Kéytha się ucieszyła. Nowa sukienka, specjalnie na tak dostojne wydarzenie, w dodatku za darmo i specjalnie dla niej. Tak, wykreował jej się jej własny, indywidualny plan. Chce czuć na sobie rozbierające, pożądliwe spojrzenia wszystkich mężczyzn na zabawie. Doskonale wiedziała, że jest to możliwe.
Tak bardzo zaaferowały ją plany na dzisiejszy wieczór, że gdy otrząsnęła się i zobaczyła brudną, zatęchłą uliczkę zawszonych i zaniedbanych bezdomnych omal nie spadła z konia. Dopiero po chwili zrozumiała na co czekają.
Po zaledwie kilku minutach podszedł do nich podobny do innych w okolicy facet i zaprosił ich. "
Dziewka?!" oburzyła się Ayaka. "
Zabiję go, zabiję, zabiję, zabi... ".
— Dla pani po prostu Christian. — Znowu Hikaru obudziła się z transu nienawiści do kamerdynera, gdy ubrany na biało pracodawca się przywitał. Kotka zebrała się na słodki uśmiech i lekko dygnęła.
— Ayaka — powtórzyła po Ragnexie.
Wyraźnie Popiołek znał się z panem Hansenburgiem, więc Kéytha starała się nie wtrącać podczas rozmowy o planie działania, rozkładzie pomieszczeń, wart i tym podobnych. Rzeczy taktyczne, wyraźnie już opracowane, pozostawiała Ragowi. I choć słuchała każdego słowa bardzo uważnie, wiedziała, że jej rola będzie inna. To ona będzie musiała uwieść właściciela złotej maski, pozbawić go ubrań, zabawić się (o ile będzie tego wart), a potem zabić i zabrać łup. Kto wie, może w sypialni będzie więcej ciekawych przedmiotów ponad maskę...
Nadal jednak nie znali tożsamości swojego głównego celu. Znali tylko parę cech szczególnych: długa broda, siwe włosy do kostek, szkarłatny płaszcz i znamię lub tatuaż na dłoni.
— Trzeba będzie zmusić go do toastu. Biorę to na siebie — zapewniła wreszcie się wtrącając. Była niemal pewna, że mężczyzna jej nie odmówi. Nie spotkała się jeszcze z takim, który byłby w stanie jej czegokolwiek odmówić. Więc jak zaprosi go do sypialni...
Od Christiana dostali jeszcze szczegółowe wytyczne co do samego celu. Pan Hansenburg nie chciał robić nadmiernego zamieszania, wolał dyskrecję, dlatego poprosił, aby odzianego w szkarłatny płaszcz faceta zabić na stronie tak, aby nikt tego nie zobaczył od razu.
— To też zapewne będzie moja rola. Zaciągnę go do sypialni, a po niewinnej przygodzie poproszę, aby otworzył balkon pod pretekstem, że zrobiło się gorąco. Pod tym właśnie balkonem będzie już musiał czekać mój przyjaciel. — Wskazała na Ragnexa. — Szybko go załatwisz i wejdziesz do pokoju. Wtedy już się łatwo będzie zmyć. Tylko nie omiń tego momentu, bo nie zamierzam być cicho — rzuciła Piekielnemu perwersyjne spojrzenie.
~~***~~
Po niecałej godzinie narady Christian podniósł się znad stołu, na którym leżał plan apartamentu możnowładcy wraz z całym budynkiem balu i obrzucił Ragnexa i Kéythę roześmianym spojrzeniem. Spojrzeniem przyjacielskim. Najwyraźniej znał się z Łowcą Dusz o wiele dłużej i lepiej, niż Hikaru przypuszczała początkowo.
— Do wieczora jeszcze sporo czasu! Macie tutaj sakiewkę monet, dysponujcie nimi jak wam żywnie się podoba, a jeśli zabraknie to dołożę! Od teraz róbta co chceta, byleby późnym wieczorem znaleźć się pod tym adresem. — Hansenburg podał parze zaproszenia oraz liścik z dokładną drogą pod apartament. — Miłego czasu życzę — dodał i odprowadził gości pod drzwi.
— Do zobaczenia jutro rano w umówionym miejscu. Nie zawiedzie się pan — pożegnała się Ayaka, dygnęła jak przystało na kobietę (przy okazji jej lewe uszko lekko położyło się po sobie) i oddaliła się wraz z Ragnexem.
To było jej pierwsze tak duże zlecenie. Na tyle poważne, z tak ogromną nagrodą pieniężną, że Natsuki nie potrafiła opanować swoich rozhulanych emocji. Nie mogła się doczekać po prostu wieczora. Ale przed nią skrzyła się właśnie jeszcze jedna wspaniała wizja: zakup sukni i maski.
— Chciałaś sobie kupić sukienkę, wybrać się do krawca z tobą? — Ragnex uśmiechnął się w stronę Kéythy zakładając jednocześnie kaptur. — To jak?
— Jasne! Tak, tak tak! — krzyknęła rozradowana z uśmiechem podskakując jak mała dziewczynka. — A potem pójdziemy załatwić tobie smoking! — Tyknęła go w czubek nosa tak delikatnie, że niemal pieszczotliwie. — To będzie wspaniały wieczór! — krzyknęła zwracając na siebie uwagę wszystkich brudnych bezdomnych w całej uliczce i wykonała piękny piruet wokół własnej osi z rozłożonymi rękoma na boki, podniesioną twarzą ku niebu i zamkniętymi powiekami. Ragnexa ucieszył widok tak roześmianej Ayaki.
~~***~~
— Tę! Albo nie, tę! O, o, o, ta jest najlepsza! A może jednak ta?! — wołała Kéytha biegając pomiędzy wystawami u krawca. Defibr, nazwał się właściciel sklepu, twierdził, że jest najlepszy w swoim fachu w całym Valladonie. Kéytha jednak doskonale zdawała sobie sprawę, że każdy z krawców by to samo powiedział o sobie, więc nie zwracała uwagi na jego słowa, a raczej na jego dzieła, kreacje i suknie. A w sklepie miał ich całe mnóstwo. Kotołaczka lawirowała pomiędzy materiałami, każdą suknię zdejmując i przykładając do siebie, aby zadać pytanie Ragnexowi jak wygląda. Nim jednak Popiołek zdążał odpowiedzieć ta już odkładała tę w dłoniach na miejsce i skakała do następnej upatrzonej.
Po kilkudziesięciu dobrych minutach zarówno Łowca Dusz, jak i Defibr byli zmęczeni, a Natsuki właśnie zwalniała tempa i co rusz wracała do oglądanych wcześniej kreacji.
— Może jednak ta? — Tym razem Kéytha postanowiła na serio przymierzyć sukienkę z gorsetową górą i ciężkim, falowanym dołem wyciętym od przodu. — Chodź, pomożesz mi to zawiązać! — rzuciła i nim Ragnex zdążył zaprotestować, kotka już ciągnęła go za rękę do przymierzalni. Niemal siłą wrzuciła go do kabiny, weszła tuż za nim i zasunęła kotarę. Natychmiast też zaczęła zrzucać z siebie podniszczone podróżą ubranie, zupełnie nie zważając na nikłe protesty Popiołka, który chyba starał się być twardy, ale jakoś mu to nie wychodziło. Przynajmniej nigdzie indziej poza spodniami. Po chwili Ayaka stała przed nim w niepoprawnie ciasnej jak na dwie osoby kabinie, niemal wtulona, jedynie w czerwonych majtkach, zaś jej uwolniony biust lekko falował z każdym jej przyspieszonym oddechem.
— Te, Ragnex, opanuj swoje zwierzęce instynkty — zaśmiała się szczerze z przyjaciela. — I pomóż mi to założyć.
Po kilku minutach szamotaniny zza kotary przebieralni wyszła Natsuki w pięknej, czarno-czerwonej sukni z gorsetem i wyciętym przodem dolnych falban*. Zaraz za nią wygramolił się Piekielny z kolorem twarzy bardzo zbliżonym do tego, który reprezentowała wymarzona kreacja kotki.
A suknia faktycznie leżała doskonale wyraźnie podkreślając krągłe atuty dziewczyny, jej długie nogi i zgrabną sylwetkę. Nawet sam Defibr na chwilę się zapatrzył w zmiennokształtną, choć już wiele modelek w swoim życiu widział. Nawet uszka na głowie i ogon wychylający się spod materiału z tyłu podkreślały jej pozę, drapieżność i urodę.
— No, teraz brakuje jeszcze tylko maski — uśmiechnęła się Kéytha do krawca, który potrząsną głową na boki jakby chciał odgonić nieprzyzwoite wizje i myśli ("
Na pewno wyobrażał sobie mnie w swoim łóżku..." rozradowała się w duchu zmiennokształtna do siebie) i podbiegł do regału zakrywającego całą jedną ścianę. Okazał się być ogromną szafą, wręcz garderobą. Etykietki z cenami po prostu powalały, ale dla Hikary cena nie grała roli. Skoro Christian za wszystko płaci...
Defibr zaczął pokazywać kotołaczce różne maski na bale, ale większość natychmiast odrzucała nawet bez przymierzania. Po kolejnych żmudnych dwudziestu minutach zmęczony krawiec z pomocą Kéythy wybrał trzy różne nakrycia twarzy. Po długim kwadransie ich przymierzania przed lustrem, rzucania różnych min, puszczania oczek i uśmiechów wybór wreszcie padł na prostą, czarną maskę zakrywającą tylko nos i twarz wokół oczu*. I ponownie uszka tylko podkreślały to, jak bardzo tak drobny dodatek pasuje do ciała i kreacji Hikaru.
— Jestem gotowa — uśmiechnęła się łapiąc za flakonik damskich perfum leżący na blacie krawca. — Niech pan doliczy do rachunku, mój kochany płaci — skłamała słodko chowając flakonik perfum do torebki będącej kompletem do sukni. Ragnexowi nie zostało już nic więcej ponad wydobycie mieszka z ruenami od Christiana i zapłacenia za zakupy, które nie należały do tanich.
Wyszli ze sklepu i skierowali się na drugą stronę drogi, gdzie mieścił się męski krawiec i sklep ze smokingami.
— Teraz twoja kolej — powiedziała spokojnie Kéytha i weszła do sklepu przed Ragiem, który przytrzymywał jej drzwi.
Kotka czuła się wspaniale w nowej sukni. Była nie tylko idealnie skrojona, ale niemal doskonale dopasowana akurat do jej ciała. Nie rozumiała, czy to przez fakt magii, czy po prostu olbrzymich umiejętności krawieckich Dafibra, ale nie zaprzątała sobie tym zbytnio głowy. Całe to zlecenie było jak na razie samą przyjemnością: zakupy na koszt pracodawcy, bal, zabawa, tańce, jedzenie, potem szybkie i łatwe morderstwo połączone z kradzieżą złotej maski i powrót po wynagrodzenie. Same plusy, żadnych niebezpieczeństw. A tak przynajmniej wydawało się niedoświadczonej Kéythcie...
______________________