Szepczący Las[Gdzieś w lesie] Wędrówka.

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Temat skarbu dawno już pochłonął Nurdina, sprawiając iż krasnolud nie był w stanie skupić swoich myśli na niczym innym. W przypadku kowala nie potrzebna była żadna magia, rytuały, czy tajemnicze piosenki, ponieważ już samo słowo „skarb” oddziaływało na niego niczym potężne zaklęcie. Gdy myślał o złocie, to robił to każdą częścią swojego ciała. W tym stanie niewiele innych rzeczy było zdolnych przebić się przez owe rozważania, docierając do świadomości Norda. Krasnoludom od wieków przypisywano wyjątkową odporność na próby manipulacji ich umysłem, niesłusznie myląc silną wolę, z faktem iż przedstawiciele tej rasy zwykle nie słuchali co się do nich mówi. Zwłaszcza gdy w głowie rozbrzmiewała pieśń o złocie. Jednocześnie perspektywa zdobycia bogactwa, skutecznie pozwalała ignorować głos rozsądku, związany z zagrożeniem w postaci smoka. W opowieści Fenestrii, Nord wierzył wybiórczo. Skarb na pewno istniał, natomiast rzekoma bestia musiała być jedynie narzędziem do tego by odstraszyć od niego ewentualnych chętnych.
        Nurdinowi pozostawało jedynie przekonać Tilie do swojego pomysłu i zacząć działać.
        - Lubię ją. – Odpowiedział gdy druidka zapytała go o zdanie. – Wydaje się być trochę dziwna, ale w moim wieku wszystkie dzieci są podobne. Oczywiście wcześniej czy później będziemy musieli zdecydować co z nią zrobimy. Ale nie teraz. Mała wyraźnie przezywa jakąś traumę. Być może ją porzucono, zgubiła się albo jej rodzice padli ofiarą napaści. Myślę że dowiemy się tego jak nasza Znajda nabierze pewności siebie. Tymczasem moglibyśmy sprawić aby pobyt w lesie nie kojarzył się jej jedynie z przykrymi wspomnieniami. Skoro tak bardzo chce szukać skarbów, to dajmy jej taką szanse. Nie zajmie nam to więcej niż pół dnia, a Fenestri będzie miała frajdę. Może na koniec podrzucimy jej jakieś znalezisko.
        W myślach Nurdin gratulował sobie przebiegłej taktyki. Przedstawił sprawę tak aby wszystko zwalić na małą, a kluczową dla niego sprawę kwerend sprowadzić do formy zabawy. Wystarczyło tylko poczekać do świtu, a gdy minie zagrożenie jakie wydumała sobie Fenestri, Znajda z pewnością ochoczo zabierze się do poszukiwań. Wówczas okaże się ile dziewczynka naprawdę wie.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia popatrzyła na krasnoluda dziwnym wzrokiem. Skąd u niego nagle taka chęć spełniania marzeń znalezionego dziecka? Otrząsnęła się z resztek omamów i wzięła głęboki oddech: - Ona da się lubić, prawda? – druidka była przekonana, że każdego da się polubić, trzeba tylko dać mu szansę.
Dalszy ciąg wypowiedzi kowala jednak nieco ją zaniepokoił. Jak to? Mają bawić się w szukanie skarbów z dzieckiem, które ma złamaną nogę? Tilia potrafiła wyobrazić sobie wiele rzeczy, które będą robić, by odwrócić uwagę Fenestri od urazu i bólu z nim związanego, ale przecież nie mogą biegać po lesie!
- Ale… - wyrwało jej się, po czym zamilkła. Zastanawiała się w jaki sposób powiedzieć kowalowi, że wpadł chyba na nie najlepszy pomysł. Jednocześnie nie chciała go urazić ani zniechęcić do zaprzyjaźnienia się z dziewczynką. - Panie Nurdinie, myślę, że przez kilka dni powinniśmy dać Fenestri odpocząć. Ona i tak nie da rady na razie samodzielnie chodzić... - popatrzyła na dziewczynkę. Ta nadal wyglądała jakby spała, choć Tilii przeszło przez myśl, że jest jeszcze w jakimś transie. - Ale oczywiście, możecie już zacząć planować wyprawę w poszukiwaniu skarbów! - dodała na zachętę - jeśli krasnolud miał rację, to rzeczywiście należało pomóc dziecku zapomnieć o strasznych przeżyciach. Jednak na pewno bezpieczniej będzie, jeśli zaczną tutaj, w szałasie.
- Noga powinna zrosnąć się w ciągu... kilkunastu dni - druidka zawahała się, ale uznała, że podanie krótszego czasu rekonwalescencji wpłynie lepiej na stan ducha Nurdina. Przypuszczała, że nord będzie męczył się każdego dnia, nie mogąc działać. - Może nawet nasza mała podopieczna da radę powoli przemieszczać się na krótkich odległościach nieco wcześniej? Jeśli miałaby dobre laski, albo inną podporę. - Tilia wiedziała już, że jej towarzysz lubi być potrzebny, w dodatku kiedy mógł chwalić się swoim talentem czuł się doceniany. A ona bardzo chciała go docenić. Rozważała co prawda sytuację, że zostanie w tym szałasie sama z Fenestri. Jeśli Nurdinowi będzie się bardzo spieszyło do domu, nie będzie miała sumienia by go zatrzymywać. A jednak gdyby został, byłaby spokojniejsza. O dziecko, nie o siebie. O siebie potrafiła zadbać.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Nurdin był przekonany że wraz z Tilią mają tylko dwie możliwości. Pozostać na miejscu i szukać skarbu albo kontynuować podróż, odprowadzić Znajdę do domu, a potem niezwłocznie powędrować w stronę Fargoth. W ogóle nie zakładał innego scenariusza, a już na pewno nie takiego, w którym przez dwa tygodnie będzie bezczynnie siedział w lesie. Pomysł kobiety wydawał się niedorzeczny, tym bardziej, że całkiem niedawno to właśnie ona naciskała aby jak najszybciej oddalić się od miejsca gdzie znaleźli małą. Kowal był gotów bronić swoich racji, chociaż wyczuwał, że ciężko mu będzie przebić argumenty Tilii, zwłaszcza te dotyczące sposobu leczenia dziewczynki. Pozostawało zatem odnieść się do świętości demokratycznego wyboru. Krasnolud bardzo cienił sobie głosowania i wolę większości, zwłaszcza że był pewien iż Fenestri stanie po jego stronie. Nawet jeśli to druidkę Znajda lubiła bardziej, mając do wyboru leżenie w łóżku czy poszukiwanie skarbów, żadne dziecko nie powinno się wahać. Nuridn był przekonany że wreszcie udało mu się rozpracować dziewczynkę. Fenestri musiała pochodzić z ubogiej rodziny. Nasłuchała się bajek i ubzdurała sobie w swojej romantycznej główce, że jeśli odnajdzie skarb, odmieni los całej swojej rodziny. Potem najpewniej uciekła z domu, ponieważ gdyby podzieliła się z rodzicami takim pomysłem, nigdzie by jej nie puszczono.
