Żelazna Twierdza[Żelazna Twierdza] Sprawy Ferra.

Twierdza wznosząca się na wzgórzu górującym nad miastem Rododendronia. Jej ściany w przeciwieństwie do większości tego typu budowli zostały wykonane z żelaza i kamienia. Twierdza jest bardzo stara, a sposób jej powstania ginie w pomrokach dziejów. Legenda głosi, iż mury twierdzy pamiętają jeszcze czasy świetności Środkowego Królestwa.
Awatar użytkownika
Ellador
Zsyłający Sny
Posty: 346
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

[Żelazna Twierdza] Sprawy Ferra.

Post autor: Ellador »

Ellador przechadzał się z jednego kąta kancelarii na drugi. Co zaskakujące w czasie chodzenia dobrze mu się myślało. A miał o czym myśleć. Rozmowa z królową, chodź cudowna, jak każda rozmowa z jego anielicą, przyniosła mu też wiele kwestii, które musiał dogłębnie przeanalizować. Przechadzał się więc krokiem godnym króla po komnacie i czekał.
Za oknem słońce przepłynęło więcej niż pół swojej drogi. Wciąż jednak świeciło jasno i przyjemnie, oświetlając dachy budynków w mieście. A miasto jak zwykle, mruczało tysiącami ludzkich głosów, kakofonią dźwięków codziennego życia, stukotem kopyt końskich czy skrzypieniem kół wozu. Wszak Rododendronia, nigdy nie cichła. Chodź władcy czasami zdawało się, że dźwięki jakie niosły się z wiatrem zmieniły się. Od kiedy pojawiła się anielica, nabrały bardziej radosnej tonacji, beztroskiego śmiechu dzieci, życia jakiego wcześniej nie miały. Chodź być może tylko mu się tak zdawało.

Teraz jednak zwykle pogrążoną w ciszy kancelarię, wypełniał dźwięk kroków. Król od dłuższej chwili krążył po pomieszczeniu wyraźnie pogrążony we własnych myślach. Ważył niepokój jaki zasiały w nim słowa żony, według nich jeden z jego dworzan miał jakiś problem. Jednak Ferr nie był zwykłym sługą. I nie chodziło tu nawet o wysokie stanowisko jakie piastował. Był ulubieńcem króla, najwierniejszym sługą i jednocześnie chorym umysłowo dworzaninem, otoczonym opieką od wielu lat. Nie było jednak w pałacu nikogo bardziej oddanego. Jego problem więc, niepokoił Elladora. Czegóż bowiem takiego mogło mu zabraknąć? Jasnowłosy nie miał pojęcia, ale może prostolinijny i skromny sługa potrzebował czegoś więcej niż dotąd miał. A może wplątał się w jakieś kłopoty? Ktoś mu groził? Wszystkie te pytania wdarły się do myśli króla, nie dając mu spokojnie czekać. Zaraz po tym jak królowa wyszła z kancelarii, przywołał pachołka i kazał wołać co prędzej Ferra. Był pewien że dworzanin już pędzi korytarzami twierdzy, chodź czas oczekiwania królowi wyjątkowo się dłużył.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Ferr pędził długim, kamiennym korytarzem. Choć w jego wykonaniu słowo "pędził" było chyba za duże. Niski sługa po prostu kuśtykał w stronę kancelarii króla, tak szybko jak potrafił. Spieszył się jak mógł. Nie miał pojęcia, po co wzywa go jego pan. Nikt mu nic nie powiedział, więc Ferr uznał, że król potrzebuje go jak najszybciej.
Młody sługa był dziś ubrany w swój zwykły strój, czyli białą koszulę, czarne spodnie i brązową kamizelkę. Jedna z kucharek, która bardzo lubiła królewskiego sługę, kiedy ten przyszedł rano po śniadanie dla króla, poprawiła mu tylko źle zapięte guziki kubraka. Na dworze większość mieszkańców lubiła Ferra. Pomagali mu, uczyli, rozmawiali. Choć sługa był upośledzony zawsze słuchał rad innych i nikt nie mógł powiedzieć, że jest głupi. Czasem zdawał się mądrzejszy od niejednego, rosłego parobka. Ci, którzy nie lubili Ferra po prostu nie zbliżali się do niego, albo schodzili mu z drogi. Powszechnie bowiem wiadomym było, że Ferr jest ulubieńcem króla i jeżeli ktoś odważyłby się obrazić służącego, skończył by najprawdopodobniej w lochach.
Tak, czy inaczej Ferr w końcu dotarł do komnat władcy. Strażnicy przed drzwiami kancelarii rozstąpili się i wpuścili mężczyznę do środka. Zdyszany sługa wszedł do komnaty ciągnąc obolałą nogę.
- P-Panie... - skłonił się nisko.
- Mówili panie, że wzywałeś Ferra. Czegoś potrzeba? Ferr przyniesie. Ferr zrobi. Co potrzeba panie?
Awatar użytkownika
Ellador
Zsyłający Sny
Posty: 346
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Ellador »

Król zatrzymał się w półkroku słysząc otwierane drzwi. Uniósł oblicze, marszcząc brwi gotowy by wyrzucić z hukiem nieproszonych gości. Ellador rzadko kiedy się bał, ale twierdza była jego domem, wychował się tutaj, dorastał a teraz władał, nie mógł się więc jej bać. W drzwiach jednak ujrzał swojego wiernego sługę. Zmarszczki na jego czole wyrównały się i złagodniały.
- Wejdź śmiało - powiedział łagodnie. Przeszedł pewnymi ale dumnymi krokami w stronę stołu znajdującego się w kancelarii i zasiadł za nim.
- Usiądź proszę - zwrócił się do Ferra. Jego jedynego wśród służby o coś prosił. Wiedział że i tak spełni jego nawet najbardziej wybredny rozkaz. Wskazał dłonią na krzesło znajdujące się na przeciwko niego.
- Chciałem z Tobą porozmawiać Ferze.
Kiedy sługa usiadł, ich spojrzenia spotkały się. Ellador miał teraz wyjątkowo spokojny ale i zmartwiony wzrok.
- Królowa... moja żona zechciała podzielić się ze mną wiadomością, iż coś gnębi ciebie. Nie rzekła jednak cóż takiego zaprząta twoje myśli. Dlatego pytam się o to właśnie osobiście ciebie.
- Proszę powiedz mi, co leży ci na sercu, a ja obiecuję spróbować ci pomóc, doradzić.
Mówił absolutnie poważnie, jak przyjaciel do przyjaciela, nie pan do sługi.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

- P...Panie... - zająknął się przestraszony służący.
- Ferr nic nie zrobił... panie... Ferr jest dobry. Dobry - sługa usiadł na krześle, nie wiedział, czy patrzeć ma na swego pana, czy też nie. Przez chwilę jego zielone oczy były utkwione w obliczu władcy, zaraz jednak spuścił głowę.
- Ferr nic złego nie zrobił - powtarzał sługa.
- Panie... - dodał smutno, a potem zapadła długa chwila milczenia. Jakby Ferr powoli analizował to, co przed chwilą powiedział do niego Ellador. Król dziś mówił trudnym językiem, trudniejszym niż zwykle. Chłopak potrzebował więc więcej czasu na zrozumienie jego słów. Proste rozkazy były zdecydowanie łatwiejsze. Przynieść jedzenie, ubranie, rozpalić w kominku, zanieść wiadomość - z tym sługa nie miał żadnych problemów. Zwykłe komunikaty nie sprawiały mu trudności, lecz tym razem chodziło o samego Ferra, o jego uczucia i zmartwienia. A gdy szło o niego samego, chłopak miał zawsze większy problem z wysłowieniem się.

- Ferr jest szczęśliwy u pana - zaczął.
- Szczęśliwy, radosny. Lubi pomagać panu. Ma pracę, nie je za darmo. Ma ciepło i ma gdzie spać. Ferr wdzięczny. Nikt go nie bije, nikt nie robi krzywdy. Ferr już zawsze chce służyć panu. Tak... tak... już zawsze.
- Ale inni mówią, że Ferr sam, że Ferr nie kocha, że nie umie. Ale umie, umie i wie, że umie, Ferr umie. I wie jak kochać. Ferr kocha. Kocha pana. Kocha kotka i małe kotki. Kocha pieski, pieski pana i kotka pana. Ferr umie. Ferr wie jak kochać i wie jak lubić. Ferr nie lubił Bridgett, nie lubił. Lubi jasnowłosą panią, jest dobra dla Ferra i rozumie. Jasnowłosa pani wie co Ferr ma tutaj - sługa położył dłonie na swojej klatce piersiowej, tak by wskazywały na serce.
- Pani wie, bo jest dobra. Mówili Ferrowi, że przyszła z nieba. I chce pomóc, ale jasnowłosa pani mówi, że to pan musi wiedzieć. Ferr nie chciał przyjść, nie chciał. Boi się.
- Mówią, że takim jak Ferr król nie pozwala mieć żony. Ale Ferr nie rozumie, pan ma żonę, pan ma jasnowłosą panią, Ferr też chce. Chce mieć żonę jak pan i jak inni. Dlaczego mówią, że Ferr nie może?
Awatar użytkownika
Ellador
Zsyłający Sny
Posty: 346
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Ellador »

Ellador długo milczał. Nie poruszał się słuchając słów sługi. Były tak proste, a jednocześnie tak mądre. Czyżby fakt że jest upośledzony czynił go gorszym mieszkańcem Rododendronii? Czym różniła się w miłości sługa od króla? W prawach filozofów, bliskim Elladorowi było zapisane wyraźnie, że każdy jest wolny i ma prawo do uczuć, ma prawo kochać, złościć się, żyć. Wszystko jeśli czyniąc to nie krzywdzi innych ani nie łamie prawa. Zatem i Ferr miał prawo mieć żonę, kochać, założyć rodzinę... miał prawo.
Władca przeniósł wzrok na swojego sługę, marszcząc czoło w zamyśleniu. Szczerze mówiąc nie wiedział jak powiedzieć delikatnie mężczyźnie, że ma prawo, ale mało która dama zechce zostać jego żoną.
- Masz prawo do miłości - powiedział powoli władca - zawsze je posiadałeś, tak samo jak i ja. Masz również prawo pojąć żonę...
Zamilkł na chwilę, zaplatając dłonie i opierając o nie podbródek.
- Problem leży w ludziach. Wydaje im się, że tacy jak ty, nieco odmienni nie mają do czegoś prawa. Ze skoro nie jesteś bogaty, myślisz wolniej niż oni, nie jesteś tak silny jak wielcy wojownicy, nie powinieneś posiadać żony. Ale ja uważam, że każdy ma prawo do małżeństwa i miłości.
- Powiedz mi tylko... - spojrzał bystro - czy jest jakaś dama w twierdzy, która chcę zostać twoją żoną? Taka która ci o tym mówiła?

Dopytywał się władca, zaczął się zastanawiać czy sprawa nie jest głębsza, nie dotyczy podpuszczenia Ferra przez możnowładców, gierkę o której sługa nie wie. A może faktycznie Ferr po prostu się zakochał? Sprawę jednak traktował bardzo poważnie.
- Wcześniej nie wspominałeś nic o małżeństwie i damie która by została twoją żoną. Dlaczego? Czyżby brakowało ci czegoś? Czy właśnie tego brakuje ci do szczęścia?
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

- Ferr chce za żonę Alaję - powiedział prosto służący. Nie umiał inaczej. Taki właśnie był, nie głupi, lecz prosty. Wiedział co czuje i czego chce, nie potrafił jednak ubierać tego w piękne słowa. Nie był poetą, ani nawet zwykłym sługą. Jego choroba była trudna, zdawał sobie sprawę, że nie jest taki sam jak inni, ale nie pojmował dlaczego jest gorszy. Nie rozumiał dlaczego w dzieciństwie go bito, dlaczego nie miał matki ani ojca, dlaczego mieszkał w sierocińcu. Ledwo pojmował co znaczy słowo "sierota". Nie wiedział jak to jest mieć matkę czy ojca. Kiedy znalazł się pod opieką króla, to on stał się dla niego panem, ojcem i przyjacielem.
- Mówili, że tak nie można, że Ferr nie może, że król musi się zgodzić, ale to nie dla Ferra. Mówią, że Ferr jest inny... - nagle Ferr podniósł głowę, a jego nieduże zielone oczy były niewypowiedzianie smutne.
- Ja... - wskazał na siebie - ja, ja Ferr. Ja umiem, ja nie inny, ja taki sam - mówił powoli i spokojnie. Po raz pierwszy od wielu lat sługa powiedział o sobie tak jak powinien. Wreszcie powiedział "ja", po raz pierwszy nie mówił w trzeciej osobie.
- Alaja uczy Ferr, mówi ja. Mówi Ferra, do Ferra. Ferr nie jest głupi. Alaja tak mówi. Mówi, że ja nie głupi. Ferr się uczy. Powoli.
- Ja - pokazał jeszcze raz na siebie - ja chce za żonę Alaję.
Awatar użytkownika
Ellador
Zsyłający Sny
Posty: 346
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Ellador »

Jasnowłosego króla zamurowało. W ciszy jaka zapadła w izbie, spojrzał uważniej na Ferra, zmarszczył brwi, jakby ciężko mu było uwierzyć w to co słyszy.
- Alaję? - powtórzył zaskoczony. Na bogów! Czemu akurat ją - pomyślał gładząc w zamyśleniu brodę. Problem nie tkwił w samym Ferze, a w Alaji. Znał medyczkę, jak mu się zdawało dobrze i wątpił by szukała dla siebie męża. Tym bardziej wątpił by wybrankiem jej serca był Ferr. Pojął jednak w mig dlaczego właśnie ją wybrał sługa.
- Poważna sprawa - rzekł po dłuższej chwili - istotnie poważna. Mówiłeś z Alają o tym? Rzekła ci coś?
- Bo jak wiesz, masz prawo starać się o jej rękę... - szukał właściwych słów by sługa dobrze zrozumiał - prosić ją by została żoną, ale Alaja może odmówić. I musisz się z tym liczyć. Może nie chcieć mieć męża, może coś jej się nie podobać... widzisz Ferr ja także prosiłem Niarę o rękę, o to by zechciała być moją żoną i też musiałem się liczyć z odmową. Mogla przecież mnie zwyczajnie nie chcieć.
Ellador wątpił by medyczka pragnęła mieć chorego umysłowo męża, powątpiewał czy w ogóle chcę mieć męża. Była bardzo wyjątkową damą wśród niewiast pałacowych.
- Właściwie od dawna miłujesz Alaję? - zapytał w prost.
- Jeśli mi pozwolisz, mogę spróbować podpytać Alaję, dowiedzieć się czy ona odwzajemnia twoje chęci - w jego głowie powoli radził się plan. Nie chciał by Ferr został odrzucony, może mylił się co do medyczki. Ostatecznie nie to było tematem ich wspólnych rozmów. Nie szkodziło więc być bardziej szczerym niż zwykle i spróbować wywiedzieć się co ona planuje zrobić czy co czuje.
- Wtedy być może dowiemy się więcej. Co ty na to?
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

- Ferr chce Alaję - powtórzył.
- Alaja nie chce Ferra? - spojrzał pytająco na władcę.
- Pan wie? Ferr nie wie, nie pytał. Mówili, że Ferr musi prosić króla, że musi pan wiedzieć. Ferr pytał jasnowłosej pani, ale ona też nie wie. Ferr jest miły dla Alaji. Przynosi kwiatki, jedzenie, a Alaja uczy. Jest miła. Ferr nie wie co Alaja myśli. Ja nie wiem - za każdym razem kiedy mówił "ja" wskazywał na siebie. Widać było mu trudno mówić o sobie w ten sposób. Nie do końca potrafił przekazać, że nie pytał Alaji czy go kocha, a już tym bardziej, czy zostanie jego żoną.
- Ja - ponownie wskazał na siebie - chce za żonę Alaję. Ferr chce mieć żonę Alaję.
Awatar użytkownika
Ellador
Zsyłający Sny
Posty: 346
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Ellador »

- Nie wiem czy chcę cię za męża, czy nie. Nie rozmawiałem z nią o tym - rzekł Ellador. Osobiście jednak wątpił by nadworna medyczka przystała na propozycję służącego. Gorszym by jednak było, zmuszać biedaczkę do ślubu. Najpierw musi znać myśli Alaji, wiedzieć jak ona widzi tą sytuację.
- Myślę że powinieneś ją zapytać, na pewno powinna wiedzieć jakie są twe zamiary. Nim jednak zapytasz, to ja z nią pomówię. Spróbuję dowiedzieć się czegoś więcej... To delikatna sprawa.
- Prawdą jest że kwestie dotyczące emocji i serca zawsze są delikatne - mruknął pod nosem - dziękuję ci Ferr za szczerość i zaufanie. To bardzo wiele.
Na ostatnie słowa uśmiechnął się nawet pod delikatnie spoglądając na sługę.

Ferr już nic nie powiedział. Opuścił głowę i słuchał. A kiedy jego pan zamilkł Ferr zrozumiał, że już powinien iść. Wstał więc, skłonił się nisko, jak to miał w zwyczaju i pokuśtykał w stronę drzwi. Nagle jednak zatrzymał się, jakby coś przyszło mu do głowy. Uniósł wzrok i po raz kolejny spojrzał na władcę.
- Panie... Mówią, że jasnowłosa pani jest z nieba, że czaruje, że umie robić wieeeelkie czary. Mówili, że jasnowłosa pani umie leczyć, że umie czarować i leczyć. Może uleczy Ferra? - małe oczka chłopaka patrzył teraz na oblicze króla z wielką ufnością i nadzieją. Jego wyczekujący wzrok musiał świdrować serce. Był tak prostoduszny i pełen determinacji, by móc być z kimś kogo kocha, że nie wahał się nawet zapytać o uleczenie jego choroby.

Ellador westchnął ledwo słyszalnie, pytanie jakie zadał Ferr było proste i zarazem trudne.
- Moja pani, potrafi czynić cuda to prawda, ale....
Nagle wstał z krzesła, spokojnym krokiem podszedł w stronę Ferra. Zresztą wiedział, że sługa nie boi się jego, nawet gwałtownych gestów przez które płynęła złość. Rozwiązał górne guziki od tuniki a potem koszuli w jaką był dziś ubrany. Na wysokości obojczyka widniała długa wąska, jasna blizna.
- Tą radę zadano mi bardzo dawno temu. Pamiętasz kto? Potwór w północy, leczoną ją wiele dni, nim zaczęła się zasklepiać. Anielica, moja żona uleczyła mnie z moich snów, czuję się młodszy i silniejszy, ale czy blizna zniknęła? Widzisz Ferze moc Niary wiele daje, jest pełna łaski Najwyższego, ale nie zmienia tego co już się stało.
- Być może nawet moja żona mogłaby wyleczyć twoją nogę, ale nie zmieni twojego serca, tego kim jesteś, ran jakie cię ukształtowały.
- Przykro mi - rzekł na koniec. Jego prawa dłoń na chwilę spoczęła na ramieniu Ferra w geście wsparcia.

- Może uleczyć nogę? - zapytał sługa z taką samą nadzieją jak wcześniej. Patrzył na swojego pana i po prostu pytał, zwyczajnie, jak przyjaciela.
- Ferr może mieć zdrową nogę? - mówił jakby nie dowierzał.
- Jasnowłosa pani może zaczarować nogę Ferra?

- Być może... nie jestem tego pewien... - Ellador czuł się teraz jak mędrzec wypytywany przez ucznia.
- Te rzeczy wykraczają poza moje możliwości, pochodzą... od Najwyższego - dodał po chwili.
- Nie mniej uleczono mnie z moich złych snów, koszmary odeszły ode mnie, noce stały się czasem kiedy zasypiam by zebrać siły na kolejny dzień. Więc być może i twoją nogę dałoby się uleczyć, ale czy tak jest może powiedzieć ci tylko Niara. Zapytaj jej.

- Ferr zapyta, zapyta jasnowłosej pani - sługa pokiwał siarczyście głową i uśmiechnął się wesoło.
- Zapyta - powtarzał.
Ellador uśmiechnął się już tylko na jego słowa pozwalając mu odejść. Po chwili Ferr znów się skłonił i ruszył do wyjścia. Władca odczekał aż odgłosy kroków ucichną i skierował się w stronę innych drzwi. Prowadziły one do skrzydła książęcego, a dalej do reszty pałacu. Ellador postanowił złożyć wizytę medyczce, ale jak to określił w myślach półoficjalną. Żeby to uczynić, przeszedł do komnat zajmowanych przez medyczkę inną drogą niż zwykle. Były to boczne korytarze, znacznie rzadziej uczęszczane. Był jednak świadom że nie może ot tak wejść do komnat Alaji, gdyż może to być bardzo źle odebrane. Zabrał więc ze sobą dwóch strażników, a kiedy dotarł już prawie do pracowni medyczki, wysłał jednego z nich z wiadomością, że zaraz się zjawi. Jak bardzo by nie chciał, Ellador nauczył się dawno temu, że pewne zasady etykiety może łamać, innych po prostu mu nie wolno.
Przed drzwiami komnaty jak z spod ziemi wyrosła szczupła, młoda służąca w zgrabnej brązowej sukni. Skłoniła się nisko i uchyliła drzwi by władca mógł wejść. Król pewnym, wojowniczym krokiem, przekroczył próg. Rozejrzał się uważnie z nieskrywanym zaciekawieniem. Znajdował się w pomieszczeniu w którym rosło wiele ziół, leczniczych roślin, część pospolitych, inne zaś ściągane z dalekich miast Alaranii. Zielarnia, bo tak w myślach nazywał to od dawna król, była miejsce do którego lubił przybywać. Łączyła się ona z jedną z komnat w których pracowała kobieta, a dalej z samymi komnatami medyczki.
- Witam Alajo - odezwał się król podchodząc w stronę medyczki. Szybkim, oczywistym dla wszystkich gestem dłoni, odesłał służkę.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

- Wasza wysokość - Alaja skłoniła się nisko. Była bardzo zaskoczona przybyciem króla. Władca nie fatygował się tutaj bez powodu, zazwyczaj to ona była wzywana do królewskich komnat. To, że przyszedł mogło oznaczać poważny uszczerbek na zdrowiu samego króla, ale co bardziej prawdopodobne ciężarnej królowej. W jakiej innej sprawie miałby tu przychodzić władca?
Alaja nie bała się Elladora, od lat służyła mu i szukała sposobu na jego złe sny, widywała się z królem bardzo często i znała jego charakter aż za dobrze. Wiedziała, że umie być równie dobry i szarmancki, co porywczy i brutalny. Wszystko zależało od dnia i tego jacy ludzie stanęli mu wcześniej na drodze. Brak strachu nie oznaczał jednak braku zaskoczenia. Kiedy przed kilkoma sekundami, służka Mimi weszła do komnat medyczki i poinformowała ją, że król chce ją widzieć i zmierza do zielarni, Alaja doznała niemałego szoku.
- W czym mogę służyć? - dodała tylko podnosząc się z ukłonu.
Alaja miała ciemne, długie włosy, zaplecione w gruby, ciasny warkocz z tyłu głowy. Nosiła, jak zwykle z resztą, szaty medyczki. Ciemno niebieską spódnicę, sięgającą ziemi, długą prawie do kolan tunikę w nieco jaśniejszym odcieniu niebieskiego, a wszystko to przewiązane było prostym czarnym pasem. Za paskiem Alaja nosiła malutki sierp do ścinania ziół, szaro-brazową lnianą szmatkę do wycierania i kilka lnianych woreczków w różnych rozmiarach. Co ciekawe medyczka nigdy wcześniej nie nosiła ozdób, dziś natomiast miała na ręce malutką bransoletkę z różowych, drobnych koralików.
Awatar użytkownika
Ellador
Zsyłający Sny
Posty: 346
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Ellador »

- Pomówmy - powiedział krótko i tajemniczo król. Zatrzymał się niedaleko medyczki. Prawą dłonią, przesunął po wierzchu rosnących ziół. Pomieszczenie to było wypełnione przyjemnym zapachem roślin. Ellador przedłużał chwilę rozmowy, bo właściwie nie wiedział jak zacząć. W końcu jednak obrócił twarz w stronę kobiety, by przedstawić powód swojej wizyty.
- Chodzi o... - król zmarszczył brwi, po raz pierwszy chyba w życiu nie wiedział co powiedzieć i w jaki delikatny sposób przedstawić problem Alaji. Był jednak królem, a król zawsze wiedział co mówić. Dlatego Ellador wziął głęboki wdech i spojrzał bystrzej już na Alaję.
- Musimy Alajo pomówić o sprawie wielce delikatnej. Chodzi o Ferra, właśnie o nim chciałbym z Tobą pomówić. Powiem krótko i rzeczowo. Moja żona, królowa, przekazała mi, iż Ferr ma jakieś zmartwienie. Pomówiłem z nim. Nie mniej, nim cokolwiek dodam, muszę zdać ci bardzo ważne pytanie. Mów szczerze.
- Czy Ferr jest ci bliski? Bliski jako mężczyzna? - król patrzył teraz uważnie, splótł dłonie za plecami, prostując się. Miał łagodne oblicze, nie wyrażające złości, a jedynie pewność siebie.
- Nie obawiaj się, powiedz szczerze - dodał łagodniejszym tonem by upewnić medyczkę, iż nie musi się niczego obawiać.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

- Coś się stało Ferrowi? - wyrwało jej się niespodziewanie. Na sekundę zapomniała, że rozmawia z królem i umknęło jej powiedzenie tytułu.
- Wasza wysokość... - poprawił się jednak, pochylając głowę na znak przeprosin.
- Panie, czy Ferr jest chory? - pytała wyraźnie zdenerwowana i zmartwiona.
- Tak, oczywiście, że jest mi bliski. Panie, jeżeli coś mu się stało, chcę go zobaczyć - mimo wielkiego szacunku dla władcy, Alaja wydawała się być bardzo pewna siebie i zdeterminowana, lecz nie w taki sposób jak zwykle. Medyczka zazwyczaj nie okazywała żadnych uczuć, tym razem było inaczej. Bez trudu można było poznać, że bardzo jej zależy, że chce wiedzieć co stało się przyjacielowi.
- Panie? - spojrzała na króla pytająco - Czy Ferrowi coś się stało?
Awatar użytkownika
Ellador
Zsyłający Sny
Posty: 346
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Ellador »

- Nic mu się nie stało, w sensie fizycznym nie jest ranny. Stało się coś, zwykle postrzeganego bardzo dobrze - powiedział absolutnie poważnie król. Krótkim kiwnięciem głowy dał znać medyczce, że nie jest zły o chwilowy brak etykiety.
- Ferr zakochał się - powiedział po chwili - I o ile zwykle informacja ta odbierana jest pozytywnie. Tym razem mam pewne wątpliwości i obawy. Znamy się na tyle długo, że postanowiłem tę kwestie omówić z Tobą. Właśnie w Tobie się zakochał. Tak w Tobie Alajo.

Na chwilę zamilkł pozwalając medyczce zrozumieć sens jego słów. Gestem jednak nie pozwolił jej nic powiedzieć. Chciał bowiem dokończyć, swoją mowę.
- Co więcej Ferr chciałby pojąć cię za żonę. Jak sama rozumiesz nie jest to zwyczajna sytuacja, ani osoba dlatego nie mogę przejść obojętnie wobec tego. Ferr jest mi bardzo drogi i jako sługa i jako przyjacielem - specjalnie powiedział właśnie te słowa, bowiem tak było. Mężczyzna był dla niego kimś więcej niż tylko zwykłym służącym.
- I tu stoimy przed problemem. Bo nie wiem co ty o tym myślisz. Dlatego moje pytanie brzmiało czy Ferr jako mężczyzna jest ci bardzo cenny? Czy potrafisz odwzajemnić jego uczucia i uczynić go szczęśliwym? Czy on mógłby się uszczęśliwić? Twe dobro i jego leży mi na sercu, dlatego jeśli go nie chcesz, chciałbym prosić cię o jak najdelikatniejsze potraktowanie go. Po za swoją chorobą, to wyjątkowy, uczuciowy i bystry człowiek, wbrew temu co niektórzy w tym pałacu myślą.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

- Wasza wysokość nie musi mi zachwalać zalet Ferra. Znam go lepiej, niż on sam. Wiem, że jest doby, uczciwy i wrażliwy. Nie jest głupi, jest mądrzejszy od niejednego mieszkańca dworu. Jest tylko wolniejszy i chory - Alaja zmieniła ton, kiedy usłyszała o co chodzi, jej głos i wyraz twarzy znów niewiele wyrażał. Ulżyło jej, że Ferrowi nic nie jest, że nie chodzi o jego zdrowie, że wszystko z nim w porządku. Chyba więc dlatego wróciła jej powściągliwość.
- Od dawna wiem, że Ferr mnie kocha. Nie wiedziałam tylko, że chciałby mieć żonę. Nigdy mi tego nie powiedział. Nie wiedziałam, że jest mu źle z tym jak jest. Sądziłam, że jeśli będzie nieszczęśliwy, do mnie jako pierwszej przyjdzie by się zwierzyć - rzekła zdziwiona.
- Nie zdradził się ani słowem, że taki problem leży mu na sercu. Nie powiedział też, że był na audiencji u królowej. Najwidoczniej miał jakiś powód by mi o tym nie mówić.
Awatar użytkownika
Ellador
Zsyłający Sny
Posty: 346
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Ellador »

- Uznał, a może był przekonany, że nie może posiadać żony bez mojej zgody. Nie przyszedł więc z tym do mnie. Zwierzył się, jak sądzę, mej żonie gdyż jest pełna łaskawości i zrozumienia. Właściwie nie wiem czy on przyszedł z tym do niej, czy ona wyczuła, że leży mu coś na sercu. Wiedź że przed królową niewiele rzeczy można ukryć, nawet ja sam nie potrafię zataić myśli i uczuć, kiedy mnie coś gnębi. Ona... ona to wyczuwa.
- Wracając do kwestii. Królowa zasugerowała mi, abym z nim pomówił. Jedynie dlatego wiem jaki ma problem. Powiedz mi co zamierzasz? Chcesz go odrzucić jak mniemam? Szanuję zarówno ciebie jak i jego, dlatego chciałbym rozwiązać to delikatnie i sprawiedliwie dla każdego. Nie pragnę ani żebyś ty cierpiała, ani żeby on. Toteż się wtrącam tym razem.
- Powiedz mi szczerze, co planujesz, co czujesz... powiedz mi Elladorowi... nie władcy - nagle jego głos złagodniał, zmienił nieco postawę bardziej się rozluźniając. Tym razem nie chciał być królem, tylko sobą, Elladorem.
- Mów, tylko szczerze.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Alaja spojrzała na Elladora swoimi bystrymi oczami, wyraz jej twarzy jednak nieco się zmienił. Medyczka wydawała się być... zła? A może było to tylko złudzenie?
- To aż tak oczywiste, że chcę go odrzucić? - spytała, a jej głos był wyraźnie inny.
- Nie sądziłam, że nawet ty panie będziesz tak uważał. Nie sądziłam, że ktoś, kto jest dla Ferra jak ojciec, brat i przyjaciel w jednym, nie da mu szansy na szczęście, że z góry założy, że nie ma prawa kochać i być kochanym. Mówiłeś królu, że Ferr jest wyjątkowy, uczciwy i bystry, lecz zakładasz, że kobieta nie może go kochać. Nawet ty panie postrzegasz jego chorobę jak coś nieludzkiego? Nie mogę w to uwierzyć...
- Sądziłam, że Wasza Wysokość inaczej patrzy na Ferra, że widzi w nim to czego nie widzą inni. Uważałam, że dlatego król trzyma go przy sobie, bo to ktoś więcej niż sługa, że widzi w nim król coś więcej niż chorobę. Przecież to człowiek, taki sam jak każdy inny. Choć właściwie nie, nie taki sam, lepszy. Lepszy, bo nie kłamie, nie szuka w słowach ukrytych znaczeń, lepszy, bo nie pragnie bogactwa, nie knuje, nie oszukuje. Tak, jest wyjątkowy. I może Wasza Wysokość się zdziwi, ale można go kochać. Tak, jak można nie chcieć nikogo innego. I nie obchodzi mnie, co król zrobi, czy pozwoli na małżeństwo, czy nie. Mam prawo kochać Ferra, a on ma prawo kochać mnie. Myślałam, że Wasza Wysokość zrozumie...
Zablokowany

Wróć do „Żelazna Twierdza”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość