Menaos[Menaos i okolice] Przerwa w dostawie

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Awatar użytkownika
Kalis
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kalis »

Nie spodziewał się po tym krysztale zbyt wiele. No, ale próba była dobra. Kalisowi jakoś bardzo podobała się ta płaszczka. W końcu co to robi w jakiejś jaskini? Co prawda na dole jest chyba jakaś rzeka, ale mimo wszystko... Udało się odnaleźć jakiś niełamliwy stalagmit, który mógłby nawet się przydać. Słysząc reakcję alchemiczki tylko się zaśmiał. Cóż, ma jeden sposób, by taka przejażdżka stała się prawdą. No ale kryształy i tak pewnie znajdują się jeszcze niżej, więc można po prostu zejść. Kiedy już się łapał za linę, poczuł wtedy to dziwne... trzęsienie ziemi. Choć raczej było to złe określenie. Gdyby nie trzymał się właśnie liny, jak nic spadłby na sam dół w niezbyt dobrym stanie. Rozejrzał się skonfundowany po okolicy, która... zmieniła się. No, może nie diametralnie, ale jednak wyłapał inne szczegóły. Jak chociażby po ich prawej stronie nagle pojawiło się osuwisko. Kalis już chyba zaczął rozumieć co się dzieje z jaskinią. No, może nie do końca, ale intuicja podpowiadała mu o co tu chodzi.
- Teraz rozumiem nagłe pojawienie się tamtego stwora... Jakby to wyjaśnić... - Obrońca zdecydowanie nie miał specjalistycznych słów, którymi mógłby opisać dane zjawisko. W końcu nie znał wiedzy tajemnej, rozumiał co się dzieje tylko dzięki intuicji. - Wygląda na to, że dwa pokoje zostały ściśnięte w jedno miejsce. I jeden i drugi pokój istnieją w tym samym czasie. Choć nie sądzę, by było to mocne zjawisko... Tamten stwór zdecydowanie nas nie widział, choć gdybyśmy mu przeszkodzili, pewnie zauważyłby naszą obecność. Ale co spowodowało... - Tutaj już musiał przerwać, gdyż usłyszał głośny huk, jakby głaz został rzucony z dużą prędkością w stronę ściany. Właśnie golem próbował wyhamować, choć nieskutecznie. Dźwięk wydobywał się gdzieś wyżej od ich pozycji.
- Mam dziwne przeczucie, że nie jesteśmy jedną inteligentną istotą w tym miejscu - oświadczył. - Co robimy? Szukamy dalej, czy może lepiej zawró... - I kolejna przerwana wypowiedź, zwiastująca kolejną niespodziankę. Otóż było słychać odgłosy jakiś stworzeń z korytarza, którym przyszli. Szybko nie musieli czekać, by zauważyć hordę jakichś ohydnych, humanoidalnych stworzeń. Raczej nie przyszły się z nimi przywitać.
- Dobra, ryzykujemy - oświadczył i pociągnął za sobą Sanayę w stronę osuwiska i zaczęli się niebezpiecznie zbliżać ku dołowi. Oczywiście osuwisko kończyło się za wysoko, by normalnie wylądować. Słychać było przeklinanie Kalisa, po którym walnął mocno pięścią w podłoże. Wynik był zaskakujący - osuwisko trochę się krzywo przedłużyło, choć koniec końców i tak musieli skakać. Tak też musieli zrobić i zaraz znaleźli się na dnie komnaty. Obrońcy udało się wylądować bez ubytków na zdrowiu, alchemiczka też była cała, choć mały impakt z kolczugą zapewne nie należał do przyjemniejszych. Słychać był krzyk jednego z potworów, który to chyba przez przypadek zaczął się osuwać ku dołowi. Mocno uderzył o podłoże i poturlał się o wiele za daleko, natychmiastowo trafiając do silnego nurtu rzeki. Kalis w duchu odetchnął, że udało mu się krzywo przedłużyć ich zjeżdżalnię - inaczej to oni by się topili. Reszta potworów wyraźnie nie była pewna wypróbowania zjeżdżalni, choć to tylko kwestia czasu. A ciągle nie wiedzieli co się dzieje tam jeszcze wyżej. Obrońca naprawdę miał nadzieję, że to będzie przyjemniejsza podróż.
Awatar użytkownika
Corvo
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Corvo »

Lodowe kolce poleciały w kierunku golema. Każdy szpic idealnie trafił w punkty na łączeniach kamiennego pancerza. Według wiedzy, którą studiował Corvo, magiczny stwór powinien osłabnąć o jakieś czterdzieści osiem procent. Jednak w tym przypadku nic się nie stało. Bo ten golem okazał się być odpornym na magię.
Stworzenie zaszarżowało ponownie, mag nie zdążył rzucić zaklęcia teleportującego, ale udało mu się uniknąć, wykonując rzut w bok. Corvo przeturlał się i szybko wstał. Golem zaatakował ponownie.
Po czwartym uniku człowiek wpadł na pewien pomysł.
- "Jest odporny na bezpośrednie użycie magii. A co z pośrednim?"
Corvo przeteleportował się na drugi koniec sali i za pomocą dziedziny sił oderwał duży kamień i uderzył nim w głowę golema. Stwór wydał okrzyk bólu, a następnie zaczął machać rękoma z jeszcze większą intensywnością. W końcu złapał maga.
- A teraz umrzesz - powiedziało stworzenie.
- Zaczekaj! Mam coś dla ciebie!
- Co masz dla mnie? - Golem odłożył Corvo'a na ziemię i zaczął się w niego wpatrywać.
- Mam zagadkę. - Mag prosił w duchu o pomoc wszystkie bóstwa, które znał. Nie obchodziło go, że modlitwa bez wiary jest bez sensu.
- Uwielbiam zagadki! - krzyknął magicznie stworzony strażnik.
- Wspaniale! Będziesz musiał ocenić, czy to co powiem jest prawdą, czy fałszem.
- Jestem gotowy! - Golem wydawał się być szczęśliwy niczym mała dziewczynka, której ktoś obiecał nową lalkę.
- W tej chwili kłamię.
- To oczywiste, przecież sam powiedziałeś, więc to musi być fałsz - odpowiedział szczęśliwy stwór. - Chociaż nie, przecież to by znaczyło... ale...
Corvo wziął laskę do ręki i dokładnie przeszukał całe pomieszczenie. Po chwili poszukiwań znalazł przejście do alternatywnego pokoju. Już wykonywał inkantację, gdy golem ponownie go złapał.
- Chciałeś mnie zająć nierozwiązywalną zagadką! Znowu muszę cię zabić!
- Miło się rozmawia, ale przełożymy to na kiedy indziej.
Mag wyjął nóż i wbił w łączenia pancerza magicznego stworzenia. Golem puścił człowieka i ponownie zawył z bólu. Corvo wykorzystał to, aby użyć przejścia.
Pojaśniało. Potem wszystko było widoczne. Mag stał w komnacie, w której było też osuwisko i spadek do rzeki. Co było ciekawsze, obok niego stali alchemiczka i jej pomocnik. Corvo miał tym razem pewność, że są w jednym pokoju.
Mag schował kostur, czytając aury tej dwójki.
- Dość nietypowe miejsce na randkę, ale nie wnikam. Już mnie nie ma - powiedział do nich.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya może nie była magiem i nigdy nie studiowała wiedzy tajemnej, ale była w stanie zrozumieć to, co tłumaczył jej Kalis i nie naruszało to w żaden sposób granic jej pojmowania. Nie tak dawno przez niespodziewane działanie magii została porwana z domu na Równinach Theryńskich i rzucona prosto do swojego łóżka w domu na południe od Menaos, czy po tym miała prawo się dziwić czemukolwiek?
        - Rozumiem - przyznała. - To jak z figurami dwuznacznymi, które w jednym momencie są jednocześnie wypukłe i wklęsłe albo... Albo po prostu uznajmy, że rozumiem.
        Alchemiczka uśmiechnęła się do Obrońcy - jako osoba nieposługująca się magią często ratowała się odniesieniami do fizyki albo alchemii, by łatwiej było jej zrozumieć coś, z czym nie ma na co dzień do czynienia. Jej metafory nie zawsze pasowały do przedstawianych zjawisk, czasami były zbyt dużymi uogólnieniami, ale wystarczyło jej, że sam zamysł się zgadzał. W końcu gdyby nie umiała dopowiadać sobie reszty, nie nauczyłaby się w życiu tego, co już umiała.
        Huk sprawił, że Sanaya cofnęła się pod ścianę i lekko przykucnęła. Coraz częściej nawiedzała ją myśl, że ta jaskinia wkrótce zawali się całkowicie i tyle będzie z ich krótkiej i niegroźnej wyprawy - skończą pogrzebani wiele sążni pod ziemią. Była już gotowa, by poprosić Kalisa, aby sobie odpuścić i zawrócić, bo już się trochę bała iść dalej. Oczywiście nadal zamierzała stworzyć miksturę dla swego towarzysza, bo w końcu to nie z jego winy wyszliby na powierzchnię z pustymi rękami. Nie zdążyła jednak wypowiedzieć na głos swojej propozycji, gdy w korytarzu, z którego niedawno wyszli, dało się słyszeć kroki jakiś stworzeń. Ich sylwetki Sanaya dostrzegła w tym samym momencie, co Obrońca, on był jednak szybszy w podejmowaniu decyzji - złapał kobietę za rękę i pociągnął ją dalej, na osuwisko i w dół stromego zejścia. Chociaż alchemiczkę bardzo korciło by krzyknąć, jakoś się opamiętała, skupiła się na uciekającym spod stóp podłożu i na tym, by się nie przewrócić podczas biegu. Udało się i równowagę straciła dopiero po karkołomnym skoku z wysokości - całe szczęście Kalis ją przytrzymał i uchronił przed upadkiem. Mniej szczęścia miał troglodyta, który przypadkiem trafił na osuwisko tuż za dwójką poszukiwaczy. Sanaya aż się skrzywiła na myśl, że mogło ją spotkać to samo co jego.
        - Chodź - ponagliła Kalisa, ciągnąc go dalej wgłąb jaskini. Chciała jak najszybciej oddalić się od tych paskudnych stworzeń.
        Nagły ruch tuż obok ramienia spowodowany pojawieniem się nieznajomego mężczyzny sprawił, że alchemiczka już nie panowała nad odruchami i krzyknęła wysoko ze strachu. Zaraz zasłoniła usta, ale i tak już było za późno - maszkary na górze ją usłyszały i zaczęły kręcić się wkoło, aby znaleźć zejście na dno komnaty. To nie był zresztą koniec niespodzianek - nagle tuż za nieznajomym pojawił się wielki kamienny stwór w pełnej szarży. Sanaya nawet nie pomyślała co robi - odepchnęła na bok szpakowatego mężczyznę i pociągnęła Kalisa na drugą stronę, aby zejść golemowi z drogi. Wszystko drżało, gdy magiczny konstrukt biegł przez jaskinię.
        - Kalis! - Sanaya zwróciła się do obrońcy, wyciągając ze swojego przybornika niewielką fiolkę. - To kwas, który rozpuszcza skały, jeśli polejesz nim klingę miecza, będzie przechodziła przez ciało golema jak przez masło.
        Tylko tyle przychodziło jej w tym momencie do głowy - jak wyjaśniła towarzyszowi wcześniej, miała ze sobą takowy rozpuszczalnik, ale nie było tego zbyt wiele. Całe szczęście nie zdecydowali się go wcześniej zużyć, w tym momencie był jak znalazł. Oczywiście o ile obaj mężczyźni nie wymyślą pozbyć się szalejącego konstruktu przy pomocy magii.
Awatar użytkownika
Kalis
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kalis »

Działo się zdecydowanie zbyt wiele w tej jaskini. Jeszcze niedawno szli znudzeni, nie mogąc się doczekać znalezienia kryształu i wyjścia na powierzchnię. Kalis miał już dość stworzeń czekających na samej górze, a tu pojawił się znikąd jakiś mężczyzna. Nie dziwił się nagłemu krzykowi Sanayi, tylko podrapał się po głowie, spoglądając w górę. Cóż, innego sposobu prócz zejścia po ścianie nie mają. Wątpi, by nawet głupie potwory powtórzyły ten sam błąd, używając zepsutej ślizgawki. Jego reakcja na golema była trochę wolniejsza i szczerze zdziwił się, że alchemiczka w ogóle dała radę uratować tak dwie osoby. Cóż, więcej już się nie da zaskoczyć.
- Dzięki, przyda się - podziękował alchemiczce i kazał jej się gdzieś schować za stalagmitami.
- Mógłbyś nie przekazywać nam swoich problemów - odrzekł zdenerwowany do mężczyzny. Nie miał zbytnio czasu jeszcze polać miecza miksturą, bo golem już szarżował. Wyglądało na to, że dopiero w trakcie szału zauważył większą ilość osób, choć chyba nie ostudziło to jego zapału. W każdym razie wypadałoby zrobić coś z jego prędkością. Nawet jeśli trafi w niego mieczem z kwasem, to i tak się odbije. Golem nie jest jednocześnie tak szybki, by nie można było robić uników, choć musi uważać na Sanayę. Zrobił pierwszy unik, używając miecza jako tarczy, na razie nie atakując, tylko obserwował ruchy przeciwnika. Golem uderzył w ścianę i pospadało parę potworków z góry, choć chyba żaden nie miał niepołamanej kończyny.
- Jak oceniasz szansę na pokonanie stwora, magu? Czy może coś innego proponujesz? - spytał się faceta, którego podejrzewał za maga. Jakoś tak troszeczkę jego kostur go zdradza. Przy drugim pytaniu spojrzał na rwącą rzekę. Jeśli przeciwnik nie waży jakichś 10 ton, to może popłynie z nurtem. Przy kolejnym ataku, Kalis już zaczął działać. Tąpnął mocno nogą w ziemię, tak że wszyscy mogli to poczuć, a przed golemem wyrosły nagle ostro zakończone stalagmity, które miały na celu uszkodzić jego nogi, ewentualnie nieco brzuch. Tylko spowolniony golem mógłby pozwolić Kalisowi na efektywne ataki mieczem. Zaprezentował też co potrafi zrobić, więc może mag to wykorzysta. W końcu Obrońca nie wie jaką magią posługuje się mężczyzna, a on sam nie walczył nigdy z golemem.
Awatar użytkownika
Corvo
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Corvo »

Corvo musiał przyznać, że kolce ze skały byłyby całkiem niezła bronią. Gdyby nie fakt, że nie mogły zabić golema.
Magiczne stworzenie zawyło z bólu, a potem oderwało wbite w ciało części skały. Nastąpiła kolejna szarża. Młodszy z mężczyzn odskoczył, a golem znowu wbił się w skałę.
Corvo ucieszył się z wolnej chwili, przy ostatnim odskoku boleśnie uderzył się w ramię. Stwierdził, że walka z golemem wymaga większego przygotowania, trzeba było się go pozbyć chociaż na chwilę. Mag spojrzał na przepaść prowadzącą do rzeki. Stanął między konstruktem a dziurą. Magiczne stworzenie zajmowało się młodzianem, Corvo zajął się czarowaniem. Po chwili trzy duże kamienie walnęły golema w potylicę. Albo w to miejsce, które służy golemom za potylicę.
Stwór odwrócił się i krzyknął na maga.
- Ej! Przylazłeś tu po mnie, więc mnie atakuj! - krzyknął Corvo.
- Zabiję cię! - lakonicznie odparł golem.
Kamienny konstrukt zaszarżował w stronę przepaści, mag rzucił zaklęcie tarczy.
Następnie miały miejsce cztery zjawiska.
Po pierwsze huknęło tak głośno, jakby piorun uderzył kilka metrów od nich. Po drugie zrobiło się jasno jak w dzień. Po trzecie poszło tylko iskier, że wyglądało, jakby ktoś prowadził energiczny pojedynek na jeszcze gorące miecze. Po czwarte Corvo i golem polecieli w stronę rzeki.
Magiczny stwór złapał maga w prawicę, ale człowiek miał już opracowany plan działania. Najpierw rzucił zaklęcie, które osłabiło wpływ grawitacji na niego, a potem wyjął swój nóż z ręki stworzenia, kręcąc nim tak, że golem musiał go wypuścić. Przed samym upadkiem Corvo rzucił kolejny czar, tym razem sprawił, że woda była dla niego twarda jak skała.
Człowiek miękko wylądował na rzece. Golem walnął w taflę, uderzając o dno. Poszła taka fala, że przykryła maga.
Corvo wstał i poczuł, że energia zaczęła mu gwałtownie uciekać, nogi miał jak z waty, ale wiedział, że czekało go jeszcze jedno zaklęcie.
- Teraz jesteś mój, akwizytorze! - krzyknął konstrukt, podnosząc się. Woda sięgało mu do krocza. O ile golemy miały krocze.
Mag nie miał siły na żadną ripostę. Teleportował się na górę. Zobaczył tamtą dwójkę - alchemiczkę i ochroniarza-maga ziemi. Wpatrywali się w przepaść.
- Jakby ktoś się pytał, to jestem tu - powiedział od niechcenia, a potem upadł na kolana.
Z nosa poleciała mu krew, ale nie zamierzał mdleć. Wciąż miał tam zbyt dużo spraw do załatwienia. Wyjął z kieszeni płaszcza słodki syrop oparty na miodzie i wypił zawartość butelki duszkiem. Zawiesina była tak obrzydliwa, że Corvo musiał powstrzymywać wymioty, ale przynajmniej miał gwarancję, że niedługo wrócą mu siły. Oparł się o ścianę jaskini.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanayi nie trzeba było dwa razy powtarzać - Kalis nie zdążył skończyć zdania, gdy ona już czmychnęła by się schować. Przykucnęła za skałami i tylko wyglądała co jakiś czas, aby przekonać się, jak radzi sobie obrońca i nieznajomy mężczyzna, którego ścigał tamten golem. Nie zamierzała się w to wtrącać - panowie radzili sobie nieźle, a ona tylko by przeszkadzała, w końcu była zupełnie pozbawiona umiejętności bojowych. Golem całe szczęście był nimi tak zajęty, że na nią już nie zwracał uwagi.
        Sanaya zasłoniła oczy, gdy golem złapał nieznajomego maga. Była pewna, że mężczyzna zginie, w końcu konstrukt spadł razem z nim w dół, do rzeki... Ich upadkowi towarzyszył jednak bardzo nietypowy plusk. Alchemiczka od razu wstała ze swojej kryjówki i podbiegła do miejsca, gdzie ostatni raz widziała golema i nieznajomego. Gdy spojrzała w dół, z zaskoczeniem spostrzegła, że mężczyzna jest cały, przemoczony do suchej nitki, ale w jednym kawałku. Ten widok sprawił, że Sanaya westchnęła z ulgą. Zamrugała gwałtownie, gdy mężczyzna zniknął jej z oczu, a gdy usłyszała jego głos za swoimi plecami, wzdrygnęła się. Nieznajomemu z wycieńczenia puściła się krew z nosa, a Tai jako kobieta dobra z natury, chciała mu pomóc. Zrobiła dwa kroki w jego stronę, ale on najwyraźniej miał swoje sposoby na radzenie sobie z przemęczeniem - duszkiem wypił jakiś eliksir.
        - On już nam nie zagraża? - upewniła się, wymownie patrząc w kierunku golema. Po chwili podniosła wzrok. Troglodyci najwyraźniej przestraszyli się ogromnego kamiennego potwora i dwóch magów, gdyż jak na razie zniknęli całej trójce z oczu. Jeden problem z głowy.
        - Co tu robisz... o ile można wiedzieć? - zapytała nieznajomego Sanaya. W jej głosie słychać było zainteresowanie, ale też odrobinę ostrożności. W końcu kto spodziewałby się towarzystwa tak głęboko pod ziemią?
Awatar użytkownika
Kalis
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kalis »

Kalis przygotowywał już się do ataku, a nie obrony. Zamierzał przygotować już miksturę Sanayi, kiedy to nagle mag zaczął prowokować golema. Postanowił się na razie nie wtrącać, chyba że sytuacja wymsknie się spod kontroli i... opłaciło się. Co prawda mało rozumiał co się właśnie wydarzyło, ale liczył się rezultat - Golem w rzece, a mag w bezpiecznym miejscu. Zatrzymał sobie na razie miksturę, gdyż nie wiadomo, czy to będzie koniec ich problemów. Nawet Sanaya podeszła zainteresowana rezultatem tejże walki.
- Wątpię. Jak jest jeszcze agresywny, to mógłby się spokojnie wspiąć na górę... Jeśli mu pozwolimy - odrzekł, nie spuszczając jeszcze gardy. Tamte potwory też zdały się zwiać, ale nic nie jest pewne. Spojrzał na maga, który nie czuł się za dobrze. Kalis nie wiedział, czy to golem go tak załatwił, czy zbytnie przeciążenie zaklęć. Pewnie i jedno i drugie. Alchemiczka widać chciała zapoznać się z nieznajomym, więc Obrońca zwrócił się ku golemowi, który wydawał się być inteligentny.
- Jaki jest twój problem? Nie wiem co ci ten mag zrobił, ale atakowanie nas jest zdecydowanie niegrzeczne - skarcił zachowanie golema, nie bacząc, że może spróbować do nich wejść. Widać niespecjalnie umie się regenerować, zawsze Obrońca może przeszkodzić ewentualną wspinaczkę, no i golem jest teraz mokry. W takiej sytuacji stał się łatwym celem i powinien zdawać sobie z tego sprawę. W przeciwieństwie do maga, Kalis jest jeszcze cały. Może nie zabije, ale zdecydowanie powstrzyma.
Awatar użytkownika
Corvo
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Corvo »

Corvo poczuł się lepiej. Wstał, opierając się rękami o ścianę. Następnie poprawił płaszcz i wytarł krew z twarzy rękawem. Od niechcenia machnął lewą ręką i powiedział kilka słów w języku elfów. Księga Imienna wyleciała z kieszeni i zaczęła lewitować przed twarzą Corvo.
- Golemy - powiedział do latającej książki.
Magiczna siła zaczęła przewracać strony z prędkością piętnastu kartek na sekundę. Po niedługim czasie cały proces ustał, a mag wziął tomiszcze do rąk.
- Ciemno tu - mruknął.
Przytrzymał wolumin jedną ręką, drugą znowu czarował. Po chwili nad księgą pojawiła się oświetlająca iskra.
- Golemy inaczej zwane konstruktami to magiczne stworzenia. - Cały czas przesuwał palcem po linijkach tekstu. - Tworzy się je poprzez... Nuda! - Przewrócił stronę. - Powszechnie za twórcę pierwszego golema uważa się... Nuda! Do utworzenia golema potrzeba... Trochę ciekawsze, ale wciąż NUDA!
Corvo zaczął czytać po cichu. Przewracał jeszcze kilka stron, w końcu powtórzył zaklęcia. Iskra zniknęła, a księga wróciła na swoje miejsce w kubraku człowieka.
- Sytuacja wygląda tak, że nasz przyjaciel powróci. Walka z nami i upadek do rzeki mocno go osłabiły, będzie musiał się zregenerować, żeby to zrobić, będzie musiał wyjść z rzeki, a to potrwa. Moglibyśmy go teraz zniszczyć, ale to nic nie da, bo i tak się odrodzi.
Mag podszedł do krawędzi urwiska i spojrzał w dół. Golem z uporem maniaka próbował wygramolić się na brzeg, jego próby na szczęście nie przynosiły skutku. Corvo odwrócił się do alchemiczki i jej obrońcy.
- Istnieje sposób na pozbycie się konstrukta, ale będę potrzebował waszej pomocy. A dokładniej twojej. - Popatrzył na młodego mężczyznę.
Mag przerwał i zaczął grzebać w kieszeniach płaszcza. Gdy nie znalazł tego, czego szukał, sprawdził za pazuchą. Uśmiechnął się i wyjął fajkę.
- Dlatego mam propozycję. Pomogę wam znaleźć to zioło, tego grzyba, czy cokolwiek tam potrzebujecie, a wy pomożecie mi. - Odpalił fajkę, pociągnął i wypuścił dym ustami. - Przy okazji, jestem Corvo.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya stała w miejscu i obserwowała maga, czekając aż ten odpowie na jej pytanie. Mijały jednak kolejne uderzenia serca, a on zdawał się jej nie zauważać. Ogarnął się, wypowiedział jakieś zaklęcie, które sprawiło, że przed jego oblicze uniosła się jakaś księga. Przeglądał ją jakby nigdy nic. Sanaya nadal czekała, a gdy mężczyzna oświadczył, że wokół jest ciemno - niezbyt rewolucyjne odkrycie, zważywszy jak głęboko byli pod ziemią - podsunęła w jego stronę swoją alchemiczną lampkę. Błękitne światło dobrze nadawało się do czytania, a że nie był to otwarty ogień, nie było też obaw o to, że przypadkowa iskra spopieli kartki książki. Mag jednak miał swój sposób, a alchemiczka mu się nie narzucała. Zabrała lampkę, po czym westchnęła i wróciła do Kalisa, który droczył się z golemem znajdującym się na dnie koryta rzeki. Jeszcze przez moment słyszała, jak mężczyzna za jej plecami mamrocze pod nosem czytany tekst.
        - Jesteś cały? Idziemy stąd? - zapytała cicho Kalisa, uznając, że mag pewnie nie zamierza się z nimi bratać. Nie zabolało ją to jakoś szczególnie, w końcu nie byłby to pierwszy raz, gdy trafiłaby na ekscentryka, który zamyka się w swoim świecie. Miguelowi też się to nieraz zdarzało, była to generalnie często spotykana cecha wśród alchemików i wszelkiej maści magów. Najwyraźniej geniusz zawsze trzeba czymś przypłacić, natura nie lubi pustki.
        Nagle nieznajomy odezwał się do nich. Sanaya obróciła się w jego stronę i słuchała go uważnie, co jakiś czas zerkając tylko na golema w dole, aby przypadkiem nie dać się zaskoczyć. Ona w przeciwieństwie do mężczyzn, z którymi się tu znalazła, nie miała czym się bronić przed takim stworzeniem. Miała jeszcze fiolkę czy dwie kwasu, ale co by jej to dało na tak wielkie monstrum...
        - Pod ziemią... - zaczęła, ale ugryzła się wyraźnie w język. Nie było sensu kłócić się o botanikę w takim momencie. - To nie ode mnie potrzebujesz pomocy, więc nie mnie decydować. Kalis? Skoro znaleźliśmy już pąki kaolinów, poszukiwania nie zajmą nam wiele czasu, możemy trafić na nie w każdej chwili - wyjaśniła mu, aby wziął ten czynnik pod uwagę przy podejmowaniu decyzji. Można by mieć jej za złe, że umyła ręce od decydowania w kwestii pomocy magowi, ale jak już wspomniała, to nie ją poproszono o przysługę. Kalis mógł nie chcieć współpracować z tamtym mężczyzną z jakiś względów, mógł nie chcieć marnować czasu, mógł chcieć negocjować warunki, tak naprawdę możliwości było bardzo wiele. A jej samej było obojętne, czy połączą siły, czy każde pójdzie w swoją stronę.
        - Sanaya Tai - przedstawiła się, gdy mag podał im swoje imię. Odruchowo wyciągnęła w jego stronę wytatuowaną dłoń.
        Płaszczka wychynęła ze swej nory. Powoli, wręcz majestatycznie, przemierzała przestrzeń pod wysokim sufitem jaskini, pozwalając się podziwiać, ale broń boże dotknąć, jak żywy eksponat na wystawie osobliwości.
Awatar użytkownika
Kalis
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kalis »

Kalisa zdziwił brak odezwu ze strony konstruktu. Może tak go poturbowali, że zniszczyli narząd mowy? Albo tak się na nich wkurzył, że nie zamierzał się odzywać. W każdym razie negocjacje momentalnie stały się bezsensowne. Uśmiechnął się tylko pod nosem na nieudane próby rozmowy Sanayi. Widać nie tylko on nie mógł doczekać się odpowiedzi. Kalis zgadzał się, że nie ma po co tu zostawać. Zdążył przy okazji przejrzeć komnatę i nie było śladów kryształu. Choć te plany zawiesił sam mag, który sobie o nich przypomniał. Kalis wysłuchał propozycję maga i trochę przycichł, rozmyślając nad sytuacją. Nie spodziewał się, że golem może się od tak odrodzić. Możliwe, że jakiś krąg magiczny go utrzymuje. Albo twórca, tylko kim może on być?
- Czyj jest w ogóle ten golem? Nazwał cię akwizytorem, próbowałeś mu sprzedać osełkę, czy co? - spytał się nieco żartobliwie, choć chciałby wiedzieć jak nieznajomy spotkał się z konstruktem i gdzie. Nie chciałby popełnić tego samego błędu.
- Wolę uniknąć walki, jeśli nie jest konieczna, zwłaszcza mając u boku osobę do ochrony. Jeśli rzeczywiście jest zagrożeniem - zgoda, pomogę pozbyć się go - odpowiedział na propozycję, na razie chowając miecz. Spojrzał za golemem, który to miał drobne problemy ze wspinaczką. Cóż, w razie czego, może wywołać małe trzęsienie, przez co spadnie prosto do wody.
- Kalis. Więc, jaki jest plan? - przedstawił się zaraz po alchemiczce i słuchał Corva co wymyślił. - Ostrzegę tylko, że nie jestem wytrenowanym magiem. Nie oczekuj zbyt zaawansowanych sztuczek magicznych - dodał szybko, żeby nie wymyślał jakiegoś rytuału, bo Kalis się po prostu na tym nie znał. Akurat magię ziemi miał najmniej wytrenowaną ze wszystkich jego zdolności. Spojrzał przelotnie ku górze, podziwiając płaszczkę, która nagle wróciła. No, choć skoro Corvo potrafi teleportować, to nie będą potrzebować pomocy dzikiego stworzenia.
Awatar użytkownika
Corvo
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Corvo »

        Corvo zaciągnął się, patrząc na latające stworzenie. W myślach przyznał, że płaszczka była intrygująca. Wyjął swoją laskę i zaczął ją skręcać.
        - Plan wygląda następująco. - Wziął bucha. - Znajdujemy te całe kaoliny, potem teleportujemy się do pokoju obok. Tak jakby obok, a następnie Kalis robi niewielki tunel, golem się psuje, potem nasza współpraca zakończy się.
         Corvo uporał się z kosturem. Kryształ świecił równie mocno, ta część jaskini także była wypełniona magią. Magowi było to bardzo na rękę, dzięki temu szybciej doszedł do siebie, miał też możliwość rzucania większej ilości potężniejszych zaklęć. Przeszedł kawałek, patrząc na kryształ. Udało mu się znaleźć dwa połączenia między pokojami.
         - No dobra, pora na nas. Gdzie mam szukać tych kao... - przerwał mu dźwięk spadającego ciała.
        Kilka metrów od nich spadł troglodyta. Jego głowa rozbiła się o wystający kamień. Kilka bestii skończyło w ten sam sposób, spadając z różnych stron. Jednak większość stada szukała łagodnego zejścia ze zbocza. Dwóm osobnikom się udało.
         - Zapraszam - powiedział Corvo i rzucił się na nich.
         Pierwsza z bestii chciała go powalić, ale mag zrobił unik, potem przeciął zielona cielsko nożem. Następnemu troglodycie udało się przewrócić Corva, ale człowiek był gotowy i wbił ostrze w brzuch stwora. Następnie wstał i ugodził potwora ostrzem w głowę. Mag odwrócił się, aby zająć się drugim stworzeniem, ale Kalis go uprzedził.
         - Psujesz całą zabawę! - Spojrzał na górę. Coraz więcej troglodytów schodziło łagodnym zboczem. - Czas na nas! - krzyknął do Kalisa i Sanayi.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya nie zrozumiała za wiele z planu maga, dotarło do niej tylko to, że jej zadanie ogranicza się do niewchodzenia w drogę mężczyznom. Zaprotestowała dopiero w kwestii, która była jej znajoma.
        - Proszę, nie pal w takim miejscu - zaczęła. - Co prawda nie ma tu trujących gazów, ale z dymem mogą powstać. No i nie wiadomo, jak to zareaguje na dym. - Sanaya wskazała szybującą nad ich głowami płaszczkę. - A kaolinów tu nie znajdziemy, jest jeszcze za chłodno. Trzeba zejść niżej.
        Alchemiczka dobrze wiedziała co mówi, ale gdy mężczyźni przygotowywali się do swojego planu, ona jeszcze przejrzała okolicę w poszukiwaniu swojej zdobyczy. Jak się spodziewała, nigdzie nie było było ani śladu rzadkich kaolinów, nie było tu też żadnych ciekawych porostów ani innych minerałów. Sanaya w jednym miejscu przyklęknęła i pobrała niewielką próbkę skały, gdyż miała ona dość specyficzną fakturę, ale wystarczył jeden szybki test, by wstała i poszła, gdyż były to tylko płonne nadzieje. Zresztą Corvo akurat skończył swoje magiczne przygotowania i oświadczył to wszem i wobec. Tai już w połowie jego pytania była gotowa udzielić mu szczegółowej odpowiedzi na temat środowiska, w jakim kształtują się kaoliny, ale przerwał jej... Deszcz troglodytów. Plask i chrzęst spadających ze skarby potworów wywoływał u Sanayi mdłości i strach jednocześnie. Bez pytania i specjalnych zachęt cofnęła się za plecy Kalisa i dalej, na bezpieczną odległość. Tak bardzo klęła na siebie w myślach, gdy tylko przypominała sobie, że na własne życzenie się tu znalazła. Gdyby szła sama, zawróciłaby już dawno. Ba, sama nigdy by się tu nie wybrała. Obecność młodego Obrońcy dodawała jej odwagi, ale ileż można? Nigdy w życiu nie spodziewałaby się, że w tej jaskini jest aż tak tłoczno. Była tu wszak już nie raz i trafiała co najwyżej na jakąś małą jaszczurkę. Golemy, troglodyci - to było trochę za dużo. Gdy Corvo zarządził odwrót, Sanaya nie zastanawiała się ani chwili. Zaraz wychynęła ze swojej kryjówki i pobiegła w jego stronę.
        Coś złapało ją za nogę. Alchemiczka przewróciła się, a wkoło niej nagle zrobiło się ciemno - upadając stłukła swoją alchemiczną lampkę. Nie widziała czubka swojego nosa, nie mówiąc już o tym, co ją napadło, w panice wierzgała nogami, ale cokolwiek ją trzymało, nie zamierzał za nic w świecie puścić.
        - Kalis! - w ostatnim zrywie trzeźwego myślenia, nim panika pochłonęła ją razem z głową, Sanaya zawołała swojego towarzysza.
Awatar użytkownika
Kalis
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kalis »

Od dawna nie słyszał lakoniczniejszego planu. Cóż, z pewnością mag powie mu później gdzie dokładnie ma zrobić ten tunel, więc jego zadanie wydawało się całkiem proste.
- Dobra. Tak czy siak musimy znaleźć ten kryształ - skwitował krótko i zaczął powoli iść korytarzem, dopóki nie zaczął się dziwny deszcz. Oczywiście miecz od razu w ręce. Te potwory były mądrzejsze niż sądził, metodą prób i błędów potrafiły już zejść stamtąd. Nie byłoby mądrze pozwolić im tak dalej schodzić, ale jeszcze głupszym pomysłem byłoby zbliżyć się teraz do nich i jakoś przeszkodzić. Niestety, Kalis nie miał imponującego zasięgu, gdy chodzi o magię ziemi. Na razie zdążył tylko ciachnąć jednego potwora, ale zaraz zbliżały się kolejne. Chyba nie będą mieli dużo odpoczynku, no ale Kalis przyzwyczaił się do takich sytuacji.
Zdołał usłyszeć tłuczenie szkła, przez co od razu szukał Sanayi. Na szczęście mógł ją łatwo znaleźć, gdyż płyn ciągle przez parę sekund się świecił, zanim stracił swoją właściwość. Szybko oświetlił alchemiczkę i zobaczył coś, czego się nie spodziewał. To, co złapało kobietę, było ręką golema, która wyrastała z ziemi. Niedawno w tym miejscu stał mag, więc najpewniej to on był celem konstrukta.
- Jaki natarczywy - prychnął pod nosem i wymierzył mocnego kopniaka z góry. Normalnie człowiek nic by nie zrobił kamiennej ręce, jednak gdy Kalis to zrobił, ta rozpadła się w drobne kamyczki. Przed zniszczeniem jednak zauważył, że była to ręka, którą trochę nadszarpał. Obrońca miał więc teorię, że golem może przechodzić przez kamienne ściany, jednak wcale nie powoduje to jego regeneracji, przynajmniej natychmiastowej. Lepiej dla nich. Nie zastanawiając się jednak dłużej, pomógł szybko wstać Sanayi i zaczęli biec za magiem.
- Ej, Corvo, przenieś nas do drugiego pokoju, powinniśmy się ich pozbyć - krzyknął do maga. Te potwory to jedno, ale walka z namolnym golemem to drugie. Prowadzenie dwóch walk naraz byłoby samobójstwem. A reszta stada zaczęła już za nimi biec.
Awatar użytkownika
Corvo
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Corvo »

         - Ale jesteś brzydki.
         Troglodyta niespecjalnie przejął się obelgą. Nawet się nie zatrzymał. Cały czas biegł w swoim pokracznym stylu, cały czas charcząc. Mag, nie przejmując się zdaniem Sanayi, wciągnął dużą dawkę dymu i położył fajkę na ziemi. Następnie wyciągnął prawicę przed siebie i zaczął czarować, używając języka demonów. Przy każdym słowie, wypuszczał z ust niewielką chmurę. Troglodyta biegł i biegł, i biegł. Aż wybuchnęła mu głowa. Corvo podniósł fajkę i zajął się resztą bestii.
         Załatwił jeszcze dwa okazy, gdy na ich poziomie było już dziesięć. Pozostałe trzydzieści schodziło wytyczoną ścieżką.
         Po chwili rozległ się krzyk alchemiczki, Corvo nie zareagował, dobrze wiedział, że Kalis zachowa się jak bajkowy rycerz na białym koniu i uratuje niewiastę. Zamiast tego mag wbił nóż w oko troglodyty. Przeszkadzała mu ciemność spowodowana stłuczeniem lampy Sanayi, więc wyczarował kolejne trzy świecące iskry. Walka z kolejnym potworem sprawiła, że upuścił fajkę.
         - Ej, Corvo, przenieś nas do drugiego pokoju, powinniśmy się ich pozbyć - krzyknął Kalis.
         - Nie mogę, jestem bardzo zajęty - odpowiedział mag i przykucnął, szukając fajki.
         Trzech troglodytów próbowało na niego skoczyć, ale Corvo użył magicznej tarczy, która odepchnęła stworzenia w głąb stada. Charkania potworów były coraz głośniejsze. I coraz liczniejsze.
         Po chwili mag odnalazł fajkę. Wziął głębokiego bucha i krzyknął do Kalisa:
         - Zajmij ich czymś!
         Corvo podszedł do alchemiczki i podał jej kuszę.
         - Celuj w korpus - mruknął i wziął do rąk swój kostur.
         Mag trzymał laskę kryształem w dół i przechadzał się spokojnym krokiem po sali, szukając miejsca mocy. Tak naprawdę to chętnie by został, jako osoba uzależniona od adrenaliny czuł się świetnie w takich sytuacjach, ale potrzebował Kalisa, a wiedział, że młody mężczyzna nie byłby skory do współpracy, gdyby coś stało się Sanayi.
         Po kilkunastu sekundach poszukiwań znalazł to, czego szukał. Kryształ znacznie się rozjaśnił, a w powietrzu było widać lekkie załamania. Corvo podbiegł do alchemiczki.
         - Zawołaj swojego przyszłego! - powiedział i wbił nóż w wystające ramię wychodzącego z podłogi golema. Konstrukt zaryczał z bólu i lekko się cofnął wgłąb litej skały.
         Mag zakręcił laską, bardziej dlatego, że lubił kręcić, niż dlatego, że wymagało tego zaklęcie. Następnie wypowiedział szybkie zdanie w języku demonów. Użył magi wypełniającej jaskinię i rzucił zaklęcie.
         Efektem czarowania było zwiększenie siły grawitacji działającej na troglodytów, a nie na Kalisa. Zmyślnie zaklęcie, ale wymagające dużego skupienia i energii.
         Gdy młody wojownik dobiegł do nich, Corvo rzucił mu kostur.
         - Potrzymaj! - krzyknął i przerwał działanie zaklęcia. - Złapcie się za ręce!
         Corvo ścisnął ramię Sanayi i odwrócił się w stronę miejsca mocy. Cisnął tam falą energii.
         Przez chwilę zrobiło się biało. Potem było ciemno, bo stali w ciemnym korytarzu. Jedyne co oświetlało ich lokacje to lampa Kalisa i kostur Corvo'a.
         - Coś wypaczyło przejście - powiedział mag - robi się coraz ciekawiej! A tak poza tym, to ma ktoś pomysł, gdzie jesteśmy?
         Zaciągnął się i wytworzył magiczne, świecące iskry.
Ostatnio edytowane przez Corvo 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya w świetle lampki Kalisa dostrzegła wielką łapę golema, która trzymała ją za nogę - nic dziwnego, że jej kopanie nic nie dawało... Za to Obrońca, o, to co innego - jeden jego cios wystarczył, by skruszyć kamień i uwolnić alchemiczkę. Z pomocą Kalisa kobieta zerwała się na równe nogi i podążyła za mężczyznami. Rozglądała się cały czas wkoło przestraszonym wzrokiem, chociaż jedyne co mogłaby zrobić w razie ataku, to uciekać. Corvo jakby czytał w jej myślach, w tym momencie wepchnął jej w ręce kuszę. Sanaya trzymała ją w dłoniach jak zdechłego kota i patrzyła z niedowierzaniem to na nią, to na maga.
        - No chyba ci gorzej! - parsknęła. W jej głosie słychać było niedowierzanie, może trochę paniki. W życiu nie miała broni w ręce, a dokładniej: nigdy nie trzymała jej z zamiarem użycia. Była pacyfistką albo, jak kto wolał, zwykłym tchórzem. Niemniej wszelki protest był bezcelowy - Corvo już pobiegł dalej, realizując swój szalony plan, a ona została sama z kuszą w rękach. Spojrzała na nią jeszcze raz i było widać, jak zbiera w sobie odwagę. "Nawet nie wiem jak się z tego strzela...", pomyślała gorzko, ale nie miała specjalnego wyboru, gdyż troglodyci nie zamierzali czekać, aż ona dojdzie do jakiś cudownych wniosków. Jeden z nich biegł prosto na nią, alchemiczka podniosła więc kuszę, mniej-więcej wycelowała i strzeliła. Trafiła z zadziwiającą skutecznością, prosto w korpus, a konkretniej w klatkę piersiową. Potwór przewrócił się, potoczył kawałek i zaczął wić się w przedśmiertnych konwulsjach. Sanaya poczuła, jak wszystko co jadła w przeciągu ostatnich dni podchodzi jej do gardła. Dopiero po chwili dotarł do niej ból promieniujący od ramienia - chyba nie przyłożyła kuszy jak należy... Rozmasowywała akurat bolące miejsce, gdy Corvo kazał jej zawołać Obrońcę.
        - To nie jest mój... Och, niech cię szlag trafi! Kalis!
        "Szybciej by było, gdyby sam go zawołał, przecież zna jego imię... Albo to jeden z tych, którzy nie kłopoczą się zapamiętywaniem imion napotykanych na swej drodze osób", uznała. Posłusznie złapała Obrońcę za rękę, gdy ten się z nimi zrównał. Nagła zmiana oświetlenia sprawiła, że alchemiczka zamrugała intensywnie, a gdy już lepiej widziała, wkoło nie było żadnych troglodytów ani golemów. Na moment mieli spokój...
        - Poważnie? - parsknęła Sanaya, gdy Corvo zapytał o ich lokalizację. Oparła się o skalną ścianę, gdyż nogi jej drżały z tych wszystkich emocji. - To ty nas przeniosłeś i nie wiesz gdzie? Pięknie... Szczęście w nieszczęściu, to ten sam system jaskiń, mniej więcej ta sama głębokość, jeśli brać pod uwagę układ warstw skalnych... A jeśli chodzi o tę podziemną rzekę, jesteśmy w górze jej biegu, to widać po wykwitach u sklepienia.
        Mówiąc alchemiczka jednocześnie rozglądała się po korytarzu i wyciągała kolejne fiolki ze swojego paska. Nawet nie spoglądała w dół, jak w swojej pracowni tak i w tym przyborniku miała pedantyczny porządek i doskonale pamiętała gdzie co trzyma. W jednej ręce trzymała pustą fiolkę i zlewała do niej niewielkie ilości różnych innych płynów. Robiła sobie nową lampkę, co prawda mniejszą od poprzedniczki, ale lepsza taka niż żadna.
Awatar użytkownika
Kalis
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kalis »

Potworów robiło się zdecydowanie za dużo. Z drugiej strony Kalis był pod wrażeniem rozmaitych zaklęć maga. Co prawda nie wiedział jak nazywa się magia, której użył, ale z pewnością miała złowrogą aurę. Widząc działania Corva, domyślił się, że ma kupić trochę czasu. W takim razie musiał zużyć trochę swojej energii magicznej. Tnąc nadchodzących co rusz przeciwników, tupnął mocno nogą. Z ziemi, na której stały potwory, zaczęły wyłaniać się dość pokaźne kolce. Większość z nich została na nie nadziana. Może dużo nie poginęło, ale znacznie ograniczyło to ruchy grupy. Dzięki temu Kalis miał mniej problemów ze ścięciem wrogów. Nie rozumiał, czemu Corvo dał Sanayi kuszę, coś bardzo niebezpiecznego w niedoświadczonych rękach. Nie spodziewał się innego rezultatu, niż obolałego ramienia. W sumie mogło się skończyć jeszcze gorzej, ale nie było czasu o tym myśleć. Widząc, że mag kończył już swoje przygotowania, wrócił do niego wraz z alchemiczką. Długo nie trzeba było czekać na zmianę pokoi, choć nie było to miłe doświadczenie. Oddał magowi kostur i rozejrzał się po korytarzu. Wydawał się całkiem przestronny. Nieważne jak wielki był golem i tak będzie luka w jego obronie.
- To nie wystarczy. O te potworki nie musimy się martwić, golem jest naszym głównym problemem. Nie zdziwię się, jak zaraz przyjdzie za nami do tego pokoju. Póki mamy czas, musimy zorganizować zasadzkę - oznajmił reszcie "drużyny". Jakoś nie widziała mu się sytuacja szukania kryształu przy golemie, który potrafi pojawić się znikąd. - Magu, podobno miałeś jakiś plan. Chyba warto wprowadzić go w życie - powiedział Corvowi. Kalis był wyjątkowo napięty, chyba to po prostu wina dłuższej walki jaką musiał stoczyć. To też w sumie jego styl życia - wolał pozbyć się zagrożenia jak najszybciej, przed wyruszeniem w drogę.
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości