Sady[Wieś Sady] Niezwykły gość

Niewielka wioska leżąca z dala od dróg handlowych i dojazdowych do większych miast. Otaczają ją niskie pagórki i pola z drzewkami owocowymi, a w niedużej odległości od wioski znajduje się także las. Tutaj także ma swój dom alchemiczka Sanaya Tai.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Silas spełniał obowiązki pana domu i zaraz napełniał puste kieliszki, chociaż od razu dało się zauważyć, że po pierwszych dwóch oficjalnych toastach każdy z nich zaczął pić w swoim tempie - myśliwy i Gen zachowawczo, zaś Yan trochę szybciej, ewidentnie sobie nie żałując. Nie było zresztą powodu, aby sobie odmawiać - Silas przyniósł tyle butelek, że można by nimi obdzielić cały garnizon po wypłacie, zagryzki też było dość, a miejsce było na tyle wygodne, że nawet gdyby ktoś przedwcześnie przegrał z nadmiarem alkoholu, miał gdzie się położyć i nie było obaw, że zapaskudzi podłogę.
        - Z tych dzików będą niezłe futra - zauważył cicho myśliwy, obracając w palcach swój kieliszek. - Trzy są trafione tak, że mają nienaruszone boki, będą z nich świetne skóry, czy do szycia, czy w całości na narzuty albo na handel. Z tego ostatniego zresztą też sporo będzie się dało wykorzystać, bydle było naprawdę nieprzeciętne. Moja Róża będzie zachwycona... Moja żona szyje - wtrącił, aby Fenrir zrozumiał jego tok rozumowania. - A zima się zbliża, to ma sporo roboty, materiał na pewno jej się przyda, dzieciakom trzeba kurtki zrobić...
        - Ej, ej, ej - przerwał mu gwałtownie Yan. - W towarzystwie jest dwóch niedzieciatych, błagam, nie zaczynajcie rozmawiać o pieluchach. No chyba, że Fenrirowi to nie przeszkadza?
        - Wybacz, to silniejsze ode mnie - usprawiedliwił się myśliwy. - W końcu przy dzieciach tyle się dzieje, tyle jest historii do opowiedzenia, tyle nowych wyzwań, jeszcze jak ma się bliźniaki tak jak ja.
        Silas napełnił wszystkim kieliszki i uniósł swoje szkło w niemym toaście. Alkohol zapił sokiem prosto z butelki, krzywiąc się przez to jeszcze bardziej, niż po samym bimbrze.
        - Co ja miałem w głowie, na łuski Prasmoka, ale to jest kwaśne - poskarżył się. Gen samym ruchem głowy przytaknął jego słowom, Yan zaś parsknął z rozbawieniem.
        - Fenrir - zagaił nagle młodszy z braci. Widać było, że chce poruszyć temat, który dręczy go już jakiś czas. - Mówiłeś, że na zjawy trzeba mieć srebrny albo magiczny miecz. Twój taki jest? Skąd to w ogóle wiedziałeś, spotkałeś kiedyś takie stworzenie?
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Fenrir, zanim narzucił sobie własne tempo picia, spojrzał na każdego z myśliwych, aby zobaczyć, w jakim tempie piją oni. Silas pił szybciej i więcej niż Gen i Yan. Smokołak nie pił tak szybko, jak Silas, gdyż nie chciał się za bardzo upić, pił natomiast szybciej niż bracia. Gdy skończył mu się trunek w kieliszku, to stawiał go w pobliżu Silasa, a ten niedługo po tym napełniał go alkoholem.
        - Może Sanaya będzie chciała kurtkę z futra dzika albo narzutę lub coś. Zapytam jej jak wrócę - odparł Fenrir.
Po chwili przeniósł wzrok na Yana.
        - Nie przeszkadza mi to, aż tak, żeby zabronić komuś tego, aby poruszał ten temat - powiedział do niego i wypił alkohol ze swojego kieliszka. Po czym poczekał, aż Silas napełni wszystkie puste naczynia. Dowiedział się też tego, aby nie pić soku z porzeczek, który przyniósł myśliwy, chociaż, zmysł smaku zmiennokształtnego był przytępiony, więc dla niego nie byłoby to, aż tak kwaśne jak dla reszty, jednak i tak nie zamierzał próbować, przynajmniej nie na razie.
        - Mój miecz jest magiczny. Magia, którą został zaklęty, sprawia, że jest on cały czas ostry i bardzo wytrzymały, a przy tym można zabić nim właśnie takie istoty jak zjawy. Tak, w moim życiu kilkukrotnie spotkałem tego typu stworzenia, jednak nie walczyłem ze wszystkimi, bo nie wszystkie są agresywne i chcą zabijać - odpowiedział i jednym łykiem wypił całą zawartość kieliszka, który trzymał w ręku.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        - Zapytaj, masz rację - zgodził się Silas. - Róża pewnie chętnie coś takiego uszyje.
        Gdy Fenrir mówił o swoim mieczu, Gen zajął się uzupełnianiem jego kieliszka, co wcale nie przeszkadzało mu w uważnym słuchaniu. Zresztą, nie tylko on był skupiony na opowieści, również pozostała dwójka słuchała jej z uwagą.
        - Sporo się nasłuchałem o duchach w trakcie podróży - przyznał Yan. - Ale w większości to bujdy na resorach, a jak już, to wydaje mi się, że Fenrir ma rację, one są niegroźne.
        - Niekoniecznie - odpowiedział Silas. - W końcu istnieją zjawy, które opętują żywych, prawda? Albo duchy, które chcą cię skrzywdzić, w ten czy inny sposób. Choćby takie prozaiczne błędne ogniki, słyszałeś o nich? Ja raz spotkałem coś takiego, ale nie ze mną te numery, te lasy znam jak własną kieszeń, od razu się zorientowałem, że coś jest nie tak. Nie poszedłem w tamtym kierunku, bo bym się władował na bagno.
        - Nie przesadzasz? - upewnił się Yan, ewidentnie sceptyczny w stosunku do opowieści swojego kolegi. Myśliwy ograniczył swoją odpowiedź do wymownego spojrzenia.
        - A jakie są te agresywne duchy? - odezwał się Gen, kierując swoje pytanie do Fenrira, w którym chyba widział swego rodzaju specjalistę. - I skąd wziąłeś taki miecz?
        To było w sumie całkiem zabawne - czterech dorosłych mężczyzn siedziało nocą w stodole, pijąc wódkę i opowiadając sobie historie o duchach. Dla lepszego klimatu brakował jedynie prześcieradła, którym można by wymachiwać w ramach efektów wizualnych. Chociaż, może lepiej nie: Yan sprawiał wrażenie, jakby już lekko zaczynał się chwiać, dla niego nadmiar bodźców mógłby źle się skończyć.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

        - Zapytam i dam ci znać. Zrobię to, zanim wyruszymy z Sadów - zapewnił Silasa.
Gdy skończył opowiadać o swoim mieczu, jego kieliszek był już napełniony, więc Fenrir wypił połowę jego zawartości i przy okazji słuchał tego, co mówią pozostali myśliwi. Akurat temat zszedł na duchy i podobne istoty, więc zmiennokształtny mógł się wypowiedzieć w tej kwestii, bo również miał jakąś wiedzę na ten temat.
        - Tak, słyszałem o błędnych ognikach, chociaż sam nigdy ich nie spotkałem, co może być dziwne, patrząc na to, że mam na karku dwa wieki - powiedział i wypił resztę alkoholu z naczynia, które trzymał w dłoni. Nie pamiętał, czy mówił im ile ma lat, jednak spojrzał na każdego z mężczyzn, bo chciał zobaczyć ich reakcję na to, że on liczy sobie dwieście lat, a wygląda na, góra, trzydzieści pięć.
        - Wspomniałem już wcześniej, że istnieją duchy, które chcą zrobić krzywdę żywym istotą, a także te, które chcą pomagać żywym istotom lub, po prostu, nie krzywdzić ich, nawet jeżeli oznacza to neutralność względem istot, które żyją - napomniał odnośnie do tego, co wcześniej powiedział Silas. Po chwili spojrzał na Gena, który zadał mu dwa pytania. Postanowił, że najpierw odpowie na pytanie odnośnie do agresywnych duchów, a później na to, które dotyczy jego miecza.
        - Nawet jeżeli nie miałeś nigdy styczności z agresywnym duchem, to będziesz w stanie rozpoznać, że jest on właśnie taki, bo przeważnie atakują one po tym, jak zobaczą kogoś żywego. Takie duchy mogą spróbować także opętania swojej ofiary, a wtedy walka staje się jeszcze cięższa. Sam nigdy nie padłem ofiarą opętania, jednak kiedyś widziałem, jak taką ofiarą pada jeden z najemników, którym towarzyszyłem w poszukiwaniu jakiegoś reliktu ukrytego w starym zamczysku - odpowiedział i napił się bimbru, ponownie wypił połowę zawartości swojego naczynia. Nie było jeszcze widać po nim tego, że alkohol zaczyna na niego działać, jednak widać było to po kimś innym, a mianowicie po Yanie.
        - Dostałem swój miecz od Voro - mojego opiekuna. Miecz ma nawet własną nazwę, a brzmi ona "Smoczy Szpon" - tym razem odpowiedź była krótka, a Fenrir wypił resztę alkoholu, która pozostała w kieliszku. Po chwili spojrzał pytającym wzrokiem na każdego z mężczyzn, tym sposobem zasugerował im, że jeżeli mają jakieś pytania, to bez problemu mogą je zadawać.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Silas i Yan znali już wiek Fenrira, więc ta informacja nie zrobiła na nich wrażenia, Gen zaś wyglądał na trochę zaskoczonego, ale nie odezwał się słowem, powiódł jedynie wzrokiem po całej trójce, aby upewnić się, że nie robią sobie z niego żartów. Gdy już był tego pewny, napił się i zaraz wyręczył gospodarza w uzupełnianiu ewentualnych pustych szkieł.
        - To niespecjalnie pocieszające - zauważył Yan, gdy Fenrir odpowiedział na pytanie jego brata dotyczące duchów. - Niebezpieczną zjawę poznasz po tym, że od razu rzuci ci się do gardła... Ta, teraz zaczynam rozumieć Genco, jeśli nie ma lepszej metody klasyfikacji, lepiej bać się i unikać równo wszystkich.
        - Mówisz tak, jakby co druga miedza była nawiedzona - wtrącił się Silas, rozbawiony konkluzją brodacza. - Już przestańcie się nakręcać, nie ma spokojniejszego i normalniejszego miejsca od naszej wsi, skąd chcielibyście tu mieć jakieś ducha? Przez przypadek żaden tu nie trafi.
        - Fakt - przyznał Gen, po czym westchnął, ale raczej z ulgą niż boleścią. - Ten miecz to jedyny magiczny przedmiot, z jakiego korzystasz, Fenrir? Nie masz zaklętej zbroi czy czegoś w tym stylu? Tak pytam, bo pomyślałem, że skoro żyjesz tyle lat, na pewno miałeś okazję zdobyć jakiś oryginalny pancerz czy coś w tym stylu. Artefakt, o, teraz mi się przypomniało.
        Ostatnie głoski w wypowiedzi Genco zginęły, zagłuszone przez głośne ziewnięcie jego brata, który nawet nie kłopotał się, aby zasłonić usta. Zaraz wymruczał jakieś przeprosiny i zapewnił, że jeszcze się trzyma. Można było mu wierzyć, bo chociaż wzrok miał trochę zamglony alkoholowymi oparami, powieki mu nie opadały. Pozostała dwójka też całkiem nieźle się trzymała, chociaż pora była już dość późna jak na przeciętnego zjadacza chleba, który chodzi spać z kurami i wstaje skoro świt.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

No tak, tylko Gena zdziwiła informacja odnośnie do wieku Fenrira, gdy ten ją podał, jednak myśliwy nie zadawał pytań. Ogólnie to żaden z nich nie zadawał pytań bezpośrednio związanych z jego wiekiem, owszem, pytali o różne rzeczy, które smokołak mógł widzieć lub znaleźć ze względu na swój wiek, jednak to łączyło się z nim tylko pośrednio.
        - Nie chodzi mi o to, że poznasz ją dopiero wtedy, gdy cię zaatakuje. Po prostu... nie wiem jak to opisać, jednak gdy kiedyś spotkasz ducha czy jakieś inne widmo i stworzenie to będzie miało złe zamiary odnośnie do ciebie, to będziesz w stanie to wyczuć, tak po prostu będziesz w stanie to zrobić - zmiennokształtny wytłumaczył, o co mu chodziło. Po chwili opróżnił swój kieliszek i postawił go tam, gdzie stał, aby Silas napełnił naczynie. Przy okazji, usłyszał kolejne pytania, które zostały skierowane w jego stronę.
        - Mam jeszcze magiczny amulet, który wchłania mój ekwipunek, gdy przemieniał się w smoka - odparł, a spod koszuli wyciągnął, zawieszony na rzemieniu na jego szyi, srebrny naszyjnik, który w swoim środku miał czarny klejnot. Sprezentował go każdemu z myśliwych i schował ponownie.
        - Moja zbroja, wbrew pozorom, nie jest magiczna, chociaż nie wykluczam, że w procesie jej tworzenia była użyta magia. Przypuszczam tak, bo mój pancerz jest niebywale lekki, a przy tym wytrzymały i, praktycznie, w ogóle nie krępuje ruchów - dokończył swoją wypowiedź. Nie wiedział, czy mężczyźni spodziewali się, że Fenrir zaraz powie im, iż jego pancerz to jakiś potężny artefakt, a po chwili opowie im całą historię tegoż artefaktu i to, jak go znalazł- niestety tak się nie stanie, gdyż zbroja smokołaka nie jest, aż tak potężna i magiczna.
        - Nie wiem jak wy, ale ja mam wrażenie, że niedługo będziemy musieli się zbierać, bo inaczej pozasypiamy tu, gdzie siedzimy... - powiedział do myśliwych. Zmiennokształtny także powoli zaczął odczuwać działanie wypitego alkoholu.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Chociaż tłumaczenie Fenrira na temat natury zjaw było logiczne dla większości osób, Gen i Yan nie wyglądali na przekonanych - młodszy z braci pewnie nadal był lekko wystraszony i wcale go to nie pocieszało, starszy zaś... ciężko powiedzieć. Albo był już mocno pijany, albo po prostu średnio go to obchodziło. Za to gdy smokołak opowiadał o swoim amulecie i puścił go w obieg, każdy przyjął go z zainteresowaniem i ostrożnością, jakby był wykonany z bardzo kruchego szkła. Każdy też próbował oglądać go pod światło, jakby spodziewał się zobaczyć w środku jakieś niezbadane cuda. Nikt nie pytał o konkretny mechanizm, według którego działa amulet, spodziewając się pewnie, że tłumaczenie i tak będzie dla nich niezrozumiałe.
        - Ja nie jestem śpiący - zastrzegł Yan, przypuszczając, że ostatnia uwaga została spowodowana jego zachowaniem. - Tak mi się tylko wyrwało...
        Chociaż cała trójka zapewniła, że ma ochotę jeszcze posiedzieć, rozmowy nie przedłużyły się do rana. Fenrir został jeszcze poproszony, by opowiedział kilka swoich przygód, Gen po kilku kieliszkach w końcu ośmielił się zapytać o szczegóły dotyczące jego rasy. Była to jednak rozmowa, a nie forma przesłuchania, każdy więc opowiedział coś więcej o sobie. Yan oświadczył, że po powrocie do wioski dalej zajmuje się końmi i próbuje założyć własną hodowlę, opowiadał też o miejscach, w których bywał, chociaż nie było to nic oszałamiającego dla kogoś takiego jak Fenrir, który każdą z tych lokalizacji widział już wielokrotnie. Gen raczej niewiele się odzywał, wiadomo było jednak, że niedawno się ożenił i że ma dziecko w wieku zbliżonym do młodszej pociechy Silasa. Sam myśliwy zaś głównie komentował. Zdawało się, że ma naturę plotkarza, wiedział wszystko o wszystkich i chętnie dzielił się tą wiedzą. O sobie też mówił, gdy się go zapytało wprost. W końcu jednak rozmowa przestała się kleić, wszystkim już udzieliło się zmęczenie i wypity alkohol, który zdradziecko w pierwszej kolejności zaatakował nogi, a później od razu głowy. Chcąc zachować resztki godności, cała czwórka postanowiła rozejść się do domów i nawet Silas poszedł prosto do siebie, mrucząc, że posprząta rano.

        Sanaya w międzyczasie miała pełne ręce roboty. Gdy Fenrir wyszedł, ona była zajęta badaniami. Miała szczęście, gdyż przez pewien czas nikt do niej nie zaglądał, zdążyła więc przeprowadzić wszystkie niezbędne analizy. Niestety, nie dały one zadowalających wyników - materiał okazał się być dużo młodszy niż założyła, a gdy sprawdziła tempo jego wietrzenia, okazał się być też wyjątkowo kiepskiej jakości. Nie przejęła się tym specjalnie ani nie zniechęciła, napisała tylko krótki raport, który schowała do odpowiedniej teczki i zabrała się za sprzątanie. W tym czasie przyszły do niej dziewczyny z wioski, poplotkować. Sanaya nadal miała trochę do zrobienia, dlatego zabrała swoje rozmówczynie na dwór - chciała poprawić swoje tatuaże i potrzebowała do tego lepszego światła, cała grupa wyległa więc na werandę. Alchemiczka zabrała ze sobą lustro i namieszaną wcześniej pastę z henny oraz pędzelki i patyczki do malowania. Wcześniej przyszedł jej do głowy pomysł na nowy wzór, który bardzo chciała wypróbować, teraz więc zdjęła z siebie bluzkę i owinęła się nią tak, by tylko zasłonić piersi. Zaczęła się malować, a spod jej ręki powoli wyłaniał się wzór pasujący do tych, które już posiadała, układający się w szeroką kolię, której łuk rozpinał się między obojczykami i nie sięgał za głęboko, aby zawsze był widoczny w wydekoltowanych bluzkach. Jednocześnie alchemiczka odpowiadała na pytania zadawane przez dziewczyny. Część z nich widziała Fenrira, gdy razem z miejscowymi wybierał się na polowanie, podekscytowane wypytywały kto to, czym się zajmuje, skąd pochodzi, jaki jest. Niektóre sprawiały wrażenie sceptycznie nastawionych, inne zaś wręcz przeciwnie, wszystkie jednak z zainteresowaniem słuchały. Gdy już zaspokoiły swoją ciekawość w tej materii, pytały już tylko o to, co zawsze: o Menaos, o najnowszą modę z miasta, o innych ludzi, których spotkała Sanaya. Same opowiadały, co słychać na miejscu, chociaż były to typowe ploteczki: ta pojechała do rodziców, inna ma nowego ukochanego, ci się kłócą a tamci godzą. Gdy już chłód zaczął wszystkim doskwierać, kobiety rozeszły się po domach, alchemiczka zaś wróciła do środka i w spokoju zajęła się notatkami ze smoczego języka. Na pierwszy rzut oka nie było tego dużo, gdy jednak wszystko zostało spisane jak należy i usystematyzowane, okazało się, że są to całkiem godne podstawy. I co ważniejsze, napisanie tego wcale nie zajęło dużo czasu, Sanaya mogła więc zająć się czymś jeszcze nim pójdzie spać. Zaczęła więc szperać po szafkach, przygotowywać odczynniki, uzupełniać te mikstury, które zużyła w podróży. Wzięła się też w końcu za przygotowanie kolacji dla Fenrira - nie wiedziała co prawda, kiedy jej kochanek wróci do domu, ale wolała coś dla niego zostawić, w razie, gdyby sama już spała. Gdy już skończyła i wszystko posprzątała, na stole czekało ceramiczne naczynie, w którym leżał przygotowany przez nią królik w białym winie i pierożki z warzywnym nadzieniem, które dobrze komponowały się z sosem spod mięsa. Kawałek dalej zostawiła też notatki, które sporządzali rano, uzupełnione o kilka komentarzy i rysunków, Sanaya do stosu dołożyła też niewielkie zawiniątko z "pakietem startowym", jak to sama nazwała, w jego skład wchodził więc pakunek z alchemiczną miedzią, bezoarem, kwiat lotosu i inne drobiazgi, o których wspominała po drodze. Gdy to wszystko było już gotowe, Tai z czystym sumieniem poszła spać, przekonana, że Fenrir wróci dopiero za kilka godzin. Nie pomyliła się, gdy smokołak wszedł do domu, ona już od dłuższego czasu spała i nic, co działo się na parterze, nie było w stanie jej zbudzić.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Nie wiedział, o której skończyli pić i rozmawiać, a po tym ostatecznie opuścili budynek, w którym to robili, bo nawet nie spojrzał na księżyc, gdy szedł w stronę domu Sanayi. Na niego również zaczął działać alkohol, który wypił. Fenrir chwiał się lekko, gdy szedł, jednak w miarę dobrze udawało mu się utrzymywanie równowagi, więc ani razu nie wywrócił się po drodze, nawet nie był bliski temu, że w pewnym momencie straci równowagę i wyląduje na drodze lub na poboczu. Zauważył też to, że w chacie alchemiczki nie świeci się żadne światło, więc najprawdopodobniej poszła ona już spać, i dobrze, że to zrobiła, a przynajmniej tak uważał zmiennokształtny.

Do domu Sanayi wszedł najciszej, jak potrafił i zamknął za sobą drzwi, co również zrobił cicho. Niemalże od razu poczuł przyjemne dla nosa zapachy, które dochodziły z pomieszczenia, w którym wcześniej jedli śniadanie. Najpierw zdjął elementy zbroi, które miał na sobie i miecz - zostawił je tam, gdzie leżał napierśnik i metalowe okucia ze skórzanych spodni. Poszedł w stronę kuchni i dotarł do stołu, na którym stała kolacja, którą przyszykowała dla niego Sanaya. Fenrir zapalił lampę alchemiczną, która leżała na stole, a ta zaczęła dawać żółte i blade światło, które było wystarczające, aby dobrze widzieć, co znajduje się w pomieszczeniu i na stole. Starał zachowywać się jak najciszej, więc nie było możliwości, że zbudzi śpiącą na górze kobietę.
Najpierw spróbował królika w białym winie, a później miał spróbować pierożków, jednak ostatecznie skończyło się na tym, że za pierożki zabrał się po tym, jak zjadł niemalże połowę króliczego mięsa. Dopiero wtedy zorientował się, że był i jest bardzo głodny. Po chwili zabrał się za pierożki, które, jak się okazało, nadziewane były warzywami - po góra, piętnastu minutach po pierożkach z warzywami nie było śladu, jednak pozostał jeszcze królik, który tylko czekał na to, aż głodny smokołak dokończy go jeść. Fenrir zabrał się za mięso po chwili i dokończył królika. Dopiero teraz czuł się porządnie najedzony. Jego uwadze również nie uszło to, że Sanaya zostawiła na stole notatki i jakieś zawiniątko.
Zmiennokształtny wykorzystał to, że alchemiczna lampa jeszcze świeci i posprzątał po sobie tak, że nie było widać tego, iż niedawno ktoś jadł tu bardzo późną kolację. Nie musiał przejmować się lampą, bo ta zgasła chwilę po tym, jak Fenrir posprzątał po sobie. Nie pozostało mu nic innego, jak wejście po schodach na górę i położenie się w łóżku obok alchemiczki, jednak musiał zrobić to tak, żeby jej nie zbudzić.

Wejście po schodach trwało dłużej niż przypuszczał, a główną przyczyną tego było to, iż alkohol w dalszym ciągu na niego działał, jednak udało mu się wdrapać na piętro. Wiedział jak trafić do sypialni Sanayi, więc z tym nie miał problemów. Uśmiechnął się do siebie, gdy ujrzał śpiącą alchemiczkę. Podszedł do łoża, jednak z drugiej strony, czyli od tej, po której było wolne miejsce, przy okazji zdjął z siebie koszulę i potknął się o coś, prawdopodobnie o jedno z ubrań leżących na podłodze. Na szczęście utrzymał równowagę i się nie wywrócił. Następnie zdjął buty, pierwszy zszedł bez problemu, jednak z drugim był mały problem i w konsekwencji tego but ten uderzył metalową osłoną w drewnianą podłogę, co spowodowało dość głośny dźwięk - smokołak miał nadzieję, że nie zbudził alchemiczki, jednak i tak popatrzył się w jej stronę, czy kobieta w dalszym ciągu śpi.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanayi przez sen zdawało się, że coś słyszy, jakby ktoś chodził po domu, nie był to jednak bodziec na tyle silny, aby miała się przez niego obudzić. Chyba też podświadomie czuła, że to właśnie Fenrir wrócił do domu - zgadzała się zarówno pora jak i okoliczności. Uspokojona, spała dalej. Po raz kolejny prawie się obudziła, gdy smokołak zaczął wchodzić na górę, wtedy obróciła się na plecy i odetchnęła głębiej, nadal jednak nie wróciła do świata jawy. Fenrir mógł ją zobaczyć jak smacznie spała, z rękami podłożony pod poduszkę i przykryta kołdrą po same ramiona. Jej fioletowe włosy były wszędzie, na poduszce, pościeli, kilka kosmyków nawet zasłaniało jej twarz. Nawet nie drgnęła, gdy smokołak wywrócił się o jakiś element jej garderoby (były to konkretnie spodnie, ale kto by tam zawracał sobie głowę takimi detalami) i już wydawało się, że da on radę położyć się spać bez budzenia Sanayi. Tak dobrze jednak nie było. Gdy Fenrir uderzył butem o podłogę, zaraz jak tylko się odwrócił mógł dostrzec, że otworzyła ona oczy. Jej spojrzenie nadal było lekko zamglone i jeszcze mościła się w pościeli, jakby chciała przywołać z powrotem resztki niedawno przerwanego snu, ale jej się to nie udało. Podniosła się na łokciach, po czym przeturlała się po łóżku, aby być bliżej Fenrira.
        - Hej, skarbie - odezwała się szeptem, po czym pocałowała smokołaka w bok. Była zbyt rozespana, aby się podnosić do pozycji siedzącej. - Jak było?
        Sanaya położyła się i czekała, aż Fenrir rozbierze się i również będzie chciał się położyć. Chociaż często na dłużej przymykała oczy i wyglądała na bardzo senną, zdawała się być szczęśliwa, że jej kochanek znów jest przy niej, cały czas lekko się uśmiechała i spoglądała na niego z czułością. Na pewno wyczuła od niego woń alkoholu i słomy, ale takie detale jej nie przeszkadzały. Gdy Fenrir w końcu położył się obok niej, chętnie wtuliła się w niego. Smokołak był już w domu pewien czas, więc jego skóra nie była aż tak chłodna, jak spodziewała się tego Sanaya, jednak mimo to poczuła lekkie dreszcze. Jeszcze mocniej przytuliła się do Fenrira.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

        - Przepraszam... Nie chciałem cię obudzić - powiedział do Sanayi, gdy tylko zauważył, że kobieta już nie śpi.
Dokończył rozbieranie się, a po chwili został już w samych spodniach, jednak jeszcze się nie położył, gdyż usłyszał pytanie, które padło z ust alchemiczki.
        - Polowanie było udane, a przynajmniej jednogłośnie tak stwierdziliśmy. Upolowaliśmy cztery duże sztuki, a później uczciliśmy to - odpowiedział i położył się obok Sanayi. Na pewno wyczuwała od niego woń alkoholu, więc łatwo domyśliła się, w jaki sposób myśliwi uczcili udane polowanie.
        - Opowiedziałbym ci o całym polowaniu bardziej szczegółowo, jednak zrobię to później. Chyba że chciałabyś, abym zrobił to teraz - odezwał się po chwili. Nie była to propozycja, bo było to uzależnione od tego, czy Sanaya będzie chciała, aby smokołak jej o tym opowiedział, czy nie. Wiedział, że ją zbudził, a ona może chcieć ponownie iść spać, wtedy opowie jej to po tym, jak już się obudzą. Objął ją ręką, gdy przytuliła się do niego, przy czym, przypadkowo, musnął dłonią jej piersi, naprawdę był to przypadek, bo Fenrir nie miał najmniejszego zamiaru sugerować jej czegoś, co mógłby zasugerować właśnie poprzez dotknięcie piersi alchemiczki. Czekał na to, co powie Sanaya. Nie był, aż tak zmęczony i śpiący, więc gdyby chciała, aby opowiedział jej o polowaniu, to będzie w stanie to zrobić.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya uśmiechnęła się, pewna, że Fenrir umyślnie ją zaczepia. Jeszcze na moment otworzyła oczy i spojrzała na niego z czułością.
        - Chodź spać - zasugerowała szeptem. - Miałeś noc pełną wrażeń, na pewno jesteś zmęczony. Rano mi wszystko opowiesz, na spokojnie.
        Sanaya uniosła się lekko i pocałowała Fenrira na dobranoc w policzek, później zaś złożyła głowę na jego ramieniu i zamknęła oczy. Musiała przyznać, że powieki same jej opadały, ale to nie był główny powód, dla którego namawiała smokołaka na sen. Faktycznie uważała, że należał mu się odpoczynek, w końcu wrócił z polowania i popijawy. Nie była w stu procentach pewna jego stanu, nie wiedziała, czy jest upity jak szpak, czy też tylko troszkę zawiany, więc najlepiej, by jego organizm teraz odpoczywał i walczył z alkoholem bez dodatkowych bodźców. Zresztą, jeszcze się nie rozstawali, na rozmowy i pieszczoty będą mieli jeszcze dość czasu.

        Ostatnie godziny nocy i poranek upłynęły parze nadzwyczaj spokojnie - tym razem nie zostały zakłócone przez żadnego niespodziewanego gościa. Sanaya obudziła się sama z siebie, gdy jej organizm sam uznał, że ma już dość. Zerknęła, aby upewnić się, że Fenrir jeszcze śpi, po czym przeciągnęła się i dopiero wtedy podniosła się do pozycji siedzącej. Włosy miała potargane, jak zawsze rano, przeczesała je więc pobieżnie palcami, aby chociaż odrobinę nad nimi zapanować. Jej wzrok znowu uciekł w kierunku śpiącego Fenrira, widok śpiącego smokołaka wywołał uśmiech na jej twarzy. Jego obecność bardzo ją cieszyła, z każdym dniem lubiła go coraz bardziej, o ile jeszcze było to w ogóle możliwe. Czule dotknęła jego ramienia, nie zdobyła się jednak na bardziej zdecydowany gest - jej kochanek spał tak błogo, że nie miała serca go budzić. Ostrożnie wstała więc z łóżka i zeszła na parter, w biegu ubierając ten sam granatowy szlafrok, który nosiła poprzedniego dnia. Od razu wyszła na dwór, gdzie nad miską z wodą dokonała porannej toalety. Przy ostrym świetle dnia mogła w końcu ocenić tatuaż, który wykonała poprzedniego wieczoru - wyglądał bardzo dobrze, nawet lepiej niż z początku zakładała. Zadowolona z siebie alchemiczka wróciła do pracowni i nastawiła wodę, aby przygotować napar ziołowy na kaca, tak na wszelki wypadek. Nawet jeśli Fenrirowi nie będzie doskwierał wypity w nocy alkohol, ciepły napój miał na tyle przyjemny smak, że można było go pić na co dzień, był lekko cytrusowy i orzeźwiający. Gdy napar był już gotowy, Sanaya postawiła go na tacy i razem z karafką zwykłej wody zaniosła go na górę. Smokołak jeszcze spał, więc alchemiczka postawiła przyniesione naczynia na jednym z kufrów, po czym rozebrała się i znowu wślizgnęła pod kołdrę, aby się do niego przytulić. Póki co nie zamierzała go budzić, chociaż istniała niewielka szansa, że będzie się w niego tak intensywnie wpatrywała, że obudzi go samym spojrzeniem.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

        - Myślę, że to dobry pomysł... - powiedział do alchemiczki.
Szczerze mówiąc, to miał nadzieję, że Sanaya zdecyduje się na to, aby pójść spać, bo od momentu, w którym się położył, powoli, zaczął odczuwać ogarniające go zmęczenie i sen. Uśmiechnął się, gdy kobieta pocałowała go na dobranoc w policzek, a później ponownie przytuliła się do niego. Po chwili zmiennokształtny również pocałował Sanayę w policzek, co też miało być pocałunkiem "na dobranoc".
Nie potrzebował dużo czasu, aby zasnąć. Sen ogarnął go bardzo szybko, gdyż Fenrir nie próbował z nim walczyć.

Spał dłużej od Sanayi, jednak zdążył zbudzić się chwilę przed tym, jak alchemiczka wślizgiwała się do łóżka i znowu się do niego przytuliła. Potrzebował chwili na rozbudzenie się, co zrobił z zamkniętymi oczami, więc w dalszym ciągu mógł wyglądać jakby spał. Od razu poczuł lekki ból głowy, który był skutkiem nocnego opijania udanego polowania, można było to nazwać lekkim kacem. Nieco mocniej przytulił do siebie alchemiczkę, zrobił to jak najbardziej świadomie i, o ile Sanaya zorientowała się, że tak zrobił, to mogła przypuszczać, że Fenrir już nie śpi. Po chwili otworzył oczy, spojrzał na kobietę i uśmiechnął się do niej.
        - Dzień dobry - powiedział krótką chwilę po tym, jak ich spojrzenia spotkały się ze sobą, a następnie zniżył lekko głowę i pocałował alchemiczkę w usta. Pocałunek był krótki, bo miał na celu tylko i wyłącznie przywitanie kobiety.
        - Powiedz, że masz coś na skutki zbyt dużej ilości wypitego alkoholu... - odezwał się po chwili. W jego głosie dało się wyczuć to, że jeszcze nie wybudził się w pełni, ale Sanaya mogła być pewna, że ma lekkiego kaca, zwłaszcza że sam jej to przed chwilą powiedział.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya nie zauważyła, że Fenrir już nie śpi, dlatego trochę zaskoczyło ją to, jak zdecydowanie otoczył ją ramionami. Podniosła na moment głowę i przyjrzała mu się, nadal miał jednak zamknięte oczy, otworzył je dopiero po chwili. Może właśnie się obudził? A zresztą, czy to ważne?
        - Dzień dobry - odpowiedziała z zadowoleniem na jego powitanie i nadstawiła usta do pocałunku. - Tak, mam coś dla ciebie.
        Alchemiczka podniosła się z posłania i wychyliła, aby sięgnąć po kubek dla Fenrira. Podała mu go, ostrożnie, aby nic się przez przypadek nie wylało, bo chociaż napar nie był gorący, oblanie się czymkolwiek w pościeli, zaraz po przebudzeniu, nie należało do najprzyjemniejszych sposób na rozpoczęcie dnia. Sanaya odczekała chwilę, aż Fenrir się napije, po czym pieszczotliwie pogładziła go po ramieniu.
        - Bardzo cierpisz? - upewniła się z troską. Mówiła cicho, ale raczej nie ze względu na tupot mew, który mógł dręczyć smokołaka, chyba to atmosfera sypialni sprawiała, że Sanaya nie podniosła głosu. Cały czas siedziała przy Fenrirze, gotowa w razie czego przynieść mu coś mocniejszego na jego dolegliwości - kac był jedną z tych "chorób", z którymi umiała sobie radzić i miała całkiem pokaźny arsenał różnych metod na jego zwalczanie, niemniej uważała, że najlepszym rozwiązaniem są właśnie zioła, odpoczynek i ewentualnie dobre śniadanie, o ile jest się w stanie cokolwiek przełknąć. Jedzenia na razie nie proponowała ani też nie przygotowywała nic na dole - czasami sam zapach źle wpływał na zmęczony walką z alkoholem żołądek, a jej na pewno nie zależało na tym, aby pogorszyć samopoczucie Fenrira.
        - I jak? - zapytała po chwili. Nie, żeby spodziewała się, że kac przejdzie jak ręką odjął, ale samopoczucie smokołaka powinno się już odrobinę poprawić. Przysunęła się kawałek, dzięki czemu mógł on się jej łatwiej przyjrzeć. Dopiero teraz mógł obejrzeć jej nowy malunek na ciele i go ocenić, nie był w końcu niczym zasłonięty, a oświetlenie było sprzyjające.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Podniósł się powoli do pozycji siedzącej i wziął od Sanayi naczynie z naparem. Wypił, mniej więcej, połowę naparu i poczuł dłoń alchemiczki na swoim ramieniu. Napój miał przyjemny i orzeźwiający smak, dało się w nim wyczuć cytrusy.
        - Nie. Odczuwam tylko lekki ból głowy - odpowiedział, a po chwili jeszcze raz napił się naparu "na kaca".
        - Odnosiłem już poważniejsze urazy niż kac, więc z tym też dam sobie radę - dodał i wypił resztę napoju z naczynia, które odstawił na miejsce, z którego podała mu je Sanaya.
Wrócił na miejsce, w którym siedział wcześniej, a po chwili alchemiczka przysunęła się do niego. Napar musiał zacząć działać dość szybko, bo Fenrir odczuwał, że poprawia mu się samopoczucie, a ból głowy stał się nieco mniej natarczywy, o czym za chwilę miał powiedzieć alchemiczce, gdyż ta zapytała go o to, jak się czuje.
        - Już mi lepiej, a ból głowy stał się mniej natarczywy. Dziękuję - odpowiedział i ponownie pocałował ją w usta, tym razem trochę dłużej niż poprzednio. Musiałby być ślepy, żeby nie zauważyć tego, że na ciele Sanayi znajduje się nowy malunek, który najpewniej ona sama namalowała sobie wczoraj. Smokołak przyjrzał się nowemu wzorowi na ciele alchemiczki i delikatnie przejechał po nim dwoma palcami normalnej dłoni.
        - Bardzo ładny, zupełnie jak osoba, na której ciele się znajduje - powiedział po tym, jak jego palce zakreśliły ostatnią część malunku. Miał nadzieję, że ten komplement spodoba się osobie, do której był skierowany. W międzyczasie smoczą łapą dotknął pleców Sanayi, więc mogła ona poczuć, jak łuska delikatnie dotyka skóry na jej plecach, było to na swój sposób przyjemne, o czym kobieta przekonała się już wcześniej, w Menaos, gdy spędzali wspólną noc w karczmie, a konkretniej to wtedy, gdy Fenrir masował jej plecy. W dalszym ciągu patrzył na nowy malunek na ciele kochanki, dopiero po chwili przeniósł wzrok na jej oczy.
        - To... chcesz usłyszeć szczegółową opowieść dotyczącą polowania, czy wolisz zająć się czymś innym? - zapytał.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya uśmiechnęła się ciepło do Fenrira. Rozumiała, że ból głowy nie jest z pewnością najgorszą katuszą, jakiej w życiu doświadczył, ale mimo wszystko nie uważała swojego pytania za głupie - po prostu się o niego troszczyła i skoro mogła, próbowała mu pomóc. Nim Fenrir pocałował ją w podzięce, zdążyła powiedzieć ciche "nie ma za co", zaś w trakcie pocałunku objęła go za szyję. Opuściła ręce, gdy uchwyciła wzrok smokołaka lustrujący jej tatuaż - ten gest miał ułatwić mu obejrzenie rysunku. Bardzo była ciekawa jego opinii, gdyż po raz pierwszy zrobiła sobie taką "kolię" i chociaż sama była z niej zadowolona, chciała poznać zdanie osoby, która bardzo się dla niej liczyła.
        - Jesteś słodki - odpowiedziała na komplement, jakim została uraczona. Bardzo przypadł jej on do gustu, musiała przyznać, że Fenrir miał talent do prawienia ciekawych komplementów. W ramach nagrody za tak piękne słowa pocałowała smokołaka i otarła się policzkiem o jego policzek, jak już to nieraz czyniła. Zamruczała cicho pod wpływem jego dotyku i chętnie nadstawiła się do głaskania, lekko wyginając plecy.
        - Opowiadaj - zgodziła się z entuzjazmem. Nie był to kurtuazyjny gest, naprawdę chciała posłuchać, jak Fenrirowi minęła noc, jak się udało polowanie i jak czuł się w nowym towarzystwie, czy aby na pewno go dobrze przyjęli. Co do Silasa nie miała złych podejrzeń, nie była jednak pewna, kto jeszcze brał udział w łowach i czy były to osoby o wystarczająco otwartych umysłach, aby nie patrzeć z byka na kogoś o trochę odmiennym wyglądzie.
        Na czas opowieści Sanaya usiadła wygodniej, cały czas jednak obejmowała swojego kochanka za szyję. Nie zaczepiała go i nie prowokowała, pozwoliła, aby w spokoju mówił i jedynie jej niekompletny ubiór mógł go dekoncentrować, jeśli nie miał wystarczająco silnej woli.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

        - Dobrze. Nie chcę zanudzić cię szczegółowym opowiadaniem o dosłownie wszystkim, więc zrobię to tylko przy tych ciekawszych wydarzeniach - powiedział po chwili smokołak i przestał dotykać pleców Sanayi, bo teraz musiał skupić się na opowiadaniu i przypomnieniu sobie całego polowania. Co prawda, nieco rozpraszało go to, że alchemiczka nie ma na sobie kompletnego ubioru, jednak nie na tyle, że nie mógł skupić się na tym, na czym powinien.
Poszedł za przykładem Sanayi i również usiadł wygodniej, mimo że on "tylko" opowiadał.
        - Oprócz mnie i Silasa, byli tam jeszcze bracia- Genco i Yan. Z tego, co mówili, to pewnie ich znasz, prawda? - zapytał i kontynuował opowieść po tym, jak usłyszał odpowiedź na swoje pytanie.
        - W każdym razie, na początku zdziwili się na widok mojej łapy, jednak przyjęli mnie dość normalnie. Później udaliśmy się do jednej z komórek należących do Silasa, omówiliśmy tam plan polowania i uzbroiliśmy się, a po chwili ruszyliśmy w stronę lasu. Gen i Yan mieli konie, bo to ich zadaniem było nakierować stado dzików w stronę miejsca, w którym czekałem ja i Silas. Udało im się, jednak stado i tak "zboczyło" trochę z kursu. Ostatecznie zabiliśmy cztery, spore dziki, czyli tyle, ile mieliśmy zabić. Następnie załadowaliśmy dziki na konie i ruszyliśmy w drogę powrotną. Zwierzęta były niespokojne i niektórym z nas również się to udzielało, więc Silas postanowił, że sprawdzi, czy w pobliżu nie ma jakichś wilków, czy coś. My ruszyliśmy dalej, jednak myśliwy dość długo nie wracam, więc poszedłem go poszukać... - tutaj zmiennokształtny, na chwilę, zrobił przerwę, aby jego usta mogły przez chwilę odpocząć, bo nie zawsze tyle mówił, gdyż przeważnie nie miał komu opowiadać o swoich przygodach. Po niedługiej chwili wrócił do opowiadania, którego nie skończył:
        - Znalazłem go po... jakimś czasie, tropił coś, więc ruszyłem za nim, a gdy go dogoniłem, to pomogłem w tropieniu. Doszliśmy do niewielkiej polany, na której zauważyliśmy cienie dwóch wilków, a przynajmniej tak wyglądały, jednak samych zwierząt nie było. Po chwili cienie te znikły. Tak, były to widma, a dokładniej to były to, najprawdopodobniej, widmołaki. Porozmawialiśmy chwilę o tym i wróciliśmy do Yana i Gena. Dalsza część drogi przebiegła w miarę spokojnie, a gdy dotarliśmy do Sadów, poszliśmy w stronę domu Silasa, zajęliśmy jedną z komórek i uczciliśmy udane polowanie - dokończył opowiadać i chwilę po tym spojrzał na alchemiczkę nieco pytającym wzrokiem, jeżeli miała jakieś pytanie odnośnie do opowieści lub konkretnej jej części to mogła je teraz zadać.
Zablokowany

Wróć do „Sady”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości