Liken[Wioska] A gdzież ta zima?

Gdzieś na terenie księstwa leży zagubiona wioska, której nazwy mało kto zna. Z pozoru wydaje się być zwykłą, lecz szybko zda się sprawę, że można tu spotkać przedstawiciela niemal każdej rasy w Alaranii. Szybko także się przekona, jak bardzo bratnio żyją tu mieszkańcy. I nikt nie podejrzewa nawet, jaką tajemnicę skrywają.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

[Wioska] A gdzież ta zima?

Post autor: Vergrin »

Zima tego roku nie należała do najcięższych. Szczerze powiedziawszy, to warstwa śniegu w Likenie była tak cienka, że chyba tylko dzieci mogły mieć przez nią problem z przemieszczaniem się. Starsi mieszkańcy wioski rzecz jasna zrzucali winę za to na magów, którzy ciągle eksperymenta prowadzą w swoich wieżach, kilka osób obdarzonych talentem magicznym oskarżała o to paladynów, którzy nie dozwalali na magiczną naprawę świata, a wyznawczyni Pana heretyków, którzy obrażają niebo swym istnieniem.
        Vergrin niósł właśnie do rezydencji kilka kloców drewna z drewutni. Jemu samemu zimno nie przeszkadzało, ale Zoyel miał swoje wymagania, których wilkołak momentami nie potrafił zrozumieć. Nie może być żadnego kurzu w pomieszczeniach, nie może w powietrzu unosić się żaden zapach związany z mięsem, w kominku musi płonąć ogień... Vergrin momentami żałował, że kupiec postanowił z nimi pozostać, ale zdecydowanie nie chciał się go pozbywać. Przynosił wiosce zbyt wielkie dochody, dzięki niemu udało im się zdobyć fundusze na zbudowanie wielu budynków, wioska rozwijała się w zawrotnym tempie. Zwłaszcza, że jesienią przybyła do nich spora grupa emigrantów. Prosiła o przezimowanie, w zamian zobowiązała się wynagrodzić mieszkańcom osady wszelkie koszta. Te jednak póki co nie były nazbyt dotkliwe.
        Gdy przechodził obok ogrodzenia posesji, nagle usłyszał swoje imię wypowiadane przez bardzo wysoki głos. Spojrzał z uśmiechem na małego chłopca, który przyglądał się wilkołakowi przez stalowe pręty płotu. Vargrin podszedł do niego.
- Hej, mały.
- Dzień dobry – odpowiedział chłopiec. - Musi mi pan pomóc.
- O co chodzi?
- Tatko znów się kłóci z Lirem, krzyczą i biją się.
        Vergrin odłożył stos drewna na ziemię.
- Gdzie?
- Niech pan idzie za mną.
        Vergrin udał się z małym chłopcem pod chatę kowala, gdzie Carnus, ich sanginerski kowal, kłócił się z kotołakiem. A dokładniej, to zmagali się w walce, choć tylko na pięści. Carnus był o wiele silniejszy, a Lir jakoś starał się wykorzystać swoją zręczność, ale wyraźnie mu to nie wychodziło. Z boku stała Argrana, żona kowala, która próbowała jakoś uspokoić mężczyzn. Gdy ujrzała wilokłaka, na jej twarzy pojawił się wyraz ulgi. Ten podszedł do walczących i odchrząknął, ale to nic nie dało. Nieco go to zirytowało, więc chwycił ich za ubrania i odciągnął za siebie. Z Lirem było łatwo, ale sanginer mocno się stawiał. Po chwili jednak spojrzał na Vergrina i zaprzestał.
- Co to ma znaczyć? - spytał Vergrin.
- Ten kot okrada mnie ze sztabek żelaza – warknął Carnus.
- Wcale nie, nie moja wina, że nie potrafisz ich upilnować.
- Dosyć – powiedział wilkołak. - Carnusie, nie możesz tak oskarżać Lira, może i jest fachowcem, ale okraść cię mógł każdy.
- Ale...
- Zbadam tę sprawę i znajdę winowajcę – zaproponował Vergrin. - Nie wierzę, aby Lir to robił.
        Kowal skinął głową, a kotołak rzucił mu jeszcze ostatnie spojrzenie, po czym prędko czmychnął. Carnus westchnął i wrócił do środka swojego domu.
- Bardzo dziękuję, że to przerwałeś – powiedziała Argrana. - Naprawdę bywa to męczące.
- Żaden problem – odparł Vergrin i skinął głową na pożegnanie.
        Wilkołak ruszył w kierunku rezydencji, przy okazji się namyślając. Dopiero po chwili dostrzegł, że razem z nim idzie syn kowala. Uśmiechnął się.
- A ty co, będziesz za mną cały dzień tak łaził?
- Czemu nie? Chcę zobaczyć, jak pożerasz królika.
        Vergrin zaśmiał się pod nosem.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Sporo czasu minęło od ostatniej wizyty Rishann w Księstwie Karnstein. To miejsce kojarzyło się jej z Medardem, z którym nie widziała się od bardzo długiego czasu. Ich drogi rozeszły się jakiś czas emu i od tamtego momentu słuch po nim zaginął. Może liczyła, że spotka go w Księstwie, ale nie liczyła na to, że owe spotkanie będzie przyjemnie.
Młoda Wampirzyca jechała konno wzdłuż jednej z dróg prowadzących do Karnsteinu, czarny rumak parskał nerwowo co jakiś czas, jakby czując, że przed nimi znajduje się coś, co bardzo się mu nie podoba. Rish co jakiś czas przesuwała dłonią po jego szyi, próbując uspokoić zwierzę, ale to nic nie dawało. Wokół panowała cisza, biały puch lekko pokrył okolice nadając jej swego rodzaju uroku, nie żeby kobieta nie lubiła zimy, ale zdecydowanie bardziej przepadała za pogodą, gdzie niebo zasnute było chmurami, które ograniczały skutecznie ograniczały promienie słoneczne, których tak nie lubiła.

Droga mijała jej całkiem spokojnie, lecz w pewnym momencie zobaczyła mężczyznę i to nie byle jakiego. Jego wygląd mógł przyciągać kobiety, kusić urodą i zapowiedzią przyjemnych nocy, lecz Rish na takie coś była zdecydowanie odporna. Ciemne, wygłodniałe oczy kobiety śledziły każdy ruch jej przyszłej ofiary, w ustach poczuła mrowienie, a na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech. Mężczyzna nawet nie spodziewał się, że oto został wybrany na kolejną ofiarę głodnej Rishann. Niewiele myśląc, Wampirzyca postanowiła odwiedzić wioskę, do której udała się jej przyszła ofiara, bo oto nadszedł czas na odrobinę zabawy, a tego właśnie jej brakowało od jakiegoś czasu.

Czarny rumak wkrótce postawił swoje kopyta na jeden z tutejszych dróżek. Paru mieszkańców podniosło swoje spojrzenia by zobaczyć kto postanowił zawitać do ich wioski, a niektórzy po ujrzeniu kobiety ubranej w czarny, cieplejszy płaszcz, który idealnie podkreślał jej walory, odwracali spojrzenie. Rishann zgrabnie zeszła ze swojego wierzchowca i odrzuciła swoje długie, czarne włosy, które zawsze były jej dumą. Rozejrzała się uważnie i dotarło do niej gdzie właśnie się znalazła.
- Cóż za miła niespodzianka. – zaśmiała się w myślach, będąc ciekawą czy Medard zdawał sobie sprawę jaka wioska znajduje się niedaleko jego ziem. Zapewne wielu wędrowców nie było w stanie wyczuć zmysłami tego, że znajduje się w wiosce , w której mieszka tak wielu lykanów, ale dla wampirów odkrycie tej tajemnicy nie było problemem, ale czy problemem była obecność tej rasy tak blisko nich?
- Proszę, proszę, tylu zmiennokształtnych. – przeszło jej przez myśl i choć najczęściej unikała takich miejsc, teraz uznała, że ta wizyta może dostarczyć jej wiele rozrywki, za którą bardzo tęskniła. Pomimo swoich wyostrzonych zmysłów, Rish nie była w stanie wyczuć wszystkich istot w tej wiosce, ale to wcale jej nie przeszkadzało. Zaczęła liczyć na to, że monotonia odejdzie w siną dal, tak samo jak i głód krwi, który poczuła.
Młoda kobieta prowadziła swojego konia idąc przed siebie i rozglądając się po okolicy w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, w którym mogłaby spędzić czas.
Niedaleko budynku, który zdawał się być chatą kowala, Rish zobaczyła szamotaninę, na widok której omal nie wybuchnęła śmiechem.
- Ach więc coś jednak dzieje siew tej wiosce. – pokręciła głową, przez chwilę przyglądając się całej sytuacji. Spory śmiertelników zawsze ją bawiły, wyglądały tak...tak beznadziejnie krucho, że aż dziwiła się, dlaczego w ogóle wdają się w tak niepotrzebne utarczki. Do dwójki kłócących się podszedł jakiś mężczyzna, który w końcu rozdzielił walczących.
- Kolejny wilkołak... – westchnęła i niemal przewróciła oczami, nie żeby coś miała do włochaczy, ale ich zapach był niemal odpychający. Po wszystkim wilkołak ruszył w jakimś kierunku ,a za nim pobiegł mały chłopiec, który najwyraźniej nie miał zamiaru opuszczać tego mężczyzny. A szkoda... Biedactwo może być świadkiem bardzo dorosłych wydarzeń. Na ustach Rish pojawił się charakterystyczny dla niej uśmieszek, który zwiastował czas na sporą dawkę zabawy i zaspokojenie głodu.
- Przepraszam! – zawołała znajdując się niedaleko mężczyzny, któremu wciąż towarzyszył mały chłopiec. Rish poczekała aż ten się odwróci, od razu zrobiła minę niewinnej kobiety, która bardzo potrzebuje schronienia.
- Potrzebuję pańskiej pomocy. – jej głos brzmiał miło, zmysłowo, ale i niewinnie, mężczyźni tak bardzo lubią pomagać damom w opresji...
- Czy wie pan gdzie mogłabym znaleźć miejsce, w którym mogę zatrzymać się na noc? – zapytała miło, uśmiechając się lekko, co zupełnie wypędziło drapieżność z jej oczu. Ba, nawet spojrzała na chłopca, któremu również posłała miły uśmiech.
- Ma pan bardzo uroczego syna. - pochwaliła uprzejmie ,choć była niemal pewna, że to nie jest jego syn, ale warto było sprawiać wrażenie uprzejmej, miłej, niewinnej, potrzebującej pomocy silnego mężczyzny...Rish stłumiła chichot, który lekko zatrząsł jej ciałem.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

- Co tak właściwie wiesz o tym złodzieju, mały? - spytał Vergrin syna Carnusa. Wilkołak wątpił, aby tego dnia zdołał znaleźć odpowiednio dużo czasu na poszukiwania złodzieja, zwłaszcza jeżeli kupiec zamieszkujący jego rezydencję znajdzie kolejne bezsensowne prace do wykonania, a cudem by było, gdyby było inaczej.
- Mało. Tatko ciągle na niego narzeka, że z domu ciągle cenne rzeczy znikają. Ponoć znalazł raz na podłodze jakiś kwiat, matka to mówiła, że takiego w życiu na oczy nie widziała i nie przyniosła go do domu. Mnie też o to pytał, ale gdzie tam ja? Takiego kwiata też żem nie widział. Czerwony, ale z takimi czarnymi plamami na końcach płatków, parzył przy dotyku.
- Powinniście go zanieść Selirii.
- Tatko już o zrobił – odparł zadowolony chłopiec. - Ale nic nie mówił, jak wrócił.
        ”Czyli po powrocie do domu będę musiał ją o to wypytać. Kiedy tak właściwie Carnus nas odwiedził? Nawet kątem oka go nie dostrzegłem. Musiałem wtedy być gdzieś indziej. A szkoda, o tej sprawie dowiedziałbym się szybciej.” Nagle rozmyślania przerwał mu głos zza jego pleców. Nie potrafił go rozpoznać, a znał każdego w wiosce. Z początku nie podejrzewał, że ktoś zwraca się do niego, ale zrozumiał to, gdy po chwili nikt się nie odezwał. Rozejrzał się, a widząc, że nikt w okolicy nie reaguje na kobiecy głos, odwrócił się.
        Nie spodziewał ujrzeć takiej kobiety w tej części świata. Podróżni, którzy od czasu do czasu przejeżdżali przez wioskę zazwyczaj byli wycieńczeni przez trudy podróży i z wielką ulga przyjmowali posiłek, z nią było inaczej. Vergrin lekko drgnął na jej widok, jego instynkt nakazywał mu natychmiast uciekać od obcej osoby, ale powstrzymał się. Wokół było paru wieśniaków, cała ta wioska stanęłaby za nim murem, zdołał pokonać już gorsze przeciwności losu. Pomimo tego spotkanie z nieznajomym zawsze wzbudzało w nim odrobinę paniki.
- Nie znam takiego miejsca, budowę karczmy rozpoczynamy dopiero na roztopy – odpowiedział Vergrin, próbując brzmieć jak najpewniej. Była to całkowita prawda, póki co nikt nie widział potrzeby budowania gospody, ale rodzina karczmarska przebywająca wśród niedawnych imigrantów oraz nacisk Zoyela sprawiły, że mieszkańcy osady zgodzili się podjąć tego projektu.
- Ale to nieprawda – powiedział mały chłopczyk, wpatrując się wielkimi oczami na Vergrina, który zrobił dokładnie to samo. - Przecież ciągle pan narzeka, że w pańskim domu jest tyle pustych izb, że tyle miejsca się tam marnuje...
- Tak, ale...
        Nie miał pojęcia, w jaki sposób miałby wyjść z tej sytuacji. Nie chciał zaprowadzać do rezydencji jakiejś dopiero co spotkanej podróżniczki, w której zresztą widział coś niepokojąco znajomego. Zoyelowi na pewno by się to nie spodobało, Seliria w sumie mogłaby być zadowolona. Vergrin spojrzał na kobietę, niezbyt wiedząc, co ma powiedzieć. Na szczęście ta mu pomogła.
- To nie jest mój syn – mruknął. - To syn kowala, przyczepił się do mnie i nie chce zostawić.
        Mały chłopiec spojrzał na obcą kobietę, po czym przeniósł wzrok na wilkołaka. Przez chwilę wpatrywał się w niego, aż w końcu ten zrozumiał.
- Nie powinieneś czasem pomóc ojcu w pozbieraniu się po bijatyce?
- Racja, lepiej już pójdę.
        Chłopczyk czym prędzej czmychnął, a Vergrin został sam na sam z kobietą. Nawet wieśniacy którzy dotąd zajmowali się czymś w okolicy, schowali się do swoich domów. Wilkołak wpatrywał się niepewnie w stojącą przed nim osobą, niezbyt wiedząc, co ma zrobić.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rishann uśmiechnęła się w myślach, kiedy mężczyzna odwrócił się w jej stronę. O tak, zaskoczenie na jego twarzy mówiło wszystko, a wampirzyca musiała dołożyć wszelkich starań, żeby uśmiech nie pojawił się na jej ustach. Informacja jaką otrzymała, może i nie była dobrą, ale tak naprawdę Rish nie do końca przejęła się tym, że karczma nie istnieje...Ale na pokaz zrobiła nieco smutniejszą minę i na moment spuściła wzrok, żeby wywołać odrobinę wyrzutów sumienia w mężczyźnie. Po chwili usłyszała dziecięcy głos i od razu podniosła głowę, zaskoczona słowami malca.
- Bardzo ładnie, mały. - niemal parsknęła śmiechem, kiedy okazało się, że ten oto nieznajomy ma do niej pewne uprzedzenia. Kobieta uśmiechnęła się do chłopca, mógł to odebrać jako miły uśmiech, szczery, lecz tak naprawdę wolałby nie wiedzieć o czym myślała Rishann.
- Och, naprawdę? – mężczyzna postanowił poprawić kobietę, a ta udała zaskoczenie. No oczywiście, że to nie był jego syn, doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
- A wydaje się taki do pana podobny. – pochyliła się w stronę chłopca i uśmiechnęła do niego miło, po czym pogłaskała go po głowie.
- Tym lepiej dla mnie... – pomyślała, bo malec szybko pójdzie do domu zostawiając swojego znajomego na pastwę młodej wampirzycy.
Szybko stało się to o czym pomyślała, syn kowala opuścił ich udając się do swojego domu. Rish została sam na sam z mieszkańcem tej wioski, który coś nie pała chęcią przenocowania jej u siebie.
Swoją drogą sposób w jaki na nią patrzył, cała jego postawa zdradzały, że intensywnie zastanawia się kim jest jego rozmówczyni, zdecydowanie można było dostrzec, że coś mu tutaj nie pasuje. I miał racje, spotkał kogoś, kogo raczej widzieć nie chciał, ale to dotrze do niego prędzej czy później, jego zmysły ostrzegą go, w końcu futrzaki tak mają, prawda?
- Proszę nie obawiać się mnie. – spojrzała mu w oczy, uśmiechając się lekko i niewinnie.
- Jeśli nie nie chce pan ugościć samotnej kobiety, zmęczonej długą podróżą, nie będę się narzucać i poszukam czegoś innego. – odezwała się po chwili, chcąc zabrzmieć trochę smutno, ale bez przesady, poza tym powiedziała całkowitą prawdę, chociaż ten raz. Jeśli on jej nie przyjmie , ona i tak dostanie to czego chce. Kocia forma naprawdę ułatwia życie w takich sytuacjach, ale to już ostateczność, najpierw znajdzie kogoś w inny sposób.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

Vergrinowi zdecydowanie nie wydawało się, aby chłopiec był do niego podobny. Cóż, szczerze powiedziawszy, to malec nie był podobny do nikogo. Wilkołak trochę mu zazdrościł, gdy uciekał z powrotem do swojego domu. Sam miał ochotę zrobić to samo, ale dzieckiem już nie był, nie mógł tak po prostu czmychnąć. Westchnął w duchu, zaprawdę o wiele mniej bał się walki na śmierć i życie niż rozmowy z kimś nieznajomym. Drgnął, kiedy kobieta uśmiechnęła się i powiedziała, aby się jej nie obawiał. ”Cholera, to naprawdę jest tak widoczne? Niedobrze, niedobrze, nie chciałem... szlag!”
- Nie boję się – odpowiedział Vergrin, starając się do tego przekonać samego siebie. Bo prawda była taka, że było wprost przeciwnie, przez co wilkołak myślał, że zaraz naprawdę porządnie spanikuje i zrobi coś głupiego.
        Zacisnął pięści, gdy odezwała się po raz kolejny. Niby rozwiązywało to wszystkie problemy Vergrina, ale ten nie potrafił się z tym pogodzić. Sądził, że zostawienie nieznajomej samej na pastwę losu nie było najlepszym pomysłem, w okolicy nie było zbyt dużo miejsca, w którym mogłaby spędzić noc – wszystkie wolne zazwyczaj miejsca zostały zajęte przez niedawnych imigrantów, którzy niezbyt dobrze znosili obecność kogoś spoza swoich kręgów. A przynajmniej było tak w przypadku większości z nich. Rzecz jasna zdarzały się wyjątki.
        Teraz, gdy przypatrywał się zasmuconej nieznajomej, zrobiło mu się jej żal. Wiedział, że wcale nie znajdzie łatwo innego miejsca do spania, a przynajmniej niezbyt szybko. Najbliższa wioska znajdowała się dwa dni drogi stąd, zdecydowanie zbyt daleko. Vergrin nie potrafił zdecydować, co ma zrobić. Z jednej strony wiedział, że przyprowadzanie zupełnie obcej osoby do domu może nie być najlepszym pomysłem, ale z drugiej...
- Ależ nie – zaprzeczył wilkołak, choć nie do końca zdecydowany. W dalszym stopniu się wahał. - Może pani przespać się u mnie, sądzę, że nie będzie to zbyt dużym problemem.
        Znaczy się, zależy dla kogo. Mam nadzieję, że Zoyel nie obrazi się zbytnio. Wtem zorientował się, że tak właściwie nawet nie wie, jak kobieta ma na imię. Cóż, nie jeżeli już kogoś zapraszało się do domu, to tę jedną rzecz przynajmniej powinno się znać.
- Tak właściwie, to jestem Vergrin – przedstawił się. - A pani imię to...?
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rish widziała wahanie mężczyzny, była pewna, że jest na tyle szarmancki, że nie pozwoli jej samotnie błąkać się po nieznajomych terenach i wkrótce zdecyduje się na to by pomóc jej. Mężczyźni tacy są, nie pozwalają pięknym damom podróżować w samotności, nawet jeśli zgrywają twardzieli, w końcu miękną i działają tak by to kobietom było jak najlepiej. Wampirzyca przekonana o tym, że i tym razem będzie tak samo, uśmiechnęła się niewinnie i spojrzała mu w oczy.
- Czy moja obecność naprawdę nie przysporzy panu niepotrzebnych problemów? – zapytała, kiedy ten połknął haczyk i zgodził się na przenocowanie jej. Zapewne nie zdawał sobie sprawy z tego, że młoda Rayweth ma zamiar spędzić u niego nieco więcej czasu niż tylko jedną noc, ale o tym miał przekonać się dopiero nieco później. Czarny rumak potrząsnął nerwowo głową, szarpiąc lekko wodze, które trzymała Rish. Kobieta spojrzała na zwierzę i poklepała go po szyki wolną dłonią, chcąc go trochę uspokoić.
- Jestem Rishann. – uprzejmie skinęła głową, zdradzając mężczyźnie swoje imię. Na jej ustach pojawił się uśmiech dla niego miły, a w rzeczywistości kryło się za nim coś więcej.
- Bardzo dziękuję za pomoc, na pewno zapłacę za nocleg, nie chcę by pan źle o mnie pomyślał. – powiedziała spokojnym tonem głosu, by Vergrin nie miał żadnych wątpliwości. Rish nie raz spotykała się ze swego rodzaju oporem, ale wzmianka o pieniądzach często rozwiewała wszelkie wątpliwości co do ugoszczenia jej w danym miejscu, a Wampirzyca też nie wyglądała na kogoś, kto pieniędzy nie posiada.
Rish była zadowolona, że wszystko szło po jej myśli, lecz po chwili przebiegł obok nich zabłąkany pies, który nagle zatrzymał się w pobliżu i spojrzał na kobietę, po czym zaczął warczeć, groźnie szczerząc kły.
- Uciekaj stąd kundlu.- warknęła w myślach, zerkając na psa, któremu najwyraźniej nie spodobała się jej obecność. Fakt, zwierzęta nie raz wyczuwały zagrożenie ze strony wąpierzy, a w tym momencie takie zachowanie czworonoga było bardzo nie na rękę młodej wampirzycy.
- Spokojnie piesku. – powiedziała cicho, choć w myślach była wściekła, że takie zachowanie zepsuje to co budowała przez ostatnich kilka chwil. Pies zaczął szczekać głośno, może miał nosa co do kociej postaci wampirzycy? Rish spojrzała na niego, jej wzrok jakby odrobinę pociemniał, a może była to kwestia czegoś innego? Kundel zapiszczał cicho, skulił uszy, choć nadal groźnie szczerzył swoje ostre kły, po czym czmychnął między budynki dając sobie spokój.
- Chyba mnie nie polubił. – znowu zerknęła na Vergrina, mając nadzieję, że nie przywiąże szczególnej wagi do tego wydarzenia, wysiliła się nawet na uśmiech wyrażający zakłopotanie.
- Parszywy pchlarz. – przemknęło jej przez myśl. Niby małe stworzenie, a mogło zepsuć wszystko, Vergrin mógł nabrać podejrzeń, w końcu sam miał zwierzęcą naturę, która w końcu ostrzeże go z kim ma do czynienia.
- Możemy już iść? Jestem drobinę zmęczona po podróży. – odezwała się w końcu, chcąc pozbawić mężczyznę czasu na zastanawianie się.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

Pytanie zadane przez kobietę zdecydowanie nie pomogło Vergrinowi, albowiem sam nawet nie znał na nie odpowiedzi. Szczerze powiedziawszy, to przeczuwał coś zupełnie innego. Ale w takiej sytuacji... co niby miałby powiedzieć? ”Ech, zdecydowanie nie nadaję się do kontaktów z ludźmi, mam przecież od tego Zoyela, który teraz siedzi sobie w rezydencji i grzeje się przy palenisku. Tak właściwie, to jak teraz trochę pobyłem na zewnątrz... br, rzeczywiście jest zimno. Ale tylko trochę, w domu nie ma nawet na co narzekać.” Powinien namyśleć się nad odpowiedzią, ale w tej chwili żadne argumenty nie przychodziły mu do głowy, miał w niej istną pustkę. Zdołał wydukać kilka słów.
- Ja.. ja... nie. - Miał zamiar powiedzieć „nie wiem”, ale zbytnio zżerały go nerwy, miał dziwny zamęt w głowie, którego nie potrafił w nijaki sposób wyjaśnić. Czasem już zdarzały się takie rzeczy, ale wtedy przynajmniej miał w pobliżu kogoś znajomego, kto pomógłby mu wyjść z tego stanu przerażenia.
        Gdy koń kobiety potrząsnął łbem, wilkołak sam musiał powstrzymać się od zrobienia tego samego. Zdecydowanie był o wiele bardziej zdenerwowany od zwierzaka, a jego raczej nie uspokoiłoby poklepanie po szyi. Choć jakby się tak nad tym zastanowić... sam był po części zwierzęciem, w jego wilczej formie może i łatwiej byłoby go w ten sposób ukoić. Odrzucił od siebie tę dziwną myśl i postanowił skupić się na tym, co istotne. Zwłaszcza, że kobieta podała swoje imię, przy okazji obdarzając go miłym uśmiechem. To jeszcze bardziej zakłopotało Vergrina, nie przywykł do tego, aby niedawno poznane osoby darzyły go jakąkolwiek sympatią. Częściej zrażał wszystkich do siebie.
        Kiedy Rishann wspomniała o zapłacie za przenocowanie, zdziwiony Vergrin zamrugał. Z początku nie wiedział, o co kobiecie chodzi, zrozumienie tego zajęło mu chwilę. Pieniędzy w tym czasie wiosce raczej nie brakowało, choć zawsze mogły się przydać. Chociażby na wypadek, gdy po kilku tygodniach podchodów zima postanowiła uderzyć z pełną mocą. Ale gdy wilkołak się nad tym zastanowił... ”Nie potrzebujemy pieniędzy, a jeżeli będziemy, to zostaniemy odizolowani od świata, więc raczej niezbyt się wtedy przydadzą. Ale cóż, może przynajmniej będzie można je w coś zainwestować.”
- To bardzo... miły gest – wybąknął tylko. Ach, gdyby był tu bard, który co kilka miesięcy odwiedzał ich wioskę, to dopiero Vergrin miałby zapewnione cięgi. Już niejednokrotnie próbował uczyć wilkołaka sztuki retoryki, jak dotąd z katastrofalnym skutkiem.
        Nagle niespodziewanie pojawił się Cazor, pies ich myśliwego. Widocznie jego pani musiał zajmować się czymś niezwiązanym z mięsem, skoro tak po prosu sobie biegał – nie przegapiłby żadnej okazji do urozmaicenia swojej codziennej diety bez względu na to, co łowczyni sobie myślała. Ku zdziwieniu Vergrina, ten zaczął warczeć na Rishann. Wilkołak zmarszczył brwi. Cazor był z reguły miłym psem dla wszystkiego, co nie chodzi na czterech łapach. Cóż, niezbyt lubił przejezdnych, to fakt, ale nigdy jeszcze nie okazywał tego w tak otwarty sposób.
        Gdy zaczął szczekać, Vergrin zaklął w myślach. Znajdowali się zdecydowanie w złym miejscu, jeżeli chodziło o takie rzeczy. Nieopodal znajdował się dom pani Haverpann, starej kobiety, która jak nic uwielbiała plotki. Jeżeli usłyszy psa, co było niemal pewne (zazwyczaj była prawie głucha, na przykład kiedy ktoś chciał pożyczyć coś z jej majątku, ale wykazywała się zadziwiająco dobrym słuchem, gdy tylko działo się coś podejrzanego), po całej wiosce rozniosą się niespotkane pogłoski.
        Wilkołak był tak zajęty przejmowaniem się tym, że nawet nie zauważył dziwnej zmiany u kobiety. Zorientował się, że coś jest nie tak, gdy usłyszał pisk i ujrzał uciekającego psa. ”Przecież ten zwierzak kiedyś przywiódł swoją panią do leża niedźwiedzia, nie zwracając zbytniej uwagi na jego mieszkańca. Muszę powiadomić Delalrię o tym, że coś dziwnego się z nim dzieje.” Jego uwagę ponownie zwróciła Rishann.
- Tak, tak, oczywiście – powiedział pośpiesznie wilkołak i ruszył drogą, zmierzając w kierunku jego rezydencji.
        Otworzył bramę na posesję i wpuścił tam kobietę, po czym sam wszedł na podwórze. Zauważył, że stos drewna nadal leży tam, gdzie go zostawił. ”Oczywiście, jeżeli nie zanosiłoby się wszystkiego Zoyelowi, to niedługo umarłby z głodu.” Vergrin podszedł do stosu drewna i podniósł go, po czym ruszył w kierunku wejścia do budynku. Zatrzymał się przed drzwiami i spojrzał wymownie na Rishann. Sam otworzyłby drzwi, ale w tej chwili miał zbyt zajęte ręce.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Przez dłuższą chwilę Wampirzyca zastanawiała się czy dziwne zachowanie psa zwróciło uwagę mężczyzny, rozbudzając przy tym jego czujność. Jak szybko się okazało, Vergrin nie nabrał podejrzeń co do jej osoby, więc w myślach nijako odetchnęła z ulgą. Na dowód tego, że niby nie ma złych zamiarów, jej uśmiech na twarzy stał się sympatyczny, choć za jego maską kryła się iście krwiożercza persona.
- Grzeczność wymaga by zapłacić za dach nad głową swojemu gospodarzowi. – odezwała się miłym tonem głosu, a towarzyszyło temu lekkie skinięcie głową.
Vergrin ruszył w kierunku miejsca, w którym Rish mogła się zatrzymać, jego krok był na tyle szybki, że zdradzał zdenerwowanie mężczyzny, który wciąż nie był pewien tego czy aby na pewno dobrze robi. Wampirzyca ruszyła za nim równie szybkim krokiem, prowadząc za sobą swojego konia, który zrobił się nieco spokojniejszy. Po niedługim spacerze po lekko zaśnieżonych uliczkach, dwójka dotarła do bram posiadłości. Rish musiała przyznać, że cała rezydencja wyglądała całkiem dobrze jak na taką miejscowość, co nawet poprawiło jej humor.
- Bardzo ładne miejsce. – skomentowała, równając się z Vergrinem. Zaskoczył ją fakt, że jakiś młody chłopak podbiegł do niej, zabierając rumaka, lecz nawet nie spojrzał na Wampirzycę, jedynie burknął jakieś powitanie, najwyraźniej zawstydzony jej obecnością, a może wyczuwał, że nie Rayweth nie jest zwykłym człowiekiem? Jeśli tak było, dobrze dla niego, że nie odezwał się ani słowem. Jej nowo poznany towarzysz podszedł do stosu drewna, by zabrać nieco na opał, co przypomniało kobiecie, że o przecież naturalne zachowanie śmiertelników, którzy mocniej odczuwają zimowy chłód. Jej taka pogoda nie przeszkadzała, właściwie mogłaby ubrać się lżej, ale to od razu wzbudziłoby podejrzenia wśród innych istot, poza tym piękne stroje były całkiem przyjemne.
Vergrin spojrzał na nią, kiedy oboje znaleźli się pod drzwiami do budynku, Rish od razu zrozumiała o co chodzi i otworzyła drzwi, by mógł wejść jako pierwszy, nie wypadało jej wpraszać się, w końcu to nie ona była gospodarzem tego miejsca. Swoją droga mężczyzna nie sprawiał wrażenia, jakby był właścicielem czegoś takiego. Wszystko wyglądało na to, że wydarzenia, które miały mieć miejsce nieco się zmienia, a dokładniej, zmieni się cel Rishann, co było już niemal pewne. Kobieta weszła za mężczyzną, a ciepłe powietrze otuliło jej ciało. Żeby nie wyglądała jakoś dziwnie, rozejrzała się po wnętrzu, które okazało się całkiem przytulne, choć może znalazłyby się osoby, które zmieniłyby kilka rzeczy w wystroju.
- Nie sądziłam, że wewnątrz jest tak przyjemnie. – odparła spokojnie, a słowa te nie do końca były prawdą. Sama mogłaby wprowadzić tutaj kilka zmian by dopasować budynek do własnych potrzeb.
- Jest pan bardzo uprzejmy, Panie Vergrinie. – uśmiechnęła się do niego lekko i rozpięła płaszcz, który odsłonił jej ciało ubrane w czarną tunikę z głębokim dekoltem, który podkreślał jej kształty, na rękawach wyszyte były wzory ze srebrnej nici, tak samo jak na brzegach ubrania. Spodnie również miała czarne, dopasowane, bardzo wygodne do podróżowania konno.
- Jak dobrze, że mogę tutaj odpocząć. – rozglądając się raz jeszcze po wnętrzu budynku, odrzuciła włosy, które luźno spłynęły po jej plecach. Odezwała się spokojnym głosem, w którym faktycznie można było wyczuć odrobinę ulgi, ale wszystko było zabarwione grą aktorską, której Vergrin zapewne nie zauważył, a na celu miała sprawienie wrażenia, jakby niemal uratował jej życie.
- Mieszka tutaj ktoś jeszcze? – zerknęła na niego, uśmiechając się lekko.
- Zapewne ma pan żonę, dzieci, prawda? – zadawała kolejne pytania chcąc wybadać teren, by dopasować kolejne działania do danej sytuacji.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

Vergrina nieco dziwiło to, że kobiecie podobała się jego rezydencja, która pomimo zażaleń Zoyela nadal nie przeszła tak potrzebnego remontu. Wilkołak po prostu nie widział sensu, aby czynić swój dom bardziej wytwornym, kupiec mówił coś o jakimś prestiżu i pozycji wśród innych wiosek, ale przez osadę nie przejeżdżał póki co nikt, kto miałby w jakikolwiek sposób przejmować się jej pięknem. Byli to głównie emigrujący chłopi, których bardziej obchodziło to, jak łatwo jest w tej wiosce wyżyć. Co prawda Vergrin zdawał sobie sprawę z tego, że gdy jego osada stanie się na tyle duża, aby przykuwać wzrok ludzi z całego kraju, przyda im się coś, czym można by się pochwalić, ale nie chciało mu się wierzyć, aby miało to się szybko stać. Szczerze powiedziawszy to wątpił czy kiedykolwiek jego wioska zyska taką reputację.
- Nie ma być ładne, tylko użyteczne – mruknął tylko Vergrin w odpowiedzi.
        Kiedy Rishann otworzyła mu drzwi, wszedł do środka i rozejrzał się. Zdziwiło go, że nie usłyszał od razu narzekania Zoyela, że tak długo mu to zajęło. Był całkowicie pewien, że kupiec jest naprawdę zniecierpliwiony jego przedłużającą się nieobecnością. W końcu sam wilkołak musiał przyznać, że przynosił to drewno zatrważająco wprost długo.
- Jeżeli lubi się walające się wszędzie graty, to to miejsce rzeczywiście może być przytulne – odpowiedział Vergrin kobiecie. O ile w ganku nie było jeszcze tego widać, to w niemal wszystkich pozostałych pomieszczeniach było pełno skrzyń oraz różnego rodzaju przedmiotów porozrzucanych po wszystkich kątach. Kupiec w swoim pokoju miał posprzątane, a elfce zbytnio nie przeszkadzał ten cały bałagan.
        Chciał rozejrzeć się po całym budynku w poszukiwaniu Zoyela, a przynajmniej odstawić trzymane w rękach drewno, ale kobieta zaczęła do niego coś mówić. Wilkołak spojrzał na nią i dostrzegł, jak ściąga z siebie płaszcz i czym prędzej odwrócił wzrok, przełykając równocześnie ślinę.
- Nie dworuj sobie ze mnie – mruknął, gdy Rishann nazwała go uprzejmym. Vergrin zdecydowanie nie miał o sobie takiego zdania, pomoc udzielona kobiecie wynikała raczej z czystej paniki i pustki w głowie niż z chęci pomocy.
        Wilkołak odniósł wrażenie, że w głosie kobiety słyszy ulgę. Zastanowiło go, ile tak właściwie musiała podróżować, aby zmęczenie aż tak dało jej się we znaki. Póki co to ona była zaskakująco uprzejma i wdzięczna, co nieco ostudzało nerwy Vergrina. Nie miał zbyt dobrych przeżyć z nieznanymi mu ludźmi, zazwyczaj w każdym z nich widział kogoś, kto potrafi uczynić mu ból. Rzecz jasna zza wyjątkiem dzieci.
- Tak, oprócz mnie dom ten zamieszkuje przyjaciel kupiec, który zajmuje finansowymi sprawami naszej wioski oraz moja przyjaciółka, elfka, znam ją odkąd pamiętam – odpowiedział Vergrin, po czym wysoko podniósł brwi, gdy usłyszał kolejne pytanie Rishann. Schmurzył się. - Nie, nie mam.
        Powiedziawszy to, ruszył w kierunku salonu. Dostrzegł, że kanapa, na której leżał Zoyel, jest pusta – znajdował się na niej tylko odrzucony koc. Vergrin westchnął, wyglądało na to, że kupiec nie potrafił usiedzieć na miejscu. Wilkołak podszedł do kominka, w którym ledwo co tlił się ogień i postawił obok drewno. Nie chciało mu się teraz rozpalać, nie miał niczego, od czego taki żar mógłby rozpalić kloce drewna.
        Zaczął się zastanawiać nad tym, dlaczego kobieta wypytywała go o to. W sumie nie było się co dziwić, powinna wiedzieć, gdzie się znajduje, ale budynek zawierał tyle prywatnych rzeczy, że Vergrin bardzo ostrożnie podchodził do wszelkich obcych znajdujących się w nim. Podszedł do okna i odgarnął zasłony. Dostrzegł szlak odcisków stóp prowadzący od tylnego wyjścia. ”Zoyel, czemu nie mogłeś po prostu poczekać?” Nie bał się o kupca, wszyscy w wiosce go znali i raczej nie pozwoliliby, aby stała mu się krzywda.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Mimo tego, że Wampirzyca nie była ani spięta, ani przestraszona, rozluźniła się nieco, bo zgrywanie biednej kobiety w potrzebie, nie było zbyt wygodne. Udawanie kogoś kim się nie jest, często może przynieść ogromne korzyści, ale strasznie męczy. Mimo to, Rish uważała by nie zrobić czegoś głupiego, co od razu zdemaskuje jej osobę. Kobieta przyglądała się Vergrinowi, który zdawał się być bardzo zestresowany jej obecnością, może miał przeczucia co do jej prawdziwych zamiarów, a może zawsze był nieśmiały w stosunku do kobiet?
- Nie jest tak źle jak ci się wydaje. – wzruszyła lekko ramionami, na jej ustach pojawił się uśmiech, kiedy Vergrin wyraził swoje zdanie na temat wnętrza budynku. Plusem całej tej sytuacji był fakt, że zaczął odzywać się do niej w trochę inny sposób niż jeszcze niedawno. Wampirzyca uznała, że w końcu sprawi, że mężczyzna zupełnie otworzy się przed nią i pozbędzie się niepotrzebnej bariery, która ich dzieli. Jednym sposobem na lekkie złamanie mężczyzny, było wykorzystanie wyglądu, co z resztą zadziałało tak jak się spodziewała, bo kiedy spojrzał na nią, szybko odwrócił wzrok i głośno przełknął ślinę.
- Rish, punkt dla ciebie. – przemknęło jej przez myśl, a na jej ustach o mały włos nie pojawił się złośliwy uśmiech.
Kolejne słowa Vergrina upewniły Rish, że jest osobą, która ma niskie mniemanie o sobie, choć łatwo można było to zmienić. Niewiele zwlekając odezwała się do niego, żeby zatrzymać go przy sobie jeszcze przez chwilę.
- To bardzo szczere słowa, ani mi w głowie strojenie żartów z ciebie Vergrinie. – no, pomijając fakt, że ciągle coś udaje, ale o tym wiedzieć nie musiał. Kobieta podeszła bliżej niego, wciąż mając tę niewinną minę.
- Jestem naprawdę ogromnie wdzięczna. – spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się lekko, ale zaraz potem odsunęła się i pozwoliła mu mówić dalej. Kiedy oznajmił, że mieszka tutaj tylko kupiec i jeszcze jakaś elfka, a poza tym nie ma żony, Rish odwróciła się do niego, a na jej ustach pojawił się uśmiech, zbyt wesoły niż wymagała tego chwila. Vergrin zdawał się być bardzo niezadowolony z faktu, że jest sam. Cóż... Rish łatwo może go pocieszyć, a że teren czysty, to czemu nie skorzystać? Tylko ta elfka... Ale nie powinna być dla niej problemem.
- Głowa do góry, taki mężczyzna jak Ty z łatwością znajdzie odpowiednią kobietę. – uśmiechnęła się miło i lekko zwilżyła usta. Z drugiej strony, szybko przyjęła postawę nieco mniej odważnej kobiety, bo charakter Vergrina, który póki co został zaprezentowany, nie pozwalał na odważniejsze kroki w jego kierunku, by dostać to na co aktualnie miała ochotę. Mężczyzna odszedł w kierunku kolejnego pomieszczenia, Wampirzyca nie poszła za nim, pozostając w miejscu i oczekując kolejnych wydarzeń, przy okazji planując kolejne kroki. Tym samym dała również Vergrinowi nieco czasu na ochłonięcie od jej towarzystwa i pozbieranie myśli, ale nie na długo. Kobieta weszła do salonu i w ciszy przyglądała się mu uważnie, kiedy kogoś poszukiwał. Swoją obecnością chciała znowu nieco zmącić jego myśli, by wciąż pozostawał pod jej wpływem.
- Zgubiłeś kogoś? – odezwała się w końcu, odrobinę kuszącym tonem głosu. Po chwili weszła do środka pomieszczenia i ostrożnie podeszła do kominka.
- Bardzo tutaj spokojnie. - zauważyła, choć wcale jej to nie przeszkadzało, miała więcej czasu by zbliżyć się do mężczyzny i ułatwić sobie zabawę.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

Słowa Rishann o tym, że z całą pewnością uda mu się znaleźć odpowiednią kobietę, lekko mówiąc go zdziwiły. Zdecydowanie nie sprawiły, że poczuł się lepiej. Wprost przeciwnie. Zaczął się czuć jeszcze bardziej niezręcznie w towarzystwie Rishann, chwila odpoczynku od jej obecności zdecydowanie dobrze dla niego zrobiła. Zaczął się zastanawiać, o co jej tak właściwie chodziło. Nigdy nie potrafił wychwytywać różnych dwuznaczności i ukrytych znaczeń w rozmowach, zwłaszcza z kobietami. No, może poza Selirią, ale tę znał na tyle długo, że przed nią akurat był całkowicie otwarty. Zresztą elfka była na tyle stara, że bez żadnych problemów potrafiła rozpoznawać, jakie myśli aktualnie chodzą jej rozmówcy po głowie. Vergrin czasami zazdrościł jej tej umiejętności, jemu przydałaby się o wiele bardziej niż chociażby taka sztuka polowania. ”Cały czas odnoszę wrażenie, że w tej kobiecie jest coś znajomego, tylko co? Coś z wyglądu? Z zapachu? Może z zachowania? Ech, mam nadzieję, że Seliria szybko wróci od tych dwóch fellerianów, dla których miała zbadać ich dziecko. Ona z pewnością będzie wiedziała, co to za rzecz. W końcu zna mnie lepiej niż ja sam.”
        Drgnął, gdy usłyszał, że kobieta wchodzi do pomieszczenia. Przez chwilę się nie odzywała, Vergrin więc zrobił dokładnie to samo, nadal wpatrując się w zimowy krajobraz za oknem. Cisza trwała dobrą chwilę, wilkołak zaczął ponownie czuć się niezręcznie. Nie wiedział Rishann, a nie chciał się odwracać, choć słyszał, że się nie poruszyła. ”Czy ona na coś czeka? Coś ode mnie chce? Niech w końcu coś powie, bo zaraz nie wytrzymam i schowam się na dole.” Sekundę potem nareszcie coś powiedziała. Vergrin odetchnął z ulgą.
- Nie, tak tylko patrzę – odparł. Zdecydowanie nie miał zamiaru spowiadać się kobiecie, jego problemy to jego sprawa. No i jeszcze mógłby mieć trudność z wyjaśnieniem, o co tak właściwe chodzi – sam przecież tego nie wiedział.
        Usłyszał jej kroki, gdy podeszła do kominka. Zdziwił się, jak bardzo wyczuliły się jego zmysły. Zupełnie jak podczas polowania lub walki. Wcześniej nie zwracał na to uwagi. Zauważył też, że szybciej bije jego serce, w jego żyłach krążyła już pewnie adrenalina. ”Jak ja nienawidzę obcych. Czemu musiała akurat porozmawiać ze mną? Teraz jestem na skraju załamania nerwowego.”
- Do czasu – mruknął Vergrin. Cisza panująca w budynku była wręcz nienaturalna. Zazwyczaj było słychać tłuczenie się elfki, która w jednym z pokoi miała własne, prowizoryczne laboratorium alchemiczne, lub wrzaski Zoyela na temat tego, co w tym budynku jest nie w porządku, a było tego naprawdę dużo. No i zadziwiająco często pojawiali się niespodziewani goście, niektórzy przynoszący ze sobą skargi i sprawy do rozwiązania, inni herbatę i ciasto. - Trzeba się cieszyć tą ciszą póki można, długo nie potrwa.
        Zabębnił palcami o framugę okna. Wtedy przypomniał sobie, co tak właściwie kobieta robi w jego domu i zorientował się, że póki co nic nie wskazywało na to, aby miała się tutaj jakoś odnaleźć. Vergrin uświadomił sobie trochę późno, że powinien coś zrobić, ale przynajmniej miał teraz jakiś powód, aby porozmawiać z Rishann.
- Lepiej pokażę ci pokój, w którym będziesz mogła się przespać – powiedział, pochodząc do drzwi prowadzących na główny korytarz, w którym znajdowały się także schody na górne piętro. Wolnych pokoi było kilka, Vergrin starał się korzystać z jak największej ilości, ale niewielki magazyn w jednym i pomieszczenie z trofeami łowieckimi w drugim było wszystkim, co mógł zagospodarować. Nadal pozostawało mnóstwo wolnych izb. - Tak właściwie, to skąd jesteś i dokąd podróżujesz?
        Może i nie powinien pytać, w końcu sam wolałby, aby kobieta go nie wypytywała, ale to pytanie nasunęło mu się samo. No i jeszcze był gospodarzem, więc raczej dobrze by było, gdyby wiedział coś o swoim gościu. W dodatku był to pierwszy lepszy temat do rozmowy, jaki przyszedł mu do głowy, więc bez namysłu go wykorzystał. Teraz, po kilku myślach zaczynał tego żałować.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Vergrin dużo myślał, może nawet trochę za dużo, a to wszystko było widać po jego zachowaniu. Wciąż był niepewny, łatwo było go zawstydzić czy sprawić by czuł się niezręcznie. Rish zauważyła również to, że jej towarzystwo nadal go krępowało, co w pewnym sensie było urocze. Wielu mężczyzn reagowało takim zachowaniem na jej obecność, więc zdążyła przywyknąć. Na każdego był sposób, również taki był na tego osobnika. Mogłaby pokusić się na wykorzystanie hipnozy w czym była naprawdę dobra, ale to zepsułoby całą zabawę, dlatego póki co nie wykorzystywała tej umiejętności, tak samo jak nie próbowała wpływać na jego emocje za pomocą magii. Najpierw musiała poznać go nieco lepiej, zorientować się na co go stać, co takiego potrafi, by później wszystko wykorzystać do własnych celów i do osiągnięcia tego, co osiągnąć zamierzała.
W rezydencji Vergrina panowała cisza, co świadczyło o tym, że nadal są tutaj tylko we dwoje. Gdyby głód był większy niż chęć zabawy, mężczyzna leżałby teraz w swoim łożu, zupełnie owładnięty przez obcą kobietę, którą niedawno wpuścił do swojego domu, a która siłą rzeczy przyniosła ze sobą śmierć.
- Byłabym wdzięczna. – odparła spokojnie, kiedy mężczyzna oznajmił, że pokaże jej pokój, w którym będzie mogła spędzić noc. Na ustach Wampirzycy pojawił się miły uśmiech, który miał rozwiać wszelkie wątpliwości, które wciąż były obecne w umyśle gospodarza. Rish ruszyła za Vergrinem, który poprowadził ją do korytarza, a tam do schodów, które prowadziły na piętro. Chwilę potem padło pytanie, które powinno paść znacznie wcześniej, zanim jeszcze Rish przestąpiła próg tego domostwa. Teraz mogła kłamać, a Vergrin nawet nie zorientowałby się , że to robi.
- Urodziłam się w niewielkiej miejscowości niedaleko Danae. Później moja rodzina zawędrowała aż do Księstwa Karnstein, gdzie nabyła posiadłość, tam też wychowywałam się przez jakiś czas, a później wyjechałam. – powiedziała nie wdając się w szczegóły, a wymyślanie historii typu: jestem biedna, adoptowana, nie wiem kim są moi rodzice – byłoby dosyć nie na miejscu, biorąc pod uwagę to jak teraz wygląda.
- Właśnie miałam odwiedzić tamte strony, ale postanowiłam zatrzymać się gdzieś zanim tam dotrę. – dodała po chwili, idąc schodami prowadzącymi na piętro. Korzystając z okazji, że mężczyzna szedł przed nią, dokładnie przyjrzała się jego posturze, a na jej ustach pojawił się uśmiech.
- Lubię podróże, można poznać wiele ciekawych istot, nabyć sporo doświadczenia, poznać inne kultury. – powiedziała ot tak, choć tchnęła w te słowa trochę więcej pasji, żeby nie brzmiały zupełnie pusto.
- Bardzo tutaj pusto jak na taki duży budynek. – rozejrzała się kiedy dotarli na pierwsze piętro. Nie żeby jej przeszkadzała ta cisza, dla niej było to coś zwyczajnego, ale dla Vergrina postanowiła zabrzmieć tak, jakby była trochę przestraszona tym, że jest tutaj sam na sam z mężczyzną. Nawet spojrzała na gospodarza, w jej oczach pojawiła się niepewność.... Samotna niewiasta i mężczyzna, który jest panem tego domu. Czy taka sytuacja nie wygląda podejrzanie?
Wampirzyca spuściła wzrok, po chwili odwróciła głowę, by rozejrzeć się po korytarzu. Takie zachowanie miało prowadzić do małej zamiany ról, Rish chciała w naturalny sposób wywołać w nim chęć zaopiekowania się nią i zadbania o to, by to ona nie była przerażona taką sytuacją. Jednym słowem, oddała mu władzę, a właściwie dążyła do tego by czuł, że ją ma. Ale mimo wszystko, pod jej kontrolą, której odczuć nie powinien...
- Nieczęsto masz tutaj gości, prawda? - zapytała trochę ciszej, zerkając na mężczyznę, przez moment miała ochotę wpłynąć na jego umysł i zaciągnąć go do jednego z pomieszczeń, by tam sprawić mu odrobinę przyjemności, żeby zupełnie się rozluźnił, ale szybko zrezygnowała z tego pomysły, by dać Vergrinowi nieco więcej czasu. Tak czy siak, miała spore pole do popisu, a i umiejętności niczego sobie.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

Gdy Rishann za nim podążyła, Vergrin ruszył na schody i już po chwili znajdował się na pierwszym piętrze. Jednocześnie wysłuchiwał tego, co kobieta miała do powiedzenia o swoim życiu. Nie usłyszał nic ciekawego, co go trochę zdziwiło. Każdy w wiosce zawsze miał coś ciekawego do opowiedzenia, niektórych historii wilkołak zupełnie nie rozumiał. Nigdy nie można było się nudzić, każdy był jedyny w swoim rodzaju. Natomiast życie kobiety wydało mu się takie... nijakie. ”Przecież to nie musi być wszystko, mogła mówić ogólnikowo, zresztą mogła przecież też to wymyślić na poczekaniu, bo nie chciała opowiadać komuś takiemu jak ja prawdy. Sam w sumie bym jej nie powiedział, skąd ja pochodzę.”
- Zatem trafiłaś we właściwe miejsce – mruknął Vergin, gdy kobieta zaczęła mówić o poznawaniu interesujących istot. - W tym miejscu ciężko znaleźć człowieka.
        W Likenie znajdowali się przedstawiciele każdej rasy, jaką wilkołak znał. Choć z drugiej strony znał je dzięki temu, że zamieszkiwał z ich przedstawicielami w jednej osadzie. Jednak zdawało mu się, że innych ras nie może być zbyt dużo, Seliria często powtarzała mu, że nie znajdzie się w Alaranii drugiego miejsca z taką różnorodnością zamieszkujących je istot.
        Nieco się zdziwił, kiedy Rishann przestraszonym głosem zwróciła uwagę na to, jak pusto jest w rezydencji. Vergrin spojrzał na nią, a gdy ujrzał jej niepewne spojrzenie, odwrócił wzrok z powrotem na korytarz. Nie za bardzo wiedział, o co tak właściwie chodzi kobiecie, jak dla niego pustka w tym budynku też była nieco przerażająca, zazwyczaj nocą nie można było spokojnie spać, ale on miał ku temu powód – wiedział, jak powinno tu być. Nie rozumiał, dlaczego Rishann czuje się niepewnie. Po raz kolejny podejrzewał, że czegoś tutaj nie dostrzega.
- E... no tak, trochę pusto. - Teraz to on zaczął czuć się niepewnie i można było to doskonale usłyszeć w jego głosie. Po raz kolejny żałował, że nie ma tu kogoś, kto potrafiłby zrozumieć kobietę. ”Kiedy akurat ktoś by się przydał, to nikt nie przychodzi. Przecież wczoraj do późna siedział tutaj Lir, teraz nie mógłby mnie odwiedzić? On się zna na kobietach. I ogółem.”
- Częściej niż można by się spodziewać – odpowiedział Vergrin na pytanie o gościach, nadal trochę niepewnym tonem. Wtedy zauważył, że dotarli na koniec korytarza, wzdłuż którego ciągnęły się drzwi do pustych pokoi. Wilkołak otworzył jedne z nich, a jego oczom ukazało się niewielkie pomieszczenie z łóżkiem i szafą. ”A, to tutaj. W sumie może być. Nie ma luksusów ale powinno jej raczej wystarczyć.” - Eee, tutaj może być? Trochę mało miejsca, ale trudno znaleźć coś lepszego.
        Zorientował się, że do zachodu słońca jeszcze daleko, a kobieta raczej wolałaby nie spędzić tego całego czasu w tym małym pokoju. Spojrzał niepewnie na nią. Powinien chyba zaproponować jej jakieś zajęcie, żeby się nie zanudziła. No i nie miał zamiaru zostawiać ją samą w tym budynku, nie wyglądała na złodziejkę, ale w środku znajdowało się zdecydowanie zbyt dużo rzeczy mających dla wilkołaka wielką wartość sentymentalną. No i jeszcze co zrobiłby Zoyel, gdyby wrócił i zastał ją tutaj?
- Eee... masz zamiar, nie wiem, pozwiedzać wioskę czy coś?
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rishann przeszła przez drzwi prowadzące do pomieszczenia, w którym miała się zatrzymać. Nie był to luksusowy pokój z wielkim łożem, było to małe pomieszczenie, przystosowane właściwie tylko do noclegu, nie do spędzania czasu w zamknięciu. Cóż, nocowała w różnych miejscach, także i to nie wyglądało aż tak tragicznie jak mogła się tego spodziewać.
- Jest dobrze, z miłą chęcią zatrzymam się tutaj. – powiedziała, spoglądając na Vergrina. Od razu podeszła do łóżka i położyła na nim swój płaszcz, obok ułożyła małą torbę z niewielką ilością rzeczy, rozejrzała się raz jeszcze i westchnęła głęboko.
- Jestem ci ogromnie wdzięczna. – odezwała się po chwili. Mężczyzna wciąż czuł się niepewnie w jej towarzystwie, zastanawiała się ,czy zawsze ma taki problem z kobietami. W swoim długim życiu spotkała kilku takich mężczyzn, ale kiedy starała się zrobić wszystko, by było po jej myśli, łatwo przychodziło jej ugłaskanie kogoś takiego.
- Dzień jeszcze trochę potrwa, nie ma sensu siedzieć w jednym miejscu. – oznajmiła spokojnym głosem i uśmiechnęła się do gospodarza.
- Masz czas? Pokazałbyś mi wioskę? – zapytała, choć tak jak powiedział, mieszka tutaj wiele różnych istot, na pewno znajdzie się ktoś kto od razu rozpozna w niej wampira, a jak to bywa, rożne istoty rożnie reagują na obecność krwiopijcy, często kończy się to kłopotami, niekoniecznie dla niej.
- Jesteś bardzo zestresowany moją obecnością. – zerknęła na niego, a na jej ustach pojawił się lekko uśmiech.
- Zastanawiam się z czego to wynika. – oczywiście, że podejrzewał coś, czuł, że coś jest nie tak, a ona doskonale o tym wiedziała. Vergrin to wilkołak, czuć to na kilometr, ale to, że Rish jest wampirzycą, wciąż było dla niego tajemnicą, a to oznaczało, że nieczęsto odwiedzał go ktoś z tej rasy. Z drugiej strony, miło było patrzeć na jego zachowanie, tyle, że Rish nie powinna długo zwlekać jeśli ma ochotę zająć się nim odpowiednio, ale znowu dawno nie miała do czynienia z kimś takim, dlatego zabawę można było nieco przeciągnąć.
- Może w końcu przekonasz się do mnie. – wzruszyła lekko ramionami, bo w końcu to on był tutaj gospodarzem.
- Mógłbyś wskazać mi miejsce, gdzie mogłabym odświeżyć się po podróży? – zapytała po chwili. To był też moment, w którym Vergrin miałby więcej czasu dla siebie, może wtedy przywykłby do myśli, że w jego włościach jest kobieta, która wywołuje u niego taki niepokój.
- A później chętnie posłuchałabym czegoś o tobie i o tym miejscu. – a plan zawierał znacznie więcej niż tylko rozmowy na jego temat, ale o tym już nie wspomniała.
Wampirzyca podeszła bliżej Vergrina i spojrzała mu w oczy, oczekując odpowiedzi na zaproponowany pomysł na spędzenie czasu. W końcu pokusiła się też by wpłynąć na niego przy użyciu odrobiny magii emocji, by uspokoić go nieco, trochę uśpić podejrzenia. Magia emocji, z której korzystała nie była jej konikiem, ale w drobnych sprawach była bardzo przydatna.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

Vergrin odetchnął z ulgą, gdy okazało się, że kobiecie jak najbardziej odpowiada niewielkie pomieszczenie. Nie miał najmniejszego pojęcia, co miałby zrobić, gdyby było inaczej. Jednocześnie zmieszał się okazaną przez Rishann wdzięcznością. ”Przecież to nic takiego, chociaż... Zoyel może uznać inaczej. W sumie warto by go poszukać. Jego i tego złodzieja. Zanim Carnus i Lir znowu się pokłócą, tym razem o wiele poważniej.”
- Taak – potaknął wilkołak, gdy kobieta powiedziała dokładnie to samo, o czym ten przed chwilą pomyślał. Jednak chwilę później zaczął żałować, że wysunął swoją propozycję. Chodziło mu raczej o to, aby Rishann samodzielnie pozwiedzała osadę, on sam miał jeszcze kilka spraw do załatwienia, które wymagały od niego raczej dosyć dużego zaangażowania. Nie pomyślał wcześniej, że jego słowa zabrzmią w taki sposób, jakby to on chciał ją odprowadzić. ”Do diabła, zawsze powiem coś nie tak i muszę ponieść tego konsekwencję. Dlaczego tutaj nikogo nie ma?! Do tej godziny powinny przyjść przynajmniej trzy osoby, przecież jest dopiero początek tygodnia.” – Ee... no, tak, pokazałbym ci wioskę. Żaden problem.
        Nie miał pojęcia, w jaki sposób miałby teraz oznajmić jej, że nie ma czasu, aby ją oprowadzić, a jednocześnie nie może w tym czasie przebywać w budynku. Zamyślał się na ten temat przez dobrą chwilę, ale drgnął, gdy kobieta stwierdziła, że jest zestresowany jej obecnością i wyraziła zainteresowanie tym. ”To naprawdę aż tak widać? Po tylu latach nie mogę uniknąć chociażby czegoś takiego? Jedna, jedyna rzecz, której się boję, a rzecz jasna akurat ja musiałem na to trafić. Zaraza...”
- Nie jestem duszą towarzystwa – burknął Vergrin w ramach wyjaśnienia. Miał nadzieję, że Rishann to zrozumie i nie będzie na niego w żaden sposób naciskać ani w wymagać rzeczy, których nie mógłby zrobić. Nie powiedział jej, że jest w stosunku do obcych wręcz przesadnie nieufny, ale miał nadzieję, że tego się domyśli.
        ”Miejsce, w którym może się... odświeżyć? O co jej chodzi? Nigdy wcześniej nie słyszałem takiego określenia, co to znaczy?” Spanikowany Vergrin zaczął się intensywnie zastanawiać, co kobieta ma na myśli. Bardzo nie chciał spytać ją o to wprost, w końcu jednak przypomniał sobie, że Seliria kiedyś coś o tym mówiła. Skupił się i nareszcie zrozumiał.
- Eee, tak, to naprzeciwko tego pokoju – odpowiedział wilkołak. - Przynieść ci wody?
        Zmarszczył brwi, kiedy Rishann się zbliżyła. Perspektywa opowiedzenia coś o sobie i tym miejscu zdecydowanie niepokoiła Vergrina, aby powiedzieć cokolwiek istotnego musiałby zdradzić tajemnice z życia innych mieszkańców oraz jego, a tego zdecydowanie wolałby uniknąć. Zaczął nawet panikować, ale po chwili nieco się uspokoił, choć wciąż był dosyć zdenerwowany obecnością obcej kobiety. Nagle zorientował się o czymś, o czym całkowicie zapomniał, a co po mieszkaniu tutaj przez tyle lat powinno być dla niego czymś oczywistym.
- A czym tak właściwie jesteś? - spytał. Wyglądała jak zwykły człowiek, ale on przecież także. Nie zdradzała żadnych cech przynależności do innych ras, tak jak on. Wtedy zorientował się, że kobieta może w zły sposób odebrać jego pytanie. - To jest, chodzi mi o to, do jakiej rasy należysz.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Wampirzyca intensywnie wpatrywała się w oczy Vergrina, cały czas delikatnie stymulując jego umysł swoją magią. Nie chciała działać zbyt mocno, póki co nie nadszedł na to czas, ale delikatne ułatwienie sobie sprawy, było całkiem na miejscu. Mężczyzna wciąż mieszał sie w tym co mówił, wciąż miał kłopoty z odnalezieniem swoich myśli, nie do końca był pewien co ma myśleć, a to tak bardzo nie pasowało do tego jak wyglądał. W końcu zadał jej pytanie, które miało paść, ale nie tak szybko... Rish przestała używać swojej magii, przez chwilę stała wpatrzona w niego, zupełnie zbita z tropu. Nie takiego efektu spodziewała się, kiedy zaczęła wykorzystywać siły zdecydowanie mocniejsze niż sama konwersacja.
- Czym... – powtórzyła po chwili to jedno słowo, które zdradziło więcej niż Vergrin mógłby przypuszczać. Również to słowo zdradziło, że przeczuwał coś więcej niż tylko to, że Rayweth nie jest jedynie zwykłą osobą o dość mrocznym charakterze. Dziewczyna odsunęła się od niego i spojrzała gdzieś w bok, wyglądając przy tym tak całkiem niewinnie, ba... Nawet wysiliła się na nieco smutniejszą minę.
- Tak właśnie myślałam. – powiedziała spokojnie, a ton jej głosu był bardzo delikatny. Po chwili jej spojrzenie powróciło do oczu Vergrina, a na jej ustach pojawił się lekki, miły uśmiech.
- Nie myśl sobie, że jestem głupią gąską. Potrafię odczytywać niektóre sygnały wysyłane przez mężczyznę. – kontynuowała swoją wypowiedź, nie do końca związaną z tym co naprawdę siedział w jej głowie.
- Nie zrozum mnie źle, mężczyźni często zachowują się wobec mnie właśnie w ten sposób. Dzieje się to dlatego, że uważają mnie za piękną kobietę i przez to nie bardzo wiedzą co ze sobą zrobić, kiedy mają ze mną do czynienia. – wzruszyła lekko ramionami, sprawiając wrażenie, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego wszystkiego, ale nie wykorzystuje swoich atutów do zdobywania tego co chce. A wrażenie, jak to bywa, często jest mylne, ale o tym wiedzieć nie musiał.
- Nie jestem czymś niezwykłym, jestem zwyczajną kobieta, której nie musisz się bać. – zaakcentowała słowo „czymś”, którego użył wcześniej. Zapewne teraz zacznie ją przepraszać i zrobi mu się jeszcze bardziej głupio ze swoim zachowaniem, ale nie mogła przecież powiedzieć „tak jestem wampirem, mam zamiar zabawić się tobą”.
- Wyglądam jakbym należała do jakiejś innej rasy? – zapytała niewinnie, choć mógł zobaczyć cień rozbawienia na jej twarzy.
- Nie zastanawiaj się nad tym tak bardzo. Twoje myśli zaczynają być widoczne na twojej przystojnej twarzy. – uśmiechnęła się znacznie szerzej niż dotychczas, pokazując mu jeden ze swoich olśniewających uśmiechów.
- A ktoś kto nie jest duszą towarzystwa, często bywa znacznie ciekawszą personą, niż ktoś kto taką cechę posiada. – dodała po chwili i to akurat było szczerze, tak właśnie myślała.
- Mam nadzieję, że nie odrzucasz kogoś ze względu na przynależność do rasy? – troszeczkę spoważniała, choć było niemal pewne, że nie uraduje go fakt, że przebywa sam na sam z Wampirem, a to w końcu i tak wyjdzie na jaw.
- Gdybyś mógł przynieść mi wodę, byłabym ogromnie wdzięczna. – lekko potrząsnęła głową i przypomniała mu to o co prosiła wcześniej, żeby szybko zmienić temat i nie rozmawiać o przynależności rasowej.
Wampirzyca postanowiła samej sobie dać czas by obmyślić plan na dalsze działania, bo Vergrin ewidentnie jej nie ufał i słusznie... Ale to musiało się zmienić, nawet jeśli musiałaby uciec się do hipnozy czy magii emocji.
- Jeśli jesteś zbyt zajęty, mogę spędzić czas w samotności, nie denerwując cię swoją obecnością. – powiedziała jeszcze, kiedy mijała go, niemal ocierając się o niego. Może było to celowe?
Zablokowany

Wróć do „Liken”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości