Żelazna Twierdza[Żelazna Twierdza]Nie możesz zostać sam.

Twierdza wznosząca się na wzgórzu górującym nad miastem Rododendronia. Jej ściany w przeciwieństwie do większości tego typu budowli zostały wykonane z żelaza i kamienia. Twierdza jest bardzo stara, a sposób jej powstania ginie w pomrokach dziejów. Legenda głosi, iż mury twierdzy pamiętają jeszcze czasy świetności Środkowego Królestwa.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Ja? - zdziwiło go pytanie. Nie spodziewał się, że ktokolwiek zapyta go jak on znosił porywczość Tris.
- Zaskoczyłaś mnie, jakoś nikt do tej pory nie pytał mnie o to. Prawdę mówiąc Tris ciskała się bez powodu. To niestety była jej wada. Często widziała coś czego nie ma. Była bardzo zazdrosna i wszędzie widziała spisek, albo zdradę. Cóż mogłem robić, znosiłem jej fanaberie, Czego się nie robi dla miłości. Po prostu znosiłem to w milczeniu. Tantris była bardzo emocjonalna, ale... - nie wiedział czy powinien to mówić, czy nie, on ją kochał, a teraz nie żyła, może nie warto było mówić o niej źle - ale nie umiała kochać - dokończył jednak i posmutniał. Odwrócił wzrok od rozmówczyni. Patrzył teraz na ogień trzaskający w kominku. Tak było, Tantris nie umiała kochać nikogo prócz samej siebie. W Lirien była tylko jego kochanką, oświadczyny przyjęła, ale nie chciała wychodzić za mąż. A kiedy spotkał ją tutaj była co prawda inną osobą, ale wzięła go za męża tylko dlatego, że potrzebowała pomocy, a Tristan... Tristan nadal ją kochał. Owszem odpowiadała mu, że kocha, ale mężczyzna widział w jej oczach, że tak naprawdę chciała tylko bezpieczeństwa, a miłości nie było w tym wcale. Nie miał nawet pewności, że kochała dziecko, które nosiła. Miał tylko wiarę w to, że kiedy się urodzi wtedy w jej sercu coś się zmieni. Jednak nie doczekał już tego.

- Może jednak spróbuj - zmienił temat - opowiedz mi coś o sobie - przeniósł wzrok na powrót na twarz lawendowookiej.
- Każdy ma jakąś przeszłość, jakąś historię. Chętnie posłucham.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Aven sama poczuła się zdziwiona tym, że nikt wcześniej nie zapytał o to, jak sobie radził z porywczością swojej kobiety. Meredith byłą tego autentycznie ciekawa, może wynikało to z tego jak potoczyło się ich pierwsze spotkanie, a jak sytuacja miała się teraz
Dwórka słuchała opowieści o Tantris, odniosła wrażenie, że Tristan naprawdę ją kochał, ale kiedy usłyszała, że ona nie potrafiła tego odwzajemnić, była w szoku… Mężczyzna nie miał łatwo, a do tego doszła jeszcze taka sytuacja…
- Każda kobieta bywa zazdrosna, zapewne sama byłabym zazdrosna o swojego mężczyznę. – spróbowała go jakoś pocieszyć, choć w tym nie miała aż takiego doświadczenia. Nie chciała męczyć go dalszymi wspomnieniami, bo nawet dla niej były one przykre, nie sądziła, że musiał przeżyć aż tyle nieprzyjemnych chwil… Do tego moment, w którym odwrócił spojrzenie, to był wystarczający powód, by dać sobie spokój z kolejnymi pytaniami, które przywołałyby nieprzyjemne obrazy z przeszłości.