        - Ta chudzina nic nie waży. Mogę dalej ją nieść. – Zauważył na wstępie kowal. – Gdy mnie jakieś miejsce przeraża, to zdecydowanie wolałbym znaleźć się od niego jak najdalej. Rzecz jasna mówię tu czysto teoretycznie, ponieważ niewiele jest rzeczy, które potrafią zatrwożyć krasnoluda. A to dlatego że my sprawdzamy swoje mity, zamiast ślepo wierzyć w zabobony. W każdym razie proponuję zapytać naszą Znajdę, czy ta chce szukać skarbów czy woli wracać do domu, albo siedzieć tu do czasu gdy noga się nie zrośnie. Niewiele zostało nam do świtu. Gdy zrobi się widno, poszukam odpowiedniego materiału i postaram się coś zaradzić na ograniczone możliwości ruchowe Fenestri.
        Kowal uważnie wsłuchiwał się w odpowiedź towarzyszki, jednocześnie cały czas szukając w głowie czegoś, czym mógłby przekonać Tilię. Po części by skazany na pomoc druidki, mając w pamięci to jak bezradnie sam tułał się po lesie. Przeklęte magiczne lasy potrafiły oszukać nawet solidny krasnoludzki kompas.
        Pochłonięty rozmyślaniami Nurdin nawet nie zauważył, że Fenestri się przebudziła, na czworakach minęła Tilię, a następnie wstała z zamiarem przeskoczenia jego zacnej postaci, tarasującej wejście do szałasu. Dziewczynka wyglądała przy tym na nad wyraz sprawną, tak jakby przez jedną noc skutecznie zapomniała o chorej nodze.
        - Hej, a co ty wyprawiasz!? – Zapytał kowal.
        - Ja… muszę iść… no wiesz… gdzieś tam… - Zaskoczona i zawstydzona Znajda spuściła wzrok, pocierając swoje stopy jedna o drugą. Nie miała pojęcia co jest takiego z krasnoludami, że ci nie potrafią domyślić się gdzie małe dziewczynki wychodzą co świt. Przecież nie będzie sikać w namiocie, a do tego przy nim. Dopiero po chwili Nurdin raczył wytłumaczyć sens swojego pytania.
        - Nie boli cię noga?
        - Nie.
        - Przecież była złamana?
        - No tak ale to było wczoraj. – Odpowiedziała Fenestri, a w jej głosie trudno było dostrzec cokolwiek innego niż autentyczne zdziwienie.         Nawet powszechnie znany fakt mówiący o tym że u dzieci złamania goją się szybciej, nie był w stanie wytłumaczyć tej anomalii. Z całą pewnością druidka nie pomyliła się w swojej diagnozie, natomiast Znajda wyglądała na przekonaną, iż tak szybkie dochodzenie do pełni sprawności jest czymś zupełnie normalnym.
        Prawdopodobnie ktoś inny będąc na miejscu kowala, zacząłby zastanawiać się dlaczego posiadane przez niego fakty wciąż nie tworzą spójnej całości, próbując rozwikłać naturę magii otaczającej Fenestri, jednak Nurdin skupił się przede wszystkim na tym, iż nagłe ozdrowienie dziewczynki idealnie wpisuje się w jego plany.
        - To świetnie. – Stwierdził krasnolud.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Westchnęła. Jak miała wytłumaczyć upartemu krasnoludowi, że leczenie złamanej nogi nie polega na noszeniu chorej osoby? Każdy druid, ba, nawet większość zwykłych, niewykształconych ludzi, zdaje sobie sprawę, że w takiej sytuacji najrozsądniej jest unikać ruchu, by kończyna mogła spokojnie się zrastać. Ciągłe podskakiwanie na ramionach niosącego raczej nie zastąpi wygodnego, lub mniej wygodnego, a jednak nieruchomego legowiska.
-Dobrze, możesz poszukać czegoś dla Fenestri, co pomoże jej w poruszaniu się - Tilia miała na myśli jakiś kostur lub inny przedmiot wspomagający przemieszczanie się na bardzo niewielką odległość - jednak będę upierać się przy choć krótkim okresie ograniczonego ruchu. Inaczej noga naszej małej pacjentki może zrosnąć się krzywo i dziewczynka juz zawsze będzie utykać. Nie mogę na to pozwolić. Dlatego... - zamilkła, bo w trakcie ich cichej rozmowy Fenestri przebudziła się i zaczęła przemieszczać. Nie byłoby w tym właściwie nic dziwnego, bo przecież wiadomo, że dzieci trudno jest zatrzymać w miejscu, jednak dziewczynka po chwili raczkowania wstała. Tilia potrząsnęła głową, jakby chciała sprawdzić czy znów nie ma jakichś omamów. Po chwili osłupienia wyciągnęła ręce w kierunku małej i wtrąciła się do dziwnej rozmowy: - Fenestri, czy możesz chwilę zaczekać? - Gdy uwaga dziewczynki skupiła się na niej, druidka nagle stwierdziła, że właściwie prawdopodobnie nie ma czego sprawdzać. Co prawda nagłe ozdrowienie wydawało się absolutnie idiotycznym wytłumaczeniem, a jednak od początku z Fenestri nic nie było takie, jakim mogłoby się wydawać na początku.
Podeszła jednak do pacjentki i dotknęła miejsca, w którym noga wczoraj z pewnością była złamana. Patrząc na buzię dziecka ucisnęła delikatnie kilka razy w odpowiednich miejscach. Wyraz twarzy znajdy nie zmienił się, chyba, że Tilia spodziewała się ujrzeć najszczersze zdumienie i politowanie. Puściła nogę i wstała. - Idź, tylko nie oddalaj się od szałasu. - powiedziała poważnie i dodała: - Obiecuję, że nie będziemy podglądać.
Gdy Fenestri wyszła nawet nie utykając, druidka popatrzyła na zadowolonego kowala. Widać było, że jest zachwycony takim obrotem sprawy. Ciekawe, czy w ogóle zastanawiał się, czego właśnie był świadkiem? Czy po prostu był zachwycony faktem, że ich nieprzewidziany i niechciany długi postój właśnie został odwołany? Ale jakie mogło to mieć dalsze skutki?
- Panie Nurdinie, chyba musimy o czymś porozmawiać... - tak, nadszedł ten czas. To niemożliwe, by taki doświadczony krasnolud nie zauważył, że ich mała podopieczna nie jest zwykłym dzieckiem. - Sądzę, że w opowieściach Fenestri jest więcej prawdy niż moglibyśmy przypuszczać - uważnie obserwowała towarzysza. Nie wiedziała, jak on zareaguje. - Myślę, że nie jest takim całkiem zwykłym dzieckiem. Jest wokół niej coś bardzo dziwnego... - zamilkła. Przecież to było oczywiste. U zwykłego, ludzkiego dziecka, proces zrastania kości byłby bolesny i długi. Na pewno nie trwałoby to parę godzin. Tilia nie wiedziała w jakim tempie zrastają się kości smoków ani smokołaków, bo do tej pory nie miała okazji pomagać takim stworzeniom. Ale słyszała legendy i opowieści ojca.
Uśmiechnęła się. Zawsze cieszyła się, gdy mogła komuś pomóc, a tutaj efekt był zaskakująco szybki i satysfakcjonujący.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Stwierdzenie druidki w żaden sposób nie zaskoczyło Nurdina. Krasnolud już wcześniej podejrzewał, że żyjąca w lesie Tilia dysponuje zapewne spora wiedzą na temat jeży i wiewiórek, ale jak chodzi o wychowywanie małych dziewczynek, z całą pewnością brakowało jej doświadczenia. Akurat w tej kwestii, w ich parze, to on mógł uchodzić za eksperta. Jedną Znajdę sam wyprowadził na prostą, a pozostałą zgraję ulicznych bandytów umiejętnie musiał trzymać na dystans, w przeciwnym razie dzieciarnia splądrowałaby mu kuźnię. Szczęściem kowal wiedział jak wyrobić sobie autorytet, a małe łajzy szybko przekonały się iż zabawa w jego warsztacie nie jest dobrym pomysłem. Rzecz jasna co jakiś czas znajdował się nierozważny śmiałek gotowy sprawdzić miejskie plotki, czy to pędzony własną ciekawością, czy inspirowany żartami rówieśników, przekraczał czerwoną linię, wchodząc na zakazany teren. Kończyło się to zawsze tak samo. Smarkacz, dosłownie i w przenośni, musiał się sparzyć. Z tego powodu sam krasnolud miał wytoczonych kilka procesów, za to pozytywnym efektem tego działania był fakt, iż kilku potencjalnych żebraków, dostawało szanse na praktykę kowalską i stabilną przyszłość. W Fargoth było wielu rzemieślników gotowych przyjąć pod dach kolejnego ucznia, a polecenie od kogoś takiego jak Nurdin, stanowiło gwarancję iż zyska się solidnego czeladnika. Wszystko zależało od tego jak głośno dany pędrak wrzeszczał gdy jego dłoń wylądowała w piecu.
        - Oczywiście że nasza Znajda nie jest nie jest zwyczajnym dzieckiem. – Przyznał krasnolud. – Widać to na pierwszy rzut oka. Przede wszystkim dlatego, że chociaż jest dziewczynką, bardziej ciągnie ją do poszukiwania skarbów niż zabaw w cukierkowe księżniczki. A co ważniejsze nie ogranicza się do samych marzeń, ale ma też odwagę je urzeczywistnić. Nie tak jak większość tych szczeniaków okładających się patykami na ulicy, udających rycerzy, a gdy trzeba wykazać się odwagą, natychmiast podkulających ogony. Myślę że możemy mówić o wyjątkowym szczęściu, że nie trafiła nam się taka Znajda co to bez przerwy ryczy, biadoli z byle powodu, wszystko wokół ją przeraża, a na każda konstruktywną krytykę od razu się focha. Krótko mówiąc Fenestrii jest wyjątkowo dzielna. I tyle. Jeżeli coś w niej mnie zaskakuje, to jedynie fakt jak to możliwe, że dziecko które ma siłę i mentalność kowala może być jednocześnie wrażliwe i pełne troski niczym druidka. A przy okazji mam tu coś dla niej. Rozmiar podeszwy powinien pasować, a cholewy się ściśnie żeby jej chuda łydka za bardzo nie chlupała w środku.
        Zadowolony z siebie, krasnolud uważnie przeszukał zawartość swojego plecaka, odnajdując w nim stosowną parę butów. Najwyższy czas żeby mała nie biegała po lesie boso. Liczył na to że Tilia nie będzie długo protestować i bezpośrednio po śniadaniu zabiorą się wspólnie za poszukiwanie skarbu. Chociaż kobieta wyraźnie wyglądała nie nieusatysfakcjonowaną uzyskaną odpowiedzią. Nurdin miał w zwyczaju nie poruszać tematów na których się nie znał. Na przykład takich jak tempo gojenia się ran u małych dziewczynek. Sam nigdy niczego nie złamał, a Feyla jeśli nawet miała taki przypadek to nie odważyła mu się o tym powiedzieć. Nie posiadał zatem stosownego punktu odniesienia by określić ile to powinno trwać.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia miała wrażenie, że chwilami mówią z kowalem o zupełnie innych rzeczach. Ale przecież nie mogła wykrzyczeć do niego, że mała jest prawdopodobnie smokiem, by poczciwy krasnolud wreszcie zrozumiał, co chciała mu subtelnie przekazać. Westchnęła, sama nie wiedząc czy z rezygnacją czy po prostu ze zniecierpliwienia. Może tak będzie lepiej. Wszystko wyjaśni się we właściwym czasie.
Popatrzyła na buty, które zaprezentował jej krasnolud. Były o wiele za duże na małą nogę dziewczynki, jednak gest był niewątpliwie szczery i wzruszający. Jeśli mała zechce iść z nimi piechotą, mogą być bardzo przydatne. Pokiwała głową z aprobatą: - To bardzo wspaniałomyślne, że chcesz dać Fenestri buty, panie Nurdinie. Myślę, że rzeczywiście możemy rozważyć zmianę miejsca. - Tak, widziała radość na twarzy towarzysza. - Będę oczywiście obserwować Fenestri, by mieć pewność, że niczego nie zaniedbałam, ale w tej sytuacji - wymownie spojrzała na wyjście z szałasu - nie widzę powodu by zatrzymywać nas w tym miejscu. - Wiedziała, że na szczęście krasnolud nie narzuci tempa, którego dziecko nie wytrzyma. Przekonała się już, że Nurdin nie jest w lesie szczególnie szybkim piechurem. Dadzą radę przejść parę mil, chyba, że dziewczynka osłabnie. Ale raczej to nie powinno się wydarzyć. Mała doszła do siebie na tyle szybko, że niemożliwe wydawało się, by mogło jej coś dolegać.
- No dobrze - powiedziała, do Fenestri gdy ta wróciła do szałasu - Jak się czujesz? Czy noga wygoiła się całkowicie, czy jeszcze gdzieś cię boli? - postanowiła potraktować tę sprawę, jakby błyskawiczne wygojenie się złamania było absolutnie naturalnym procesem. Po co miała niepokoić dziecko?
Przyglądała się uważnie dziewczynce, znów westchnęła i w końcu zadała to pytanie: - Masz siłę wyruszyć by pokazać nam drogę do domu? - mrugnęła porozumiewawczo do dziecka i zerknęła na Nurdina - Czy będziemy szukać skarbów? - zażartowała. - Ale cokolwiek zdecydujemy, najpierw zjedzmy śniadanie, zgoda?
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Nurdin obdarzony był wyjątkowym talentem do niedostrzegania subtelnych sygnałów wysyłanych mu przez rozmówcę. I chociaż sam siebie uważał za wybitnego psychologa i znawcę ludzkich umysłów, w sytuacji gdy mowa była o śniadaniu lub którymkolwiek z tradycyjnych siedmiu posiłków, jego umysł nie rejestrował innych faktów. Nawet gdyby Fenestri przemieniłaby się w smoka i przemaszerowała po jego brodzie, wydarzenie to krasnolud uznałby za błahe i niegodne głębszej analizy. W końcu czym były takie szczegóły w porównaniu do omleta z tuzina jaj z boczkiem i cebulką?
        - To świetna myśl droga Tilio, zaraz zajmę się przygotowaniami. W końcu nie da się biegać za skarbami z pustym żołądkiem. – Oświadczył Nurdin, tak jakby sprawa tego co będą robić gdy wreszcie napełnią własne żołądki, była już przesądzona. Podrzucając Znajdzie swój upominek, kowal w całości zaangażował się w kolejne przeszukiwanie własnych pakunków. Tym razem w nadziei znalezienia wśród nich patelni.
        Tymczasem zakłopotana Fenestri nie bardzo wiedziała co powinna zrobić z o wiele za dużymi butami. Dokładniej rzecz ujmując dziewczynka nie wiedziałaby co zrobić z jakimikolwiek butami, ale na szczęście udało jej się rozwiązać ów problem dzięki dokładnej obserwacji odzienia druidki i określeniu miejsca gdzie powinien trafić dodatkowy kawałek skóry. Obuwie ofiarowane jej przez krasnoluda było zdecydowanie przewymiarowane i raczej utrudniało niż ułatwiało przemieszczenie się po lesie, ale przynajmniej miało taką zaletę, że dziewczynka nie musiała się zastanawiać nad istnieniem czegoś takiego jak prawa i lewa stopa. Poza tym Fenestri miała obecnie znacznie poważniejszy problem.
        Na samo wspomnienie o domu Znajda wyraźnie posmutniała, spuściła głowę, wpatrując się w swoje wciąż bose nogi. Widać było że wspomnienie akurat takiego tematu było jej nie na rękę. Dziewczynka kilkakrotnie otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, po czym milkła nie znajdując odpowiednich słów. Cały czas nie mogła przełamać duszącego ja poczucia wstydu. Ostatecznie wyczekując moment w którym krasnolud wydawał się myślami nieobecny, najszybciej jak tylko mogła zwierzyła się Tilii, powstrzymując jednocześnie cisnące się do oczu łzy.
        - Nie mogę wrócić do domu. Nie zrobiłam nic złego, a mimo to mama wyrzuciła mnie z gniazda, mówiąc że powinnam sama znaleźć miejsce dla siebie. – Wychlipała dziewczynka.
        Jak na złość akurat teraz kowal wszystko usłyszał.
        - Eee tam. Nie martw się młoda. To normalne. Większość tak robi gdy dzieciaki dojrzewają. – Uznał Nurdin zadowolony z faktu że teraz już nic nie stoi na przeszkodzie by zacząć poszukiwania skarbów. – Chociaż ty wydajesz się… no tego… znaczy się jesteś sprytna więc na pewno sobie poradzisz. Chciałem tylko zaznaczyć, że niektórzy w podobnych przypadkach najpierw czekają na pojawienie się kawalera.
        - Kawał sera? – Nie pojmowała Fenestri.
Ostatnio edytowane przez Nurdin 6 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Musiała się roześmiać. Kowal był tak przewidywalny, jeśli chodziło o stosunek do jedzenia i odpoczynku. Świat mógł się walić, ale śniadanie należało koniecznie zjeść. Cokolwiek miałoby się wydarzyć, według Nurdina było zdecydowanie przyjemniejsze z pełnym brzuchem.
Druidka spojrzała na Fenestri. Spodziewała się u niej co najmniej takiego samego entuzjazmu, jaki okazywał krasnolud na wzmiankę o jedzeniu. A jednak dziewczynka posmutniała. I było to o tyle dziwne, że dzieci jednak zwykle cieszą się z prezentów. Bez względu na to, czy prezent jest praktyczny, czy nie. Tilia może i nie miała zbyt wielkiej wiedzy na temat dzieci, ale tego była pewna.
Nurdin z ogromnym entuzjazmem zajmował się przygotowaniem posiłku i mała wreszcie odważyła się zwierzyć. Druidka otworzyła szerzej oczy ze zdumienia słysząc takie wyznanie. Fenestri była mała, bezbronna i nieporadna. Jak można było wyrzucić ją z domu?! No tak - z gniazda, jak sama wyraziła się dziewczynka. Nie można przecież wyrzucać dzieci! Tilia była przyzwyczajona do zupełnie innych zachowań; ludzkie dzieci wymagały opieki, rodzice, zwłaszcza ci kochający, uczyli je, bronili i chronili przed niebezpieczeństwami, martwili się o nie... Dzieci należało kochać i opiekować się nimi.
A może ich mała podopieczna po prostu coś usłyszała, albo nawet podsłuchała, zrozumiała to opacznie i dopowiedziała sobie do tego całą historyjkę? Owszem, dobrze by dzieci były choć trochę samodzielne. Może właśnie o to chodziło? Tilia nie potrafiła ot, tak, przejść do porządku dziennego nad brutalnymi, według niej, regułami świata.
Wyciągnęła do dziewczynki rękę i posadziła ją sobie na kolanach. Przytuliła do siebie by ta mogła ukryć łzy przed krasnoludem. Rozumiała, że czasami po prostu chce się popłakać, ale niekoniecznie cały świat musi to oglądać. Gładząc dziecko po zmierzwionych włosach powiedziała łagodnie: - Na pewno coś źle zrozumiałaś. Spróbujemy to wyjaśnić, dobrze? - A jednak nie przeszło jej przez gardło zapewnienie, że wszystko będzie dobrze. Obawiała się, że mogłoby zabrzmieć to jak pusty frazes.
Nurdin oczywiście musiał usłyszeć nie to, co powinien. Miała ochotę prychnąć. Przecież to dziecko jeszcze nie zaczęło dojrzewać! Jak mogło dać sobie radę samodzielnie? Postanowiła zmienić temat: - No właśnie panie Nurdinie, co dziś planujesz na śniadanie? Fenestri, masz ochotę na kawałek sera? Na pewno mam jeszcze jakieś zapasy! Sprawdźmy - mówiąc to, rozłożyła przed dziewczynką kilka swoich zawiniątek, które nosiła przyczepione do paska. Były tam zioła i suszone mięso. W tobołku powinien być jeszcze ser i suchary. - Jednocześnie z zajmowaniem uwagi Fenestri, druidka usiłowała zgromić krasnoluda wzrokiem.
- A po śniadaniu - dodała jeszcze - zastanowimy się, w jakim kierunku wyruszymy. - miała nadzieję, że cała ta sytuacja wyjaśni się i wszystko dobrze się skończy. W końcu do tej pory mieli sporo szczęścia, choć jeszcze wczoraj wydawało się, że znalezienie ledwo żywego dziecka ze złamaną nogą, obróci wniwecz ich podróżne plany.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Kowal od razu zabrał się za przygotowanie posiłku. Właśnie dlatego dźwigał z sobą tyle dobytku, by móc bez przeszkód celebrować ważne wydarzenia, do jakich zaliczał śniadania. Zaczął od przygotowania ogniska. Z budowy szałasu pozostało sporo drzewa, dzięki czemu Nurdin zaoszczędził czas, jaki musiałby poświęcić na jego poszukiwanie. Zamiast tego podtoczył pod swoją prowizoryczna kuchnie kilka kamieni, tak aby uformować z nich palenisko, jednocześnie zabezpieczając je przed ewentualnym rozprzestrzenieniem się ognia poza jego obręb. Następnie krasnolud zajął się wykonaniem rusztu, na którym zamierzał postawić patelnię. W tym celu wykorzystał metalowy pręt wygięty w okrąg oraz trzy podpory umożliwiające zamontowanie go bezpośrednio nad ogniskiem. Średnica doraźnego piecyka była tak dobrana, aby stabilnie utrzymywała wszystkie kuchenne naczynia. Nord z łatwością rozniecił ogień, z satysfakcją przyglądając się swojej pracy. Niestety na tym skończyły się jego umiejętności kulinarne. Przygotowywane przez krasnoluda potrawy zwykle miały ten sam smak i zapach, które najłatwiej dało się opisać słowem spalenizna.
        - Prawdziwy rarytas. - Odpowiedział na pytanie Tilii, jednocześnie zastanawiając się w jaki sposób zaangażować druidkę do trudniejszych zadań, jak na przykład pokrojenie cebuli. – Prawdziwy krasnoludki omlet. Pożywny, smaczny, zdrowy, dający mnóstwo energii i zapału do pracy. Pewnie zastanawiacie się jak to możliwe, że w środku lasu stary kowal ma pod ręką wszystkie potrzebne składniki? Otóż już spieszę z wyjaśnieniem. Krasnoludy to bardzo gościnna rasa. Owszem jesteśmy przywiązani do swojego miejsca i rzadko kiedy wybieramy się z wizytą do krewnych, ale jeśli podobny fakt ma już miejsce, zawsze jest to wydarzenie szczególnej wagi. W dobrym tonie jest aby takie spotkanie odpowiednio wcześnie zaanonsować, tak aby gospodarz miał czas stosownie przygotować swoją piwniczkę i zapasy biesiadne. Na przykład moja wizyta u imić Bulgila trwała bite dziewięć dni. Dawniej istniał jakże zacny zwyczaj odprowadzania swoich gości, jednak powoli odchodzi się od niego, zarówno z względów praktycznych, jak i z racji … jakby to powiedzieć pewnych komplikacji. Chcąc zadośćuczynić obowiązkowi dobrych manier, najpierw towarzyszyło się swoim gościom do progu, później do miejskiej bramy, następnie do pierwszego rozwidlenia, do wzgórza, albo żeby było sprawiedliwie to do połowy pokonywanej przez niego drogi, tak by ostatecznie zakończyć ów pomysł na rewizycie. Bywało, że para krasnoludów odprowadzała się tak bez końca, do czasu aż ich obie piwniczki całkowicie opustoszały. Dlatego też obecnie częściej honoruje się wyprowiantowanie gości na drogę powrotną.
        Mimo tego że jeszcze przed chwilą Fenestri ukrywała swoje łzy w rękawie druidki, słuchając tej wypowiedzi, Znajda uśmiechnęła się szeroko. Tymczasem Nurdin zdołał pokroić swoją cebulę zaledwie na ćwiartki.
        - Eh, nie ma gorszego widoku niż płaczący krasnolud. Lepiej wy to zróbcie. – Bez wahania kowal przekazał Tilii nóż. – A ja przyniosę trochę świeżej wody w wiadrze. Zdaje mi się, że w pobliżu jest jakiś strumień. No chyba że ten szum rozlegający się w nocy to było moje chrapanie. A przy okazji jakbym znalazł ten skarb już teraz, postaram się go nie ruszać aby nie psuć wam zabawy. – Dodał kowal powoli podnosząc się z ziemi.
        - Tutaj go nie ma. – Zaśmiał się dziewczynka, tym samym potwierdzając przypuszczania krasnoluda iż wie gdzie należałoby szukać.
Zmierzając w kierunku zarośli, Nurdin usłyszał jeszcze pytanie jakie Znajda skierowała do druidki.
        - Będę mogła z wami zostać?
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia niemal odruchowo przejęła nóż i cebulę od krasnoluda. Miała poczucie, że skoro on dba o nie, żywi i chroni przed zimnem, powinna na coś się przydać. Nie widziała zresztą nic złego w krojeniu cebuli. Miała zresztą swoje sposoby na to podstępne warzywo. Polała je wodą z bukłaka, by nie piekło w oczy i ochoczo zabrała się do krojenia. Zgodziła się chętnie, by kowal wybrał się po wodę, należało uzupełnić zapasy na drogę. Bo wiedziała już, że dziś wyruszą. Nic przecież nie stało na przeszkodzie: Fenestri była najwyraźniej zdrowa, pogoda zapowiadała się bardzo pomyślnie. Po cóż więc siedzieć w miejscu? Chociaż plany poszukiwania skarbów wcale jej nie zachwycały. Ale nie miała jakiegoś konkretnego celu, więc równie dobrze mogli wędrować po okolicy, szukając rzekomych skarbów, co wędrować przez las by bezpiecznie odprowadzić Nurdina na trakt do domu.
Martwiła się tylko tym, co stanie się z dzieckiem. Sytuacja nie wyglądała dobrze. A przynajmniej nie była naturalna dla druidki. Skończyła z cebulą i uśmiechnęła się do dziewczynki, nie chcąc dać po sobie poznać, jak bardzo zaskoczyło ją pytanie: - Chcesz z nami zostać? A co z Twoją rodziną, przyjaciółmi? - Tilia nadal nie mogła uwierzyć, że to, co mała powiedziała chwilę wcześniej, mogłoby być prawdą.
Nie wiedziała jak wytłumaczyć Fenestri, że wędrują z Nurdinem tylko przypadkowo razem, że niedługo pewnie będę musieli się rozstać, że on zmierza do własnego domu, a ona ciągle jest w drodze... Znów wspomniała Persewira, który tak nagle się pojawił i równie nagle ich opuścił. Takie znajomości zwykle nie trwają zbyt długo ot, towarzystwo w podróży, bezpieczeństwo, chęć uniknięcia nudy lub potrzeba przewodnika. A Fenestri chyba myślała o czymś innym. Kobieta wzięła dziewczynkę za rękę: -Wiesz co, na razie na pewno z nami zostaniesz. Sama widzisz, że nasz towarzysz nie daruje ci poszukiwania skarbów - westchnęła tak, jakby mówiła o małym upartym dziecku - a potem zobaczymy, dobrze?
Wiedziała, że mała jest bystra, ale miała nadzieję, że uda kiedy znów wrócą do tej rozmowy, będzie wiadomo coś więcej o jej rodzinie i miejscu zamieszkania.
- A teraz chodź, zbierzemy trochę ziół, by nasz krasnoludzki rarytas był jeszcze bardziej aromatyczny. Sama cebula to trochę mało - roześmiała się - chcesz, to cię nauczę jak zbierać rośliny. Zaczniemy od tych, nadających się do picia i jedzenia.
Wyszły przed szałas, druidka skierowała się od razy w stronę zarośli czosnku niedźwiedziego. W pobliżu na pewno będzie rosła mięta i melisa, może znajdą też fiołki?
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Zmierzając po wodę, Nurdin toczył w myślach wewnętrzny konflikt. Z jednej strony krasnolud był przekonany iż cechuje go praktyczne podejście do życia, wiara w twarde argumenty i żelazna logika, w której nie ma miejsca dla dziecięcych opowiastek o skarbach i romantycznych przygodach, w skutek tego historie takie jak ta przedstawiona przez Fenestri należało potraktować z przymrużeniem oka, nie obiecując sobie po niej zbyt wiele, zachowując opanowanie i stosowny dystans, a jednocześnie kowal chwytał się na tym, że idąc przez las, czujnie rozgląda się po okolicy, bynajmniej nie dlatego iż spodziewałby się natknąć na jakieś niebezpieczeństwo. Słowo „skarb” miało magiczny wydźwięk bez względu na to kto je wypowiadał. Gadanie o potrzebie zorganizowania wody było jedynie pretekstem do tego by spróbować uprzedzić towarzyszki podróży i samemu rozejrzeć się za ewentualną zdobyczą. Podobnie zresztą jak próba usprawiedliwianie własnych motywacji porywem dobroci, w ramach którego krasnolud miał zostawić w lesie jakiś cenny przedmiot, tylko po to by odkryła go Znajda.
        Nurdin był przekonany iż rozgryzł dziewczynkę. Z racji tego iż uciekła z domu, obecnie zapewne z względu na prawdopodobny gniew rodziców, mała bała się do niego wrócić. Oczywiście jeśli zawczasu odkryje w lesie cos cennego, jej powrót do domu powinien być łatwiejszy. Choć zdaniem krasnoluda, rodzicom Znajdy należałoby zawczasu porządnie przetrzepać skórę, raz, za to że nie pilnują swojej pociechy, dwa, za fakt iż źle ją wychowują, nie oddzielając prawdy od fikcji, a przede wszystkim, tu trzy, za materialistyczne podejście do życia. Zwłaszcza w przypadku tego ostatniego punktu kowal czuł się osobą nad wyraz kompetentną do podjęcia działań.
        Znacznie gorzej szła mu natomiast próba zrozumienia tajemnic przyrody. Co to wcześniej wziął za szum niewielkiego strumienia, okazało się biegnącą w dolinie okazałą rzeką. W pierwszej chwili Nurdin uznał że powinien wrócić do obozu. Zejście w dół wyglądało na strome i niebezpieczne, a co więcej, grunt wzdłuż koryta przypominał grząskie bagnisko, tylko czekające na to by obciążony krasnolud utknął w nim niczym warzywa w gulaszu. Jednak kowal za nic nie zamierzał przyznawać się przed dziewczynami do swoich słabości. Tym bardziej że obserwując rzekę nagle dostrzegł coś co już dawno spodziewał się zobaczyć.
        Do tej pory wydawało mu się iż los zasadził mu w rzyć solidnego kopa, a rzędy połamanych drzew, przez które on i Tilia trafili w te okolice, drwiły sobie z jego naiwności i marzeń o odkryciu smoczego truchła, jednak tym razem nie mogło być wątpliwości. Odcisk łapy wyryty na piaszczystym zboczu mógł mieć tylko jednego właściciela. Długi na trzy kroki, zakończony ostrymi krawędziami, najpewniej wyrytymi przez potężne pazury, stanowił najlepsze potwierdzenie tego, iż krasnolud nie oszalał. Co więcej ziemia wokół tego znaleziska przybrała rdzawą barwę, jak nic będącą śladem po zakrzepłej krwi.
        - Na moją brodę! Mam cię. – Tryumfalnie krzyknął krasnolud. – Wiedziałem! Wiedziałem, że mamy tu smoka. Martwego niczym szanowny praprzodek Cudril. Ha!
        Wobec takiego odkrycia powrót do obozowiska z możliwej hańby momentalnie przekuł się w ewidentny sukces. Dodatkowo mając na uwadze że w kontaktach z smokami, konającymi czy też nie, pośrednictwo druidki może być cennym argumentem, Nurdin natychmiast popędził w kierunku szałasu, zupełnie zapominając o wodzie jaką zadeklarował się zdobyć. Co więcej przez chwilę krasnolud zapomniał również o śniadaniu.
        - Tilio! Tilio! Chodźcie szybko! Musicie to zobaczyć! – Z daleka wrzeszczał odkrywca.
        - Znalazłeś skarb? – Spytała Fenestri gdy kowal był już na tyle blisko że dało się do niego przemówić.
        - Lepiej. – Oznajmił Nurdin.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Zbierając zioła rozmawiały o lesie. Właściwie to Tilia odpowiadała na pytania dziewczynki. Głównie dotyczące roślin i ich zastosowania. Nie była pewna czy to rzeczywiście głód wiedzy, czy może Fenestri chciała przypodobać się druidce, ale i tak Tilia chętnie dzieliła się swoją wiedzą.
Opowiedziała więc o leczniczym zastosowaniu melisy, o tym jak przyrządzić z niej napar, kojącą maść, czy relaksujące okłady. Podczas zbierania mięty miała nadzieję, że dziewczynka otworzy się bardziej i opowie coś o swojej rodzinie - przecież mięta chyba wszystkim kojarzy się z domem? Ale nie, Fenestri nie miała nastroju do zwierzeń. Zamiast nich pytała o kolejne rosnące w pobliżu rośliny. Tilia musiała przyznać, że mała jest inteligentna i całkiem sprytna. Na pewno jej nie zaszkodzi, jeśli przy okazji czegoś się nauczy. Nigdy nie wiadomo, kiedy zioła mogą pomóc. Nie tylko w lesie. Odpowiadała więc cierpliwie na kolejne pytania, dopóki nie uzbierały pokaźnego bukietu.
Mogły wracać.
Kiedy dochodziły do tymczasowego obozowiska, usłyszały odgłosy przedzierania się przez las. Tilia na chwilę zamarła, ale szybko zorientowała się, że doskonale poznała już te dźwięki. To Nurdin, choć bez całego swojego ekwipunku poruszał się żwawiej. Czy coś go zaniepokoiło? Druidka szybko rozejrzała się wokół. Nie wyłapała nic niepokojącego w pobliżu. Oczywiście poza energicznym przedzieraniem się przez zarośla. Kowal zresztą nie zamierzał trzymać jej w niepewności dłużej niż to konieczne. Ledwie wyłonił się z lasu, już wołał.
Tilia spróbowała go choć trochę uspokoić, więc gdy zamilkł na chwilkę zapytała: - Panie Nurdinie, pewnie, że pójdziemy, ale co ze śniadaniem? - miała nadzieję, że wzmianka o jedzeniu spowoduje, że kowal jak zwykle zapali się do przygotowań - zebrałyśmy trochę ziół i przypraw. Fenestri mi pomagała - dodała, chcąc odwrócić także uwagę dziecka od skarbów, lub rzeczy "lepszych" od skarbów, czymkolwiek miały być...
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Śniadanie czy działanie? Nieoczekiwanie kowal został postawiony przed bardzo trudną decyzją. Z jednej strony paliły mu się podeszwy by natychmiast zabrać Tilię do miejsca swojego niezwykłego odkrycia, a jednocześnie nie potrafił zignorować faktu, że to żołądek był głównym ośrodkiem decyzyjnym w ciele krasnoluda. Niezmiernie rzadko zdarzała mu się sytuacja w której coś pilniejszego było w stanie opóźnić poranny posiłek. No chyba że w grę wchodziła wydłużona drzemka, usprawiedliwiająca pozostanie w łóżku. Inne rzeczy najczęściej mogły zaczekać. Logika zresztą podpowiadała, iż nie ma sensu robić jedno, a myśleć o czymś innym. W tym przypadku o jedzeniu. Oczywiście gdzieś tam w tym równaniu były też wyrzuty sumienia związane z obżarstwem, lenistwem i straconą szansą, jednak te ostatnie skutecznie zagłuszyła druidka, samej wspominając o potrzebie zjedzenia śniadania.
        Słowa Tilii zostały przez krasnoluda zinterpretowane jako deklaracja iż kobieta jest zbyt osłabiona by wyruszyć w jakimkolwiek kierunku, jeśli zawczasu nie napełni czymś żołądka. Nie wspominając o małej Znajdzie. Biorąc pod uwagę dzieciaka natychmiastowe rozpoczęcie poszukiwań jawiło się wręcz jako niehumanitarne. Tym bardziej że kilkominutowa zwłoka raczej nie powinna mieć wielkiego znaczenia w kwesti powodzenia ich wyprawy. Smocze zwłoki nigdzie się nie wybierały, a poza tym wspólny posiłek dawał im szansę przygotowania Fenestrii na to co miała zobaczyć. Może wówczas mniej się przestraszy i nie zacznie ryczeć.
        - Patrz, Tilia nauczyła mnie jak rozpoznawać i wykorzystać najróżniejsze zioła. – Oświadczyła uradowana dziewczynka, trzymającą w dłoniach pęk roślin. – Ta pomaga na trawienie, z tej można zrobić maść dzięki której w nocy nie będzie się chrapać, te tutaj uspokajają nerwy, a dodawanie do posiłków odrobiny tych liści, sprawia iż nie jemy tak dużo, co pozwala dbać o właściwą sylwetkę.
        Z jakiegoś powodu każda z właściwości prezentowanych przez Znajdę w ewidentny sposób odnosiła się do upodobań krasnoluda. Oczywiście małe dziewczynki z natury rzeczy były złośliwe, kowal nie podejrzewał jednak aby powyższe twierdzenie miało dotyczyć również poważnych druidek.
        - Taaa, wszystkie są chude i zielone. Być może i pomagają na jakieś dolegliwości, ale tego się nie dowiemy, z racji iż żadne z nas na nie się nie uskarża. – Krótko oświadczył Nurdin. – Weźmy się zatem za to śniadanie. Chwilowo musi nam wystarczyć nasz zapas wody. Później go uzupełnimy.
        - Teraz będę mogła być jak Tilia. – Z zadowoleniem zauważyła Fenestrii. – Potrzebuję tylko czegoś żeby gromadzić swoje zioła.
        - W moich tobołach na pewno znajdziesz jakąś niewielką sakwę. Śmiało korzystaj. – Zaoferował się Nurdin, po czym wykorzystując z faktu iż dziewczynka udała się na poszukiwania rzeczy które miały jej się przydać w nowej profesji, krasnolud w konspiracji zwrócił się do druidki. – Nad strumieniem znalazłem odciski smoczych łap. I ślady krwi. Jak nic musi to być nasze truchło. Jak myślisz? Chyba lepiej będzie uprzedzić małą aby za bardzo się nie przelękła.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Kobieta patrzyła z podziwem na swoją młodą uczennicę. Nie przypuszczała, że Fenestri zapamięta praktycznie wszystko, co Tilia mówiła o ziołach. Uśmiechnęła się z dumą. Cieszyło ją, że dziewczynka zapałała takim entuzjazmem do nauki. Bo jedną rzeczą jest mówić o chęciach, a inną przejawiać taki zapał. I talent. Mała z dużą uwagą i niemal intuicyjną wprawą zbierała rośliny. Wystarczyło powiedzieć jej raz w jaki sposób należy podejść do każdej z nich, która może ukłuć , a która będzie bronić się w inny sposób. A przecież dziewczynka nie miała dotąd okazji i możliwości obserwacji innego zielarza przy pracy. A może miała?... Przecież tak właściwie mimo wszystko ani Tilia, ani Nurdin nic nie wiedzą o tym dziecku…
Westchnęła. Zresztą kowal skutecznie zagłuszał wszelkie rozmyślania. Choć znów musiała przyznać, że i zrzędzącego norda nie potrafi do końca rozgryźć. Gdy Fenestri w podskokach i niemal popiskując z radości pędziła przeszukiwać tobołki krasnoluda, druidka w milczeniu przyglądała się towarzyszowi. Coś jej mówiło, że ten ma wieści przeznaczone tylko dla jej uszu. Być może chęć podarowania małej jakiejś sakiewki nie była tak wielka, a zrobił to by zająć ją czymkolwiek.
Nie pomyliła się.
Chyba nawet nie była strasznie zaskoczona. Wszak niedościgniony i tajemniczy smok towarzyszył im od samego początku tych wszystkich dziwnych zdarzeń, w wyniku których spotkali Fenestri.
Ślady smoczych łap. Tak blisko ich obozowiska. Czy skoro podejrzewała, że dziewczynka może mieć z tym coś wspólnego, można było założyć, że to jej ślady? To brzmiało całkowicie niedorzecznie. Tak bardzo, że Tilia wolała założyć, że to ślady jakiegoś „innego” smoka. – Ślady krwi – prawie krzyknęła. To musiało oznaczać jedno: zwierzę było ranne. A obok tego druidka nie mogła przejść obojętnie.
- Panie Nurdinie, jeśli ten smok jest ranny, to musimy natychmiast go odnaleźć! – w ogóle nie dopuszczała do siebie myśli, że może być już za późno. Określenie jakiego użył kowal, to „truchło” wręcz ją oburzyło. Gorączkowo myślała jak zorganizować akcję poszukiwawczą rannego stworzenia, by nie narażać towarzyszy na niebezpieczeństwo. Miała nadzieję, że jedzenie skusi oboje: i krasnoluda, i dziecko: – Ty razem z Fenestri zjecie śniadanie, a ja w tym czasie pójdę przodem. Wskaż mi tylko kierunek, gdzie widziałeś ślady krwi. – ledwo skończyła mówić, już zbierała swoje tobołki i sprawdzała zioła niezbędne do opatrywania ran. Wszystko jak zwykle było na miejscu i w doskonałym porządku. Mogła ruszać natychmiast.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        - Nie. Nie ma mowy. Nie zgadzam się. Nie możesz pójść tam sama. – Natychmiast zaprotestował krasnolud, zaskoczony propozycją Tilii. Nurdin spodziewał się, że na wieści o smoku spoczywającym gdzieś w pobliżu, druidka albo sama się przelęknie albo z obawy o bezpieczeństwo Fenestri, będzie naciskać na natychmiastowe opuszczenie miejsca w którym zatrzymali się na noc. Według planów kowala, to właśni on miał posłużyć się kluczowym argumentem, mówiącym o tym że bez względu na to jak groźnym może wydawać się ta bestia, ostatecznie jest tylko kolejnym rannym zwierzęciem, któremu być może trzeba będzie pomoc (domyślnie miała to być pomoc w szybkim odejścia z tego świata). Tymczasem okazało się że w sytuacjach gdy zagrożone jest czyjeś życie, Tilia nie potrzebuje żadnej zachęty.
        Oczywiście Nurdin nie mógł się na to zgodzić. Po pierwsze dlatego, iż taka misja była niebezpieczna. Zbyt niebezpieczna by kobieta narażała się nań samodzielnie. Po drugie, kto wie czy nie ważniejsze, on sam znalazł tylko smocze ślady, co według wszelkich spisanych praw nie dawało mu jeszcze pierwszeństwa przed tym który jako pierwszy dotrze do ciała. A jeśli Tilia będzie tam przed nim, to ona będzie decydować jak postąpić z znaleziskiem. I najważniejsze, krasnolud nie chciał zostawać sam z małą dziewczynką. Doskonale zdawał sobie sprawę że nie utrzyma przed Fenestri sekretu związanego z swoim odkryciem, a gdy już wszystko się wyda i mała wpadnie w histerię, kowal zdecydowanie wolałby aby Tilia było w pobliżu. Najlepiej z całym zapasem uspokajających ziół.
        Nurdin od razu przystąpił do działania. Nie chciał wdawać się z druidką w dyskusję, przeczuwając że ostatecznie i tak nie zdoła przekonać kobiety do swoich racji. W praktyce oznaczało to że śniadanie było stracone, jedyne co mógł zrobić to natychmiast zabrać Znajdę i wyruszyć ramię w ramię z Tilią.
        - Fenestri, podejdź tu na chwile skarbie. – Zawołał krasnolud, gdy tylko zauważył jak dziewczynka wraca z znalezioną torbą. – Chcemy podzielić się z tobą pewną informacją. Myślę że to ważne żebyś wiedziała, a nade wszystko żebyś zrozumiała iż nie ma powodów do obaw. Otóż idąc po wodę znalazłem w pobliżu ślady smoka.
        - Smoka? – Zainteresowała się Znajda.
        - No wiesz, olbrzymie cielsko, wielkie zęby, pazury, długi ogon i smocze łuski…
        - Łuski to mają ryby panie krasnoludzie. – Oburzyła się Fenestri. – A to jest pancerz. Wiem jak wygląda smok.
        Poirytowany Nurdin, na chwilę mocniej zacisnął powieki. Zastanawiał się co sprawia że wciąż chciał jak najlepiej dla tego małego zarozumialca? Krasnolud nie posiadał zbyt wielu instynktów opiekuńczych, a nadwyrężając jego cierpliwość, Znajda stąpała po kruchym lodzie.
        - Chodzi mi o to iż Tilia chce natychmiast wyruszyć w tamtym kierunku. Zwierzę może być ranne lub w ogóle …
        - Chcę iść z wami. – Natychmiast przerwała mu Fenestri.
        - To może być niebezpieczne.
        - Przecież przed chwilą powiedziałeś że nie ma się czego obawiać.
        - Znaczy się samo zejście wzdłuż koryta rzeki może być niebezpiecznie – naprędce wyjaśnił Nurdin – mogłabyś się poślizgnąć, wpaść do wody i … wiesz… , nurt tam jest silny. Nie przeczę że jestem dobrym pływakiem, ale nie gwarantuję że dałby radę cię wyciągnąć.
        - Proszę was. Obiecuje że będę ostrożna. I będę się słuchać. I nigdzie nie wpadnę. Jeśli tam jest smok to muszę go zobaczyć. – Błagała Fenestri, jednocześnie sięgając po swój dar przekonywania w postaci wilgotnych oczu.
        - Muszę zaznaczyć że wyruszenie natychmiast, oznacza brak śniadania. – Ostrzegł kowal.
        - Czyli tak jak wcześniej możemy podjadać w czasie marszu? - Zasugerowała dziewczynka, wywołując tym samym oburzenie na twarzy krasnoluda.
        - Moja droga. Nie ma czegoś takiego jak podjadanie. To niezdrowe i niewłaściwe. Należy trzymać się oficjalnych pór i rodzajów posiłków. Jest śniadanie, potem drugie śniadanie, przekąska, zakąska, lunch, obiad, deser, zagryzka, podwieczorek, kolacja i podkurek. Jeśli będziesz zbyt często jadła nie utrzymasz formy niezbędnej dla podróżników jak my.
        Fenestri usiłowała nadążyć za tokiem myślenia krasnoluda, licząc posiłki na palcach. Jednak gdy tylko zauważyła ze braknie jej rak, ograniczyła się do prostego stwierdzenia:
        - Możemy już iść?
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Masz ci los. Tilia westchnęła. Martwiła się trochę, że ranne zwierzę może obawiać się takiej gromadki. A jednak razem raźniej, więc choć trochę zdziwiona, przystała na towarzystwo. Zatrzymała się więc, powstrzymując zniecierpliwienie. Ktoś potrzebował jej pomocy, należało więc odnaleźć go jak najprędzej, bez zbędnych dyskusji i rozważań.
Miała nadzieję, że krasnolud nie będzie teraz składał obozowiska i zacierał wszelkich śladów ich bytności w tym miejscu. Kto wie zresztą, być może wrócą w to miejsce po udzieleniu pomocy potrzebującemu stworzeniu? Na szczęście kowal, podobnie jak i ona, wędrując miał swoje rzeczy raczej uporządkowane, a skoro zaniechali śniadania, nic więcej ich nie powinno zatrzymywać.
Poza dyskusjami.
Druidka, w przeciwieństwie do kowala, była przyzwyczajona do braku regularnych posiłków. Są w życiu ważniejsze rzeczy niż jedzenie. Na przykład pomoc potrzebującym. Była jednak zdumiona, że Nurdin tak łatwo zrezygnował z jedzenia. Czyżby tak bardzo zależało mu na przygodzie? Nie wierzył chyba w te wszystkie bajki i legendy o smokach śpiących na kosztownościach?...
Tilii wcale nie podobał się pomysł, by mała dziewczynka towarzyszyła im w misji ratunkowej. Zważywszy jednak to, jak Fenestri szybko się uczyła i jak chętna była do pomocy, mogła się przydać. Dodatkowo podejrzenia druidki nadal nie znikły, wciąż przypuszczała, że dziewczynka jest inna niż większość dzieci w jej wieku. Kobieta miała nadzieję, że skoro Fenestri okazała się nad wyraz dojrzałym dzieckiem, nagle nie zmieni się w panikujące stworzenie, kiedy sytuacja stanie się… nerwowa. A przecież mogło się tak stać.
Nareszcie ruszyli. Można było spodziewać się, tego, że dziecko potraktuje tę „wyprawę” jako wielką atrakcję. Prawie podskakiwała z podniecenia, kiedy ruszyli w kierunku wskazanym przez norda. Druidka ruszyła przodem z nadzieję, że jeśli pomyli drogę, krasnolud ją skryguje.
Tilia wypatrywała śladów łap, które opisał jej Nurdin, podczas gdy kowal i dziewczynka nadal od czasu do czasu przekomarzali się.
I nagle zobaczyła odcisk stopy. A właściwie tylnej łapy. Rzeczywiście wokół widać było ślady krwi. Zaniepokoiła się i popatrzyła wyczekująco na towarzysza.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości