Strona 4 z 4

Re: [Gdzieś na terenie Księstwa]W poszukiwaniu Medarda

: Wto Wrz 02, 2014 10:02 pm
autor: Rayla
Pokusa została tutaj z czystej ciekawości tylko po to, by wysłuchać dialogu wampira i upadłego odnośnie wynagrodzenia za dekapitację niedoszłego czarnoksiężnika. Nie żeby przyglądała się nim na bezczelnego, ot ich dialog wpadał do jej ślicznej główki jednym uchem, gdy ona sama obserwowała jakże ciekawą okolicę. Bogato zdobione siedziby mości panów arystokratów, przyozdobione złotem i purpurą, stanowiły idealną wymówkę, by zająć się pierwotnym zajęciem, którym było niegroźne dla nikogo podsłuchiwanie. Nie były to informacje mogące zaważyć na losach danego państwa ani żyć wielu niewinnych istot, ba, z tego nie mogło wyniknąć nic złego. Można wręcz rzec, iż był to niemalże dobry uczynek, wszakże nikt nie ucierpiał.
"Złoto? Pfff!" - niemalże fuknęła na głos, gdy tylko usłyszała wynagrodzenie za zabicie osobnika odpowiedzialnego za napady na podróżników, którzy mieli to wątpliwe szczęście natknąć się na martwego już, pseudo nekromantę. Skromny mieszek z pieniędzmi, też coś... Widocznie skarbiec świecił pustkami lub też skąpstwo opanowało tenże region.
Słysząc propozycji napicia się wina, zdziwiła się, i to mocno. Dwójka piekielnych, racząca się "dobrym" trunkiem... dość niecodzienny widok. W dodatku Upadły zadeklarował się, że pokryje koszta z tym związane. Piekielna intuicja podpowiadała jedno: coś tu nie gra. Pokusa zakładała, że w jego główce ułożył się jakiś chytry plan, pytanie tylko, jaki? Istniał tylko jeden sposób, by się o tym przekonać.
- W sumie, czemu nie? - odparła.
Następnie owa dwójka z piekła rodem skierowała się do jakiejś w miarę niezłej karczmy w celu realizacji tej jakże wspaniałej idei.

Ciąg dalszy: Rayla, Carnivean