- Nie wiem czy warto. – zaśmiała się, korzystając ze zmiany tematu, najwyraźniej to była bezpieczniejsza ścieżka niż grzebanie w jego przeszłości.
- Jestem zupełnie zwyczajną kobietą, bez żadnych niezwykłych wspomnień i historii. – dodała, spoglądając na płomienie wesoło trzaskające w kominku.
- Jestem sierotą, nigdy nie poznałam swoich rodziców, wychowałam się razem z innymi dziećmi, które były same na tym świecie. – wzruszyła lekko ramionami, ponownie przenosząc wzrok na Tristana.
- Ale za to mam talent do szycia, haftowania, zapewne Lady Ais wspominała Ci o tym czym się zajmuję? – na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.
- To moja pasja, nie wiem co mogłabym robić, gdybym straciła możliwość zajmowania się tkaninami, sukniami… Kiedy siadam do ozdabiania albo wyszywania, zupełnie zapominam o całym świecie. – powiedziała spokojnym tonem głosu, choć nie sądziła by było to coś, co interesuje Tristana.
- Miałam całkiem spokojne dzieciństwo, choć nie było kolorowe jak u dzieci mających rodzinę, to właśnie ten mój mały talent zaczynał wypełniać mój czas, a przy okazji ćwiczę grę na flecie. – w trakcie mówienia, przyglądała się Tristanowi próbując ocenić jego reakcję, nie każdy podzielał jej entuzjazm do rzeczy, którymi się zajmowała.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Nie zastanawiajmy się proszę nad tym co mówiła lady Ais, lub czego nie mówiła. Odłóżmy to na bok. Opowiadaj tak jakby lady Ais nie było - poprosił. Wtrącanie w tą rozmowę Ais było bardzo, bardzo złym pomysłem. Tristan wolał założyć, że nie było żadnego układu, żadnego organizowania spotkań, nic co miało coś wspólnego z ich ostatnią rozmową, która skończyła się tragicznie.
- Więc, siedzisz sobie w komnacie i zdobisz suknie, tak? Wnioskuję, że skoro jesteś dwórką królowej to właśnie na niej można zobaczyć twoje dzieła? Chyba sporo czasu trzeba poświęcić żeby zrobić coś na miarę królowej - pytał.
- Skąd masz na to pomysły? I kto cię tego nauczył?- ot pytał z zwykłej ciekawości. Poza tym on już tak dużo powiedział o sobie. Pytania o pracę były bezpieczne. Jasne, że mógłby zapytać o dzieciństwo w sierocińcu, o to jak się układało jej życie prywatne, ale wolał tego nie robić. Po ostatniej rozmowie wolał być ostrożny. Może i Meredith nie była taką choleryczką jak Tantris, ale bezpieczniej było uważać.
- Trzeba mieć wielką cierpliwość, żeby robić coś tak żmudnego. Prawie jak rodzicielstwo - zażartował - przy tym też trzeba mieć cierpliwość anioła.
- Wydajesz się być mało towarzyska - zaryzykował - wnioskuję to po wykonywanym zawodzie. Nie należy do szczególnie kontaktowych. Ktoś w końcu szyję suknie, a ty potem siadasz gdzieś i ją dokańczasz, w samotności? Jako to więc z Tobą jest?
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith pokiwała głową, zgadzając sie tym samym z Tristanem, może faktycznie lepiej będzie jeśli nie wtrąci już żadnej wzmianki o Lady Ais, w końcu wszystko musi wyjść naturalnie, poza tym, nie chciała po raz kolejny zepsuć ich rozmowy.
- Tak, najczęściej tak, lubię pracować w skupieniu i oczywiście, głównie są to suknie dla królowej, ale również szyję dla innych dam. – powiedziała ze szczerym uśmiechem, nie spodziewając się tego, że zainteresuje mężczyznę takimi kobiecymi zajęciami.
- Czasami potrafię siedzieć całymi dniami, jeśli suknia jest naprawdę wymagająca, wszystko robię ręcznie, a to dodatkowe godziny pracy. – wyjaśniła mu, było po niej widać, że naprawdę lubi to co robi.
- Kto mnie nauczył… To trochę trudne pytanie, ten mój zapał do szycia odkryto kiedy byłam jeszcze dzieckiem, kto wie? Może mam talent po swojej mamie? – zaśmiała się cicho i lekko wzruszyła ramionami. Nawet jeśli nie wiedziała skąd to się u niej wzięło, z należytym zaangażowaniem szlifowała swój talent.
- Cierpliwość jest przydatną cechą podczas tej pracy. – zaśmiała się również porównania do rodzicielstwa, choć miał w tym sporo racji. Z resztą cierpliwość była w cenie na wielu polach jeśli chodzi o życie.
- Ale wiesz? Co innego jest jak lubisz to co robisz, wtedy wszystko wydaje się takie prostsze, łatwiejsze. I przede wszystkim sprawia radość. – zakończyła z wesołym uśmiechem na twarzy, a jej spojrzenie zwrócone było do Tristana.
- Hm, może nie do końca, chociaż przyznam szczerze, że ja naprawdę lubię poznawać nowych ludzi, często na wyjazdach mam okazję do poznawania nowych istot, wiele ciekawych znajomości miałam okazję mieć, ale to głównie takie krótkie spotkania podczas zakupów. – zaśmiała się.
- Ale nie jestem też zupełną cichą myszką, o tym zapewniam. – dodała po chwili, faktem było to, że naprawdę lubiła te wypady po materiały, tkaniny… Były naprawdę pouczające i wzbogacały jej wiedzę nie tylko na temat kultur, ale i geografii.
- Lubię dawać innym radość, cieszy mnie to, kiedy widzę uśmiech na twarzy kobiety, która widzi swoją nową suknię… To jest takie nie do opisania. I to jest to co kocham w tym najbardziej. – pokiwała głową, a na jej ustach malował się wesoły uśmiech.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Chciał powiedzieć, że zdążył się już przekonać o tym, że wcale nie jest cichutką osobą, ale nie rzekł tego na głos. To mogłoby być źle zrozumiane, a wolał unikać kłótni. Nie wnikał też w to jak to się stało, że dziewczyna umie haftować, ktoś musiał ją tego nauczyć, talent to jedno, ale ktoś musiał pokazać jej ściegi, nici, te wszystkie zawijasy. Nie naciskał jednak, może nie chciała o tym mówić. Nie bardzo wiedział o co powinien zapytać. Wolałby żeby dziewczyna sama opowiedziała mu coś więcej o swoim charakterze. Może o podróżach, skoro jak wnioskował, wiele ich odbyła. Nie wyglądało jednak na to by Meredith chciała się otworzyć. Tristan poczuł nagle, że może zrobił błąd opowiadając jej tyle o sobie, może nie powinien, skoro ona mówiła tak niewiele. Zaczął wyrzucać sobie, że powiedział aż tyle obcej osobie. Po co to robił? Przecież to i tak nie miało sensu. Meredith przyszła go tylko przeprosić, a nie słuchać bzdurnych opowieści z jego życia. Wyszedł na użalającego się nad sobą durnia. Jak zwykle. Teraz pewnie mu współczuła i widziała kogoś komu wręcz współczuć należy. Czy on zawsze musiał robić z siebie kretyna.
- To na pewno przyjemne sprawiać komuś radość – rzekł.
- Ale trzeba też myśleć o sobie, o tym co sprawia radość tam po prostu, bez udziału innych – dodał.

Nagle drzwi do komnaty Tristana otwarły się z impetem.
- Przegląd czwartej kompani! Dalej Tristan, idziemy! – Edgar wszedł do pokoju jak do siebie i zażądał od Tristana natychmiastowego wstawienia się w pracy.
- Ach, Edgar, jak zwykle subtelny! – przywitał się z generałem z uśmiechem na ustach. Nie ruszały go takie akcje krasnoluda, on po prostu taki był, mówił krótko i wprost, a jak to nie wystarczało walił w mordę. Miało to swoje plusy i minusy.
- Pozwól – wstał z sofy – to moja przyjaciółka Meredith – wskazał na siedzącą na fotelu kobietę. Nie bardzo wiedział jak inaczej ją określić. Znajoma? To nie brzmiało dobrze. Dwórka? Też niekoniecznie. Określenie przyjaciel wydawało się najbardziej przyjemne i takie… naturalne.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

- Och to jest w tym naprawdę cudowne, pierwszymi osobami, które naprawdę uśmiechnęły się widząc moje dzieła, były Konity, które nas wychowywały. Opiekunki dostawały ode mnie takie małe haftowane serweteczki, jedna z nich, najstarsza, miała na imię Elaina, pokazała mi podstawowe rzeczy. A kiedy powoli uczyłam sie czytać, sama próbowałam zdobyć wiedzę. – powiedziała spokojnym tonem głosu.
- Taka praca uspokaja mnie, gdyby nie szansa jaką otrzymałam, nie wiem czy mój talent mógłby się tak rozwinąć, tutaj również zdobyłam więcej umiejętności. Nie raz sama musiałam coś wymyślić, kiedy na przykład coś źle zszyłam albo gdy ozdoby nie układały się tak jak było w zamyśle. – dodała po chwili, co jakiś czas zerkając w płomienie, które działały jak najlepsza hipnoza.

Aven chciała opowiedzieć mu jeszcze więcej, ale kiedy zaczęła, ktoś nagle wszedł do komnaty, na co Meredith aż podskoczyła i mocniej otuliła się pledem, kierując swoje spojrzenie na niespodziewanego gościa, którym okazał się krasnolud. Zaskoczona Aven spojrzała na Tristana, ten przywitał gościa z uśmiechem i lekkim żartem. Dziewczyna przełknęła ślinę i wstała ze swojego miejsca, kiedy mężczyzna przedstawił ją i to jako swoją przyjaciółkę! O dziwo to słowo właśnie sprawiło, że poczuła się całkiem miło.
- Dzień dobry. – skłoniła się uprzejmie, po czym spojrzała na Tristana.
- Nie będę Ci przeszkadzać. – powiedziała z uśmiechem, bo wyglądało na to, że mężczyzna będzie miał sporo zajęć. Mimo to nie ruszyła się z miejsca póki sam nie powie, że powinna wrócić do siebie. Może ciężko było przyznać się jej przed samą sobą, ale towarzystwo Tristana było całkiem przyjemne, kiedy tak nie warczał i nie ciskał się o byle słowo. Kto wie, może jeszcze kiedyś wypowie ten komplement na głos, lecz ubrany w milsze słowa?
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Meredith trochę się otworzyła i zaczęła opowiadać o sobie. Tristan już miał nadzieję, że może jednak nie zrobił z siebie takiego durnia jak myślał. Słuchał jej z uwagą i widział, że dziewczyna przestaje się krępować. Jednak rozmowę przerwał im huk otwieranych drzwi. W taki sposób wchodziła tylko jedna osoba. Edgar. Tristan uśmiechnął się, mimo swojej gwałtowności Edgar był jego dobrym przyjacielem.
W tym momencie z pokoju obok wybiegł jasnowłosy chłopiec. Musiał słyszeć otwierane drzwi i wiedzieć, że z takim hukiem wchodzi tylko Edgar.
- Edgar! – krzyczał wesoło chłopiec rzucając się w ramiona krasnoluda. Brodaty od razu chwycił chłopca i podniósł do góry, sadzając go sobie na jednym ramieniu.
- Idziemy zobaczyć jak się mają rycerze, idziesz z nami! – rzekł Edgar do chłopca.
- Idziemy! – cieszył się Elowen. Tristan tylko pokręcił głową. Doskonale wiedział, że nie odmówi chłopcu. Z resztą nie pierwszy raz szedł z nimi na przegląd wojsk. Edgar mówił, że będzie z niego świetny rycerz. A Tristan czuł, że to może być prawda. Elowena wyjątkowo fascynowało wojsko.
- Ach, Meredith – krasnolud spojrzał w końcu na dziewczynę, chciał dodać, że słyszał o niej niezbyt pochlebne rzeczy, ale tylko wysilił się na uśmiech.
- Witaj pani – dodał bardziej uprzejmie.
- Odprowadzę damę i zjawię się w koszarach – powiedział w końcu Tristan.
- Możesz wziąć Elowena, tylko nie dawaj mu toporów jak ostatnio – mężczyzna spojrzał groźnie na krasnoluda.
- Dobra, dobra – mruknął stary.
- Tak, dobra, dobra, będziesz mówił inaczej, jak młody odrąbie ci kawał nogi – żartował sobie z Edgarem, w tym samym czasie zakładając na nogi buty, które schowane były za sofą.
- Nic nie odrąbie – marudził Edgar.
- Odrąbie! – rzucił, jakby zupełnie z przypadku Elowen i wtedy wszyscy wybuchneli śmiechem. Nie dało się nie parsknąć słysząc dzieciaka mówiącego o odrąbaniu komuś nogi. Elowen zapewne nie do końca wiedział co rzekł, ale że wszyscy się śmiali, a on zawtórował.
- Widzisz! Mówiłem! – powiedział Tristan pokładając się ze śmiechu.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Od razu było widać, że obaj mężczyźni darzą się niezwykłą sympatią. To wynikało nie tylko z przyjacielskich docinek, ale również samej atmosfery między nimi. Posiadanie takiego przyjaciela, to największe dobro na świecie, to taki przyjaciel sprawia, że człowiek nie czuje się sam jak palec i zawsze ma do kogo się zwrócić.
Nie tylko ta dwójka usłyszała wchodzącego Edgara, zaraz z komnaty obok wybiegł mały Elowen wyjątkowo zafascynowany Edgarem i jak się okazało, również i wojskiem.
Meredith nie została powitana jakoś wylewnie, można nawet pokusić się na stwierdzenie, że odczuła chłód ze strony Krasnoluda, ale może to było tylko złudne wrażenie i próbowała dopowiedzieć sobie coś czego nie było? Jednak wszystko wskazywało na to, że musiał coś o niej wiedzieć, lecz kobieta nie miała pojęcia co to takiego było.
Temat szybko powrócił do celu wizyty Edgara, Elowen koniecznie chciał iść z krasnoludem i swoim ojcem na przegląd wojsk i Aven byłą w szoku, że małego to naprawdę interesowało!
Przez chwilę rozmyślała, że naprawdę nie dziwi się temu, że oboje darzą mężczyznę taką sympatią, odkąd wszedł do komnaty było jakoś tak sympatyczniej? Tristan nadal wesoło żartował, docinał, a kiedy Elowen nieświadomie włączył się do tych docinek, nawet Meredith roześmiała się wesoło, nie mogąc powstrzymać rozbawienia wywołanego przez tę sytuację.
- Wyrośnie z niego bardzo odważny rycerz. – spojrzała na Tristana ze szczerym rozbawieniem w oczach. Takie sytuacje sprawiały, że czuła się lepiej, była bardziej rozluźniona i przestała bać się widma ślubu, które przez moment zawisło nad jej głową.
Aven zdjęła pled z ramion i poskładała go równo, po czym odłożyła na fotelu, jej spojrzenie powędrowało do Tristana, który wcześniej wyraził wolę odprowadzenia jej do komnat. Nie chciała mu zabraniać, mógłby to kolejny raz odebrać nie tak jak trzeba, a nie było sensu psuć tego miłego spotkania niepotrzebną kłótnią.
Gdy Oboje byli gotowi do wyjścia, a Edgar zajął się chłopcem, odezwała się do mężczyzny, z którym spędziła całkiem miłe chwile.
- Jeśli chcesz przypilnować przyjaciela, to obiecuję, że nie zajmę Ci wiele czasu. Jego nogi w tym momencie są ważniejsze. – powiedziała wesoło i otuliła się swoim szalem.
- Cieszę się, że mogłam spędzić z Tobą takie miłe chwile, czasem brakuje mi takich momentów. – powiedziała szczerze, choć nie traktowała tego jak flirtu, po prostu była szczera, najczęściej mówiła to co myśli, choć czasem było to nie na miejscu.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Poczuł się mile zaskoczony słowami Meredith. Nie spodziewał się tego, ale dotknęła go prosto w serce. Od bardzo dawna nikt nie powiedział mu czegoś takiego. To było ważne, żeby komuś było miło w twoim towarzystwie. Nie mówił tego kobiecie, ale prawda była taka, że choć był dwa razy żonaty, żadna z żon go nie kochała. On całe życie kochał Tantris, a ona wyszła za niego tylko dla układu, teraz, po jej śmierci zaczęło go boleć to bardziej niż wcześniej. Kiedy żyła miał nadzieję, że jeszcze go pokocha, że kiedy urodzi się dziecko uda mu się sprawić, że zobaczy w nim kogoś więcej. Prawdopodobnie dlatego tak oschle podchodził do małżeństwa. W końcu nigdy żadna kobieta go nie kochała. Pewnie też dlatego tak łatwo zgodził się na umawiane małżeństwo. Miał doświadczenie w życiu z kobietami, dla których był tylko przyjacielem i nie miał już nadziei, że jakaś go pokocha. Kochanek nie posiadał w ogóle, nie miał ich ani nigdy wcześniej, ani teraz. Dlaczego? Bo uważał, że to mu uwłacza. Posiadanie kobiety, która przychodzi w nocy tylko po to żeby mógł ulżyć żądzy było niesmaczne. Uważał, że nad czymś takim idzie zapanować. Nie to, że nie miał potrzeb, miał, oczywiście, że miał, ale traktowanie kobiety jak przedmiotu by sobie ulżyć było żałosne. Po ślubie nie dotknął nawet Tantris. Ona była już wtedy w ciąży z Ronanem, a Tristan uznał, że będzie z nią tylko wtedy kiedy ona będzie tego chciała, że mimo małżeństwa zaczeka, aż Tris coś do niego poczuje. Jednak Tantris nie zdecydowała się na ten krok, a potem umarła. Tristan już nawet nie pamiętał kiedy ostatnio miał kobietę.

- Dziękuję, to bardzo miło, też się cieszę, że przyszłaś – uśmiechnął się łagodnie do dziewczyny. Wcześniej starał się nie przyglądać jej twarzy, żeby nie narażać się na niepotrzebne myślenie o niej. Ale teraz spojrzał na nią z ciekawością. Była naprawdę śliczna, piękne fiołkowe oczy uśmiechały się teraz serdecznie, lekko różowe policzy ozdabiały twarz, a jej uśmiech był taki… odświeżający, nowy, lekki, jakby miał dodawać otuchy.

Zanim wyszli Tristan ściągnął z fotela pled, którym była przykryta Meredith. Zdjęła go przed chwila, by oddać. Jednak Tristan miał co niego inne plany.

Podszedł do Meredith, stanął za nią i okrył pledem. Tkanina opadła na jej ramiona, a Tristan pochylił się nad kobietą tak, że jego klatka piersiowa na moment dotknęła jej pleców i zarzucił poły tkaniny na klatkę piersiową kobiety.
- Korytarze się zimne. Proszę, zostaw go sobie, może będzie ci cieplej.
Kiedy ciemnowłosy odprowadzał dwórkę nie trzymali się pod ręce. Tristan nie chciał, żeby pled nie spadał z ramion zmarzniętej kobiety. Doglądał go co prawda bardzo często pilnując, czy Meredith nie marznie. Jakoś wzbudzała w nim instynkt opiekuna, dlatego troszczył się o nią. Oczywiści nie przesadnie, bo pewnie wtedy dostałby po gębie.
- Jesteśmy – rzekł spokojnie i uśmiechnął się.
- Dobrego dnia panienko Meredith – pożegnał się z dziewczyną i ruszył w swoją stronę
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Zakończenie tego spotkania było równie przyjemne jak jego przebieg. Tristan również podziękował jej za przybycie, zrobił to w taki miły i uprzejmy sposób, że przez dłuższy czas zastanawiała się gdzie jest mężczyzna, którego poznała jakiś czas temu. Tamten przecież był taki oschły, niemiły, aż chłód bił od niego, a teraz? Nawet przyglądał się jej z ciekawością, co zmusiło ją do odwrócenia spojrzenia, choć nie dlatego, że było to niemiłe, wręcz przeciwnie, nie przywykła do czegoś takiego.
- Czyli jednak nie jest z nami tak źle. – zaśmiała się cicho, bo po tamtym spotkaniu, kto by pomyślał, że w ogóle będą w stanie spędzić ze sobą czas i to tak miło. To oblicze Tristana było naprawdę miłe, Mededith była w ciężkim szoku, że okazał się tak ciepłą i troskliwą osobą.

Punktem kulminacyjnym tej jego uprzejmości, która niejedną kobietę zwaliłaby z nóg był moment, w którym mężczyzna po prostu podszedł do fotela i zabrał pled, który wcześniej został tam odłożony przez Aven. Bez żadnych ceregieli, Tristan podszedł do niej od tyłu i otulił jej ramiona. Kobieta poczuła jego bliskość, czuła dotyk jego ciała na swoich plecach. Był taki ciepły i silny… Meredith zarumieniła się lekko, bo sama do czynienia z mężczyznami nie miała, ale o tym wiedzieć póki co nie musiał.
Tristan zadbał o to, by nie poczuła ani odrobinki chłodu, co było bardzo miłe z jego strony.
- Dziękuję, na pewno będzie mi przyjemnie ciepło. – powiedziała i spojrzała na niego z uśmiechem. Później oboje ruszyli do komnat Meredith, przez cały czas mężczyzna dbał o to, by było jej dobrze, by nie zamarzła na korytarzach, Aven zupełnie nie przywykła do tego, że jakiś mężczyzna dba o nią aż tak, ale to wcale nie było takie złe, bo przy tym wszystkim nie naruszał żadnych granic i nie zasypywał jej nadmiernością takiej troski.
- Dziękuję za odprowadzenie. – ukłoniła się lekko, ale na jej ustach zagościł uśmiech.
- Również życzę miłego dnia i proszę na siebie uważać. – powiedziała jeszcze, a później Tristan odszedł do swoich obowiązków.
Dwórka weszła do komnaty, nie zdjęła nawet pledu ze swoich ramion. Tym razem jej humor był całkiem dobry, wcale nie żałowała tego spotkania, ba, nawet mogłaby pokusić się na kolejne. Tristan okazał się być całkiem sympatycznym mężczyzną, choć na początku nic na to nie wskazywało. Po tym spotkaniu nawet widmo kary nie było tak straszne, a ślub? Nawet nie myślała o nim, skupiła się na znajomości i po prostu, może będzie z tego przyjaźń? Aurora miała rację, Aven naprawdę była wdzięczna za otworzenie jej oczu.
Meredith podeszła do stolika, przy którym zawsze pracowała, w planach miała dokończenie sukni, dnia było jeszcze całkiem sporo, więc może nawet uda się jej zdążyć przed zmrokiem.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

W koszarach.

- I? - zapytał Edgar.
- Co i?
- Ais powiedziała, że ta mała jest pyskata i impertynencka i że nie chcesz jej znać, a teraz widzę, że jednak przesiaduje u ciebie w komnatach.
- Nie przesiaduje, przyszła przeprosić.
- Czyli jednak pierwsze spotkanie wyglądało tak jak opisywała Ais.
- Nie wiem co mówiła ci Ais, ale pewnie tak. Nie było przyjemnie.
- To czemu przyjmujesz tą pyskulę?
- Edgar, przestań - warknął ciemnowłosy - bardzo cię proszę, nie mów tak o niej.
- Wzięło cię co? - zaśmiał się ochryple krasnolud.
- Nie, nie wzięło - skwitował Tristan.
- Tak, tak, mówisz jedno, myślisz drugie, starego woja nie oszukasz.
- Edgar... - mruknął w odpowiedzi mężczyzna.
- No to wzięło cię, czy nie?
- Nie - odparł Tristan - ale myślę, że by mogło.
- Ho! Ho! "By mogło" - krasnolud ewidentnie był dziś zaczepny. Chociaż on w ogóle bywał zaczepny i może dlatego tak bardzo lubili się z Tristanem. Edgar był podobny do Ellestilla, choć miał znacznie lepsze poczucie humoru, które odpowiadało Tristanowi.
- Nie wiem tego na pewno, ale jest bardzo ładna i w dzisiejszej rozmowie okazała się niezwykle miła. Umie słuchać, a dziś niczego nie oceniała, po prostu była. I może nawet sama powiedziała by mi coś więcej o sobie, ale akurat przyszedłeś.
- Zamierzasz się z nią jeszcze spotkać? - spytał krasnolud.
- Tak, myślę, że tak. Tu już nie chodzi o małżeństwo, ale o to, że tak naprawdę i szczerze rozmawiam tylko z Tobą. Ais... powiedzmy, że wie sporo, ale nie jestem jej pewny, wiem, że są rzeczy o których jej powiedzieć nie mogę.
- A Laura i Leonard? - spytał. Laura i Leonard byli rodzicami Eleny, brązowowłosej dziewczynki, która spędzała czas z Elowenem.
- To przyjaźń czysto szlachecka. Wymieniamy uprzejmości, ale nic poza tym.
- Jest bardzo ładna, przyznaję - Edgar rzecz jasna miał na myśli Meredith - Może masz rację, przydałby ci się ktoś z kim możesz porozmawiać.
Edgar, kiedy było trzeba potrafił być poważny. Znał już trochę Tristana i żałował, że jest sam. Już nie chodziło o to, że dzieci potrzebowały matki, ale o to, że Tristan nie potrafił się otworzyć, a każdy potrzebował przyjaciół. Rzecz jasna w głębi ducha krasnolud chciał, żeby z tej znajomości było coś więcej. Tristan był zbyt samotny, nie zasługiwał na to. Nie zasługiwał na taki los. Stracił dwie żony, ale nie to było najgorsze. Edgar wiedział jak sprawa miała się z Tantris, że Prim nie była jego, że Tantris wyszła za niego za mąż tylko dlatego, że nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa z Ronanem. To było w tym wszystkim najsmutniejsze. Tristana nie kochała do tej pory żadna kobieta, mimo tego jak bardzo on poświęcał się i na ile się godził.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Przez większość czasu Meredith siedziała nad dokańczaniem stroju, przez ten okres nie myślała o niczym, oczyściła swój umysł, skupiając się na tym, by wszystko był jak należy. Kiedy dokończyła swoje nowe dzieło, wstała z krzesła i przeciągnęła się, a pled, który miała na ramionach upadł na podłogę. Aven spojrzała na niego, po czym pochyliła się i podniosła, lekko mnąc go w rękach rozmyślała o spotkaniu z Tristanem. Całkiem przyjemnie było siedzieć z nim w tej ciepłej komnacie, gdzie mogli napić się herbaty, poza tym okazał się zupełnie innym człowiekiem, niż za pierwszym razem, do tego jego dzieci były tak kochane, a on był im oddany bez reszty. Dwórka miała okazję by zobaczyć go w roli ciepłego, dobrego mężczyzny, który kocha swoje dzieci i nieba by im uchylił, dał wszystko to co najlepsze byleby były szczęśliwe.
Czy pokochałaby go? Tego nie była w stanie stwierdzić, możliwe, że tak. Jednak jeszcze nie myślała o małżeństwie. Mimo wszystko cieszyła się z tego, że posłuchała Aurory, zmiana podejścia do Tristana naprawdę wiele dała i pomogła jej poprowadzić to spotkanie tak, jak powinno być już od samego początku. Kobieta ponownie zarzuciła pled na swoje ramiona i otuliła się nim ciepło, na jej ustach pojawił się lekki uśmiech, bo może właśnie udało się zapoczątkować coś wyjątkowego? Nie miała wielu przyjaciół, a Tristan mógł nim zostać, miał wszelkie predyspozycje do tego, może on myślał podobnie?
Meredith usłyszała pukanie do drzwi, byłą przekonana, że to żadna z dwórek, bo one po prostu wchodzą, dlatego od razu podeszła do drzwi i otworzyła je. Przed nimi zobaczyła mężczyznę średniego wzrostu, który trzymał coś w dłoniach.
- Pani. – skłonił się uprzejmie, po czym wyciągnął do niej dłoń, w której trzymał list.
- To dla pani. – powiedział miłym głosem ,ale przy tym był całkiem poważny. Zaskoczona dwórka zabrała list i powoli odpieczętowała. To co przeczytała niemal zwaliło ją z nóg i zaszczyciła mężczyznę zaskoczonym spojrzeniem, mając przy tym lekko rozchylone wargi. Na karteczce, całkiem zgrabnym pismem widniały słowa:

"Meredith,
Wybieram się do mojego dworu za miastem. Byłoby miło gdybyś zechciała mi towarzyszyć.
Tristan."

- Proszę zaczekać. – powiedziała nagle i pobiegła do stolika, gdzie powinna mieć jakieś arkusze papieru, znalazła w końcu niewielką karteczkę, może to nie było w zbyt dobrym guście, ale postanowiła odpowiedzieć właśnie w ten sposób.
Na liściku pojawiły się takie oto słowa:

„Tristanie,
Bardzo dziękuję Ci za tak zaskakujące zaproszenie. Z przyjemnością będę Ci towarzyszyć.
Meredith.”

Pisała te słowa nieco dłużej niż osoba władająca tą zdolnością o wiele lepiej, ale w końcu złożyła liścik i pobiegła do mężczyzny, któremu przekazała odpowiedź. Ten skłonił się, Aven również pożegnała go i po chwili zamknęła drzwi, nie wierząc w to, że zgodziła się na tak szalony pomysł.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Po przeglądzie kompanii Tristan udał się do swojego gabinetu. Musiał wypisać kilka dokumentów, które były niezbędne po takim przeglądzie. Myślami jednak ciągle uciekał do rozmowy z lawendowooką. Miał silne poczucie, że powinien coś zrobić, żeby ich spotkanie nie było jednorazowe. Ona przyszła go przeprosić i przeprosiła, więc zapewne więcej by się nie spotkali. Tym razem on musiał wyjść z jakąś propozycją. I prawdę mówiąc bardzo zależało mu na tym by Meredith go nie zapomniała...

Godziny mijały, a Tristan żmudnie wypełniał niezbyt ciekawe dokumenty. Jedna ze służek międzyczasie przyniosła mu herbatę. Na zewnątrz zmierzchało. Mężczyzna musiał zapalić świece, by widzieć co pisze. Ciągle nęciły go myśli o jasnowłosej dwórce. W końcu wstał od biurka i zaczął przechadzać się po komnacie w tę i z powrotem. Nie mógł się zdecydować, czy powinien wysłać do niej wiadomość, czy nie. A może było za wcześnie? Przecież widział się z nią w południe - powinien zaczekać. Miał jednak silne poczucie, że myśli nie przestaną go męczyć póki czegoś nie zrobi. Co miał do stracenia? Właściwie nic. Przecież ledwo ją znał, lepiej było dostać odmowę kontaktów teraz, niż kiedy zacznie myśleć o niej inaczej niż jako znajomej, z którą miło spędził czas.

Edgar od jakiegoś czasu wiecznie narzekał, że Tristan nie odwiedza swojego dworu. Mężczyzna zdawał sobie sprawę, że powinien doglądać posiadłości i że ma wielkie szczęście iż ją otrzymał, lecz nie miał serca by odwiedzać to miejsce. Było puste i smutne. Mieszkali tam tylko i wyłącznie służący, którzy zajmowali się posiadłością. Tristan wiedział, że powinien już dawno się tu przeprowadzić, ale naprawdę nie miał ochoty. Nie widział siebie w murach przepełnionych ciszą. Uznał jednak, że jeśli ma odwiedzić to miejsce, to może tym razem nie sam. Dłuższą chwilę bił się z myślami. Jednak w końcu znów usiadł przy biurku, wyciągnął czystką kartkę i napisał na niej krótką notkę, po czym złożył ją i zapieczętował. Wezwał sługę i kazał zanieść liścik Meredith.

Nie spodziewał się szybkiej odpowiedzi, dlatego nie napisał kiedy zamierza wyruszać. Uznał, że jeśli zechce mu towarzyszyć poinformuje go o tym na przykład rano, lub za parę dni. Usiadł więc ponownie za biurkiem i zaczął sprawdzać wypisane niedawno dokumenty. Był bardzo skrupulatny w pracy i nie znosił pomyłek, zwłaszcza na własnych pismach. Minęło może pół godziny, a usłyszał pukanie do drzwi.
- Wejść - rzucił od niechcenia. Do komnaty wszedł sługa, któremu wcześniej dał liścik. Zobaczył, że mężczyzna niesie w dłoni złożoną kartkę. Poczuł nagły przypływ beznadziei i smutku. Odesłała jego wiadomość... No tak mógł się tego spodziewać, co on sobie myślał... Dręczył się w myślach.
- Odpowiedź - rzekł służący. Tristan zmarszczył brwi z niedowierzaniem i wyciągnął rękę po kartkę.
- Zaczekaj - rzekł do sługi otwierając liścik. Ulżyło mu. Nie mógł czekać i od razu napisał odpowiedź.

"Wyjeżdżam za dwa dni w południe. Będę czekał przy stajniach.

Tristan"

Złożył kolejną kartkę i kazał zanieść ją słudze do Meredith.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka była dziwnie podekscytowana propozycją Tristana, chodził tam i z powrotem nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Ale co wprawiło ją w taki nastrój? Możliwość rozwinięcia tego spotkania w coś większego? W przyjaźń, której tak potrzebowała? W końcu człowiek nie jest stworzony po to, by żyć w samotności. Jedna wiadomość od Tristana i tyle radości, ciekawe co by zrobił gdyby o tym wiedział. A może popełniła błąd, że odpisała tak szybko? Może to nie było w dobrym guście i było takie… Łatwe? Ale przecież niczego więcej jej nie proponował, to tylko wspólny wyjazd i może być spokojna, że niczego złego z tego nie będzie. Meredith była tak naładowana energią, że wysprzątała cały stolik, przy którym pracowała, zaczęła nawet układać rzeczy przydatne przy szyciu, kiedy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Od razu spojrzała w ich stronę i czym prędzej ruszyła, by je otworzyć. Przed nimi stał ten sam mężczyzna, który wcześniej przyniósł jej wiadomość, tym razem przywitała go wesołym uśmiechem, co mogło wyglądać jakby czekała na ten liścik niczym zakochana w Tristanie. Aven zabrała karteczkę i odczytała wiadomość. Więc to już za dwa dni!
Postanowiła odpisać jeszcze, może to sprawi mu radość? Właściwie… Nigdy nie dostawała takich listów. Raz dwa naskrobała na czystym kawałku papieru:

„ W takim razie spodziewaj się mnie. Może wytrzymasz ze mną nieco dłużej.

Meredith.”

Zaśmiała się do siebie i od razu złożyła karteczkę, po czym wręczyła ją oczekującemu słudze. Pożegnała się z nim uprzejmie, po czym zamknęła drzwi. W co się wpakowała? Tego jeszcze nie wiedziała, ale zapowiadało się ciekawie.


Dwa dni później.

Meredith miała wrażenie, że momentami czas dłużył się nie do zniesienia. Cóż, musiała przyznać przed samą sobą, że naprawdę czekała na ten wyjazd z Tristanem. Po pierwsze, będzie miała okazję poznać go lepiej, może nawet od innej strony, a po drugie, będzie miała również okazję by zobaczyć jego dwór, a to na pewno będzie całkiem ciekawym doświadczeniem. Czas zabijała robieniem kolejnych ozdób, przygotowywaniem materiałów… Jej myśli krążyły wokół mężczyzny, który zrobił na niej miłe wrażenie. Ale co będzie dalej? Czas pokaże.

W końcu nadszedł ten wyczekiwany czas, w którym musiała przygotować się do wyjazdu. Zima była mroźna, więc nie mogła pozwolić sobie na jakąś zwiewną sukienkę, poza tym, podróż na pewno odbędzie się konno, więc powinno być jej wygodnie. Niewiele zwlekając zaczęła przebierać się w coś ciepłego, założyła ciepłe, wełniane pończochy, nawet pokusiła się na ciepłą halkę, by nie rozchorować się podczas podróży. Co do reszty stroju, wybór padł na sukienkę wykonaną z warstw grubszych materiałów w odcieniach brązu i zieleni, do tego włożyła płaszcz z futrem, które szczelnie otulało szyję. Całości dopełniła jasna, futrzana czapka, wręcz idealna na taki mróz, a na dłoniach kobiety znalazły się rękawiczki. Meredith spojrzała na swoje odbicie w lustrze, poprawiła sukienkę, płacz i kaptur, po czym uśmiechnęła się lekko. Była gotowa do tej niecodziennej podróży.

Zadowolona ruszyła raz dwa do umówionego miejsca, byłą naprawdę podekscytowana i nie mogła doczekać się wyjazdu. Aven skierowała swoje korki w kierunku stajni, już z jakiejś odległości dostrzegła Tristana, który rozmawiał z kimś, na sam widok mężczyzny, na jej ustach pojawił się uśmiech i od razu przyspieszyła korku.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan stał przed stajnią i rozmawiał z kawalkatorem, mistrzem jeździectwa, który zajmował się trenowaniem koni w królewskiej stajni. Mężczyzna miał około czterdziestu lat, ale był smukły i wysportowany. Miał na sobie futrzany płaszcz, długie, granatowe spodnie i czarne kozaki obszywane futrem. Wyglądał niezwykle elegancko. Kawalkatorów w zamku było kilkoro. Król cenił sobie konie, a co za tym szło, ich treningi. Wierzchowce sprowadzano do Rodendronii nawet z Nandan-Theru, który przecież słynął z najlepszych w Alaranii koni.

Sam Tristan ubrany był jednak dużo lepiej niż kawalkator. Od razu widać było, który z nich jest szlachcicem. Miał na sobie płaszcz z srebrnego futra o długim włosiu. Spięty pod szyją złotymi, ciężkimi broszami. Ciemne włosy zaplecione w warkoczy przylegający do głowy i zawiązane mocno czarnym rzemieniem. Grzywkę zagarniętą miał na tył głowy, odsłaniał więc całe swoje oblicze. Futrzaną czapkę trzymał w rękach, na które nałożono czarne, grube rękawice. Na nogach zaś miał ciemnobrązowe kozaki sięgające za kolano, mocno związane kilkoma rzemieniami wokół łydki, tak by śnieg nie dostawał się do środka.

Mężczyzna usłyszał chrupanie śniegu pod czyimiś stopami i odwrócił się. Na jego ustach pojawił się wielki, szczery uśmiech. Przyszła. Odetchnął z ulgą. Ciągle bał się, że jednak się rozmyśli. Ale jednak przyszła. Aż sam nie mógł uwierzyć w to jak bardzo się ucieszył.
- Meredith - uśmiechnął się raz jeszcze witając z kobietą. Tym razem ominął formułki grzecznościowe. Chwycił jej dłoń i pochylił się, jakby całował ją w rękę. Jednak gdy kobieta miała zimowe ubranie i rękawiczki należało jedynie pochylić głowę.
- Bardzo ładnie wyglądasz - dodał, choć nie miał pojęcia czy powinien.
- To Lawrenc - przedstawił dwórce kawalkatora.
- Lawrenc, to panienka Metredith - trener ukłonił się i przywitał z kobietą.
- Panienko - rzekł grzecznie.
- Cieszę się, że cię widzę - dodał Tristan, gdy Lawrenc już się przywitał.
- Gotowa do drogi?
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Już z daleka dostrzegła to, że Tristan wygląda tak bardzo.. dostojnie? Tak wyróżniał się na tle innych, aż dziwnym był fakt, że nikt go nie pokochał, bo przecież nie był złym człowiekiem ,a do tego prezentował się całkiem niczego sobie. Meredith westchnęła cicho, bo to wydawało się jej całkiem dziwne i nieco przykre.

Mężczyzna zauważył ją, na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, od razu odwzajemniła ten gest, idąc w jego stronę i starając się nie wywinąć orła na skrzypiącym śniegu.
- Dzień dobry, Tristanie. – powiedziała wesoło, bo takie przyjemnie powitanie z jego strony, było naprawdę miłe. Ktoś ucieszył się na jej widok, a do tego naprawdę nie przywykła, nie zawsze widziała takie uśmiechu na ustach ludzi, których spotykała, a prostując – na ustach mężczyzn.
Tristan ponownie przywitał się z należytym szacunkiem, na co uśmiechnęła się wesoło, a po chwili mogła również usłyszeć komplement.
- Dziękuję, bardzo mi miło. – podziękowała za te miłe słowa, a jej spojrzenie przesunęło się po ubraniu Tristana, musiała przyznać, że naprawdę wyglądało imponująco, przynajmniej w jej oczach.
- I nie tylko ja dziś ładnie wyglądam. – posłała mu uśmiech, po czym spojrzała na mężczyznę, który został jej przedstawiony.
- Dzień dobry. – powiedziała uprzejmie, na jej twarzy wciąż gościł uśmiech, tak bardzo cieszyła się z podróży, poza tym, dawno nie miała okazji by jeździć konno!
- To dobry znak, biorąc pod uwagę pierwsze spotkanie. – zaśmiała się, bo to naprawdę było tak odmiennym doświadczeniem, kto by pomyślał, że w ogóle spotkają się po tamtym razie, pewnie sami wyśmialiby osobę, która powiedziałaby im wtedy, że wybiorą się gdzieś razem.
- Cieszę się, że zechciałeś zabrać mnie ze sobą. – powiedziała szczerze, bo nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wielką przyjemność sprawił jej tym gestem.
- Jestem gotowa, wręcz nie mogę się doczekać. – odezwała się do niego, choć może nie powinna pokazywać mu jak bardzo się cieszy.
- Daleka droga przed nami? – zapytała po chwili, ale wcale nie przeraziłaby się gdyby musieli jechać przez długi czas, przynajmniej miała okazję na kolejne wyrwanie się z tego miejsca, a naprawdę lubiła podróże.
Zablokowany

Wróć do „Żelazna Twierdza”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości