wytłumaczył co w tym takiego jest.
Znowu poczuła, że ma ochotę się rozpłakać. Jej psychika nie była już w stanie znieść więcej takich wybuchów. Gelarum niemal zupełnie odruchowo przytuliła się do niego, łkając cicho. Chwyciła go tak, by mógł ją wygodnie przenieść. Nawet nie patrzyła, gdy Erdalien wzniósł się w powietrze, wtulona w niego. Nagła bezwładność, jaką wtedy poczuła aż zakręciła jej w głowie, tak, że przez chwilę po lądowaniu musiała dalej trzymać grajka, żeby nie upaść.
Gdy usłyszała co powiedział, zamyśliła się. "Ja? Kluczem? Co mógł mieć na myśli? Nie jestem wizjonerką, a chyba nie ma legendy ani pieśni o smokach zajmujących się przewidywaniem przyszłości..."
- Ale w jakim sensie? - zapytała, nie do końca rozumiejąc. - Kluczem do przyszłości?
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Uśmiechnął się na jej pytanie. "Klucz do przyszłości". to określenie miało wiele znaczeń, zbyt wiele, by ktokolwiek mógł się domyślić, co w tej chwili chodziło po głowie Erdalienowi. Mogło to oznaczać wiele, od zabicia kogoś, po wykorzystanie w jakimś celu, albo i nawet głębsze uczucia. Otworzył lekko usta, lecz nie wydobyło się z nich żadne słowo, czy chociażby dźwięk. Stał tak przez chwilę wpatrując się w Gelarum, jakby miała być wspaniałą rzeźbą, czy obrazem. Uśmiechnął się i ucałował delikatnie jej czoło.

-Myślę, że wkrótce to zrozumiesz. - powiedział obejmując ją przy tym - Nie wiem co czujesz względem mnie, lecz ja nie mam ochoty skrywać tego, co jest w moim sercu. Bardzo nie lubię tego robić, jest to dla mnie niezbyt przyjemne. Czuję się przez to zduszony.

Zatrzepotał lekko skrzydłami, jakby chciał kogoś odgonić, bądź coś zdmuchnąć, co mu się udało, gdyż z kamiennej podłogi w dół poleciała chmurka pyłu, która nim zaczęła spadać, ustała na chwilę, a przez bardzo krótką chwilę, wyglądała ona tak, jak rzeźba, która ukazuje dwójkę całujących się ludzi.

-Ukrywanie uczuć od zawsze sprawiało mi trudność, lecz opanowałem to, co nie oznacza, że to lubię. Wolę gorzko zapłakać, gdy czuję rozpacz, a kiedy miłość, rozpiera mnie chęć, by powiedzieć to tej osobie. - jego głos lekko się załamał, a przynajmniej tak mogłoby się wydawać - Gelarum... Ja czuję, że ciebie pokochałem...
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Gelarum spoglądała na Erdaliena, czekając na odpowiedź. Grajek jednak nie mówił niczego, tylko otworzył usta, lecz najwyraźniej brakło mu słów. Jedynie stał tak, nie ruszając się, niczym rzeźba. "Naprawdę ładna rzeźba" - pomyślała smoczyca. Wkrótce jednak zamiast powiedzieć wprost co miał na myśli, pocałował ją w czoło, a następnie powiedział, że niedługo Gelarum wszystko zrozumie. Objął ją w talii, a następnie oboje przyglądali się śpiącemu miastu.

Wkrótce Erdalien zaczął opowiadać, że nie lubi dusić w sobie uczuć. Ubierał myśli w słowa, które razem brzmiały niemal jak wiersz, choć bez żadnych rymów i wersów. Ze zdumieniem zauważyła, że mogłaby go słuchać bez końca. Zgadzała się z nim. Ona też miała wrażenie, że coś ją uciska, gdy ukrywa swoje uczucia. Też uważała, że lepiej jest powiedzieć to, co ma się na sercu.
Erdalien zamachał skrzydłami, a z kamiennej posadzki wzbił się na jakieś dwie stopy tuman kurzu. Malutki puch przypominał bardzo wirujące płatki śniegu. Chmurka przez chwilę wirowała wokół nich, po czym zaczęła opadać, w większości wylatując poza dach wieży.
Gdy Erdalien zaczął mówić, jakoś tak od razu miała niejasne wrażenie, że wie do czego on zmierza. Jednak nie zamierzała mu przerywać, chciała usłyszeć, co grajek pragnie jej powiedzieć. Wpatrywała się w niego w milczeniu, słuchając jak jeszcze raz mówi o swojej sferze uczuciowej. W pewnym momencie głos mu się załamał, lecz kontynuował. I wtedy wypowiedział ostatnie zdanie: "Gelarum... ja czuję, że ciebie pokochałem..."

Teraz to ona nie wiedziała, co powinna powiedzieć. Stała tam niczym słup soli. Może i mogła się wcześniej domyślić, co chciał jej powiedzieć. Lecz gdy usłyszała te słowa, coś wstrząsnęło nią do głębi. W jej głowie rodziły się teraz tysiące pytań i wątpliwości. Czy on naprawdę ją kochał? Czy... Jak to możliwe? Przecież ona była potworem... Kimś kogo nie da się kochać...
A jednak, jemu się to udało. On doskonale wiedział czym ona jest. Nie miał żadnych wątpliwości. A jednak nie przeszkodziło mu to, by zaprowadzić ją tu i wyznać jej to, co czuje. Na dodatek nie dyskryminował jej, a jej klątwy wcale nie uważał za coś złego. Jego obecność bardzo ją uspokajała, na dodatek miała wrażenie, że rozumieją się doskonale, nawet bez słów. On naprawdę ją kochał.
Z jej oka wypłynęła mała łza. Popłynęła jej po policzku, pozostawiając po sobie mokry, słonawy ślad. Gelarum przytuliła się mocno do Erdaliena, wtulając głowę w jego bark. Jej łza popłynęła dalej, po jego ubraniu.
- Ja ciebie też... - wyszeptała, tak by usłyszał.
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Serce Erdaliena zamarło na chwilę, po tym, jak wyznał Gelarum swoje uczucia do niej. Nie miał pojęcia czego może się spodziewać, a nawet zaczął karcić się wewnątrz za taką bezpośredniość, a nawet miał już przed oczyma obraz uciekającej przed nim Gelarum z obawy przed nim, lecz nic takiego nie nastąpiło. Ta wyszeptała "Ja ciebie też" na tyle cicho, by było to niesłyszalne dla innych, lecz na tyle głośno, by było w stanie dotrzeć do uszu Erdaliena. Uspokoił się, a obrazy uciekającej Gelarum zniknęły z jego głowy, a zostało jedynie uczucie, które wypełniło jego całe ciało i duszę.

Wciąż ją obejmując, zaczął z nią powoli tańczyć tak, by mogła powoli i dokładnie poznać kroki powolnego tańca, a przy tym zaczął cicho śpiewać.

Upadam, wśród nieskończonej ciemności,
zapomniany, utracony, porzucony.
Upadam, lecz ktoś chwyta mą dłoń,
szpony oplatają me ramię,
a skrzydła prastarej istoty unoszą mnie,
w górę.

Lecę, razem z miłością.
Lecę, wśród uczuć ognisk.
Upadam, lecz nie w ciemność,
a w twe ciepłe objęcia.
Delikatny dotyk skóry,
toń pięknych oczu,
i twój głos niczym u anioła,
otula mnie.


Kiedy skończył śpiewać, pogłaskał Gelarum po głowie i złożył pocałunek na jej czole, a następnie na oczach, które były mokre od łez. Nie przestawał jej przytulać, lecz w tej chwili delikatnie odsunął ją od siebie, by spojrzeć je głęboko w oczy.

-Jesteś najwspanialszą istotą, którą kiedykolwiek było dane mi poznać.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Gelarum po chwili zorientowała się, że Erdalien zaczął z nią tańczyć powolnego walca. Ani trochę nie potrafiła tańczyć, toteż miała nadzieję, że walc będzie ich jedynym wspólnym tańcem. Miała nadzieję, że jakoś poradzi sobie z obracaniem się z Erdalienem w powolnym rytmie, przynajmniej dopóki nie skończą.
Grajek do tego zaczął również śpiewać jakąś pieśń. Gelarum znała wiele pieśni, lecz ta akurat była jej zupełnie obca. Słyszała ją po raz pierwszy, a brzmiało to tak, jakby Erdalien śpiewał właśnie o nich. Czyżby wymyślił ją ot tak, na szybko? Jakoś nie potrafiła w to uwierzyć. Ona na przykład, jeśliby miała wymyślać pieśni, to na pewno zajmowałoby jej to dużo czasu. Nie przypuszczała, by można to było zrobić aż tak szybko. Gdy Erdalien skończył śpiewać, Gelarum zdecydowała się go o to zapytać:
- To twoja pieśń? Słyszę ją pierwszy raz. Sam ją wymyśliłeś?

Poczuła, jak Erdalien składa pocałunek na jej czole. Nie do końca wiedziała dlaczego, ale niesamowicie spodobało jej się to uczucie, mimo że wcześniej nigdy nie czuła potrzeby, by je odczuć. Teraz próbowała sobie przypomnieć, jak dawała sobie radę bez tego żyć, jednakże nie miała bladego pojęcia. Żałowała, że poznała Erdaliena dopiero teraz.

- Nieprawda... - zaprzeczyła cicho, niezbyt zdecydowanym tonem, kiedy Erdalien zaczął prawić jej komplementy. Na jej policzkach pojawiły się czerwone rumieńce, gdyż sama nie wiedziała, co ma mu odpowiedzieć. Nigdy nie znalazła się w podobnej sytuacji. Pozwoliła jednak, by uczucia wzięły górę i nią zapanowały. Objęła mocno grajka, po czym złożyła pocałunek na jego policzku.
Niemal natychmiast się troszkę cofnęła. Przestraszyła się nagle, że Erdalien w jakiś sposób źle na to zareaguje. Że źle zrozumie, co mu chciała przekzać. Że nagle obrazi się i pójdzie sobie. Nic z tych rzeczy jednak nie nastąpiło. Erdalienowi również się to spodobało. Odetchnęła, gdyż zdążyła się już naprawdę przestraszyć.

Gelarum przysiadła sobie na ziemi. Cały dzień była w drodze, toteż teraz bolały ją nogi ze zmęczenia. Miała ochotę się teraz przespać, lecz zamierzała wytrzymać tak długo, jak było to konieczne. Nie chciała tak zostawić Erdaliena samego.
Gelarum wyjęła swój flet, po czym zagrała parę nut by się rozgrzać i przygotować do gry. Instrumenty mają własny język, który muzyk może z nich wydobyć. Niestety, nie każdy umie to zrobić, a sam język trudny jest do opanowania. Gelarum znała dobrze język swego fletu. Zaczęła wydobywać ze swego fletu dźwięki. Pieśń fletu traktowała o przypadkowym spotkaniu, a potem o długotrwałej miłości. Gelarum nie wiedziała, czy Erdalien zrozumiał o czym ta pieśń była. Ale grajek tak czy siak usłyszał wtedy piękną muzykę, wypływającą wprost z fletu smoczycy.
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

-To prawda. Nie jest ważne, kim jesteś z zewnątrz, najważniejsze jest to, jaka jesteś wewnątrz, a ja widzę, istotę, która potrzebuje uczucia i wsparcia, kogoś innego, kto będzie umiał ją zrozumieć i wesprzeć w trudnych chwilach. Każdy potrzebuje takiej osoby. Nie ważna jest rasa, czy pochodzenia, gatunek, czy status społeczny, najważniejsze jest wnętrze i powinnaś o tym zawsze pamiętać. Ja widzę w twoich oczach, że twoje wnętrze jest piękne. Może nie jest ono ze złota, czy szafiru, ale żadna materialna rzecz, nie jest w stanie oddać twojego prawdziwego piękna, tego, które płynie prosto z twojej duszy.

Uśmiechnął się do niej, po czym przysiadł się obok.

Spojrzał na instrument, który pojawił się w dłoniach Gelarum. Był to flet, który z pewnością, był wykonany z wysokiej jakości materiałów, a samo jego wykonanie, było staranne. Może i ten, kto go stworzył nie był mistrzem, lecz na pewno znał się na tym fachu i oddał temu instrumentowi całe swoje serce.

Zaczął się przysłuchiwać, melodii, którą wydała Gelarum ze swojego fleta. Była mu znana, lecz nie mógł sobie przypomnieć ani jej tytułu, czy nawet słów, ale pamiętał melodie, co mu wystarczyło, by włączyć się do akompaniamentu smoczycy.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Gelarum teraz naprawdę już nie wiedziała, co mogłaby Erdalienowi odpowiedzieć. Takich komplementów nie słyszała jeszcze w całym swoim życiu, a co dopiero skierowanych ku niej. Słowa Erdaliena brzmiały jak wiersz, za każdym razem kiedy choć otworzył usta. Gelarum nie wiedziała, czy robił to celowo, czy też zawsze zachowywał się w ten sposób, ale było jej wszystko jedno, byleby nie przestawał. Mogłaby go słuchać godzinami bez żadnej przerwy. Lecz czuła się w obowiązku coś odpowiedzieć, bo nie wiedziała, co będzie, gdy takie piękne słowa spotkają się z milczeniem. Miała jednak problem z decyzją, czy nie odpowiedzieć mu podobnym komplementem, czy podziękować. Dopiero po dłuższej chwili odpowiedziała:
- Dziękuję. - po tym słowie przytuliła się do niego, lekko opierając się o jego ramię.

Gra na flecie szła jej dzisiaj troszkę opornie. Niby melodia brzmiała dobrze, a ona nie myliła się w nutach, to nadal coś w tej jej muzyce nie pasowało. Gelarum raz na jakiś czas lekko ślizgała się palcami po instrumencie, co prawda nie gubiąc rytmu, ale zdawała sobie sprawę z tego, że jej nie wychodzi.
Na szczęście, do gry wkrótce dołączył Erdalien, zaczynając jej akompaniować. Gelarum zorientowała się, że była zestresowana tym, jak wypadnie w oczach Erdaliena. Spróbowała przestać, lecz ten sam stres towarzyszył jej tak długo, aż nie była pewna, że Erdalien nie słyszy dokładnie dźwięków jej instrumentu, lekko zagłuszając go własnym.

W pewnym momencie, może z powodu zainspirowania niedawną twórczością własną Erdaliena, może z powodu niedawno przyjętego napitku zaczęła śpiewać pieśń, którą sama chwilę temu wymyśliła, lekko niewyćwiczonym głosem:


"Wiele lat już upłynęło, wiele już minęło chwil,
Przez ten czas cię tu nie było, przez ten czas.
Wiele dróg już przemierzyłam, wielu kmieciów przepytałam,
Lecz gdzie jesteś, nie słyszałam nigdy ostateczno.

Wiele dróg, przebyć wiele mil,
Przez bezdroża, ciemny las.
Bałam się, lecz przypomniałam,
Że miłość jest zawsze wieczną..."


Gelarum ledwie skończyła śpiewać, a oczy już jej się zamykały. Jej powieki były ciężkie niczym z ołowiu. Oparła się trochę mocniej o ramię Erdaliena, po czym głowa jej opadła, a flet, dotychczas trzymany w dłoni potoczył się po podłodze. Tym razem jednak smoczyca po raz pierwszy od bardzo dawna usypiała z uśmiechem na ustach.
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Erdalien uśmiechnął się, gdy Gelarum rozpoczęła swoją pieśń. Grając przysłuchiwał się jej. Mimo, że jej głos nie był specjalnie wyćwiczony, to w uszach Erdaliena zabrzmiał, jakby był z jedwabiu. Czuł się, jakby każde pojedyncze słowo otulało jego serce i duszę. Czuł wewnętrzny spokój i radość, a także miłość. Prawdziwą miłość, która rozgrzewała go od środka i otulała, niczym matka swoje własne dziecko.

Kiedy Gelarum skończyła swoją pieśń wtuliła się mocniej w niego, po czym zamknęła oczy. Erdalien pogłaskał ją delikatnie i odsunął delikatnie włosy z jej czoła, po czym ucałował je.

-Śpij spokojnie, moje serce. Będę czuwał przy tobie. - wyszeptał jej czule do ucha.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Czuła chłód na swojej skórze. Gdy otworzyła oczy, nie dostrzegła niczego, bo otaczała ją całkowita ciemność. Nie podnosiła się, czekała aż jej wzrok przywyknie do mroku. Jednak coś uparcie jej w tym przeszkadzało, tak że mogła dostrzec tylko kontury znajdujących się najbliżej niej przedmiotów. Gelarum uniosła się powoli na ręce, czując pod nią zimną, kamienną posadzkę. Była na zamku, albo raczej w samym środku tej wieży. To był chyba jakiś korytarz, bo ściany, również z kamienia, dostrzegała tylko z dwóch stron. Erdaliena natomiast nie dostrzegała nigdzie.
- Erdalien? - szepnęła, licząc na to że usłyszy jakąś odpowiedź. Wokoło jednak panowała głucha cisza. To było dziwne uczucie, znaleźć się nagle samotnie w takim miejscu. Grajek mówił jej przecież, że wieża nie jest ani trochę nawiedzona. Smoczyca jednak, gdy z jakiegoś dziwnego, niewytłumaczalnego powodu znalazła się w środku, miała na ten temat odmienne zdanie. Czy była to jakaś magia? Całkiem możliwe.

Gelarum uznała, że czekanie tu nie ma sensu. Może było stąd jakieś wyjście? Jeżeli tak, to musiała je znaleźć, bo inaczej mogło być z nią źle. Gdyby się nagle okazało, że utknęła tu na dobre, nawet nie zdążyłaby minąć godzina, a ona dostałaby ataku histerii. Co stałoby się potem? Zwariowałaby. Albo jeszcze gorzej, przemieniłaby się, a wtedy wieża już na pewno by się zwaliła, w dodatku prosto na jej głowę. Jeszcze jakoś trzymała swój strach na wodzy, tylko dzięki tej rozpaczliwej nadziei, że wyjście istnieje i znajduje się gdzieś tam, w ścianie na wprost.

Gelarum ruszyła powoli korytarzem, jedną ręką sunąc po ścianie. Miała nadzieję, że natrafi na jakieś drzwi, czy coś podobnego. Najgorsze było to, że nie było widać zupełnie niczego. Wtem smoczyca przypomniała sobie o tym, że może spróbować coś wyczarować. Wprawdzie tworzenie nowych rzeczy z niczego miała dość dobrze opanowane, jednak rzadko korzystała z tej dziedziny, bo obawiała się, że coś jej nie wyjdzie. Teraz jednak, uznała to za dobry moment, by z niej skorzystać i stworzyć trochę światła. Co prawda, stworzenie lampy leżało poza jej możliwościami, jednak po chwili w jej dłoni pojawiła się mała świeca. Nie paliła się jednak, tego nie potrafiła uczynić. Za to knot świecy pokryła jasna, łatwopalna substancja. W drugiej dłoni smoczycy pojawiło się nagle krzesiwo, a po chwili Gelarum starała się już iskrami zapalić knot świecy. Nie bardzo jej to wychodziło.
Wtem wydało jej się, że widzi coś w mroku. Jakiś nieokreślony, ciemny kształt, który poruszył się bezgłośnie. Gelarum wpierw uznała, że to tylko jej wyobraźnia, lecz po chwili dostrzegła ponowny ruch, tyle że bliżej. Smoczyca spanikowała i właśnie w tym momencie ostatnie pociągnięcie po krzesiwie wznieciło dość iskier, by knot świecy zapłonął chybotliwym płomieniem. Gelarum spojrzała w miejsce, gdzie wydawało jej się, że zobaczyła ruch. Nie było tam nikogo. Tylko zwyczajna ściana, nawet starych mebli w tym miejscu nie było. Smoczyca wzdrygnęła się. To miejsce ani trochę jej się nie podobało.
Ruszyła dalej korytarzem, tym razem o wiele ostrożniej i co chwila patrząc się za siebie, jakby obawiając się stamtąd ataku. W sumie, to teraz przemiana i zburzenie wieży już nie wydawały się być aż takim złym pomysłem. Na szczęście, czy też nieszczęście, nie potrafiła tego robić na zawołanie. Tak naprawdę, to nie wiedziała też, od czego to zależy.
- To tylko twoja wyobraźnia, tu nikogo nie ma... - powiedziała sama do siebie uspokajającym tonem. Doszła powoli do jakichś drzwi w ścianie. Uchyliła je lekko, pozwalając, by świeca oświetliła pomieszczenie. - Erdalien? Jesteś tu?
Pomieszczenie było prawie puste. Nikogo w nim nie było, a z mebli pozostało w nim jedynie spore, drewniane krzesło z oparciem i podłokietnikami. Wyglądało na dobrą robotę, z rzeźbionymi w nim wzorami i różnymi motywami. Gelarum przerażało to krzesło. Stało na samym środku niemałej sali, która była zupełnie pusta. To było okropne wrażenie, przywodzące na myśl pustą komnatę do tortur. Gelarum postanowiła już nigdy więcej nie wchodzić do zamkniętych pomieszczeń, czy lochów. Już zaczynała dostawać histerii, wyobrażać sobie duchy i nie wiadomo co jeszcze. Szybko zamknęła te drzwi i ruszyła dalej korytarzem, który zaczął skręcać w prawo.
Znów wydało jej się, że widzi coś w mroku przed sobą. Nie potrafiła jednak powiedzieć co. Znowu ruch, nieokreślony kształt, brak żadnych dźwięków. Nie wiedziała, co to jest, ale wolała, aby pozostało tam, w mroku i nawet nie zbliżało się do niej i jej świecy.

Wtem usłyszała zduszony krzyk, tak jakby torturowanemu wsadzono szmatę do ust. Dobiegał gdzieś zza jej pleców. Odwróciła się szybko, lecz nic tam nie dostrzegła. Gelarum zorientowała się nagle, że ten nieokreślony kształt zbliża się powoli w jej stronę, już nawet się nie ukrywając. Nie przypominał niczego, co do tej pory widziała. Smoczyca cofnęła się parę kroków, świecę kierując przed siebie niczym broń. Czuła jak wosk kapie jej na dłonie.
Stwór nie ustępował, a nawet nie zwolnił. Najwyraźniej nic go nie obchodziła świeca, która chyba nie mogła mu nic zrobić. Gelarum uznała, że jedynym sensownym wyjściem z tej sytuacji jest ucieczka. Rzuciła się biegiem za załom korytarza, starając się uchronić płomień świecy przed zgaśnięciem. Smoczyca niewiele myśląc wpadła do komnaty z krzesłem, po czym zatrzasnęła drzwi.

Wtedy dowiedziała się, co za dźwięki usłyszała wcześniej. Na krześle był Erdalien - mimo, iż jeszcze chwilę temu nie było tam nikogo. Cały był pokrwawiony i poraniony, usta miał zakneblowane, a w powietrzu nad nim wisiał sztylet.
- Erdalien! - krzyknęła, nie zważając już na nic. Wtedy pobiegła w jego stronę tylko po to, by zdążyć zobaczyć jak sztylet spada w dół, prosto na niego. Wbił się głęboko w ciało, a Erdalien nagle znieruchomiał.
- Erdalien... - powiedziała smoczyca płaczliwym tonem. Właśnie wtedy ciało, sztylet, a nawet krzesło po prostu rozpłynęły się w powietrzu, niczym para wodna. Nie zostawiły po sobie ani śladu, nawet krwi. Nie były prawdziwe. Ale w takim razie...

Gelarum spojrzała w lewo, gdyż usłyszała tam jakiś hałas. Nic nie dostrzegła, ale wiedziała, że stwór jest już w tej komnacie. Nie mogła uciec, bo chyba już nie miała dokąd. Pragnęła schować się za światłem świecy, uczynić sobie z niego ochronę.
Wtedy spojrzała w prawo, po to, by dostrzec upiornie bladą dłoń tuż przy jej twarzy, która w jednej chwili wystrzeliła do przodu i zagasiła świecę. Gelarum krzyknęła, ale to nie pomogło. Świeca zgasła, coś ją przewróciło na plecy, a ona miała wrażenie, że widzi szeroki uśmiech swojego oprawcy.

Gelarum poderwała się z miejsca, dysząc ciężko. Obok był Erdalien, który wciąż spał, oraz najwyraźniej nie miał pojęcia co przed chwilą przeżywała. Ale to był tylko sen, nic więcej. Jeden, zwykły, głupi sen.
- Erdalien. Erdalien! - syknęła, chcąc by się obudził. Usłyszała nagle jakiś dźwięk z dołu i przestraszyła się nie na żarty, mimo iż zaczynał się już ranek. - Zabierz nas stąd, proszę, byle szybko. Tam na dole coś jest!
Dźwięk powtórzył się, a tym razem zabrzmiał jak łupanie kamienia. Smoczyca wyjrzała poza blanki i spojrzała w dół. Grupa czterech mężczyzn, z czego trzej mieli sprzęt do usuwania kamieni, próbowała przebić się przez stertę gruzu.
- Szybko, musimy dostać się do wejścia. Jak nie, to wyburzyć wszystko jak leci. - usłyszała głos tego, który stał w miejscu. - Trzeba się w końcu pozbyć tej cholernej wieży.

Nagle Gelarum poczuła dość silny wstrząs, który chyba był spowodowany uderzeniami w skały. Wieża chyba już za chwilę mogła się zawalić, jeżeli to tak dalej pójdzie, a nie wyglądało na to, by mężczyźni zamierzali przestać. Musieli jak najszybciej zejść na dół, zanim to się wydarzy.
- Erdalien! - powiedziała błagalnym tonem. Właśnie w tej samej chwili zorientowała się, że jej ręce zlepia wosk. Prawdziwy, lekko stopiony wosk pochodzący ze świecy...
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Po pewnym czasie Erdalien odczuł zmęczenie, które zaczynało powoli ogarniać jego ciało i umysł. Odczuwał, jak siły powoli uchodziły z jego ciała, a on nie miał jak tego powstrzymać. Jedyne co mogło mu teraz pomóc to sen, lecz chciał pozostać w pełni świadom i czuwać przy swej smoczycy, ale też nie miałoby to sensu, gdyby nie był w stanie być skupionym. Ułożył się więc obok Gelarum i zamknął powoli oczy obejmując ją i przytulając ją , by była jak najbliżej niego. Nie chciał by cokolwiek im zagroziło. Miał zawsze bardzo lekki sen, więc miał nadzieję, że jeśli coś się wydarzy od razu się rozbudzi i będzie w pełni gotów na to, by ich ochronić.

Rozłożył się wygodnie na posadzce i dał się objąć ramionom Morfeusza, które miały go zaprowadzić wprost do cudownej krainy marzeń sennych, które dały by mu wytchnienie od życia codziennego. Niestety były to tylko płonne nadzieje. Chwile po tym jak zasnął rozbudził się w jakiejś jaskini. Na kamiennych ścianach były pochodnie, a obok nich obrazy, które pokazywały makabryczne sceny. Na jednym z nich widział człowieka, który był przybijany zakrzywionymi gwoździami do drewnianej posadzki, lecz nie to samo w sobie było makabryczne, a raczej to w jaki sposób był zobrazowany człowiek, jeśli można było go jeszcze tak nazwać. Jedno oko miał wyłupione, a drugie zwisało bezwładnie na cienkiej żyłce, która z ledwością je utrzymywała. Jego usta, które były wykrzywione w grymasie bólu były już praktycznie całe sine, a w wargi były powbijane krzywe zęby, najprawdopodobniej jego zęby. To samo było z jego czołem, tyle, ze te były tak powbijane, aby wyglądały jakby wyrastały z czoła tego nieszczęśnika. Jego uszy, a raczej to co po nich zostało, były wplątane w jego długie, przerzedzone i czerwone od krwi włosy. W jego porozcinane policzki były powtykane patyki, po których chodziły czerwone mrówki. Najgorzej jednak wyglądała klatka piersiowa. Miał w niej wygryzioną dziurę, a w niej było widać trzy szczury, które pożerały go żywcem.

Erdalien odsunął się od obrazu, jakby miał zaraz zostać wciągnięty w obraz, by zastąpić tego nieszczęśnika. Pokręcił lekko głową i ruszył powoli dalej przez jaskinię. Przy każdej pochodni wisiał obraz, który przedstawiał jakąś scenę tortur, od rozrywania przez konie, po nabijanie na pal. Sunął powoli przez korytarz jaskini, aż dotarł do drzwi, a wokół nich kamienne cegły, które tworzyły ścianę. Bez większego zastanowienia pchnął drewniane drzwi i przeszedł przez nie. Z początku poczuł powiew chłodnego powietrza, a następnie do jego nozdrzy uderzył smród stęchlizny. Było dla niego wiadome, że udało mu się wydostać z jaskini, lecz gdzie teraz trafił? Wziął jedną z pochodni, które płonęły w jaskini i rozświetlił sobie trochę ciemności przed sobą. Zobaczył przed sobą kolejne drzwi, lecz te już nie były drewniane, lecz stalowe i to z zamkiem. Włożył swoją dłoń do kieszeni, lecz nie znalazł w niej wytrycha, a jedynie pustkę. Westchnął i rozejrzał się po komnacie. Jedynym meblem, a także obiektem w niej była stara komoda, która swoje lata świetności miała już dawno za sobą. Erdalien postanowił ją przeszukać, jako, że i tak nie miał szans na otwarcie zamka bez klucza, no chyba, żeby znalazł jakieś narzędzia.

W pewnym momencie odczuł lekki wstrząs, a potem następny i kolejny. Jedna z cegieł wypadła ze ściany. Erdalien rzucił się do komody i zaczął ją szybko przeszukiwać w poszukiwaniu czegoś co by mu pomogło uciec z tej komnaty. Wyrywał szuflady z komody i szybko je przeszukiwał, lecz w żadnej nie znalazł nic poza brudnymi szmatami. a te też przeszukiwał, by przypadkiem czegoś nie pominąć, lecz nic w nich nie znalazł.

Pochwycił jedną z szuflad i rzucił nią o ścianę. Ta roztrzaskała się, a po upadku do uszu Erdaliena dobiegł cichy brzdęk, jakby coś metalowego spadło na podłogę. Podbiegł szybko do szczątków szuflady i zaczął je przeszukiwać. Umysł go nie zmylił, bowiem znalazł tam klucz, który musiał być w jakiś sposób ukryty w szufladzie.

Niewiele się zastanawiając podbiegł do drzwi i otworzył je.

Obudził się, a on sam zobaczył nad sobą Gelarum z łzami w oczach. Nie zdążył się jej spytać co się dzieje, kiedy to wieża zaczęła upadać. Szybkim ruchem wstał i wziął Gelarum na ręce, po czym wzbił się w górę, by zobaczyć jak kamienna wieża zaczyna się walić. Wylądował niedaleko i ucałował czoło smoczycy.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Jeszcze raz spojrzała na swoje palce, chcąc upewnić się, czy nie popada w jakąś paranoję. Nie wydawało jej się. Na rękach miała nie żywicę ani nic innego jak wosk. Dokładnie taki sam, jaki stworzyła w postaci świecy tam na dole, podczas dziwnego snu. Nawet jego kolor zdawał się być identyczny. Nie było możliwe, by zaczęła naprawdę czarować podczas snu. Jeszcze nigdy nie zdarzyło jej się utworzenie czegokolwiek w realnym świecie wprost z sennej krainy. Czyli że... świeca również musiała istnieć naprawdę. Tak jak i korytarze, które oświetlała. Nic jej się nie uroiło. Najwyraźniej nie spała, a naprawdę spacerowała po kamiennych korytarzach. Nie wiedziała tylko, jak się dostała tam, lub z powrotem. Oraz dlaczego czuje się wypoczęta. To było dziwne uczucie, trudne do opisania, ale smoczyca na pewno czuła się nieswojo. Oraz bardzo, bardzo niepewnie. Chciała jak najszybciej opuścić te wieżę, żeby nie mieć nic wspólnego z tym, co w jej środku siedzi.
- Spójrz... - powiedziała do Erdaliena jeszcze na szczycie wieży. Pokazała mu swoją rękę ubrudzoną woskiem z miną, jakby to była krew lub coś podobnego. - We śnie, a przynajmniej tak mi się wydaje, stworzyłam świecę, bo w korytarzach w jakich byłam nie było światła. Zapaliłam ją. Tam na dole, było coś, czego nie umiem wytłumaczyć. Jakiś duch, albo coś podobnego. Wydaje mi się, że na mnie napadł. A teraz mam na ręce wosk, z tamtej świecy... Czy to możliwe, że to mi się nie przyśniło? - zapytała Erdaliena.

Silne wstrząsy ponowiły się, lecz tym razem Gelarum straciła równowagę i gdyby nie to, że została szybko złapana przez Erdaliena, to mogłaby się poważnie uszkodzić. Upadły zresztą nawet potem nie czekał, tylko od razu machnął skrzydłami, by potem powoli opaść na ziemię niedaleko. Smoczyca nie lubiła wysokości i wtuliła się w niego mocno, byle tylko nie patrzeć w dół i wmawiała sobie, że Erdalien dalej stoi w miejscu.
- Dziękuję... - wyszeptała, po czym poczuła krótki pocałunek, który grajek złożył jej na czole. Dopiero w chwilę po tym stanęła na własnych nogach.

Wieża w chwilę później runęła. Z niewyobrażalnym hałasem kamienne bloki zaczęły rozpadać się i sypać w dół. Rumor spadających skał niósł się pewnie nawet do miasta. Gelarum odskoczyła do tyłu, na wypadek gdyby któryś z głazów poleciał w jej stronę. Stali co prawda dość daleko i nic takiego się nie stało, lecz wolała być ostrożna. Z wieży nie pozostało nic więcej, jak skalne rumowisko i kilka wciąż trwających na swoich miejscach fragmentów ścian.

- Hej, wy! Co wy tam robiliście? - usłyszała szorstki głos jakiegoś mężczyzny.
- My? My tylko podziwialiśmy widoki... - zaczęła, choć osoba, która do nich podeszła, nie wyglądała na przekonaną jej wyjaśnieniami. To był ten sam mężczyzna, który wcześniej wydawał rozkazy swoim ludziom.
- Pójdziecie ze mną. Wiem, że na pewno nie o to wam chodziło. Macie opowiedzieć mi dokładnie i ze szczegółami to, co nienaturalnego tam zobaczyliście.
- Uwięzisz nas? - zapytała przestraszona.
- W razie potrzeby zatrzymam w areszcie. Lepiej współpracujcie.
Gelarum spojrzała porozumiewawczo na Erdaliena. Nie chciała mieć żadnych konfliktów z prawem. Wolała jednak opowiedzieć co jej się przytrafiło tam na górze. Może wiedzieli coś ważnego, coś istotnego dla całej sprawy?
- Opowiemy wszystko, prawda?
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Erdalien spojrzał się na strażnika wzrokiem pełnym pogardy i złości. Był wściekły, że ktokolwiek śmiał zniszczyć jego ulubione miejsce, a do tego mu grozić. Ktoś taki, jak on nie był w stanie zagrozić Erdalienowi, a zwłaszcza, że on sam miał wpływy praktycznie w całej Turmalii, a gdyby ktoś mu zagroził karą śmierci, to władca miasta by nie pozwolił na jego stracenie, ani na stracenie Gelarum, gdyż była ona bliska sercu Erdaliena, a on by nie zapomniał o tym powiedzieć.

-Chłopcze, jeśli ośmieliłbyś się nas zamknąć, to wiesz, że bardzo szybko byś stracił swoje stanowisko? - powiedział Erdalien patrząc na niego zimnym i groźnym wzrokiem. Uniósł lekko głowę. - Wszyscy bardzo mnie lubią w tym mieście. Radzę Ci przemyśleć kwestię zamknięcie nas w lochu, gdyż włodarz mógłby się bardzo zdenerwować z powodu, że przez ciebie nie pojawimy się u niego na obiedzie.

Przytulił czule Gelarum dając jej znak, że nie musi się niczego przy nim bać.

-Spokojnie ukochana, on nie może nam nic zrobić, ale myślę, że możemy się podzielić wrażeniami z pobytu w moim ulubionym miejscu, a przynajmniej byłym ulubionym miejscu.
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości