[Gdzieś w Otchłani] Droga powrotu
: Pon Gru 07, 2009 9:56 pm
Ciało Meridiana, dotąd, tkwiące zupełnie nieruchomo w medytacyjnej pozie, teraz drgnęło, gdy powrócił do niego duch demona. Napięte jak struna mięśnie zwiotczały i mag przewrócił się na plecy, chwytając się dłońmi za brzuch, w którym wciąż czół echo świdrującego bólu, jakiego doznała opętana przez niego dziewczyna. Po chwili uczucie ustąpiło.
Długo leżał na czarnej, zimnej skale, myśląc o tym, co się stało w ciągu ostatnich dni i, analizując błędy, które popełnił. Jego poczynania sprawiły, że nie tylko nie udało mu się powrócić do świata żywych, ale w dodatku z jego powodu zginęła Niara. Gdyby nie zmanipulował nieco Reiry, ta zapewne nigdy nie dotarłaby do niej. No i sama Reira też dokonała swego żywota, aczkolwiek w jej przypadku... może było to i lepiej. Z tego, co się zdążył zorientować, przebywając w jej umyśle, nienawidziła egzystencji, jaką przyszło jej prowadzić.
Cóż, nie każdy może pogodzić się z byciem... potworem. Cena za długowieczność bywa droga, jednak absolutnie warta poniesienia, nawet w zamian za swe człowieczeństwo. Która to już będzie osoba, która straciła z mego powodu życie?
Meridion wciągnął głęboko powietrze i odsunął od siebie myśli o poległych osobach. Zginęły z jego powodu, lecz nic już teraz nie dało się z tym zrobić, trzeba, więc zająć się przyszłością, zamiast rozpamiętywać o przeszłości. Dzięki zdobytemu doświadczeniu, w przyszłości nie popełni już tych samych błędów.
Ale zapewne zrobię inne - dodał po chwili gorzko w myślach. Demon podniósł się do pozycji siedzącej i zaczął zastanawiać się nad swymi dalszymi poczynaniami.
Dodane po 8 godzinach 57 minutach:
Sytuacja nie rysowała się nazbyt zachęcająco. Po nieudanej - a raczej tragicznej w skutkach - próbie z przedostaniem się do świata żywych, poprzez opętanie, postanowił nie powtarzać tej opcji, w obawie, iż może skończyć się podobnie. Zresztą, zapewne musiałoby minąć wiele dni, zanim zregenerowałby swe siły na tyle, by móc spróbować ponownie.
Problem w tym, iż nie pozostawało mu wiele innych wyjść z sytuacji, w której się obecnie znajdował. Druidzi strzegący Drzewa Świata okazali się na tyle potężni, by rozwiązanie siłowe, z góry, skazane było na niepowodzenie - przynajmniej dla kogoś o jego mocy. Jedyną możliwością, jaka mu w takim wypadku pozostawała, to wśliźnięcie się bocznymi drzwiami i obejście zakazów nałożonych przez te niebiańskie pomioty.
Wśliźnięcie się bocznymi drzwiami? - ta myśl podsunęła demonowi pewien pomysł - Tak, istnieją właśnie takie "boczne drzwi". Bardzo cieniste boczne drzwi. Nie uśmiecha mi się to rozwiązanie, jednak... skoro nie widzę innej drogi, trzeba spróbować tej. Czasami najmniej miłe rozwiązania, okazują się najbardziej skuteczne.
Po chwili, Meridion podjął już decyzje co do dalszych poczynań. Podniósł się powoli z twardej skały, przeciągnął, rozprostowując zesztywniałe, od wielodniowego trwania w jednej pozycji, mięśnie i przywołując moce wiatrów uniósł się w górę, a następnie, niesiony na skrzydłach żywiołu powietrza, ruszył w stronę przejścia do świata... Cieni.
Długo leżał na czarnej, zimnej skale, myśląc o tym, co się stało w ciągu ostatnich dni i, analizując błędy, które popełnił. Jego poczynania sprawiły, że nie tylko nie udało mu się powrócić do świata żywych, ale w dodatku z jego powodu zginęła Niara. Gdyby nie zmanipulował nieco Reiry, ta zapewne nigdy nie dotarłaby do niej. No i sama Reira też dokonała swego żywota, aczkolwiek w jej przypadku... może było to i lepiej. Z tego, co się zdążył zorientować, przebywając w jej umyśle, nienawidziła egzystencji, jaką przyszło jej prowadzić.
Cóż, nie każdy może pogodzić się z byciem... potworem. Cena za długowieczność bywa droga, jednak absolutnie warta poniesienia, nawet w zamian za swe człowieczeństwo. Która to już będzie osoba, która straciła z mego powodu życie?
Meridion wciągnął głęboko powietrze i odsunął od siebie myśli o poległych osobach. Zginęły z jego powodu, lecz nic już teraz nie dało się z tym zrobić, trzeba, więc zająć się przyszłością, zamiast rozpamiętywać o przeszłości. Dzięki zdobytemu doświadczeniu, w przyszłości nie popełni już tych samych błędów.
Ale zapewne zrobię inne - dodał po chwili gorzko w myślach. Demon podniósł się do pozycji siedzącej i zaczął zastanawiać się nad swymi dalszymi poczynaniami.
Dodane po 8 godzinach 57 minutach:
Sytuacja nie rysowała się nazbyt zachęcająco. Po nieudanej - a raczej tragicznej w skutkach - próbie z przedostaniem się do świata żywych, poprzez opętanie, postanowił nie powtarzać tej opcji, w obawie, iż może skończyć się podobnie. Zresztą, zapewne musiałoby minąć wiele dni, zanim zregenerowałby swe siły na tyle, by móc spróbować ponownie.
Problem w tym, iż nie pozostawało mu wiele innych wyjść z sytuacji, w której się obecnie znajdował. Druidzi strzegący Drzewa Świata okazali się na tyle potężni, by rozwiązanie siłowe, z góry, skazane było na niepowodzenie - przynajmniej dla kogoś o jego mocy. Jedyną możliwością, jaka mu w takim wypadku pozostawała, to wśliźnięcie się bocznymi drzwiami i obejście zakazów nałożonych przez te niebiańskie pomioty.
Wśliźnięcie się bocznymi drzwiami? - ta myśl podsunęła demonowi pewien pomysł - Tak, istnieją właśnie takie "boczne drzwi". Bardzo cieniste boczne drzwi. Nie uśmiecha mi się to rozwiązanie, jednak... skoro nie widzę innej drogi, trzeba spróbować tej. Czasami najmniej miłe rozwiązania, okazują się najbardziej skuteczne.
Po chwili, Meridion podjął już decyzje co do dalszych poczynań. Podniósł się powoli z twardej skały, przeciągnął, rozprostowując zesztywniałe, od wielodniowego trwania w jednej pozycji, mięśnie i przywołując moce wiatrów uniósł się w górę, a następnie, niesiony na skrzydłach żywiołu powietrza, ruszył w stronę przejścia do świata... Cieni.