Równiny Theryjskie[Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

Spokojna równina zamieszkana głównie przez pokojowo nastawione elfy i ludzi. To właśnie na niej znajduje się słynne Jezioro Czarodziejek i zamek, w którym się spotykają. Na równinie położone jest również osławione królestwo Nandan- Theru. To harmonijna kraina rzek, jezior i lasów.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

Przyjrzał się jeszcze raz skupisku drzew, między którymi najprawdopodobniej przyjdzie im nocować. Wydawało mu się, że w razie deszczu korony drzew będą stanowiły dość dobrą ochronę właśnie przed tym deszczem, a także przed wiatrem, o ile ten zacznie wiać. Elfka i kotołaczka zgodziły się z tym, że lepiej będzie przenocować w lesie, więc po niedługiej chwili grupka udała się do lasu.
Koń, którego miał Drago w miarę dobrze radził sobie w chodzeniu po lesie, więc, aż tak, nie spowalniał marszu. Jako, że elfka poszła zapolować to łowca wziął konia ze sobą, przez co mogli też zebrać więcej drewna, bo koń mógł go trochę przenieść.
Na początku poszukiwania suchych patyków były nieowocne, bo po nocnym deszczu wszystkie, które leżały na ziemi były po prostu mokre. Ale po jakimś czasie, na szczęście, udało im się nazbierać wystarczająco dużo suchych patyków i wrócili do miejsca, w którym rozdzielili się z Lycande.
- Zgadza się - powiedział do kotołaczki.
- Myślę, że najlepsza byłaby jakaś nieduża polana, żeby koń również miał co jeść - dodał po chwili. W międzyczasie przejął od elfki wodze konia, który, jakby nie było, to można by rzec, że należy do niego. W jednej ręce niósł drewno, które zebrał, a drugą trzymał konia.
- Mam krzesiwo i rozpałkę, więc nie powinniśmy mieć problemów z rozpaleniem ogniska - powiedział po chwili.
- Chyba, że któraś z was potrafi władać magią ognia to wtedy lepiej będzie rozpalić drewno przy pomocy magii- magiczny ogień pali się dłużej i lepiej - dodał. Najlepiej byłoby gdyby udało im się znaleźć miejsce na nocleg zanim ściemni się całkowicie. Drago rozglądał się wokół siebie i wypatrywał miejsca, które zaproponował wcześniej jako potencjalne miejsce na nocleg, czyli wypatrywał niedużej polany.
Awatar użytkownika
Lycande
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycande »

Dość sporo czasu zajęło elfce odnalezienie w tej "dziczy" czegokolwiek nadającego się na kolację. Mistrzynią łowiectwa nie była, to fakt, ale nawet najlepsi nie mogliby nic zrobić, skoro nie było na co zapolować. Szczęście w nieszczęściu, w końcu udało jej się dostrzec zająca. "Zawsze to coś..." - Zwłaszcza biorąc pod uwagę jego rozmiary, który mówiąc szczerze, optymizmem nie napawały. Co prawda nie było to jakieś młode, ale mięsa i tak za wiele z tego nie będzie. Lycande miała też inny pomysł na dzisiejszy posiłek, a mianowicie... ryby. W końcu tuż obok znajdowała się rzeka, której nurt nie był jakiś silny, zaś woda w niej w miarę przejrzysta. Dodając do tego jej wyostrzony wzrok, to mogło się udać.
Ten widok musiał być naprawdę dziwny, elfka uprawiająca rybołówstwo przy pomocy łuku... Grunt, że skutecznie! Było ich zdecydowanie więcej niż tradycyjnej, lądowej zwierzyny łownej, więc dlaczego by nie skorzystać z tej okazji? W końcu nie smakowały one aż tak źle, zwłaszcza z odpowiednimi ziołami, które akurat miała przy sobie. Jej ofiarą padły dwie w miarę solidne sztuki, które powinny wystarczyć... rano zawsze można by było złowić świeższe.
Wraz ze swoim łupem powróciła do miejsca, w którym się rozdzielili. Jej towarzysze sprawnie uwinęli się ze znalezieniem suchego drewna do ogniska.
- Królik i dwie ryby, powinno wystarczyć - powiedziała, gdy tylko zbliżyła się do nich. Przy okazji wypatrywała odpowiedniego miejsca na obóz w postaci niewielkiej polany.
- Z tym nie powinno być problemów - odparła na wzmiankę o rozpaleniu ogniska przy pomocy magii. W końcu znała się na dziedzinie ognia, bardzo słabo ale zawsze to coś. - Mistrzynią nie jestem, ale tyle zrobić to potrafię - dodała po chwili żeby nie było, że mają przed sobą prawdziwą "ekspertkę".
Awatar użytkownika
Avalon
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Avalon »

Polanka w lesie na której zdecydowali się spędzić noc była prawie idealnym miejscem. Na otwartej przestrzeni byli doskonale widoczni, ale potencjalny wróg również nie mogłby się do nich zakraść. Otoczeni konarami wiekowych drzew oraz gęstymi trawami nie mogli dostrzec, co się w nich znajduje... Gęste korony drzew, wydawały się. ciasno splatać ze sobą, ca z lewnością nie przepuściłyby ani jednej kropli deszczu. Niestety, zatrzymywała również promienie słońca, czy światło księżyca. Zostawało coraz mniej czasu, aby rozpalić ognisko jeżeli nie chcieli zostać w kompletnych ciemnościach.
Elfka szybko uporała się z wznieceniem ognia, a już po chwili w powietrzu można było wyczuć woń smażonej ryby.
-Myślicie, że woda opadnie do jutra? Z góry mogę piwiedzieć, że nie umiem pływać...Bo jeśli nie, to nie na sensu tu czekać i spędzić kilka kolejnych nocy w tym lesie. Jest jeszcze jedna droga, z tym że jest o wiele dłuższa i niedokładnie opisana...-powiedziała Avalon, odrywając kolejny kawałek ryby. Mimo iż nie było to mistrzowskie dzieło smakowało o wiele lepiej niż to, co mieli okazję jeść na śniadanie w karczmie.
W krótkim czasie kotołaczka dostała odpowiedź na swoje pytanie. Do uszu ich trójki dotarły dźwięki. kropli deszczu, bębniących o liście drzew.
A to pech...
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

Nie musieli długo czekać na Lycande, bo ta zjawiła się niedługo po nich i udało jej się upolować kolację, co prawda nie będzie tego dużo, ale zawsze coś.
- Mam jeszcze kilka kawałków suszonego mięsa - powiedział do nich. Zawsze mogą je zjeść, gdy dalej będą głodni po tym jak zjedzą to co upolowała elfka. Na wzmiankę o dziedzinie ognia kiwnął tylko głową, ogień, który rozpalą w ten sposób będzie po prostu lepszy od rozpalonego tradycyjną metodą. Udali się na poszukiwanie miejsca na nocleg. Właściwie to nie szukali za długo, bo udało im się trafić na niedużą, otoczoną drzewami polanę. Drzewa, którą ją otaczają, a dokładniej to korony tych drzew, powinny zapewnić im dobrą ochronę przed deszczem. Drago wprowadził na polanę swojego wierzchowca i szybko przywiązał go do drzewa, tak, że miał on pewną swobodę w poruszaniu się, w razie gdyby zabrakło mu pokarmy, czy coś. Następnie położył suche drewno, w miejscu, w którym rozpalą ognisko, a jego rozpaleniem zajęła się Lycande.
- Na początku miałem plan po prostu to przepłynąć, woda nie jest specjalnie głęboka. Ale można też pójść drogą, o której mówisz, zawsze może okazać się, że uda nam się nią przejść bez większych kłopotów - powiedział do kotołaczki po tym jak zjadł kawałek ryby. Mimo wszystko to z pełnymi ustami nie powinno się rozmawiać, bez względu na to czy je się w karczmie, czy przy ognisku.
- Mam nadzieję, że korony drzew zapewnią nam dobrą ochronę przed deszczem - odparł po tym jak usłyszał dźwięk kropli uderzających o liście, a następnie uniósł głowę w górę, ale tylko na chwilę.
- Będziemy "bawić się" w warty i tak dalej? - zapytał. Jemu osobiście wydawało się, że nie ma to większego sensu, bo i tak ciężko ich tu dostrzec, a w dodatku deszcz sprawi, że raczej nikomu nie będzie chciało się chodzić po lesie, nawet bandytom. Zjadł następny kęs rybiego mięsa w oczekiwaniu na odpowiedź.
Awatar użytkownika
Lycande
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycande »

Rozpalenie ogniska nie stanowiło dla niej żadnego wyzwania, bo nie raz już to robiła. W końcu to tylko kwestia odpowiedniego ustawienia suchego drewna, które zostało wcześniej nazbieranie przez resztę drużyny i podpalenia przy użyciu magii ognia, bo tak było najszybciej. Oczywiście to wszystko zrobiła w odpowiednim miejscu, bo jeszcze z dymem poszłaby cały lasek, a na to pozwolić nie mogła. Co jak co, ale była elfką, w połowie leśną, więc naturę szanowała. Oczywiście o parę drzewek czy też rybki nie miała zamiaru się szczypać... bez przesady.
- Nie liczyłabym na to - odparła kotołaczce. W końcu deszcz zaczął padać na nowo, więc nie było mowy o tym, że woda opadnie w przeciągu parunastu godzin. Była to kwestia paru dni, jak nie więcej. Wszystko zależało od tego, czy ulewy będą nękać ten teren przez najbliższy czas. "Przynajmniej drzewa zapewniają przed nim ochronę..." Oby tylko ten stan utrzymał się na dłużej, bo jakoś nie chciała znowu zmoknąć, jak to miało miejsce wczoraj. Tym razem jednak raczej nie poszczęściłoby się z kolejną, suchą karczmą.
- Przepłynąć można nawet z kotką na głowie - powiedziała, choć Avalon raczej się to nie spodobała. Koty raczej nie przepadały za wodą. - Pytanie tylko, czy po drugiej stronie nie byłoby jakieś większe bagno, bo wtedy mogłoby być dość nieprzyjemnie - dodała po chwili. Byłą to tylko jedna z możliwych przeszkód, aczkolwiek nie musiała akurat tam wystąpić w jakimś znaczniejszym stopniu.
- Jak głupie by się nie wydawały, mogą uratować życie - odparła na pytanie Drago odnośnie wart. - Nawet jeśli może wydawać się bezsensowna, to nigdy nie wiadomo, czy akurat ktoś przypadkiem na nas nie wpadnie, i to z niekoniecznie dobrymi zamiarami. Los potrafi płatać figle - dokończyła myśl, po czym zabrała się w końcu za swoją dolę z ogniska.
Awatar użytkownika
Avalon
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Avalon »

W końcu zapadła noc, a cały las pogrążył się w ciemnościach.
Dziwną rzeczą jest to, że w nocy wszystko napawa strachem, czy to szelest traw, czy skrzek ptaków, czy chociaż by kapanie wody.
Wszystko to układało się w dziwaczną muzykę, która była na swój sposób piękna, jednak w głównej mierze przerażająca.
Avalon, która niejedną noc spędziła w lesie, tutaj czuła się zupełnie inaczej. Wszystko w jej oczach wydawało się inne, drzewa większe, wiatr głośniejszy, a cienie dłuższe... Odgłosy wydawane przez las nie pomagały jej w zaśnięciu, wręcz przeciwnie...
Przewracała się z boku na bok, czując pod plecami kamienie, gałęzie i każdą grudkę ziemi.
Podczas, gdy elfka obejmowała wartę, Avalon miała pewne poczucie bezpieczeństwa, jednak kto wie, co czai się wśród tych drzew...
Kiepsko spała, a oddech miała płytki i nierówny. Coś jej nie dawało spokoju, tylko nie mogła uchwycić tej myśli...
Po pewnym czasie monotonne bębnienie kropli deszczu ustało, a wiatr ucichł. Zrobiło się... jaśniej...
Wschód Słońca? Nie.. Przecież przynajmniej raz powinnam objąć warte do tego czasu...
A jeśli nie Słońce, to tylko jedno mogło dać takie światło - pełnia.
Nagle pozorną ciszę panującą w lesie przerwało jedno, długie wycie, po którym nastąpiła ich cała seria.
Dopiero teraz kotołaczka zrozumiała, co było przyczyna jej strachu tej nocy. Gdzieś w podświadomości wiedziała jaka dzisiaj jest faza księżyca, a z racji iż wtedy istniała największa szansa na natknięcie się na to... wyrośnięte monstrum, którego z niewiadomych przyczyn panicznie się bała.
Nigdy nie rozumiała, co było tego przyczyną, czy fakt iż ona sama po części jest kotem czy jakieś wydarzenie z przeszłości, które mimo starannego wymazania przez cyrkowca pozostawiło po sobie ślad.
W pierwszym odruchu chciała zamienić się w kota, jednak w porę zorientowała się, że byłaby to jedna z najgłupszych rzeczy jakie mogłaby teraz zrobić - wilkołak wyczułby ją na kilometr.
Zdziwiła ją sama obecność tych stworzeń tak blisko Karnsteinu, w końcu wilkołaki od zaorania dziejów trzymały się z dala od wampirów i na odwrót.
Później będzie czas na te pytania...
Teraz należało odpowiedzieć na najważniejsze z nich.
-Co robimy?- wyszeptała kotołaczka, nie ryzykując większego podniesienia głosu, co mogłoby dodatkowo zdradzić ich położenie, zakładając oczywiście że jeszcze ich nie wyczuli.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

Zdecydowali się na to, że jednak będą warty i elfka wzięła pierwszą wartę. Drago niejednokrotnie zmuszony był do samotnego spędzania nocy w lesie, więc bez różnicy było mu to czy warty będą, czy może ich nie będzie. Spali przy ognisku, a raczej przy miejscu, w którym się ono paliło, bo teraz już wygasło. Udało mu się zasnąć dość szybko, jednak nim zasnął to słyszał jak kotołaczka wierci się na miejscu, na którym leżała. Zbudził się dopiero wtedy, gdy usłyszał szept Avalon. To mogło wydawać się dziwne, że zbudził go dopiero szept, a nie wycie, które można było usłyszeć wcześniej.
- Czekamy. Spokojnie czekamy - szepnął. Według niego czekanie było lepsze niż próba ucieczki, a polana, na której się właśnie znajdują zapewniała im też swego rodzaju ochronę. W razie czego można byłoby też schować się w pobliskie krzaki.
- Zawsze istnieje szansa, że ominął to miejsce, albo w ogóle nie podejdą w pobliże - dodał po chwili, również szeptem. Następnie westchną cicho, tak że obydwie panie na pewno tego nie słyszały.
- Gdy zajdzie taka potrzeba to będziemy się bronić, ale podejrzewam, że to w ostateczności - powiedział po chwili. Cały czas mówił szeptem, głównie ze względów bezpieczeństwa i zapewnienia mniejszego prawdopodobieństwa na to, że wilk, wilkołak lub wilkołaki zawitają na polanę, która posłużyła za nocleg dla Drago, jego wierzchowca, Avalon i Lycande.
Awatar użytkownika
Lycande
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycande »

Lycande miała cichą nadzieję, iż ta noc nie będzie się różniła wiele od innych pod gołym niebem. Jedyne co brała pod uwagę to fakt, iż deszcz jakimś sposobem przemknie przez liście i całe ich towarzystwo po prostu zmoknie. Ostatecznie też mogła na nich wpaść grupka drobnych łupieżców, choć to raczej nie powinno stanowić dla nich jakiegoś większego problemu. Z przeciętnym bandziorem nawet ona potrafiła sobie poradzić. W większości byli zbyt pewni siebie i powolni... A nawet jeśli trafił się jakiś wyjątkowo sprawny, to zazwyczaj nie dorównywał elfce. Ot wrodzona przewaga rasowa w stosunku do ludzi oraz nieco praktyki. Nawet jeśli mieliby przewagę liczebną, to i tak musieliby zmierzyć się z całą trójką, a Drago raczej nie należał do osób, które nie wiedziały, którą stroną trzymać miecz. Był w końcu najemnikiem. Ewentualne obiekcje miałaby do kotołaczki, bo nie miała okazji widzieć jej w walce, choć nie za bardzo śpieszyłaby się do zobaczenia takowej.
Niespecjalnie zwróciła uwagę na pierwszego zwierza, który gdzieś w oddali postanowił dać swój "koncert"... gorzej tylko, iż chwilę później była ich cała seria. No cóż, była pełnia, więc specjalnie jej to nie dziwiło.
Chwilę później jej towarzysze podróży obudzili się, począwszy od Avalon. Z resztą trudno było spać, gdy nieopodal nich wilki postanowiły dać swój koncert. Zauważyła też, iż kobieta była tym faktem dziwnie poruszona... Czyżby jakaś fobia z nimi związana?
- Zobaczymy - wyszeptała, bardziej w stronę najemnika, odnośnie wzmianki o ewentualnej obronie. Ona sama raczej nie spodziewała się, iż zostaną zaatakowani przez te zwierzęcia. Mimo to naciągnęła cięciwę i dwie strzały. Lepiej było mieć broń w pogotowiu i jej nie użyć, niż nie mieć i później tego żałować...
Awatar użytkownika
Avalon
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Avalon »

Zapewnienia Lycande i Drago w cale nie przekonały do końca kotołaczki. Z natury należała ona do pesymistów, zawsze wolała zakładać to najgorsze i miło się rozczarować niż mieć złudna nadzieję i dostać przykrą niespodziankę. Zobaczyła jednak że zarówno elfka jak i człowiek szykują bron. I znowu poczuła się całkowicie bezużyteczna
Starała się policzyć ile tych stworzeń się znajduje rozpoznając ton wycia poszczególnych z nich. Tak jak każdy człowiek ma inny głos, tak każdy wilkołak wyje inaczej.
Jeden... Dwa... Trzy..nie to byc ten sam... Albo drugi o bardzo podobnym wyciu.. cztery... znowu pierwszy... Po każdym kolejnym wyciu, miała nadzieję, że głosy zaraz ucichną, a przynajmniej skończy liczyć nowe, im więcej wilkołaków tym gorzej dla nich. Wiedziała jednak, że wolą one żyć w niewielkich grupkach i rzadko zdarza się, aby na jednym terenie można było spotkać więcej niż jedna watahę, które przeważnie liczyły nie więcej niż sześć osobników. Oczywiście zdarzało się, że w jednym lesie żyły dwie watahy, jednak zawsze trwało to krótko - albo do czasu, gdy ta słabsza opuści teren, lub gdy zostanie rozszarpana na strzępy przez silniejszą .

Jednym z ich słabych punktów było srebro, unikały go jak ognia, a w kontakcie z ich futrem wypalał w szybkim czasie ogromne rany, zadając przy tym straszny ból.
W swoim życiu widziała tylko dwóch przedstawicieli tego gatunku. Nie przepadała za żadnym z nich, ale gdy jest się z kimś zamkniętym przez kilka lat w jednym pomieszczeniu trzeba nauczyć się jakoś żyć.
Jako karę za nieposłuszeństwo cyrkowiec stosował wobec nich właśnie srebro, przez co większość ich ciała pokrywały blizny. Byli najczęściej karani spośród wszystkich - nie zawsze potrafiły nad sobą panować toteż po pewnym czasie po prostu pozbyto się ich...
W ciągu jednak tych paru lat Avalon zdążyła się wiele dowiedzieć o ich rasie, jak i o wielu innych.
Sześć... lub siedem..
Po pewnym czasie w lesie znowu zapadła cisza. Avalon nie wiedziała czy to powód do radości, czy wręcz odwrotnie.
- Siedem.. lub w najlepszym przypadku sześć osobników, zakładając oczywiście, że wszystkie się odezwały - powiedziała do swoich towarzyszy.

Koń ostrzegawczo zastrzygł uszami. Nikt z nich nie zwrócił na to uwagi. Zwierzę poruszyło się niespokojnie, tupiąc kopytami przy czym robiło spory hałas.
Ono jako pierwsze wyczuło, że coś... i to najwidoczniej nie mające dobrych zamiarów powoli zmierza w ich stronę...
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

Trwali tak w milczeniu dobrą chwilę, w końcu odezwała się Avalon i poinformowała ich o prawdopodobnej liczbie wilkołaków, które znajdują się w pobliżu. Kotołaczka na pewno miała lepszy słuch od niego, od elfki prawdopodobnie też. Drago pewnie nie potrafiłby rozpoznać poszczególnych osobników po tym jak wyjął- wiedział, że każdy wilkołak ma inny głos, jednak raczej nie potrafiłby policzyć tych osobników właśnie po ich głosach.
- Wiecie, że dla wilkołaków, tak jak dla wampirów, najgroźniejsze jest srebro, prawda? - zapytał, bardziej retorycznie, bo podejrzewał, że zarówno elfka, jak i kotołaczka zdają sobie z tego sprawę. - Nie znaczy to, że da się ich zabić tylko srebrem... Po prostu posrebrzaną bronią zabija się szybciej tego typu potwory - dodał po chwili. Na chwilę zajrzał do swojej torby, pamiętał, że ostatnio miał w niej posrebrzany sztylet albo nóż, właśnie w razie takich incydentów. Na szczęście broń tam była i był to sztylet, a nie nóż, oczywiście pokryty srebrem. Nie wyciągnął go, jeszcze. Póki nie musi go używać to nie musi go wyciągać, a gdy będzie istniało ryzyko zagrożenia ze strony wilkołaków to użyje sztyletu, który posiada.
Drago spojrzał w stronę wierzchowca dopiero po tym jak zaczął on tupać kopytami.
- Chyba coś się zbliża... - odparł. Przynajmniej taki wniosek wysunął z zachowania konia. W duchu miał nadzieję, że jednak się myli i ostatecznie nie będą musieli walczyć z żadnym z wilkołaków, bo starcie to może nie być dla nich najlepsze, chociaż zależy to też od tego w jakim wieku są te wilkołaki.
- Jeżeli któraś z was zna skuteczny sposób na uspokojenie konia to zachęcam do tego, żeby to zrobić- inaczej może on zwabić tu wilkołaki - odparł. Nie był hodowcą koni czy coś, więc nie znał dobrego sposobu na uspokojenie takich zwierząt, może akurat Lycande albo Avalon znają taki sposób.
Awatar użytkownika
Lycande
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycande »

"No to się wkopaliśmy" - pomyślała, gdy tylko kotołaczka podała przybliżoną liczebność wilkołaków. W swoim krótkim życiu miała okazję o nich usłyszeć, co też nie dodawało jej ani nutki optymizmu. Sporych gabarytów, włochate bestie, które i dobrze zbudowanego mężczyznę mogły bez większych trudności rozszarpać na kawałki, a co dopiero osóbkę o jej skromniejszych gabarytach. Jakoś nie paliła się do tego, by to potwierdzić, bo na oczy żadnego z nich nie widziała, z czego była zadowolona. Kły i pazury oraz elfka jakoś nie za dobrze ze sobą współgrały.
Na nieszczęście, Lycande nie była w posiadaniu strzał ze srebrnym grotem, bo takowe bardzo by się jej w tej sytuacji przydały. W końcu, zgodnie ze słowami Drago, było ono znacznie bardziej szkodliwe w skutkach dla wilkołaków aniżeli zwykła stal. Niemniej jednak była pewna, iż celny strzał w głowę, a najlepiej w okolicę oka, bo tam powinno zaboleć te stworzenia najmocniej, byłoby skuteczną metodą ich eliminacji.
Co prawda nie znała żadnego sposobu na uspokojenie zwierzęcia, lecz było jedno ale...
- Nie znam się za bardzo na koniach, ale z natury zwierzęta nieco lepiej reagowały na elfy... - odparła. Przypomniała jej się nawet sytuacja, gdy czwórka mężczyzn z jej najemniczej grupy nie dawała rady osiodłać narwanego rumaka. Jakież było ich zdziwienie, gdy jej się to udało za pierwszym razem, a on nawet nie wierzgnął. Może więc coś w tym było? Miała nadzieję, że tak...
Podeszła do wierzchowca powoli, gładząc go po głowie. "Oby się udało..." Zawsze też istniała możliwość zostania rozszarpanymi...
Awatar użytkownika
Avalon
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Avalon »

Sześć czy tam siedem wilkołaków to bardzo optymistyczne liczby. Siedem lub sześć stworów się odezwało, a kotołaczka nie potrafiła policzyć tych milczących. A była to liczba stanowczo za mała. Wśród mroku panującego w lesie żyły setki, a może i nawet tysiące innych stworzeń, o wiele mniej sympatyczniejszych od wilkołaków, w których naturze leży robienie hałasu i zakłócanie niezmąconej ciszy lasu.
Niewiadomo kogo, lub co usłyszał wierzchowiec, ale z pewnością nie było to nic dobrego...
Zwierze nerwowo grzebało kopytami w ziemi, robiąc przy tym dość duży hałas. Z każdą chwilą zachowywał się coraz bardziej niespokojnie, co w niczym nie pomagało trójce istot, którym przyszło spędzić tutaj noc... i to w dodatku w pełnię...
Stworzenia które tu żyły, nauczyły się z czasem poruszać całkowicie bezszelestnie aby nie zakłócać ciszy panującej w lesie. Stado (i to nie jedno) wilkołaków przywędrowało tu dopiero niedawno, a z racji że jest pełnia - nie próbowały nie zwracać na siebie uwagi.
Jednak nawet ich wycia nie wstarczały, aby zagłuszyć hałas jaki powodował koń.
Na szczęście elfka w porę go uspokoiła... Ale czy nie trochę za późno? W końcu coś zyjące w tym lesie na pewno już wie, że mają gości...
Kotołaczka jako pierwsza to wyczuła. Zawsze gdy się denerwowała jej zmysły dziwnym sposobem wyostrzały się ( przez co omal nie dostawała zawału, gdy ktoś nadepnął na suchą gałąź) , ale teraz okazało się to niezwykle pomocne..
Znała dobrze zapach tych stworzeń więc niemal natychmiast wyczuła, gdy wilkołak znalazł się w zasięgu jej węchu.
Rozejrzała się dookoła
Pożałowała faktu, że wybrali nocowanie na polance, przez co nie widzieli nic oprócz otaczających ich grubych pni drzew i wysokich traw.
Kto wie, co się tam chowa...
Pisnęła cicho, gdy usłyszała cichy trzask suchej gałązki. Była niemal pewna co się zbliża.
-Idzie tu... z prawej strony od wierzchowca... chyba... - powiedziała to głosem drżacym niemal tak jak ona sama,gdy po chwili z gąszczu wyskoczyło jedno z tych stworzeń.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

Co prawda elfce udało się uspokoić wierzchowca, jednak hałasował on dość długo i kto wie czy nie udało mu się już kogoś lub czegoś ściągnąć w stronę hałasu, czyli w stronę miejsca, w którym grupka założyła nocne obozowisko. Drago miał przeczucie, że mimo wszystko to Lycande za późno uspokoiła konia i możliwe, że to wszystko skończy się walką z wilkołakiem... lub ich grupą. W razie czego wyciągnął obydwa miecze z pochw, zrobił to dość cicho, a po chwili dwa ostrza znalazły się w jego obydwu dłoniach. Po prostu wolał być przygotowanym na walkę.
- Cholera... - odparł tylko, gdy Avalon powiedziała, że coś zbliża się w ich stronę.
Nie musieli długo czekać, aby z gąszczu wyskoczył jeden z wilkołaków. Łowca miał nadzieję, że ten jest samotny lub oddzielił się od stada, bo domyślał się, że walka z wilkołakiem może być ciężka, a co mówić o walce z ich grupą... Ich trójka po prostu nie miałaby większych szans na przetrwanie starcia z grupą tych stworzeń. Drago nie wątpił w umiejętności swoje i Lycande, jednak wydawało mu się, że Avalon nie zbyt potrafi walczyć, o ile w ogóle potrafi. Wiedział, że nie każdy jest stworzony do walki i, że nie każdy miał możliwości do nauki walki, ale nie miał jej tego za złe- po prostu obniżała ich szanse na przeżycie.
Drago wymierzył ostrze jednego ze swoich mieczy dokładnie na wysokości głowy wilkołaka, a mieczem zrobił w jego stronę gest, który po prostu wskazywał "zwierzęciu", aby zawrócił i odszedł, bo w przeciwnym razie czeka go walka. Jeżeli nie posłucha, a chyba było to bardziej prawdopodobne od tego, że posłucha, odwróci się i odejdzie, to będą musieli walczyć.
Awatar użytkownika
Lycande
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycande »

Gdy tylko usłyszała odgłos pękającej gałązki, wiedziała już, że wilkołaki był świadome ich obecności. "Cholera..." - rzadko kiedy przeklinała, ale w obecnej sytuacji trudno było jej się dziwić. W końcu mało kiedy istniała niesamowita "oferta" zostania rozszarpaną przez stado krwiożerczych bestii. Już chyba lepiej było zostać w tamtej zapchlonej tawernie, marnie bo marnie, ale zawsze to bezpieczniej niż tutaj. A do całości brakowałoby tylko słuchania jej narzekań przez resztę towarzyszy...
Już miała wymierzyć w wilczura, który własnie się przed nimi pokazał, gdy z przeciwnej strony wyłonił się kolejny z ich gromady. Siłą rzeczy, jej łuk był skierowany prosto w jego łeb. Może i był szybkim stworzeniem, ale elfka również nie należała do najwolniejszych. Mogła nawet pokusić się o stwierdzenie, iż dałaby radę wpakować mu strzałę, nim ten zdoła zareagować. Oczywiście jej nieskuteczność równałaby się z powaleniem jej osóbki na ziemię i rozszarpaniem... ewentualnie ciężkimi obrażeniami, jeśli miałaby szczęście.
- No to mamy problem - stwierdziła, raczej retorycznie. Już teraz mieli szanse wyjścia z tego żywi poniżej pięćdziesięciu procent. A co jeśli reszta stada też się tu zjawi? Wtedy nie będą mieli żadnych szans... Co tu dużo mówić, zaczęła mieć obawy o swoje życie. Nie żeby pierwszy raz znajdowała się w podobnej sytuacji, ale jakoś nie paliła się specjalnie do przejścia na drugą stronę... Była zdenerwowana? Na pewno. Nawet nieco przestraszona. Mimo to panowała nad sobą. Panika była niewskazana.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

"Więcej was tam nie było, do cholery!?" - zapytał Drago sam siebie, gdy zobaczył, że na polanę wkracza kolejny wilkołak.
- Mamy problem, i to dość spory - odparł do elfki.
Z każdą sekundą wojownik miał wrażenie, że cała trójka ma coraz mniej szans na przeżycie tego wszystkiego. Nie, żeby tego chciał, ale gdyby na polanę wkroczył jeszcze jeden wilkołak lub dwa takie stworzenia to wtedy on i elfka byliby praktycznie bez szans na przeżycie. Avalon również by tego nie przeżyła, chyba, że jakimś nieprawdopodobnym szczęściem udałoby jej się uciec czy coś. Chyba nie pozostało im nic innego jak walka z tymi stworzeniami, tym bardziej, że ten, który pojawił się pierwszy zaczął "skradać się" w kierunku Drago. Wilkołak najwidoczniej nie zrozumiał, że może uciec i nie walczyć, a wystawione jego stronę ostrza potraktował chyba jako zachętę do podejścia i walki.
Drago przeżył już trochę, więc mógłby zginąć nawet teraz- jednak bez walki nie da się zabić, nie, i tyle. Szybkim i wyćwiczonym ruchem sięgnął po drugi miecz, bo teraz walka była po prostu nieunikniona. Łowca ruszył w stronę wilkołaka, dość powoli. Zmiennokształtny musiał być chyba dość młodym, bo on i Drago byli do siebie podobnie wzrostem.

Przeciwnik zdecydował się, że zaatakuje pierwszy i chybił, za to Drago udało się ranić go w bok, co prawda nie było to najgłębsze cięcie, jednak w pewnym stopniu i tak będzie przeszkadzało. Teraz miał więcej pewności, że ma do czynienia z dość młodym osobnikiem. Wojownik spróbował szybko wyprowadzić drugie cięcie, jednak tym razem wilkołak wykonał unik i wyprowadził cios- tym razem trafił, a Drago nabawił się kolejnej blizny na twarzy, która krwawiła i, szczerze mówiąc, to utrudniała nieco widoczność. Następnie podwójne cięcie nie zostało uniknięte przez wilkołaka przez co na jego łapie pojawiły się dwie, dość paskudne rany. Drago również nie udało się uniknąć ciosu wilkołaczej łapy i oberwał w klatkę piersiową, na chwilę stracił dech, jednak poza tym to nic mu się nie stało, bo przeciwnik uderzył łapą, a nie pazurami. Następne cięcie Drago zostało sparowane, a kontratak ze strony wilkołaka spowodował, że łowca doznał dość poważnych ran klatki piersiowej, jednak nie miał zamiaru poddać się do czasu, aż nie zabije tej bestii.
Przygotował się do cięcie obydwoma mieczami na raz i wykonał je- z, na szczęście, pozytywnym skutkiem, bo na torsie zmiennokształtnego pojawił się krwawy "X", którego tworzyły głębokie i bolesne rany. Wydawało mu się, że przeciwnik skrzywił się z bólu. Drago wykorzystał wszystkie siły jakie miał i wykonał pojedyncze cięcie na wysokości szyi przeciwnika- włożył w nie najwięcej siły ile mógł z siebie wykrzesać i sprawił, żeby było ono szybkie- trafił. Głowa wilkołaka podskoczyła lekko w górę i padła na trawę, jednak w ferworze walki łowca nie zauważył, że jego przeciwnik, w tym samym momencie co on, również zaatakował i oczywiście trafił.
Wojownik poczuł jak zaczyna widzieć jakby przez mgłę, a nogi odmawiają mu posłuszeństwa- ukląkł i podparł się jednym z mieczy. Po krótkiej chwili poczuł jak krew spływa mu po szyi. Nie trwało długo, gdy po prostu zaczął dusić się swoją krwią, bo ta zaczęła napływać mu do gardła, najwidoczniej rana na szyi była tak rozległa i głęboka, że otworzyła krwi drogę do gardła i płuc. Był gotowy na śmierć, więc nawet nie walczył. Wiedział, że nikt po nim nie zapłacze, więc bez różnicy było mu to czy zostanie mu odprawione coś na wzór pogrzebu, czy jego ciało zgnije w miejscu, w którym poległ.
Miał nadzieję, że elfka i kotołaczka sobie poradzą, chociaż szczerze w to wątpił. Ostatecznie ogarnęła go bezkresna ciemność, a jego ciało upadło bez życia na poplamioną krwią trawę...

Ciąg dalszy nie nastąpi.
Awatar użytkownika
Lycande
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycande »

- Nie musisz mnie o tym uświadamiać - odparła najemnikowi. Kobieta doskonale zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji. Dwoje przeciwko wilkołakom, bo Avalon nie liczyła, gdyż jej przydatność w walce byłaby znikoma. W dodatku przeciwników było dwóch, a ich ustawienie uniemożliwiało wzajemną pomoc. Byli zdani na siebie samych.
Chwilę później usłyszała, jak Drago wdał się w walkę z jednym z nich. W ty samym momencie wypuściła strzałę w kierunku bestii, która chciała na nią zaszarżować. Strzała wbiła się wpierw w oko, a później dalej, prosto w mózg oponenta, zabijając futrzaka na miejscu. Szczęście lub umiejętności... zapewne obydwie te rzeczy... "Dobrze, że się udało..."
Następnie miała zamiar pomóc mężczyźnie z jego przeciwnikiem, strzelając mu w jakieś czułe miejsce, zależnie od możliwości. Naciągnęła cięciwę, nałożyła na nią strzałę, i dokładnie przymierzyła, co by nie spudłować. Niemalże z chwilą, gdy najemnik otrzymał cios w klatkę piersiową, ta miała już idealną pozycję do strzału. Niestety, los postanowił spłatać im kolejnego figla i na ułamek sekundy przed zadaniem wilkołakowi bolesnej rany, Lycande została dosłownie staranowana przez jedną z tych poczwar. Nie odnotowała nawet jego obecności, aż do tej chwili. Boleśnie grzmotnęła ob ziemię, upuszczając łuk, bo nie była w stanie go utrzymać."Cholera! Jeszcze jeden." Miała wrażenie, że całość była kiepskim żartem... Może niech od razu wyskoczy na nich całe stado...
Elfka momentalnie przeturlała się na bok, tym samym ratując się przed przygwożdżeniem, co najpewniej skończyłoby się jej rychłą śmiercią. Wykorzystała tę chwilę by dobyć miecza i wbić go prosto w podbrzusze bestii. Stwór zawył tylko, po czym uderzył kobietę swą łapą, pazurami zadając bardzo bolesne rany w okolicach żeber po lewej stronie, jeśli spojrzeć na to z jej perspektywy. Całość krwawiła, i to dość mocno. Ku przerażeniu dziewczyny, przeciwnik najzwyczajniej w świecie wyciągnął z siebie jej broń po czym połamał niczym suchą gałązkę, bez żadnego wysiłku. Następnie podbiegł do niej, po czym chciał dokończyć dzieła, rozszarpując jej kłami szyję. Ona sama nie wiedziała nawet kiedy udało jej się chwycić za sztylet i wbić go prosto w włochate cielsko... gdzieś w okolicy głowy. Ten desperacki akt ocalił jej życie, gdyż oponent padł martwy na ziemię.
Lycande z trudem mogła ustać na nogach. Miejsce po uderzeniu bolało jak diabli. Rozejrzała się wokół siebie. No cóż... Drago nie miał tyle szczęścia, co mogła tylko potwierdzić, gdy przybliżyła się do jego martwego już ciała. Prawą dłonią musnęła go po twarzy, zamykając oczy, gdyż te miał cały czas otwarte.
- Obyś był teraz w lepszym miejscu... - W zasadzie nie wiedziała nawet, czemu to powiedziała... Oprócz tych słów, niewiele mogła zrobić, gdyż w obecnej sytuacji nie było nawet mowy o jakimkolwiek pochówku... W pewnym sensie, wręcz odruchowo, zgarnęła jego ostrza, bo do obrony miała tylko sztylet oraz łuk, a nie była w stanie nawiązać przy ich pomocy jakiejkolwiek walki.
- Powinniśmy ruszać nim pojawi się reszta stada... - powiedziała do Avalon, mając na twarzy grymas bólu.
Zablokowany

Wróć do „Równiny Theryjskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości